-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Chiyo
-
Gosik GRATULACJE! czekamy na relację! kasia, no to się doczekałaś :) Daj znać jak ruszysz co szpitala jeśli fax radę ;) Ja już teraz zaciska kciuki!
-
RudaMaruda - co to za chęci wybiegania przed szereg? ;P Mi dziś kuzynka napisała, że u mnie obstawia datę 27 sierpnia. No. Dzięki.
-
RudaMaruda oj tak. Dziś nasz wielki dzień. Bo od dziś jakby nie liczyć i na jakiego lekarza nie trafić, to mamy CIĄŻĘ DONOSZONĄ. Jupiiii! Tylko ta moja Hania jakoś dziś chyba nieszczególnie chce świętować donoszenie i dziś się nie zbierze pewnie... W brzuchu spokój, nawet nie boli okresowo jak zwykle.
-
Truskawka, jesteśmy z Tobą myślami i czekamy na relację!
-
Tosio, co do tego podziału obowiązków i wspólnego prowadzenia domu to masz w 100% rację! Gdybym ja odpuściła i wszystko wzięła na siebie, to pewnie u nas byłoby tak, że ja prowadzę dom i pracuję , a P... pracuje . Prawda jest taka, że trzeba rozdzielić rzeczy w domu i pomagać sobie wzajemnie! Teraz on robi zakupy, jedzenie razem robimy a jak mam kiepski dzień to on wraca z pracy, zakasa rękawy i coś na obiad robi. Nie robimy sobie na złość i jak jedno czegoś nie zrobi, to drugie wie że p prostu nie mogło i przejmuje te obowiązki. Partnerstwo. To słowo klucz. olga ja mam to samo z tym strachem... Ciągle mi ostatnio wyobraźnia pracuje i boję się o tę pępowinę a także o to czy moja malutka dobrze zniesie poród, czy będzie zdrowa. Odganiam ta źle myśli jednak szybko od siebie bo niczemu dobremu one nie służą... mmadzia, ja dziś od 5 z oczami jak pięciozłotówki. Przynajmniej śniadanie z P zjadłam, a nie sama. Na speedzie porannym też pozmywałam i ogarnęłam kuchnię, bo ostatnio aż wstyd mi było w jakim stanie ona czeka na przyjście P, który musiał to wszystko zmywać. ;) Dziś mam silne postanowienie, by nie leżakować do 15tej z przerwą na maile służbowe i jakiś posiłek. Wstanę, ogarnę dom jako tako i poprasuję choć trochę. obiad z głowy, bo wymyśliliśmy sobie sałatkę warzywną żeby nie gotować dziś bo ukrop w domu wczoraj był straszny jak kuchenka była włączona. Mamdzia - obie z Hanią trzymamy kciuki za kolejnego forumowego krasnala i jego dzielną mamę ! :) Jak tylko dasz radę pisz co i jak. Znowu dzień mi upłynie na śledzeniu co u Was będzie się działo. Martwię się o naszą Danielę ;( Oby szybko się odezwała z lepszymi wieściami niż wczoraj...
-
daniela, jejku ale mnie wystraszyłaś. Już myślałam, że wszystko się ładnie normuje a Ty biedna znowu z przeżyciami :((( Na Polnej na pewno wszystko sprawdzą i znajdą przyczynę. Nie może być inaczej!! Jak tylko będziesz w stanie dawaj znać, kochana. Myślami jestem z Tobą i trzymam kciuki. Mocno wierzę w to, że kolejny Twój wpis będzie pisany juz bez bólu... Biedna nawet nie umiem sobie wyobrazić co przeszłaś... przechodzisz. Ech. :( Silv, lepiej że dmuchają na zimne - raczej na pewno te drżenia to wynik lekkiego wcześniaków Agatki. Trzymam także za Was, dziewczyny kciuki. :* Ann_G serdeczne gratulacje! Dobrze, że z cc uwinęli się w odpowiednim momencie!
