Skocz do zawartości
Forum

Peonia

Użytkownik
  • Postów

    2,513
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    123

Treść opublikowana przez Peonia

  1. Natalia, kolejna wizta 27.11.15. , bo jutro mam wizyte u gin i sprawdze jak tak obwód brzuszka. No w sierpniu było ok, bo HC 22 tc, AC 22.5 tc. Ale w październiku, w 30 tc, było HC 30.4 tc, a AC 33 tc. I to ją zaniepokoiło - prawie póltora tc róznicy. Niby mały utuczony glukozą.... Ale to chyba nie tak strasznie, trzeba wziąc pod uwage jeszcze margines błędu - brzuch bardzo ciężko zmierzyć. Mnie chciała po krzywej kłaść, miałam prawie 200 po 1h, a 180 po 2h, na czczo 96. Po wprowadzeniu diety szybko się unormowało. No mnie tez gadała coś o 110.... Ja mam niższe rozpiski WW niz Ty, Twoich bym nie przejadła - ja mam 3,5 - 2,5 - 6 - 2,5 - 4 -1,5 - 1,5. Teraz obiad 6 zmniejszyła mi na 5 WW. Ja to przejadałam owocami, których bardzo mi brak. Własnie zrobiłam dywersję - pół godz. temu zjadłam kawałek drożdżówki, potem mleko z muesli z owocami suszonymi, ale i z tymi "skwarkami błonnikowymi". A cukier 101. Jak to? A mały chyba od cukru ma słodko - aż szaleje.
  2. Nica, no to "super" na tej uczelni masz... No własnie nie chciałam Cię straszyć, ale ból głowy i opuchlizna tez mi pachnie gestoza, ona w zasadzie tylko u pierworódek. Może przez te uczelnię juz organizm ma dość. Leć do lekarza i przesyłaj potem dobre wieści, może to jednak nic takiego.
  3. Nica555 a Ty naprawde musisz siedzieć na tych zajęciach, nie da się jakoś indywidualnie pozaliczać semestru? Musisz byc tym umeczona, mnie siedzenia w pracy w 7 miesiącu naprawde juz męczyło, mimo, że większośc zadan oddelegowałam podwładnym. Lepiej nie czekaj, idź do lekarza, bo takie zastoje to nic dobrego. Ja strasznie puchłam na koniec pierwszej ciązy, ale żadnych leków nie dawali, podobno ciężarnym nie mozna. Daj znac, czy tobie jakoś pomogli. Muszę się z Wami podzielić moją wczorajszą - o mało co wtopą.... Zabawne i ale i dołujące zarazem. Kwitłam w kolejce do diabetologa, siadła obok kobitka - na oko po 50-tce. Tam przychodzą i ciężarne i "zwykli" cukrzycy, więc mnie nie zdziwiło, że dojrzała, nieco zbyt okrągła, zaniedbana starsza babka z wiszącym podgardlem siedzi. Ale rzucił mi się w oczy jej pesel na karcie leczenia - identyczny rocznik jak ja. Cudem powstrzymałam się od sprintu do lustra, czy mnie tez można około 10 lat dodać... No nic, ale wyciągnęła kartę ciąży - to juz odpadłam, bo ja wciąż przezywam, że taka stara w ciązy chodzę..... Dobrze, że w dyskusje sie z nią nie wdawałam, bo nie byłabym w stanie nie wywalić oczu jak 5 zł, jakby mi wyjechała sama, że ona w ciązy i w moim wieku, a wygląda tak nie bardzo - i byłoby mi strasznie głupio.... Nie wiem juz, czy mnie to zdołowało, czy po zapewnieniach męża, że nie wyglądam na swoje lata jednak pocieszyło. Każdy to pewnie przechodzi inaczej - ale lepiej nie czekajcie dziewczyny nawet z kolejnymi maluchami do przekroczenia 40 - stki....
