Skocz do zawartości
Forum

kaszka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kaszka

  1. Nie wskoczyło za 1szym razem. Motyleczku, zarzuć namiarami na grupę. ;)
  2. Niuśka, a kto to taką gafę poczynił że łączy inteligencję z wykształceniem? Doświadczenie życiowe wyraźnie pokazuje, że jedno bynajmniej nie świadczy o drugim. Bafka, świetnie wyglądasz! Z jakiegoś powodu bardzo mi się podobają spore brzuszki na szczupłych dziewczynach, żałuję, że sama tak nie mam, bo ani szczupła, ani brzucha nie ma. ;) Upolowałam coś dziwnego, raczej dla chłopca, ale tak mi się spodobało, że może córka wybaczy... Czy pozostał jeszcze ktoś bez wybranego imienia? Cholera, my nawet pomysłów nie mamy. :(
  3. Bycie wyniosłym a pisanie bez błędów to jednak dwie różne rzeczy. I akurat ja nie mam problemu z poruszaniem innych tematów, niemniej setki postów pt. 'ty wariadkooooooo!' 'ale masakra!' itp. naprawdę nie ułatwia nawigacji.
  4. A ja uważam, że Kamiodka powiedziała kilka słów prawdy. Odchodzić z forum przez to nie zamierzam, ale zmiany jakie tu zaszły nie do końca mi się podobają, choć ujęłabym to nieco inaczej... To nie jest tak, że tu nie ma pomocy i wsparcia, owszem jest, ale ono ginie w całej masie bezsensownych, głupawych postów upstrzonych błędami tak, że oczy bolą[nie, nie mówię o literówkach 'bo piszecie z telefonu' tylko o ortografach na poziomie podstawówki. Trochę serce truchleje jak czytam, że osoby z wykształceniem wyższym się w ten sposób wypowiadają. Wstyd.]. Wykształciło się tu takie trochę 'kółko wzajemnej adoracji' i jeśli ktoś nie spędza dnia na posterunku, to nie ma szans wbić się w temat przy tylu postach produkowanych na wyścigi. Ale poza tym to was lubię i jakoś muszę to zdzierżyć. Czy któraś z Was będzie się zmagać z językami przy dziecku? Może Ty, Iza? My z mężem nie znamy nawzajem swoich języków, porozumiewamy się po angielsku przy czym mąż i tak jest już dwujęzyczny. Strasznie przykro mi patrzeć nieraz na lotniskach na polskich rodziców mówiących do dzieci po polsku, z maluchami odpowiadającymi konsekwentnie w 'prostszej' mowie a jednak jest to dla mnie bardzo ważne i nie wiem, jak się do sprawy zabrać, bo mała będzie od początku musiała operować w 3[jeśli nie czterech...] językach. :(
  5. To twardy chłop z tego Twojego faceta, że się nie zesrał z bólu. Niewiele chyba może być gorszych rzeczy niż kość udowa. Powodzenia i niech się biedaczysko kuruje!
  6. A, i jak już się chwalimy gachami i zwierzakami, to tutaj mój i pewna kotka, z którą jestem zmuszona konkurować o miano pierwszej damy. ;) PS: Żarty o jedzeniu kotów już słyszałam!
