mila_mi
Użytkownik-
Postów
442 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez mila_mi
-
Hejka:) Mindtricks,WOW!!!!!!!!! Nie,no dla mnie nie do wiary,niesamowity talent!!!! Jak Wy to robicie??? Piękne,cudne,śliczne te książeczki:) Mogłabyś założyć manufakturę i trzepać grubą kasę,pierwszą klientkę już masz,jakby co:))) U nas fatalna noc:( Wrzuciłam młodego rano R.do pokoju na godzinę,poszłam się zdrzemnąć i dzięki temu jakoś się turlam po domu:) Upiekłam już ciasto córce,ma dziś występ,śpiewa w domu kultury,bardzo jestem przejęta:) Pierwszy raz będę słyszała jak śpiewa:) Ja w jej wieku też się wykazywałam w śpiewaniu,nawet w szkole miałam ksywkę 'Nosowska':) Ale oczywiście mój słomiany zapał nie pozwolił zrobić kariery,choć potencjał był:))) Pozostały wspomnienia:) Pogoda u nas też piękna,więc wybieramy się jeszcze na cmentarz. Miłej soboty:)
-
Spokojnej nocy:0 Ja dziś po psychoterapii,czuję się jakby mnie walec przejechał:) Wiem,że to ma mi pomóc,ale uświadomienie sobie w jakiej się jest czarnej dupie nie jest najmilsze... No cóż,co to było za powiedzenie 'przez ciernie do gwiazd' czy jakoś tak. Na razie te ciernie tak mi sie w tyłek wbijają,że aż gwiazdy widzę:))) Trzymajcie się:) P.S. Monmonka,cały czas nie mogę wyjść z podziwu,jak stworzyłaś takie dzieło (książeczka),nie do wiary! Książeczek Mindtricks niestety z racji nieposiadania facebooka nie widziałam,a bardzo bym chciała te cudeńka zobaczyć:))) Gdyby nie to,że nie śpię po nocach już bym coś cudowała,ale nie mam sił. I zdrówcia dla Lilci,oby to ząbki. Dobranoc:)
-
Hejka:) Cieszę się,że nawet hipochondria może komuś poprawić humor:) Cóż,normalna to ja już nie będę,ale chociaż może uda się oswoić swoje lęki:) Spędziłam wczoraj pół wieczora przed lustrem patrząc czy mi noga nie puchnie... Quarolina,to chociaż masz spokój,że Twój J.nie zamęcza wszystkich wokoł jak ja. Ostatnio R. się do mnie nie odzywał trzy dni,powiedział,że nie może tak dłużej żyć,że ma dość... I wcale mu się nie dziwię. To taka trochę mniej zabawna strona tej przypadłości. Jeśli chodzi o raka trzustki,to ja,żeby się opanować zrobiłam sobie wyliczenia. Znalazłam dane,ile osób w Polsce na to zmarło w ciągu roku,dokładnie przełożyłam na swoje miasto i wyszło mi,że średnio w Łodzi umiera na to 52,5 osoby rocznie,z czego 80% to osoby po sześćdziesiątym roku życia,czyli młodszych było mniej więcej 10-12 w całym mieście. No i wytłumaczyłam sobie,że chyba aż takiego pecha nie mam... Powiem Wam,że jak czytam co piszę to sama nie wierzę,że można być aż tak wygiętym psychicznie:))) Wpadłybyście na to? wszystko tak sobie wyliczam i oceniam prawdopodobieństwo. Kliniczny przypadek:) Z drugiej strony nikt oprócz kilku najbliższych osób i Was nie wie o moim zajobie,nigdy się nie skarżę i sama pocieszam innych. No i jak patrzę na moją matkę,to mam wielką motywację,żeby się wyleczyć i nie skończyć na stare lata z ciśnieniem 100/200:) A jeszcze jak ona mi mówi 'jesteś taka sama jak ja...' Tylko co mi zostanie jak stracę najlepszą przyjaciółkę,hipochondrię? Nudne,szczęśliwe życie,do zrzygania,hihi:) Przepraszam,że Was tym zanudziłam z rana. U nas noc fatalna,znowu zaczyna nam się suche powietrze w domu,bo małemu suche babole przeszkadzają w oddychaniu. Mamy sterimar,ale psik ma taki,że do samego mózgu dopsikuje,więc młody ucieka i płacze. Wracamy do naszego disnemaru,oczywiście tak się kończy u mnie chęć zmiany na lepsze:) Później jeszcze coś napiszę. Spokojnego dnia:)