-
rewolucja, Kasia, chcecie mnie zabić? Popijałam sobie herbatę z liści malin a tu teksty "obsrana ale umalowana" i omal się nie zakrztusiłam Co ja bym bez was dziewuchy kochane zrobiła. Jesteście plasterkiem na mój podły ostatnio nastrój :*
-
Patrycja, serdeczne gratulacje! Powodzenia e poznawaniu córki i laktacji ;) Mari ja też zawsze krytycznie odnosiłam się do smoczka... Jednak czasem okazuje się, że nie ma wyjścia. Mojej kuzynce urodził się mały ssak, który chciał wisieć na piersi bez przerwy! Ona załamana była bo młoda ciągle płakała, ulewała i ciągle była przy piersi. Dopiero położna powiedziała, że w tym przypadku bez smoczka się nie obejdzie, bo dziecko ma wzmożoną potrzebę ssania. No i to unormowało wszystko. Oczywiście, trzeba kontrolować dawanie smoka, wyjmować z buzi jak dziecko zaśnie itd się czasem to jedyny ratunek dla mamy. Mamuśka, rewolucja dzięki Wam jednak chyba zdecyduję się na lewatywę, zwłaszcza że nie rodzę sama. Oby faceci byli mądrzejsi i rozumieli, że tak działa fizjologia, jeśli coś się nam przydarzy w trakcie... Joanna, ja mam to samo z palcami u rąk. Jak obudziłam się w nocy na zmianę pozycji, to nie mogłam nimi ruszać. Mnie bolą w zgięciach okropnie. Lekarz twierdzi, że w stawach woda się zatrzymała i to dlatego. Do porodu już to pewnie nie minie. Tak jak i o opuchnięte kostki ;( Ann_G powodzenia!!! Córki forumowe trzymają jak zawsze kciuki i czekają na relację po szczęśliwym rozwiązaniu :) Mój P dziś odebrał wyniki na GBS. Niestety - pozytywny. Jest tam napisane "przyrost obfity". Ech, a liczyłam że chociaż to będzie ok ;((( Jak to jest z tym pozytywnym wynikiem? Dają antybiotyk minimum 4 godziny przed urodzeniem dziecka? A jeśli urodzi się szybciej? Przecież ten paciorkowiec groźny może być dla dziecka, prawda? ;(
-
Tak, zamykanie i zasłanianie się sprawdza. U mnie na razie też do zniesienia - tym bardziej jak topless latam i w dole od piżamy ;P My dziś musimy po te koszule w końcu jechać bo przez net nie umiem zamówić jakoś i żelazko trzeba kupić bo wczoraj z mojego dym poszedł...
-
RudaMaruda ojej, a ja myślałam że to tylko u mnie takie szaleństwa z tym uciskiem gumy od majtek witaj w klubie gumiastych, bo ja też wjręcam sobie, że ta guma małą pije czy coś. Boszzz. Co do zgagi to na ani śladu całą ciążę a mi trąbią, że mój Kłaczuś owłosiony ;) no to ustać ciekawe... Z tym czopem to ja też ostatnio dywagacje w WC miałam czy to to, czy nie to. Też mam podobne rewelacje co Ty ale nie wiem czy to czop. Jednak uznałam, że nie będę się tym zajmować - wyleci to wyleci a jak nie to uznam że wyleciał na raty ;) Co do myśli "a może to jeszcze nie czas na mnie i macierzyństwo" też to co jakiś czas przerabiam... A potem się wstydzę, bo przecież my świadomie zdecydowaliśmy się na dziecko. No i myślę sobie, że Hania może czuje te moje wątpliwości i mi głupio. Hormony mną rządzą, dziewczyny - ot co. Ewulka ja materac za jakiś czas kupię z łóżeczkiem bo na razie mała w koszu Mojżesza będzie spała. Na parę miesięcy to powinno jej wystarczyć.
