-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez agusia20112
-
a i najważniejsze...Emilka jak na razie ma wilczy apetyt.... teraz je za dwóch,jak na nią to jesteśmy w szoku M mówił ,że wczoraj na obiad zjadła tyle co on
-
a bo ja tylko w weekendy pracuję....bo w tygodniu nie mam jak bo dzieci czasami w tygodniu też ide ale to raz na jakiś czas
-
stokrotka_87 nie przypuszczałabym ,że hiacynty moga tak uczulać ja od rana na nogach...musiałam w piecyku napalić,zaraz budzę córę i musimy sie szykować potem do babci ją a ja do pracy
-
co do temperatury to mam też takie skoki,że szko....jednego dnia 35,8,a drugiego 36,8 kilka razy tak mierzyłam z ciekawości ale u mnie to chyba nie od cyklu-tylko tak już mam albo to że jestem na tabletkach- a one chyba też wpływają na temperaturę nie mam pojęcia nigdy nie obserwowałam naturalnych objawów w cyklu a jak "robiliśmy "Asię to testy miałam owulacyjne i nimi się kierowałam
-
widziałam temat staranek.... kochane Wszystkim pragnącym fasolki -życzę owocnych przytulanek i tych magicznych dwóch kreseczk Curry jeśli tylko warunki Ci pozwalają,a raczej tak.....do dzieła tak jak pisały dziewczyny,na luzie ,bez parcia na ciążę cieszyć się seksem bez zabezpieczeń i czekać co los zgotuje
-
dziś też Was zaniedbam dlatego
-
ale żeście naklikały ...teraz nie nadrobię musiałam napalic w piecu,drewno przynieść M wczoraj nic nie naszykował-nie miał czasu nie wiem co go podkusiło z ta pracą....okazało sie że w jego zakładzie wszystko ok i mają już podpisaną dzierżawę i pozwolenie na wydobycie kamienia... a on sam z siebie poszedł na wyciąg narciarski i od dwóch dni słysze ,jaki to on biedny ,jak sobie zycie zmarnował(rodzina) i musi teraz pracowac na mrozie co dziennie a ja go pytam kto go zmuszał do tego aby miał rodzinę...to on do mnie sie przeprowadził ,nie ja mu się zwaliłam a teraz tak żałuje,że ma dziecko.....a kto mu kazał do cholery jak zajmował się Emilka byłl taki chepi,chciał swoje,,,,,,a teraz pokrzywdzony Boga obraża.....tylle ludzi wszystko by dało ,że zdrowe dziecko....szkoda gadać a on tylko wieczorem drze tą japę"śpij już",bo jemu przeszkadza nie pamietam kiedy ucałował na dobranoc a wiem,że ojcowie też tak robią i jak pisałam on wyszedł do pracy(śniadanie ja mu robiłam) i już a ja muszę napalić w piecu(i tak wygaśnie,ale chociaż sie nie wyziębi tak strasznie),ogarnąć mieszkanie,nakarmic szybko Asię i do babci i do pracy ale ja dam radę,tylko M nie zauważą różnic między jego zachowanie a moim
-
dobra kobitki miłego wieczorku ...uciekam się położyć,bom zmęczona
-
iszmaonasiatki centylowe są znormalizowane czy a różnych stronach można znaleźć różne? wydaje mi sie ,że to standard
-
iszmaonaagusia20112iszmaonaLubię jak jest ruch w pracy, wtedy szybko leci dzień.Agusia a ile waży Emilka? Mój smyk to taki jest chudy, że zaczynam się troszkę niepokoić niecałe 24 kg ruch =owszem czas szybko mija...tylko na recepcji dziś gostek taki starszy i strasznie sie pogubił,az mi go było żal i drugi przyjechał recepcjonista do pomocy ,bo tamten tak namieszał ,że nie wiadomo było kto na jaki pokój i tak biegałam i starałam sie jakos ogarnąć sajgon kurczę, nie mam do kogo się odnieść, bo dzieci w wieku Emilki w swoim otoczeniu brak. O ile istnieje cos takiego jak waga przeciętna 9 latki, to ile wynosi? ja sprawdzam na siatkach centylowych i Emilka jest pod 25 centylem-co znaczy ,że na 100 % dzieci w jej wieku 25 ma taka wagę
-
Emilka w maju skończy 9 lat...ma 133 cm wzrostu
-
iszmaonaLubię jak jest ruch w pracy, wtedy szybko leci dzień.Agusia a ile waży Emilka? Mój smyk to taki jest chudy, że zaczynam się troszkę niepokoić niecałe 24 kg ruch =owszem czas szybko mija...tylko na recepcji dziś gostek taki starszy i strasznie sie pogubił,az mi go było żal i drugi przyjechał recepcjonista do pomocy ,bo tamten tak namieszał ,że nie wiadomo było kto na jaki pokój i tak biegałam i starałam sie jakos ogarnąć sajgon
-
Oopsy DaisyA ja będę sadzić tulipany sobie w ogródku znowu :)) ogródek......moje wielkie marzenie
-
