-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Tetide
-
mooniak, to cudownie! Teraz ciesz się obecnością Malucha i niczym innym się nie przejmuj - jak Monja :) ewciab jak piszesz o tym, że czekasz na poród, to próbuję sobie przypomnieć siebie w tym samym czasie i mam wrażenie, że już wieki minęły! :) Te chwile tak szybko mijają, że powinnyśmy się cieszyć każdą z nich bez wyrzutów sumienia. Patrzę na Kornelka i widzę jak po tygodniu bardzo się zmienił. Każdy dzień go zmienia i próbuję zapamiętać go z każdego dnia takim jaki był Zapisuję wszystko co zauważę w jego zachowaniu, pamięć jest taka zawodna :)
-
Aniu, jak nie będziesz miała w życiu zajęcia, to na pewno sprawdzisz się jako pomoc laktacyjna :) Ja jeszcze nie brałam Małego w chustę, chyba umówię się z jakąś doradczynią najpierw. Poza tym tutaj tak leje od kilku dni, że nawet nie da się wyjść. Co chwilę zmiana pogody o 180 st. Wczoraj już myślałam, że wyjdziemy, nawet położna sama doradziła, ale zaraz po jej wyjściu pogoda zrobiła zwrot. Zzdroszczę Ci, że masz pogodę na wyjście :) malutka witamy w gronie rozpakowanych :) - piękna wielkość dzieciaczka. Mój Kornelek to na razie dziecko marzenie - zjadł z jednej piersi o 11:30, położyłam go do kosza i zaraz zasnął. Śpi do teraz i zaraz go budzę na karmienie. Niestety dupka mu się mocno odparzyła- mam wyrzuty sumienia, że nie zaradziłam temu, chociaż tak często go przewijam. Zaczęłam już używać w związku z tym wieluszek, może lepiej skóra będzie oddychać i zaradzę temu.
-
Aniu, przyjrzałam się brodawkom, mają kolor jasnoróżowy, wyglądają na zdrowe, jama ustna Kornela też na szczęście, ale są zmacerowane. Może to jednak stąd ten ból. Ale poszukam poradni , bo już nie wytrzymam tego bólu, a Kornelka nie odstawię od piersi za nic :) Uwielbiam ten moment, kiedy się we mnie wtula :) Dziękuję za porady - jesteś nieoceniona :)
-
Aniu, rozumiem, że się denerwujesz teściową. Zawsze mnie denerwują ludzie jak sądzą, że starsze rodzeństwo noworotków powinno zrozumieć, że tamto wymaga większej opieki. Przecież to też jeszcze dziecko! A jeśli chodzi o zazdrość Danusi, to na pewno sobie poradzisz z tym-bo kto jak nie Ty? :) Mnie dziś boli cięcie bardziej niż w szpitalu, a nic takiego nie robiłam. Muszę chyba więcej leżeć, w końcu to czas połogu jeszcze, ale w szpitalu mnie tak "wytresowano" do opieki nad samą sobą i dzieckiem, że mam wrażenie, że rozczulam się nad sobą...
-
mooniak, na pewno będzie dobrze! Tak bardzo martwiłyśmy się o nasze Maleństwa w ciąży i ostatecznie na szczęście każda z nas zostaje mamą szczęśliwego Malucha, nawet jeśli lekarze początkowo straszyli. Refluks może się zdarzać, każdy z układów fizjologicznych Maluszków jest jeszcze nie dojrzały. U jednego mniej u jednego bardziej. Potrzeba czasu i czasem specjalistycznej pomocy, ale bądź dobrej myśli. Ja myślę i będę trzymać kciuki oby szubko wszystko wróciło do normy. Jak patrzę na mojego Kornelka, to płakać mi się chce i modlę się, aby nic mu nie dolegało. Teraz smacznie śpi, po dobrze przespanej i nie przepłakanej nocy. Wczoraj miałam nawał, ale przystawiałam Małego ciągle do piersi i ograniczyłam przyjmowanie płynów.Lewą pierś musiałam lekko powyciskać, bo nie mam laktatora, a mały nie ściągnął i strasznie bolało. Zgrubienia prawie zeszły, ale dziś mnie boli i martwię się czy sobie czegoś złego nie narobiłam. Mam nadzieję, że to tylko takie pouciskowe.
-
mooniak, jak się czuje Twoje Maleństwo i czemu tak się to skończyło?
