Skocz do zawartości
Forum

Grudniowa_mama

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Grudniowa_mama

  1. Cosmic, też nie wyobrażam sobie w upały co chwilę wyciągać cycka. Jakby tak miało być, to na pewno podam jej coś do picia, ale póki co nie domaga się częściej cycka, więc jej nie dopajam. Hafija, Mataja itp bardzo mocno wierzą w ideę kp, ale oczywiście jak do wszystkiego, trzeba podchodzić z dystansem i zdrowym rozsądkiem. To co do mnie jakoś przemawia to wyłączne kp do 6 mc bez podawania innych produktów. I tak mam zamiar zrobić, z rozszerzaniem diety na razie się wstrzymuję. Choć zapewne, jakby mi mała budziła się w nocy co godzinę czy dwie, tak jak u Ciebie czy Peonii, to zaczęłabym już wcześniej. Człowiek potrzebuje snu aby zregenerować siły, i już nie mówię o przesypianiu całej nocy, bo u nas jeszcze to się nigdy nie zdarzyło ;) Inferno, racja - kp to sztuka, a nauczyć się kp to nie lada wyzwanie. Jak tak wczoraj o tym pisałyście, to przypomniało mi się, jak w szpitalu na ścianie w sali wisiały plakaty pokazujące różne pozycje do kp i tak się im uważnie przyglądałam i przyglądałam, potem nawet zrobiłam sobie zdjęcia, żeby jak wrócę do domu wiedzieć co i jak. Taa jasne. Niby takie proste. Próbowałam raz na leżąco, raz na siedząco, Lena walczyła, nie chciała złapać, zaczynała się wkurzać i płakać. Ja obolała po cc, zestresowana że nie mogę jej nakarmić, często mąż mi ją przystawiał od razu do cyca tak żeby złapała, bo jak nie to był hałas. I znów walka.. W końcu wymyśliłam polewanie sutka mlekiem z butelki tak żeby wyczuła że mleko jest. I tak małymi kroczkami się udało. Ale dłuuugo butelka z mlekiem na tzw "zachętę" zawsze musiała obok być. Ech, mam nadzieję, że przy drugim bobasie już będzie łatwiej ;) Sh, domyślałam się, że metoda odciągania pokarmu i podawania przez butelkę może być męcząca, ale jak tak rozpisałaś jak to po kolei wygląda, to naprawdę kochana - szacun dla Ciebie! Naprawdę podziwiam za wytrwałość, tym bardziej że synuś skory do jedzenia nie jest. A on zawsze takim niejadkiem byl, czy teraz mu sie tak odmieniło?
  2. MMK, ale historia! Bardzo się wzruszyłam. Mój M ostatnio często mnie widzi zapłakaną przy telefonie i tylko się dziwnie patrzy ;P A ta lekarka... Ja bym chyba zrobiła tak jak mówi Mama Stasia, zabrała do niej Lenkę i zakomunikowała "oto pusty pęcherzyk wg pani dr". Na szczęście wszystko się dobrze skończyło, historia z happy endem :) Bardzo natomiast współczuję tym Dziewczynom, które kiedyś straciły ciążę. Żadnej kobiety nigdy nie powinno to spotkać, tym bardziej tych, które bardzo pragną mieć dziecko. Inferno, ja i Lenka gratulujemy Kacperkowi! Teraz niech Kacper trzyma kciuki za swoją koleżankę, może w końcu też kiedyś załapie tę umiejętność :) Mamo Stasia, a dla Was gratki z powodu pierwszego ząbka :) Po tej maści zauważyłaś jakąś poprawę, mniej marudzi? U nas też dziś słoneczko za oknem, może w końcu przyjdą ciepłe dni! Cosmic, ja mojej nie dopajam na razie, więc się nie wypowiem. Ciekawy natomiast artykuł na temat podawania niemowlętom wody i soczków znalazłam na stronie Hafiji, możesz sobie zerknąć - http://www.hafija.pl/2015/01/niemowleta-i-woda-czy-niemowletom-woda-potrzebna-do-picia-i-zycia.html Dziewczyny, muszę się Wam pochwalić - otóż zmobilizowałam się i od poniedziałku ćwiczę! Codziennie po troszku, tak około 30-40 minut ćwiczeń, przede wszystkim na brzuch. Bo o kilogramy mi nie chodzi, te się już samoistnie ulotniły, natomiast brzuch nadal jest, taka odstająca oponka, która bardzo mnie wkur**, bo ogólnie wyglądam szczupło, w biodrach i pupie jakby mniej?, tylko ten brzuszek...... Jak przeglądam zdjęcia z wakacji dwa lata wstecz, to teraz to jest dramat. Mam podobnie jak Ty Ramania - na dzień dzisiejszy pozostaje mi ubierać workowate sukienki. Ale motywacja jest, w lipcu idę na wesele kuzyna męża i muszę doprowadzić się do ładu!
