Agataa
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Agataa
-
Mimi, Gratulacje! A dlaczego cc? Teraz naprawdę czas na poród sn. Prima Aprilis to niezła ku temu okazja ;-)
-
arma - dzięki! super, że to ogarnęłaś :-)
-
Asia - dzięki za rady! pozycję "spod pachy" wybróbowałam dziś nad ranem i rzeczywiście było lepiej. I koniecznie wypróbuję dziś opcję z poduszką - to może być to! Póki co Mała śpi jak susełek :-) Jeszcze muszę ją nauczyć, żeby buzię szerzej otwierała. Za radą położnych stosuję kapturki do karmienia, bez nich w ogóle nie chciała łapać brodawki i obie się straszne męczyłyśmy (konsekwencja tego, że dwa dni nie była ze mną i była karmiona butelką z moim odciągniętym mlekiem, a do tego ja mam dość płaskie brodawki). I powiem Wam tak - jeśli któraś z Was będzie mieć podobny problem z karmieniem - to bardzo polecam, dużo nie kosztują, a zawsze warto spróbować! Co do siary - ja jej w ogóle w ciąży nie miałam, nawet jak pod koniec ciąży masowałam brodawki, to nic się nie pojawiało, a mimo tego udało się z karmieniem, i to mimo porodu bez typowej akcji porodowej i ze znieczuleniem ogólnym. A położnej kilka godzin po cc udało się odciągnąć ten pierwszy pokarm, i potem już poszło ;) Liryczna, czyli jest nadzieja! Co do FB - jeśli będzie decyzja, żeby się przenieść, to i ja się przeniosę. Aczkolwiek kompletnie nie ogarniam jak działają te grupy na FB ;-)
-
An - gratuluję!!! w końcu pierwszy chłopak Asia - współczuję przeżyć :/ ale najważniejsze, że jesteście już w domu i mega sukces z karmieniem :) My z Matyldą od dziś też już w domu, tatuś oswaja się z córeczką ;-) Rana po cc trochę mnie ciągnie, muszę znaleźć sobie jakąś pozycję do karmienia małej, żeby jej nie naciagać... dziewczyny - teraz czas na poród sn - która chętna? ;-)
-
-
Moniki i wszystkie dziewczyny w szpitalu i czekające na poród w domu - trzymam kciuki! My wciąż w szpitalu ze względu na Małą ale szansa jest że nas dziś wypisza Bardzo bym chciała bo mam już dość szpitala Matylda jest kochana i bardzo dzielna, czasem tylko po marudzi kiedy za długo coś przy niej robię np zmieniam pieluszke Dzięki pomocy położnych udało mi się rozkręcić laktacje , co jest sukcesem po cc zwłaszcza ze byłam znieczulona ogólnie (podpajeczynowkowe nie zadziałało na mnie), karmię piersią i teraz walczę z tzw nawalem mlecznym i leżę z zimnym okladami na piersiach ;) Tysia śpi obok Generalnie jeśli chodzi o cc to powiem Wam myślałam, że będzie gorzej Przykro mi jedynie, że Tysia miała przez tą sytuację problemy z adaptacją (ewidentnie wolałaby zostać dłużej w brzuszku) i że przez 2 dni nie byłyśmy razem Teraz staramy się nadrobić Pozdrawiamy!
-
Nasza Matylda również już na świecie :-) Urodziła się wczoraj o 11.28 przez cc (podczas testu oksytocynowy slablo tętno dziecka- dlatego cc) Waga 2720g 51 co i 9/10 pkt Ja powoli dochodzę do siebie, Mała jest w sali obok pod obserwacja bo miała problemy z oddychaniem (prawdopodobnie rezultat nagłej cesarki), byłam już u niej 2 razy, jest małym slodziakiem :-) Mąż był u niej już wczoraj i przynosił mi zdjęcie kiedy ja nie mogłam jeszcze wstać z łóżka :-) przed chwilą jak u niej byłam to smacznie sobie spała:)
-
Asia - gratulacje!!! Dużo zdrowia dla Was!!! :-) No to się zaczęło rozpakowananie. .. Ja dziś rano mam mieć tzw test oksytocynowy (o ile będzie miejsce na porodowce) Może coś się ruszy...
