Skocz do zawartości
Forum

nikawa

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez nikawa

  1. Jestem szczęściarą, bo mam mamę, która posiada maszynę do szycia i z niej korzysta :p ja nie muszę. Choć jak ostatnio syn pokazał mi dziurę w skarpetce i dodał, że babcia D. mu zaceruje, to dziwnie się poczułam. Jak wrócił z przedszkola, to miał już skarpety bez dziury ;) Do babci będzie jeździł z trudniejszymi tematami jak np. skracanie, przeszycie zamka itp. Ostatnio nauczyłam się korzystać z szydełka. Zrobiłam, córce opaskę :) wiem, że to najprostsza rzecz, ale ja byłam z siebie dumna. Później ją schowam do córeczki pudełka z pamiątkami.
  2. Nie znam Zalando. Powinnam? Zaraz wygooglam ;) Ja przez Internet raczej staram się nie kupować rzeczy. Wolę dotknąć, pomacać. Będąc w ciąży zamówiłam dwie sukienki (używane, za małe pieniądze).Jedna okazała się brzydko mówiąc szmatą. Z drugiej byłam zadowolona. Za to mój szwagier często kupuje buty przez Internet, zawsze jest bardzo zadowolony.
  3. Podobnie jak j_kaminska zabawek nie kupuję. Zawsze ktoś coś podrzuci, a to babcia, a to ciotka, czy sąsiadka po starszakach. Za to na książki wydaję majątek. Starm się kupować w promocji. Lubię też od czasu do czasu kupić jakąś ciekawą grę. W pobliżu mojego miejsca zamieszkania jest sklep i wypożyczalnia gier. Zawsze mnie na coś starają się naciągnąć. Jestem dość odporna, ale czasem ulegam. Zdarza się, że szukam taniej nową bądź używaną przez Internet. Gry są w świetnym stanie jeśli ktoś o nie dbał.
  4. No to jeszcze przesyłam uśmiech, żeby całkowicie rozwiać ciemne chmury ;)
  5. A ja podziwiam mego synka za ODWAGĘ. Odkąd skończył 2 lata, to podczas Mszy Św., gdy ksiądz mówi ' przekażcie sobie znak pokoju', to on idzie przez caaaaaaały kościół i podaje każdemu, kto siedzi od brzego ławki, rękę. I nieważne w jakim kościele, czy w naszej parafi, czy w babci, czy podczas wakacji nad morzem...odważnie idzie ;) nikt go do tego nie namawiał. Za SAMODZIELNOŚĆ. Potrafi sam zrobić jajecznicę, aktualnie uczy się obracać naleśniki. I już nie muszę poprawiać po nim, gdy obiera marchewkę i ziemniaki ( to chyba w sukcesach musiałabym dopisać) :) ZARADNOŚĆ. Gdy nie sięgał do włącznika, to brał miotłę i zapalał nią światło :) A córcię podziwiam za to, że odkąd siedzi, to potrafi sama się pobawić. Mogę już bez niej ustawić pralkę.
  6. Bettyy, też mam w otoczeniu taki przykład. Rodzice niemal 'zmusili' do ślubu. Dziś na siebie młodzi małżonkowie nie mogą patrzeć...a dzieckiem już nikt się nie przejmuje :( myślę, że bez małźenstwa, to dziecko mogłoby być szcześliwsze, bo jego rodzice na pewno.
  7. Szkoda, że zdarzają się takie sytuacje, kiedy ciąża prowadzi do ołtarza nieszczęśliwe pary. Było by lepiej, gdyby był to powód wyłącznie do radości i postawienie kropki nad 'i'. Kochamy się, spodziewamy się owocu naszej miłości, chcemy być razem, bądźmy, pobierzmy się. Fajnie to brzmi, szkoda, że nie zawsze jest tak kolorowa. Mnie się zdaje, że dawniej to się częściej zdarzało, że rodzice kazali się pobrać z powodu, 'bo co ludzie powiedzą? "Jak oglądam zdjęcia w albumie moich rodziców, to na 8 najbliższych ciotek w dniu ślubu 7 było w ciąży. Małżeństwa przetrwały. W niektórych sytuacjach być może to był sposób na rodziców, jak zaciążymy, to pozwolą nam się pobrać , a my im pokażemy, że damy radę. I dali ;) Dziś raczej rodzice odwodzą od małżeństwa, obiecują pomoc (myślę tu o bardzo młodych ludziach, którzy 'wpadli' ( też nie lubię tego określenia:/). A nabardziej bolesne jest, to, że ludzie uważają, że postępują słusznie (biorąc ślub bez miłości 'bo brzuch', ponieważ robią to dla dziecka ( poradniki mają w pigułce), szkoda, że później są smutnym i nieszczęśliwym przykładem rodzicielstwa. Chciałabym, żeby jednak poczęcie w parach bez ślubu było tą kropką nad 'i', wisienką na torcie :)
  8. Dokładnie, masz rację, wszystko zależy od Katechety. Nie każdy potrafi rozmawiać z dzieckiem. Ja postaram się nadal odkładać temat w czasie. Dzięki dziewczyny za Wasze wypowiedzi w tym temacie.
  9. Moja córcia potrafi pić wodę przez słomkę z bidonu. Cieszy mnie to, gdyż nauczyła się tego mając zaledwie 6 miesięcy i 14 dni. Wcześniej nie chciała niczego prócz mojej piersi. Nigdy nie używała smoczka. Butelkę ze smoczkiem odrzuciła. Zaradna ta moja Kruszynka ;)
  10. To teraz pomyśl, że woda jest również w owocach, warzywach, zupach...robi się z tego jeszcze więcej płynu w organizmie. Ja namiętnie piłam koktajle truskawkowe, popijałam je wodą i przegryzałam arbuzami...czyste szaleństwo. Ale jakie smaczne :) Daj znać, co Ci powiedział lekarz.
  11. JSmolarek, ja tyle czytałam na semestr podczas studiowania, co teraz Twoja córa. Niezła jest :) My też kochamy książki. Hanulka na razie poznaje walory smakowe, choć muszę przyznać, że potrafi chwilę skupić uwagę na obrazkach, nawet do nich 'gada' :)
  12. Wiesz, kobiety w ciąży mówią i robią różne głupoty i tak to potraktuj, im się wybacza ;) Ja Tobie życzę upragnionej Fasolki. Z pracą i w pracy się ułoży.
  13. Zdecydowanie o wszystkim powinnaś informować lekarza. jesteś teraz odpowiedzialna za dwie dusze. Pytaj i bądź spokojna.
  14. nikawa

