-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez kaszka
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7
-
Iza, już wiem co to za cudo. Rozstęp mięśni brzucha. Noż ******** ******* ****** by to, wczoraj rozstęp, teraz to! A pojawia się od: -zbyt słabych mięśni brzucha -zbyt mocnych mięśni brzucha I wszystko jasne. PS. PODOBNO po ciąży ma zniknąć, ale 'czasem' nie znika.
-
Dziewczyny, mam dziwne i trochę niesmaczne pytanie. Właśnie zauważyłam, że kiedy napinam mięśnie brzucha to pośrodku robi mi się pagórek i pępek się wywija[w rozluźnieniu brzuch wygląda normalnie, pępek wklęsły i nie, na 100% to nie dzieciak się rozpycha]. Co to k***a jest?! A jeśli nie wiecie, to kogo mam pytać?
-
Właśnie tego całego TENS w Medi nie mają, więc chciałam sobie na poród wypożyczyć... Wie ktoś, gdzie to można w Warszawie załatwić? Moja sobie upodobała od kilku dni wyciąganie nóg. O ile to można jeszcze znieść, to wywierającej nacisk na pachwinę części ciała już nie... :( Wczoraj cały wieczór przepłakałam zmiażdżona wizją pobojowiska, jakie ciąża po sobie pozostawi na moim ciele. Nie, żebym teraz wyglądała jak modelka, ale to tym bardziej nie mam za wiele urody do trwonienia. Tak tak, 'głupia jestem', powinnam myśleć o maluszku' i inne takie, nie zmienia to jednak faktu że nie podoba mi się to, co zaczynam przechodzić i co mnie czeka w połogu. :(
-
Sumienne smarowanie od samego początku... I jest! Najlepszy dowód na to, że rozstępy to sprawa hormonalna i genetyczna, nic się nie poradzi. Oczywiście i tak wdrażam desperacki program smarowania się 3 dziennie i picia 3l wody. Cholery małe, nie mogą troszkę wolniej rosnąć? :)
-
Właśnie przeżywam tragedię życiową, pierwsza ciąża i pierwszy rozstęp. Weteranki pewnie mnie wyśmieją, ale i tak mała załamka, bo skoro ten jest to i następne się pojawią... Mąż mnie znienawidzi, córka nie pokocha, przyjaciele się ode mnie odwrócą. I to są prawdziwe 'Trudne Sprawy' czy 'Ukryta Prawda'!!!
-
Rutynowe nacięcie krocza nie zapobiega: obrażeniom krocza, uszkodzeniom mięśni dna miednicy, obniżeniu się napięcia mięśni dna miednicy, wypadaniu narządów, niedotlenieniu płodu. Nacięcie krocza zwiększa ryzyko: wystąpienia pęknięcia III i IV stopnia, infekcji, przedłużonego gojenia się rany, długotrwałej dyspaurenii i bolesności krocza. za: Fundacja Rodzić Po Ludzku Oczywiście, istnieją niewątpliwie bezwzględne wskazania do nacięcia krocza, ale ten odsetek zamyka się w 15% porodów. Czy szwedzkie kobiety nacinane w niespełna 10% przypadków różnią się budową od polskich? Czy to może położna i lekarz nie zawsze 'wiedzą lepiej'? Historia medycyny pokazuje, że nierzadko zdarzało jej się błądzić i to całkiem, całkiem daleko. Szanuję swoje ciało, musi mi wystarczyć na całe życie, więc nie zamierzam pozwolić, żeby przyzwyczajenia położnej czy lekarza decydowały o jego funkcjach w przyszłości. Dobro dziecka to co innego oczywiście. Nie należy być mądrzejszym od lekarza, bynajmniej, ale bycie doinformowanym i świadomym jest wręcz wskazane. I właśnie brak tej świadomości czy bzdury typu 'zapobiega pęknięciom' czy 'zapobiega niedotlenieniu płodu' sprawiają, że dysproporcja miedzy Polską a bardziej zaawansowanymi krajami pod względem nacięć krocza jest tak duża. Raz jeszcze: http://www.rodzicpoludzku.pl/pliki/Naciecie_krocza_koniecznosc_czy_rutyna.pdf I życzę nam wszystkim dobrych porodów i sprawności po porodach, żeby odpowiednio zająć się potomstwem. ;)
