
yasmelka
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez yasmelka
-
cherry82on tez ma syna z 1 malzenstwa a teraz bedziemy mieli wspolnego hihi troszke pogmatwane cio ale córa też wspólna jest nie? pogmatwane ale tak się czasem w życiu układa...
-
to pewnie jesteś z tego powodu bardzo szczęśliwa....cieszę się...miło takie rzeczy czytać...
-
cherry82witam z rana z kawusia MIGOTKO CZEKAMY NA WIESCI i oby ci coreczka szybko do zdrowia wruciala co do tej matki co zjadla przyznam sie ze ja tez ile razy chcialam zjesc ze slodkosci moje malestwa hehehezacalowalam no ale do takich czynow jak ona to naprawde choroba i to zaawansowana,PATI zle zrozumialas ja jestem rozwodka od prawie 2000 r i od tegio roku w zwiazku z innym i od 2 miesiecy zareczona a jak Twój facet dogaduje się z Twoim pierwszym synkiem?
-
agula7777Witam ponownie;-).Na dzień dzisiejszy wszystko jest wspaniale-już od pewnego czasu.Mąż dalej pracuje tak jak pracował ale coś się zmieniło,pomimo tego mamy czas żeby porozmawiać,powygłupiać się:-).Myślałam na początku,że może mu już tak bardzo nie zależy ale po długiej rozmowie wyprowadził mnie z błędu:-)i teraz jestem najszczęśliwszą kobietką na świecie:-):-):-) to super...kolejny raz się potwierdza że rozmowa to podstawa....a z facetów trzeba wyciągać wszystko oj trzeba.....
-
gosiajto moj brzuch...wg mnie malo ciazowy...bardziej jakby taki gruby.... e tam bardzo ładny okrąglutki taki "dziewczynkowy" hehe
-
ciekawe jak wyglądaje te nasze w brzusiu...:)
-
słodką masz tą córeczkę patrycja zawsze się uśmiecham jak na nią patrze...słodki dzieciaczek..
-
bardzo lubię Lubisz grać na kompie?
-
Rzeczownik - Przymiotnik
yasmelka odpowiedział(a) na ania2012 temat w Humor i hobby oraz gry i zabawy
radosny -
no i udało się machnięcie hehe
-
dorotea72yasmelka zawsze warto walczyć o miłość my jesteśmy ze sobą ponad 10 lat, po 5 latach życia ze sobą również przeżyliśmy kryzys, to chyba jakaś magiczna liczba, ale wspólnie przetrwaliśmy bo obojgu zależało teraz dopada nas rzeczywistość ale próbujemy codziennie choć na chwilkę znaleźć czas na przytulenie lub choć drobny uścisk, bo właśnie takie drobne rzeczy umacniają miłość pozdrawiam dokładnie tak jak piszesz!!
-
AguuHeh no tak, jeszcze 80dni A praktycznie nic nie zrobione i nic nie mamy. Załatwiamy papierkowe sprawy, jeszcze tylko odpis aktu urodzenia P i możemy isc do USC po reszte (bo bierzemy konkordatowy).Będzie skromnie (ale tak raczej chcieliśmy), ślub i prawdopodobnie małe przyjęcie w domu albo jakaś salka. Właściwie to my się uparliśmy bo moja mama raczej odradzała, że po urodzeniu dziecka, na spokojnie... Będę w 7 miesiącu i nie wiem jakiego brzuszka mam się spodziewać więc sukienkę pewnie na wymiar będę załatwiać. No tak, ale żeby się za to wziąć to nie ma komu ach ten leń. jeszcze czas...ale ucieka...a sukienkę to pewnie zarezerwuj sobie kolejke i tydzień przed uszyj.....albo dwa i do przeróbki...bo raczej wtedy przytyjemy....
-
yasmelka a co do dziecka czy planowane czy nie i tak uwielbiane i wyczekane....zresztą czy zycie byłoby takie fajne jakby wszystko szło po naszej myśli?..... no w naszym przypadku,dobrze,ze poszlo po naszej mysli oczywiscie chodzi o zaplanowanie dziecka-z Emilia nam to troszke czasu zajelo,a z drugim juz krocej,ale i tak ju znie moglam sie doczekac II kreseczek ale z innymi sprawami,to i czasem lepiej,ze nie jest tak jak sie poczatkowo zaplanowalo:) u nas odwrotnie....Ania odrazu po miesiącu a mały dzieciaczek w brzucholu po 6 miesiącach....ja co miesiąc w poduchę płakałam..aż w końcu sie udało...
