Skocz do zawartości
Forum

agatron

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez agatron

  1. Ivona, ja dzisiaj miałam dzień błogiego lenistwa. Baaaardzo się starałam żeby tym razem nie robić nic DLA DOBRA OGÓŁU, więc poza obiadem i umyciem kabiny prysznicowej z przyległościami zajęłam się sobą. Tego mi było trzeba. Musze jeszcze tylko wprowadzić zasadę cotygodniowego wyjścia z domu w celach rozrywkowo-kulturalnych - bez rodziny oczywiście. Zobaczymy co z tego wyniknie, ale spróbuję. Oby Ci wyznaczyli bliski termin obrony!
  2. Dziewczyny, mam strasznego stresa, bo na środę jestem umówiona do chirurga dziecięcego w sprawie Boryskowej stulejki. Wreszcie się zdecydowaliśmy, bo jego homeo stwierdziła, że skoro do teraz nic sie nie zmieniło, to nawet jak nic niedobrego się z siusiaczkiem nie dzieje, to trzeba pójść zasięgnąć opinii i ewentualnie rozwiązać problem. Umówiłam się na NFZ z chirurgiem, u którego byli znajomi z synkiem, ale oni byli prywatnie, więc nie wiem czy nie będzie doktorskiego focha, bo często sie słyszy o nierównym traktowaniu pacjentów 'dochodowych' i państwowych. Boszzzz, mam nadzieję, że nie. Ile ja się o tej stulejce naczytałam Jestem ciężko przerażona perspektywą rozwiązywania tego problemu w narkozie z nocnym pobytem w szpitalu, więc szukałam aż znalazłam. Boję się tylko, że sposób wykonania zabiegu może zależeć od wagi problemu i u jednych wystarczy jeden wprawny ruch doktorskiej ręki, a inni trafiają do szpitala pod narkozę. Cholera, nie wiem... Byłam u naszej pediatry (do niej w ogóle nie mam zaufania) po skierowanie i ona przepisała maść EMLA do znieczulenia (czytała o niej nawet na PARENTINGU), ale dzwoniłam dzisiaj na recepcję do tego naszego chirurga i pani mi powiedziała żeby nie smarować, bo doktor ma swoje leki, których w razie czego użyje, a poza tym pewnie i tak na jednej wizycie się nie skończy, więc może wcale nie być potrzebne znieczulenie tym razem. Ufff, nie wiem, nie wiem, ale mam nerwa. Najchętniej posłałabym T na tę konsultację, ale mogę byc i ja potrzebna chociażby do trzymania dziecka, które juz dawno nie jest takie nieświadome i swoje zdanie ma na temat gmerania w jego intymnych częściach ciała przez osoby trzecie.
  3. bozena222 To jak ty jesteś wyrodna matka to chyba ja też, ja uważam że pomimo nawału zajęć zawsze trzeba wygospodarować czas dla siebie wkońcu od tego zależy nasze samopoczucie , słyszałam kiedyś gdzieś że jak zadowolona i szczęsliwa mama to i rodzina jest szczęśliwa. No właśnie u mnie jakoś z tym zadowoleniem i szczęściem kiepsko , ale dokładnie wiem z jakiego powodu i staram sie to stopniowo zmieniać. Mój T bardzo pomaga w domu i przy B, własciwie robi to wszystko co ja i dodatkowo jeszcze bardzo dużo pracuje, ale mnie zwyczajnie brakuje takiej odskoczni, wyjścia samej z domu na 1-2h w tygodniu. On ma te swoje próby zespołu, ale też by pewnie gdzieś chętnie wyskoczył, więc zamierzam zaproponować pomysł cotygodniowego wyjścia tu czy ówdzie, ale w pojedynkę. To znaczy jedno w domu z dzieckiem, a drugie wychodzi i robi to na co ma ochotę (bez przesady oczywiście ). Dziubala, czy Wy macie rolety zewnetrzne przy oknach? Jeśli tak, to może to być taki sam problem co u nas w ubiegłym roku. Całą zimę nam wiatr hulał w domu, a po otworzeniu tej puszki roletowej nad oknem okazało się, że brakuje większej części takiej styropianowej izolacji. Po uzupełnieniu jest o wiele lepiej. Poza tym może to być też kwestia zwyczajnej regulacji okien, ewentualnie wstawienia tzw. mostków pomiędzy szybą i ramą okienną po otworzeniu tej ramy. U nas tak zrobili i pomogło.
