Witam, dziewczyny trafiłam na Wasze forum przez przypadek, przeczytałam Wasze wpisy z około 3 tygodni do tyłu ( na więcej a razie nie miałam czasu), znalazłam dużo ciekawych i cennych informacji i mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do swojego grona.
Już się przedstawiamy ; synek-Jasiu- urodził się 11 czerwca, jest pogodnym, niekłopotliwym dzieckiem - choć dziś w nocy dał popalić - jak obudził się do karmienia o 24 tak o 3.30 skapitulowałam i wzięłam go do naszego łóżka bo cały czas śmiał się i gadał po swojemu a odkładany do łóżeczka płakał jak szalony :-)
Do 3 miesiąca walczyliśmy z kolkami, teraz walczymy o kupę - synek robi 1 na tydzień, na chwile było lepiej, pani doktor zapisała nam laximed, ale chyba brzuszek się przyzwyczaił bo znowu mamy kupę co 7 dni, zawsze w niedziele :-)
Najbardziej dobija mnie rehabilitacja synka - na wzmożne napięcie mięśniowe- zaciśnięte piąstki i główka schowana w ramiona. Raz w tygodniu przyjeżdza do nas pani rehabilitantka, pozostałe 6 dni w tygodniu ćwiczym sami. Przez godzinę z rehabilitantką wydziera się tak , że słychać nas chyba w całej wsi, jakby go ze skóry obdzierała. Wiem, że do dla jego dobra ale coraz częściej zastanawiam się czy ćwiczenia w takim wrzasku w ogóle mają sens i nie rozglądnąć się za inną rehabilitantką, dodam że ćwiczymy półtora miesiąca , końca nie widać a nawet osatnio rehabilitantka stwierdziła że trzeba będzie spotykać się częściej bo efektów brak, a napięcie coraz większe, czym mnie dobiła dodatkowo.
Przperaszam, że tak się rozpisałam na pierwszy raz, ale może któraś z Was jest w podobnej sytuacji i coś poradzicie.