    Brak powiadomień

    Ja już też ;) Ale na początku nie było to dla mnie tak oczywiste. Pierwszą wiadomość odkryłam po tygodniu ;)
  15. Halia jest to możliwe. Może się to udać. Znam rodzinę, w której ojciec do dzieci mówi w j. angielskim, a matka po polsku. Dziecko chodzi do przesdszkola dwujęzycznego. Dziecko miało delikatne opóźnienie mowy, ale gdy zaczęło mówić, to z wymową nie miało problemu. Jednak jestem tego samego zdania, co mamolka Czy dzieciństwo będzie przez to szczęśliwsze? Zajęcia dla maluszków raz w tygodniu na pewno dziecku nie namieszają, ale na pewno nie nauczą języka obcego. Zajęcia są atrakcyjne wyłącznie przez ruch. Rytmika jest zdecydowanie ważniejsza od języków obcych na tym etapie życia. Dlatego dziwię się, że nie ma jej w programie. Poznaliśmy różnych logopedów. Mja mentorka właśnie tak mówiła, że najpierw pierwszy język ojczysty ;) Chyba, że rodzina jest dwujęzyczna, ale to już inna bajka...wtedy dziecko rzeczywiście otrzymuje język w prezencie ;)
  16. Tak oto powstają poradniki :) można by to na broszurce wydrukować i rozdawać młodym matkom jeszcze w sapitalu, po urodzeniu dziecka :)
  17. nikawa

