
lumanda
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez lumanda
-
Marcysiu, zdrówka dla Matiego!!! Aniu, jak wyniki Twojej mamy? Trzymam kciuki!!! Jak dobrze, ze sama wpadlas na to co jest Isi, nie wiadomo jak by sie skonczylo! Brawo! U nas z nocnikiem tez nici. W ubranach Gosia chęnie siada i mowi siusiu, ale jka ją posadzic na golasa, czy na nocniku czy kibelku- od razu ucieka. Moze jest za zimno, mysle ze do lata poczekamy. Ewelka, ja juz bardzo chciałabym drugie dziecko, ale ze wzgledow zdrowotnych, przez te problemy w ciązy musze jeszcze poczekac kilka lat, robic regularne badania i sie zobaczy. Poza tym myslimy nad budowa domu wiec przydaloby sie zebym wrocila do pracy, a poki co nawet z jedna Gosia jest problem.
-
Ewelka, wlasnie tak staram się robic, gdy cos wymusza- byc obojętna, tlumaczę jej że czegoś nie może, albo że ja akurat nie mogę gdzies z nią iśc gdzie mnie ciągnie, ale na razie to nie działa. Jak wpada mi w szał z jakiegoś powodu, wychodze do innego pokoju i czekam az sie uspokoi- ale ona wtedy biegnie za mną i jeszcze gorzej placze. Tez mysle, ze to po tych chorobach. Wczesniej tez nie byla aniołkiem, ale wlasnie po tych zastrzykach, szpitalu tak sie porobilo ostro. Masz racje, ze inni nie są woboec niej konsekwentni. Mąz stara sie byc, ale mieszkamy tez z moją mamą, która na wszsytko Malgosi pozwala. Mimo moich próśb i tlumaczenia, wg niej Malgosia "wszsytko może". Nawet przyklad sprzed akurat 2 dni- Gosia wlazła do miski i kazała się wozic. Troche ja powozilam, ale to bardzo męczące, wiec jej wytlumaczylam ze mama jest zmeczona i już nie ma sily i ze juz koniec. Wiec oczywiscie Gosia w ryk. Wiec moja mama, ktora wszystko slyszala, bo stala obok zaczela ja wozic w tej misce, mimo ze ja poprosilam, zeby tego nie robila, bo Gos musi sie nauczyc że jest cos takiego jak "nie wolno". Po porstu mnie zignorowała, jakby mnie nie słyszała... A ja na teściów narzekam... ;) Kiedys myślałam, że nawet jak moja mama ją rozpieszcza, a ja będę konsekwentna to będzie wiedziała, że przy mnie takie akcje nie przejdą. Ale widocznie to tak nie działa. No nic, będę robic nadal jak robię, nie reagowac na wrzaski, po wczorajszej akcji w sklepie się zaparłam. Może w końcu kiedyś załapie. Najgorzej że jutro przylatuje z Anglii moja siostra na tydzień- na 100% też będzie jej na wszystko pozawalac. Eh, ciężkie to wszystko.
