Skocz do zawartości
Forum

serena

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez serena

  1. Dziubala bo wedle przepisów muszą być albo foteliki albo podstawki, siostra zgodnie z prawem jechała więc policjanci nie mogli się przyczepić. U mnie Oskar jest dość spory, niby się mieści w foteliku choć oparcie ma już na maksa wyciągnięte do góry i obciera o sufit z boku (już dziurka się przetarła na materiale obiciowym fotelika)ale ja chciałabym żeby jeździł jeszcze póki się mieści, tyle że on za cholerę nie chce jeździć już w foteliku. Bo koledzy nie jeżdżą a właśnie jak Renia wspomniała na podstawce booki nie chronione zupełnie, wystarczy że ktoś uderzy mi w bok i problem. Ale chyba już nie przeforsuję fotelika. Najwyżej na dalsze trasy uprę się że musi być fotelik.
  2. Mam jeszcze jedno pytanie do Was, czy Wasze dzieci jeżdżą jeszcze w fotelikach czy na samych podstawkach? Mój Oskar do tej pory wożony był w foteliku, mamy Romera, dość duży i O mimo swojego wzrostu (jakieś 135cm) spokojnie się mieści, ale... no właśnie. ostatnio jeździliśmy wspólnie z jego kolegami bo z kilkoma mamami w szkole zgadałyśmy się i postanowiłyśmy co kilka dni brać chłopców raz do jednego raz do drugiego itd. I jak się okazało większość chłopców jeździ jeśli nie kompletnie bez niczego (dla mnie szok, bo chłopiec niższy sporo od Oskara a jeździ nawet bez podstawki) to na podstawkach. Ja wolałabym żeby Oskar jeździł w foteliku póki się mieści ale Oskar kategorycznie zażądał tylko podstawki bo się wstydzi przed kolegami. No i nie wiem sama. Oczywiście drugi problem to wytłumaczyć Maćkowi że on jeszcze musi jeździć w foteliku Ita fajnie takie słowa usłyszeć, ja pewnie bym nie usłyszała podobnych. Wystarczy mi na basenie że Pan ich co chwilę upomina i rozdziela Renia fajny taki powrót w studenckie miejsca, a jeszcze z dziećmi to w ogóle fajna sprawa. Dziubala są tam mniejsze zjeżdżalnie, ale jak mam jechać to wolę już tak żeby skorzystali z większości. A Mazury to kolejna nasza alternatywa, ale chyba jednak najbardziej nam leży Balaton. Stamtąd przywieźliśmy Oskarka Namiarów nie mam, chyba w ciemno pojedziemy.
  3. Hej. Dziubala nie, nie byliśmy. Chyba się nie wybierzemy, bo wydaje mi się że nasze dzieci jeszcze nie skorzystają za wiele. Te wszystkie duże zjeżdżalnie są od 12 roku życia, więc ich nie wpuszczą. Wolę połazić tu na baseny z nimi, a do takiego dużego parku wodnego jak Tatralandia czy Hajduszoboszlo pojedziemy za jakiś czas, jak będą więksi. Do Bułgarii też chyba nie dotrzemy bo zgadaliśmy ze znajomymi i chyba razem pojedziemy, a że oni chcą gdzieś bliżej niż Bułgaria to prawdopodobnie będą to Bieszczady albo Balaton na Węgrzech. A w sumie pasuje nam razem jechać bo oni mają też dwóch chłopców, 9 i 7 latka więc chłopcy będą mieli zajęcie. No zobaczymy, na razie w weekend jedziemy do Czech na motocyklach ze znajomymi a potem będziemy się martwić wakacjami. A w Mikołajkach fajnie? Masz jakieś namiary na pensjonaty czy coś?
