-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Sopfie
-
Gosia no trudno... siła wyższa. Masz rację - w takim razie lepiej do warszawy. To zawsze szpital specjalistyczny. Stąd i tak by Cię pewnie przewozili bo by się bali. Ilka to super, że mięśniak się nie rozwija i z synkiem wszystko dobrze :). Miejmy nadzieję, że Ci za bardzo nie dokuczy. Na pewno będzie wszystko dobrze ;) Aniu ta rwa to faktycznie bolesna sprawa. Moja koleżanka w ciąży miała ten sam problem. Czasem aż płakała z bólu więc wierzę, że Ci się daje we znaki. Mam nadzieję, że się poprawi ;) Spokojnych snów Dziewczynki. Uciekam do męża. Buziaki
-
Gosiu przykro mi :(. Nie martw się, myślę, że Cię postawią na nogi. Dużo teraz chorujesz więc nie dziwię się, że takie wyniki. Żeby już do nas ta wiosna przyszła.... z jednej strony dobrze chodzić w ciąży zimą bo nie jest tak gorąco, ale z drugiej strony latem tak byśmy nie chorowały, a i o witaminy łatwiej bo pełno sezonowych warzyw i owoców.
-
No to przechwaliłyśmy pogodę... U mnie za oknem śnieg wali tak, że nic nie widać :(. M&M zazdroszczę Ci trochę tej wiosny, ale fajnie, że chociaż u Was ciepło? Jagoda, a u Was już wiosna czy też taka plucha jak w Polsce? Ola to zapobiegawczo strzel jakąś kurację, żeby Cię nie rozłożyło do końca. A cukrem się nie przejmuj. Tak jak Gosia pisze - nie jest to jakiś straszny wynik. Lekarka dla świętego spokoju pewnie chce sprawdzić. Odebrałam dziś wypis ze szpitala i tam jest jednak napisane, że mój maluch ma 1810g. Dziwne, chyba, że wzięli wynik z ostatniego. On urósł, a ja przez tę całą przygodę schudłam 2 kg... dieta cud.
-
Witam się porankowo ;) Słoneczko za oknem już wysoko - aż chce się żyć kiedy tak ładnie świeci ;) Myślę, że zrobię z tą wanienką tak jak radzicie. Kupię jaką chcę i tyle. On myśli, że to takie proste podnieść małego z wanienki na podłodze... raz go będzie musiał wykąpać to się przekona. Na żadnym stole postawić nie mogę bo mam oba przeszklone. Wanny nie posiadamy bo mała łazienka i mamy prysznic. Specjalnie kupiliśmy z głębokim brodzikiem, żeby mały mógł się pluskać jak podrośnie, ale póki co nie wyobrażam sobie bez stelaża. Asiu z tym feminatalem to ja nie wiem. Sama chcę się teraz na wizycie zapytać czy nie powinnam czegoś łykać, bo do tej pory mówił żebym nic nie brała. Trochę dziwne... Mnie się wydaje, że witaminki nie zaszkodzą. Wzystkie znajome to jadły w ciąży. Gosia, Kasia, Kaja - jak tam wirusiska? Miłego dnia wszystkim Majóweczkom;)
-
Asia to mu jutro nie gotuj ;). Niech skubaniec na zupkach chińskich jedzie to zobaczy czy tak fajnie;). Przejdzie mu, długo nie wytrzyma. Mam nadzieję, żesię pogodzicie... A ja się dziś ze swoim mało nie pokłóciłam właśnie odnośnie wanienki. Jak zobaczył te stelaże w sklepie to stwierdził, ze nie ma mowy i on do tego dziecka nie da włożyć bo to nieodpowiedzialne. Wanienka ma stać na poziomie podłogi i basta. I weź mu wytłumacz... Już się nie kłóciłam bo po co sobie szarpać nerwy, ale nie wiem jak go przekonać. Miłego wieczoru Dziewczynki i spokojnych snów. Dla wszystkich chorych dużo zdrówka :)
-
Bigbitówka dobrze robisz. Leż ile możesz jeśli Cię boli. Mnie lekarz powiedzał, że teraz już ma prawo boleć. Mała naciska główką (prawdopodobnie), do tego to wszystko się rozciąga. Tymbardziej, że przez ostatnie dni byłaś dużo na nagach - chodziłaś siedziałaś. Poodpoczywaj trochę może się złagodzi. Podejrzewam, że będzie się tak zdarzać coraz częściej. A mała rusza się tak jak przedtem? Dziewczyny, trochę się martwię o Anię... Nie odzywa się od tego dnia kiedy ją bolało. Mam nadzieję, że to nic poważnego i nie zostawili jej w szpitalu... :(
-
Będę dalej drążyć temat prania - co zrobić z takimi rzeczami jak kocyki i rożki? Bigbitówka - popieram Ilkę, ja też tak mam z tym kroczem. Ostatnio oprócz tego doszły jeszcze skurcze przepowiadające - nawet na KTG mi wychodzą.