  3. Dzień dobry Koleżanki :) No no ale narzuciłyście tempo, że ledwo nadążam w czytaniu :) Peoniu, bardzo mi przykro z powodu sytuacji z Twoją mamą. Sama jesteś bardzo kochającą i oddaną mamą, a nie jest Ci dane doświadczyć tego uczucia od swojej własnej matki. Smutne to. Wydajesz się jednak być silną kobietą, i dzięki miłości i wsparcia męża i dzieciaczków na pewno dasz radę. W to wierzę. Wierzę również w to, że ten lekarz się myli i Twoja koleżanka wkrótce się wybudzi. Mamo Stasia, wiesz ja jeszcze nigdzie nie wybrałam się sama z Leną samochodem. Zawsze jest z nami mąż. Jakoś raźniej się czuję jak wiem, że jest z nami. Więc wolę tę opcję zostawiania jej i wracania na karmienie, choć rzeczywiście jest to uciążliwe i męczące, ale z drugiej strony na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie jechać sama z Lenką do centrum handlowego i robić z nią zakupy. Moja córa jest charakterna i humorzasta (czasem boję się co będzie jak będzie starsza;), więc nie wiem jaki akurat dzień by się jej trafił, bo czasem jest aniołkiem a czasem małą diablicą. Uspokojenie cycem w jej przypadku absolutnie nie działa, nieraz próbowałam, ale ryk był jeszcze większy. Lena jakoś od początku akceptuje cyca tylko wtedy gdy jest głodna. Dlatego jak piszesz, że Ty wszędzie Stasia zabierasz ze sobą, to znowu ja podziwiam Ciebie, że tak sobie dobrze radzisz :) Wrócę jeszcze do tematu ponownego zajścia w ciążę. Też miałam bezproblemową ciążę, jedyne co mnie męczyło na początku to niestrawności, cokolwiek zjadłam lub wypiłam (nawet herbatę) to mi się odbijało. Ogólnie jednak to bardzo dobrze wspominam ten czas, pamiętam, że jeszcze dzień przed terminem biegałam na zakupach :) Myślę też, podobnie jak Aga, że ponieważ nie doświadczyłam typowych bóli porodowych i samej akcji porodowej, traumy jako takiej nie mam i nie boję się być znowu w ciąży. Ból po cc oczywiście jest, ale już o nim całkowicie zapomniałam. Sh, może ten brak apetytu to tylko przejściowa sytuacja i zaraz wszystko wróci do normy. Też już kiedyś pisałam, że moja ma takie fazy że albo jadłaby co 2 godziny, albo robi sobie przerwę na przykład 4-5 godzin. Na początku to sie przejmowalam i zaraz myslalam ze moze jest chora, że ma na przyklad zapalenie ucha, a teraz już wiem, że sama sobie reguluje kiedy i ile chce zjeść. D3382, o to moja Lenka nie jest osamotniona - chodzi mi o obracanie się na boczki. Jeszcze tego nie robi. Taki z niej leniuch. ;P Z tym pampersem też tak często mamy, że wywija pupką i nóżkami tak, że się go założyc nie da :) A jak czasem na przewijaku wpadnie w szał kopania nogami to naprawdę muszę uważać, bo jestem niska i moje cycuchy są na tej właśnie wysokości, że czesto im się obrywa i wtedy boli oj boli... :/ A czuwanie w dzień to u niej też góra 2 godziny, po tym czasie robi się baaardzo marudna. MMK, no nie mów, że 3 miesiące nie wiedziałaś, że jestes w ciazy? I że lekarka po badaniu tak stwierdziła? Masakra jakaś z tymi niektórymi "lekarzami" :/ Ja trafiłam na forum też późno, bo dopiero w grudniu. Ale cieszę się, że tu z Wami jestem i mogę dzielić się codziennymi przeżyciami związanymi z macierzyństwem :) Ciekawa jestem, czy Wasze Maleństwa też lubią jak się je całuję w szyjkę, bo moja to nawet specjalnie nieraz odwraca główkę i nastawia szyjkę, żeby ją tam miziać ;P Ostatnio też zauważylam, że uwielbia "jeść" pieluszkę. Nawet smoczka wypluwa, a pieluszke łapczywie zajada he he ;)