-
Asia - współczuję, widzę, że masz niezły sajgon: ( Dziewczyny, dziękuję za wsparcie! Dam znać, jak coś będę wiedziała Póki co jesteśmy z Małą pod obserwacja
-
An13 A co sie stało, że jesteś w szpitalu?
-
Gosia też uważam, że powinnaś pojechać na izbę przyjęć Zbadaja Cię i upewnia, że wszystko jest ok
-
U mnie po wczorajszej wizycie znów wody plodowe na dolnej granicy normy i znów jestem w szpitalu Właśnie leżę pod ktg i słucham bicia serduszka mojego szkraba :) Ponieważ mam skończony 37tc lekarze planują na dniach wywoływać poród - kiedy dokładnie, to zależy od miejsc na porodowce Trzymajcie kciuki! Ja mam nadzieję, że uda się wywołać poród sn i nie będzie konieczne cc, którego chciałabym uniknąć
-
co do chrztu to nie jesteśmy jeszcze do końca zdecydowani. Oboje jesteśmy, jak to się ładnie mówi, wierzący niepraktykujący, zdarza nam się modlić, czy być w kościele, ale nieregularnie. A ślub mamy cywilny. Zamierzamy odwiedzić naszego proboszcza (póki co nawet go nie znamy) i jeśli okaże się w porządku, to ochrzcimy. A jak zacznie marudzić, że ślubu kościelnego nie mamy, to chyba sobie damy spokój, albo będziemy szukać dalej. Na pewno chciałabym, jak Mała będzie starsza nauczyć ją wieczorem odmawiać pacierz i znaleźć jakąś fajnie prowadzoną msze dla dzieci w okolicy, żeby czasem się wybrać.
-
herbata - a co do kuriera to mi się zdarzyło już kilka razy, że przychodził ok 9-10 i mnie budził, więc otwierałam w koszuli czy szlafroku i z szopą na głowie ;-)
-
u mnie na plusie 10kg, ale poza tym że mam duży brzuch i większe piersi, to reszta jak przed ciążą, więc mam nadzieję, ze szybko wrócę do swojej figury. Powiem Wam, że prasowałam dzisiaj ubranka dla Małej i całkiem mi się to podobało Nie wiem czemu, bo generalnie nienawidzę prasować ;) Jutro 15.30 mam wizytę i usg, dowiem się, czy kluczowe dla mnie teraz sprawy - przepływy i ilość wód są ok. Mam nadzieję, że tak będzie. Trzymajcie kciuki!
-
arma - piękne zdjęcia :-) Super pamiątka Z tego co piszecie to widzę, że nie tylko z Polmedem są problemy... chociaż inna sprawa jest taka, że dobrzy ginekolodzy, przynajmniej w Gdańsku stawiają raczej na całkowicie prywatną praktykę - a nie oszukujmy się prowadzenie ciąży prywatnie to niemałe pieniądze, a w Polmedzie czy Luxmedzie łatwo dostępne terminy są tylko u tych "średnich" lekarzy (patrząc np. na oceny w Internecie) - można iść na konsultację, czy po receptę, ale niekoniecznie chciałabym tam prowadzić ciążę Co do pozycji dziecka, ostatnio lekarz pokazał mi jak moja jest ułożona - główka na dole, kręgosłup i pupa z prawej, a nóżki machają z lewej Dlatego ona tak uparcie kopie mnie w lewy bok I już nie mogę czytać w pozycji półleżącej, bo uparciuszek podkopuje mnie pod żebra... U nas dziś deszczowo, wypoczywamy więc w domu, mój psiak zasnął sobie smacznie na kanapie, biega i poszczekuje przez sen
-
Magda - właśnie tak się nie da, niestety, muszę dzwonić na infolinię, po czym jak nie ma miejsc to oni kontaktują się z konkretną przychodnią i pytają o możliwość dopisania, po czym do mnie oddzwaniają. Dzwoniąc do mojej lekarki mogę się umówić do niej prywatnie w jej gabinecie, ale po 1 ona przyjmuje tam tylko co 2 tygodnie, a po 2 nie po to mam pakiet medyczny z pracy, żeby płacić niemałe pieniądze za prywatne prowadzenie ciąży. Oczywiście w obecnej sytuacji nie patrzę już na pieniądze, dlatego 21.03 idę do niej prywatnie, ale na kolejny tydzień muszę coś ogarnąć... Wkurza mnie to, a ze szpitala mam zalecenie kontroli co tydzień... Nawet nie chcę myśleć, jakby to wyglądało w przypadku lekarzy z nfz... No nic, w ramach relaksu włączyłam fajną płytę, zapaliłam świeczkę w kominku i biorę się za prasowanie ;-)
