
M.C.
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez M.C.
-
Przypomniało mnie się co jeszcze chciałam napisać, a więc jeśli chodzi o bliznę po cięciu - jak już jedna z was napisała, iż jest tak nisko, iż praktycznie nie widoczna - to w pełnym tego słowa znaczeniu, dla uspokojenia, potwierdzam bez cienia wątpliwości :) Nie wiem, czy zależy też od odpowiedniego jej wietrzenia, czy jak ... ale w pierwszym moim przypadku zrobił mnie się paskudny bliznowiec - może dlatego choć pewności nie mam, iż po porodzie dawali siateczkowe majteczki, które nie przepuszczają powietrza ... za drugim i trzecim razem u nas powiedzieli, że jak już to tylko majteczki bawełniane i jak najwięcej wietrzenia - zagoiło się jak na psie bez stosowania żadnych cudownych maści :) Agata86 - ja za pierwszym razem też bardzo chciałam, żeby mąż był przy mnie i nad wszystkim czuwał, więc jak najbardziej Ciebie rozumiem - no i się udało :) Pozdrawiam i spadamy po córeczkę do przedszkola - dzisiaj mają dzień dziecka i dmuchańce w ogrodzie, więc pewnie za szybko nie wrócimy :)
-
Witam dziewczyny :) Ostatnio napisałam wam "odpowiedź", ale coś się w komputerku powciskało / poprzestawiało i całe moje wypociny znikły w ciągu jednej sekundy :/ Teraz nadrobiłam parę stron mojej nieobecności i próbuję od nowa coś nastukać w klawisze ... Jasne, że poród naturalny jest najlepszy dla mamy i dziecka, ale osobiście (jeśli chodzi o mnie) przy dwójce szczęść nie ryzykowałabym zdrowiem bliźniaka drugiego (tak oznaczają dzieci w szpitalu) ... jasne nie powiem, że jest to nie wykonalne, ale chyba nie ma sensu się denerwować i "na wariata" lecieć na stół operacyjny ... bo wiadomo drugi maluszek nie urodzi się bezpośrednio po pierwszym, a tutaj liczą się minuty na jego zdrowiu i samopoczuciu (chociażby głośny przypadek naszego polskiego sztangisty - chociaż tutaj odwrotnie, bo lekarze nie chcieli wykonać cc) ... O laktację po cesarce, też nie musicie się martwić ... wcześniej, czy później nadejdzie do każdej z was :) Moje dwie poprzednie ciąże również były zakończone cięciem i obie dziewczynki były na piersi (tylko i wyłącznie) od samego początku - nie wiedziałam, co to jest butelka :) Natomiast z bliźniaczkami moja "mleczarnia" już nie nadążała za ich apetytem i musiały być dokarmiane mm już w szpitalu :) Tak, więc głowa do góry - natura czy cesarka - mleczko będzie, a wszystko zależy od apetytu waszych bąbelków kochanych, a nie od sposobu porodu :) Ktoś tam pytał, jak to jest po cc z mamusią i noworodkiem - więc jest dokładnie tak jak napisała LEWEL ... jak jest wszystko okey, to maluszek "leci na oddział" do tatusia ... w Polsce (w zależności również od szpitala) może być tatuś przy cesarce - trzeba byłoby się dowiedzieć, bo bywa naprawdę różnie, a w Niemczech wpuszczają bez żadnego problemu :) Agata 86 - co to za kolejne badania Cię czekają, że znowu chcą Cię mieć na swoim oddziale ??? :) Coś jeszcze miałam napisać, ale po tych dziesięciu dniach przerwy naprawdę wszystko się ulotniło, a więc pozdrawiam was serdecznie i do następnego poczytanka - mam nadzieje, że nie zasnęłyście ... a szczególnie te dziewczyny z początku ciąży, gdzie sen jest głównym priorytetem dnia codziennego :)
-
Agata86 - jasne, że jak najbardziej trzymamy kciuki za jutro i przez kolejne tygodnie, aż do rozwiązania :) Czekamy na wiadomości :) Oj, oj nadchodzą upały - czyżby tropikalne lato się zapowiadało ... pierwszy w sumie dzień, a ja tak naprawdę mam już dosyć - więc tym bardziej szacuneczek dla was podwójne kangurki :) Trzymajcie się :)
-