  4. Hej. Wracam do świata żywych.... Oskar przywlókł ze szkoły jakiegoś wirusa (wiem że ze szkoły bo inne dzieci też chorowały). Jego złapało w czwartek, Tomka w sobotę, mnie wczoraj - więc jeszcze wypada środa dla Maćka. Masakra, coś a'la rotawirus tyle że jednodniowy, ale z gratisem w postaci gorączki, bólu całego ciała (jak przy jakiejś grypie). Wczoraj T musiał jechać do szpitala na zabieg więc zawiózł naszą trójkę do mojej mamy bo nie wiem jakbym dała rade sama z nimi, cały dzień przeleżałam. Dziś już lepiej ale jeszcze słabo się czuję. T chce jechać jutro do Hajduszoboszlo na parę dni, ale nawet mi się myśleć o wyjeździe nie chce, nie daj Bóg Maćka złapie choroba, to ja dziękuję. A wy jakie plany wakacyjne? Mnie coś ciągnie do Bułgarii, ale zobaczymy czy się uda plany zrealizować, chcę autem jechać a to kawał drogi... no zobaczymy. Zresztą my tu jak na wakacjach, jest basen, chodzimy w strojach kąpielowych/kąpielówkach cały dzień, chłopaki całymi dniami na dworze z sąsiadami. Ale pasowałoby zmienić klimat na jakiś czas.
  5. Hej. Nareszcie wakacje. :) Wczoraj zakończenie roku, dziś O już poumawiał się z kolegami z klasy. popołudniu go zawożę do kolegi, tam się spotykają, kolejna wizyta u nas. I tak przez wakacje co by się nie nudzili. Na szczęście pogoda super, dzieciaki latają od rana. Wczoraj wrócili do domu o 22 po pierwszym zebraniu pierwszoklasowym w miarę zadowolona jestem, Pani Oskara wygląda na miłą, ponoć dzieci ją lubią (wywiad szkolny działa :)). W klasie jest 25 osób, mam nadzieję że więcej nie dojdzie już na szczęście dla Oskara to żaden stres pierwsza klasa bo koledzy ci sami co w zerówce więc w sumie luzik. Karola kawał krótki ale treściwy Tasik mi też czasem się tęskni do tych czasów, ja chyba na zawsze zapamiętam jak z Karolą, Netą i nie wiem z kim jeszcze (je dwie zapamiętałam) dobijałyśmy do 1000 str na wątku, noc, a my siedziałyśmy i głupoty pisałyśmy byle do 1000 dojść. I pamiętam jak Neta napisała że jej mąż się pyta czy jej ciśnienie zmierzyć poplułam wtedy monitor
  6. Hej. Alfik super parka. Piotruś słodziak. A co do szpilek to dałam radę co prawda miałam lekkiego stresa ale jak już się przyzwyczaiłam to się czułam jak normalnie na szpilkach, ze zdrowymi nogami. Jedynie zrzuciłam je jak tańczyłam z bratem mojej teściowej bo on tak szaleje na parkiecie że szok. Ale super się z nim wybawiłam - niby to brat teściowej ale jest tylko 9 lat starszy ode mnie, więc żaden "wujek" A kostka jeszcze spuchnięta ale to pewnie chwila zanim to wszystko poschodzi. Moje dzieci dostały wczoraj od mojej bratowej piłkę na Euro 2012 i mam masakrę, grają cały czas, oczywiście co chwilę się leją o nią
  7. Hej. Witam znów po dłuższej nieobecności, zaglądałam ale jakoś napisać coś ciężko było. U nas w miarę leci, chłopaki zdrowe tfu tfu. Leci dzień za dniem, już nie mogę się doczekać końca roku, będzie przerwa od basenu (zapał mi minął i nie chce mi się chodzić z nimi, dobrze że zapłacone to trzeba wykorzystać wszystko ). Ale z drugiej strony widzę ile im ten basen daje, tyle że często gęsto nie chcą iść bo mają inne zajęcia czy to w domu czy na podwórku z dziećmi i muszę prawie siłą ciągnąć albo przekupstwami. I stąd mój brak zapału. Ale jeszcze tylko do końca czerwca i przerwa wakacyjna. A ja wczoraj skręciłam nogę w kostce, masakra powiem wam, chyba pierwszy raz w dorosłym życiu po prostu się popłakałam z bólu. Wieczorem myślałam już żeby podjechać na SOR bo noga nie dość że popuchła w dziwnych miejscach, to jeszcze coraz bardziej bolała. Skręciłam rano, podjechałam do apteki, kupiłam Altacet i opaskę i jakoś funkcjonowałam, ale po wieczór to stanąć nie mogłam tylko skakałam na jednej nodze. Ale na szczęście dziś już lepiej, dalej boli ale jako tako dam radę chodzić, nawet autem jeździć, mimo że to prawa noga. Ale biorąc pod uwagę że i w tą sobotę i w kolejną mam wesela, a na mnie czekają piękne srebrne sandałki na 10cm szpilce to nie pozostaje mi nic innego jak życzyć sobie powodzenia.
