kornelia27
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez kornelia27
-
Hej dziewczyny. My od czwartku w domu, jakoś powoli dochodzę do siebie chociaż na wszystko brakuje mi czasu, a przede wszystkim brakuje mi snu :) Mały póki co jest tylko na cycu, zobaczymy jak długo bo z tą jego wagą i zapotrzebowaniem.mogę nie wyrobić z produkcją. Dostawiamy się na żądanie, chce to dostaje nawet co pół godziny. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że kupka jest praktycznie przy każdym karmieniu, nie jakaś straszna ale musimy się wybudzać i jest jazda od nowa. Nie obyło się bez odparzenia, bo mi go panie w szpitalu załatwiły jak leżal pod kardiomonitorem :/ walczymy alantanem, jest lekka poprawa ale chyba zacznę używać mąki ziemniaczanej, podobno najlepsza. Ogółem mały ma kłopoty z serduszkiem, musimy być pod stała kontrolą kardiologa. Jest nadzieja, że to taka jego niemowlęca przypadłość i minie, na szczęście znamy panią kardiolog więc myślę ze dobrze się nami zajmie. Nie szczepiliśmy się w szpitalu bo się boje o to serduszko, na dodatek musimy sprawdzić co z główką i wtedy pomyśle. Chociaż tak cholernie się boję tych szczepień że spędza mi to sen z powiek. Chyba trochę za dużo o tym czytałam i teraz jestem przerażona. Kruszka gratulacje, w końcu jesteście razem :) Dziewczyny, a czego unikacie karmiąc piersią? Ja chodzę ciągle głodna i w sumie nie dojadam bo nie zawsze mam czas, i zastanawiam się co tak naprawdę jest bezwzględnie zakazane? Wydaje mi się, że u mnie będzie problem z bananem, bo zjadlam wczoraj i mały dostał takich małych krostek które już zanikają i dodatkowo całą noc był niespokojny. I co myśliscie o podawaniu probiotyku? W szpitalu nam powiedzieli, że możemy zapobiegawczo podawać np Biogaia, myślicie że warto? To całe macierzyństwo to największy życiowy egzamin :))
-
Dali mi malutkiego dzisiaj i spędziliśmy ze sobą ponad 4 godziny. Mały ładnie ssie ale się strasznie wkurza jak nie może złapać a pełno przy nim tych kabelków i nawet przebrać go nie mogłam sama. Na noc wrócił jeszcze na obserwacje, ale od jutra mamy być ciągle razem. Miałam chwilę załamania jak położna powiedziała że mi go w ogole dzisiaj nie da, popłakałam się bo lekarka mówiła że mi go przywiozą. Na szczęście przyszła i sama interweniowała i mogliśmy się poprzytulać i od razu inne samopoczucie. Teraz wzięłam przeciwbólowe bo mnie ciągnie wszystko na dole i mam nadzieję, że prześpię noc bo od jutra już będzie czuwanko 24 h na dobę. Kruszka teraz pora na Ciebie, już Ci mało zostało :) . Masz jakieś symptomy nadchodzącego porodu? :)
-
Nie mogliśmy się zdecydować, miał być Oliwier a został Nikodem :) Wagowo przebiłam Was wszystkie i na oddziale też gdyby wiedzieli że tyle waży na pewno byłaby cesarka. Teraz jestem mega obolała tam na dole i czuję się słaba, ciekawe czy długo taki stan rzeczy może się utrzymywać? Najchętniej bym tylko spała. Maluszka nie mam ze sobą to w sumie cóż robić.