  4. Kalinko, teraz dopiero doczytałam Twój wpis. To w takim razie i Tobie życzę w jak najszybszym czasie siostrzyczki lub braciszka dla Twojej Zosi :)
  5. Mąż wchodzi do pokoju i pyta się mnie czemu placze. Byłam w trakcie czytania ostatniego wpisu Peoni. Wystarczy że pomyślę o tej sytuacji i łzy mi same napływają do oczu. Będę się modlić żeby ta dziewczyna się wybudziła i mogła cieszyć się macierzynstwem tak jak my się cieszymy. Ja sama miałam cc, a będąc już na sali operacyjnej to jedyne o czym myślałam to to że za chwilę ujrzę swoją dzidzie. Choć bałam się strasznie, nie myślałam o tym że może stać się coś złego czy to że mną czy z dzieckiem. Jednak człowieka ufa lekarzom i wierzy że wszystko będzie dobrze. A tu kolejny incydent z powodu błędu lekarskiego, brak słów :/ Mamo Stasia, gratuluję decyzji :) Będę trzymać kciuki żeby tym razem była dziewczynka ;) Ja chce mieć dwojke, ale na pewno jeszcze nie teraz. Jak będzie możliwość powrotu do pracy to wrócę. Mam z kim ja zostawić bo mama już na emeryturze. Co prawda zajmuje się też córeczkami mojego brata, ale już się zapowiedziała ze moja też się zaopiekuje :) Tak w ogóle to podziwiam moja mamę - to babcia z prawdziwego zdarzenia, taka na 100%. Ja sama nie wiem czy, jak będzie mi kiedyś dane zostać babcia, to będę mieć tyle siły co ona. Co do wyjść - dzis zaliczylam kolejne zakupy "na raty". Tak sobie je nazwałam bo wygląda to tak że w domu karmię Lenke, zawoze do teściowej (mieszka bliżej miasta, ja jestem z okolic więc szkoda czasu na dojazdy), i ruszam na zakupy. Mam około 2 godziny więc pędem pędem biegam, szukam, wybieram, w końcu się na coś decyduje i kupuję. Z powrotem do teściowej. Czas karmienia. Po czym jade dd miasta drugi raz, znów mam około 2 godziny, kupuje to na co wcześniej zabrakło mi czasu. W końcu wracam, znow karmie i czuje że jestem wykończona. Za szybkie tempo :/ Dziś stwierdziłam że będąc w domu mniej się zmęcze niż jak raz na kiedy wyjadę na te zakupy. Ech, już nie mogę doczekać się czasu gdy Lenka, zostawiona bez mojego cyca, nie umrze z głodu ;)
  6. Z tym południowym spaniem u nas też się pozmieniało niestety na gorsze. Wcześniej wystarczyło że ja odlozylam do łóżeczka, troche się powiercila ale w końcu zasnęła. Teraz zależy od dnia i jej humoru bo na przykład przedwczoraj musiałam ją wlozyc do wozka, pojeździć trochę po korytarzu i wtedy dopiero zasnęła. Wczoraj natomiast bylo idealnie tak jak kiedyś - sama zasypiala. Wiem już na pewno że suszarka na nią nie działa - tzn dziala ale nie tak jak powinna - odlozylam ja do lozeczka, ona w ryk, wiec wlaczylam suszarke a ta tak się biedna wystraszyła że cala znieruchomiała, rece rozłożyła w poprzek i nasluchiwala z przerażona minka. Plakac przestala owszem, byl spokoj, ale nie zasnęła ;) Inferno, no właśnie mam nadzieję że to przejsciowe, ale ktoz to wie, przekonamy się za jakiś czas..