-
Zakażona - powodzenia jakby co ;-) arma - nasz na nas szczeka, kiedy się przytulamy, albo dajemy sobie buziaki Ale podejrzewam, że jeśli chodzi o Małą, to będzie jej strzegł i bronił. Podobno jak ja się urodziłam, to pies, który był wtedy w domu tak się właśnie zachowywał - cały czas pilnował łóżeczka, a później był moim wiernym towarzyszem kiedy uczyłam się chodzić :-) Wkurzyłam się trochę dziś na moją przychodnię i panią doktor, bo jestem zapisana na wizytę na 11.04, a wiem, że ona jest dostępna również 28.03 tylko terminów wolnych brak, więc prosiłam o dopisanie. I się nie zgodzili :/ 21.03 idę do jej prywatnego gabinetu (w którym ona przyjmuje co 2 tygodnie), ale teraz powinnam mieć kontrolne usg co tydzień, i wygląda na to, że w kolejnym tygodniu będę musiała ogarniać innego lekarza... Masakra - to jest kolejny dobry gin, do którego trudno znaleźć wolny termin i trzeba czekać... nie sposób prowadzić tak ciążę w III trymestrze, zwłaszcza w takiej sytuacji jak moja :-( Zła jestem!
-
Ale się rozpisałyście, dziewczyny Ja pisałam przedwczoraj, ale coś kliknęłam u mnie na kompie, strona mi przeskoczyła i cały wpis poszedł w cholerę... We wtorek wypisali mnie ze szpitala - po kontrolnym usg okazało się, że nasza Tyśka urosła (wagowo w 35+6 była między 2300 a 2700), wód przybyło (AFI 10), przepływy wciąż ok, zapisy ktg też ok i po konsultacjach lekarze uznali, że można mnie wypisać - mam prowadzić "oszczędzający tryb życia" (myślę, że to jest to co mamginekolog określa jako "tryb leniwej królowej" , a we wtorek mam kontrolne usg u mojej p. doktor... Powiem Wam, że z jednej strony się cieszę, że jestem w domu, a z drugiej szpital to taki spokój - ktg 3x dziennie, regularne słuchanie tętna płodu, usg i lekarze pod ręką. No ale wierzę, że lekarze wiedzą, co robią. Jednak dla mnie to już będzie stresująca końcówka ciąży, Od kiedy jestem w domu to zdarza mi się budzić w nocy i upewniać, że Mała się rusza... co chwila upewniam się, czy wszystko ok... Wciąż biorę zastrzyki Clexane (wygląda na to, że to właśnie one pomogły) - łatwo nie jest, bo skórę na brzuchu mam już mega napiętą i ciężko mi znaleźć miejsce, żeby się wkłuć... No ale wiem, że to dla dobra Malutkiej :-) Ja mam dziś w planie odpoczynek z książką i serialem, a później poprasuję trochę ubranek - ale przepracowywać się nie zamierzam ;) arma - mamy podobną sytuację, też mamy psa - znajdka, który jest do nas bardzo przywiązany i zastanawiam się, czy nie będzie zazdrosny. Znajoma podpowiedziała mi, żeby w dniu, kiedy dziecko przyjedzie do domu ze szpitala, ktoś wyprowadził wcześniej psa na spacer i jak wróci ze spaceru, to żeby dziecko już tam było - wtedy podobno łatwiej uznaje je za coś przypisanego do tego domu, a nie za obcego... Poza tym jak Mała będzie jeszcze ze mną w szpitalu, mąż przywiezie jakieś jej ubranko czy kocyk i da psu do powąchania, żeby się oswoił z zapachem (wersja bardziej hardcorowa - zużyta pieluszka Miłego dnia wszystkim!