-
Milko, tak jak wskazują badania z przytoczonej przeze mnie publikacji nacięcie krocza nie zapobiega, a ZWIĘKSZA prawdopodobieństwo bardziej rozległych pęknięć. Często przywołuje się przykład tkaniny: czy łatwiej rozerwać taką o gładkim brzegu, czy lekko naciętą? Kamiodka, szukałam info nt. pasów poporodowych i znajdowałam sprzeczne informacje. Moim zdaniem najlepszym pasem poporodowym są zadbane[przed i w trakcie ciąży] mięśnie brzucha i sumienne ich 'pobudzanie' do stanu używalności po rozwiązaniu. Jeśli chodzi o golenie i lewatywę to zdaje się że to się różni od szpitala do szpitala, ale ogólna tendencja jest taka, że zależy to od Ciebie. Ja chyba na lewatywę się zdecyduję[jeśli matka natura zawiedzie i się samo nie przeczyści przed porodem]. W bólu to jasne, że żadna o niczym nie myśli, może jakby próbowali ciąć kobiety zupełnie przytomne, to część potrafiłaby się obronić. ;)
-
Ale to nie chodzi o to, czy nacięcie boli czy nie boli, a o jego długofalowe konsekwencje typu obniżenie napięcia mięśni... Poród sam w sobie w założeniu boli, więc jeśli o to chodzi to chyba nacięcie wielkiej różnicy nie robi. I właśnie wychodzi na to, że lepiej popękać! Pod tym linkiem jest sporo informacji na ten temat, popartych badaniami. Mózg się ryje, że zupełnie niepotrzebnie tyle lat kobiety rezali, 'bo im wygodnie'. :( http://www.rodzicpoludzku.pl/pliki/Naciecie_krocza_koniecznosc_czy_rutyna.pdf Zastanawiałam się właśnie nad tym żelem, ale muszę najpierw podpytać położne w szpitalu, czy potrafią taki zastosować. Myślę też nad sprawieniem sobie tego całego balonika Epi-no, ale na jego temat też są opinie podzielone, kosztuje niemało a mi w związku z przeprowadzką i wynajmowaniem mieszkania dochodzi masa wydatków więc muszę każdą złotówkę dokładnie oglądać. :P
-
Adonis, faktycznie brzuszysko w rozmiarze maxi! Dobrze pamiętam, że mówiłaś, że rodziłaś ze znieczuleniem? Mogłabyś opowiedzieć wrażenia? Ja kiedy myślę o porodzie to dalej schizuję odnośnie nacięcia krocza, nie dość, że się boję, że mi to zrobią, to jeszcze że zrobią niepotrzebnie. :( Ja żyję nadzieją, że kot szybko nowego człowieka zaakceptuje, bo jak nie, to trzeba będzie pozbyć się dziecka! :P
-
Zabcia, naprawdę ciężko słuchać o Twojej teściowej. Pamiętam, że problem palenia był od początku i dziwię się, że dajecie radę to znosić. Ale nie chodzi tylko o Ciebie! Może spróbuj podrukowac jakieś materiały dotyczące biernego palenia w ciąży i jej podsuń? Rozumiem, że będąc u kogoś nie możesz za bardzo dokazywać, ale teściowa biorąc Was pod swój dach podjęła chyba pewne zobowiązanie, żeby o Was dbać! Doprawdy nie rozumiem, jak można być tak samolubnym i nieodpowiedzialnym. Co do sesji to my planujemy odtworzyć dokładnie ślubne zdjęcie, tylko z brzuchem. :) Kupiliśmy już bilety i postanowione: w połowie sierpnia wracam do Polski. W głowie mi się kręci jak pomyślę, ile mnie czeka: szukanie mieszkania, wprowadzka, ostateczne obejrzenie szpitali, kupno wyprawki, a do tego jeszcze pewnie oczekują ode mnie jakiegoś tournee po rodzinie i znajomych jeszcze przed rozwiązaniem... Najgorsze, że będę z tym sama, bo rodzina poza Warszawą. Na rozstanie z mężem też muszę się jakoś psychicznie przygotować, tak długiej rozłąki nie przeżyliśmy od momentu poznania! A i imię jeszcze wybrać... Cholera, jak tu taką litanię naskrobałam to brzmi to jeszcze gorzej. :( Z dobrych rzeczy to powiem Wam, że przekonałam