-
Hej dziewczyny, przepraszam że odzywam się dopiero teraz ale musiałam dojść do siebie po wczorajszym dniu :). W nocy z czwartku na piątek trochę się poprzytulaliśmy z moim M. i rano pojechaliśmy do szpitala. Na izbie dostałam delikatnych skurczy, potem ktg gdzie skurcze dochodziły już do ponad 100%. Lekarka mnie zbadała, szyjka puszczała i robiło się rozwarcie. Po dwóch godzinach spacerowania był postęp i przeszłam na porodówkę. O 12:30 byłam już przygotowana do porodu z 2 cm rozwarciem. Totalny kryzys miałam między 5a 7 cm, tak się darłam że słyszał mnie pewnie cały szpital. Jak już dobiłam do prawie 8 cm to dotarł anestezjolog i podał mi zzo, boże co za ulga, chwała temu kto to wymyślił. Mogłam odpocząc i nabrać trochę sił przed partymi. Na samych partych też już nie miałam kompletnie sił ale rodziły ze mną dwie położne i lekarz, doping był pełen. Zgodziłam się na nacięcie, wagowo z usg synek wychodził 3700-3800. Położna mnie nacięła, trochę mi jeszcze pomogli i mały był już z nami. Największe zdziewienie? Ważył ponad 4300 gram i mierzył 59 cm, nie wiem jakim cudem on się we mnie zmieścił a ja dałam radę go urodzić. Aktualnie maluszek ma się dobrze ale nie mam go ze sobą bo wyszły jakieś szmery na serduszku i trzymają go pod monitorem. Ja czuję się jeszcze słabo, położna stwierdziła że akcja szła bardzo szybko i miało prawo mnie boleć aż tak strasznie. Wstając kręci mi się w głowie, krocze boli bo oprócz nacięcia też pękłam ale widok synka wynagradza wszystko. To niesamowite że myślalam że dosłownie umrę rodząc, a jak tylko wyszła główka i prześlizgnął się cały wszystko poszlo w niepamięć :). Teraz tylko musimy walczyć o.pokarm bo jak nie mam małego ze sobą to nie mam jak go dostawiać ale mi obiecały że go.odłącza i będziemy mogli się poprzytulać. Jednym słowem było strasznie, nie sądziłam że to aż taki ból. Wszyscy zdziwieni że dałam radę urodzić mimo moich małych gabarytów :)
-
Dzięki dziewczyny za miłe słowa :) mam nadzieję, że piątek 13 okaże się dla nas szczęśliwy i szybko pójdzie bo najbardziej przeraża mnie wizja spędzenia kilku dni na wywołaniu. Z tego co wiem zaczniemy od testu z oksytocyną i chyba balonik, a to podobno jest okropne. No ale trudno, jeśli nie ma innego wyjścia to muszę to znieść, nie ja pierwsza i nie ostatnia. Oczywiście jak będą jakieś ustalenia i postępy a ja będę w stanie to będę Wam dawać znać :). Dziś pewnie nocka będzie nieprzespana bo nie dość że pełnia to jeszcze z tyłu głowy siedzi niepokój jak to będzie.
-
PeggiSu te rurki do pupy można kupić w aptece :) akurat moje koleżanki mi mówiły właśnie ostatnio, że jak już nie dają rady to to stosują :) Marta2016 u mnie też bym pewnie jeszcze spokojnie pochodziła, ale raz że z cukrzycą więcej już czekać nie mogę, dwa że łożysko ma 3 stopień, dodatkowo lekarka mówi że na tym etapie ciąży zmniejsza się ilość wód płodowych i dziecko ma gorszą amortyzację no i dodatkowo mały nadal rośnie więc suma sumarum nie ma już kompletnie sensu dłużej go trzymać. Boję się tego wywoływania strasznie, chciałabym żeby to jakoś szybko poszło, może by się jakimś cudem udało od razu w piątek urodzić, zobaczymy jak to będzie :)
-
Podobnie jak PeggiSu uważam, że pomysł z tym jeżdzeniem nie za fajny, może u kogoś się sprawdził, ale upychać malucha w kombinezon fotelik i do auta przy -15 po kąpieli... na dodatek nie każde dziecko lubi fotelik, mój chrześniak darł się w niebogłosy jak go tylko próbowali wsadzić. I może jestem nieekonomiczna wredna matka ale nasz samochód pali prawie 20 litrów benzyny to takie wycieczki by spowodowały żebyśmy zbankrutowali ale oczywiście każdy robi jak uważa i jak mu wygodnie :) ważne żeby dziecku przeszło
-
O już nas przenieśli do niemowlaków :)) Właśnie nawet nie mam go jak za bardzo wziąć w obroty i porządnie wykorzystać bo zamknięcie roku w firmie, ma dużo roboty i na dodatek jest chory i nie mam sumienia go męczyć . Może go jutro złapię na silę Trochę się obawiam tego wywoływania, wiem że każda przechodzi przez to inaczej ale jednak w większości dziewczyny narzekają.