-
dorotea72pyszne jedzonko zawsze łagodzi nastrój:) i przytulanie...nawet takie przelotne......rozmiękcza serce...albo klepnięcie w tyłeczek hehehe jeszcze lepsze....hihi
-
Madzikosci'm speechless dziekuje yasmelka trzymam kciuki za Wasze pogaduchy!!! Miłość rules!! hehe
-
gosiajyasmelkaaguu a powiedz jak tam przygotowania do ślubu....pamiętam że my też odliczaliśmy od 100 dni....byłam w 3 miesiącu jak się pobieraliśmy i męczyły mnie wymioty i mdłości ale o dziwo dałam rade ze wszystkim chyba szczęście tak działa i dodaje siły...ooooooo..Aguu wychodzi za maz...nie wiedzialam albo przeoczylam...u nas juz te tematy byly na tapecie, ale powiedziala, ze absolutnie nie biore slubu TERAZ BO JESTEM W CIAZY... wiec w tym roku nic z tego.... a a propos wieku...to ja na w waszym gronie prawie babcia jestem bo ja juz w tym roku skonczylam 30 :-) a dziecko nie bylo planowane, bo jeszcze nie chcialam...planowane bylo za 1,5 roku.... i w sumie im wczesniej tym lepiej bo w mlodym czlowieku kupa energii i ze wszytskim sie da rade...a potem nie jest za pozno zeby jeszcze z mlodosci kozystac, jak dzieci beda odchowane :-) no aguu ma taki suwaczek że 80 dni zostało do ślubu.... a co do dziecka czy planowane czy nie i tak uwielbiane i wyczekane....zresztą czy zycie byłoby takie fajne jakby wszystko szło po naszej myśli?.....
-
aguu a powiedz jak tam przygotowania do ślubu....pamiętam że my też odliczaliśmy od 100 dni....byłam w 3 miesiącu jak się pobieraliśmy i męczyły mnie wymioty i mdłości ale o dziwo dałam rade ze wszystkim chyba szczęście tak działa i dodaje siły...
-
gosiajhejka, a u mnie wszytsko ok, wymiotow brak, boli glowy brak, sennosci brak, i raz jeden jedyny w upaly siedzialam kilka godzin w bibliotece i mi nogi spuchly. no i czasem mnie stopy od chodzenia bola...ale w sumie nie dziwne, jak 6 godzin ciagle na nogach biegam w ta i w tamta,... szczęściara...hehehe
-
AguuOj tak tak staruszki A tak zapytam, bo ostatnio ni hu hu o tym, macie jakieś ciążowe dolegliwości, czy odeszły w niepamięć wraz z 2 trymestrem? Coś wam puchnie, coś boli? ^^ :) ja od czasu do czasu jeszcze rano wymiotuję....rano nie ma czym więc mnie wydrze śliną i kwasami z żołądka....no i potem przez chwilkę żeberka bolą...heheh....a tak pozatym to spanie......złapie mnie czasem tak strasznie że nie da rady zapanować....kawa nie pomaga - może dlatego że słaba....ale ogólnie powiem Ci że chyba dobrze się czuję...czasami jestem zmęczona a czasami mnie brzuch pobolewa....ale wtedy nospa i puszcza.... jedyne co dolega to częste wzdęcia i gazy heheheh......masakra...
-
paolainaJak jest okazja, to warto kupić, ja sama już na początku, gdy się dowiedziałam o ciąży, skoczyłam do sklepu i kupiłam jakiś zestaw śpioszków.. Może mało rozsądne, ale były takie śliczne.. :). Miałam napisać coś o sobie.. Jestem Paulina i spodziewam się dzidzi, wystarczy, heh :). Może wstyd się przyznać, ale mam 17 lat. W sumie 17 to nie 12, ale jednak. Mimo wszystko, jestem bardzo szczęśliwa i mój chłopak także, nie jestem sama, rodzice mnie wspierają, w szkole nie robią problemów, staram się nie martwić na zapas. Dzidzia wg. Pani w rejestracji urodzi się 28 grudnia.. Trochę dziwne, bo w każdym kalkulatorze w internecie lub z opisów w książkach, wychodzi mi 29 grudzień heh :). Niestety nie znam jeszcze płci, nie czuję ruchów.. Za to brzuszek już rośnie! W tym tygodniu wybieram się do lekarza i może mi powie czy to chłopiec czy dziewczynka.. Wy kiedy się dowiedziałyście? Albo kiedy poczułyście pierwsze ruchy, jeśli któraś już czuje.. Najważniejsze, że mój lekarz twierdzi iż z dzieckiem wszystko ok, prawidłowo się rozwija. :* nic wstydliwego. Teraz najważniejsza jesteś Ty i dziecko. A dzieciaczki to skarb....cherry ma takiego przystojniaka teraz i sama widzisz że każda kobieta inaczej dorasta do macierzyństwa a to że masz wsparcie chłopaka i rodziców to tylko pozytywy. Pamiętaj że masz w nas wsparcie i pytaj o co tylko chcesz....takie staruszki jak my heheheh chętnie ci pomożemy chociazby tylko radami a co do ruchów to jest różnie ja poczułam w 19 tygodniu za pierwszym razem....teraz od wczoraj czyli w 18.....sama będziesz wiedziała że to to....zobaczysz to cudowne uczucie....chyba że kopie po pełnym pęcherzu heheheh
-
Aguuno wiadomo, ale chyba nic nie jest aż takie niezbędne by nie móc wyskoczyć, czy wysłać kogoś by dokupił ;) ja mojego po laktator wysyłałam...sama nie byłam w stanie....przewróciły by mnie cycki jakbym z łóżka wstała heheh
-
AguuMiaKurczę, chyba kupię, bo może tak lepiej tak powoli a nie wszystko na raz potem..No dokładnie, zawsze to lepiej stopniowo, później to i dużo kasy naraz i nerwów, że jeszcze to i tamto trzeba a i tak się potem zapomi o czymś....