  7. Kalinko, staram się Cię zrozumieć, ale też nie bardzo wiem co masz na myśli pisząc że "kradnie" Ci Zosie? Czy chodzi Ci o to w jaki sposób ona odbiera Ci Zosie, czyli np bez pytania się Ciebie czy może ja wziąć lub w momentach kiedy Ty robisz coś przy niej np przewijasza ona się na siłę wtrąca i chce to zrobić za Ciebie? Bo jeśli tak, to mysle podobnie jak Dziewczyny - musisz postawic sprawe jasno oczywiscie majac wsparcie meza, bo to w koncu jej syn i jemu jest raczej latwiej wytlumaczyc cos swojej mamie wprost i bez ogrodek. Natomiast, tak się też zaczęłam zastanawiać, czy może z powodu Twojej niechęci i uprzedzenia do niej, już sam fakt że zabiera Ci Zosie i sie nią zajmuje działa Ci na nerwy i nie możesz tego zniesc? Bo jeśli tak jest, to moim zdaniem powinnaś postarac sie postawic na jej miejscu, zrozumieć ją jako babcie Twojej Zosi, babcie która widzi się ze swoją wnuczka raz na jakiś czas i która z pewnoscia bardzo za nia teskni, i kiedy już ja zobaczy to nie może się powstrzymać żeby nie wziąć jej na ręce, pobawić się z nią choć przez jakiś czas bo potem znowu odjedziecie i zobaczy ją dopiero za dwa tygodnie. Czy nie jest tez tak ze to jej jedyna wnuczka i chce sie nia nacieszyc jak tylko moze? Pamietaj Kalinko ze Ty również będziesz kiedyś babcia i wyobraź sobie taką sytuację ze maz Twojej Zosienki ogranicza Ci kontakt z Twoimi wnukami. Czy nie bolaloby Cie wowczas serce? Tak jak pisała Inferno, to są więzy krwi, i choc Ty możesz nie pałać miłością do swej teściowej, to jeśli spowodujesz ze Zosia nie będzie znała swojej babci bo ograniczysz ich kontakty, to kiedyś sama Zosia może mieć Ci to za zle. Myślę ze najlepiej by było wyposrodkowac, czyli i stanowczo zaznaczyć (z pomocą męża) co Ci się podoba a co nie, pamiętając o tym ze jesli raz na jakis czas pozwolisz tesciowej zajac sie Zosia to i ja tym bardzo uszczesliwisz i w pewnym sensie Ty i Twoj maz będziecie mogli na chwilę "odetchnąć". Chodzi mi o to ze mimo iż bardzo kochamy swoje dzieci, to jak ktoś je od czasu do czasu ponosi czy pobawi się z nimi a my mozemy miec wowczas chwile dla siebie, to nam tez to dobrze zrobi, taka regeneracja sił ;)
  8. MMK, współczuję z całego serca siostrze Twohej bratowej. Nie dziwię się jej ze sie w sobie zamknęła. Ze mną by pewnie było podobnie. Nie wiem ale odkąd zostałam mama znacznie bardziej potrafie sie wczuc się w sytuacje takie jak te. W ogóle stałam się jeszcze bardziej wrazliwa na krzywdę i cierpienie dzieci. Wcześniej też byłam ale odkąd mam swoje sama myśl ze mogłoby coś jej się stać paraliżuje mnie. Ech, na sam wieczór tyle smutnych wiadomości.. Magdula, no widzisz, dobrze ze poogladal ja inny lekarz i ze poznalas jego opinie. Najważniejsze ze masz zdrowa dziecinke :)
  9. Chciałam jeszcze tylko dodać - Peoniu, szacun dla Ciebie za wielkie serce i empatię!
  10. Cosmic, ja zrozumiałam, że Peonia karmi swoją piersią... Boże jak sobie o tym pomyślę, to płakać mi się chcę ;( Nie mogę sobie wyobrazić, co czuje mąż tej kobiety i jej cała rodzina. Zamiast się cieszyć z narodzin maleństwa, pewnie wszyscy zapłakani chodzą. Peoniu, a możesz powiedzieć coś więcej jak do tego doszło - czy to kolejny błąd ze strony naszej służby zdrowia, lekarze zawiedli, czy w trakcie cc doszło do komplikacji?
  11. Inferno, kolejna "złota" rada Twojej teściówki - że tak się wyrażę "no comment"............. :|
  12. Cosmic, no właśnie, ja mogę służyć tu za przykład, bo moja dieta, jak Wam już zresztą kiedyś pisałam, była bardzo okrojona, prawie tak jak piszesz - ryż i gotowany kurczak he he ;) , ale mimo to córa cały czas ładnie przybiera na wadze. Piszę, że "była", bo już zaczynam jeść normalnie (jak człowiek :P ), i w sumie chyba jest ok, mam nadzieję, że ciężki okres bóli brzuszka już za nami. Co do rozszerzania diety - ja jeszcze się wstrzymuję, mam zamiar zacząć około 6 miesiąca. Kalinka, no to się obie umęczyłyście, Zosia przez ten katar bidulka a Ty przy okazji. Ja też dziś nie pospałam za dobrze, bo Lena głodomorek robiła sobie od 3 w nocy do rana pobudki co 2 godziny.. Magdula, dobrze postanowiłaś! Najpierw się upewnij, co sądzi na ten temat inny lekarz. Daj znać, co Ci powie.