-
mamdavi, gratuluję! A do którego szpitala zdążyłaś dojechać? :)
-
Melduję się z domu. Wczoraj dostałam wypis i jestem szczęśliwa, że nie musiałam siedzieć do dziś. Położne już sobie chyba tam o mnie pogadały, że jaka to ja jestem niemiła i "roszczeniowa" (czyli domagam się należnego położnicom traktowania i informacji) i były w kontaktach ze mną bardzo "poprawne", co też nie było fajne, ale przynajmniej rzeczowe. mooniak, Arturek ma taką czuprynę jak nasz Kornelek. Jest śliczny :) grgosia - cudny blondasek! myślałam, że właśnie taki będzie mój Maluch. Nie wiem po kim ma tak ciemne włoski :) Aniu piszesz o teściowej czy swojej mamie? Czym zaostrza sytuację? Może porozmawiaj z mężem, żeby ją trochę przystopował? Ja niestety z bólem pocesarkowym na paracetamolu już w szpitalu musiałam sama sobie radzić. Nadal jestem wściekła na ten szpital, ale jak karmię i pielęgnuję Kornelka to zapominam o wszystkim :) Jest słodziutki! Je i śpi w ciągu dnia, muszę go budzić na karmienie. W nocy dał popisowy koncert i zmianę na 5 pieluch, usypiałam z nim na rękach, ale jestem w nim zakochana na zabój :) A jak weszłam z nim do domu to się poryczałam ze szczęścia, jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. A teraz doczytam co pisałyście od wczoraj.
-
-
mamdavi, dowiedziałam się, że nie ma co się tu złościć na położne i pielęgniarki. Wczoraj z koleżanką poskarżyłyśmy się jednej młodej, że ciężko nam tutaj samym, bez ich pomocy a ona powiadomiła nas, że niestety taki mają tu system: nie ma opieki po porodowej. Zajmują się poródkami wcześniaków i innchy powikłań - tam można liczyć na pomoc. A w przypadku moim i koleżanki z sali, to mogą pomóc w wolnej chwili... Może gdyby informowali o tym wszem o wobec to nie mieli by takich złych opinii, na które tak się żalą...
-
Dziewczyny, dziękuję za miłe słowa. Wczorajszy dzień to dla mnie koszmar. Wieczorem pod wpływem karmienia Kornelka, macica zaczęła pracować na takich obrotach, że ryczałam z bólu, a on ryczał, bo chciał do piersi, czego już nie mogłam zrobić (Mały cały czas chce pierś i spać. Ma bardzo silny instynkt ssania). Przeklinałam, że wybrałam ten szpital, bo połóg tutaj to koszmar. Później już mi przeszedł ból i znów nie mogłam go odstawić na minutę do 4 rano, kiedy już zgodziłam się na podanie odrobiny butelki. Na szczęście nie chciał pić za dużo, położna powiedziała, że nie jest głodny, ale jednorazowo możemy tak zrobić, żeby się zapchał i dał mi się przespać. Spił ok. 5-10 ml. Spaliśmy do 7:30. Dziś jest tu już lepiej, ale też dlatego, że ja szybko doszłam do siebie i mogę o siebie zadbać. Aniu niewiarygodne, że robią w tych szpitalach z naszymi dziećmi co chcą, pomijając nas jako rodziców o chociażby konieczności wykonania czegoś. Czasem się tu czuję jak dziecko w szkole specjalnej lub co najmniej wojskowej. Mam wykonywać to co oni sobie życzą. Rozumiem Twój płacz i nerwy w 100% i jestem z Tobą. Pewni za te awantury lubią Ciebie tam jak mnie tutaj. Trzeba zrobić awanturę, żeby Cię wysłuchano - dramat.