  4. Natalia - dzięki za wyjasnienia :) W pierwszej ciązy utyłam 20 kg, w drugiej 16, teraz do diabetologa trafiłam w 28 tyg z około 13 kg na plusie :) Nigdy nie wymiotowałam, zawsze w trybie ekspressowym rósł mi brzuch (już w 15 tyg. pytano mnie kiedy poród), to i waga szła do przodu - w biodrach i reszcie nie było dodatkowych cm. Od tamtej pory waga stanęła, po czym w tym miesiącu ruszyła się około 1 kg. Brzuch mam gigantyczny - jak w każdej ciąży. Wyglądam jakby był doklejony do innej osoby.... Taka uroda :( O większości własnych ubrań musiałam zapomnieć tym razem juz w 4 miesiącu. Mnie tez coś gadała o ograniczeniu do mniejszej normy cukrów, ale albo czeka na kolejna wizytę, albo zapomniała - niech sobie lepiej da spokój, jeszcze dwa lata temu norma to było 140, 110 to już chorobliwe.... Zapomniała kobita dopisac mi pesel na recepcie na insuline i paski, wiec kolędowałam do rodzinnego po nowa receptę po południu, bo apteka nie chciała mi wydać inaczej jak na 100%.... Ja z pośniadaniowym cukrem nigdy nie miałam problemu, czasami z poobiednim, czasami z kolacyjnym - ale najbardziej doczepiła się do tego na czczo. Może jak przez ten okres do 27.11.15. nie będzie kolejnych skoczków (bo granicy 128 - 131 to ja nie traktuję jako prawdziwe podskakiwanie cukru....) to sobie odpuści. Ja i tak jestem ta terapią juz zniechęcona. A do szpitala tez chciała Cie kłaść, czy chodziłaś tylko do poradni? Dzieci wciąż krążą wokól tych moich igieł, strasznie je to fascynuje :)
  5. Roksi, bardzo mi przykro, że Ci taki koszmar zadali. Mam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie. Jak widzę tatus się udziela, może zmądrzeje i jak nie potrafił być partnerem, to w roli ojca się sprawdzi i wszytsko sie ułozy tak, aby Tobie było dobrze. Oj, ale niektóre mają dobrze :) Ktoś posprzata za ciebie, ktos obiad ugotuje..... Mnie nie ma komu zastąpić, nieraz 3 obiady dziennie robię, nie mówiąc o reszcie bałaganu do ogarnięcia przy dwójce dzieci :) Ale widzę plus - nie mam czasu na nakręcanie się negatywnie na ciążowe dolegliwości - bo musze byc sprawna i tyle. Muszę dac radę. Doskwiera mi tylko ta moja upierdliwa dieta, wciąz jem - niekoniecznie to na co miałabym ochotę, albo cukier mierzę, ostatnio po owsie jak koń sie czuję :))) Ale jest jeden plus - w zasadzie tylko brzuch rośnie, fałdy sie skurczyły, a małżonek widząc takie efekty diety tez sie podłacza i dba o linię :) Natalia, a kiedy Ci insulina zaczęła cukier obniżać?
  6. Natalia tak tylko na noc :) Ale ten zapach mnie odrzuca :( Mam nadzieję,że przestanie juz cudować. To jeszcze 1,5 miesiąca u mnie :( do jutra, papa
  7. Witamy nowe mamusie :) Malvina - mam prawie ten sam termin. Ale czuje, że chyba rozsypię się wcześniej... Fuj, jak ta insulina śmierdzi. No nic, muszę się przyzwyczaić....
