Skocz do zawartości
Forum

nauzyka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nauzyka

  1. Dnia pewnego, chyba w czwartek, Zaczął kichać mały Bartek... Zakręciło małym noskiem Katar kręcił każdym włoskiem. Włoskiem w nosie i na głowie Kręcił KATAR, co się zowie! A... psik! Kicha Bartuś cicho... A... psik! Katar! Niech to licho! Katar cieszy się i skacze: „Och, Ach... wreszcie ją zobaczę!” A.. psik! Katar dalej pląsa … i już leje się spod wąsa! Bartek znaleźć sposób chce, by kataru pozbyć się. Najpierw wsuwa nos do worka... Szuka w środku chyba... korka! A.. psik! Katar nie ustaje... Kicha, prycha, żyć nie daje! Chłopiec w rękaw nos wyciera ... Mama w szoku nań poziera: „Bartku! Proszę – weź chusteczkę! Katar: „A! Mam panieneczkę!” Bo choć brykał, czasem szlochał.. Katar się w Chusteczce kochał. Chciał zaprosić ją do tańca. Do oberka. Do łamańca. Tak oto, u Bartusia się poznali... często – gęsto (!) tańcowali... Chusteczka delikatnymi ruchy. Katar leniwy jak... kluchy! Tańcował tak Pan Nosek i Panna Chusteczka aż się Bartuś spocił.. z deczka ;) A nim cały tydzień minął.. Cały Katar jakoś... spłynął :)
  2. Czy Wasze dzieci lubią audiobooki? Moje BARDZO :) Zawsze gdy rysują, lepią lub "tworzą" staram się jakiś im włączyć. A może macie jakieś, które moglibyście polecić... (mamy kilka sztuk"100 bajek naszego dzieciństwa. Gwiazdy czytają", "Pulpet i Prtudencja. Smocze pogotowie ratunkowe", "Bractwo srebrnej łyżeczki" i nasze TOP 3, ktore GORĄCO polecam: "Duch starej kamienicy", "Historyjki o historii" i "Bajkowe lulanki")
  3. Ja myślałam o naleśnikach. Ale możliwe, że się pokuszę i już dziś zrobię domowe pyzy (bezmięsne) ziemniaczane - o ile czas pozwoli - okrosiłabym tylko uprażoną cebulką i masłem... Oj sobie apetytu narobiłam
  4. domi81-śliczny - chyba też się pokuszę o pingwina, bo u mnie dotąd były auta, biedronka i torty zwijane. Ale chłopcy uwielbiają pingwiny z Madagaskaru - więc to będzie dobry pomysł, puki co mam jeszcze parę miesięcy - ale myślę, że to byłby strzał w 10 :)
  5. anaaa - u mnie młodszy też "nieobliczalny". I rozumiem Cię - skoro się odkurzacz rozkłada, trudno dać go "w małe łapki"- ale gorąco polecam sprzęt za 4/5 zł do sprzątania (wyłącznie z dywanu). Taka szczotka typu "kasia" do okruchów (2ocm x 8 cm) - ja kupiłam w sklepie chińskim (ostatnio musiałam drugą dokupić bo walka była) - dzieciaki uwielbiają efekt jaki daje. Rozsyp np. ryż na dywanie, a sama zobaczysz z jakim zapałem będą sprzątać. U mnie sprawdza się gdy np. są goście i coś się dzieciakom rozsypie, ciastka czy cukier. Trudno wtedy lecieć po odkurzacz, a to małe jest i poręczne (wygodniejsze niż szczotka i szufelka)- chłopaki już wiedzą i sami szybciutko lecą i wyciągają - zwłaszcza, że owi goście zazwyczaj chwalą jakie to "porządne" dzieci. Pochwały robią swoje Też mam gazową kuchnię, ale za to czasem chłopcy pomagają warzywa kroić (nieostrym nożem), mieszają, dosypują, ciasto gniotą itp.
  6. Gratulacje - naprawdę fajna nagroda
  7. Ogórkowa. I może jakieś mięsko (w końcu to ostatki) A macie pomysły na jutrzejszy postny obiad (popielec)... Poza rybą.
  8. nauzyka