-
Dziewczyny, dużo zdrówka dla wszystkich maluchów!!! Gosi trójki wyszły już chyba 3-4 miesiace temu i wszystko stanęło. Juz tyle czasu czekamy na piątki i nic sie nie dzieje. dzięki za rad, staram sie stosowac, ale nie widac efektow. Ostatnie kilka tygodni to dla mnie koszmar przez to jej zachowanie. Nie chodzi tylko o to, że nie chce zostawac nigdzie beze mnie sama, nawet 1 minuty gdy jestem w pokoju obok. Gosia zrobila sie mega niegrzeczna, strasznie nerwowa, juz nie daje sobie rady. Na spacerach tragedia, o siedzeniu w wozku nie ma mowy, niby chce isc za rękę, ale po chwili wrzeszczy ze na rączki, więc musze ja brac. Potem wogole nie chce zejsc, wiec ja nosze, co probuje postawic na ziemi zaczyna krzyczec i plakac. W koncu konczy sie tym, ze ją niosę na rękach a ona wrzeszczy... I tak za kazdym razem. Dzis np bylismy po rehabilitacji w centrum hadlowym. Zanim dojechalismy Gosia zrobila kupe i pierwsze co musielismy isc do ubikacji na przewijak. Wydzierała sie na całe centrum, z wierzganiem, placzem, ślina, krzykami, przy przewijaniu to samo, cala sie wybrudzila. A potem to sie tak juz nakrecila, ze plakala bez pwoodu, wiec szybko wsadzilismy ja w auto i do domu. Nawte w 1 sklepie nie bylismy:( Po porstu ona chciala sobie biegac i sie bawic, a my ja na sile wzielismy na przewijak i dlatego tak sie rozhisteryzowala. I tak jest ze wszystkim. Ja juz nie mam do neij sily. Niby robie wszystko jak trzeba, staram sie byc spokojna, tlumacyzc powoli, byc konsekwentna, no książkowo że tak powiem. Ale na nią nic nie działa. Jak tylko cokolwiek nie jest po jej myśli- od razu histeria. I nic nie daje tlumaczenie. Wyglada jak rozpieszczony bachor, że tak powiem, a ja naprawde jej nie ulegałam, nie pobłażałam. Starałam sie trzymac, że jak "nie" to "nie". BYcie konsekwentym wogole nie zdaje egzaminu. Dziewczyny, jestem juz taka zmecozna tym wszystkim, a nawet nie moge odpocząc, bo minuty beze mnie nie wytrzyma. NIe wiem czy ja gdzies zaprowadzic, do psychologa czy co. W sumei bez sensu bo nic innego mi nie powie, czego bym nie wiedziala i nie stosowala. JEstem w tym domu jak w wiezieniu, juz nawet na spacery nie chce mi sie wychodzic, bo konczą sie jak opisalam wczesniej. Na zakupy to samo.
-
Co tam u Was? U nas pogoda paskudna, mokro, chłodno, ciapa na drodze i chodnikach, buty przemakają. Dziewczyny, mam problem z Gosią. Pewnie juz pisalam, że nigdzie mnie nie wypuszcza, nie może stracic mnie z oczu bo wpada w ryk. Nie moge isc bez niej do lazienki, bo lezy pod drzwiami i placze. Gdy sie kąpie, stoi przy wannie i ryczy. Jak wyjde na minute do innego pokoju- leci za mną i krzyczy "mama mama". A za 3 miesiace mam wesele brata i jestem druhna, wiec nie moze tak byc, ze jestem uwiązana. Kiedys robilismy tak, ze maz zabieral ja na kilka godzin do teściow w niedziele. A teraz nawet tego nie da rady. Pojechali w niedziele- tak im histeryzowala, plakala, wieżgała, nawet zwymiotowala od tego placzu, ze szybko teściu po mnie przyjechal i uspokoiła sie dopiero u mnie na rekach. Byli w szoku, nigdy jej takiej nie widzieli, a ona nietety czesto wpada w takie histerie, jest bardzo nerwowym dzieckiem. Wszystko robili zeby ja zabawic- jakies zabawki, przyniesli kota, malego szczeniaczka, nic nie dzialalo, tylko mama i mama. Nie mam pojecia jak sie zabrac do tego odzwycajania jej ode mnie. Myslalam, ze uda sie z tymi wyjazdami do tesciow, bo tam ma duzo atrakcji. Moze macie jakis pomysl?