  13. Magdula, a ile ma teraz Twoja Hania, z którego grudnia jest? Wiesz moja ostatnio w miesiąc tez przybrała jakoś nie dużo bo chyba z pół kilo a niby mówi się ze w miesiąc powinno przybrac około kilo. Lekarka nic na to nie powiedziała. Także może warto by to skonsultować z jeszcze inna lekarka? Skoro tyle walczylas o kp to moze nie poddawaj się tak szybko, po opinii jednego lekarza?
  14. MMK, chyba Cię ściągnęłam myślami ;) To super, że to nie rota i że wracacie do domu!
  15. Nie ma sprawy, Inferno. Po to tu jesteśmy, żeby się wspierać i doradzać. A Ty, tak jak mówi Sh, uwierz, że to co masz w cycuchach to najlepsze dla Twojego Kacpra :) Pamiętam jak w pierwszych dniach mojej przygody z karmieniem, gdy miałam jeszcze problem z napływem pokarmu i musiałam trochę dokarmiać mm, przyszła raz moja mama, spojrzała na Lenkę i rzuciła taki tekst "oj, ona takie coś chude ma te policzka, może rzeczywiście ten Twój pokarm jest słaby...". Na szczęście nie wzięłam tego do siebie, jeszcze przed urodzeniem byłam bardzo nastawiona na kp i, choć początki były ciężkie, udało się :) Jak się też potem okazało, gdy spytałam mamę, jak długo ja byłam na cycu, to przyznała, że bardzo krótko, bo wszyscy wokół właśnie takie teksty jej rzucali, że w końcu zwątpiła i zrezygnowała z kp. Tak było kiedyś, na szczęście mity o słabym pokarmie to już przeszłość i obecnie kobiety mają ogromne wsparcie laktacyjne. Vajola, no właśnie, jak go nie boli to obserwuj tylko czy ten siniak się zmniejsza. Sh, żucie języka mówisz? No właśnie miałam to samo zadać pytanie, bo dziś takie coś zaobserwowałam u Leny - tak jakby coś przeżuwała. W pierwszym momencie myślałam, że coś z jej rączek trafiło do buźki, ale nie. Faktycznie, śmiesznie to wygląda! :) MMK, jak u Was? Są już te wyniki z badania kału?
  16. Dziewczyny, dziękuję za odpowiedzi. Czyli problem z zasypianiem w dzień jest nie tylko u nas.. Inferno, znalazłam tę stronkę i poczytałam. Jednym z powodów tam podanych jest to że dziecko może wcale nie być śpiące i nie będzie spać. Brałam to pod uwagę i nawet kładłam ją z powrotem na matę i zabawiałam, ale widać jak nic, że jest senna, bo i ziewa, i trze oczka, albo ciągnie się za ucho, albo odwraca ode mnie główkę i przykrywa się pieluszką. Także oznaki senności są. To naprawdę zaczyna być uciążliwe, bo ileż można nosić na rękach, a wagę już swoją ma i ręce mi niemal odpadają. Wczoraj jak znowu była akcja i noszenie nie pomagało, to w końcu zawinęłam ją w becik i do wózka, pojeździłam trochę po korytarzu i zasnęła. No nie wiem, może w ten sposób będę ją usypiać popołudniami. Spróbuję też może z tą suszarką, jak sugeruje Malvina. Zobaczymy, czy u nas się sprawdzi, bo kiedyś miałam pożyczonego Misia Szumisia, ale wtedy to na nią nie działało, a może była jeszcze za malutka.. Inferno, to dużo zjada Twój Kacperek tej kaszki. Ale pewnie tak jest jak mówi Vajola, że są takie wahania apetytu jak u dorosłych. U mojej też to zaobserwowałam, czasem je w dzień co 2 godziny, a czasem, jak na przykład wczoraj, zrobiła