Skocz do zawartości
Forum

żoo

Użytkownik
  • Postów

    6,017
  • Dołączył

  • Wygrane w rankingu

    422

Treść opublikowana przez żoo

  1. Skakanka A jak już nauczy wskakiwania do pralki to niech jeszcze nauczy rozwieszania:) I wtedy poproszę metodykę :)))) Zdrówka dla Waszej trojeczki.
  2. A jak robił i przestał to goń bo znaczy że za dobra byłaś. Ale Twój opis pasuje do mojego związku tyle, że jak się poznaliśmy to my byliśmy mentalnie jeszcze szczyle :)
  3. Ps Mój małżonek. w swoich rzeczach ma idealny porządek bo jest mega minimalistą i wszystko co niepotrzebne wyrzuca. Ale za to części wspólne go nie dotyczą. W kuchni i pralni może panować mega syf i on tego w ogóle nie widzi. Ale już się nie czepiam, traktuję to jako męską ułomność. Mam za to regularnie placone rachunki (w tym temacie ja jestem całkowicie ułomna)
  4. Peonia Ależ ja Was świetnie rozumiem, zwłaszcza jak się za dużo różnych tematów nazbiera i się potem ulewa. Chciałam tylko napisać żebyscie się nieprzejmowały bo się wszystko ułoży. Napisałam o kolezankach bo widzę na co dzień jak świetnie są zorganizowane a też ciągle narzekają. Jak dla mnie rodzice z trójką dzieci to mistrzowie logistyki. Niestety tak jest, że jak same się nie pochwalicie to nikt inny tego nie zrobi. Więc głowa do góry. Jesteście najlepsze. I powtarzajcie sobie to co rano. Z facetami to akurat mam takie podejście, że już się wychować nie da. Widziały gały co brały. Wielokrotnie próbowałam zmienić coś w małżonku ale to nie działa. I owszem odkurza co tydzień dom ale żeby odkurzył pod kanapą to już muszę nad nim stać. Dla mnie takie sprzątanie jest do kitu, wolę rzadziej a dokładniej. Dlatego nie komentuję, cieszę się, że co tydzień jest ogarnięte przy czym raz na jakiś czas czyszczę dom do żywego. I wtedy czasem mi pomoże a czasem uslyszę parę przykrych słów. Bo przecież po co myć okna albo sprzątać w szafkach. Ale fakt już wolę tak niż jakbym miała słyszeć, że nie posprzatane a księciunio by palcem nie kiwnął. Ja jestem straszną balaganiarą ale taką zewnętrzną, w kątach mam poukładane. I czasem do pracy muszę mieć porządek. I mój mąż też to akceptuje bo zasada widziały gały...działa w obie strony:))) A razem jesteśmy 15 lat i nie udało nam się wychować nawzajem. Jedynie ustaliliśmy zasady rozejmu. A Syncio, mam nadzieję, że uda nam się gdzieś znaleźć złoty środek. Tzn jeżeli chodzi o porządek w domu bo jeżeli chodzi u ustawianie życiowych priorytetów to oboje mamy to opanowane.
  5. Jo To Krasnal to prawdziwa dama. Skubie jak ptaszek:) Nie to co mój, chociaż też je jak ptaszek, tyle co sam waży:)
  6. Cześć Dziewczyny O, biedne chore dzieciaczki i mamy. A jeszcze do tego obie macie inne tematy do ogarniania. Współczuję ale dacie radę bo jak Wy to kto? Mam dwie koleżanki z 3 dzieci (jedną najstarsze 8 lat, druga najstarsze 6) i też ciągle mówią, że nie ogarniają a ja widzę, że świetnie sobie radzą. U Was też te demony nieogara w waszej głowie siedzą. A że nie posprzatane albo miska stoi. Toż to pierdoły. Nie przejmujcie się tak bardzo. Ważne, że rodzina w komplecie i wszyscy z grubsza zadowoleni. U nas od balaganienia jestem ja. Mój małżonek ma zawsze wszystko na miejscu (wojskowe wychowanie) i teraz uczę się od niego wyrzucania rzeczy. Wszystkie durnostójki i przydasie są powywalane. I super minimalistycznie w domu. Dzięki temu sprzątanie to nie jest coś czym się martwimy. Mamy też inny system sprzątania: małżonek raz w tygodniu ogarnia z grubsza, za to ja jak mnie najdzie wywalam wszystko do dna. Raz nam się trafiło 5 przeprowadzek w jednym roku to zweryfikowalismy nasze poglądy na temat posiadanych rzeczy. U nas tylko książek przybywa.