-
Quarolina,a mnie się ubzdurało,nie wiem skąd,że we wtorek miało być to badanie,dlatego pytam:) Mnie boli w lewym boku,też rozważam usg,bo oczywiście jak tylko sobie przypomnę na co umarła Ania Przybylska to już jestem na to samo chora... Ze mnie typowa hipochondryczka,zresztą między innymi wybrałam się na tą terapię,bo tak się nie da żyć. Dzisiaj boli mnie noga,więc już mam zakrzepicę i o niczym innym nie myślę,choć niedawno robiłam dopplera żył i badania krwi pod tym kątem. Nikomu nie życzę takiej męki psychicznej i każdemu kto żyje z hipochondrykiem współczuję. Ale liczę,że będzie lepiej,już tydzień nie grzebię w internecie na temat cborób:) Taki odwyk:))) Ja w ogóle pierwszy raz słyszę,że oglądanie książeczek do góry nogami to może być autyzm,a już na pewno nie w tym wieku. Igor czyta książki górą,dołem,bokiem i do góry nogami czasem też. Myślę,że to nic dziwnego,poza tym muszą być też inne objawy i wydaje mi się,że nie da się ich przegapić. Igor ma teraz etap,że testuje twardość różnych powierzchni swoim czołem,debilne to,ale myślę,że szybko mu przejdzie:) No i nauczył się wypluwać z buzi na zawołanie,jak widzę,że za dużo napcha jedzenia do buzi,albo za długo nosi w pyszczku coś,czego nie lubi,to mówię 'wypluj',a o mi wypluwa na rękę. Może to akurat nie jakaś spektakularna i efektowna umiejętność,ale jestem z synka dumna,że rozumie i robi czasem o co poproszę:) Monmonka,piękna ta książeczka,jeśli to Twoje dzieło to wielki szacun:))) Zuzia,jak zwykle urocza:) Posłanko odsyłamy,tzn wymieniamy na mniejsze,chyba jak zamawiałam zapomniałam,że mam beagla nie konia:))) Leosiowamamo,zapomniałam napisać,że piżamka? (czy to był dresik?) świąteczna świetna,podusia też super:) No i Leoś w stroju haloweenowym wygląda czadowo:) Monikae,jak napisałaś o tych guzikach,to pomyślałam,że może się w praniu rozpuściły,bo niektóre są z takiego plastiku,ale jak brakuje dwóch czy trzech to pewnie zaginęły gdzieś w akcji:) Maszyna wszystko wypierze,koleżanka kiedyś wyprała w kieszeni 1300 euro,klient się zgłosił po zgubę,ale inna znalazła 2500 dolarów po które nikt się nie zjawił:) Tak więc dziewczyna zafundowała sobie tygodniowy pobyt w Londynie za 'znaleźne':) Powiem Wam,że super wspominam tą pracę,a znajdowałyśmy w maszynie i po kieszeniach dosłownie wszystko:) Dziś malutki próbował kotlecików wołowych na wschodnią nutę i sałatki greckiej:) Dodałam do mięsa kuminu,mam nadzieję,że mu nie zaszkodzi. Stęka i jęczy teraz przez sen,ale tak jak coś by mu się śniło,mam nadzieję,że to nie brzuszek. Pewnie jak zwykle o połowie znowu zapomniałam:) Spokojnej nocki:)
-
-