  7. Dziewczyny, strasznie przykro czytać o tych z Was, które niestety marnie wybrały ojca swoich dzieci. Bardzo Was podziwiam, będziecie miały dużo ciężej, a i ominie Was jedna z rzeczy, które przynajmniej dla mnie są b. ważne: noszenie pod sercem dzieci mężczyzny, którego kochacie. Jednak to zupełnie co innego, niż dzieci jakiegoś funta kłaków niewartego patafiana. Oczywiście, na pewno będą kochane nie mniej, mówię tylko o 'doświadczeniu' jako ciężarnych. Kiedy ja miałam wielkie załamanie z powodu płci dziecka, to świadomość, że to córka mojego męża pozwoliła mi znacznie szybciej przetrawić tę wiadomość. Jesli Wasi faceci są faktycznie tak tragiczni, jak opisujecie, to chwała Wam za siłę, by przerwać taki związek. Sama pochodzę z rodziny, gdzie dwoje ludzi ewidentnie do siebie nie pasowało i wszyscy żałujemy tylko, że tak późno się rozstali. Życzę Wam w przyszłość lepszych wyborów i dużo siły na wszystko, co Was czeka! Ech, takie historie mi uświadamiają, ile to ja miałam szczęścia w życiu. Faceta lepszego bym sobie nie wymarzyła[chociaż czasem wióry lecą, jak wszędzie;], właśnie masuje mi stopy kiedy piszę tego posta. A jego matka[kiedyś była epopeja nt. złych teściowych] to złota kobieta i przynajmniej nie ma dylematów, która lepiej gotuje, bo jest najlepsza kucharką na świecie. Zawsze oboje piejemy z zachwytu[on mniej, bo przyzwyczajony]. Co do wagi, to jak mówiłam, startowałam z 67 a teraz mamy 68 kilo, w 30tyg. Martwię się, czy nie zacznę nagle gwałtownie nadrabiać. Wzrostem nie grzeszę, a zawsze byłam taka 'ciężkawa' i okrąglejsza tu i ówdzie. Jakiś mały mi się ten brzuch wydaje jak na 30tyg., kiedy się z Wami porównuję. Co do krągłości, to Dziewczyny, błagam Was, nie piszcie mi tu o tych chomątach zwanych biustonoszami z H&M, bo nóż się w kieszeni otwiera. Ciąża i karmienie piersią to wyjątkowy okres, kiedy piersi desperacko potrzebują odpowiedniego i DOPASOWANEGO podtrzymania, czego usztywniane cyckozasłaniacze w rozmiarze 75B nie zapewniają. Jeśli lubicie swoje piersi, proponuję zgłębić temat odpowiedniego dobierania biustonoszy, Wasze piersi odwdzięczą się Wam dobrą kondycją. Jako dowód załączam również foto stanika, który mam na sobie na zdjęciach: miękki stanik, jeśli dobrze dobrany, też pięknie kształtuje i trzyma piersi!
  8. U mnie twardo, od 2go miesiąca 3x w tygodniu joga. Ale nie ciążowa, tylko normalna, instruktorka tylko pilnuje żebym określonych ćwiczeń nie wykonywała. A, i co dziwne, zachęca często do ćwiczenia i to całkiem forsownego mięśni brzucha. W Polsce ponoć nie wolno. Prawda to?
  9. Ale mnie chodzi o to, że będąc rozciągniętym nie trzeba się schylać! :) Buty wiążę na jednej nodze, drugą podnosząc tak jakby bokiem, tak, że udo nie koliduje z brzuchem. ;) Tylko tę stopę jednak trzeba na wysokość biodra podnieść, a to wymaga praktyki.
  10. Odnośnie paznokci: dlatego drogie Panie warto się porozciągać, nigdy nie jest za późno, by zacząć! Nie mówię koniecznie o pełnowymiarowych zajęciach jogi, ale o poskłanianiu się tu i tam, porobieniu szpagatów... Nie tylko przy większym brzuchu łatwiej np. chociażby zawiązać buty, ale i korzyści z bardziej elastycznego krocza na pewno są nieocenione. Ja wprawdzie brzucha jeszcze nie mam zbyt pokaźnego, ale często dokuczają mi plecy i udogodnienie, że nie muszę się schylać do wiązania[bo i równowaga lepsza!] naprawdę ułatwia życie. ;)
  11. Haha, widzę, że sprawa 'Julki' dalej żywo dostarcza rozrywki. W całej sprawie chyba najwięcej mówi: Pacjentki nie posiadające ubezpieczenia, ale posiadająca obywatelstwo polskie oraz miejsce zamieszkania na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, które nie ukończyły 18 roku życia lub są w okresie ciąży, porodu i połogu posiadają prawo do bezpłatnych świadczeń zdrowotnych na zasadach określonych w ustawie z dnia 27 sierpnia 2004 roku o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Podstawą do potwierdzenia przysługującego prawa do świadczeń jest okazanie dokumentu tożsamości oraz złożenie pisemnego oświadczenia o przysługującym prawie doświadczeń na podstawie art. 2 ust. 1 pkt 3 lit. B ustawy. Także chyba widać wyraźnie, że wystarczy się zainteresować i wszystko jest do załatwienia. Nikt się, za przeproszeniem, za gówniarę sprawą nie zajmie. A tak na poważnie, to bez obrazy, ale najbardziej prawdopodobnym jest wg mnie że Martynika sobie robi mało wybredne jaja. Wybacz, jeśli się mylę, ale sytuacja jest żałosno-komiczna. Wybrałyście już szpitale? Ja byłam niby zdecydowana na Medicover, niby taki super wypasiony prywatny, raptory i lasery, a dowiaduję się, że nie dopuszczają dwóch osób do porodu, czyli gdybym chciała rodzić i z Mężem, i doulą, to nie pozwolą. Z pozostałych szpitali w Warszawie tylko Żelazna mi się wydaje do rzeczy a stamtąd boję się odesłania. :/
