Zazdroszczę Wam dziewczyny, bo macie piękne przeżycia. U mnie pierwszy poród był super, z kąpielą relaksacyjna, byliśmy przez większość czasu sami z mężem i było tak intymnie i po naszemu. Do mementu kiedy wszystko się s.... i nie było wyjścia. Lekarz mi podkładka pod nos papiery do podpisania zgody na cesarkę i zzo a ja na to że nie podpisze. Na szczęście ten powiedział że co, chcesz umrzeć albo żeby Twoja córeczka umarła? No i podpisałam. Potem mnie przepraszal, ale mówi że w takich sytuacjach tylko drastyczne metody działają. Drugi poród był już bez metod relaksacyjnych bo ze względu na po cc musiałam być cały czas pod ktg. No i miało być pięknie a skończyło się strasznie. Nie będę opisywać, bo nie chcę nikogo tu straszyć, ale spędziłam w szpitalu 11 dni i dwa razy prawie zeszłam. Wyszłam ze szpitala z HB 7.4. Na szczęście synek urodził się zdrowy a tak chyba łatwiej, jak się o dziecko martwić nie trzeba, bo ja sobie jakoś radę dam. Teraz się martwię jak fix, ale wiem że zaplanuja cesarkę i wszystko musi być dobrze. Jedne co to wiem, że powinnam po pierwszym porodzie bardziej dociec jaki był powód cesarki, bo to by pozwoliło uniknąć komplikacji przy drugim porodzie. Ja mam za wąskie biodra i nie jestem w stanie nigdy urodzić donoszonego dziecka (wcześniaka z mniejszą główka jest szansa). Po pierwszym porodzie stwierdzili, że to przypadek, po drugim ustalili przyczynę. Ale oczywiście ja jestem w 100% za sn!