Hej:) Quarolina,powodzenia pierwszego dnia w pracy:))) Zdrówka dla Gosi:) Pisałaś też chyba,że Twój J. miał mieć usg brzucha,jak wyniki? Tak z ciekawości hipochondryczki pytam:) Mindtricks,musisz pękać z dumy:) Wspaniałe masz córki,make up Emilki cudny:) Fajnie,że wracasz do pracy na 'swoje' miejsce:) Monikae,pracowałam w pralni chemicznej ponad trzy lata... Znam temat od podszewki,książkę bym mogła napisać:) Jeśli chodzi o plamy i zacieki na marynarce,to po 'praniu' chemicznym wszystko faktycznie wychodzi na wierzch,ale większość tych plam schodzi pod parą,albo sprężonym powietrzem,więc klient nawet nie zdaje sobie sprawy,czy i jakie miał plamy na odzieży. Jedyne co może zostać to zaciekj od potu na podszewce i tego się nie usunie. Jak się odklei flizelina to też nie wina prania. Cała reszta,każda najmniejsza plamka,uszkodzenie,czy brak guzika powinna być zapisana na paragonie i potwierdzona podpisem klienta. Pracownik pralni ma obowiązek dokładnie obejrzeć odzież,bo inaczej wszystko co wychodzi w trakcie można uznać,że pojawiło się w pralni i po stronie pralni leży cała odpowiedzialność. Jeśli nic nie podpisywaliście,nie dajcie sobie wmówić,że tak było wcześniej,bo o wszystkim powinniście być uprzedzeni. Można składać reklamację,tylko za moich czasów najpierw odpisywał kierownik pralni tak,żeby się 'wywinąć',a dopiero sprawa później sprawa szła do centrali i ewentualnie rzeczoznawcy,który zresztą był podnajmowany przez pralnię. Na ogół klient 'łykał' tą naszą reklamację,więc rzeczoznawca rzadko był potrzebny. Pracownikom zależy,żeby klienta odprawić z kwitkiem,bo ponosi odpowiedzialność materialną. Jeżeli widzicie,że naprawdę coś Wam zniszczyli nie popuszczajcie,bo racja jest po Waszej stronie. Nie dajcie sobie wmówić,że coś było,że pani uprzedzała,że coś jest napisane na paragonie,bo często dopisuje się różne rzeczy po fakcie bez podpisu klienta i wmawia mu się,że pisało się przy nim. Na pewno pranie chemiczne nie usuwa zapachów,jak odklei się flizelina to też nie wina prania. Prasowanie obowiązują takie same zasady jak pranie,wszystko musi być powiedziane wcześniej,że np. wcześniej na spodniach było wyświecenie czy podwójny kant. Pewnie,że są sytuacje,których nie da się przewidzieć i pracownik nie jest winny,ale to pralnia musi udowodnić,że nie ma w tym ich winy. To chyba tyle:) U nas właśnie młody drzemie już drugą godzinę!!!! Wczoraj siedzieliśmy w domku,R. obskoczył cmentarze. Dziś pada,więc też dupa,aż mnie nogi już bolą od niechodzenia:) Ja kupiłam body na ramiączka w tesco f&f 3 szt za 19,9 i jestem bardzo zadowolona,jakość i cena super,tylko jak na teraz bawełna troszkę za gruba.Kolor niestety biały. W zeszłym sezonie zamówiłam z c&a i też byłam bardzo zadowolona. Dziś ma przyjść nam nowe posłanie dla psa,kurde jak kiedyś ktoś by mi powiedział,że oczekiwanie na posłanko dla psa będzie dla mnie tak ekscytujące i urośnie do rangi 'wydarzenia dnia' to skonałabym ze śmiechu. O,mój casanova wstaje:) Miłego dnia:)
-
A moja opowieść o bracie,bo mi t zjadło:)
-
Hej:) U nas wiatr dziś hula jak szalony. Szczęściara,będzie lepiej,zobaczysz,musimy się tego trzymać. U nas noce prawie identyczne,tyle,że Igor się w ciągu nocy nie rozbudza do zabawy. Też mi siada półprzytomny i głową ląduje na piersi,chociaż nie zawsze wceluje. Jak da się zatkać cysiem,tonpół biedy,najgorzej,kiedy zaczyna popłakiwać,piersi nie chce,lulać nie i nie wiadomo co zrobić. U nas jest tak,że jak go odłożę obok,zdążę zamknąć oko i już się przewala. Dziś nawet podniosłam głos,ale się opamiętałam,bo to i tak nic nie zmieni... Pobudek mamy pewnie z 15 każdej nocy,a im bliżej rana tym jest gorzej. Jedyne co pozostaje to chodzić spać z kurami,a gdzie życie... Wiem,że duży udział u nas ma kp,ale tak trwamy i na