-
Aniu, strasznie mi przykro z powodu Twojej mamy:( Mam nadzieję, że okaże się to niegroźne i do szybkiego wyleczenia. Dobrze, że z tatą już lepiej. Trzymam za mame kciuki, napisz co ustali konsylium. Faktycznie kiepsko że nie ma Cie na miejscu, ale dobrze że nie jest sama. Ty tez pewnie często dzwonisz, wiec nie bedzie sie czuła sama z tym wszystkim. U nas pełno śńiegu, wczoraj nas zasypało równo. Na sankach jescze nie bylysmy, bo wczoraj strasznie wiało, dzis jedzeimy zaraz na rehabilitacje, a jutro znowu ma byc kiepska pogoda, a potem descz. I nei wiem czy wogole pojezdzimy. Tylko raz w tym roku bylysmy na sankach. Uciekam sie szykowac na rehab.
-
Kurcze, Ewelka, ale macie dużo śniegu!!! U nas tylko troszke leży, na sanki za mało. Zdjęcia super, widac że mała ma frajde ;D Aniu, jak tam katastrofa pogodowa? ;) Siostra która tez jest w Anglii również pisała mi o tym, że jak tylko spadnie troszke śniegu, zamykają szkoły,wszyscy odwołują spotkania. Moja Gosia nie pije już mleka. Zjada 2 razy dziennie kaszke (raz na zwykłym mleku) i jogurt. Oczywiscie u nas postepów z jedzeniem nadal brak, same pokarmy polplynne, o gryzieniu nie ma mowy. Wczoraj udlo mi sie jej wcisnac kilka gryzkow kanapki z kremem czekoladowym, ale tak sie zbuntowala ze nie dojadla juz zadnego śniadania, nawet troszke kaszki. Bardzo sie zdenerowwala;) A pameitam, jak kilka miesiecy temu myslalam - "eee, jak juz bedzie miala 2 lata to juz na pewno bedzie gryzc". AHA! A 2 latka juz za 3 tygodnie. Poza tym nie mam pomyslu na prezent. Jedyne co mi przychodzi do glowy to taka duza kuchenka- widziala taka u kolezanki i ladnie sie bawila.
-
My tez siedzimy w domu, nosa nie wystawiamy. dzis musimy tylko jechac na rehabilitacje, drugie podejscie, zobaczymy jak to bedzie, czy da cos ze soba zrobic. Moja Goś wazy ok 10,5kg, takze jest patykiem. Jesc nei chce nic. W dzien juz nie spi, zasypia ok 20 na noc. A noce nadal sa fatalne, z wierceniem sie, kotlaszeniem, drapaniem mnie, gadaniem calymi godzinami. Zaczyna sie tak ok 2-3 w nocy, a zasypia znowu dopiero nad ranem, ok 6-tej. Dziewczyny, nie wiem cyz pytalam juz- co kupic na urodziny 4-latce? Ma teraz faze na księżniczki, ale wszsytkie ksiażaczki i bajki na dvd ma, ma tez kilka lalek- księżniczek.
-
Gosia ma jakieś 87cm wzrostu, tak była mierzona na poczatku stycznia w szpitalu. Ale przy kolezance, ktora jest tylko 3 miesiace od niej starsza jest z 10cm niższa, a przy innej kolezance z tego samego miesiaca co ona jest z kolei z 10 cm wyższa:) chyba wwszystko sie miesci w granicach normy, moze byc duża róznica. DZwonilam wczoraj do spzitala, ustalili nam termin na 6 lutego gastroskopie. Prosilam lekarke, zeby nam przestawili bo jestesmy swiezo po chorobie, no i moze wogole odwlec, bo moze juz sie wszystko samo uspokoi, na razie nic sie nie dzieje. A ona dzisiaj mi mowi,ze na 13-go marca przelozyla:(((( Nie chce tam jechac, znowu cos paskudnego zlapie, juz sie dosc anchorowala:(
-
ewelka, biedna Twoja córunka!!! Biedactwo, musi się teraz umęczyc, a w sumie taki głupi wypadek. Długo będzie jej się goil ten paluszek? Gosia z kolei zaczęła chodzic jak miała rok i dwa czy 3 miesiące, takze dosc pozno. Paucia , ja tez zaczekam z nauka nocnika do wiosny/lata, az bedzie cieplo. Teraz mam ok 16/17 stopni w domu wiec nie bardzo mam warunki, zeby mi mala latała z gołym tyłkiem czy siedziala na golasa na nocniku. Niestety, takie uroki starego domu.