-
Dziewczyny gratuluję nowym rozpakowanym. Niestety nie doczytałam jeszcze wszystkiego, więc nie wiem co się u Was wszystkich dzieje, ale powoli nadrobię :) Aniaradzia, ma nadzieję, że jeszcze nie doczytałam informacji o tym, że Daruś zdrowy i to była zwykła pomyłka. Trzymam kciuki. Idę budzić Kornelka do jedzenia :)
-
Melduję się po ciężkich 24 h. na początku apel do mamdavi - jeśli nie musisz nie jedź na Polną. Może i położne miłe, wbrew moim wcześniejszym obawom, ale burdel mają i nie dostosowują się do własnych procedur! Dla mnie dramat. Jedyna wesoła nowina: wczoraj o 13:07 przyszedł przez cc mój synek Kornel - 3900 i 54 cm. Całkowicie podobny do męża :) Znieczulenie zniosłam ciężko - spodziewałam się tego, bo poprzednio również nie było lekko, ale tym razem odleciałam. Zdążyłam tylko powiedzieć, że nie mogę oddychać. Wróciłam szybko , ustabilizowano mi ciśnienie i dokonano cięcia. Mały był chyba owinięty pępowiną, bo był siny i za skórę odjęto mu jeden punkt, ale nie mam pewności, bo tu nie informują o niczym. Wykupiliśmy poród rodzinny, który uprawniał mnie do dochodzenia do siebie na sali pooperacyjnej przy dziecku i mężu, co nie było mi dane. Ze względu na brak miejsc na sali cesarek zrobiono mi cięcie na innej, z której zwożą na OIOM na który nie wpuszczają męża i nie przywożą dzieci. Kolejne 8 h nie miałam dziecka ani męża obok siebie. Na szczęście pakiet uprawaniał męża do bycia przy dziecku, więc posiedział z nim 2 h, niestety nie mógł kangurować, przez ten swój obojczyk. Po 6h zaczęłam się domagać, żeby mnie zawieziono wreszcie do dziecka, ale przez kolejne 2h nie doprosiłam się i wg nich miałam zrozumieć, że oni mają dużo pracy! dramat! ja ich mam zrozumieć! Zaczęły działać hormony: płakałam i domagałam się swojego, a jak się odezwałam już na ten temat do pielegniarek, które wreszcie raczyły po mnie przyjechać, to mnie zjechana za to, że ja ich nie rozumiem, że taka była sytuacja akurat i trudno, tragedia się nie stała! Tylko, że jedynie ja tak miałam, wszystkie kobiety dochodziły do siebie w towarzystwie męża i dziecka. Zostawiono nas w pokoju po cesarce samym sobie, musiałam nawet Kornela sama włożyć do łóżeczka, jeszcze przed pionizacją. Dziś jest nie lepiej, po nieprzespanej zupełnie nocy, cały dzień ktoś przychodził: ubrać maluszka, rozebrać maluszka, pokazać ranę i robienie tego wszystkiego z podłączonymi kroplówkami. Jeszcze opieprzają, że powoli schodzi kroplówka, bo zginamy ręce. Jak nie zginać jak wszystko same robimy? Przynajmniej go wykąpali i przynieśli mi go śpiącego, więc mam chwilkę dla siebie. Za taki połóg serdecznie dziękuję. Nie tak to powinno wyglądać. Marzę o tym, żeby stąd wyjść.... Przystawiam go do piersi na żądanie, podobno mam odrobinę pokarmu, dla niego wystarczająco jak dla niego, więc kładę się z nim ciągle żeby pobudzać laktację. Nie do końca dobrze go przystawiam, bo szczypie mnie, ale położna laktacyjna już mi pokazała dziś co i jak, więc może się nauczę. Ale już jutro nie wiadomo czy przyjdzie do mnie, bo jest jedna na cały szpital. Porażka.
-
6ch Aniu dziękuję za te wszystkie informacje :) Wątpię jednak czy dadzą mi synka do sali poporodowej przed upływem 4h. Tutaj są jakieś dziwne zwyczaje i każda położna mówi coś innego, a jeszcze coś innego dziewczyny po cesarce :) Na szczęście cięcie ma robić mój lekarz, ale szczerze mówiąc o to też nie jestem jeszcze spokojna... do 12:00 Maluch powinien być już z nami :) Maluch nadal nie ma imienia :/ mamdavi ostatecznie jestem na Polnej, bo nie mam żadnych objawów porodu pomimo wywoływania, a dziecko jest duże i nie chciałam ryzykować, że będę bez swojego lekarza. Tutaj mimo wszystko są powiadomieni, kto mnie prowadzi i położne ostatecznie są bardzo miłe. Jestem mile zaskoczona jak na razie. Ale z jedną panią miałam małe ścięcie, która później już była bardzo miła :) Ale mam nadzieję, że do 30 czerwca to mnie już tu nie będzie, chyba że dołączysz wcześniej? :) Surikatka to cudowne, że zaczęło Ci się wszystko tak samo i naturalnie. Powodzenia :) Martyna chyba Ci się zaczyna poród, opis nie brzmi na skurcze przepowiadające :) Gosia 1 czerwcowa rozbawiłaś mnie tym duńskim, nie domyśliłam się o co chodziło - rebus był za trudny :)
-
Aniu czy dostałaś oksytocynę przed porodem tym razem? Lekarz mówił mi, że on podaje, a teraz położna mi mówi, że nie podają. Już nie wiem, chyba powinnam się upominać o doprowadzenie do skurczy, żeby na zimno mi dzieciaczka nie wyjmowali...?
