Monia ja w tym co napisałaś akurat nie widze nic nienormalnego Nainaano witanko
dzięki za wasze słowa, ale tak na prawdę to musiałabym nagrać kamerą jej zachowanie, wtedy zrozumiałybyście, że to nie kolka...
ona taki wybuch zrobiła u doktorki i ona powiedziała, no że to nie jest normalne...jak ja chodziłam do lekarzy i Martynka zaczynała płakać to też pytali czy ona tak często? Fakt tak mocno płakała często, ale do tego miała strasznie silny piszczący głos co potęgowało odczucia Lenka już u nikogo nie jest spokojna... jak ma napad to obojętnie u kogo jest na rękach...
Ja nauczyłam się być przy niej spokojna, nawet jak mnie niemiłosiernie wkurza... Fakt ze na początku moja teściowa umiała małą lepiej uspokoić, ale potem też Mati płakała u każdego, raz była u mnie koleżanka która jest rehabilitantką małych dzieci i chciała ją uspokoić, bo ma duuuże odświadczenie ale splajtowała, często musiałam małą ubierać i wychodzić na dwór dopiero wtedy się uspokajała. Zauważyłam ze takie ataki miała najczęsciej u moich ordziców i nie wiem dlaczego? Może dlatego ze mama ma pomalowane ściany na ciemne kolory, moze inny zapach a moze tak się trafiało. Nikt mi z małą nie chciał zostawać bo większosc się pewnie bała ze jej nie uspokoi, ja też się czasami zastanawiałam czy to się kiedyś skonczy.
nie chce leżeć na lewym boku i ciągle ten łeb przekręca na prawy... to też się doktorce nie podoba, no ale mimo to ją kładę na różne strony no i w nocy kładłam ją na lewy i oczywiście ryyyyk... WIększosć dzieci ma swoją ulubionę stronę ( bo np tak była ułożona w brzuszku u mamy do 3 miesiąca wszelkie asymetrie powinny się cofnąć) i dobrze robisz ze kładziesz ją na obie strony. jak leży na pleckach to ciągle z kiimś walczy... pięści ręce i nogi są w ciągłym ruchu, nogi to jakby gdzieś uciekała... i oczy jak podkowy wielkie i przerażone... wydaje mi się ze to bardzo dobrze i moje dzieci też tak robią, no dziwne zeby leżała w bezruchu gdyby tak było powinnaś się martwić albo tak rąbie tymi nóżkami, że na całym łóżeczku słychać...
jak ją na przewijaku wycieram po kąpieli to ryk... przy ubieraniu raczej też ryk.. u mnie to samo, wszystko normalne postawę ją do pionu to muszę mocno trzymać bo ona chce uciekać... odruch, zanika chyba do 3 miesiąca nie miałam wcześniej styczności z małym dzieckiem, dla mnie ona jest normalna, ale wszyscy w koło pytają "jak tam Lenka czy jest już spokojoniejsza, czy dalej się tak drze"
mnie to tak wpienia, nie wiem kto rozpuścił tą plotę ale mam ochotę zabić... tym to sie wcale nie przejmuj A teraz dodam coś o przejmowaniu się i lekarzach bo tu też mam duże doświadczenie
Chodziłam z Martynką do wielu lekarzy i co lekarz to inna diagnoza a ja coraz większa depresja.
Zaczniemy od początku:
Martynka układała się niesymetrycznie (czyli bardziej na jedną stronę)dłużej niż do 3 miesiąca życia, więc wydębiłam skierowanie od lekarza do neurologa-rehabilitanta (wtedy w przychodni był rozsądny pediatra, który powiedział mi bardzo ważne słowa, oglądnął małą i powiedział ze jak dla niego wszystko jest ok, a większość rodziców zaczyna rehabilitację za szybko, bezpodstawnie, że wyrywają sobie włosy z głowy) Nie posłuchałam poszłam do lekarza i ...