    Ciasta bez pieczenia

    Rafaello - wersji jest wiele, dla mniej wymagających mam taką: 2 paczki krakersów 3 budynie śmietankowe na 1/2l. mleka 1 litr i 1/2 szklanki mleka duża paczka wiórek kokosowych kieliszek wódki lub likieru malibu/krówka/adwocat szklanka kremówki + 1/2 szklanki cukru+śmietan fix (lub opcjonalnie od 1/2 do 3/4 kostki masła) Krakersami wyłożyć formę. Wiórki odrobinę przyrumienić na suchej patelni. Kremówkę ubić z cukrem i fixem. Na mleku ugotować budynie i do jeszcze ciepłej masy wmiksować wiórki i kremówkę, ewentualnie troszkę przestudzić i wmiksować masło. Masę od razu wyłożyć na krakersy, przykryć kolejną warstwą krakersów. Schłodzić i gotowe. (ja budynie zazwyczaj gotuje domowe, ale w tej wersji też jest pysznie - i najczęściej krakersy dzielę na 3 części i przekładam dwa razy kremem budyniowo-wiórkowym). Smacznego
  9. nauzyka

    Ciasta bez pieczenia

    Przesłodki torcik kawowo-bezowy - jeden cukier (nie mam co prawda zdjęcia bo cały był zszedł nim zdążyłam o takowym pomyśleć) W nd postanowiłam wykorzystać białka z pączków i walające się po szafce biszkopty i bezy. 6 białek paczka biszkoptów (najlepsze długie i delikatne garść bez 2 szklanki cukru 3 łyżeczki kawy rozpuszczalnej kilka kropli soku z cytryny szczypta soli Połową biszkoptów wyłożyć formę (u mnie mała tortownica, bo przekładałam biszkoptami jeszcze raz). Dobrze schłodzone białka ubijać na wysokich obrotach ze szczyptą soli. W tym czasie 2 łyżeczki kawy rozp. zalać 1/2 szklanki wody, zagotować i rozpuścić w tym 2 szklanki cukru. Do ubijanych białek wlewać gorącą (tyle co zdjętą z ognia) masę kawowo-cukrową. Miskę z masą przenieść nad gotującą się w garnku wodę, tak, by "stała" nad parą, po czym miksować jeszcze 10 minut. Pod koniec miksowania dodać kilka kropli soku z cytryny, pomiksować jeszcze chwilę, po czym zdjąć miskę z pary, wkruszyć w masę bezy (ja łamałam je tylko na pół) i nakładać masę na biszkopty. Przykryć drugą warstwą biszkoptów, opruszyć utartą łyżeczką kawy rozpuszczalnej i schłodzic jakieś 4 godziny w lodówce Masą można przekładać ciasto karpatkowe lub dobrze nasączony biszkopt. Masa w wersji bez kawy to po prostu krem ptysiowy. Zamiast kawy można użyć syropu malinowego/jagodowego czy innego-zabarwi masę. Kiedyś robiłam tę masę z galaretką cytrynową rozpuszczoną w 1/2 szklanki wody i 1 szklanką cukru zamiast dwiema - wyszła super - i przekładałam nią biszkopt - cudnie wyszło, zwłaszcza, że z wierzchu posmarowałam biszkopt masą cytrynową a'la lemon curd.
  10. Ptysie to też smak mojego dzieciństwa (woda cukrowa w przepisie na ptysie to hardcor: na pięć białek, trzeba w 1/2 szklanki wody rozpuścić 2 (tak dwie!) szklanki cukru, ale jeśli ktoś lubi ptysie to warto, potem wystarczy już tylko ciasto karpatkowe, zmrozić w lodówce i już)
  11. Nikawa kogel mogel: Wersja 1: żółtko utrzeć z cukrem (ile wlezie ;) byleby cukier był drobny-ale nie puder-u mnie z reguły jakieś 3/4 łyżeczki, ale to zależy od wielkości żółtka) na baaaardzo puszystą masę Wersja 2: żółtko utrzeć z cukrem na puszystą masę i dodać kilka kropli rumu -wersja dla dorosłych ;) Wersja 3: JW. Tylko zamiast rumu dodać kilka kropli soku z cytryny Wersja 4: ( to wersja mojej cioci-ale średnio przeze mnie lubiana) żółtko utrzeć z cukrem na puszysta masę i dodać ubite z cukrem na sztywno białko Osobiście polecam wersje 2 i 3 :) MNIAM I ja nie ucieram łyżką tylko robotem lub spieniaczem bo robię to nad garnkiem (na parze), żeby się te żółtka zaparzyły i nie były takie surowe. Ps. Białka ubijane przez jakieś 5 min, na parze z wodą cukrową (wrzątek z rozpuszczonym cukrem) to krem na ptysie, wystarczy wlewać tę wrzącą wodę cukrową na białka a pod koniec ubijania dodać parę kropel soku z cytryny. Więcej białek trzeba ubijać dłużej np. 4/5 białek to tak około 10 minut.
  12. Nikawa jestem pod wrażeniem, moi jeszcze do patelki i żelazka nie podchodzą. Też jestem zdania, ze należy w nich teren entuzjazm do pomagania rozwijać i bynajmniej nie wyręczać ich we wszystkim, a już na pewno nie zabraniać im pomocy, ktorą sami oferują-dzieci lubią czuć się potrzebne (jak każdy) i dorosłe. Swoją drogą ciekawe, czy ten "dziecięcy zapał" do obowiązków dorosłych przetrwa w naszych dzieciakach etap dorastania ;) Mam nadzieję, bo przecież czym skorupka za młodu nasiąknie...
  13. nauzyka