razie tak będzie. Nie jesteś sama,uwierz,choć to marne pocieszenie:) A R. ,który śpi w pokoju obok i byczy się całą noc w ciągu dnia ucina drzemki,bo zmęczony... Ja też nie potrafię spać w dzień,nawet jak przysnę z małym to byle co mnie budzi i dupa to nie spanie. A spanie zawsze było moim hobby...:)))) Quarolina,super,że spotkanie się udało,tym bardziej,że nasze dzieciaki już potrafią się bawić tak naprawdę,a jeszcze chwilę temu takie nieporadne były:) Sama przyjemność:) Trochę to męczące czasami,bo Igor ostatnio bardzo się wymagający zrobił,jak poświęcam mu sto procent uwagi bawi się pięknie,gorzej,jak coś muszę zrobić:) Ale i tak jest fajnie:) U nas dziś dzień marudy,tulenie i noszenie najchętniej non stop. Cycuś co chwilę,innym jedzeniem nie jest zainteresowany,ale coś tam przekąsi. Kupy nie było,gorączki też. A głupia mamusia trzęsie się jak osika,żeby już tak zostało. Zamknęłabym najchętniej dziecko w foliowym namiocie,niech siedzi:) Mamy niskie leukocyty,więc trochę się boję,żeby coś się nie przypałętało znowu. Wkurzyłam się dzisiaj na mojego braa,debil głupi. Kobita go kopnęła w dupę,a ponieważ tłamsiła go tyle lat to teraz zachowuje się jak pies spuszczony z łańcucha. Do tego filozof grecki,ma takie przemyślenia,że czasem to myślę,że chyba dupę z łbem zamienił,tak pitoli od rzeczy. Wypili z R. i zaczął go wyciągać z domu do jakichś swoich znajomków,myślałam,że mu utrącę ten chudy łepek. Na szczęście R. nie pojechał,nie bardzo był w stanie,ale zrobiło się w pewnym momencie niemiło. Teraz przetrwać noc,bo pijane to głupie. Ostatnio jak się R. nabombił,to mnie pytał,czy rozpaliłabym ogień na wyspie przetrwania?!?!?! Co się w tym łbie roi,na drugi dzień za chiny nie pamiętał:) Spokojnej nocki,Szczęściara,Quarolina,pisząc to myślę przede wszystkim o Was:))) Dobranoc.
-
U nas,odpukać,w miarę spokojnie. S evenka,mam nadzieję,że leczenie szybko przyniesie efekty. Ja mam niestety złe wspomnienia jeśli chodzi o zakażenie ukł. moczowego u małego,po czasie okazało się,że antybiotyk przepisany na wyrost. Tyle,że u nas wtedy nie było żadnych objawów. Teraz jestem mądrzejsza,jak u nas źle wyjdą wyniki moczu to powtarzamy,nefrolog i dopiero ewentualne leczenie. Musiałam ostatnio wziąć zaświadczenie z pracy i okazuje się,że umowę mam tylko do końca stycznia,więc czeka mnie zielona trawka:) Kurczę,nie wiedziałam,że to już tuż tuż,jednak ten czas nieźle zapierdziela. My oczywiście mamy inhalator,ale zapomnij człowieku o czymkolwiek,dziecko dostaje ataku paniki,więc nawet nie próbuję:) Igorek coraz dłużej stoi samodzielnie i coraz więcej się puszcza,myślę,że to kwestia kilku dni i ruszy. W ogóle to jak natura coś zaplanuje to nawet z wysoką gorączką,a są postępy. Mam nadzieję na noc bez gorączki,Igorek zaczyna dziubać jakieś jedzonko po troszku,a te kupska dr powiedziała,że mogą być od dużej ilości leków przeciwgorączkowych. Ada,dzięki za informacje,lekarka dziś zaglądnęła mu w buzię i było czysto,więc mam nadzieję,że nic już się nie pojawi w tej buźce. U nas też gorączka od wtorku,więc może już by było widać cokolwiek. W ogóle to tak się cieszę,że Was mam:)))) Spokojnej nocy:)
-
Aha,zapomniałam. Kolejny lekarz,który zalecił wzmacnianie odporności preparatami z wyciągiem z czarnego bzu,więc coś w tym musi być.