-
No to super ;). Dzięki za radę. Będę się za to niedługo brała więc wolę się dopytać niż prać dwa razy.
-
Kaja nie dawaj się! Weź profilaktycznie jakieś witaminki. Może Cię jednak ominie ta przyjemność. Tylko malucha szkoda.
-
Gosiu od początku używałaś płynu do płukania? Ostatnio się zastanawiałam czy można. Też zamierzam spróbować Loveli - mi z kolei ten proszek siostra polecała. A propos temperatury - jak te ciuszki się zachowują w 60 stopniach? Nie niszczą się? Pierwszy raz (nowe) też prałaś w 60?
-
Kasiu dobrze, że już siedzisz w domku to odpoczniesz i się wykurujesz. Coraz więcej z Nas łapie te paskudne wirusiska. Uważaj na siebie;)
-
Gosia te podkłady się kupuje w aptece. Pakowane są po 8 szt, kosztują chyba 8 zł za paczkę. Pewnie będą wiedzieli o co chodzi. To jest właśnie coś takiego do położenia na łóżko żeby nie pobrudzić jak coś cieknie. Myślę, że potem z powodzeniem będzie te pozostałe można wykorzystać do przewijania malucha. Z tymi emocjami u mężów jest tak jak piszecie - starają się nie pokazywać po sobie, ale przeżywają okropnie. Przekonałam się przez te kilka dni. Paweł był taki zagubiony jak mnie nie było, że wieczorem oglądał tv z kuchni bo stwierdził, że w pokoju jest za pusto beze mnie. Wczoraj jak wróciliśmy chodził za mną prawie krok w krok i patrzył co robię (twierdził, że dawno mnie nie widział;).
-
Dziewczyny ja się też wzięłam ostro za wyprawkę. Do tej pory wszystko odkładałam na "po przeprowadzce", ale w świetle ostatnich zdarzeń... coż, wolę być przygotowana na wszystko. Wczoraj zamówiliśmy wózek jak tylko wyszłam ze szpitala (zdecydowaliśmy się w końcu na Maritę - mężowi się spodobał bo ponoć wygląda mu solidnie, a ja zdecydowałam, że wobec innych jego zalet praktycznych brak skrętnych kół mnie nie przeraża), wieczorem na allegro łóżeczko i całą pościel. Dziś ma do mnie przyjechać koleżanka więc jeśli będę się dobrze czuła to pojadę z nią po resztę drobiazgów. Pojutrze zaczynam akcję "pralka" ;). Wszystko będzie stało na razie spakowane, ale będę się czuła spokojniejsza. Najgorsze, że nic nie mogę zrobić sama (nawet z wstawieniem prania muszę czekać na męża - bo musi rozwiesić). Idę robić listę zakupów. Zajrzę później. Miłego dnia Brzusie ;)
-
Cześć Majóweczki ;) Przestawiłam się w tym szpitalu na jeszcze wcześniejsze wstawanie i buszuję do domu od 5.30. Mąż się ze mnie śmiał jak wstałam, że przecież obchodu jeszcze nie robił ;) Dusiula mam nadzieję, że mimo tej cukrzycy będzie wszystko dobrze. Daj znać jak było u lekarza. Gosiakdużo zdrówka dla Ciebie i Synka. Strasznie Was trzyma to wirusisko, ale idzie wiosna to może go wygoni. Jeszcze a propos mińskiego szpitala (gdybyś się na niego zdecydowała) to warto mieć ze sobą własne sztućce i kubeczek(wszyscy tak robią) a do porodu chcą żeby mieć 2 podkłady na łóżko i oczywiście wkładki dla siebie. Do porodu można mieć wodę i coś do zjedzenia. Lubią robić lewatywę, ale jak powiesz, że nie chcesz to nie będą się upierać. Asiu mam nadzieję, że humor już dziś lepszy i przynajmniej się wyspałaś. Mąż jak to mąż - musi czesem kobietę wkurzyć (oni to chyba mają zakontraktowane;). Przejdzie mu i przeprosi. Nie stresuj się pracą. Mimo ciąży nie dajesz sobie taryfy ulgowej, a jeśli ktoś tego nie docenia to nie jest wart Twoich nerwów. Buziaki!