  8. Oj, ale poszalałyście :) Dużo czasu musiałam przeznaczyć na nadrobienie zaległości od wczorajszej nocy.... Po pierwsze gratulacje dla Roksi!!! Ja po trudnej nocy - trudny dzień. Córka i mąż mnie z równowagi wyprowadzają. Ten mysli, że może się bez sensy awanturować, a ta udaj że mózg jej nie działa i mam za nią napisze zadanie domowe. A w cholere, niech dostanie jedynkę - moge pomóc, ale pisanie zadań za dzieci to nie moja wizja pomocy. Natalia No i oczywiście diabetolog dodała mi kolejny gadżet do kolekcji kłujących cudów - pen do insuliny. Teraz poza palcami pokłutymi od glukometru jeszcze pokłute uda... Sama rozkosz. Odjęła mi 1 WW obiadu i zastanawiała się nad obniżeniem normy ze 120 glikozy na mniej....Eeeee, jak już jestem tym umęczona, a tu kolejne fajnoty. Podobno brzuszek za duzy - jak u Ciebie Natalia. W środę poprosze dr-a, aby bardzo dokładnie to zmierzył.... Może się odczepi. Jednak niewielkie, okresowe wyskoki na czczo (max do 94) skłoniły ją do insuliny na noc. Co do miesiączek - syn sam się odessał już w wieku 8 miesięcy - az mi przykro było. Ale zaa nic więcej piersi nie chciała, bardziej mu alternatywne jedzenie pasowało. Nawet mleka modyfikowanego nie chciał pić. Miesiączka przyszła około 1,5 miesiaca po zakończeniu karmienia. Byłam nastawiona na minimalną różnice wieku, więc czekałam na nią z utęsknieniem. Miałam zespół policystycznych jajników, więc zajście w ciąze to nie była łatwa sprawa, kolejna stymulacja hormonalna i strach, że będzie takie długi oczekiwanie jak na poczęcie synka. Ale nie - po 2 miesiącach prób BINGO !!! tym razem dziewczynka. Córka nie chciała się wcale odessać.... Do 8 misiąca nie byłam w stanie wcisnąc jej nic innego poza piersią. Miałam dość. Była uparta i jakoś powoli sie udało, ale o dziwo tylko niesłodkie warzywa, potem mięsko - owocami i deserkami pluła i tyle. No i duuuużooooo mleka. Żeby ja odessać na dobre wyjechałam na randkowy tydzień z mężem, jak miała 14 miesięcy. Odessała się, a miesiączka przyszła własnie w owym tygodniu wyjazdu, co miałą byc romantyczny... Eeeech... życie. W czasie laktacji antykoncepcja hormonalna, potem Mirena. Rodzić zamierzam sn, cesarki boję sie jak ognia. Ale jak będzie konieczna, to nie będe się zastanwiać. Rodziłam lekko, ale przeciez każdy poród inny. Czy cc czy sn - to bardzo prywatna sprawa, kto ma jakie przekonania to jego sprawa i tyle. Każda sytuacja inna, inna mama, inne dziecko.... Niech każdy decyduje w oparciu o swoje przekonania i uwarunkowania, ale szanuje stanowisko innych. Ferment nam w trudnych ciążowych nastrojach jest tu na forum zupełnie zbędny. Wystarczy już innych frustracji, prawda? Jedzenie podczas karmienia - w zasadzie kwestia wyczucia, czy coś szkodzi ssakowi. Jadłam zupełnie normalnie i i wcale nie unikałam np. wzdymających rzeczy. Moje dzieci kolek nie miały. Jedynie za nic nie mogłam jeśc truskawek, góra 4 sztuki dziennie - przy większej ilości od razu mieli wysypkę.