  8. Hej. Alfik Oskarowi wczoraj kupowałam buty 35, z luzem 1cm. I wydaje mi się że kajaki a pewnie dojdzie do 46 Oby dolegliwości minęły.
  9. hej. ja jak zwykle mam sporo do nadrobienia. Przede wszystkim WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA WSZYSTKICH NASZYCH 7-LATKÓW!!!! Dziękuję za życzenia imieninowe. Groszko fajny duecik, a Miłosz wzrostem podobnie jak Oskar, O też przekroczył już 130cm Renia super wieści że zostajecie. Tasik biedny Pa z tym obojczykiem. Oby szybko się zrosło i Pa wrócił do sprawności. U nas tak sobie, ciężkie małżeńskie czasy niby teraz powoli do przodu, ale było już naprawdę krucho. No nic zobaczymy co będzie dalej. jeśli chodzi o Oskara to tak jak przewidywałam mało go szkoła interesuje, nie wiem jak go zachęcać. Na półrocznej ocenie było kilka uwag do niego, między innymi żeby go motywować do zgłaszania się (ale tu myślę że to jego nieśmiałość więc nie mam pomysłu jak go mam motywować skoro on się wstydzi) , że niestarannie pracuje w książkach, że przerywa zadania itp. Ale niestety u niego o motywację ciężko bo jego NIC nie interesuje. Nie ma w nim chęci żeby się czegoś nauczyć, czy to czytanie czy pisanie. Nie pomagają tłumaczenia że trzeba umieć czytać, że to fajne, że daje mnóstwo możliwości - jemu nie zależy na czytaniu i koniec. No masakra, czasem mam ochotę go normalnie sprać po dupie i posadzić przy książkach, ale wiem że to nie metoda i nic to nie da jak sam nie będzie chciał. ech, dobrze że Maciek nadrabia za niego, widać dokładnie jak podzieliliśmy się dziećmi i fizycznie i charakterami. Oskar cały tatuś a Maćko cała mama. Z Oskarem wiem że będą problemy, trzeba będzie go pilnować, motywować. No cóż, geniuszem nie będzie. Mam nadzieję że z Maćkiem będzie mniej problemów. Uciekam zabierać się za obiad jakiś bo dziś basen i muszę wcześniej się wyrobić.
  10. Hej. Nareszcie ferie, nie trzeba się zwlekać skoro świt. Od wczoraj nasypało tyle śniegu że masakra, przerzuciłam chyba tone co oczywiście czuję w rękach. Dzieci za to przeszczęśliwe. U nas zaspy po kolana, musiałam odśnieżyć drogę między mną a sąsiadką bo ciężko było przejechać. A to parę ładnych metrów, chłopcy "pomagali" swoimi łopatami choć szybciej by mi poszło bez ich "pomocy". U nas ferie pod znakiem nart, Oskar już sobie nawet fajnie radzi, ja dziś debiutowałam no powiem szczerze myślałam że to łatwiejsze, z jazdą to prblemów nie mam, ale wyhamować to ciężko więc najczęściej na pupie się kończyło. na razie bakcyla nie połknęłam ale T mi mówi żebym sie nie zniechęcała, no zobaczymy. Na stok mamy raptem 30km więc codziennie możemy sobie podjechać popołudniami jak T z pracy wraca.
