Hej Olimpijka rano obudziłam się jakbym wpadła do kałuży (czyli coś tam we mnie walczy), szeptem mówię, mogę też zarzęzić ale oszczędzam tych wrażeń bliskim i kuruję się. Pomimo złotej jesieni, dzień domowy, tylko będzie spacer po Ulę i do domu.
Fajne takie oczekiwanie na dzidziusia. Przykre z drugimi znajomymi, ale niestety samo zycie.
herbatkę dużą ja chętnie