Ja też postawiłam na oliwkę dla niemowląt, bo również wyczytałam - że najlepsza ... w pojedynczych ciążach bez wątpienia dała radę bez zarzutów, ale w podwójnej - niestety przegrała i jest pamiątka w postaci rozstępów, ale zbladły i wyglądają jako tako - przynajmniej nie zatruwają mnie samopoczucia :) Dla mnie - jak dla całej stukającej w klawisze tutaj reszty ... najważniejsze dzieciątka - moje kochane dziewczynki :)
-
Nie wiem, czym to jest spowodowane - ale pamiętam, że moja malutka też pod koniec ciąży się tak potrafiła źle ułożyć - że mnie bolało i kłuło podczas każdego jej kopnięcia / ruchu do tego stopnia, że musiałam nawet przystanąć ... jej było na maksa wygodnie, bo bez przerwy wracała do swojej wyjściowej pozycji (próbowałam jakoś zmienić jej pozycję, ale udawało się tylko na momencik) ... całą dobę mnie tak trzymało, a na następny dzień już było okey, więc spokojnie :)
-
Agata86 - możliwe, że mało jak na ciążę bliźniaczą, a może akurat w sam raz, ale i tak do tej pory nie chce ze mnie wszystko zejść tak jak powinno ... brzuszek został tak jakbym jeszcze jedno dzieciątko nosiła pod serduszkiem ... nie wiem, ile obecnie mam jeszcze na plusie (może też nawet nie chce wiedzieć), ale póki co mam wymówkę popsutą wagą :) Początki były fatalne, gdyż całe trzy miesiące mnie mdłości męczyły i kompletnie nic się nie przyjmowało ... nawet herbata ze mnie leciała (za przeproszeniem), więc początkowo pewnie też schudłam, dopiero później zaczęłam przybierać na wadze ... gdzie pod koniec zaaplikowali mnie tę "drastyczną" dietę dla cukrzycowej mamuśki i znowu się waga unormowała - średnio przybywało mnie plus minus 0.7 kg co trzy tygodnie :) Trzeba będzie się w końcu wziąć za siebie - tym bardziej, że coraz cieplej się robi z każdym dniem ;/ W poprzedniej ciąży miałam 25 kg na plusie i skoczyłam liczyć, jak tylko sobie to uświadomiłam :) Pozdrowionka i do poczytanka następnego :)
-
OllaLa - naprawdę super i brawo dla Ciebie, że chłopcy w brzuszku rośną równiutko i zdrowo i nie ma wśród nich zjawiska podkradania ... bo do dzisiaj pamiętam słowa lekarza, że łatwiejsza jest ciąża dwujajowa :) Trzymajcie się dziewczyny - trzymajcie ... ja też żyłam z nadzieją od tygodnia do tygodnia i modliłam się, oby jak najdłużej w jednej całości ... wam też się uda - naprawdę się bałam każdej wizyty kontrolnej u ginekologa ... hehe teraz to już tylko wspomnienia :) Super dziewczyny, że udało wam się wytrwać bez rozstępów ... ja miałam na plusie około 15 kg, a wszystkie dodatkowe kilogramy poszły właśnie w brzuszek, a co za tym idzie miałam na nim mega dużo rozstępów od pewnego tygodnia ciąży ... ale co tam brzuch - dzieciaczki najważniejsze :) Pozdrawiam serdecznie na końcówce niedzielnej :)
-
Witam Twinsówkę :) U mnie bliźniaczki są dokładnie przekazane genetycznie ze strony męża ... w mojej rodzinie, ani jednego bliźniaka patrząc daleko wgłąb korzeni :) Pozdrawiam :)
-
Gratulacje :) Cieszę się, że z Natalką wszystko okey i tak jak mówisz - dobrze, że tylko skończyło się na antybiotyku ... ale teraz będzie już tylko lepiej i wkrótce będziecie w komplecie :) Pięcioro skarbów biegających po domku, to nieźle wyzwanie ... brawo :) A powiedz mnie jeszcze, bo nie do końca jestem w temacie ... wszystkie cztery miałaś cięcia, czy wcześniejsze pociechy urodziły się naturalnie :) Brawo dla lekarzy, że szybko wiedzieli - co robić ... bo w dzisiejszych czasach, to różnie z tym bywa, więc oby żadna z nas nigdy nie trafiła na żadnego popaprańca znudzonego tym co robi ... głowa do góry - musi być dobrze :)
-