  9. No tak, market :) Pęczak owsiany w PoloMarkecie, quinoa w Rossmanie, amarantus w Auchan. Po prostu kiedys zrobiłam zapasy podczas innych i mam takich cudów w kuchni sporo :) Ja mam 11 latka i 9 latkę - tez sporo tego w ich obróbce. Z przedszkolakami bylo łatwiej. Najbardziej mnie męczy pilnowanie lekcji, uczenie do sprawdzianów itp - bo już głowa jakaś rozproszona..... Ja nigdy nie przyzwyczajałam maluchów do spania ze mną, właśnie z obawy, ze potem wyprowadzka trudna. Dlatego zawsze miałam w początkowym okresie kosz mojżesza w sypialni, a potem dzielnie latalismy do łóżeczka w pokojach dziecinnych... Ubranka głównie kupuję ze strony Next, trochę innych angielskich firm + H&M - przyzwyczajenia z poprzednich maluchów. A poza tym łatwiej się tego potem pozbyć na Allegro :) Oj, musze się zbierać do pani diabetolog, dziś przyjmuje od 11.00 a ja w proszku :)
  10. Inferno mozna sobie zażyczyć cesarkę, najczęsciej w dwóch przypadkach; inaczej raczej jest trudno: a) rodzisz za ciężkie pieniądze w prywatnej klinice, b) ciąże prowadzi szef oddziału, gdzie będziesz rodzić i się z nim dogadasz. Moja koleżanka chodziła do ordynatora cała ciążę, stawiła się na IP w dniu planowanej cc z kwitkiem, że takie jest wskazanie lekarza i usłyszała od połoznej - "ale to wcale nie powiedziane, że cc a nie sn". szczęka jej opadła, ale sie opanowała i powiedziała, że to wskazanie szefa tego oddziału i jest jego pacjentką. Wtedy dyskusje się skończyły :)
  11. Eeee, ale dzień ponury... Po nocnych walkach jestem nieprzytomna... A jak to będzie jak ssak wciążmnie będzie budził, to juz nie wiem :( Natalia, wena u mnie słaba bo fatalny nastrów, ale podpowiem co miałam wczoraj:) Pęczak owsiany z czosnkiem, oliwą i natką pietruszki, bakłażan w panierce z amarantusa, brokuły (zawsze obniżaja mi glikemię :) + jajko sadzone. Część mi została, to chyba po prostu jajko dziś zamienię na pierś kurczaka... w piatek robiłam kasze quinoa z warzywami duszonymi na oliwie (czosnek, papryka, pieczarki, cebula, cukinia) i kurczakiem w sosie słodko kwaśnym (na ksylitolu i cytrynie). Oj, kiedy ja zrobie ten remont nowego pokoju dziecinnego, niekompletna wyprawka w powijakach rozłozona po trzech szafach - juz nie wiem co gdzie mam' torba do szpitala w dalekich planach... A ja coś czuję silny syndrom wicia gniazda, przeczucie szybszej niz planowana rozsypki coraz silniejsze, a sił coraz mniej :( A tu jeszcze do obrobienia dwoje maluchów w wieku szkolnym + mąż, urodziny córki i reszta codzienności, jakże trudna z wielorybim brzuchem :) całę szczęście, że wreszcie jestem na L4....
  12. Twoja chyba jednak nie powiedziała tego tak złośliwie, na szczęście :) "Asystująca" tej opisywanej położnej pani dr była jeszcze lepsza - "no pospiesz sie, chcesz trupka urodzić?" Coś spac dziś nie mogę, córka krązyła wciąż bo jakies jej się imaginacje senne włączyły i wyrwała mnie z pierwsze głebokiego snu. Teraz młody się wierci, więc klapa. Pewnie nad ranem zasnę i jutro będę nieprzytomna :(
  13. Każdy miewa gorsze dni. W każdym zawodzie. Kiedy trafiłam pierwszy raz na porodówkę, przywitała mnie wredna położna, którą na szczęście spacyfikował mąż, a potem dojechała nasza umówiona położna i było już ok. Ale słyszałam, jak innej pacjentce, ktora nie miała wsparcia partnera puszczała teksty - "no urodź wreszcie, kończy mi się zmiana"..... Drugim razem umówiona połozna nie dotarła - wściekłam się, az mi sie akcja zatrzymała. Ale w nagrodę trafiłam przypadkiem na cudowną położną, która naprawde ciepło i z sercem pomogła przywitac mi na świecie corkę. Przy wyciaganiu drenów po operacji kolana pielęgniarka - mało kontaktowa- nie chciała współpracować. Jak skończyła, zapytałam ja, dlaczego potraktowała mnie jak przedmiot, a nie myslącego człowieka, bo przy odrobinie dobrej woli łatwiej byłoby i jej i mnie. Przeprosiła, wyjasniła, ze miała zły dzień i się zapomniała.... Bywa bardzo róznie i brak tu reguł. Staram się nie mysleć na zapas o komplikacjach, żeby strachu sobie nie nakrecać, to utrudnia sprawę. Natomiast to, co wyprawiają z Roksi jest dla mnie niewyobrażalne. Z tego co się zorientowałam, to w szpitalu w którym zamierzam rodzić nie przekraczaja granicy 16 godz. porodu od czasu pierwszych, regularnych skurczy. Jak cos idzie nie tak - podobno cesarka. Jeszcze nie wiem, jakie będą zalecenia dla mnie, mam nadzieję się dowiedzieć w przyszłym tygodniu... Z racji wykonywanego obecnie zawodu potrafię zazwyczaj skutecznie upomniec się o swoje prawa, więc tym razem wredną połozna spusciłabym juz nawet bez męża :) Mam jednak nadzieję, że nie będe musiała....