-
My po lekarzu. Pani doktor zbadała dziecko bez uprzedniego umycia rąk,dramat. Wyniki wzkazują na wirusówkę,zapalenie układu moczowego raczej wyklucza,bo nie widać cech stanu zapalnego,crp też jest w normie. Dziecko osłabione,za 10 dni kontrola morfologii. Oby już tylko było lepiej,bo sił mi brakuje.
-
Hej Dziewczynki:) U nas poranek,odpukać bez gorączki,Igor marudny. Do buzi nie daje się dotknąć,z jedzeniem też nie za dobrze,tylko chrupki i mus wchodzą w grę,na wszystko odwraca buźkę. Noc względna,na noc nurofen,cała noc bez gorączki. Kupy jeszcze nie było. Idziemy na 14:30 po wyniki i do pediatry. Zastanawiałam się nad opryszczką w buzi,bo ja miałam niedawno,ale nie da sobie zajrzeć,więc czekamy na lekarza. Oho,poszła sraczka,Igor zawsze chowa się za firanką i wtedy dopełnia dzieła. Gosia wygląda super,minka rozrabiaki:) U nas cokolwiek jest na głowie zaraz musi być zdjęte:) Później napiszę. Miłego dnia:)
-
A mi się właśnie dziecko obsrało po pachy. I totalnie nie chce nic oprócz piersi:( Nie da się nawet dotknąć do buzi,o posmarowaniu dziąseł nie ma nawet mowy. No i ta gorączka... Wykończę się.
-
Sevenka,no towidzę,że jedziemy na tym samym wózku,bo u nas sytuacja podobna... Teraz mi dziecko zasnęło,ale nie widzę,że nie może zasnąć nawet jak jest mocno zmęczony. Nie chce puścić cyca,a jak uśnie i puści to zaczyna zgrzytać zębami. O co chodzi? Nie wiem,ale niech już nam ta gorączka odpuści,bo nerwy mam w strzępach. Mam nadzieję,że jutronpo wynikach krwi coś nam się wyjaśni. Trzymajcie się cieplutko,u nas dziś pogoda nawet spacerowa,ale ze spaceru nici...
-
Hejka. My po pobraniu krwi. Płaczu sporo,ale na szczęście pobierały z paluszka. Jutro wyniki. Siuśki zaniosę dopiero w poniedziałek,musimy najpierw 'rozkleić'skórkę na siusiaku,żeby wynik był jak najmniej zafałszowany i siki czyste. Gorączka nam nie odpuszcza,Igor marudny,złe noce wróciły,w nocy śmiałam się sama do siebie,że chyba mi dziecko zdrowieje,bo wróciły jęki,stęki i wiercenie. Kupy mamy luźne,brzydkie i śmierdzące jak przy pierwszych ząbkach. Już nie wiem,co myśleć. Jutro pojdę skonsultować te wyniki to wezmę młodego,może niech go lekarka jeszcze obejrzy. Przepraszam,że nie odniosę się do Waszych postów. Sevenka,współczuję biegunki i gorączki,musiałyście przeżyć z Olcią,mam nadzieję,że już dobrze wszystko. Monmonka,u nas jak pies usiądzie pod krzesełkiem,to już jest po jedzeniu,więc też musimy ograniczać bodźce:) A co do jadków-niejadków to mam takie samo zdanie,nie wiemy na kogo dziecko wyrośnie i nie ma reguły. Wiem tylko jedno,że wmuszając jedzenie na pewno zrobi się z dziecka niejadka. I tego się trzymam,a reszta to u nas bajo bongo na wszystkie sposoby,nawet czasem pizzę ugryzie:) Oby tylko była ciekawość i chęci. O kuźwa,czuję kleksa na kilometr,muszę przewinąć mojego smroducha. Spokojnego dnia.
