Skocz do zawartości
Forum

mahakala2000

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez mahakala2000

  1. Do warszawskich mam :) właśnie się zapisałam na kurs pediatryczny (kurs pierwszej pomocy dla dzieci), organizowany przez PCK, 16.05 (sobota), w godz 10-17.00, ul. Marszałkowska 41 lok 2, koszt - 200zł, tel 22/6295680. Po wychowaniu 3 dzieci, miałam ostatnio sytuację kiedy córka udławiła się i było naprawdę kiepsko - ścisnęłam ją na wysokości mostka, zakładając ręce od tyłu, w końcu pomogło, ale obie się najadłyśmy strachu. Postanowiłam wybrac sie na wspomniany kurs: Program 1. Budowa ciała dziecka - różnice między dziećmi, a dorosłymi. 2. Zasady udzielania pierwszej pomocy dzieciom. 3. Ocena stanu poszkodowanego dziecka i kontrola czynności życiowych. 4. Postępowanie z dzieckiem nieprzytomnym. 5. Podstawowe Podtrzymywanie Życia u dzieci i niemowląt. 6. Zadławienia. 7. Upadek. 8. Tonięcia. 9. Oparzenia. 10. Zatrucia. 11. Porażenie prądem. 12. Użądlenia. 13. Drgawki. 14. Pogryzienie. Pozdrawiam :)))
  2. Anulka miłych szaleństw w Zieleńcu i oby Wam pogoda dopisała. Udanego wyjazdu i podróży
  3. Monia38 włąśnie zamykam kompa i lecę na pociąg. Najpierw do Poznania, do Piotrka, a w sobotę jedziemy do Wrocka i zostaje we Wro do czwartku. Wracam też przez P-ń. Baaardzo się cieszę, strasznie dawno nie byłam we Wro, a uwielbiam pasjami to miasto. Laski wrocławskie, cudne, piękne - a Wy się spotykacie na kawko-ciacho? Bo może byśmy się spotkały? Ja lapka nie biorę - ale sprawdzę na Piotrkowym - jakby ktoś był chętny, z wielką przyjemnością się spotkam Pozdrawiam serdecznie i najlepszego dziewczyny
  4. Iwcia - jakby pewne podobieństwa, ale były jeszcze 2 siostry, jeśli dobrze zrozumiałam :) Taaa, dawno dawno temu (w nieco zamierzchłej przeszłości ), moi rodzice byli zdecydowanie bardziej w domu, niż np ja dla swoich dzieci. Ale metody wychowacze moich rodziców były znacząco różne od tych, którym obecnie hołdują rodzice. Mam wrażenie (choc nie wiem co na to statystyki), że zdecydowanie większa częśc rodziców jakoś bardziej wnikliwie zagłębia się w proces wychowywania swoich pociech. A raczej na pewno dotyczy to mam szukających na forach różnej maści odpowiedzi na rozmaite pytanie - jak np jaki wpływ ma na starsze dziecko pojawienie się młodszego rodzeństwa. Jak wspominałam - wydaje mi się, że to bardzo dobre dla dziecka móc miec rodzeństwo. Na różnych poziomach i w różnych momentach jego życia. Moje dzieci rodziły się "seryjnie" co roku. Każdy kij ma dwa końce, ale jakoś bardziej koncentrowałam się na pozytywach. Gromadka dzieci w podobnym wieku - fenomenalnie zajmuje się sobą, we własnym towarzystwie. Faktem jest, że potrafią dokonac niewyobrażalnych strat , ale można usiąśc i pogadac z gościem, albo zrobic obiad. Ja z moim młodszym bratem miałam wątpliwej jakości kontakt - raczej nie istniał, tak naprawdę. Dopiero jak młody skończył 20 parę lat, coś się zaczęło dziac - ale wówczas, z reguły, mieszkaliśmy w różnych miastach lub państwach. W przypadku mojego 4 dziecka - różnica między dziecmi jest pokoleniowa i śmiem wątpic aby to były mocne i bliskie relacje - ale czas pokaże - jest to zbyt hipotetyczna sytuacja abym była w stanie to oceniac, tak naprwadę Z życzeniami rychłego rodzeństwa dla synka kasienka32 - uff, ufff - moja córka narazie nie myśli o prokreacji, syn również. Moje doświadczenie (ale pewnie też poznanie wielu mam po 30-tce), prowadzi do wniosku, że lepiej jest się pouczyc we właściwym dla tego czasie, trochę pojeździc i zobaczyc jak ludzie żyją w innych miejscach na ziemi, zebrac trochę satysfakcji z tego co się robi i odkryc