    Brak powiadomień

    Do mnie przychodzą powiadomienia z opóźnieniem. Już się nie pojawia żółta koperta, gdy wysyłam do kogoś wiadomość prywatną. Pojawiała się, gdy JA wysyłałam nową wiadomość, a nigdy, gdy otrzymywałam od kogoś. Niestety nadal nie widzę, że ktoś do mnie napisał i czasem odkywam to z opóźnieniem. Czy u innych pojawia się informacja o otrzymanej wiadomości?
  18. Dla mnie to też absurd. Znam dzieci, które panicznie boją się dentysty, a z całą pewnością nie miały tzw. "złych doświadczeń". j_kaminska może mieć rację, że media lubią sensacje.
  19. Mój mąż do dzisiaj ma problem z ciśnieniem widząc biały fartuch i strzykawkę:) Od wejścia informuje, że taką ma przypadłość od dziecka, że jak obok niego siedzi ktoś w białym fartuchu, to mu ciśnienie skacze. Zawsze ma powtarzane wyniki :) Dobrze, że teraz są kolorowe fartuszki w niektórych klinikach ;)
  20. Zdaje się, że to jest nawet karalne. Za dzieciaka miałam sąsiada, który spalał opony...to dopiero "zapachy" :/ pranie wiszące, na sznurkach musiało ponownie trafić do pralki. A te opary, które dostawały się do organizmu? Strach się bać. Niestety jest jeszcze wiele nieodpowiedzialnych ludzi. Na naszym obecnym osiedlu niby jest segregacja śmieci, ale nie dostarczono nam wszystkich pojemników. Np. jest pojemnik na szkło kolorowe, a nie ma na białe. Czy mam wychodzić z założenia, że biały to też kolor i tam wrzucać słoiczki? :)
  21. Ja cholestazy nie miałam, ale puchłam tak, jak opisujesz podczas pierwszej ciąży. Czy przyjmujesz dużo płynów? Piłam bardzo dużo wody (ok 4l dziennie), być może ona mi się odkładała. Po porodzie nie było śladu po opuchnięciu na rękach, nogi dochodziły do siebie 2-3dni. Skonsultuj się ze swoim lekarzem dla własnego spokoju. POWODZENIA. Już niedługo lokator/lokatorka opuszczą wodne mieszkanie :)
  22. Ja też starałam się zmieniać temat, ale już nie tak łatwo daje się wyprowadzić w pole ;) Też zauważyłam, że jak na jakiś temat rozmawiali na katechezie, to podchodził do tego tak spokojnie. Raz mnie zamurowało pytanie wówczas 3.letniego syna "a wiesz, że Jezusa zabili?"... Byłam pewna, że nie zna takiego słowa.
  23. Każdego dnia nasze mieszkanie (nasz dom) zamienia się w plac zabaw i animacji. A z racji braku telewizora wymyślamy naprawdę wiele. Trudno jest wybrać jedną ulubioną zabawę moich dzieci, dlatego pozwolę sobie w mojej odpowiedzi na pytanie wspomnieć o tych, jakby to powiedział mój syn „NAJulubieńszych”. Mam dwoje dzieci w różnym wieku (córeczka 7 miesięcy, a syn ma 4 lata). Przede wszystkim królują u nas KSIĄŻKI. Są przewodnikami, przyjaciółmi, bawią, pobudzają wyobraźnię, prowokują pytania, lub po prostu powodują zaciekawienie, a czasem wyciszają. Czy książka może być zabawką? Może być prowokacją do jakiejś zabawy. Dlatego myślę, że musiałam je wymienić na pierwszym miejscu. W naszym „domowym zaciszu” wykorzystujemy do zabaw wiele rekwizytów codziennego użytku. Np. prześcieradło, które już od rana zamienia się w pociąg. Moje dzieci bardzo lubią tę zabawę. Rozpoczynam ją głosem osoby, która informuje na dworcu o nadjeżdżającym pociągu: „Uwaga! Uwaga! Stacja Karol-Hania-mama, proszę wsiadać! Drzwi zamykać! Ruszamy!”. Karol siada na prześcieradle, przed nim jest Hania, którą brat przytrzymuję i wołam „ U-U, ciuch, ciuch, ciuch...”