-
Niby syn nie zapowiada się na jakiegoś kolosa, ale jednak jak na moje warunki lekarka stwierdziła, że jest już spory. W ciągu tygodnia przybrał 300 g i teraz waży 3700, oczywiście mówiła że to szacowanie i może być różnie ale lepiej by mi było rodzić jakby był mniejszy :) . Renata o matko urodzić naturalnie takiego dzieciaczka to mega wyczyn :) nie wyobrażam sobie. Aczkolwiek moja siostra pierwsze dziecko urodziła 4500 g, miała cukrzycę której nikt nie wykrył, i dała radę. Ja jednak wolałabym ciut mniejsze dziecko
-
Ja też nie mogę uwierzyć, że tak mnie straszyli że urodzę wcześniaka w końcu przenoszę :) z resztą moja lekarka też się śmiała, że jeszcze się turlam a myślała, że po zdjęciu wszystko mi szybko pójdzie. Jakbym wiedziała, że tak będzie to bym się wcześniej przestała oszczędzać ale kto to przewidzi :)
-
Hej dziewczyny, my dzisiaj po ostatnim ktg na którym pisały się pojedyncze skurcze, których ja kompletnie nie czuję. Po badaniu okazało się, że szyjka zaczyna puszczać i robi się rozwarcie, ale szału nie ma i raczej bez wspomagania nie urodzę. Mały ciągle przybiera na masie i zobaczymy co będzie dalej bo może się okazać, że nie dam rady urodzić sn. W piątek rano mam się wstawić na oddział bo moja lekarka ma dyżur i od razu zaczynamy wywoływanie, bo już nie ma na co czekać. Liczyłam, że zacznie się samo ale szanse są bardzo marne i lekarka mówi, że nie ma sensu dłużej trzymać maluszka w środku. Jak dobrze pójdzie to może już w piątek 13stego będę mieć synka ze sobą :) mąż załamany, mówi żebym już ścisnęła nogi do 14 . Kruszka a u Ciebie jak? Masz jeszcze jakoś wizytę? Dziewczyny a co Wy sądzicie o piciu tego piwa karmi rzekomo na laktację? Ostatnio rozmawiałam z koleżanką, która wypija szklankę dziennie i mówi że rewelacyjnie działa na laktację ale jakoś nie jestem przekonana. A odnośnie przebierania, to każde dziecko jest inne, jedno będzie odparzone za każdym razem a drugiego nic nie ruszy. Mojej bratowej pierwsze dziecko miało ciągle odparzoną pupę, wszystkie pampersy były złe, chusteczki też, zmieniali mu pieluchę dosłownie co godzinę bo inaczej jedna rana. Drugie od początku zero problemów z odparzeniami, potrafiła przespać całą noc w pampersie bez zmiany i kompletnie nic się nie działo :).
-
Takie prężenie się dziecka, wyginanie główki do tyłu a potem przykurczanie to może też być efekt moro. Moja znajoma myślała właśnie, że to kolki, kombinowali na wszystkie możliwe sposoby, a to mleko złe,a to probiotyk nie taki, w końcu wyszło że to moro :)
-
Marta gratulacje dla Was :) Kruszka Ty jeszcze w dwupaku? Bo ja to chyba nigdy nie urodzę Megs właśnie u mnie też te cukry się uspokoiły. A po porodzie diabetolog dała mi inne normy, 100 na czczo a 140 2 h po posiłku. Zobaczymy jak to będzie :)
-
Megs a jak Twoje cukry po porodzie? Badasz sobie czasem? Ja się zastanawiam bo wczoraj i dziś najadam się aż nadto a cukier ledwo ponad 100. Słyszałam że niby przed porodem cukier może się uspokoić ale oczywiście zaczynam już szukać drugiego dna :)
-
Maszkaron tak właśnie mi się kojarzyło, że Ty pisalaś że nie będziesz szczepić. A zamierzasz w ogóle uzupełniać później tą żółtaczkę i gruźlicę? Opóźniasz wszystkie szczepienia? Ja dużo się o tym naczytałam, i NOPy mnie przerażają, szczególnie te po gruźlicy. A na żółtaczkę w większości krajów szczepi się tylko w grupach podwyższonego ryzyka. Niestetyjest to temat rzeka, koncerny nabijają sobie kieszenie często kosztem dzieci.
-
Hej dziewczyny, melduje że my nadal w dwupaku, nic się nie dzieje oprócz sporadycznych kłuć w szyjce. Mrozy u nas po -20, zostawił mąż auto na dworze i zamarzł centralny, jakby mi przyszło rodzić to nie mamy nawet czym jechać . Ogółem trochę sytuacja się między nami wyklarowała, oboje jesteśmy zdenerwowani jak to będzie ale myślę że nam przejdzie. Najgorsze to to że teraz małż chory jak diabli, psika kaszle a ja znowu drże żeby mnie nie zaraził. Ewelina bardzo Ci współczuje relacji z chłopakiem, ale najważniejsze że stawiasz malutką nad wszystko, a nie wiernie przy nim siedzisz, odważna jesteś. Mam nadzieję, że jakos Wam się ułoży. Podczytuję Was na bieżąco, ale nie mam o czym pisać jak wymieniacie się spostrzeżeniami na temat dzieci, jak się doczekam swojego księciunia to pewnie ja Was będę zalewać pytania. A tak w ogóle to nie pamiętam która z Was mówiła, że nie będzie szczepić w szpitalu i odraczać? Ja ciągle o tym czytam i jestem nastawiona na nieszczepienie a już na pewno nie w pierwszej dobie, ale rodzina mnie linczuje.