  14. Co do podkładu - mam tez taki jak Mokka do łóżeczka, ale do kołyski takich nie robią, a mam tez kosz - kołyskę Mothercare - pokój dziecinny u mnie ciut za daleko, żeby co dwie godz. w nocy biegać, łóżeczka nie chciałam w mojej sypialni. Moje dwa poprzednie ssaki tak właśnie przez pierwsze miesiące się budziły, wole się przygotować. Mnie akurat z prześcieradłami było wygodniej, niz z ochraniaczem, ale to kazdy musi sam sprawdzic co mu pasuje :)
  15. Lucys, tu mają oddychające prześcieradła do łóżeczek i kołysek, jersey i frotte - rózne: http://allegro.pl/nieprzemakalne-przescieradlo-do-wozka-i-kolyski-pl-i5754276102.html
  16. Ignesse ja w pierwszych ciązach miewałam odpały... tym razem raczej spokój, czasami tylko coś mnie zlapie. Mój na szczęście tez z tych kochanych :)
  17. No 1000 - czna strona osiągnięta. Może najwcześniejsze grudniowe terminy nam się niedługo rozpakują :) Całe szczęście, że mój chłop w poprzednich ciążach nauczył się jak to jest z ciężarną w domu i daje radę :) odpukać, ale mnie nie wkurza, tylko czasem troszkę. Może to kwestia doświadczenia.... Za to dzieci w trybie natychmiastowym potrafia mnie wyprowadzać z równowagi, zwłaszcza córka.... Normalnie laleczka Chucky :)
  18. Oj dziewczyny, chyba też pogoda i dolegliwości ciążowe wpływaja na znaczne obniżenie nastroju nas wszystkich... Bardzo współczuje mamom samotnym, bo to musi być tym trudniejsze. Ja borykam sie tylko z faktem, że moi rodzice mnie olali, ale to dawna historia i już przywykłam. Wole myśleć, że nie mam matki, niż godzić się z tym, co mi fundowała......To oni tracą że nic nie wiedzą na temat swoich wnuków, nawet nie wiedzą na jakim etapie jest nowy członek rodziny :) Rekompensuje mi to mąż, dzieci i nieliczni bliscy - za to niezawodni. To paradoks, ale czasem obcy ludzi staja sie bliżsi niż rodzina. Mam młodsza siostrę niby, ale ona jak daleka znajoma... Czasami boli, ale staram się szybko to oddalac od siebie i skupiać n tym co dobre. Trzymajcie się wszystkie ciepło :)
  19. Roksi, biedaku - mam nadzieję, że masz wsparcie bliskich, bo ten szpital to w Twoim przypadku bardzo nieprzyjemne doświadczenie. Trzymaj się! Do polepszenia coraz bliżej, na szczęście. Co do opuchniętych nóg to sa na to sposoby. Ja dwa poprzednie rzy w 9 miesiącu zaliczałam taka opuchlizne, że nogi były jak słoniowe i o załozeniu butów po południu nie było mowy, dopiero po nocy obrzęk się zmniejszał. Chodziłam wtedy dwa razy w tygodniu do fizjoterapeutki na masaże drenujące - i była duuuuuża ulga. To córka ginekologa, więc wiedziała jak to robić. Zaliczałam poza drenażem też masaż całego ciała, kojący - na parę dni ulgi starczało. Nie miałam nigdy zatrucia ciążowego, a nogi były jak balony :)
  20. No właśnie - tyle tego jest, że trzeba wypróbować co kto lubi :) I co dzidzia toleruje, bo nam mamusiom nieraz odbija. Mnie najbardziej przy córce, przy chłopakach jest mniej pokus.
