Czyli ważne jest, żeby do dziecka mówić też codziennie po angielsku, bo kurs Helen Doron nie wystarczy.
Tak się zastanawiam, czy może możliwe jest wychowanie dwujęzycznego dziecka w jednojęzycznej rodzinie? Wiem, że są ludzie, którzy mówią do dzieci w dwóch językach. Ciekawe, jakie maja efekty.
Nie zgodzę się natomiast z tym, że dziecko musi umieć najpierw mówić we własnym języku, zanim zacznie się uczyć obcego.
Logopedka wyjaśniła mi, że to języki obce to dobre ćwiczenie dla maluszka - słucha płyt Helen Doron i dzięki temu ćwiczy swój słuch. Staje się wrażliwsze na dźwięki, które w naszym języku nie występują. A kiedy zaczyn mówić, to ćwiczy swój aparat artykulacyjny, bo wypowiada dwa razy większą liczbę słów, z różnymi głoskami.