-
U nas z mowieniem super, od grudnia Gosia strasznie wyskoczyła i mowi praktycznie wszystko, lub stara sie powiedziec. Przeważnie mówi bardzo powoli i wyraznie, wiec łatwo ją zrozumiec. ŁĄczy też wyrazy, dwa bardzo często (piłka Gosi, idzie Gosia, tata śpi i takie tam) i coraz częściej 3-wyrazowe. A dziś rano przytuliła się po obudzeniu i powiedziała "kocha Gosia Mami" :))))) Podejrzewam że podłapała to do Teletubisiów. Ogólnie mowi bardzo dużo, sama jestem w szoku. Pamietam jak kilka miesiecy temu sie martwilam, ze w porownaniu do rowniesnikow mowi malutko, a to tak szybko poszlo przez ostatnie 2 miesiace! Jednak to prawda, ze dzieci rozwijaja sie skokowo:) MartaMaria, dziwne, że jedzenie przed teletubisiami nei działa, u nas niestety tylko w ten sposób. Kolejne podejscia do jajecznicy czy chleba koncza sie porazka, dalej jestesmy na pokarmach polplynnych. Paucia, Malgosia dokladnie tak samo robi z nocnikiem. W ubraniu siada i mowi "siusiu", wklada rozne zabawki i tez mowi ze robia siusiu, ale jak ja posadzic na golasa, od razu ucieka. U nas duzo sniegu, ale jest tak strasznie zimno ze kiepsko ze spacerami. Wczoraj wyszlysmy po poludniu i w polowie spaceru Goś zaczela strasznie plakac, marudzic, musialysmy szybko wracac. Wygladalo na to, ze az tak zmarzla, A naubierana jak balwanek, ja zreszta tez. Pozostaja tylko polgodzinne spacery, maksymalnie. A za dwa tygodnie chyba wybierzemy sie w gory na narty:)
-
Ja również witam nową Mamę!!! :) Paucia, napisz coś więcej o sobie. Czy Dagmara to Twoje pierwsze dziecko? Jak u Was z jedzonkiem, macie moze jakis sukcesy nocnikowe? Fajnie, że do nas dołączyłaś. MY dziś bylysmy pierwszy raz po chorobie na rehabilitacji- była katastrofa. Nie dało się z Małgosią kompletnie nic zrobic, Co rehabilitantka do niej podchodziła, gosia w płacz i ucieczka. Ma straszny uraz do obcych osób po zastrzykach i chyba jeszcze po szpitalu .Dobrze to nie wygląda, nie wiem czy jej to za tydzień przejdzie. Mozliwe ze bedziemy musieli wcześniej zakonczyc rehab.
-
Zapomnialam dodac ze nareszcie Gosia zaczela łączyc wyrazy w zdania, nawet 3-wyrazowe (np. Gosia kopie piłkę) :)
-
Malgosia nie lubi żadnej zupy, ogólnie nie lubi zupelnie nic, moze troche pierniki czy czekolade ale tez bez szalenstwa;)A, i lizaki lubi. My juz zdrowe, nareszcie. Bylysmy na spacerze i w gościach, w końcu ruszylysmy sie z domu. Szkoda ze śieg stopnial. Podaje jej ten bioaron, ale na razie nie widze poprawy. Aniu, Gosia tez czasem wola mnie po imieniu:) I za tatą tez woła "Leszeeeekk".