-
rybcia, ja też zgadzam się z Lusią - zrobiłabym bunt i koniec. My w piątek mieliśmy proszony obiad bo mama P przyjechała i powiedziałam jasno, że potrzebuję z tym pomocy i P sam z siebie przyjechał wcześniej, pomógł ile zdołał i pojechał po mamę. Sama naprawdę nie dałabym rady! Nie dość, że Ty w ciąży, że upał (stania nad gorącą patelnią to sobie nie wyobrażam) to jeszcze postawił Cię przed faktem dokonanym - no nie! ;) daniela, oj chciałabym zobaczyć zaskoczoną minę Helenki Wygląda na to, że ona tyle pije i tak krótko (10 minut) bo jest spragniona, a potem za chwilę głodna. czytałam, że w upały dzieci tak mogą mieć.
-
mmadzia no, faceci to mają pomysły - przecież po co przygotowywać się do wizyty znajomych i gotować jak krakersy można dać - to ich filozofia ;) Na szczęście mój wie, że teraz jestem niewyjściowa i nie chcę gości w domu - a jak będę chciała to sama o tym zdecyduję. Teraz JA tu rządzę! Mam nadzieję, że do piątku zrobię się nieco bardziej towarzyska, bo mamy z dziewczynami z paczki przewidzianą ostatnią imprezę - moje baby shower. Nie jestem fanką zgapiania wszystkiego z zachodu, no ale hellloł - ja ani panieńskiego mieć nie będę, ani ślubu (akurat o tym ostatnim to nigdy nie marzyłam) więc jakaś impreza mi się należy, prawda? ;P No więc będę miała baby shower i już - ale w wydaniu polskim Jeśli dotrwam do piątku w opcji 2w1 ;) daniela, zuch ze mnie żaden. Siedzę w piżamie, z rozczochranymi włosami, wyglądam doprawdy żałośnie, moja talia osy ma 110 cm (właśnie zmierzyłam - po co, no po co?!), jakieś skurcze mnie łapią w dole brzucha i mam wrażenie, że męski ród to zło... Robią dzieci i zostawiają potem kobiety same, same w domu! Jeśli chodzi o robienie czegoś dla siebie to aktualnie szukam koszuli do szpitala (cholera, dlaczego nie można w szpitalu po porodzie mieć piżamy - wygodnej, ładnej piżamy a nie worka na kobietę w postaci koszuli!) ;) No i prócz tego będziemy mieć chyba w sobotę sesję z brzuchem (oby jeszcze był ;) ) no i to baby shower. Muszę teraz zapełnić pustkę między wtorkiem a piątkiem i coś kreatywnego wymyślić. Dziękuję za wsparcie, dobra duszyczko - masz swoje zmartwienia i jeszcze czytasz biadolenie koleżanki - orki ;P i pocieszasz :) :* meiyin - ja dziś NIE GOTUJĘ i wczoraj na obiad miałam to samo czyli NIE GOTOWANE Odgrzewka fasoli po bretońsku była z zamrażalnika (ale żeby nie było - sama ją kiedyś zrobiłam, nie poszłam zupełnie na łatwiznę ;) ) kasiaaa2307 ten strach to najgorszy właśnie. Bo gdyby nie on, to bym wyganiała Hanię już teraz... a tak to jakoś tak biernie sobie czekam... Nie wiem co będzie i chyba wolałabym jak Daniela mieć już jakiś dzień sądny wytypowany i wiedzieć, że po nim już będzie po wszystkim (w sensie po porodzie i najgorszym bólu). Ann_G ostatni miesiąc i ENERGIA? Boże, a co to takiego?! Ja wyprana z życia, energii, wszystkiego. Próbuję nie widzieć bałaganu. Ostatni mój zryw (poza normalnymi codziennymi czynnościami, które z bólem serca i brzucha wykonuję typu pranie, prasowanie, mycie naczyń) to było upranie kołdry i poduszek na przywitanie Hani. Teraz czekam na mamę, która z odsieczą przybieży w sobotę i może ogranie to, czego ja już nie umiem. Moje baterie na wyczerpaniu (mocy starcza tylko na marudzenie). Mnie zdrobnienie Lusia też się podoba, mega słodkie. Ja na moją już teraz Hana mówię - żadne zdrobnienie ale mi tak pasuje do tego łobuza rozpychającego się we mnie, że nie macie pojęcia ;) daniela - Twoje cyckowe przygody też nas czekają więc prosimy o relację i mocno zaciskamy kciuki by w końcu już ładnie szło. Podziwiam zapał i waleczność o laktację - będę brała z Ciebie przykład!!!