mama225 i ja trzymam kciuki za Ciebie
-
a w pracy zamieszanie było straszne...przyjazdy,wyjazdy....ludzi w holu jak na dworcu jutro jestem sama....ale ułożyłam sobie plan działania....na szczęście teraz przyjazdy są na dłużej bo to ferie,to tak na 10 dni zjeżdżają
-
co do śniegu to u mnie masa...przez dwa dni napadało ponad pół metra
-
curryWłaśnie raczej nie. Mi się wydaje, że orchidee są dla leniwych Rzadko się podlewa, przycina tylko to co zeschło, itd. Uwielbiam je bo straaaaaaaaaaaasznie długo kwitną i niezależnie od pory roku i ciągle są kwiaty :))) też uwielbiam je ostatnio kupiłam kolejne a jeszcze kocham hiacynty,jak tylko gdzieś widzę kupuję...uwielbiam zapach
-
ja cały dzień w pracy,jutro też i we wtorek ludzi jest masa,jedni wyjeżdżają,a drudzy juz czekają,meksyk był dzisiaj jak diabli
-
franiaAgusia, a jak twoja córcia się dziś czuje? dziekuję lepiej,kaszle już sporadycznie...w poniedziałek do lekarza
-
Iwa współczuję mdłości Iszmona-to męża nieźle wyrolowali,w niektórych firmach okropne są układy i układziki....po co mu mówili w ogóle
-
curryiszmaonaiwonek Iszmaona ja mam podobne podejście:) Tzn. jestem urodzona optymistką:) I głęboko wierzę w to, że nasze myślenie ma wpływ na nasze życie, relacje z innymi ludźmi, dobrobyt W mojej rodzinie raczej czarnowidztwo było propagowane, musiałam się więc tego wyzbyć, ale jak mi lekko teraz Na szczęście mój Jma takie samo podejście i nawzajem się motywujemy:) Optymistką bym siebie nie nazwała :) ale na pewno nie pesymistką. Rękami i nogami podpisuję się pod pogrubionym. Z radosnym człowiekiem łatwiej się żyje, współpracuje, niż z takim co wiecznie ma markotną minę i ciagle jest z czegoś niezadowolony. Ja jakoś o feriach nie myślę wogóle. Wolnego nie dostanę. Agusia a co z tą klatką piersiową Emilki? Lekarze wiedzą z jakiego powodu się zniekształca? W rodzinie ojcja Emilki były jakies choroby o podłożu genetycznym? Rzeczywiście ciężko się żyje z kimś markotnym. Ale ja z takim wielkim optymistą to też bym długo nie wytrzymała Chyba wolę realistów po prostu. W takim codziennym życiu. Jak się wali, a ktoś mi mówi "uśmiechnij się, będzie dobrze" to mi ciary po plecach przechodzą. Tak samo jak ktoś załamuje ręce i "płacze". Wolę jak ktoś siądzie i powie: "jest jak jest, bierzmy się do roboty aby zmienić stan rzeczy". mnie to wkur****
-
iszmaonaHistoryjka z FB:Taksówkarz z Nowego Jorku napisał: Przyjechałem pod adres do klienta, i zatrąbiłem. Po odczekaniu kilku minut, zatrąbiłem ponownie. Był późny wieczór, pomyślałem że klient się rozmyślił i wrócę do "bazy"... ale zamiast tego zaparkowałem samochód, podszedłem do drzwi i zapukałem. "Minutkę!", odpowiedział wątły, starszy głos. Usłyszałem odgłos tak jakby coś było ciągnię...te po podłodze... Po długiej przerwie, otworzyły się drzwi. Stała przede mną niska , na oko dziewięćdziesięcioletnia kobieta. Miała na sobie kolorową sukienkę i kapelusz z dopiętym welonem; wyglądała jak ktoś z filmu z lat czterdziestych. U Jej boku była mała nylonowa walizka. Mieszkanie wyglądało tak, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble przykryte były płachtami materiału. Nie było zegarów na ścianach, żadnych bibelotów ani naczyń na blacie. W rogu stało kartonowe pudło wypełnione zdjęciami i szkłem. "Czy mógłby Pan zanieść moją torbę do samochodu?", zapytała. Zabrałem walizkę do auta, po czym wróciłem aby pomóc kobiecie. Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli w stronę krawężnika. Trzymała mnie za ramię, dziękując mi za życzliwość. "To nic", powiedziałem, "Staram się traktować moich pasażerów w sposób, w jaki chciałbym aby traktowano moją mamę." "Och, jesteś takim dobrym chłopcem" , odrzekła. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, dała mi adres, a potem zapytała: "Czy mógłbyś pojechać przez centrum miasta? "To nie jest najkrótsza droga", odpowiedziałem szybko, włączając licznik opłaty. "Och, nie mam nic przeciwko temu", powiedziała. "Nie spieszę się. Jestem w drodze do hospicjum." Spojrzałem w lusterko. Jej oczy lśniły. "Nie mam już nikogo z rodziny", mówiła łagodnym głosem. "Lekarz mówi, że nie zostało mi zbyt wiele..." Wyłączyłem licznik... "Którędy chce Pani jechać?" Przez kilka godzin jeździliśmy po mieście. Pokazała mi budynek, gdzie kiedyś pracowała jako operator windy. Jechaliśmy przez okolicę, w której żyli z mężem jako nowożeńcy. Poprosiła abym zatrzymał się przed magazynem meblowym który był niegdyś salą balową, gdzie chodziła tańczyć jako młoda dziewczyna. Czasami prosiła by zwolnić przy danym budynku lub skrzyżowaniu, i siedziała wpatrując się w ciemność, bez słowa. Gdy pierwsze promienie Słońca przełamały horyzont, powiedziała nagle "Jestem zmęczona. Jedźmy już proszę". Jechaliśmy w milczeniu pod wskazany adres. Był to był niski budynek z podjazdem, tak typowy dla domów opieki. Dwaj sanitariusze wyszli na zewnątrz gdy tylko zatrzymałem się na podjeździe. Musieli się jej spodziewać. Byli uprzejmi i troskliwi. Otworzyłem bagażnik i zaniosłem małą walizeczkę kobiety do drzwi. Ona sama została już usadzona na wózku inwalidzkim. "Ile jestem panu winna?" Spytała, sięgając do torebki. "Nic", odpowiedziałem. "Trzeba zarabiać na życie", zaoponowała. "Są inni pasażerowie," odparłem. I nie zastanawiając się kompletnie nad tym co robię, pochyliłem się i przytuliłem Ją. Objęła mnie mocno. "Dałeś staruszce małą chwilę radości", powiedziała. "Dziękuję". Uścisnąłem jej dłoń, a następnie wyszedłem w półmrok poranka. Za mną zamknęły się drzwi - był to dźwięk zamykanego Życia. Tego ranka nie zabierałem już żadnych pasażerów.Jeździłem bez celu, zagubiony w myślach. Co jeśli do kobiety wysłany zostałby nieuprzejmy kierowca, lub niecierpliwy aby zakończyć jego zmianę? Co gdybym nie podszedł do drzwi, lub zatrąbił tylko raz, a następnie odjechał? Myśląc o tym teraz, nie sądzę, abym zrobił coś ważniejszego w całym swoim życiu. Jesteśmy uzależnieni od poszukiwania emocjonujących zdarzeń i pięknych chwil, którymi staramy się wypełnić nasze życia. Tymczasem Piękne Chwile mogą przydarzyć się nam zupełnie nieoczekiwanie, opakowane w to, co inni mogą nazwać rutyną. Nie przegapmy ich.. było o tym w tv....mnie ta historia,się podoba -jak z lepszego świata
-
ŚwieżakKurcze zapomniałabym o obiecanym zdjęciu . super
-
iszmaonaiwonek Iszmaona ja mam podobne podejście:) Tzn. jestem urodzona optymistką:) I głęboko wierzę w to, że nasze myślenie ma wpływ na nasze życie, relacje z innymi ludźmi, dobrobyt W mojej rodzinie raczej czarnowidztwo było propagowane, musiałam się więc tego wyzbyć, ale jak mi lekko teraz Na szczęście mój Jma takie samo podejście i nawzajem się motywujemy:) Optymistką bym siebie nie nazwała :) ale na pewno nie pesymistką. Rękami i nogami podpisuję się pod pogrubionym. Z radosnym człowiekiem łatwiej się żyje, współpracuje, niż z takim co wiecznie ma markotną minę i ciagle jest z czegoś niezadowolony. Ja jakoś o feriach nie myślę wogóle. Wolnego nie dostanę. Agusia a co z tą klatką piersiową Emilki? Lekarze wiedzą z jakiego powodu się zniekształca? W rodzinie ojcja Emilki były jakies choroby o podłożu genetycznym? dopiero będzie ja oglądał rehabilitant i wszystko powie rodzina jej ojca,taka chuda i kości takie wystające ma i haluksy straszne
-
curryOwsiak przed finałem WOŚP: wywrócimy oddziały geriatryczne do góry nogamiPowiem Wam, że jestem zadowolona, że w końcu WOŚP postanowiła pomóc też innej grupie docelowej. Nie żebym miała coś przeciwko pomocy dzieciom ale starszym osobom nikt nie pomaga, a już na pewno nie nasze Państwo, gdzie starzy, niepełnosprawni albo tacy, którzy nie mają głosu (osoby w stanach krytycznych, w śpiączkach) mają umierać. I jeść głodowe porcje. Albo rodzina w domu ma stworzyć warunki - i to jest najlepsze rozwiązanie (sama przecież takie wybrałam) ale bez pomocy finansowej tylko bardzo bogatych ludzi stać na sprzęt i opiekę. Uwierzcie mi to są kosmiczne kwoty. Marzy mi się rewolucja i takie warunki w domach opieki, ZOLach, hospicjach, itp. jak mają niektóre zachodnie kraje. dokładnie mam takie samo zdanie....starość u nas w kraju jest makabryczna