-
dziękuję diano. no czuję się teraz bezpieczniej, tym bardziej, że mój tłuścioszek mógłby mieć ciężko drogami natury :) Nic mi jeszcze nie mówili o jedzenie, ale pewnie dziś do którejś godziny tylko mi wolno jeść, prawda?
-
witam się II dnia w szpitalu. Badanie nie wykazało jakiegokolwiek skrócenia szyjki - wciąż ok. 3 cm, więc cewnika nie można zamontować, a żelu podawać nie chcą dzień po dniu, szczególnie, że nie przynosi efektów. Podpisałam już zgodę na jutrzejszą cesarkę - dziwne uczucie tak się przestawić na inne rozwiązanie. Przez całą ciążę nastawiona byłam na idealny poród: odchodzące wody, skurcze, sn :) A tu taka niespodzianka. Ale przynajmniej czuję się spokojna, bo wiem co mnie czeka. Anetka, księżniczka I klasa :)
-
Aniu, mam nadzieję, że brzuszek ładnie mi zejdzie, bo na razie wszyscy reagują: o duży masz brzuszek! Oczywiście dopóki mnie widzą przodem śpiewka jest zupełnie inna, bo przodem w ogóle nie widać tego brzuchola :) Zaraz zrobią mi ktg wieczorne więc zobaczymy czy coś jeszcze wyjdzie.
-
Kasiu HP, śliczne usteczka ma Twoja córunia :) Gorzka Czekolado, dziękuję za reakcję, martwiłyśmy się, ale widzę, że na szczęście nie potrzebnie. Ja też przeprowadziłam się za miasto i siedziałam do wczoraj w ogródku, bo nigdy tego nie miałam, więc rozumiem :) Z Maluchem będzie wszystko OK. Te pomiary są czasem do poprawki :) Matko jak w tym szpitalu monotonnie i sennie, aż nie chce mi się nawet czytać, pomimo, że chcę znać dalszy ciąg akcji w książce :) Pozdrawiam, odezwę się jak coś będzie się więcej działo u mnie.
-
Dziewczyny, tym razem ja się melduję ze szpitalnego łóżka. Stawiłam się na 9:00 i dopiero teraz mam chwilkę dla siebie. Jestem wykończona tymi badaniami, ktg itp. Podano mi na razie tylko żel i na ktg podchodziły skurcze do 100, ale ja ich nie czułam jakoś szczególnie, więc nie są porodowe. Czekamy dalej na dojrzewanie szyjki i mam nadzieję, że akcja rozkręci się jak mój gin będzie w szpitalu, a to będzie w poniedziałek. Aniu, Dareczek już wygląda na wypoczętego po porodzie i jest śliczny. Na dzisiejszym usg mi wyszło, że Maluch będzie miał 4100 minimum - tłuścioszek mój, teściowa będzie zachwycona :) Moja mama przerażona, jeśli będę miała rodzić sn :)
-
Aniu, masakra, co Ci paracetamol da po takim cięciu - podejrzewam, że to były jakieś położne sadystki co to wszystko wiedzą najlepiej i pewnie do tego niepotrzebnie wymieniłaś nazwę leku, bo przecież nie wolno Ci wiedzieć co Tobie potrzeba :) Takie są, znam takie osobiście :) Jak tak czytam o tym, że taka obolała musisz już się opiekować synkiem, bo on już jest na zewnątrz i to nie "Twoja zgaga" tylko jego potrzeby już wzywają... trochę mnie to przeraża czy ja dam radę... Surikatko, ja też już wygolona ale tym razem się postanowiłam już nie gimnastykować i poprosiłam męża :) Niech ma jakiś wkład w te przygotowania :) A wiesz może jaką masz szyjkę? bo zastanawiam się nad sposobem w jaki mnie zamierzają indukować do porodu - pierwszy raz o czymś takim słyszę. Powodzenia jutro :) Jeszcze muszę torbę odrobinę przepakować, bo kosmetyki miałam naprawdę miniaturowe na 2 dni, a teraz idę na co najmniej 4 ... o rany, jak ja to zniosę. Już leżałam tam 2 lata temu, mam nadzieję, że coś się poprawiło.