-
Cześć Dziewczyny! Ja dziś tylko na chwilę. Jesteśmy już w domu. Maluch łobuzuje w brzuszku więc jestem pełna dobrych myśli. Jutro nadrobię zaległości bo teraz będę dużo w domu. Dziś cieszę się mężem bo bardzo się za sobą stęskniliśmy. Chore Majóweczki - jak się czujecie? wirusy przechodzą? Anmiodzik - co u Ciebie? Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie. Buziaki :)
-
Chantrel Ty też się trzymaj! Musimy jeszcze te parę tygodni zaczekać. Wytrzymamy ;) Anmiodzik jak masz się martwić to jedź. Zawsze będziesz pod kontrolą i nie będziesz myśleć. Mam wrażenie, że im bardziej my się denerwujemy, tym bardziej nasilają się objawy bo i dziecko jest niespokojne. Chyba, że przejdzie. Może to faktycznie od tego pęcherza. Mi się tu dziewczyny z krótką szyjką też skarżą na takie twardnienia przy pełnym pęcherzu.
-
Witam się niedzielnie ;) Ja już po śniadaiu i po obchodzie. Jeśli jutro usg wyjdzie dobrze to nas wypuszczą do domu ;). Dobrze się zaczyna niedziela. Poza tym dziś kończę 31 tygodni, a to zawsze kolejny dzień do przodu ;) Gosia w mińsku nie dopłaca się za nic - za poród rodzinny też nie i może być przy Tobie kto chce. Z tym, że do szitala musisz zabrać zesobą wszystko dla siebie i dla dziecka oprócz kosmetyków dla malucha (ubranka, pampersy i chusteczki nawilżające).
-
Kończę bo zaraz będę mieć KTG. Buziaki dla wszystkich. Śpijcie dobrze.
-
Dziewczyny dzięki za słowa otuchy. Z tym uważaniem na siebie oczywiście macie rację. Absolutnie nie namawiam Was do tego, żebyście się zamknęły w domu, ale w ciąży nie da się przesadzić z ostrożnością. Nie o to chodzi, że na pewno się coś stanie. Warto po prostu tak postępować, żeby nie mieć sobie nić do zarzucenia. Mówię Wam, że wyrzuty sumienia są straszne. Od razu szuka się winy w sobie. Niby wiem, że się starałam, ale może powinnam pójść do lekarza z tym przeziębieniem? Jakby się okazało, że to ja zaszkodziłam swojemu dziecku, to bym sobie nie darowała... Nie warto się przemęczać. Świat się nie zawali przez te parę miesięcy.
-
Gosiak porodówki nie zwiedziłam (na szczęście), ale leżę akurat na sali z dziewczyną, która tamtej nocy miała rodzić i mówi, że już szykowali dla mnie pokój. Ona tam zrobiła rozeznanie. Są trzy pokoje (wszystkie do porodów rodzinnych) i jeden mniejszy, z którego korzystają gdy jest więcej porodów, ale też jest przystosowana do rodzinnego. W jednej sali jest wanna. Na położniczym jest kilka sal kilkuosobowych. Generalnie nie ma co się spodziewać rewelacji jeśli chodzi o wystrój, ale opieka jest bardzo dobra. Rozmawiałam też z dziewczyną po cesarce i była bardzo zadowolona. Jestem nastawiona na tak jeśli chodzi o szpital. Przynajmniej tu na ginekologii gdzie leżę jest w porządku. Położne są bardzo delikatne i uważne.