Tu się zaczął ciąg dalszy historii, trafiłam do przychodni rehabilitacyjnej,miejsc na kase chorych oczywiście nie było, prywatnie na jutro. Poszliśmy Pani lekarka zbadała małą powiedziała coś czego nie zrozumieloiśmy o jakimś jednym punkcie ?? nie wiem do dzisiaj o co chodziło, w każdym bądź razie skierowała do swojego ośrodka na rehabilitacje. My oczywiście przerazeni, jak przychodziłam z małą na rehbilitacje to w myślach miałam jedno:"że pewnie jest chora", mała ćiwczenia znosiła fatalnie, stymulowali ją metodą Vojty, po którymś tam razie tak strasznie płakała praktycznie przez cały dzien, że myślałam ze coś poważnego się jej stało. Zadzwoniłam do tej mojej koleżanki rehabilitantki i zapytałam co może się dziać, a ona wtedy mnie zrypała dlaczego poszłam do tej lekarki, powiedziała że dziewczyny które u niej pracują nie mają odpowiednich kursów ( z oszczędności, pracują ponad normę) i tak naprawde to mogłyby dziecku zrobić krzywde i pojsc do więzienia. Pamiętaj Monia ze interes na dzieciach to w tej chwili jeden z najbardziej opłacalnych i lekarka do której poszliśmy wszystkie dzieci które tam trafiały kierowała na rehabilitacje (okazało się to prawda bo jakoś wszystkie moje koleżanki które miały dzieci chodziły do niej). Od mojej koleżanki rehabilitantki dostaliśmy namiar na Pana który rehabilitował metodą Bobath, Martynka te ćwiczenia bardzo lubiła, zreszta według rehabilitanta nie wymagała tak naprawde rehabilitacji, ale pokazał nam w jaki sposób pielegnować małą, tzn jak podnosić, przewijać itp żeby stymulowac jej rozwój.
Wtedy dopiero przestałam na małą patrzeć jak na chore dziecko, podświadomość to strasznie silna sprawa, mimo ze nigdy nikt nie powiedział ze jest chora, to te kilka słów lekarzy, te kilka spojrzeń i dziwnych pytan spowodowały ze ja często tak myślałam, niestety to były straszne 4 miesiące
Potem kilku szarlatanów (czyt lekarzy) wmawiało mi inne choroby moje dziecka, zresztą na własne życzenie bo chodziłam do tych lekarzy, miała mieć celiakie (a dostała zalecenie od lekarza takie, że nawet gdyby była chora to nie można by zdiagnozować tej choroby) na szczęsćie jest internet, gdzie można wiele rzeczy zweryfikować i bzdury wygadywane prze tego lekarza, okazały się tylko bzdurami. Oczywiście chora nie jest, ale spędziłyśmy 4 dni w klinice gastroenterologii gdzie zrobiono jej wszystkie wyniki.
Monia apeluje do Ciebie, zastopuj trochę swoją podświadomość a jeśli idziesz do lekarza to do takiego do którego będziesz mieć zaufanie(jeśli kuzynka chodzi i jest to dobry lekarz to najlepiej do niego) bo wystarczy ze taki "szarlatan" powie jedno słowo za dużo, bo co to dla niego a ty będziesz przechodzić niepotrzebnie katusze.
Przypomniała mi się jeszcze historia mojej chrześnicy która ma obecnie 1,5 roku i według jednego lekarza miała nie chodzić, bo coś tam mu się nie spodobało , chyba chodziło o podnoszenie główki. Jak można matce coś takiego powiedzieć, jeśli nie jest się pewnym???!!! Nicola oczywiście chodzi i jest zdrowym normalnym dzieckiem....
DO lekarza oczywiście idź, bo gdyby coś się działo to na tym etapie (tzn od 4 miesiąca nie sądze żeby szybciej) można szybko wiele rzeczy naprawić, ale o Lence myśl jako o dziecku z temperamentem a nie chorym, bo nie widze podstaw dla których miałabyś myśleć inaczej. Wszystko co napisałam to moje doświadczenia może się w czymś myle, może nie mam racji, ale musiałam to napisać zeby cię przestrzec przed wczesnymi diagnozami i niektórymi lekarzami.