  12. Niby tylko 62, ale strasznie wielkie to się wydaje...
  13. W końcu rubikon przekroczony, 1sza rzecz do wyprawki zakupiona! Niestety, imienia dalej brak... U nas 5.10 i również liczymy na SN, ale ja i moje rodzeństwo wszyscy z indukcji grubo po terminie, więc nastawiam się raczej na później niż wcześniej. Znacie jakieś sposoby naturalnego wywołania porodu? Chciałabym jednak uniknąć interwencji wszelkich w miarę możliwości...
  14. Tak się wszystkie chwalicie kilogramami, a u mnie 28 tydzień i waga w miejscu. Mdłości nie miałam, więc nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje. Wprawdzie wymiary płodu wszystkie w normie, ale chociaż trochę np. na poczet karmienia piersią chyba powinnam przytyć...
  15. Przepraszam Was, dziewczyny, może faktycznie nieco 'z krypty' ten mój wpis. Jednak forum dla matek w ciąży to równie dobre, jak i równie złe miejsce na tego typu wynurzenia i zmartwienia. Ale z drugiej strony takie 'cenzurowanie' naszych trosk i zmartwień doprowadziłoby to wywalenia stąd wszystkich historii o teściowych, postów dziewczyn, które zostały mamami aniołków... A ze szczęść, do podzielenia się, niedoszli rodzice doszli do siebie i planują niebawem podjąć starania i są pełni wiary, że tym razem maluch zostanie z nimi na dłużej.
  16. Jak na złość po wieściach po pępowinie[owinęła się wokół szyi, po tygodniu już jej nie było] poznałam ostatnio towarzyszkę niedoli. Była w ciąży pół roku temu i po zupełnie bezproblemowych 5ciu miesiącach stracili dziecko, zadusiło się. A potem jeszcze musiała biedaczka przejść przez indukowany poród... Strasznie mnie ta historia zdołowała, niby wiem, że nijak się takiemu obrotowi spraw zapobiec nie da, ale to nie znaczy że mniej się martwię... Na szczęście nie za często, bo małe mnie wyjątkowo często zapewnia, że jest i to całkiem żywe, ale obawiam się, że w późniejszym okresie ciąży kota dostanę...
  17. Wasze pasożytki też takie ruchliwe ostatnimi czasy? Nie dalej jak 2-3 tyg. temu bywało trochę harców nad ranem i wieczorami, a teraz impreza non-stop. Aż się zaczęłam martwić, czy wszystko ok. W końcu udało mi się dokonać pomiaru szyjki macicy. Wprawdzie przez brzuch, bo przez pochwę się bali[nie mam zielonego pojęcia, dlaczego. Powiedzieli, że to niebezpieczne dla dziecka. Ciekawa jestem, czy wszystkie ciężarne dostają u nich bezwzględny nakaz abstynencji; seks to dopiero musi być wg. nich niebezpieczny!]. I nie wiem, za bardzo, czy temu wynikowi ufać, bo w 20tym tyg. było 34mm, a teraz wymierzyli na 50mm... Tak urosła skubana w 7 tygodni? W końcu ktoś dzieli mój ból odnośnie upałów, u nas mamy 35 stopni na okrągło, tylko dochodzi to tego jeszcze okropna wilgotność powietrza, nawet Chinkom z ich grubymi, ciężkimi włosami się szopa na głowie robi. ;) Co sądzicie o takim wynalazku? http://archiwum.allegro.pl/oferta/lifenest-materac-hevea-60-120-easy-clean-24h-i5078572396.html
  18. Dostałam wyniki glukozy. Wyniki były 86, 158 i na koniec 136. Trochę mnie zmartwił ten ostatni wynik tuż pod limitem[a i tak spóźniłam się kilka minut]. Jestem aktywna fizycznie raczej ponad przeciętną, więc to pewnie to, że sobie ostatnimi czasy pofolgowałam ze słodyczami zaważyło[ciągle mam fazę na kwaśne słodkości...]. Martwić się? Jak u Was się te wyniki kształtowały?