sobie po południu 4 godziny przerwy w jedzeniu, jak nigdy, a potem jeszcze po kąpieli też nie chciała cyca, zjadła dopiero po godzinnej drzemce. Piszesz też Inferno, że może masz kiepskie, słabej jakości mleko. Po czym tak stwierdzasz? Wiesz, ja ekspertem od spraw laktacyjnych nie jestem, ale gdziekolwiek natknęłam się na artykuł na temat karmienia piersią, było napisane, że nie ma czegoś takiego jak "słaby pokarm". Podobno każda z nas jest w stanie wyprodukować tyle pokarmu, ile obecnie potrzebuje jej maluszek, i że to wszystko zależy od naszej psychiki, naszego nastawienia na karmienie piersią. Jak sobie kobieta z góry założy albo da sobie wmówić, że nie ma wystarczająco pokarmu i że bobas się nie najada, to automatycznie do mózgu wysyła się takie sygnały, i wówczas przysadki mózgowe hamują wydzielanie mleka. Nie chcę się tu wymądrzać czy coś, dzielę się tylko informacjami, które kiedyś wyczytałam i usłyszałam :) Vajola, co do siniaka, który ma Twój Michaś - boli go jak dotykasz w to miejsce, czy zero reakcji? Bo może to rzeczywiście od uderzenia jak tak sobie bryka i za parę dni śladu po nim nie będzie :)
  17. MMK, bardzo mocno trzymam za Was kciuki! Ucałuj Leneczkę ode mnie i mojej Lenki :* Peonia, aż mi się łza w oku zakręciła ;( Strasznie przykra sprawa. Oby jak najszybciej Twoja znajoma się wybudziła ze śpiączki i mogła się cieszyć z narodzin córeczki! Pięknie z Twojej strony, że im pomagasz. Kalinka, Zosia cudowna dziewczynka :) A po zdjęciach główki przed i po stosowaniu poduszki widać, że warto było w nią zainwestować. Zresztą co się nie zrobi dla dobra dziecka. Inferno, he he dobre z tymi paznokciami :) Ale faktycznie, trochę się pod tym względem zaniedbałam, bo wcześniej to bardzo często malowałam pazurki, jeszcze będąc z brzuszkiem, z nudów (jak już nie pracowałam) to pokupowałam sobie dużo różnych lakierów na Allegro i tak co chwilę zmieniałam kolory paznokci ;) Mamo Stasia, jak dobrze pamiętam Ty jesteś z Tych? To w sumie nie tak daleko ode mnie, więc może się skuszę he he ;P A w Tychach też mieszka mojego kumpela jeszcze z czasów studiowania we Wrocławiu. Dziewczyny, mam do Was pytanie. Jak wygląda zasypianie Waszych Maluchów popołudniami? Czy wystarczy że odłożycie do łóżeczka i same zasną? Czy też nosicie na rękach, albo może wozicie w wózku? Bo u nas od pewnego czasu zasypianie w dzień jest mega problemem. To znaczy tak do godziny 12 jak ja odloze do łóżeczka to sama usnie, a po 12 każde kolejne usypianie to dramat - nie ma mowy żebym ja odlozyla do łóżeczka, nie pomaga noszenie na rękach, bujanie, kolysanie, śpiewanie.. Jest ryk i histeria jakby ja coś bardzo bolało. Tak się mała broni od tego zaśnięcia. Wczoraj np dopiero pół godziny noszenia na rękach ululalo ja. Jedynie jeszcze spacer nas ratuje bo w gondoli lubi byc i na dworze dlugo spi. Wieczorem natomiast po kąpieli jakby ktoś ja odczarowal - kąpiel , cyc, odkładam do łóżeczka i zasypia. Nie wiem, co się z nią porobilo, czy to tylko przejsciowa sytuacja, czy juz tak zawsze bedzie..