  7. Pewnie łatwiejszy gdy nie musisz dojezdzać 1,5 h w jedną stronę. A tak to czasem wygląda jak mieszkasz w aoglmeracji warszawskiej. I wolałabym pracę zmianową bo jak obojga rodziców nie ma od 7 do 19 to słabo. Ale nic firma za mnie zdecydowała więc czas wziąć życie we własne ręce. Ja się nie koniecznie nadaję do wepchnięcia w jakiś schemat a z wiekiem mi się to nasila. Nie lubię jak coś nie zależy ode mnie. Moje dziecko śpi od 2h i nie wiem co ze sobą zrobić:)
  8. Mokka Z tego co pamiętam to ten fotelik miał bardzo dobre oceny.
  9. Mokka To ja się podpinam pod Twoje pytanie o jedzonko. Kaszkę na razie odpuszczam na rzecz kp ale chętnie coś urozmaicę na deserek. Coś postanowiliscie z fotelikiem? Peonia Wytrzymaj do poniedziałeku, zacznie się regularna szkoła a i do wizyty niedługo. Chyba powinnaś sobie zrobić weekend dla siebie. Taaaa wiem łatwo się mówi....
  10. Mokka W listopadzie na wakacje. Macierzynski kończy mi się na początku grudnia, potem urlop za 2015. A potem zależy czy będę chciała żeby mnie wyrzucili czy nie. Bo jak nie to wykorzystam urlop za 2016 i dopiero wrócę gdzieś na początku lutego. I popracuję pewnie do marca i mnie zwolnią. Potem jeszcze okres wypowiedzenia. A jak ruszę własną działalność to wracam szybko żeby mnie wyrzucili bo i tak obowiązuje okres wypowiedzenia i w tym czasie wykorzystam zaległy urlop. Sama się nie chcę zwolnić bo bym odpuściła odprawę a co to to nie. Ale też nie pociągnę własnej działalności z pracą bo by mnie mały nie widział. Zobaczymy, czas pokaże co będzie.
  11. Peonia Ty chcesz etat a ja marzę aby go nie mieć. Tylko masz rację to jednak jest pewność pensji. Bo akurat w pewność zatrudnienia to nie wierzę. Zawsze znajdzie się jakiś exelboys, któremu się nie mieścisz w tabelce:) albo pojawi się jakaś nowa "dobra zmiana"
  12. Peonia To Twój chłopak faktycznie dużo je. Mój je 4 razy kp, obiad 230 g i owoce z nabiałem 200 g. Do tego małe przekąski do wypróbowania albo mała garstka owoców. Waży teraz ok 10,5 kg i od dłuższego czasu mocno wychamował z wagą. W maju ważył 9 kg. Rośnie bo widzę po ubraniach. Za 2 tyg. się zważymy i zmierzymy u lekarza. Zielona To z kp u Ciebie podobnie jak u mnie. Nie lubię listopada w Polsce bo ciemno zimno. A nie mam w sumie dużych wymagań bo wolę deszcz i 15 stopni niż deszcz i 2 stopnie. A teraz jeszcze dodatkowo zmienilam myślenie z " o rany niedługo do pracy" na " o jak fajnie niedługo wakacje" :) Zwłaszcza, że w pracy czeka mnie rychłe wypowiedzenie bo moja firma się zwija i nie będę miała tam co robić. Jak wrócę to pewnie mojego pionu już nie będzie. Ale i tak chcę otworzyć własną działalność bo skoro mam dziecko to chciałabym je widzieć a pracując w korpo nie byłoby mnie po 11 h w domu.
  13. Bamcia Ale trudny sposób na życie wybrałaś. I smutno i wesoło jednocześnie. A Kapslowi życzę aby w nowej rodzinie miał tyle ciepła co u Ciebie.