  19. migotka, z Taobao.com, ale nie wiem, czy Ci to pomoże. ;) Rozmiarówki specjalnej tam nie było, była poducha, to ją wzięłam i jestem bardzo zadowolona. Jakbym w końcu się wyspała po miesiącu niespania. ^^ A mi na dokładkę jeszcze się nóż omsknął[coś za chrupkie się bułki upiekły...] i z takim impetem przywaliłam nożem po palcach, że w paznokieć się do połowy wbiłam. Mężowi chyba ukrócę te delegacje, bo z tego wszystkiego mi się słabo zrobiło i jakby co, to znalazłby mnie za tydzień po powrocie. :/ Teraz muszę sama wszystko załatwiać i przekonuję się, że naprawdę w Polsce nie jest tak źle. Tu na ciężarną patrzy się jak na słabszego- ale to nie znaczy, że trzeba jej ustąpić miejsca, ale że łatwiej ją wyprzedzić w kolejce do kasy czy do miejsca w autobusie... Gdyby to ode mnie zależało, to już bym się zwinęła, ale nie chcę na tak długo zostawiać męża i kota, jakkolwiek to nie brzmi. I tak czeka nas długa rozłąka począwszy od września. :( Cholera, niby wiem, że ta pępowina to się jeszcze 10 razy odwinie i znów zawinie do porodu, i nawet gdyby tak została, to o niczym nie przesądza, ale i tak siedzę i się martwię. Naprawdę żałuję, że mi o tym powiedzieli. :/ Aż zaczęłam przeglądać detektory... Ale za wyprawkę się dalej zabrać nie mogę. Nie mamy NIC dla małej, nawet imienia. xD
  20. Z tego wszystkiego się nie pochwaliłam, że dostarczono wczoraj mojego rogala. Jeśli macie problemy ze spaniem a jeszcze go nie macie- to będą najlepiej wydane pieniądze, serio.
  21. Niedawno wróciłam z tutejszego szpitala. Musiałam w końcu zrobić glukozę a i lekarza zobaczyć. NIGDY WIĘCEJ. Myślałam, że gorzej niż na ostatnich badaniach nie może być, ale najwyraźniej może. Syf jeszcze gorszy, dezorganizacja, lekarz w ogóle nie odpowiada na pytania. Ważne było dla mnie, żeby dowiedzieć się o położenie łożyska[ostatnio było nieco niskawo] i długość szyjki, bo jeśli zacznie się za bardzo skracać, będę musiała wracać do Polski w trybie przyspieszonym. Lekarz stwierdził, że nie są konieczne takie pomiary i pomierzył tylko dziecko[co było kompletnie zbędne, poinformował mnie tylko, że mała się owinęła pępowiną wokół szyi. Akurat tego wolałabym nie wiedzieć;/]. Nieważne było, że to JA płacę i JA uważam, że to ważne i muszę to kontrolować, lekarz podjął taką decyzję i już. Oczywiście w gabinecie pościel niezmieniana, głowica goła jeździ bo brzuchu. Nie wspominam już o tym, że nic kompletnie z tego usg nie widziałam. ;] Potem miało być dodatkowe badanie, inna lekarz zaprowadziła mnie do pokoju, gdzie ze 20 pań siedziało pod ktg, kazała mi położyć się na kozetce[oczywiście brudnej] i przy wszystkich bez słowa zaczęła podciągać mi spódnicę!!! Tego już było za wiele, zabrałam się z tego gabinetu czym prędzej. Najgorsze jest to, że wręcz odmówiono mi badania szyjki a lekarz koordynujący twierdzi, że nigdzie indziej na badania nie mogę iść. Wszystko było w przerwach między pobraniami krwi. Na test glukozy należało przynieść nawet własną wodę i własny kubek! Szkoda tylko, że nikt mnie nie poinformował i męczyłam się z przesypywaniem z woreczka do