się do zakupu mojego męża który postrzegałam jako kategorię 'wszystko dla kotka'. Kiedy nasza kotka po chorobie wróciła z lecznicy, przywiozła ze sobą grzybicę. Czekało mnie latanie po podłogach z wybielaczem, codzienne pranie pościeli (przecież kto to słyszał kotka wyrzucić z łóżka!) i pranie obić kanapy, bo takie grzyby się trafiły nie dość, że zaraźliwe dla ludzi, to jeszcze lubiące nawracać po przeczekaniu w tkaninach. No I mąż uraczył mnie myjką parową; oczywiście miał świetną wymówkę, że to zakup okołowyprawkowy, bo dezynfekuje bez użycia żadnej chemii. No i serio, jestem zachwycona, wygląda to ni mniej, ni więcej jak odkurzacz, mogę tego używać jako mopa(szybciej się myje i prędzej schnie), nadaje się też do przejechania i odświeżenia tapicerki, a cuda prawdziwe działa w kuchni i łazience, nawet kibel tym czyszczę i odpuściłam domestosa, kabina prysznicowa czy mycie okien i luster to bajka(a chińskie środki czyszczące potrafią być naprawdę jadowite!), pościel też znakomicie odświeża i delikatnie prasuje z odpowiednią nakładką. Tania nie była, coś około 500zł, ale podejrzewam, że w Polsce będzie taniej, tu niestety zagraniczna marka(Karcher) sporo podbija cenę. Ale naprawdę warto, zakup stulecia, nie dość, że wszystko szybciej, łatwiej i dokładniej to odstawiamy całą masę chemii z mieszkania. Pewnie mnie tu zaraz ktoś posądzi o kryptoreklamę, ale naprawdę jestem zachwycona!
-
Myslałby kto, że łatwo będzie wyszarpać jakiś grosz od Państwa. ;) Amadeo, jesteś z Rzekunia?
-
Nie ma chyba limitu czasowego, a maksimum dochodu to coś koło 1900zl/osoba. A ja jak mam takie zaświadczenie od chińskiego lekarza wyciągnąć? :( Czy lepiej pogadać ze swoim w Polsce, żeby on dla świętego spokoju wystawił? To becikowe to jakieś żarty, pamiętam jaki szok przeżyłam po raz 1szy obczajając ceny wózków... A wystarczyłoby obniżyć to zasrane 23% z artykułów dziecięcych i ulga byłaby dużo wieksza. A potem marudzenie, że nie ma komu dzieci rodzić, ale jak tu rodzić skoro dzieci to luksus opodatkowany najwyższą stawką?
-
Jay, jaka pulchniutka! Rzadko mi się zdarza komplementować brzuchy, ale Twój jest wyjątkowo udany! Coś rzadko tu ostatnio gościsz :(
-
Widzę, że jednym z objawów ciąży stały się urojenia. Z tego co przeglądałam krytyczne wpisy(i sama się udzielałam) to żadna z dziewczyn nie mówiła nic złego o tematach 'pobocznych'. Bardziej chodziło o beztreściowe wpisy zrozumiałe tylko dla piszących. Nie rozumiem, skąd się wzięła taka interpretacja... W każdym razie każda niech pisze, na co ma ochotę, pojawiło się trochę krytyki, można ją albo przyjąć i przemyśleć, albo olać... Ale nie dotyczyła ona tematów pozaciążowych. A Niuśki nikt(poza Kamiodką) palcem nie wskazywał, dopiero po wylewie jej wiele wnoszących wpisów pt. 'JAK TAM moje kolko z BAZARKU???!!' pojawiło się kilka wpisów, żeby opuściła temat, bo na co eksploatować ciężką atmosferę? Akurat o to sama się prosiła(niejednokrotnie!) więc już nie róbmy z tego społecznego ostracyzmu. :) A poza tym chyba po raz 1szy przeczytałam kilka jej wpisów z przyjemnością, bo były jakoś zrozumiałe napisane. :) Wg mnie to dobrze, że te kilka słów zostało powiedziane, należy się cieszyć szczerością forumowiczek, wyciągnąć wnioski i wrócić do tematów ciąży, tesciowych, VATu na ubranka, mężów, zazdrosnych szwagierek i cokolwiek jeszcze nas tam trapi. Wyluzujcie poślady mówiąc krótko! Pozdrawiam Was serdecznie i czekam na wpisy!