-
Dzięki ewelka, przez Twój wpis w końcu się usmiechnęłam:) Dobry sposób z tymi podwojnymi rajtuzkami;) Może go wezmę pod uwage hehe. Na razie małej nie bede dawala nic na apetyt poki jest chora, moze jak wyzdrowieje, tylko ciekawe kiedy to bedzie. Wydaje mi sie ze te preparaty na apetyt są od 3 r.ż. jutro znowu idziemy do lekarza. A moze ona nie chce jesc bo jej cos podrażnili przy tej ph-metrii...
-
Marcysiu, jak Ci pisałam wczesniej- Małgos juz miesiac nei spala w dzień, widocznie Mati tez juz nie potrzebuje. Aniu, u nas jest dokładnie to samo z tym ogonem!!! Nie wiem co te dzieciaki wymyslają;) Co do jedzenia- u nas wieczna tragedia, nawet nie biore pod uwage samodzielnego jedzenia, nic by Goś nie zjadła, nawet jednej łyżeczki, gdyby sama miała zadecydowac. Zreszta, w tej chwili nie chce jesc zupelnie nic, musialam wrocic do bardzo starych sposobow, młoda musi byc przypieta w foteliku, przed teletubisiami, a i tak np z bananem schodzi nam ok 25minut, tak sie opedza, placze, ale jak sie zagapi udaje mi sie jej cos wcisnac. Cos mi sie wydaje ze to juz tak zostaje i jest to niezalezne od choroby. I znowu nigdzie sie z nia nie pojedzie, bo nie da rady nakarmic. Bedziemy znowu uwiazani w domu, jak w wiezieniu. Juz naprawde nie mam do tego sił. Jak czytam Wasze posty tak strasznie Wam zazdroszcze, ze u Was wszystko idzie tak normalnie, bez takich ekscesów jak u mnie. Miałam nadzieje (na poczatku tej choroby), ze jak juz wyzdrowieje to bedzie jadla duzo bo bedzie nadrabiac (tak bylo ostatnim razem) i w ten sposob nauczy sie gryzc. A tu jest najgorzej od kilkunastu miesiecy.
-
MartaMaria, moja Małgos tez niby umie pic z kubka, troche sie jeszcze ksztusi, ale zupelnie nie chce- woli z butelki ze słomką:/ O nocniku nie wspominam... wszystko przez tą chorobe zeszlo na dalszy plan. Niestety, znowu mała z nami zasypia, juzama usypiala w łóżecku, tyle się umeczylam zeby ja nauczyc, a teraz nie chce, znowu histeryzuje i laduje z nami. Nawet juz nie chce wchodzic do łóóżeczka. U nas poprawy dalej brak, bylysmy znowu u lekarza, przedluzyla nam zastrzyki do piątku. Osłuchala ją, mowi ze nic jej sie nie odrywa przy kaszlu. A powinno. Ehhhj, i dalej nie chce jesc
-
Aniu, dodaj zdjęcia, chętnie Cię obejrzymy w nowej fryzurce. I trzymam kciuki za awans Michała seniora! U nas bez zmian, jutro kończymy zastrzyki a poprawy nie widac:/ Może jedynie katar nie tak wielki, ale kaszel okropny no i w dalszym ciągu Małgoś nie je praktycznie nic. Robi straszna histerie na sam widok łyżeczki. Mam nadzieję, że jej tak nie zostanie. Za oknem śnieg a my nawet go nie zobaczymy, w piatek ma byc odwilż i koniec zimy a do pt nie wydobrzejemy.
-
My wciaz chore, w środe bylysmy u lekarza, przepisal antybiotyk. Ale wczoraj wrocila biegunka, wiec przyjechal moj tata (jest lekarzem, ma do nas 170km) i zarządził zastrzyki. Mowi ze biegunka od antybiotyku. Przed nami 6 dni zastrzykow:/ A poprawy wogole nie widac, Gosia nei je juz 8 dni praktycznie nic, dobrze ze chociaz pije. My tez wszyscy w domu nadal chorzy. Ile to moze trwac??? strasznie dlugo juz sie ciagnie. Zeby zaczela jesc to wszsytko zniose.
