Witajcie dziewczyny!tak dla otuchy opowiem moją historię. O ciąży dowiedziałam się z testu, wizyta u lekarza zaplanowana na 7 tydz., a w 6 zaczęłam krwawić, ale jak. Trafiłam do szpitala, gdzie USG pokazało zarodek bez akcji serca (ale jeszcze mogło tak być bo to 6 tydz.) i krwiak z oddzielaniem kosmówki. Dostałam progesteron i nakaz leżenia, ale szanse niewielkie. Następne USG- serduszka nadal nie ma, a już pownno być, a krwiak to DRUGIE DZIECKO :o też bez echa. Generalnie nie dawali im szans, ale poziom hormonów tak rósł że jeszcze na 3 dni zostawili nas w szpitalu. Po kolejnych trzech dniach serduszek nie było, jeden zarode tak, a drugi pęcherzyk bez widocznego zarodka ;( ale beta HCG rosło jak szalone, więc wypuścili mnie do domu, wizyta za kolejne kilka dni już u swojego lekaża, a tam- DWA ŻYWE CZŁOWIEKI, teraz jestem w 12 tyg. i boję się strasznie. Codziennie mi się śnią te serduszka, a z każdą wizytą w toalecie boję się zobaczyć krew. Ale jestem bardzo szczęśliwa, w pon. kolejna wizyta.