-
Ech... mnie wczoraj też dopadł jakiś dołek. Chciałabym każdej z Was odpisać, choć kilka słów, ale nie dam rady nadrobić. Dopadło mnie teraz regularne siedzenie w domu (nawet na początku 9 miesiąca nie umiałam na tyłku spokojnie usiedzieć) i teraz jakoś ciężko mi samej ze sobą w domu :/ Dziwne, bo do tej pory miałam teorię, by cieszyć się spokojem i chwilami sam na sam ze sobą, bo wiem że niedługo stanie się to luksusem ;) Chyba wizja zbliżającego się porodu na mnie działa stresująco. W dodatku jak ta głupia zaczęłam sobie wyobrażać jak to będzie, jak będę obolała, czy dam radę z łóżka się podnieść i jak to będzie z moim funkcjonowanie "po"... A ciągle jeszcze nie przestałam się martwić jak to będzie "w trakcie" - więc mi się nałożyły wszystkie obawy! Oj, niedobrze. P mnie pociesza, że tak naprawdę poród i bycie w szpitalu to chwila, a Hanię będziemy mieli już zawsze... No ale łatwo mu mówić - ja to bym chętnie się z nim zamieniła. W dodatku on córkę ciągle z brzucha wywołuje, a ja czuję że "i chcę i boję się" więc już sama nie wiem czego chcę. Najlepiej, to obudzić się już w domu, z Hanią przy boku (zdrową, silną). O, tego bym chciała!!! Aaaaa, boję się!!! W dodatku te cholerne upały... O godzinie 6 jeszcze było znośnie, a o 7 (mam okna od wschodu) jakby ktoś piekarnik na zewnątrz włączył. Trochę pomaga system "zamykać i zasłaniać wszystkie okna od 7 do 20" ale mimo wszystko chciałabym wyjść na zewnątrz a w taki skwar wolę nie ryzykować. Więc siedzę jak ta sierota przy wiatraku i modlę się by te upały zelżały do mojego porodu (a podobno trwać mają co najmniej do 18 sierpnia! :O) Jeśli chodzi o moje rewolucyjne bezzębne noce ;) to ja na szczęście przesypiam całe, choć nie budzę się szczególnie wypoczęta... Zasypiam po 23 i pobudkę zwykle mam po 5. No ale patrząc na Waszą nocną aktywność, dziewczyny to ja naprawdę słowa złego nie pisnę na nocki, choć mnie już wszędzie boli, strzyka i każdy przewrót z boku na bok to jak wspinaczka na Mont Everest. No to Wam pomarudziłam... :(
-
Silv, jaka słodka kruszonke ta Twoja Agatka :) Serdeczne gratulacje! Ja też do późna w nocy wchodziłam tu i od rana telefon w ręku miałam, szukając wieści o Was :) Super, że wszystko dobrze u Was!