małego gwintu butelki. Smak nie był taki zły, oczywiście żadna przyjemność, ale spodziewałam się czegoś znacznie gorszego. Za to mocz... Dali mi taki kubeczk wielkości naparstka[może z 10ml pojemności miał] i wysłali z nim do toalety na drugim końcu korytarza. I nic więcej! I potem z tym naparstkiem zapieprzać na widoku wszystkich z siuśkami przed sobą... Aż żałowałam, że mnie nikt w tym tłumie nie potrącił. Nie wspominam już nawet o nagminnym niezamykaniu drzwi do gabinetów i murze ludzi wpatrujących się w mnie przy każdym badaniu, czy przy usg czy pobieraniu krwi. Na prośby o ich zamknięcie nie reagowano. Masakra, nie chciałam już podróżować aż do powrotu do Polski, ale z takimi warunkami to chyba nie będę miała innego wyjścia.
  22. Ale mnie dziś zbili z tropu... Zaczęłam rozglądać się za odpowiednim fotelikiem, a na stronie LOTu nie mogłam znaleźć żadnych informacji odnośnie dopuszczalności i wymagań fotelików dla niemowląt. [czeka nas długi lot, więc ze względów wygody, a i bezpieczeństwa, zdecydujemy się chyba na wykupienie osobnego miejsca dla berbecia] Zadzwoniłam na ich infolinię, najpierw konsultant przetrzymał mnie 10min, bo nie wiedział, a wrócił z informacją, że NIE MA wytycznych. Albo się wpasuje, albo nie, albo obsługa zatwierdzi, albo nie. I jeśli nie, to ja zostanę z dzieciakiem na kolanach i niepotrzebnie wykupionym osobnym miejscem. :/ Wydaje mi się to nie do przyjęcia, że nie dają rodzicowi możliwości zapewnienia maluchowi bezpieczeństwa, w przypadku np. awaryjnego lądowania niemowlak podróżujący na kolanach rodzica ma... zostać owinięty w koce i położony pod poprzedzającym fotelem!!! A do tego wszystkiego nawet tanie linie jak Ryanair mają na swoich stronach informacje o dopuszczalności fotelików, niektóre linie nawet wymieniają konkretne modele które dopuszczają. A mi PLL LOT zostawia granie w ruletkę bezpieczeństwem własnego dziecka.
  23. Jak jest u Was z imionami dla maluchów? My wiemy od 13go tygodnia na 100%, że będzie dziewczynka i do tej pory nie mamy absolutnie żadnego pomysłu ma imię, a czas leci. :(
  24. Drogie Panie, z tym nacięciem krocza to przynajmniej mi nie chodzi o to, że boli, sam poród boli, więc domyślam się że ból samego nacięcia to pikuś przy reszcie. Martwią mnie jego następstwa: wbrew pozorom nacięcie krocza ZWIĘKSZA prawdopodobieństwo bardziej rozległych pęknięć, nie zapobiega wypadaniu narządu rodnego i nieodwracalnie obniża stan mięśni krocza. Z wielu badań wynika, że co do zasady i ogólnej tendencji, samoistne pęknięcie jest bardziej korzystne dla kobiety, lepiej się goi a mięśnie odzyskują w większym stopniu dawny stan. Jeśli kogoś interesują konkretne badania, to odsyłam na stronę Fundacji Rodzić Po Ludzku, tam jest wszystko na ten temat wyjaśnione i dokładnie opisane w broszurze do ściągnięcia: http://www.rodzicpoludzku.pl/Biblioteka-Fundacji/Naciecie-krocza-koniecznosc-czy-rutyna.html Czego się boję, to że personelowi będzie się spieszyło[nacięcie znacznie przyspiesza poród i nacięcie łatwiej im zszyć niż naturalne pęknięcie].
×
×
  • Dodaj nową pozycję...