    Tłusty czwartek ;)

    NATKA08 - przepis rzeczywiście prosty. Chyba się skusze :) Uwielbiam faworki a u mnie w tym roku nie było (znaczy mamusia nie zrobiła, bo pączki i chrusty to jej domena) - a przepis prościutki więc mnie zachwycił - bo ja prosta dziewczyna jestem i kocham prostotę :) Pączki już zrobiłam po raz pierwszy to i faworki mogę :) Naprawdę dzięki za przepis :) Dam znać jak wyszły :)
  14. Rosół z ryżem, a dla Adasia (anty-ryżowy) lane kluseczki na rosole. Na drugie: pierś z kurczaka w panierce.
  15. Moi chłopcy szykują zastawę do posiłków. Gdy przyjdą goście, donoszą do stołu to, co mogą. Odkurzają (od niedawna nawet młodszy) i podają pranie do rozwieszenia. Lepią pierogi i w trakcie miksowania ciasta dodają składniki. Do sprzątania zabawek czy własnych ubrań muszę młodszego gonić (i to jak), choć on w największym bałaganie po prostu WIE gdzie co jest(!). Starszy po prostu MUSI mieć porządek w swoich rzeczach więc nawet czasem sprząta po bracie, żeby sobie "własnego" ładu nie burzyć :) A na zakupach noszą mi już siaty :) te niezbyt ciężkie oczywiście ;) Nikawa to Twój syn smaży naleśniki i prasuje? Pożycz mi go PROSZĘ - zwłaszcza do prasowania :) A tak serio to masz rację, moi też lubią zabawę w dorosłych - czują się wtedy tacy ważni i potrzebni :) Margeritka u mnie też kochają skrzynkę narzędziową tatusia :) Gorzej bo tatuś ma całą szafę i dwie piwnice zapełnione różnymi narzędziami (zadam to "głupie-kobiece" pytanie: po co komuś 6!!! wiertarek?) - taki z niego maniak. Ale... jak już coś tam z tatusiem dłubią, to mam spokój przez ładnych parę godzin :) A oni niby wtedy pomagają (czyt. przeszkadzają) tatusiowi :)
  16. Dziewczyny Bettyy chyba chodzi o piekarniku. Tak mi się wydaje, że już coś kiedyś wspominała, że piekarnik prosi się o wymianę (tak Bettyy?). Bettyy ja się dorzucę do tej wymiany pod warunkiem, że będziesz mi wypieki podrzucać :)
  17. Poza "zwykłym" kinem my byliśmy na 6D jakieś 3 razy (zapomniałam o nim, a jest u nas w jednej z galerii), fajne ale młodszy (miał njakies 3,5 roku) za pierwszym razem za bardzo wczuł się w efekty i patrzył tylko skąd ta woda pryska i podmuchy i nic a nic go film nie interesował. Ale kolejne dwa razy juz oglądał. Dla mnie osobiście za dużo efektów za mało filmu i chyba osobiście traktuje to bardziej w kategorii "z wesołego miasteczka" niż jak kino. Marzen@ my też byliśmy na wystawie lego-tatuś zachwycony ;) synowie też, nawet mnie wzięło ;) Ciągle też nie możemy dotrzeć do muzeum.... Nikawa świetnie macie z tym domem kultury :) U nas też cos tam organizują ale zazwyczaj to zajęcia dla starszaków. Za to zawsze zabieramy dzieci na wydarzenia typu "dni miasta" czy "festiwale" z reguły wtedy są też jakieś przedstawienia dla dzieci.
  18. U nas w przedszkolu wycieczki do teatru są raz na dwa m-ce. Dodatkowo raz w m-cu przyjeżdżają z filharmonii z Łodzi i dają w przedszkolu przedstawienie lub koncert. Dzieciaki dają tez własne przedstawienia, które prezentują przed innymi grupami. Pod tym względem przedszkole bardzo dba o rozwój kulturalny. Ale mnie i tak się marzy iść RAZEM z synami na jakiś dziecięcy musical lub występ z marionetkami.
  19. Czy Wasze przedszkolaki mają jakieś obowiązki domowe (nie wliczam w to sprzątania po sobie własnych zabawek)?
  20. Kiedy po raz pierwszy byliście z dziećmi w kinie i na jakim filmie? Jak często i czy w ogóle chodzicie? A co z teatrem? Nasza pierwsza rodzinna kinowa eskapada to II częśc Minionków, kiedy starszy miał 5 a młodszy 3 lata. Mały zresztą usnął po 15 min. ;). Moi chłopcy uwielbiają chodzić do kina. U nas najczęściej wiąże się to z wyjazdem do Łodzi-u nas jest kino-teatr (kino w teatrze) ale seanse są raz w tygodniu i repertuar jest raczej skromny. Jak dotąd byliśmy w kinie 4 razy (mały w końcu nie przysypia- o zgrozo ostatnio to ja przysnełam), a marzy mi się spektakl teatralny na który zabierzemy chłopców. Bywamy na lokalnych przedstawieniach, ale chciałbym ich zabrac do teatru na przedstawienie z udziałem marionetek.
  21. nauzyka