co jest dla nas ważne i istotne, w końcu - dojrzec do macierzyństwa/ojcostwa i dopiero wówczas - w pełni świadomie - decydowac się na dziecko. W życiu bywa rozmaicie - sama jestem tego przykładem, ale póki co moje dzieci zdają się podzielac ten pogląd co bynajmniej mnie nie martwi Ale to w sumie super sytuacja dla obu kobiet - mamy i siostry - będą mogły w sytuacji awaryjnej się swoimi dziecmi zajmowac - sam plus. Miałam kolegę, którego dziewczyna rodziła z jego mamą w tym samym czasie dziecko mama2corun samych dobrych wrażeń i dużo radości z Oliwką i niebawem Aleksandrą
  5. Chłe, chłe u mnie sytuacja jest raczej nietypowa i chyba niewiele mam tutaj ma taką różnicę wieku. Asia skończyła 21 lat, Pawcio ma 19,5. W lipcu urodzę córeczkę. Moje dzieci dzielą się tym co które kupuje bobasce, deklarują pomoc przy zajmowaniu się nią, pukają do niej w brzuch - choc tego brzucha nie ma za wiele - i mówią do niej. Jak będzie - zobaczymy. Realnie - moje dzieci mają swoje życie, sympatie, studia i jestem zwyczajnie realistką. Chciałabym aby miały kontakt z młodszą siostrą, ale zdaję sobie sprawę, że to będzie dośc specyficzna relacja - z powodu właśnie różnicy wieku Natomiast mam brata młodszego o 9 lat. Był moim upragnionym rodzeństwem, wszystkie dzieci miały jakieś i ja też bardzo chciałam miec rodzeństwo. Przysięgałam mamie, ze będę prasowac pieluchy, chodzic z nim na spacer itd itp. Po pierwszym miesiącu, miałam dośc- prasowania, codziennych spacerów z braciszkiem. Faktem jest, że wspomniane koleżanki miały już "odchowane" rodzeństwo i mogły aktywnie zajmowac się sobą - skacząc w gumę i robiąc to co inne dzieciaki w naszym wielu. U mnie to było dośc ograniczone, choc zdarzało się, że brat w wózku stacjonował w gumie do skakania jako druga osoba, nie powiem. Wydaje mi się, że moi rodzice jednak trochę za bardzo obarczyli mnie, jak wspomniałam - wówczas 9-latkę, zajmowaniem się bratem. Nasz kontakt był umiarkowany - zbyt duża różnica wieku. Później to ja go odbierałam ze żłobka, przedszkola i było to moim obowiązkiem. Trochę było tego za wiele. Myślę, że szalnie istotne jest w takich sytuacjach, aby pamiętac o drugim dziecku - bywały momenty sporej zazdrości, o której nie potrafiłam mówic, co nie zmienia faktu jej istnienia. Bardzo ważne, aby dziecku wytłumaczyc, dlaczego to "nowe" rodzeństwo zajmie więcej czasu, jednocześnie pamiętając o dziecku starszym, zwł w przypadku jedynaków. Wszystko jest sztuką uważności i mądrości. Jakkolwiek uważam, że to szalenie cenne dla dziecka miec rodzeństwo, nawet ze sporą różnicą wieku.
  6. Witam czy ktoś może polecic kurs Pierwszej Pomocy dla dzieci i noworodków?? Intersuje mnie kurs w Warszawie. Ostatnio miałam sytuację kiedy moja 21 letnia córka się zakrztusiła i zaczęła się dusic. Zwyczajowe "ręce do góry" nie działały, stanęłam za nią i ścisnęłam ją od tyłu na wysokości przepony, a ona wydusiła "mamo ratuj, duszę się". Ścisnęłam ją jeszcze raz i na szczęście "poszło", ale byłam naprawdę przerażona. Sama jako małe dziecko miałam analogiczną sytuację i o mało się nie udusiłam... Dziękuję i pozdrawiam
  7. pewnie, ze ok Bobaska cwiczy paluszki - zamyka, otwiera i mizia się łapkami po buzi. Waży mniej niż kostka masła i wszystko z nią w porządku, dalej jest dziewczynką i ufam, że tak już zostanie. Narazie grzeczna - nie rozbija się po mamusi za bardzo - jest OK Lecę na zakupy, a korzystając, że strona moja Wszystkiego co najlepsze dla wszystkich - dużo zdrowia, czystych nosków, wielkich albo małych piersi - jak kto woli, dużo cudnego czasu z rodziną, mężami, partnerami i dziecmi i aby marzenia się spełniały. Howke!