-
pomaleńku gromadźcie bo potem jest cieżko na raz wszystko kupić.....a sporo tego jest...
-
Może ja też coś podpowiem... może to wyda się dziwne i może nie wszystkie uwierzycie ale jesteśmy ze sobą 6 i pół roku i ani raz się nie kłuciliśmy....od początku moi teściowie byli przeciwni naszemu związkowi....bo ja nie ze wsi bo nie dam rady bo nie mam hektarów (no dosłownie).....i to nas chyba wzmacniało....ale podstawa ROZMOWA.....bo sami widzimy po sobie że jak to zaniedbamy przez jakiś czas to jest ciężko....i ja i on chodzimy bez humoru.... ale tak naprawde momo że bez kłótni to niecały rok temu tez mielismy krizysik...ja mimo że chodziłam do pracy dziecko już duże....to coś zaczeło się psuć...nie miał czasu dla rodziny cały czas praca i praca....pomoc kolego a w domu nic....zero rozmowy bo padał....i w końcu powiedziałam mu że jak mam tak żyć nadal to ja nie chcę...że będę bardzo cierpiała bo kocham go nad życie ale że nie chcę tak żyć....że jak nie zacznie się starać to odchodze....jak to mówiła to gula w gardle blokowała każde słowo bo ja sobie zycia bez niego nie wyobrażam....poprostu nie potrafie bez jego głosu, przytulenia, wzroku, uśmiechu....zniewolił mnie :) a on poprostu po tych słowach wyszedł...ja się oryczałam...ale on wyszedł żeby pomyśleć w samotności...jak wrócił to przez półtorej godziny płakaliśmy oboje...bo przecież sami walczyliśmy o ta miłość...sami odkrywaliśmy skrawek naszego wspólnego ja....a potem naszej trójki....wypisaliśmy na kartce co według każdego z nas trzeba zmienić.....co robić częściej a co odpuścić....i wiecie co? sprawdziło się jesteśmy sobie bliźsi niż kiedykolwiek....ja nie narzekam....on prace rozkłada tak żeby być jak najczęściej z nami...bo nawet godzina wieczorem to cudowna chwila.... pkoledzy zrozumieli że nie moga przyjeżdżać i żadać pomocy natychmiast....zresztą mój mąż już nie ulega tak łatwoich prośbom..... jak tylko wraca to odrazu się mocno wtulam chociażna 5 sekund.... a jak jesteśmy zmęczeni oboje to nawet 15 minut przed snem....bądź jak któreś z nas nie padnie :0 rozmawiamy....ale nie o tym co w pracy, jak minął dzień...tylko o tym co dla nas było bieżącego dnia ważne.....i kiedy damy rade gdzieś wypaść....a niedziele to magiczne dni staramy się oboje by zabrać naszą dziewczynę i wybyć z domu bez komórek...chociażby na lody czy na łąkę posiedzieć i pomilczeć razem..... ale sięopisałam....ale to u nas działa....są różne spięcia ale zaraz jak ochłoniemy to tłumaczymy o co dokładnie nam chodziło..... życzę powodzenia itrzymam kciuki. walczcie o swoją miłość bo bez tego życie jest cięższe.....
-
posłuchaj mamy one wiedzą co mówią....chyba że to teściowa....hehehehehehehhe