-
MartaMaria, Gosia waży teraz pewnie poniżej 11 kg, jak ja ważyli w szpitalu było 11,3 ale wtedy jeszcze jadla. Wzrost 88cm. Gratuluję rozwiązania problemu!!! Mam nadzieje, że będzie coraz lepiej i te plamy całkiem jej znikną:) Marysia ma bardzo długie włoski, a na tym drugim zdjęcia wygląda jak młoda Goldie Hawn:)
-
A my nadal chore:/ Biegunka, gorączka przeszly. Ale Gosia ma straszny katar i paskudny mokry, głęboki kaszel, czasem tak bardzo kaszle, ze az wymiotuje. Nic, ale to kompletnie nic nei chce jesc. Czasem wypoije troszke mleczka, ale czesto je swraca:/ Ja tez jestem bardzo chora. Tak kaszle, ze mam wrazenie, ze mi gardlo wyskoczy, wszystko mnie boli,z nosa mi sie leje. Wczoraj ganialo tez męża, a dziś moją mamę z którą mieszkamy. Najgorsze wirusy łapie sie w szpitalu, co pojedziemy to z czyms takim wracamy. Gosia juz jest tak okropnie chuda (wogole jest chudzinka, a teraz masakrycznie)- jak ją klepie po pleckach wszystkie żeberka czuc. Mam andzieje, ze jej to szybko przejdzie i zaczne ja tuczyc. Marcyiu, przed szpitalem jeszcze Gosia tez mi juz z miesiac nie sypiala w dzien (teraz znowu sypia bo jest umeczona choroba) i dzięki temu chodzila na noc spac ok 19. Tez juz tak od 17 zaczynala byc marudna, ale o 18 chodzilysmy na kapiel, potem kolacja i ok 19 spac. Powiem Ci, ze bylo to bardzo wygodne, w końcu mialam troche czasu dla siebie wieczorem. Moze tez tak juz przestaw Matiego? A moze wychodz z nim na popoludniowe spacery (ok 15,16), moze w wozku pospi choc troszke. A teraz Goś znowu chodzi spac ok 22 i to z problamami. Mam tez dobra wiadomosc , dla mnie. Moja siostra jest w ciąży:) We wrześniu zostane znowu ciocią:))))
-
MartaMaria, choroba Małgosi to juz "stara" sprawa, jeszcze sprzed roku. Gdy miała 3 miesiące zaczęła bardzo często wymiotowac i kompletnie nie chciała jesc. WYmioty były ciedziennie, po 2-3razy. Żeby ja nakarmic trzeba bylo sie niesamowicie nameczyc, nawet nie potrafie tego opisac, ile ja sie naplakala- nigdy nie chciala jesc, nigdy. W koncu jedynym sposobem zeby cokolwiek zjadla bylo karmienie przez sen co i tak sie czesto nie udawalo. Przez to caly dzien byl podpasowany pod karmienie, jak Gosia za dlugo spala (a byla jeszcze malutka) musialam ja wybudzac, zeby byla dostatecznie zmeczona na karmienie, by zasnela. To bylo straszne. Jezdzilismy po lekarzach, robilismy badania, w koncu jak miala 7 miesiecy na oddziale zrobili jej gastroskopie i wyszlo owrzodzenie dwunastnicy. Wyleczyli i byl spokoj do lutego tego roku, gdy wymioty wrocily. I tak od tamtej pory co 1,5-2 miesiace mamy powtorki- przeztydzien-dwa wymiotuuje a potem jest spokoj. I po jakims czasie znowu. WIec znowu szukamy przyczyny. Niechec do jedzenia jej neistety pozostala na stałe. I tak sie bujamy po szpitalach, badaniach od 3 miesiaca zycia w sumie, z 2 miesieczna przerwa po ostatniej gastrokopiiw grudniu gdy wszystko bylo dobrze. Dziewczyny które są tu prawie od początku bardzo mnie przez ten caly czas wspieraly, wiedzą dokladnie jak to sie odbywalo. Jeszcze raz przy okazji Wam Dziewczyny dziękuje:)