  11. Hej. Dziubala czyli nici z wyjazdu? Szkoda. Ale co się odwlecze.... najważniejsze że paszporty są i w każdej chwili można czmychnąć gdzieś zagranicę. A propos pokoju wspólnego to u nas jest inaczej, Oskar pyta kiedy będzie miał SWÓJ pokój. Ale on ma taką potrzebę dystansu i swojej przestrzeni. No ale na razie jeszcze mają dwa wspólne, jeden sypialniany a drugi jak to mawia Maciek "zabawkowy". I póki co nie zanosi się na zmiany bo taki układ zdaje egzamin. Ale i tak najczęściej zabawa przenosi się do salonu na dół, bo przecież każdą rzeczą trzeba się pochwalić mamie albo jej podarować (to Maciek). Dlatego następny dom będzie parterowy
  12. hej. Wyniki mamy już są - cysta. W sumie nawet nie mogłam sobie wyobrazić by to mogło być coś innego ale jednak jak jest na papierze to w sercu spokojnie. Ale oczywiście inne atrakcje. Dziś wychodzimy na basen, dzieci przed domem czekają, pakuję Maćka do auta, szukam Oskara - nie ma. Więc wołam, wołam. Patrzę leci zza domu. Najpierw myślałam że się śmieje ale okazało się że ryczy, a z nosa ciurkiem krew okazało się ze polazła menda zobaczyć lód który zaniósł kilka dni wcześniej i się o niego potknął. Niefartowanie wpadł nosem prosti w zjeżdżalnie Matko ja naprawdę ma dość, czy moje dzieci muszą tak dbać o urozmaicenia? Śmiac mi się z niego chciało bo stał biedny i krzyczał do mnie "no dzwoń gdzieś" potem na moje pytanie gdzie niby miałam dzwonić odpowiedział że po karetkę Ja mu mówię że przecież nic się nie stało, a on mi mówi "wiem ale ja jestem panikarz" Oczywiście na basenie nie chciał pływać, w sumie się nie dziwię. Więc w pt będziemy odrabiać. Co do szkoły to ja uważam że wielu rodziców czuje się zwyczajnie w świecie oszukanych. Posłali dzieci wczesniej do szkoły bo bali się późniejszej kumulacji - tak było w 90% przypadków. A tu okazuje się że wszystko przesunięte. Wiadomo że jest wiele dzieci które się przyjęły w szkole i jest ok, ale widać że nie wszystkie. I jestem pewna że gdyby nie tak "reforma" to 99% marcówkowych dzieciaków też dalej chodziłoby do zerówki bo raczej sporadycznie się zdarza posyłanie dziecka wczesniej do szkoły, chyba że jest bardzo uzdolnione i dojrzałe. Mieszają ludziom w głowach i tyle, wymyślają reformy, jakieś dziwne twory o nazwie gimnazjum... masakra. Zobaczymy co będzie za 2 lata - znów to samo, protesty rodziców itp. Renia gratuluję przeprowadzki.
  13. Hej. Znów mnie nie było, ale zakręty, zakręty i jeszcze raz zakręty. Dziękuję za marcówkowe kciuki za mamę. Już po zabiegu, troszkę było komplikacji (niespodziewana gorączka w dniu wypisu i przedłużony pobyt) ale daliśmy radę. Teraz czekamy na wyniki badania histopatologicznego. Ale lekarz na 90% określił guza jako cystę. Prócz tego Maciek rozwalił kolejny raz głowę - do szycia. Chirurg nas nastraszył że wg niego ma wgniecione kości czaszki (uderzył o taki stary żeberkowy kaloryfer), chciał nam robić tomograf i kłaść na oddział. Na szczęście skonsultował się z chirurgiem dziecięcym który kazał nam na drugi dzień przyjść na oddział, zbadał Macka, oglądnął zdjęcia i uspokoił nas że będzie ok. Ale 2 dni były niepokoju. Lekarz się śmiał że widac że Maciek ancymon bo ma bogatą kartotekę w szpitalu. A on już 3 razy głowę rozwalił, raz się udało bez szycia, raz miał klejone a teraz szyte. Masakra z nim. Jeszcze raz i wezwą do nas opiekę społeczną że jesteśmy niewydolni wychowawczo. Alfik super z synusiem. Gratuluję. Dziubala wyobraź sobie że mój Oskar ma paszport wydany na 10 lat a miał 13 miesięcy jak mu wyrabialiśmy. Maciek miał jakieś 8 miesięcy i ma na 5 lat. Ale ostatnio jak lecieliśmy do Egiptu to pytałam babki ze służby celnej jak to jest, czy jak jest ważny to mi puszczą dziecko mimo że ma np. 5 lat a na zdjęciu niemowlę. Powiedziała że zależy od funkcjonariusza, jeden puści a drugi nie bo zdjęcie w paszporcie ma być aktualne. Więc poczekamy jeszcze rok i kończy się wtedy paszport i mój i Maćka więc i Oskarowi wyrobimy nowy bo nie chciałabym ryzykować że wykupię wycieczkę i mnie nie wypuszczą z kraju na przykład. Ita zdrówka dla Zosi. Uciekam do sprzątania bo robiłam małe przemeblowanie i jest lekki bałagan
  14. Witam. O pojechał do szkoły z T, a my z Maćkiem w domu. Siedzi cały ten tydzień (no w pon był jeszcze w pkolu). Trochę się zaziębił, niby nic poważnego bo bez temperatury ale lekko krtań było słychać więc go potrzymałam. Dziś już kaszel mokry, za to kataru kilogramy no cóż, mam nadzieję że mu przejdzie do poniedziałku na tyle że będzie mógł iść do pkola. Na szczęście ma chłopak wyczucie i zachorował dopiero jak wróciła sekretarka z urlopu, jeszcze zdążyłam jej w pon przekazać sprawy z 2-óch tyg i od wtorku mnie nie ma. Karola, Renia trzymam kciuki! Ja mam ostatnio depresyjny nastrój, chyba faktycznie jesień idzie...