-
Mari i reszta dziewczyn - a propos facetów i problemów z nimi. Ostatnio czytałam świetny tekst o "wychowaniu facetów": http://segritta.pl/syndrom-meczennicy-czyli-jak-nie-zrobic-faceta-melepety Moim zdaniem zdecydowanie dobrze napisane. No i tekst babci" co na początku od faceta wyciągnięsz, to Twoje" trafia w punkt. Generalnie ja musiałam się nauczyć nie być wieczną supermanką i bohaterką, bo u mnie w domu tradycyjny podział ról był zawsze - mama w domu głównie działała i praca była dodatkiem (raz ta praca była, raz jej nie było ale w domu zawsze wszystko na błysk!). No ale ja fizycznie nie tak sprawna, ale oczywiście jak zamieszkałam z P to chciałam tak jak mama. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że dom to wspólna przestrzeń i trzeba rozdzielić obowiązki. No i teraz u nas podział - ja piorę, ale on tez poprasuje jak trzeba i ma akurat chwilę na to, on zmywa naczynia głównie za to i teraz ogarnia podłogi a ja kurze ścieram... No i tak to się spisuje. P tez nauczył się dzięki swoim obowiązkom w domu, że to też robota i nie jest lekko. No i teraz jakoś szanujemy swoją wzajemną pracę. A najlepsze jest to, że on ugotuje i to pozwala mi czasem rzucić się na kanapę jak już nie mam sił na nic. A dzięki temu gotowaniu samodzielnemu P też potrafi docenić dobry obiad i wysiłek w to włożony. Trochę wychowywać ruch chłopów trzeba no i to ciągła praca - nie oszukujmy się ;)
-
Silv, powodzenia kochana. Wszystko będzie dobrze i już nie mogę doczekać się pozytywnych wieści jutro rano ;) trzymam kciuki by sprawnie i szybko poszło! :* No to Agatka posłuchała w końcu zaklęć mamy
-
Moim zdaniem zupełnie nie ma sensu, bo w razie problemów w szpitalu dają mm. Nie ma co się nastawiać negatywnie. Ja raczej nie kupię na zapas, ale chciałabym wiedzieć co kupić gdyby jednak taka czarna godzina w laktacji nastąpiła ;)
-
czarnamamba no tak, Kochana - miałam niemalże ciągły ból podbrzusza jak na okres, który mi aż do ud promieniował a do tego wszystkiego część lędźwiowego kręgosłupa jednocześnie bolała. Nie wiedziałam jak mam leżeć, ale tylko leżenie wchodziło w grę, bo ruszyć się nie mogłam... Ja wtedy pierwszy raz nospę wzięłam i minęło mi, ale co boli i strachu się najadłam to moje. Też już myślałam o IP ale zaczęło odpuszczać więc postanowiłam zaczekać. No i minęło. Mój lekarz też mi zalecił nospę, także możesz śmiało brać jak tak boli (no i też sam z siebie nie wspomniał, dopiero jak mówiłam o bólach brzucha). Ja tam wolę leków unikać, nawet tych dozwolonych w ciąży, wystarczy że trochę nabrałam panadolu na początku ciąży, bo przez te huśtawki hormonalne miałam takie migreny, że wyrobić nie mogłam... Teraz unikam jak ognia tego, ale wczoraj pękłam no i nospa poszła w ruch. Dawaj znać jak tam u Ciebie. Trzymam kciuki by jak u mnie - minęło wreszcie.
-
Daniela mi przypomniała o ważnym temacie. Dziewczyny, wy kupujecie jakąś puchę mleka modyfikowanego w razie W? Bo ja nie mam (ba, nawet nie mam wybranego mleka) i się zastanawiam czy nie lepiej mieć w domu gdyby Hania z głodu płakała jak Helenka... :( Możecie coś polecić? Jakie mleko warto byłoby kupić albo mieć wybrane w razie konieczności??? Słyszałam dobre opinie o Enfamil.
-
czarnamamba no to ja wczoraj dokładnie to samo miałam... Zwijałam się z bólu dosłownie! Po 4 godzinach mi jednak przeszło, ale jeśli u Ciebie to trwa, jedź do szpitala i daj znać co tam powiedzą!