  8. Monia38 - Miałam ostatnim tygodniem natłok sytuacyjny - połówkowe USG, plus parę formalnych wizyt lekarsko-badaniowych, Asi 21 urodziny - zakupy plus mega gotowanie (zaprosiła masę swoich znajomych na obiadową kolację), referaty do mojej szkoły i jakieś tam drobiazgi. Wpadałam na forum - poczytac raczej. Dziś wraca Piotrek, więc może bardziej aktywnie będzie od wtorku. Pozdrawiam ciepło i serdecznie
  9. U mnie w 13 i 21 tyg lekarz stwierdził na 99,9% dziewuszkę. Zgłaszam więc cóeczkę
  10. Pracowałam przez ok 95% mojego dorosłego życiorysu, zwykle ok 10 godz na dobę. Dzieciaki były mniejsze, robiłam zakupy, gotowałam, sprzątałam, odrebianie lekcji, zabawy, spacery, spanie po 6godz i jakoś dawałam radę - mam wrażenie, że w moim przypadku byłam nieco lepiej zorganizowana, niż przy obecnej - wątłej działalności I jeszcze miałam czas na znajomych - w domu lub gdzieś w mieście. To jakaś niezwykła tajemnica dla mnie - ale zależnośc dawno już odkryta POzdrawiam
  11. Lecę właśnie do gin po skierowanie na nast USG i badania krwi, wiec muszę się streszczac Wydaje mnie się, że szukanie czegoś dla siebie - na ogólnopolskim wątku - może po pierwszych 3 stronach - spowodowac zmianę zdania Wydaje mnie się, że podział tego na miasta - jest sensowniejszy. Nie wiem - czy tech jest możliwe aby założyc jeden wątek tematyczny z podziałem na miasta? Hmmm, nawet nie wiem jak po polsku zadac to pytanie - to tak jakby zrobic folder - pt np "dla siebie (choc nie tylko)", "poza domem" czy jak to zwał, a w tymże "folderze" pliki - które byłyby dedykowane miastom... Ja mogę łyknąc Wawę - z racji obecnego zamieszkania. Mogę też zapytac parę kobiecych org - o możliwośc otrzymywnia bierzących info na temat (poza tymi, które już otrzymuję). DObra, lece do lekarza, więcej jak wrócę Świetny artykuł Anulka - moje gratulacje Pozdrawiam
  12. joannab dzięki za link do str od wyników Ja też dziś miałam USG, bobaska (lekarz potwierdził stwierdzenie sprzed 7 tyg, że to będzie dziewczynka) waży 214 g - ale nie mówił, że to sporo. Wzrostu też nie znam... Najlepszego mamom i bobaskom
  13. Anulka parę moich monologów nt pewnie znasz :) Aby się nie powtarzac, poruszę tę historię z nieco innej perspektywy. Jestem w wieku, kiedy mogłabym spokojnie byc babcią - w przypadku obu dorastających pociech. Z pewnych względów (nie chcę się powtarzac, więc nie będę się rozwodzic ponownie nad detalami), jestem na zwolnieniu lekarskim - za parę miesięcy urodzę córeczkę. Owo zwolnienie, powoduje sprowadzenie wszelkiej aktywności do poziomu domu. Wiek moich dzieci jest natomiast powodem tego, jak różnie to wygląda od życia większości mam forumowych. Kiedy czytam o przebiegu dnia większosci mam, to ma na to wpływ wiek dzieci. Nawet jeśli mają okołodorosłe dzieci, ich obecnośc tutaj wynika przede wszystkim z posiadania tych paromiesięcznych, paroletnich. A jak to będzie wyglądało za lat 20, 17, 15? Myślę, że może wyglądac podobnie do tego co aktualnie wydarza się w moim życiu. Niektóre z Was będą miały 40 inne 45, inne jeszcze więcej lat. Jak to wygląda u mnie? Moje dzieci robią zakupy, pomagają mi - czasem - przy gotowaniu, sprzątaniu, praniu. Robię zakupy co drugi dzień - zajmuje mi to około 1 godz. Co drugi dzień gotuję obiad - następna godzina. Zmywarka zmywa sama - na zmywanie ręczne poświęcam max 20min dziennie. Prasuję związkowcowi 4-5 koszul