    Tłusty czwartek ;)

    Bettyy chowam się w skarpetkach na widok tych wspaniałości. Za sam widok zdjęcia powinni Ci płacić Szacun.
  22. adasaga3 zwykły mięsny, zazwyczaj z pieczonego schabu, czy polędwicy ewentualnie z dodatkiem żeberek. Obowiązkowo pół garsci grzybów suszonych namaczam na noc i potem w wywarze z nich duszę to pieczyste, a potem wiadomo, liście laurowe,i bulgoce z godzinę. Sól, pieprz, majeranek i zasmażka z mąki: kukurydziano-pszenna ( pół na pół). Żadnych warzyw i cebuli, nawet czosnku nie wkładam. Czasem tylko dodam suszoną śliwkę. Zasmażkę zazwyczaj robię na tym wywarze, który mięso puściło w piecyku, żeby już dodatkowego tłuszczu nie dodawać. A dziś była zupa wiśniowo jagodowa i ryba pieczona pod pierzynką z dodatkową posypką z platków kukurydzianych wielozbożowych. Miało zostać na jutro, ale cóż... Maluchy wtryniły aż miło.
  23. adasaga3 kogel-mogel.... Aż się rozmarzyłam... i placki pankracki ( dla nie wtajemniczonych ;) ziemniaczane).... Do tego murzynek, jeżyki z ryżu preparowanego, babcine pączki i faworki. Domowe wafle z kremem z mleka w proszku albo smażona cebula mojego taty.... MNIAM. Zalewajka, krupnik, buraczkowa (no, żeby nie wiem co moja nie ma takiego smaku jak u mamy). I najważniejszy smak dzieciństwa. Domowy makaron i płaskie, naleśnikowate placki z ciasta na makaron pieczone bezpośrednio na starym piecu (takie omacki czy jakos tak). NIE DO PODROBIENIA :) Ps. Smakiem mojego dzieciństwa jest też znienawidzony przeze mnie pieczony królik, rodzice taty hodowali i obowiązkowo gdy zapraszali nas na niedzielny obiad był królik, wysuszony i pieczony w całości (ten widok mnie prześladuje) ale zawsze potem rodzice zabierali mnie na lody do ulubionej lodziarni, co traktowałam chyba jak rekompensatę, bo mimo niechęci żułam tego królika... choć obiad wlókł się w nieskończoność.
  24. nauzyka

    Tłusty czwartek ;)

    Nikawa sama sobie zaimponowałam. Choć pączki nieco krzywe, bo nie mam takiej wprawy w lepieniu, zwłaszcza ze nadzienie próbowało uciec ;) , ale uparcie twierdze, że takie miały być ;) Starszy nawet specjalnie wybierał "mutanty" :) Grunt, że smaczne i z 4 talerzy zostało tylko 1,5 :)
  25. nauzyka

    Tłusty czwartek ;)

    Zapomnialam dodać, że wyszły ;) Dodatkowo dwie sztuki zrobilam dla synów z niespodzianką w środku (cukierek, galaretka w cukrze z płynnym nadzieniem) ale czekam aż przyjdzie małż, żebyśmy razem zobaczyli ich reakcję z niezwykłego nadzienia- może nawy Adaś nie wydlubie zawartości pączka :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...