  4. U mnie dzisiaj relaks totalny Po zwariowanej nocy (wstawaliśmy co najmniej 10 razy, razem i pojedynczo), bo B się posiusiał, popłakiwał, bo coś mu się śniło i nie wiem dlaczego jeszcze. Nawet z łózka w nocy spadłam - nie zdążyłam T złapać za nos, tylko go podrapałam. Później nie mogłam zasnąć ze śmiechu. Tak więc dzisiaj postanowiłam zająć się sobą dopóki Borysek jest w przedszkolu - odbiorę go około 4. Nie wiem jak Was, ale mnie wścieka to, że ja nigdy nie mam czasu dla siebie i wszystko co robię, to DLA DOBRA OGÓŁU. Nawet książki nie mam kiedy poczytać, nie mówiąc o odespaniu czy zrobieniu paznokci A jak już na coś takiego sobie pozwolę, to mam wyrzuty sumienia Dodam, że z wyjść towarzyskich w gronie koleżanek (nie zawsze mąż jest obok potrzebny) zrezygnowałam w momencie przeprowadzki do Poznania, czyli 8 lat temu. Towarzyska jestem jak szlag, ale co mam zrobić jak dziecka nie mam z kim zostawić, a i wszyscy najbliżsi znajomi daleko... Tak więc dzisiaj z akcji DLA DOBRA OGÓŁU umyłam kabinę prysznicową i półkę, która w niej jest. Poza tym tylko relaks (pazury, TV, książka). Czy jestem leniwcem, wyrodną matka i wredną żoną???
  5. Monia38Ale jest jeden plus, ni myliłaś się z imionami i nagle w uniesieniu nie krzyczalaś np och Karrrrrrollllll Święta prawda Monia Monia38 Muszę do lidla podskoczyć, bo mój lokator ma jutro urodziny i obiecałam mu ciasto upiec. Tak kłapałam w sylwestra, że upiekę, takie pyszne z wiśniami, migdałami i bitą śnietaną, że nie mam innego wyjścia. A ak se myślałam, coby jednak nie pić w sylwka, bo będę cierpiała Ale to w Sylwestra nie pić ??? Monia, niewykonalne Trudno, pij i cierp Kobieto
  6. A jest co wspominać tylko na to przydałby się kolejny podwątek - jakiś MAMUTKI TOP TOP TOP SECRET
  7. Niestety pan B odmówił pójścia do ogrodu i baraszkowania w śniegu , a później po prostu padł i spał od 14-16 z minutami. Był wyczerpany po naszej wczorajszej wizycie u sąsiadów i o dziwo nawet nie było z nim problemów z wieczornym zasypianiem. Moja studniówka była fajna, a co do przemytu, to był zorganizowany na taka skalę, że nasza wychowawczyni, po tym jak zobaczyła stos butelek na szkolnym śmietniku, to do mojego taty (był obecny jako jeden z rodziców) powiedziała: PANIE BOGDANIE, JAKBY TO PAN DYREKTOR ZOBACZYŁ... W sumie wcale się jej nie dziwię, ale dziwię się nam, bo nawet za bardzo nie staraliśmy się zatrzeć dowodów zbrodni . Boszzzzz, jak tak sobie wspominam te licealne czasy, to dochodzę do wniosku, że gdyby to było teraz, to nie raz moglibyśmy za te nasze wybryki wylecieć ze szkoły. Ehhh życie...
  8. Justi24witam. u nas zosia chora prawdopodobnie była trzydniówka...trzymajcie kciuki aby wysypka szybko zeszła Trzymamy
  9. Normalnie lenistwo jakieś przez nas przemawia Ja juz na półmetku ferii, tylko w piątek pracowałam. Najdziwniejsze jest to, że jak normalnie pracuję, to mam czas na PARENTING i wiele innych rzeczy, a jak mam wolne, to ni cholery się nie udaje znaleźć czasu na rozrywkę Poza tym net mi często pada, jak go wyłączyli w piątek wieczorem, tak dopiero wczoraj wieczorem się pojawił. Bez netu jak bęz ręki
  10. moja za: RADOŚĆ SPOKÓJ DUCHA ZDROWIE DOBRY HUMOR
  11. Witam się i ja , wreszcie do Was dotarłam, bo ostatnio miałam urwanie głowy, a poza tym przez 1,5 dnia nie miałam netu - padła cholera jak to robi zwykle w weekend U nas też zimno, ale piękne słońce za oknem. Własnie pracujemy nad Borysem żeby raczył wyjśc chociaż do ogrodu, bo mamy chęc na orły w śniegu, ale nie wiem czy się uda. Po 16 przyjdzie kuzyn z żoną na kawkę i ciasto 3serca, tak szkoda tej Twojej Kruszynki, ale będzie dobrze, trzeba przetrwać słonko, zdrówka dla domowników i sił dla Ciebie DOMOWA SIOSTRO PRZEŁOŻONA Monia, zaległe najlepsze życzenia z okazji DNIA BABCI dla Ciebie i serdeczności urodzinowe dla Asi. Przemyt mnie rozbroił , mam nadzieję, że studniówka byla bombowa. lehrerin, dnia świni oczywiście baaaardzo Ci wspólczuję, ale nazwa mi się strasznie podoba monika, cierpliwości do wyskoków Kuby.