-
Hejka. My po lekarzu. Obejrzała,osłuchała,pomacała i nic nie znalazła. Może to zęby,trzydniówka,zapalenie układu moczowego. Dostaliśmy skierowanie na badania,oczywiście mocz z posiewem,więc będą jaja z pobraniem. Później napiszę,bo strasznie mi tu krzyczy i marudzi bobek jeden.
-
Ruda,u nas wyszło ok 100 zl od osoby,tyle,że my mieliśmy chrzciny i roczek w jednym,więc był obiad,przekąski i deser. U nas sam obiad cenią 50-70 zł od osoby. Szczęściara,bardzo Ci dziękuję,a z nastawieniem masz całkowitą rację. Jak siadam z młodym do obiadu z wewnętrznym nastawieniem,że zje,to tak jest:) A noc mielośmy dziś cudowną paradoksalnie. Dzięki tej gorączce. Dwie pobudki,mleczko,zbicie temperatury i dalej spanko. Przypomniało mi się,że mam w taki domowy test do badania ogólnego moczu jeszcze z czasów ciąży. Zrobiłam Igorowi i wyszło ok,tylko ph trochę za wysokie. Trochę się uspokoiłam,że to nie zum,ale i tak jutro zbadamy mocz w lab.
-
Hej. Czytam na bieżąco,ale nie piszę,żeby Wam nie smęcić. Od wczorajszego wieczoru walczymy z gorączką,wieczorem 38,5,w nocy 39,a nawet więcej,bo termometr mamy do dupy. Po paracetamolu przechodzi,zero innych objawów. Na zęby to nie wygląda,zero śliny,nie wkłada paluszków do buzi,trzy czwórki są,przebija się ostatnia. Wizytę u pediatry mamy na piątek na zdrowej stronie... Więc nie wiem,jak to nam wyjdzie. Nie wiem,czy dawać ten apap na 'zaś',czy czekać. Ostatni raz podałam o szóstej,teraz mały śpi i ma jakieś 37,naprawdę nie wiem co robić. Jak zadzwoniłam do przychodni to kazali przyjść,o domowej wizycie zapomnij. Tak czy siak rano zaniosę siuchy do badania. Na razie czekam,jak będzienadal gorączka pójdziemy,niech lekarz sprawdzi. Monika,współczuję samopoczucia,o swoim nawet nie będę pisać:( Do tego obwiniam się za tą gorączkę,bo niepotrzebnie pojechałam wczoraj do galerii po buty małemu do tego tramwajem,pewnie właśnie przez to coś złapał. Ja już mam takie myśli,że nie chce mi się nic,nawet myślę po co mi to wszystko było,nie jestem w stanie dźwignąć tego macierzyństwa,cały czas się zamartwiam,a jak pomyślę,że tak będzie jeszcze kilka,kilkanaście lat to jestem przerażona... Zaczęłam psychoterapię,jutro mam drugie spotkanie. Nie wyobrażam sobie tak dalej żyć,więc pokładam wielkie nadzieje w tych wizytach. Powinnam chyba zmienić forum na psychiatryczne... Jeśli chodzi o jedzenie,ja wyluzowałam,z dzieckiem nie wygram,nie będzie chciało to i tak nie zje,choćbym przed nim fikała koziołki. Dla mnie najważniejsze to nie zabić w dziecku chęci próbowania,a ilości,no cóż,je ile chce. Ta kobitka z poradni lakt. właśnie mówiła,że jeśli chce jeść tylko to co chce to noech to je do znudzenia. No i że nie ma dziecka,które samo by się zagłodziło z własnej woli i dało sobie zrobić krzywdę. Zrobić badania i najwyżej suplementować żelazo. Ja się tego trzymam,nie mam wyjścia,inaczej bym zgłupiała... Spokojnego dnia.