-
Gratulacje dla nowych mam :) Mamy sierpień, więc sytuacja zacznie się znowu rozkręcać po tym wysypie z końca lipca! Wow! Masz miesiąc, dziewczyny nadszedł! Ja noc miałam dobrą i co prawda budziłam się dysząc i sapiąc by wykonać przewrót na drugi bok ale od razu po tej karkołomnej procedurze, zasypiałam. Przez sen tylko pamiętam, że brzuch mnie "okresowo" bolał się widać wielki ból to nie mógł być. Teraz w miarę ok. Spokojnie i liczę, że już czyś tak będzie, bo wczoraj miałam wizję początku porodu ;)
-
Mamuśka, no tak... Teraz to my w sumie już wyjścia nie mamy i dać radę musimy ;) Ja już wcześniej dokształcałam się trochę i na SR na szczęście tylko mnie utwierdzono w przekonaniu, że czysta woda dziecku do mycia wystarczy na początek. Później zamierzam stosować olej kokosowy i szare mydło oraz na odparzenia mąkę ziemniaczaną ;) wszystko co dość naturalne o nieszkodliwe i właśnie po to, by skóry dziecka nie obciążać i nie przyzwyczajać do sztucznego wsparcia. Także na w domu dziecięcych kosmetyków nie mam wcale ;) RudaMaruda, serdeczne dzięki :)
-
Oj, dziewczyny....ja to się dziś strachu najadłam. Teraz to dopiero czuję respekt przed porodem! Jak pomyślę, że to boli zdecydowanie bardziej niż to co było u mnie przez kilka godzin rano... Boszzz. Ja nie dam rady! ;( No i zaczęło się tak nagle! Ech... Mama dziś do mnie "no jak tak się dzieje, to ty co 20go nie dociągniesz!". Powiem Wam, że tak jak mi się spieszyło by Hania się wcześniej, ale w terminie urodziła, tak teraz już nie mam takiego parcia na parcie. Jutro mi to pewnie minie ale dziś muszę psychicznie dojść do siebie. mama majki ja wzięłam jedną nospę ale nie sądzę by jakoś mi to ogromnie pomogło, bo przeszło dopiero po paru godzinach, a taka tabletka to szybciej raczej działa. Najbardziej pomogło leżenie. Choć w łóżku miejsca sobie znaleźć nie mogłam, tak bolało. Mari, udanego wieczoru. Super, że Julek taki twardy zawodnik i nie daje się choróbskom ;) Inez, po dzisiejszej mojej akcji, podziwiam Ciebie i każda matkę która urodziła. Każda to bohaterka!!! Jeśli chodzi o wychodne to obydwoje staramy się mieć swoją sferę, bo pracujemy razem i czasem dobrze zrobić coś osobno (choć wspólne wyjścia się oczywiście zdarzają często). P na szczęście nie pije wogóle więc z tym u nas żadnego problemu nie ma. Jutro wieczorem też na służbowe spotkanie idzie, ale wie ze telefon ode mnie w takich chwilach to rzecz świata. Powiedziałam mu wczoraj, że jak nie odbierze a się zacznie, to ja sobie poradzę. Pojadę do szpitala taksówką ale on już na porodówce może się nie pokazywać a dla Hani znajdę lepszego tatę oczywiście w żartach to było mówione, ale minę przez chwilę miał przerażoną ;P Ja na szczęście jakiś ataków agresji nie mam, bo on nie daje mi powodów. Kiedyś nasza relacja była zdecydowanie bardziej burzliwa ;) może się dotarliśmy a może dojrzeli. Tak jak teraz, jest lepiej. A dziś stuka nam 6 lat jak jesteśmy ze sobą :)))
-
U mnie chyba się uspokoiło... Po prawie 4 godzinach bóli. Teraz mam siłę przynajmniej zwlec się z łóżka. Dziś jadę kupić koszule do szpitala - tylko tego mi brakuje i dziś do mnie dotarło, że nie zna się dnia ani godziny... Co do kąpieli, nam z kolei na SR młoda położna mówiła by w czystej wodzie myć i zamoczyć niemal po szyję dziecko - wtedy jest spokojne w kąpieli i nie jest mu zimno. A po pępek dokładnie osuszyć jałowym wacikiem
-
Jestem w fazie pomiędzy atakami bólu więc chociaż na to odpiszę. Ile szkół, tyle teorii co do mycia. Niektórzy (najbardziej skrajni) twierdzą, że najlepiej nie myć 2 tygodnie ze niby tak maź płodowa dobra dla skóry. Ja jednak tym tropem nie pójdę ;P mam plan, by małą myć na początku co 2-3 dni a codziennie tylko płatkami skórę oczyszczać. No chyba, że trafi się kupa-gigant albo uleje mocno. Po miesiącu lub dwóch będę już powoli wdrażać rutynę i wtedy codziennie.