  21. Natalia, ja z uwagi na swój wiek miałam mnóstwo watpliwości, czy z dzieckiem bedzie ok. Do pierwszych badań prenatalnych prawie nie spałam, a wiesz jak w pierwszym trymestrze - wszystkie śpią nawet na stojąco :) Potem wyluzowałam, bo wszelkie badania była jak najbardziej ok, więc już wolę nie mysleć o komplikacjach cukrzycowych... Tylko pilnuję wszystkich zaleceń i żrę ten owies i inne cuda.... U mnie np. brokuły dodawane do posiłków obniżają poziom cukru, nawet przy serze pleśniowym, który potrafi mi cukier wywalic w kosmos :) Mała pomarancza - witaj ! ja zazwyczaj mam dla chłopca ze dwie pary rajstopek, używam ich tylko na wyjścia w zimne pory roku, kiedy delikwenta trzeba wyelegantować np. w spodenki. No a dla dziewczynki to juz bezdyskusyjnie :) W domu jednak najlepiej sprawdzały sie pajacyki + body pod spodem. U mnie ciepło, więc z krótkim rękawkiem lub nawet bez. Ze śpiochów zrezygnowałam juz przy drugim dziecku, teraz nie mam ani jednych - wolę pajace.
  22. No zobaczymy. Dam znac co powiedziała. U mnie widać raczej nie tendencje w skokach, tylko okazjonalne, jak jest jakaś "skucha" z chlebem, czy liczeniem WW.
  23. Natalia, dr Jankowska nie przejęła się okazjonalnymi skokami do 94 na czczo, po sniadaniu mi nigdy nie skacze, tak co trzy dni raz po obiedzie, a raz po kolacji - nigdy nie przekroczyło 140. Skomentowała, ze to pewnie przez popołudniowo- wieczorne rozleniwienie. Głównie moje glikemie to pomiędzy 96 a 116. Ostatnio zapytała mnie o wyniki usg, których zapomniałam, więc mam przynieść w poniedziałek. A tu klops, bo mały pierwotny termin na 20.12 - 2.01. cofa w USG do 17 grudnia.... Klops jest, w 30 tc miał prawie 2100. No zobaczymy, dam znać co zaordynowała. Dodam, że z krzywej cukrowej po 1 h miałam 200, po 2 h prawie 180, na czczo prawidłowo. Koleżanka chodziła do dr Sokup, ona dopiero jest restrykcyjna, sprawdzała nawet stosunek spożywanych białek do węglowodanów :)
  24. Boże, jak ja wam zazdroszczę tych karpatek i nawet herbaty z miodem i cytryną.... nic mi nie wolno... Jak łyżeczkę miodu dodam, to mniej owoców albo ilości posiłków mogę zjeść, herbaty z cytryna nie lubie gorzkiej, cukru nie wolno, a jak dodam ksylitol w żądanej ilości to mnie przeczyszcza. Zreszta takie proste cukry powodują u mnie od razu zachwianie glikemii, więc unikam. Oj, jakoś musze wytrwać te 1,5 miesiąca do normalności w jedzeniu....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...