-
Dziękuję za sugestie odnośnie tego bólu. Niestety dalej nie wiem, co to było, poszłam na jogę, przeszło na chwilę, teraz łupie znów... Nerka sama z siebie by tak nie przeszła, nie? Z wyprawką mam o tyle trudniej, że potem nie będę ciągnąć ze sobą do Chin np. wózka czy łóżeczka. Wypadałoby kupić na miejscu, ale znane mi marki są wściekle drogie a nieznane, no cóż, są nieznane, więc jak tu coś wybrać? W dodatku na miejscu raczej wózka nie nabędę, są wyjątkowo rzadko spotykane na ulicy i w sklepach, tu się dzieciaki albo nosi, albo chodzą same, nikt się w wózki nie bawi(i bacząc na przystosowanie miast do takowych ciężko się dziwić). Boję się też trochę jak to będzie ze środkami do pielęgnacji, Chińczykom niewiara, co tam dodają do tych rzeczy, a składu sama nie rozszyfruję...
-
Dzień dobry, obudził mnie dziś ostry ból pleców po lewej stronie. Waham się trochę, czy zawracać tym głowę lekarzowi, czy może przeczekać? Boję się, że to nerka, a z tym przecież nie ma żartów...
-
4mamo, witaj z powrotem! Pamiętam Cię. :) U mnie żurawina niestety mało skuteczna. Pod wpływem Waszych postów same zwróciłam uwagę i też nadmiernie się pocę. Oczywiście w tej temperaturze to nic dziwnego, ale potrafię się spocić nawet nie opuszczając klimatyzowanych pomieszczeń. :/ Zabrałam się nieco za wyprawkę i zaufałam chińskiemu allegro, na szczęści ubranka przyszły fajne i dobrej jakości. Tym samym mam już 5 sztuk! :O Tak bardzo nie chciałam dziewczynki ale w sumie wciągnęło mnie nieco to wyłuskiwanie fajnych rzeczy, wybór jest duży, ale niestety trzeba się przeprawić przez ocean syfu... A i przypadkiem znalazłam coś interesującego dla naszej kotki. xD
-
Drożdż, bardzo współczuję. I tak jesteście obciążeni w szerokim tego słowa znaczeniu ciążą a później dzieckiem, a teraz Wam się jeszcze to na głowę zwaliło... Ale co Was nie zabije, to Was wzmocni, późnij przynajmniej przeciwności będą dla Was jak pikuś! :)
-
Adonis, aż taki hardkor to ze mnie nie jest. Wprawdzie ciąża póki co książkowa[poza przybieraniem na wadze i bakteriami w moczu które chyba nigdy nie przestaną mnie prześladować ;/ Jakieś pomysły? Piwko co wieczór, łykam żurawinę i nic nie pomaga!] i mam nadzieję na równie bezproblemowe rozwiązanie, ale aż taką optymistką to nie jestem, żeby porywać się na poród w domu, przynajmniej nie rodząc po raz 1szy. Butelki od medeli te wymagające ssania są warte swojej ceny? Tak od gadania o tej wyprawce zaczęłam się rozglądać i mam dylematy...
-
Medicover sobie liczy chyba jeszcze więcej, ale coraz więcej słyszę opinii, że to rzeźnia i tylko cesarki potrafią przeprowadzać. Nie miałam niestety okazji porozmawiać z położnymi. A na gdzierodzic się przejechałam trochę, napisali np. że w Medi można rodzić w wodzie a to też gówno prawda... W desperacji zwróciłam się nawet do Żelaznej z pytaniem jak to jest z prywatnym ubezpieczeniem, to mi wycenili poród u nich na 10.000zł. ;) Zależy mi bardzo na swobodzie i tej 'modzie' na aktywny poród i ochronę krocza i dalej mam dylemat gdzie rodzić, wychodzi na to, że w domu w łazience, tam i do wody urodzę i nikt mnie nie będzie nacinał ani pozycji określonych wymuszał.
-
Miałam rodzić w Medicover ale dostałam info, że nie pozwalają na więcej niż jedną osobę, ponieważ jest już położna, ginekolog, anestezjolog, neonatolog, pielęgniarka noworodkowa... Tylko nie wiem, na co mi ta cała orkiestra, jeśli powiedzie się normalny fizjologiczny poród.