-
Jestem cierpliwa, niech przesiedzi te mrozy :) tylko obawiam się o tą moją cukrzycę, żeby nic się synciowi nie działo przez nią :)
-
Marta i tak od razu zrobią Ci cc? Nie dadzą Ci jeszcze poczekać czy coś się rozwinie i sn? To Kruszka zostajemy same na pokładzie ja nie miałam nawet jednego skurczu do tej pory. Wysprzątałam dzisiaj pół domu, i oprócz zmęczenia i tego że zasnęłam jak dziecko nie dzieje się nic :) jakbym wiedziała że tak będzie to bym prosiła o zdjęcie tego pessara wcześniej, może wtedy by coś się zadziało.
-
To z jednej strony fajnie, będziesz mieć dzidzie szybko przy sobie :). Ja póki co łażę i nic, wzięłam się za generalne porządki, może coś mnie ruszy :)
-
Marta chcesz nas zostawić z Kruszką same? :) czemu masz mieć już cc na dniach? Pomęcz się z nami . Czekamy na wieści jak po wizycie.
-
Kruszka mnie też chce się ciągle jeść i bardzo mnie ciągnie na słodkie a nie mogę :( dodatkowo strasznie chce mi się spać, przespałam calą noc od 1 oczywiście z wstawaniem na siku, wstałam zjadłam wróciłam do łóżka i tylko pobudka na cukier, teraz dopiero się zwlekłam, zjadłam umyłam ubrałam i już kładę się dalej :) chyba zbieram siły na zapas Dzięki dziewczyny za dobre słowo, mam nadzieję że jakoś to wszystko się ułoży.
-
No Eszel zleciało mi te ostatnie 13 tygodni :) nawet nie wiem kiedy. I niedługo już będę tak jak Wy mieć swojego skarbka po drugiej stronie brzucha. Ja wiem, że M. się denerwuje i to potęguje napięcie między nami, ale naprawdę staram się go zrozumieć, nie warczę na niego, nie czepiam, w zamian chciałabym tylko normalnego traktowania i rozmowy, a on widzi że jestem zła że chcę porozmawiać to przyłazi przytula się, głaszcze brzuch i jest ok do momentu aż ja przypomnę że mamy sobie coś do wyjaśnienia. W sumie zawsze tak było że ja wolałam wszystko sobie wyjaśnić niż dusić to w sobie, on nie do końca i teraz jakoś to przybrało na sile. Mam nadzieję, że zdażymy się pogodzić do porodu chociaż coraz bardziej w to wszystko wątpię :). Znowu narzekam i marudzę, ech :)
-
Zdjęcie pessara do najprzyjemniejszych nie należalo :) tak się zassał że nie chciał wyleźć. Po zdjęciu okazało się, że szyjka jest miękka ale bez tragedii, za to z długości praktycznie nic się nie ruszyła więc pessar zdał egzamin. Synek na szczęście nie poszedł już bardzo w masę, wychodzi jakieś 3300-3400 g. Lekarka stwierdziła, że warunki do sn są bardzo dobre, bo mały ładnie jest ułożony, ma idealne wymiary a moja miednica spokojnie go 'udźwignie' ale jak to wyjdzie w praniu to się okaze w szpitalu. Póki co mam sobie łazić, dalej kontrolować cukier i jakby coś się działo to szybciutko na IP, a jak nie to mam się pokazać za tydzień i wtedy już będzie skierowanie do szpitala. Jakoś nie chce mi się dowierzać, że to już :). Najbardziej mi przykro, że z mężem nadal jest beznadziejnie, a myślałam że chociaż na tej ostatniej prostej będzie lepiej...
-
Ja jestem już dokładnie 3 tygodnie bez luteiny i 2 tygodnie bez magnezu (akurat to mi przeszkadza bo zawsze brałam ze względu na drżącą powiekę), mam nadzieję że to trochę już osłabiło moją szyjkę :) w końcu jutro 39 tydzień. Dziś całą noc śniło mi się, że odeszły mi wody. Trochę się denerwuje jak to będzie jak się zacznie a ja będę sama w domu, M.kawałek z pracy ma i chyba trzeba będzie jechać taxi :)
-
Makdalenga właśnie jestem ciekawa jak ta moja szyjka po pessarze, bo od założenia go praktycznie nie drgnęła :) a też pewnie zbyt wiele czasu mi nie dadzą z uwagi na tą cukrzycę, trochę się obawiam wywoływania ale może jednak będę przypadkiem że mi zdejmie i akcja zacznie się szybko