-
Hej:) Mindtricks,mas zrację,to co nas szokuje dla dzisiejszych nastolatków może być normą. Po prostu inne czasy,inna rzeczywistość,niemniej ja tego nie ogarniam. Przez całą tą sytuację przewalałam się w nocy. Żal mi tej dziewczyny,ogólnie rodzina dość patologiczna,myślę,że tym bardziej musi być jej ciężko.W rodzinie brak wsparcia,towarzystwo też szemrane i jak później ma żyć normalnie taka osoba,jak już na starcie takie przeżycia. Córka mi wczoraj mówiła,że dopóki jeszcze chodziła do szkoły to wychodziła w przerwach na papierosa... A gdzie matka tej dziewczyny,gdzie nauczyciele? Jak zwykle muszę przeżywać,no ale jak nie przeżywać,jak to mogłaby być moja córka. My już po śniadaniu,pół kanapeczki weszło,a ja już myślę o obiedzie:) Spokojnej soboty.
-
Zupełnie mnie rozwaliło,miałam o czym innym pisać. Moja córka ma w szkole dziewczynę,która zaszła w ciążę. No zdarza się,myślę,takie życie. No i dziś córa mi mówi,że to dziewcze poroniło,a to żadne poronienie,bo to chyba piąty miesiąc i już miała galanty brzuszek,jak córka mi pokazywała jej zdjęcia. Więc to poród już przecież normalnie w tak wysokiej ciąży. Moja córka kiedyś się kolegowała z tą dziewczyną,ale kontakty im się urwały,więc nie bardzo mogłam poznać jakieś szczegóły. Strasznie mi się żal zrobiło,nie dość,że ciąża raczej nieplanowana z uwagi na wiek,dziewczyna raczej nie z domu pełnego miłości,to jeszcze taka tragedia i wszystko u tak młodej osoby.Wpisuję teraz nazwisko tej dziewczyny i wyskakuje fcb,chociaż nie mam konta to profil mogę zobaczyc. A tam na tym dużym zdjęciu to maleństo,właściwie to ledwo dopiero zaczyna przypominać dziecko,pod respiratorami,dramat. I takie zdjęcie wstawione na facebooka,kuźwa,dramat. Rozumiem,że młodość,głupota,ale to już przegięcie jak dla mnie. Jestem w szoku. Imbir,to nasze dzieciaki po jednych piniondzach:)))) Ja dziś usadziłam bobka na wadze,rano 8900,wieczorem 8700,niezły mam sprzęt:) Ja to sobie jeszcze tłumaczę,że z czego ma być grubsze to moje dziecko,jak je jak wróbelek. Co innego,gdyby pochłaniał mega ilości i nie tył. Dziś u nas na przykład od rana szedł głównie cycuś,tak Igora dziąsła bolały,podałam apap,czego raczej nie robię za dnia,a płacz był nadal,dopiero jak posmarowałam mu dziąsełka dentinoxem to widziałam,że mu ulżyło. Potem zjadł troszkę kanapki,kilka plasterków ogórka i pół ptysia z bitą śmietaną... bo babcia dała,już trudno:) No i pół miseczki pomidorowej. I to na tyle,plus zwiędły cycek oczywiście przez cały dzień:) Zapisałam nas do pediatry w przyszłym tygodniu,zobaczymy co powie. Imbir,mam nadzieję,że wszystko uda się skorygować bez żadnych poważnych interwencji. Kiedyś wszystko załatwiali operacyjnie,a dziś na szczęście już wiadomo,że sama rehabilitacja może zdziałać cuda,tym bardziej,że reagujecie od razu. Będzie dobrze,trzymam kciuki bardzo mocno. Madzikcz,cieszymy się,że Emilka już zdrowa:))) Kciukasy za wszystkie chorujące dzieciaczki:) Spokojnej nocki:)
-