  14. Ja lubię czasami głośno pomyśleć przy Waszym udziale
  15. Przecież pisałam, że macie mnie puknąć w głowę. Kasza zostaje w szufladzie
  16. Peonia To u Was dużo kp w ciągu dnia. U nas noc mały przesypia to i przerwa jest 10-11 godzinna. Potem je drugie śniadanie i czasem dopije wieczorem. I jak jadł więcej owoców i wieczorem nie dopijał to na kolację przed snem miał za mało mleka bo produkcja siadała. To teraz pilnuję tych 4 karmień. Chyba masz rację i odpuszczę tą kaszę. Chciałabym karmić tylko rano i wieczorem bo mały rwie się do nowych rzeczy a poza tym z cyckami jest samoobsluga. Gramoli się na mnie i sam sobie wyciąga. Tylko właśnie te okolonocne karmienia idą w miarę gładko. Ale idzie jesień, potem wyjazd to lepiej aby kp było. A potem do pracy to i tak będę musiała odstawić bo nie będzie mnie po 10 h. Eh, wybiegłam w przyszłość....
  17. Skakanka Moim ideałem by było karmienie na śniadanie i na wieczór ale niestety to się pewnie nie uda. Tobie tego ściągania nie zazdroszczę. Podziwiam za wytrwałość:)
  18. A ja mam dziś dzień dobrych wiadomości. Nie dość, że w planach wakacje to jeszcze dostałam info, że pewna przykra sprawa (ta stresujaca z poprzedniego postu, która ciągnie się od 2012) skończy się w październiku :))))))))) Zielona Nie wiem o której ta kolacja ale ja bym chyba wpakowała małego przygotowanego do spania do wózka i bym poszła już w porze spania. Raz tak poszliśmy na ognisko i to się sprawdziło. Co do soczków, ja czasami podaję jednodniowy marchewkowy. U nas nikt nie piję slodzonych napoi. Ja słodzę tylko kawę, herbatę pijemy gorzką to i wzorce dobre. Natomiast kiedyś byliśmy na urodzinach 4- latki i tam nie było ani jednego nieslodzonego napoju. Nawet soku nieslodzonego. Jedyne co przypominało wodę to była woda smakowa a w nich jest łyżką stołowa cukru/ 100g. Dodam, że czterolatka była najstarsza, reszta to były młodsze dzieci, którym jeszcze nawyki żywieniowe się wyrabiają. Gdyby te dzieci były starsze to wiadomo, że słodkie napoje są normą zwłaszcza na imprezie. Ja z kolei zaczynam przeginać z kp. A to wszystko przez cycki, którym się nie chce robić. Po ostatnich problemach pogoniłam je do roboty przy okazji zarżnełam laktator. I teraz jest tak: mały za chwilę kończy 9 mies. i powinien dostać kolejny posiłek. Wypada mi, że teraz powinna to być kaszka i najlepiej na mm. A ja durna mam jakiś obawy. Przecież nie będę do kaszy ściągać mleka zwłaszcza, że laktator działa słabo. Puknijcie mnie proszę w ten głupi łeb. Inna sprawa, że jak odpadnie jedno kp to jest duża szansa, ze z kp sie pożegnamy.
  19. Peonia Nie krępuj się, możesz mędzić. Dużo roboty z początkiem roku szkolnego? Ja tam problemy lubię obśmiać. A im większy problem tym cięższy humor. Raz już znajomi zaczęli się o mnie martwić bo przy bardzo grubej sprawie sypałam żartami na potęgę i myśleli, że troszkę oszalałam i nie radzę sobie ze stresem.
  20. A ja aby sobie osłodzić powrót do pracy w listopadzie lecę ładować akumulatory na pewną wulkaniczną wyspę :))))))))))
  21. Zajrzałam i ja i przy sokach niestety brak opisu, buuuu....
  22. ]http://czytamyetykiety.pl/manufacturer/bobo-frut/] Skakanka Ja chciałam wprowadzić sok marchewkowy i właśnie myślałam o bobofrucie. To powyżej do poczytania.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...