  12. zależy jaki smak lubisz orzeszki ziemne be soli?
  13. Annagatron ale plan, wszystkie drzwi :) Fajnie z koncertem. Ja mam plan na wieczorne wyjście z domu z B... na zakupy spożywcze, to będzie pewnie pora taka kiedy tylko Tesco będzie wchodziło w grę :) ale trzeba skorzystać że będzie Mama i zrobić zakupy. Wszystkie drzwi - to tylko tak imponująco brzmi, w rzeczywistości, to tylko 3 sztuki (nie licząc wejściowych) Ann, korzystajcie z obecności mamy. Tylko wtedy można przecież zrobić np. zakupy bez pośpiechu i trochę odpocząc od codziennej pogoni, prawda?
  14. I ja witam. Mam ekspresowy relaks przy herbacie. Przed chwila odwiozłam B do przedszkola - od wczoraj są 4 osoby, bo reszta chora. Później prysznic i na 12 jadę do pracy na chwilę. Później może mi się uda umyć wszystkie drzwi w domu, taki przynajmniej mam plan. Wieczorem przyjedzie wujek Boryska żeby się nim zająć, a ja jadę na koncert, bo T z zespołem znowu grają: Mean Machine | Facebook monika, zdrowia dla małża, a niech tych fachowców od rynien ŚWINIA POWĄCHA!
  15. Moja bateriaaaaaaaaaaaaaa Dobranocka, do jutra!
  16. Annagatron faktycznie jak mógłby nie być ulubionym, sorki Ulubionym. Uroku ma masę A co do prania, pomaga też ponoć włożenie do zamrażalnika (optymalnie byłoby na dobę ale...), tłucze roztocza i inne takie. To dobry sposób, słyszałam o nim, ale Ulubiony jest w ciągłym użyciu 24/7, więc sama rozumiesz
  17. Jak obiecałam tak zrobię i przedstawię Wam najukochańszego z najukochańszych przyjaciół naszego Boryska - kota Ulubionego! Jak zaraz same się przekonacie nie jest to kot, ale jakiś gepard chyba. Tak czy inaczej, Borysek zakochał się w nim od pierwszego wejrzenia kiedy zobaczył go w stercie zabawek swojej kuzynki gdy 'pomieszkiwał' z babcią u swojego pradziadka. Tak więc pluszak już wtedy nie był pierwszej młodości, a i tak dziecko zapałało doń bezwarunkową, nieskończoną miłością. Od tamtej pory kot Ulubiony (wbrew pozorom to jego imię ) towarzyszy Boryskowi wszędzie. Pierzemy go oczywiście z rzadka i podobnie jak Wy Kochaniutkie pierzecie pluszaki swoich Dzieciaczków, pod osłoną nocy. Czasami nawet nie zdąży spokojnie doschnąć i już jest w użytku. Na potrzeby takich właśnie awaryjnych sytuacji, po długich i mozolnych poszukiwaniach, kupiliśmy sobowtóra, ale jak je podmieniłam żeby bezstresowo uprać Ulubionego, to nasze 1,5 roczne wtedy dziecko usiadło przed TV oglądnąć bajkę, spojrzało tęsknie na Miłego i z żałosnym westchnieniem powiedziało: NIE TY! Widząc to w te pędy pobiegłam po Ulubionego i przez jakiś czas oba były w użytku - nie miała baba kłopotu, musiała odtąd chodzić wszędzie z 2 kotami Generalnie Ulubiony jest nieźle zdezelowany, wymiętolony, poszarzały, bez wąsów i dosyć szorstki w dotyku. O dopraniu go już nawet nie marzę i nawet zwisa mi to w jaki sposób patrzą na mnie niektóre mamy, które już sobie wyobrażają te MILIONY BAKTERII gnieżdżące się w kocie Ulubionym Kot Miły natomiast jest czyściutki, bielutki no i oczywiście MILUTKI - aha, i ma komplet wąsów Panie i Panie, poznajcie naszych przyjaciół:
  18. manenka, głowa do góry, NIE SMUTAJ SIĘ, wiosna tuż tuż Póki co u nas od 16 sypie śnieg i znów wszystkie samochody białe. gabi, widzę, że też miałaś niezłą przygodę A Nikę nieźle wysypało Ann, u Was też było fest krostowo! Ufff! 3serca, oby Malutka miała niewiele krostek Dziubala, oszczędzaj nogi Kochana, zrób wszystko żeby uniknąć szyny! bozena, zdrówka dla Ciebie. Rzeczywiście ta wizyta Ci teraz nie potrzebna, powinnaś odpoczywać. My zaraz wskakujemy do wanny, my czyli Borys Wpadnę więc później.