Hej. Imbir,nastrój mam podobny,czasami wszystko się jakoś tak zbiegnie i dół murowany. Dobrze,że jesteście pod opieką rehabilitanta,na bieżąco możecie reagować i zapobiegać. A co do profesorów,powiem Ci,że czasem warto iść na taką konsultację,ja mam raczej dobre skojarzenia. Pediatra na ogół panikuje,bo nie jest specjalistą w konkretnej dziedzinie,a takj profesor często pracuje w szpitalu,nie jedno widział i ma zupełnie inne podejście. Tak było u nas z nefrologiem,poszliśmy do faceta,który miał więcej liter przed nazwiskiem niż samego nazwiska i pracuje od lat na oddziale. I on zupełnie na spokojnie wszystko wytłumaczył,spojrzał zupełnie z innej perspektywy. Pediatra narobiła paniki,pilne wezwanie do przychodni,antybiotyk i przerażenie w oczach. Z tymi nogami u nas było tak,że właśnie dopiero ta wizyta u pani profesor coś dała,ona też pracuje w szpitalu. My mieliśmy cały komplet badań w kierunku krzywicy,której nie było,mimo,że nasza pediatra stwierdziła,że na pewno coś musi być nie tak. Tacy ludzie mają na ogół jakiś spokój w sobie,nie wiem z czego to wynika. Mam nadzieję,że dobrze traficie,trochę się uspokoisz i nabierzesz wiary,że będzie dobrze,bo na pewno będzie. Wiem,że akurat ja,jęcząca zawsze o byle co nie powinnam się odzywać,ale zabrałabym chętnie Twoje zmartwienia,bo wiem jak to jest. A co do wsparcia,to ja jedynie słyszę ciągle puste 'weź nie przesadzaj'. I że mam słodkie życie też:) Dziekuję Wam,Dziewczynki za wsparcie,umawiam dziś wizytę. Miłego dnia:)
-
Aha,przeglądałam ostatnio tą książkę 'moje dziecko nie chce jeść' i tak tam piszą o mm. Może to coś wniesie.
-
Hej:) Jestem,jestem:) Dużo zdrówka dla naszych chorujących,oby szybko zdrówko wróciło do normy. Jakoś nie mam co pisać,ale czytam na bieżąco:) U nas dzień za dniem,z jedzeniem kiepsciutko,niby próbujemy wszystkiego,ale ilości są mikroskopijne,troszkę jajecznicy,na obiad dosłownie trzy łyżki pomidorowej i pół jogurtu na kolację. Do tego kilka chrupek,owoce z tubki,pół banana. Noce fatalne,dzisiaj było ze trzydzieści pobudek,ale to pewnie przez zatwardzenie,cała noc na cysiu. Ale do przodu. Oczywiście na pogrzebie sto pytań: jeszcze nie chodzi???? Chyba nie waży zbyt wiele? Moja wnusia tydzień starsza a dwa razy wieksza od niego... O i tak to,człowiek stara się zlewać takie teksty,ale same wiecie jak jest. Przepraszam,Dziewczynki,że nie odniosę się do wszystkiego i nie napiszę więcej,ale nie mam ostatnio sił. Wiem,że muszę zrobić małemu badania krwi i moczu,ale bardzo się boję i gdzieś tam odwlekam to w czasie. Widzę,że jest za mały,za mało też waży,właściwie stoimyy w miejscu. Mamy pewnie jakieś 75 cm i coś trochę ponad 8,5 kg. Jak czytam ile ważą i mierzą wasze dzieciaki to jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu,że coś jest nie tak i jeszcze bardziej się boję,a mój dół rośnie... Spokojnej nocy.
-
Hej:) Dużo zdrówka dla wszystkich chorujących,oby szybko przeszły gilki,kaszelki i gorączki:) U nas dziś piękna,mały właśnie drzemie,a ja z nim... A potem na spacerek. Wczoraj mieliśmy pogrzeb wujka R.,ogólnie przykro,nie możemy się jakoś ogarnąć:( Wieczorem coś napiszę,bo jakoś nie mogę się zebrać do niczego. Miłego dnia,Dziewczynki.
-
I tak właśnie szeroko rozstawiała te nogi chodząc jak na tym pierwszym zdjęciu.