U mojego męża, to sporo było ciąż bliźniaczych - no może nie bezpośrednio w naszej linii, ale zawsze ... babcia i mama miały rodzeństwo bliźniacze - kuzyn oraz ciocia też ma bliźniaków ... dalej, głębiej mnie nie wiadomo, ale różnie bywa :) U nas to wszystkie powyższe ciąże były mieszane, czyli chłopczyk i dziewczynka ... tylko my mamy dwie dziewczynki :) Jeśli chodzi o podobieństwo bliźniaczek, to zależy kto patrzy - dla nas dziewczynki nie są podobne i odróżniamy od początku bez problemów - jedna jest większa, a druga ciut drobniejsza ... dziadki jak zaglądają, to zawsze się pomylą i zawsze strzelają kto jest kto ... starsze córeczki też mają jeszcze problem z rozpoznaniem siostrzyczek i dziadki też się dopiero uczą częściej trafić dobrze hehe wynaleźli sposób odróżnienia dziewczynek po uszkach ... obcy jak zaglądnie do wózka, to zawsze mówi, że identyczne :) Postaram się wrzucić fotkę w najbliższym czasie - do ocenienia ich podobieństwa :)
-
Agatama, czyli można powiedzieć, że pomalutku marzenia się spełniają ... fajnie - sobie obmyśliłaś plan działania i faktycznie dwóch bodyguardów dla małej gwiazdeczki, to będzie jak znalazł :) Ciekawa jestem, czy się uda ... ale to czas pokaże w najbliższej przyszłości ... no chyba, że za drugim razem również traficie podwójnego gola i każda księżniczka będzie miała swoją obstawę - super fajna sprawa :) A bliźniaki w Twoim przypadku - to genetyczne obciążenie, czy takie się po prostu udało trafić szczęście ??? :) No i jeszcze nie doczytałam - będzie dwóch chłopców jednakowych, czy maluszki są dwujajowe ??? ;) Moje dziewczynki są dwujajowe i z linii genetycznej od strony męża :) A tak tak - mam cztery dziewczynki ... między starszymi jest nie całe półtora roku różnicy, więc prawie bliźniaczki (pierwsza klasa i zerówka) ... no i "prawdziwe" pół roczne bliźniaczki :) Poniedziałek już blisko ... postaramy się czas umilić, oby zleciało jak najszybciej - trzymajcie się całą trójką jeszcze w jednej całości :)
-
Agatama - no tak :) Kto nie doczyta, ten zmyśli hehe ... przeczytałam "wychodzimy" i pomyślałam, że was wypuszczają na weekand, a w poniedziałek masz się stawić ponownie ... a to było "wchodzimy" w następny tydzień :) Trzymaj się dzielnie, choć już pewnie tęskni się za swoim wygodnym łóżkiem i mężem przy boku ... będzie dobrze - musi być, zobaczysz, bo nie ma przecież innej opcji :) Moje dziewczynki też były niezłymi akrobatkami ... na każdym "podglądaniu" leżały inaczej, a ja byłam wręcz przekonana, że bliźniaki jak wpadną do brzuszka, tak będą do samego końca - bo nie mają zbytnio miejsca na akrobacje podłużno poprzeczne :) W ostateczności urodziły się jedna główką, a druga dupcią - w czepku urodzona ... lekarze się śmieli, że nawet w całym stroju kąpielowym, taka było obklejona :) Spokojnego weekandu :)
-
Dokładnie "agatama" - oby maluszki w brzuszku wytrzymały jak najdłużej, gdyż jakby nie patrzeć jesteś dla nich najlepszym inkubatorkiem :) Pozytywne myślenie, to już połowa sukcesu - więc głowa do góry :) Mam nadzieje, że sytuacja opanowana skoro wypuszczają Cię do domku ... ale to dobrze - w domku wśród bliskich zawsze się szybciej dochodzi do siebie - trzymam mocno kciuki, żebyś jeszcze pochodziła trochę "w promocji brzuszkowej" bez konieczności przyspieszania porodu :)
-