-
Cześć Mamusie :) Przepraszam za brak odzewu, ale nie bardzo mam dostęp do internetu Aktualnie wykorzystuje służbowy telefon;) Udało mi się nadrobić zaległości i wiem już, co u Was U mnie po tygodniu leżenia w domu i zastrzyków Clexane okazało się, że Tysia urosła do 2054g ale niestety wód plodowych ubyło i są nieco poniżej normy, dostałam skierowanie do szpitala i od tygodnia leżę na patologii Ciąży na gdańskiej Zaspie Dostałam sterydy i jestem pod obserwacja, 3x dziennie robią nam ktg, jutro mam kolejne kontrolne usg Jakby coś się działo , to będą wywoływać poród Może się okazać, że będę pierwszą rozpakowana z naszego forum :) Póki co mąż wrocil szybciej z Norwegii i po pracy ogarnia pokój, sprzątanie, pranie prasowanie itp - sporo zostało na jego głowie a ja walczę z przeziębieniem, które zlapalam w szpitalu bo nie uśmiecha mi się rodzić z zatkanym nosem ;) Trzymajcie się, pozdrawiam Was ciepło!
-
U mnie bez dobrych wieści, mała nie przybrała na wadze, jest niecałe 1,7kg +/- 245g (mam nadzieję, że jak coś to "+"), mam leżeć w domu, dostałam zastrzyki z heparyny, za tydzień kontrola i jak nic się nie zmieni to do szpitala, podadzą sterydy i wywołają poród. Martwię się o tego mojego maluszka, ale staram się być dobrej myśli. Do tego mój mąż w Norwegii (wraca na weekend i potem leci na kolejny tydzień), teściowie przyjeżdżają wyprowadzać psa i przywożą mi obiad. W przyszłym tygodniu moja mama weźmie urlop i przyjedzie mi pomóc. Nie mam smartfona, więc rzadko tu będę zaglądać. Teraz wstałam na chwilę, żeby coś zjeść i zamówić resztę rzeczy z Gemini. więc wpadłam. Trzymajcie za nas kciuki, ja będę o Was myśleć.
-
Wisienka_1 - ja też jutro wizytuję - kontrolne usg. Staram się o tym nie myśleć, ale denerwuję się. Mam nadzieję, że malutka dobiła do 2kg, że w ogóle urosła w stosunku do zeszłego piątku, i że przepływy wciąż są ok. Martwi mnie to, że moja waga stoi w miejscu, mimo że staram się co chwila coś zdrowego podjadać. Brzuch za to zrobił się jakby większy ;-) Ja dziś podjechałam do Gdańska do ulubionej restauracji, trochę pospacerowałam i teraz strasznie mnie miednica boli... Ale w sumie już się do tego przyzwyczaiłam ;-) Wstawiłam też dziś pierwszą pralkę z ubrankami. Dostaliśmy mnóstwo ciuszków od znajomych, za co jestem strasznie wdzięczna, właściwie nic nie będziemy musieli kupować, jakieś pojedyncze rzeczy ewentualnie. Zrobiłam już miejsce w szafie i mam nadzieję, że to wszystko się pomieści Bo jak nie to nie obędzie się bez kupna komody dla małej - a naprawdę nie wiem, gdzie mielibyśmy ją wstawić...
-
Doomi - Powodzenia! Daj znać, czy się udało :-)
-
Asia - dzięki za cenną opinię :-) Filtr w głowie mam, ale jednocześnie 1000 wątpliwości, dlatego pytam Was o opinię. Wiadomo, gdyby kupić najbezpieczniejszy, i koniecznie nowy fotelik to można lekką ręką wydać 1000zł za fotelik, z którego dziecko zaraz wyrośnie. Najtrudniej znaleźć słoty środek. My akurat myślimy o City, bo najlżejszy, więc wygodny do przenoszenia między samochodami. Dużych tras i tak nie będziemy z tym fotelikiem pokonywać. O macie przeciwpotnej rzeczywiście myślałam, więc dzięki za cynk.
-
Dziewczyny, a zmieniając nieco temat - Co sądzicie o foteliku Maxi Cosi City? Któraś z Was może miała? My nie mamy póki co samochodu, i pewnie zanim się ogarniemy z zakupem auta, to mała wyrośnie z pierwszego fotelika, więc taki lekki, łatwy do przenoszenia między samochodami i taksówkami, wydaje mi się rozsądny. W testach bezpieczeństwa ma 4. Myśleliśmy początkowo o używanym, ale naczytałam się wystarczająco o tym, jak potencjalnie groźne mogą być powypadkowe foteliki, więc uznałam, że bezpieczniej kupić nowy.