  19. Witam z rana przed przedszkolem. No dzisiaj to ja już się nie piszę na przedszkolne przygody. Rozumiem Was w całej rozciągłości, bo jak przypomnę sobie tę naszą wczorajszą podróż z przedszkola, to też się brechtam Aha, no i później przedstawie Wam 2 koty mojego syna: kot Ulubiony i kot Miły, niby takie same, ale jest jednak zasadnicza różnica miedzy nimi. Same zobaczycie....
  20. anula_73 Mnie też , leczony w czoraj zresztą. trzy na raz zresztą, bo mam takie zęby cholerne, jak jeden cos złapie to te obok też i w czwartek znowu jadę do zębologa. tak więc Martek łączę się w bólu ( pyralgina słabo pomogła, poprawiam martini) Bo na ból zęba, to najlepiej sobie właśnie porządnie łyknąć. Info sprawdzone, od mojego dentysty, który co prawda recepty na trunki nie wypisał, ale powiedział, że tabletki mogą nie pomóc (na mój leczony wtedy ząb), więc wtedy setka, setka i do wyrka A u nas Dzień Babci i Dziadka i przedstawienie w przedszkolu przeniesione z jutra na 4 lutego. Za mało dzieci przychodzi, bo są ferie. Dla nas to na rękę, bo może wtedy już się uda przynajmniej jednego przedstawiciela tego pokolenia śągnąć. Wnuczek Borys ma baaaardzo odpowiedzialną rolę w przedstawieniu - ma kwestię psa Brysia do zagrania - jakieś 4 linijki tekstu
  21. Już wieczór, a ja dopiero do Was dotarłam. Rano przedszkole i szybie zakupy. Zaraz po nich baaaardzo wczesny obiad, bo T tak własnie miał przerwę. Później pogdałam z koleżanką na Skype i wzięłam się za mycie szafek w kuchni. Udało mi sie zrobić tylko dolne plus lodówkę, więc reszta zostaje na jutro. Po 15 wyszłam z sankami na autobus żeby podjechać po Borysa do przedszkola. Wyszłam oczywiście za wcześnie (przystanek tuz przy naszym osiedlu, bo zawsze mam stresa, że nie zdążę i wtedy czekam - tym razem też tak było. Wreszcie się doczekałam i nawet biletu nie musiałam kupować, bo to wioska, pa kierowca miły i autobus pusty. Przejechałam te 2 przystanki, wysiadłam, doszłam do przedszkola, ale jak sie moje dziecko dowiedziało, że ta niespodzianka, którą dla niego mam to są sanki, to wtedy jeszcze musiałam odpowiednio zareklamować te droge do domu, bo zaczynał wyć, że nie samochód tylko sanki i w takim razie on nie chce Nic to, jak usłyszał, że nie tylko sanki, ale i autobus jest w programie wycieczki, to się udobruchał, ale co 30 sekund pytał gdzie ten przystanek co to do niego idziemy. Doszliśmy do przystanku szybko i w miarę sprawnie, ale 2 minuty po czasie (źle obliczyłam trasę w czasie, bo nastawiałam się raczej na ten późniejszy niż wcześniejszy autobus). Nic, czekamy w nadziei, że jednak się spóźni, ale dziecko się niecierpliwi, więc ustalamy, że idziemy do następnego przystanku. I tak nasza droga wygląda tak: 2 metry ciągnę sanki z Borysem po śniegu, na przejściu dla pieszych wyskoczka, bo ulica czarna, więc dziecko za rękę, a sanki i kot Ulubiony w rękę. Oczywiście nikt z jadących się nie zatrzymuje dla matki z dzieckiem stojącej na pasach W końcu przeszliśmy , więc B na sanki, ale śnieg nierówny, więc sanki się przechylają i dziecko co chwila ląduje w śniegu. Idziemy w śniegu po kostki, ale kończy nam się droga, bo na wsi chodników nie ma, a nawet gdyby były, to zasypane górami twardego jak skała śniegu. Musimy przejść przez jezdnię, sytuacja podobna do tej z przechodzeniem kilka minut wcześniej z tym, że nie ma pasów, więc wszyscy jadący mają nas w .... GŁĘBOKIM POWAŻANIU Przeszliśmy,, B na sanki, ale zaraz z sanek w śnieg. Jedzie autobus, my 100m od przystanku. Wyciągam dziecko z zaspy i macham, ale się !@#$%^&*()_++_)(*&^%$#@! nie zatrzymuje, więc dziecko na ręce i chcę biec, ale przeciez mam jeszcze kota Ulubionego i sanki Dzięki Bogu jechali nasi sąsiedzi, których nawet z tego wqu.....nia nie zauważyłam. Zatrzymali się, sanki, poduszka, plus kot Ulubiny do bagażnika, my do środka i do domu. Uffffff. To by było na tyle
×
×
  • Dodaj nową pozycję...