-
Dzięki Ewela, nwet nie wiedzialam ze cos takiego jest. Na razie trzymamy sie i siedzimy w domu. Dzis nad ranem znowu wymiotowala:/ No i tak biegunka. Ale mimo że taka chora i nic nie je praktycznie to ładnie sie bawi i biega, nie mam pojecia skad ma na to siłe. Ja tez od niej zlapalam, ale tylko częśc przeziębieniową- katar, ból gardła i głowy. Dzis czuje sie fatalnie. Marcysiu, ja też ciągle tłumacze Malgoni żeby nie męczyła psa, ale ona go uwielbia (nie wiem czemu, on nie zwraca na nią kompletnie uwagi, poza tym jest stary i niezbyt przyjemny;) )- przytula go, robi mu "cacy cacy", przynosi jedzenie, podsuwa zabawki i takie tam. Jak juz bardzo go meczy, czasem na nia warknie. Tłumaczymy, mowimy że nie wolno tłamsic pieska, ale ona swoje.
-
No i jednak nie udało sie uniknac zarażenia na oddziale:/ Juz ponad dobe walczymy z gorączką, wymiotami i dziś doszła biegunka. Robimy wszystko żeby nie trafic do szpitala. Wymioty sa tak czeste że boje sie, ze mi sie odwodni. ALe na razie trzmamy sie dzielnie, Gosia jest slabiutka, zjada po 4-5 łyżeczek kaszki i robimy przerwe na 20 minut i od nowa. Znowu schudnie, ale wazne zeby uniknac szpitala kolejnego. Strasznie ma slaba odpornosc, zawsze cos złapie:/ To chyba ten rotawirus który był na oddziale. W sumie dobrze ze juz przechodzila, bo jest troche lepiej niz ostatnio. Widocznie troche przeciwcial jej sie wytworzylo.
-
A my dzis wrocilysmy z centrum Zdrowia Dziecka, strasznie nas wymęczyli. USG brzucha wyszło dobrze, wczoraj miała ph-metrię, ktora tez wyszla dobrze. Bylo to cos okropnego, na dobe wlozyli Gosi rurkę przez nos do żołądka, nawet sobie nie wyobrazacie ile przy tym wszytskim bylo placzu, jak mialysmy okropna noc, bo musialam pilnowac, zeby tych roznych rurek nie przygniatała. No a poza tym w polowie nocy budzila sie z placzem i musialam ja brac do siebie, bo nei chciala sie uspokoic. A ja spalam na zwyklym lezaku ogrodowym, wiec nie bardzo byly warunki do spanai we dwie. Dobrze, ze to tylko dwie noce, bo i tak jestem juz ywkonczona. Zrobili nam jeszcze pasaż, rtg przewodu pokarnowego, ale wyniki beda dopiero jutro, przesla nam poczta. Ogolnie jestesmy fizycznie wykonczone, ale oprocz badan, Gosia bylA zachwycona, duzo dzieci, duzo miejsca do biegania, fajna świetlica z zabawkami. Baaardzo jej sie podobalo, latała jak szalona po calym oddziale. Warunki tez w miare. Tylko juz od wczoraj po tych wszsytkich badaniach na widok osoby w fartuchu zaczynala okropnie plakac. Nawet jesli to byla salowa;) Za kilka dni mamy sie pojawic na gastroskopii ale na razie dali nam spokoj:)O
-
U nas tez dobrze, jakoś przetrwalismy;) Duzo gości, wyjazdow w dalekie trasy, ogolnie jestemy padnieci. Teraz przygotowujemy sie do szpitala- w poniedzialek biorą nas na oddział do Centrum Zdr Dziecka.