-
6 ch evcik, jak lekarz tak mówi to trzeba słuchać. Wiem, że na drucie na pewno 6 tyg trzeba jak z jajkiem, ale jak ma szynę, to na szczęście nie będzie z tym problemu. Noga musi być dobrze zrośnięta, żeby na niej stanąć i móc rehabilitować - to nie obojczyk, jakby nie było :) Noworozpakowanym gratuluję i szybkiego powrotu do formy życzę! :) Malutkie te dzieciaczki macie. U mnie szykuje się tłuścioszek - nie podejrzewam, aby był poniżej 4 kg :) kasiu, my też mamy bliźniaki teraz - ale te astrologiczne ;) Zazdroszczę Ci parki, mam nadzieję, że przy rodzeństwie dla pierworodnego uda się z dwójeczką :) Właśnie wróciłam od lekarza, ze skierowaniem na oddział na jutro. Mam się stawić o 8:00 i indukcja zacznie się od żeli i cewników skracających szyjkę - moja ma nadal 3,8 cm :/ Pewnie potrwa to 2 dni i jeśli nic się nie wydarzy w tym czasie to w poniedziałek podadzą oxy. Dziś na ktg miałam już kilka małych skurczy - nie do porodu, ale aż miło patrzeć, że coś się ruszyło :) Trochę mam chyba stresa powoli. A przede wszystkim to leżenie w szpitalu przeraża mnie nieco. Koleżanka powiedziała, że skurcze porodowe są takie same po oxy jak i bez - rodziła 5 razy, w tym 2 z oxy. Tak naprawdę odczuwanie tego bólu zależy od naszego progu bólowego, samopoczucia, dnia i od tego który raz się rodzi :) Myślę, że np dzisiejszy dzień nie jest dobry do znoszenia bólu - u mnie na zmianę pada i grzeje słońce - wykończyć się można..
-
evcik, gratuluję powrotu męża - mój też już w domu zdrutowany :) Na nogę uważać musicie 6 tygodni, szczególnie jeśli to drut, a nie blaszki. Nie zapominajcie o biernych ćwiczeniach, bo w nodze mięsień zanika po tygodniu, a później ciężko go odbudować, a po zdjęciu gipsu potrzebna jest masa mięśniowa jeszcze bardziej, żeby stabilizować nogę - taki mały paradoks: jak trzeba to wtedy ich nie ma :) Mój mąż nie będzie mógł nawet wziąć dziecka na ręce, absolutnie, nawet 1 kg nie wolno mu wziąć na rękę przez 3 tyg, później może powoli lekko obciążać, ale zostaję sama ze wszystkim :(... nawet takie prozaiczne rzeczy jak wylanie wody z wanienki, czy przyniesienie Malucha do karmienia... mamalino, to super, że z mężem nic poważnego, ale niech już pomyśli trochę o sobie i nie przemęcza tak bardzo, bo trójką dzieci i Tobą ktoś musi się zająć :)
-
Martyna, Surikatka ma rację - nie dawaj mu szans bez końca. Z takimi problemami trzeba być twardym i konsekwentnym. Musi wiedzieć co go czeka, jeśli się nie dostosuje, dlatego uprzedź o swoich planach, żeby nie zarzucił, że nic nie mówiłaś. A później konsekwentnie wykonaj plan. Ocknie się, że to on ma najwięcej do stracenia. Przecież chce być z dzieckiem. Aniu, gratuluję!!! Daruś wcale nie taki wielki jak przepowiadano! powiedziałabym, że bardzo w normie :) Dziewczyny nie przesadzajcie, dzieci rodzą się znacznie większe co raz częściej, wyjątkowo u nas jakieś malutkie dzieciaczki się trafiają :) Ale teraz radości macie! Obyś szybko doszła do siebie :) Aguśka, Emilia, Wam również gratuluję. Aguśka długo nas trzymałaś w niewiedzy :) Kamyczku, Ty również długo milczałaś, mama nadzieję, że to nie przez złe samopoczucie, ale chciałaś spędzić duużo czasu z dzieciaczkiem :) Gratuluję La mariposa, cieszę się, że udało się zdać egzaminy w czasie i teraz spokojnie będziesz mogła cieszyć się macierzyństwem :) Mój synek też jest grzeczny i przeczekał te wszystkie nasze zawirowania. Mąż już w domu, z kamizelką ochronną (cóż to za koszty takiego ubranka!), ale szczęśliwi jesteśmy, że wreszcie w domu. Jutro ostatnia wizyta u lekarza i pewnie w sb na oddział, bo nadal nie ma nawet najmniejszego skurczu.
-
Dziękuję Agnieszko, już sobie jeden wzór wybrałam - ja lubię marynistyczne wzory, które ciężko znaleźć w normalnej cenie, a tu są :) Faktycznie ochraniacz nie powala długością, ale cena jest też nie wysoka, właściwie to tańsza niż gdzieniegdzie 2-elementy :) Jeszcze ktoś kupował pościel z wypełnieniem, z tego co pamiętam, bo okazuje się, że nie mam też kołderki, a tam można było sobie wybrać rodzaj wypełnienia.