  15. Ania myślę że nie masz się czym martwić, może jakiś chwilowy "zastój" a potem skoczy w górę. Faktycznie nie ma po kim być wysoka, u nas O genetycznie ma zapisany wzrost (ja 177cm a mój mąż 190). Trzymaj rękę na pulsie, kontroluj czy rośnie ale nie zamartwiaj się. Może po prostu jest i będzie drobna? Pozdrawiam
  16. Ania Oskar na bilansie 6 latka miał 129cm, miał wtedy bodajże 6 lat i 3 czy 4 miesiące. No ale to chłopiec, więc trochę inne centyle go "obowiązują". A masz jakieś problemy z Martynką czy ot tak się pytasz?
  17. Justys u nas jak pisałam zaczynają o 8 codziennie, kończą pn-wt 13:30 a w pozostałe dni o 13. Ale to w sumie zerówka a nie 1 klasa więc nie wiem czy się liczy. Do 15 to długo faktycznie, ale jak pisała Dziubala mus to mus. U nas są dwie przerwy śniadaniowe, podczas jednej dzieci jedzą w sali drugie śniadanie, a podczas drugiej ok. 12 te dzieci które mają wykupione obiady idą z pania ze świetlicy na obiad na stołówkę a reszta dzieci je w sali to co jeszcze mają do jedzenia. Dziubala no powiem ci jak widzę gimnazjalistów w szatni mojego wzrostu to się cieszę że Pani ich zabiera z szatni bo by ich zadeptali przecież i pewnie nawet się nie zorientowali. A na świetlicę dziwne zakupy... u nas mamy się złożyć po 25 zł na materiały dla dzieci i tyle. Karola widać te typy tak mają, wiecznie niezadowolone. Teraz O mówi że w pkolu było fajniej Ale dziś miałąm dzień... masakra... w pracy roboty co niemiara, gdybym siedziała do 2o to miałabym co robić. A ja muszę wyjść o 14:30 żeby dojechać na 15 po Maćka. Bo tyle mam zadeklarowane... masakra. Dziś wyjechałam o 14:50 i jechałam na złamanie karku. Ale już się dogadałąm i wiem o co chodzi z tym naliczaniem dodatkowych godzin i następnym razem już nie będę jechała na złamanie karku.
  18. Ale skoro moja to za wszystkich debiutantów! Oby im zapał nie mijał! Choć w swoim przypadku powinnam napisać żeby się pojawił
  19. Hej. Fajnie że wszystkie debiuty udane. Oskar oczywiście twierdzi że mu się w szkole nie podoba ale ten typ tak ma, w pkolu mu się też nie podobało. U nas Oskar też chodzi i na świetlicę i na obiady. Zajęcia ma codziennie od 8 do 13 (w pon. i wt do 13:30 bo mają dodatkowo religię). Potem idzie na świetlicę i ja po niego przychodzę przed 15 bo muszę Maćka odebrać z pkola o 15 bo do tej godziny zadeklarowałam pobyt (jakaś masakra z tymi nowymi opłatami i systemami). Na szczęście świetlica jest tylko dla zerówkowiczów, tzn. każdy rocznik ma swoją świetlicę i to jest super jak dla mnie. Bo dzieci są w swoim towarzystwie (od Oskara z 15 osób 9 chodzi na świetlicę) więc mają takie "przedszkole" po zajęciach. A zajęcia mają w dwóch salach, w jednej są normalne ławki jak w szkole (no prawi jak w szkole bo siedzą po 4 osoby) a do drugiej sali chodzą się bawić. Ale nie wiem w jakich proporcjach ta nauka z zabawą. Mam nadzieję że choć pół na pół. A rano spotykamy się z Panią w szatni (też jest osobny boks dla zerówkowiczów) i stamtąd o 7:55 Pani zabiera dzieci na górę do sali. Więc to też mi się podoba bo wiadomo że obawy były takie jak Megan. Monika w sumie fajne wyzwanie taka klasa. A mama bobasa matko ile ona ma lat, 16? Kurde, jak sobie przypomnę te pierwsze miesiące z O to jakbym wtedy się miała jeszcze uczyć.... masakra.... Idę spać bo jutro pobudka o 6 a jeszcze pranie muszę rozwiesić