  18. Vajola, chyba rzeczywiście pozostaje mi cierpliwie czekać :) Jakoś bardzo się tym nie przejmuje, bo ogólnie wszystko z nią w porządku, mąż to mi mówi, że przesadzam i sobie coś tam wymyślam. Na razie coraz lepiej wychodzi jej chwytanie przedmiotów i wkładanie do buzialka. I piszczy też ostatnio bardzo, bawi się swoim głosem. Wcześniej też już tak robiła, ale na jakieś 2 tygodnie "zamilkła", aż ostatnio wieczorem znów dała popis swojego piszczącego głosu ;) MMK, super, że już w domku jesteście. A mówisz, że Twoja Lenka też taka krzykaczka? ;) Mnie już na porodówce położne mówiły, że niezłe głosisko ma moja córa. Może będą z nich jakieś śpiewaczki operowe he he :P Ramania, to rzeczywiście koszmarny tydzień miałaś. To pewnie znów przez ten stres i nerwy Twoja walka z laktacją nadal trwa? Ale najważniejsze, że z córeczką nic poważnego. A za męża trzymam kciuki. Kurczę Dziewczyny, tak piszecie o tych hybrydach, że przypomniało mi się, jak dawno nie miałam pomalowanych paznokci! Chyba tak od... połowy grudnia? ;p
  19. Czesc Dziewczyny! Trochę mnie nie było, ciągle coś do roboty, jakos w zeszlym tygodniu doba byla dla mnie zdecydowanie za krotka. MMK, trzymam kciuki żebyście dziś zostały wypisane. Cieszę się że z Lenusia już lepiej. A tak jak wcześniej pisalas - po tych szpitalnych przeżyciach kolejne szczepienia to będzie dla Ciebie pikuś. Jednak co przeżyłas to przezylas, dzielna z Ciebie mamuska! Cosmicgirl, sesja super, dzieciaczki urodzeni modele ;) Anastazja śliczna dziewczynka, a synus niezły przystojniaczek! Aga, Twoja Klaudia taka fajniutka, slodziaczek z niej, do schrupania ;) Vajola, Twoj Michaś uroczy chlopczyk! I ten uśmiech cudo :) Inferno, buziaczki ode mnie i Lenki dla Kacperka :*** Wszystkiego naj, niech dalej rosną nam zdrowo i radosnie nasze pociechy :) Co do nerwów - moja cora jak tylko coś jej nie pasuje to od razu darcie niesłychane, a głos ma tak mocny i donosny że uszy bola. W piatek bylismy u znajomych, wolalam juz na poczatku uprzedzic ich zeby nie przerazili sie jej histerycznym placzem. Jak sie potem rozdarla bo nie potrafila zasnac (popoludniami to juz u nas standard) to widzialam ze byli mocno wystraszeni ;P Tak samo wystraszyla sie tesciowa po tym jak zostawilismy jej Mala i pojechslismy na zakupy. Po godzinie dzwonila zebysmy wracali bo Lena tak ryczy ze az sie zanosi i ona sie boi. Ech.. Ja i M juz sie do tego placzu przyzwyczailiśmy, wrazenia na nas nie robi, a ja to mozna powiedziec ze sie uodpornilam bo wczesniej jak zostalam z nia sama i byl taki ryk to mega stres, co sie dzieje, czy ja cos boli czy co, a to nie, ona tak juz ma, potrafi z takiego placzu zaraz byc radosna. Takze nerwusek to ona jest, czasem myślę po kim, ale to chyba po mnie ma, a w ciąży to już w ogóle miałam takie stany emocjonalne że nawet nie chce już o tym pamietac.. Jeśli chodzi o umiejętności - jak czytam Wasze wpisy co potrafią już Wasze Bobasy to zaczęłam się niedawno zastanawiać czy z Lenka wszystko ok, bo jeszcze ani nie obraca się na boki ani nie chce się podnosić gdy łapie ja za rączki.. Tak jak napisała kiedyś Peonia o swoim starszym synie, ze jak był niemowlakiem to w porównaniu z córką to był z niego taki "leżący niemowlaczek". Wlasnie moja póki co jest takim leżącym niemowlaczkiem. I albo jest leniwa albo takie jest jej tempo rozwoju i zdobywania nowych umiejętności. Już sama nie wiem czy mam się tym martwić?
  20. Dzień dobry moje "forumowe" Koleżanki :) Byłyśmy wczoraj na drugim szczepieniu. Na szczęście tym razem Lenka nie wpadła w taką histerię jak za pierwszym razem, kiedy to musiałam ją uspokajać dobre pół godziny. Teraz po 5 minutach było ok, tyle że potem tak do 15 była rozdrażniona i mało jadła. Nie gorączkowała. A wieczorem humor wrócił, nawet lepszy niż zazwyczaj. Mała waży 6800, lekarka stwierdziła, że jest z niej "kluseczka" ;) Pytała też, czym ją karmię, a jak powiedziałam, że jest tylko na piersi to chyba nie mogła uwierzyć, bo potem jeszcze dwukrotnie pytała się mnie czym ją dokarmiam. Tak jakby według niej tylko na mm dzieci ładnie przybierały na wadze. Ja jestem bardzo zadowolona, że na maminym mleczku