Witam Was Dziewczyny :) Oczywiście bardzooo dziękuję za cieplutkie przyjęcie :) Jasne, że z chęcią się wszystkim z Wami podzielę jak to było w moim przypadku, a jak o czymś zapomnę - to pytajcie nawet ponownie :) Moja ciąża przebiegała prawidłowo i bez żadnych większych niespodzianek. Jedynym moim minusem było brak odpowiedniego poziomu żelaza, ale to pewnie ma każda albo większość z Was (trudno nie mieć braków tego pierwiastka przy podwójnym obciążeniu), no i łykałam jeszcze magnez na skurcze łydek. W okolicach 30 tygodnia ciąży przyplątała mnie się jeszcze cukrzyca ciążowa, która (pod kontrolą diabetologa) przy przejściu na ichną drastyczną dietę się unormowała - na szczęście bez konieczności podawania insuliny :) Co trzy tygodnie byłam pod kontrolą swojego lekarza ginekologa, ale za każdym razem wszystko się prawidłowo trzymało i nic się kompletnie nie działo do samego końca - jak to mój lekarz określił "jestem nie do zdarcia" ... tym bardziej, że dwie poprzednie ciąże były rozwiązywane cesarskim cięciem, a tutaj dodatkowo trafiło się podwójne obciążenie organizmu, więc różnie mogło być na finishu ... no i dodam, że należę do osób malutkich (157 cm i 47 kg), więc sama jestem dla siebie pełna podziwu :) Bliźniaczki urodziły się na przełomie 38/39 tygodnia ciąży (11 dni przed terminem) bez praktycznie rozpoczętej akcji porodowej ... po prostu lekarz bał się dłużej czekać - wszystko odbyło się okey i bez komplikacji :) Jedna dziewczynka ważyła: 2950g 56 cm, a druga: 3100g i 52 cm - obie dostały po dziesięć punktów na dzień dobry i od razu trafiły do normalnych łóżeczek (jedynie z "termoforkiem" na pleckach w celu utrzymania odpowiedniej temperatury ich ciałka) i przyjechały do mnie na salę :) A pół roku minęło jak jeden dzień ... początkowo mieliśmy problemy ze spaniem i zasypiały dopiero grubo po północy, więc byliśmy lekko mówiąc wyczerpani, ale już się wszystko unormowało ... odpukać w niemalowane, bo zawsze jak pochwalę, to się wszystko odwraca do góry nogami :) :) :) Dziewczynki są mega spokojne i w sumie tak jakby ich w ogóle nie było, ale nie ma co ukrywać charakterki też są już widoczne i ze skrajności w skrajność - jedna na maksa spokojna taka "oaza spokoju" i trochę poważniejsza, a druga to "istne tornado" (albo według najstarszej córki "turbo"), więc za pół roku, to pół chałupy pewnie nam rozniesie - ale zawsze uśmiechnięta i nawet w oczkach widać wtedy takiego małego urwisa :) :) :) A starsze dziewczynki - mniejszymi wprost zachwycone do tego stopnia, że jakby mogły, to wszystkie spałyby w jedynym łóżeczku :) Najważniejsze, że zdrowe - bo na to żadne czary nie pomogą ... chociaż mamy już za sobą ospę wietrzną (przyniesiona z przedszkola i cała czwórka chorowała jedna po drugiej w odstępach dwu tygodniowych) oraz po niej powikłaniach w formie zapalenia oskrzeli i płuc, ale już na szczęście jest wszystko dobrze ;) To tak z większego grubsza o naszym "babskim gangu" - pozdrawiam was serdecznie :)
-
Cześć dziewczyny :) Przeglądnęłam google w poszukiwaniu jakiegoś fajnego forum z podwójnymi mamuśkami, a zarazem tętniącego życiem do dnia dzisiejszego ... trafiłam na Was dziewczyny i trochę poczytawszy (wszystkiego oczywiście jeszcze nie dałam rady), ale powróciły wszystkie wspomnienia związane z podwójnym szczęściem zamieszkałym w brzuszku :) Wszystkim "rozpakowanym" mamusiom oczywiście składam ogromne gratulacje i mnóstwo uśmiechu z bycia rodzicami, a tym jeszcze "w dwupaku" - powodzenia i spokojnego rozwiązania :) Pewnie powiecie, że jestem "trochę przeterminowana" i nie pasuję do Waszego zgranego już forum - gdyż moje bliźniaczki w minioną niedzielę (04.05.) skończyły już pół roku, ale mam nadzieje - że mnie mimo wszystko jednak nie odrzucicie :) Będzie miło powymieniać się doświadczeniami, bo bycie podwójną mamą za jednym podejściem - nie ma co ukrywać, ale to nieźle wyzwanie ... chociaż bliźniaczki są moim trzecim i czwartym szczęściem, to zawsze - to inaczej niż być mamą pojedynczą, bez konieczności rozdwajania się za każdym razem :) A więc trzymajcie się dzielnie wszystkie dziewczynki, głowa do góry i do usłyszenia :)