-
Nie mam zielonego pojęcia o pielęgnacji noworodka i te wszystkie kremy i kremiki to dla mnie czarna magia. Może tak jak pisała adonis uda mi się coś załatwić żeby na zajęcia dwóch grup połączyć. A i wymarzyłam sobie poród aktywny, nie zaszkodzi jak mnie na ew. cesarkę przygotują również... Dlatego myślę że szkoła rodzenia to jedyna opcja żeby to wszystko ogarnąć. Czy to jest normalna praktyka w szpitalach, że nie pozwalają na towarzystwo zarówno męża jak i douli? Pytanie odnośnie 'stawiającego się brzucha'- czy to czuć? W sensie moment napinania się? Zazwyczaj przypadkiem dotykałam brzucha i zauważałam, że napięty, ale dziś po jodze tak mi zaczął dokuczać, że prawie złapałam za telefon żeby dzwonić do lekarza. Ale wtedy przypomniałam sobie, że nie czeka mnie nic innego niż wspaniały miejscowy szpital który Wam tu opisywałam i jakoś wytrzymałam aż przeszło... To było uczucie, jakby mi ktoś od frontu brzuch nakłuwał szpilkami. To są te skurcze przepowiadające? To co opisujecie odnośnie szpitali, to jakaś tragedia. Wiem, że szpital to nie hotel, ale bez przesady... Niedługo swoje łóżko i pościel trzeba będzie przytaszczyć. :/ Tyle kasy co miesiąc idzie na ubezpieczenie a potem człowiek wszystko musi wam sobie zapewniać.
-
Chusteczki super sprawa. U nas trzeba jeszcze własną lewatywę - serio, serio. Dodatkowo trzeba wszystkie przybory do jedzenia: miseczka, talerzyk, sztućce, szklanka. Jeszcze w tę lewatywę byłabym skłonna uwierzyć, ale własne sztućce i talerze?! Serio, a myślałam, że takie rzeczy tylko w Chinach... O.o
-
Amadeo, czy Twoją zaczepkę mam rozumieć jako 'jak się nie podoba to won'? ;) Napisałam chyba wyraźnie, że wpisów wartościowych nie brak, a tylko ciężko je wyłuskać w tym szumie informacyjnym. Ile zazwyczaj trwają programy szkół rodzenia? Będę miała tylko miesiąc przed porodem i zastanawiam się, czy jest sens w ogóle coś zaczynać. A jeśli tak, czy czy warszawskie Mamy mogą którąś polecić? Coraz fajniejsze te pajace znajduję.
-
Myślę, że dobrze byłoby wykonać pewien eksperyment myślowy- od kilku tygodni pojawiały się tu nowe Mamy, przedstawiały się i witały. Ile z nich zostało? Ja tu jestem niejako 'z rozpędu', ale jeśli zastałabym coś takiego na początku, to ciężko byłoby mi się odnaleźć w tym bełkocie i znaleźć dla siebie punkt zaczepienia. To powinno być otwarte i przyjazne miejsce, a zrobił się prywatny folwark kilku z Was. Tak jak wspomniałam, wartościowe/ciekawe wpisy[niekoniecznie o ciąży!] giną w tym ględzeniu. A co do sposobu wypowiedzi, to mnie zawsze uczono, że staranna pisownia, zrozumiała treść i składnia są wyrazem szacunku do odbiorcy i jego czasu. A jeżeli KOTS PISZE W TAKI SPOSUB posilkujac sie MILIONAMIII!!!111 znakuf interpunkcyjnych,,,,,, itp. to ciężko odnieść wrażenie, że zależy mu na tym, by ktokolwiek te wypowiedzi zrozumiał i wniosło to cokolwiek do dyskusji. Nie ma sensu nad tym debatować, ale w sumie to dobrze, że kilka z nas na początku z Kamiodką zdecydowało się powiedzieć, co uważa. Umieszczając swoje wypowiedzi publicznie musicie się liczyć z tym, że oprócz miłych słów dostaniecie również niepochlebne recenzje. Szczerze, to nie liczę, żeby tu się cokolwiek zmieniło, bo przecież nikogo na siłę nie powstrzymamy przed zaśmiecaniem tego miejsca.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7