Niunia tak zdrowo rośnie. Oby tak dalej :) Powiem Wam jeszcze, że wczoraj odczułam na sobie, a raczej na swoich piersiach, jak stres potrafi skutecznie zahamować napływ pokarmu. Niestety po traumie z pierwszego szczepienia, wczoraj szłam na to szczepienie jak na ścięcie, tak się denerwowałam i stresowałam. Później jak wróciliśmy do domu minęły w sumie chyba z 4 godziny od ostatniego karmienia. Normalnie po takim czasie piersi mam jak balony, które mogą w każdej chwili eksplodować, a wczoraj czułam jakbym pokarmu w nich nie miała, jakby puste były. Czyli faktycznie, stres i nerwy nie są najlepszymi przyjaciółmi kobiety karmiącej. Wczoraj w przychodni była pani z takim malusim dzieciątkiem, miało chyba kilka dni, taka miniaturka! Jak popatrzyłam na Lenę, to nie mogłam się nadziwić, że ona już taka duża... Teraz żałuję, że nie poszłam z nią na sesję noworodkową, bo ten czas tak szybko leci, że już powoli zapominam jaką była kruszynką. Ale mam zamiar niedługo wybrać się z nią na sesję, tym bardziej, że mam zniżkę 50%, bo wcześniej byłam na sesji z brzuszkiem i taką promocję wtedy dostałam. Zdaje się, że Ty Cosmic miałaś iść ze swoimi dziećmi na sesję zdjęciową? Jak masz już fotki od fotografa, to wrzuć jakieś, pochwal się :)
  21. Peoniu, no to rzeczywiście bidulek, tak sie wymeczyl tymi wymiotami :( A ja dzisiejszej nocy, po tych Waszych wpisach, bo i Ty Peoniu pisałaś że synek zwraca mm, i Cosmic ze corcia nie chciala zjesc takiego mleka, mialam taki przedziwny sen, ze zostawilam Lene z moja mama i miala ja nakarmic butelka z mm. Po czym dzwoni do mnie i kaze szybko przyjezdzac bo mała cala opuchla od tego mleka i jest sina. Raaaany co za sen, masakra jakas, obudzilam sie mega zestresowana :/ Chyba za dużo przed snem o tym wszystkim myslalam ;) A tak w ogóle to moja cały czas na tym cycu i naprawdę nie wiem jak to będzie, jak zareaguje na mm jesli kiedyś będę musiała ja zostawić z kimś na dłużej. Po tym co piszecie jakie są reakcje Waszych Bąbli to teraz się troche obawiam podać mm.
  22. Vajola, kuzynce mojego męża, tez po ślubie cywilnym, ksiądz w parafii do której należala nie chciał odprawic normalnej mszy i ochrzcic dziecka. W końcu znaleźli super księdza w innej parafii, dla którego nie liczyło się po jakim ślubie są rodzice, tylko dobro malucha. Ich synek ostatecznie był chrzczony w wieku 4 lat. Może zatem poszukajcie innej parafii, innego księdza z normalnym podejściem? Bo ja nie wiem czy w prawie kościelnym jest w ogóle coś takiego ze rodzice muszą mieć ślub kościelny żeby móc ochrzcic dziecko podczas mszy? Czy to kolejne "widzi mi sie" ksiezy? Peoniu, i co probowalas jeszcze na noc podać Małemu mm? MMK, jak tam Lenka po nocy?
  23. Inferno, dzięki za podzielenie się informacjami. Jednak nie ma to co opinia osoby, która miała bezpośredni kontakt z produkcją żywności dla dzieci. Bo co do słoiczków opinie są przeróżne, są ich zwolennicy jak i zagorzali przeciwnicy. Mam na przykład znajomych, którzy absolutnie nie podaliby swojemu małemu jedzenia ze słoiczka, a tak teraz jak będą je krytykować, to wiem jak odeprzeć ich argumenty ;) Dzisiaj moja Lena chyba odsypia zeszły tydzień. Tak jak Wam pisałam już wcześniej, od środy mieliśmy bardzo ciężkie popołudnia, a dziś śpi jak aniołek, wieczorem jak padła o 20:30 to spała do 5:00, potem od 5:30 do 9:00 i znów od 10:30 teraz jeszcze śpi... No ale do wieczora jeszcze daleko, a zbliża się popołudnie, więc nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca ;) Dziś musimy iść na spacerek, bo w sobotę była straszna pogoda, więc nie poszłyśmy, wczoraj też nie, bo byliśmy u teściów. Na szczęście pogoda chyba się zmienia i będzie coraz cieplej :)
  24. MMK, ojoj, to się porobiło :( Biedactwo malutkie, duuuuużo zdrówka dla Lenusi, trzymajcie się :*
  25. Jo, super że szczęśliwie dotarlyscie na miejsce :) Miłego pobytu życzę i żeby Wam zaświeciło to nasze polskie słoneczko podczas pobytu tutaj ;) Inferno, coś się dziś nie odzywasz, pewnie dużo na głowie przed jutrzejszym chrzcinami? Bo zdaje się że jutro swietujecie? To udanej imprezy życzę! :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...