. I delikatne ciągnę prześcieradło. Gdy dojeżdżają do stacji końcowej MAMA, to atakuje ich łaskotkami i całusami. Syna jeszcze zwijam w prześcieradło, robię z niego naleśnika, ugniatam ciasto naleśnikowe (łaskocze) i na koniec rozwijam. Z córeczką, gdy zostaje sama, bo syn to przedszkolak, bawię się w jeszcze pociąg – poznawczy. Siadam na podłodze, nogi wyciągam przed siebie, sadzam na nich córeczkę, delikatnie naśladuję gwizd ciuchci ( U-U, ciuch, ciuch, ciuch... )i poruszam się z nią po pokoju nazywając po drodze wszystko, co napotykamy, czasem się zatrzymując na poszczególnych stacjach. Np, stacja DRZWI, pukam w nie i mówię wyraźnie 'to są drzwi' i powtarzam to 2-3 razy i poruszamy się w innym kierunku, (inne stacje, to STÓŁ, SZAFA, ŚCIANA, MIŚ...To są takie nasze poznawcze wycieczki. A dlaczego ona to lubi? Bo mama jest blisko i odkrywa przed nią najbliższe otoczenie, czyli jej świat. Słuchamy wiele piosenek, przy których się bawimy. Naszą ulubioną płytą jest z Pampersowymi utworami. Dużo jest w nim kontaktu dziecko-rodzic. Przytulanki, unoszenie, łaskotki, „latanie”. Jedna z ciekawszych propozycji, to jazda na saneczkach, zabawa polega na tym, że dorosły staje się górką, unosi dziecko, opiera o siebie i w rytm muzyki opuszcza na dół. Dziecko „zjeżdża”. „Na prawy bok zjeżdżamy, na lewy bok zjeżdżamy...” a najweselej jest gdy „zjeżdżamy do góry nogami”. Córcia lubi się również bawić kostką, którą dla niej zrobiłam. Każdy bok jest z innej faktury (m.in. miękkie futerko, papier falisty, szorstka część gąbki od naczyń (oczywiście oderwałam od nowej ;) ), lusterko, śliska pianka...). Masuję jej rączki i stópki różnymi fakturami, mówiąc, że coś jest miękkie, śliskie, twarde, szorstkie. Synek lubi układać puzzle, kolorować, tańczyć i bawić się śmiaciarką. Ponadto uwielbia zabawy ruchowe i masażyki, np. gdy rysuję mu zagadki na plecach (kształty, literki). A jego ulubiony „masażyk” to zabawa włoska, tzw. Pizza, którą opracowała Marta Bogdanowicz (bardzo lubimy masażyki opracowane przez tę autorkę), są inspirujace i udaje nam się wymyślać swoje. Pizzę też trochę zmieniliśmy poczynając od tego, że nasze dzieci leżą na pleckach podczas tej zabawy. I wszystko dzieje się na brzuszku, by dobrze widziały, jak do nich mówimy. Recytujemy wykonując gesty. Najpierw sypiemy mąkę [Przebieramy po brzuszki opuszkami palców obu dłoni] zgarniamy ją [brzegami obu dłoni wykonujemy ruchy zagarniające] lejemy oliwę i wodę [rysujemy palcem falistą linię] dodajemy szczyptę soli [lekko je szczypiemy] no... może dwie, trzy. (...) Na wyłożone ciasto kładziemy ulubione dodatki, np. oliwki [naciskamy palcem w kilku miejscach brzuszka]. Gdy już wszystkie dodatki będą na pizzy, to przykrywamy sobą dziecko i na chwilę pozostajemy w tej pozycji. Uzgadniamy z dzieckiem, czy jest to pizza na cienkim, czy na gruby cieście. Jeżeli na cienkim, to dziecko liczy do 3., a jak pizza na grubym cieście, to liczy do 10.] Wyjmujemy i kroimy, dla mamusi, dla tatusia...[dziecko wymyśla, dla kogo będą kawałki pizzy i... zjadamy. Podczas tej zabawy jest u nas naprawdę dużo śmiechu. Czasem syn robi pizzę z rodziców :) Nasz synek jest również miłośnikiem gier (planszowych) zarówno kupnych, jak i tych które sami wyczarowaliśmy. Ostatnio, te NASZE wiodą prym. Córcia na razie z zaciekawieniem zjada karty do memo ;) Myślę, że obserwując nas uczy się zasad, tylko jeszcze nie wie, jak się do nich stosować :) Ulubione zabawy moich dzieci, to te, podczas których spędzamy wspólnie czas. One wywołują najszczersze uśmiechy, sprawiają, że czują się beztrosko, zaspokajają ich ciekawość, bo od razu można odpowiedzieć na zadane spontanicznie pytania, czują się bezpiecznie. Jest im dobrze.
  24. Angela24de, żeby zdjęcie mogło wziąć udział w konkursie należy je przesłaś ma adres Redakcji, nie publikujemy sami zdjęć, bo następuje dyskwalifikacja zdjęcia.
  25. Piszesz, że Jakub jeszcze ma problem z mową. To może być bariera, która go złości i przez to próbuje w innym sposób zwrócić na siebie uwagę. Czy jest pod opieką logopedy? P Może to też być reakcja na przezdszkole. Dzieci czasem tak odreagowują. Psycholog nie zaszkodzi. Przesyłam garść cierpliwości, muszę coś zostawić na swojego 4.latka ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...