  20. A tu piękne wzburzone morze...
  21. A tu my aktualnie. Hmm... nie wiem czemu taka kiepska jakość tych zdjęć... na komputerze są normalne... no ale coś tam widać. Mina Maćka na zdjęciu to norma jak zobaczy aparat więc się proszę nie przejmować.
  22. Hej. Sliffka ależ u was ostatnio nerwowo... całe szczęście że wieści płyną same pozytywne. Dziubala spóźnione życzenia, wszystkiego najlepszego. Wszystkim świętującym rocznice - życzę kolejnych, coraz szczęśliwszych! Karola rób zdjęcia na treningach, pokaż trenera O też będzie chodził na świetlicę, u nas jest tylko dla dzieci z klas 0-3, od 4 klasy dzieci jeżdżą gimbusem. Choć z drugiej strony nie wiem co jak rodzice pracują i nie ma nikogo w domu... taki 4-klasista to już sam urzęduje w domu? Ja to już sama urzędowałam, ale miałam babcię piętro niżej to zawsze raźniej. W sumie Oskar będzie miał babcię ledwie 200m od naszego domu (teściowie się budują koło nas) więc powinno być ok. No i sama się uspokoiłam. Maciej ostatnio wstawał punkt 7, ale oczywiście dziś nie mogłam dziada dobudzić. Wstał, rzucił tekst "jak ja nie cierpię pkola" ale poszedł. Trochę się bałąm bo to jednak zmiana, całkiem nowe miejsce. Ale pani wyglądała na fajną, sala duża ale też dużo dzieci. Dziś mamy zebranie o 18 więc pewnie więcej się dowiem. Oskar ma rozpoczęcie o 12, zaraz prasujemy koszulę i spodnie i czekamy na godzinę zero.
  23. Justys o kurczaki.... a czy ja dobrze kojarzę że Sebastian miał kiedyś nogę w gipsie? Dziś kompletnie inna pogoda... ledwie 20 stopni, w porównaniu do wczorajszych ponad 30-tu to dziś zimno. A w nocy taka burza że myślałam że mnie wywieje
  24. U nas dziś ponad 30 stopni.... przesiedzieliśmy w basenie od południa do wieczora... dzieci praktycznie nie wychodziły, chyba żeby trenować skoki nalaliśmy ciepłej wody pół na pół z zimną i było super. Na szczęście nie płacimy za wodę bo napełnić taki 3m basen to masakra, chyba ze 3h się lało. T biedny musiał dokładać do pieca co chwilę zeby ciepła woda leciała
  25. Hej. Ita ja lubię sport, tak ogólnie. Oglądam i siatkówkę, i piłkę ręczną, nożną.... nie tylko mecze Wisły, ale np. mecze pucharowe innych drużyn czy np. mecze takich drużyn jak Barcelona z Realem - to jest dopiero piłka. Ale nie jestem totalnym świrem, nie muszę oglądać wszystkiego. Jak akurat natrafię ok, oglądnę. Choć ostatni mecz Wisły oglądałam spoglądając znad książki bo nie było na co popatrzeć Dziubala my już mamy wszystko, dziś dokupiłam skakankę. Oskar ma rozpoczęcie roku o 12. A Maćko na 8 już do p-kola. Widział już swoją salę więc jest ok. Zdziwiona jestem bo to 4 latki jeszcze leżakują ale to dobrze akurat dla nas bo Maciek jeszcze sypia w dzień. Od pon mam szał pał bo sekretarka u T na urlopie i ją zastępuję. A jutro wygrzeje się przed domem, obiad mam zamiar zrobić na poziomie minimum wysiłku napełnimy basen świeżą wodą i cały dzień przesiedzimy na działce.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...