-
Najważniejsze, że moje dziecko jest całe i zdrowe. Hasło dla mnie na ten miesiąc to "zaciskamy nogi". Mam nadzieję, że będzie dobrze. Trzymajcie kciuki ;) Jeżykowa Twoja historia o wcześniejszym porodzie dla mnie akurat była zbawienna, bo przeczytałam ją na dzień przed tym wszystkim i potem w szpitalu myślałam tylko o tym, że Tamtej Dziewczynie wszystko się udało. Także dziękuję ;)
-
Dzięki za wsparcie Dziewczyny :) Czuję się dobrze - przynajmniej fizycznie. Cały czas się jeszcze boję czy wszystko w porządku - tymbardziej, że mam wrażenie, że lekarze działają trochę po omacku. Gosiak leżę w Mińsku. Gdyby się okazało, że mam rodzić to przewieźliby mnie gdzieś gdzie jest lepsze zaplecze neonatologiczne, ale póki co jest ok. Dziurka podobno się zakleiła z tym, że tego na usg nie widać i dlatego po prostu trzeba czekać. Wyniki są dobre i tak na prawdę to nie wiadomo dlaczego tak się stało. Być może w poniedziałek wrócę do domu, ale "skończyło się rumakowanie". Teraz już muszę do końca bardzo uważać. Bigbitówko nie martw się, nie byłabyś w stanie przegapić. Ja się obudziłam natychmiast bo po prostu byłam cała mokra. Wody były czyste i całkiem bezwonne, a pęcherz miałam pełen więc odpadło podejrzenie, że to mimowolne oddanie moczu. Na szczęście mamy blisko do szpitala więc byliśmy w 10 minut. Najdziwniejsze, że kompletnie nic mnie nie bolało...
-
Witajcie Dziewczyny. Trochę się nie odzywałam bo ... od czwartku jestem w szpitalu ;( Dziś mąż mi przyniósł laptopa żebym nie zwariowała więc się melduję. Otóż w czwartek nad ranem odeszła mi część wód płodowych i pojechaliśmy do szpitala. Powiem Wam, że jeszcze nigdy w życiu tak bardzo się nie bałam. Na dzień dobry od lekarza w izbie przyjęć usłyszałam, że mam się przebierać w koszulę bo zaczął się poród. Dopiero jak zaczęłam płakać pokapował się, że za ostro pojechał i zaczął mn ie uspokajać. Potem zrobili mi usg i okazało się, że odpłynęła tylko część wód i jest jakieś pęknięcie więc mnie położyli na oddział. Na szczęście w ciągu doby wody się zregenerowały i teraz leżę na obserwacji. Dostałąm jakieś zastrzyki na szybszy rozwój płuc w razie W i czekamy. Michał ma dopiero 1600g więc jest bardzo malutki. Mam nadzieję, że jeszcze wytrzymam chociaż do kwietnia. Pozdrawiam i będę do Was zaglądać bo strasznie się nudzę w tym łóżku.
-
M&M dawno się nie odzywałaś! Co u Was słychać? Gosia czyli do szpitala pajace miałaś, a pod spód tylko pampers czy jeszcze kaftanik? Chyba muszę parę tych kaftaników kupić. Ze szpitala też myślę, że jak go kocem przykryję to śpiochy wystarczą.
-
Dzięki Gosiu ;). A powiedz mi jak Ty malucha ubierałaś na początku? Bo Ty przecież właśnie w tym okresie też Mateuszka rodziłaś. Ja się zastanawiam jak go ubrać jak będziemy wychodzić do domu no i co do szpitala z ubranek wziąć. Kurczę, muszę się dopytać jak to teraz jest u nas w szpitalu - wydaje mi się, że trzeba wszystko dla dziecka mieć...