tygodniowo - kolejne 30-40min. Praniem zajmują się wszyscy - załadunkiem, odpaleniem, powieszeniem, poskładaniem, dzieci prasują same swoje szmatki, więc mnie przypada kolejne 25-45 min - w skali tyg. Nie sprzątam sama i ta moja częśc to jakaś 1 godz dziennie. Córka bywa w domu 2, max 3 dni w tygodniu – wieczorami (myślę, że wkrótce zamieszka „oficjalnie” ze swoim chłopcem), syn - mnóstwo zajęc pozalekcyjnych - jemy razem obiad (od października chce przeprowdzic się do rodzinnego miasta na studia), partner 5 dni poza domem. Sumarycznie - moje bycie kurą domową zajmuje mi średnio 2 godz dziennie. Odpada mi praca - aktywnośc zawodowa wyłączona. Jestem zatrudniona, ale zwolnienie. Nie ma mowy o spełnianiu się w pracy. Śpię max 10 godz dziennie (długośc snu wynika z niedomiaru zajęc; zwykle, kiedy pracuję jest pomiędzy 6 a 8godz). Pozostaje następne 12 godzin. Częśc z nich spędzam na rozmowach z dziecmi, medytuję, czasem - raz na 2,3 tyg jadę do gin, na USG. Rodzina wzorowo zdrowa - żadnych problemów - jedynie powód do radości, oczywiście. Ciągle pozostaje min 8 godzin doby... I te 8 godz uważam za wystarczający powód do tego, aby każdego dnia zadawac sobie pytanie - co dziś zrobiłam dla siebie(a to nie wyklucza rozwinięcia "dla siebie" - co będzie też pożyteczne dla innych; zawiera tylko "rozwój osobisty")? I nie mam na myśli makijażu, siłki, joggingu, basenu, tenisa - aczkolwiek uważam, że to szalenie istotne, aby dbac o kondycję, zdrowie, dobry wygląd. Z wiekiem ta aktywnośc procentuje. Natomiast ważne jest aby byc przygotowanym na to, że nadejdzie taki dzień, kiedy nasze dzieci opuszczą dom, pozostanie nam praca, albo - totalna bezczynnośc. Myślę, że naprawdę trudno jest po 20 latach przyzwyczajeń zmieniac swoje nawyki. I jakoś nie znam zbyt wiele kobiet, które pozostając w domu przez ten czas, po jego upływie zrobiły się bardzo aktywne- towarzysko, zawodowo, jakkolwiek - sorry. Wówczas jest taki moment, kiedy nie ma co zrobic z czasem - sprzątanie, gotowanie, pranie, zakupy - to max 2-3 godz dziennie. I warto dużo wcześniej pamiętac o tym, aby właśnie wówczas, móc byc szczęśliwą, spełnioną. Jest jeszcze opcja życia życiem dzieci - znam osobiście parę mam, które zajmują się nieustannie wnuczętami - robią za etatowe nianie - co wg mojej opinii jest niewłaściwe - tak dla babc - zero własnego życiorysu, jak i ich dzieci - pozbawionych odpowiedzialności, radości płynącej z wychowania własnych dzieci. W pewnym momencie następuje przesyt i dzieci mówią babciom - dziękuję, ale to nasze życie i babcie zostają odstawione na boczny tor. I co wtedy? Zakupy 3 razy dziennie - aby zajęły więcej doby, bo i tak zostaje zbyt wiele niezagospodarowanego czasu? Kiedy pisałam o moich dośc osobliwych spostrzeżeniach na forum, spotykałam się często z opinią - jestem szczęśliwą, spełnioną, matką, żoną, kucharką, sprzątaczką, etc - co z czasem kiedy ta aktywnośc nie będzie nikomu potrzebna w takim wymiarze czasu? Co wtedy? Nie wiem, który już raz powtórzę - że nie kwestionuję zasadności, celowości, sensu bycia, zajmowania się dziecmi, rodziną, domem. To cudowne móc byc przy dzieciach, kiedy rosną, dorastają, dojrzewają - i z reguły wychodzi to tylko na dobre - dzieciom, nam - poczucie spełnienia, satysfakcji, mężom - cudowna rodzina, jestem dumny z żony, dzieci, doceniam jej wysiłki i starania, jest wyjątkową kobietą, a ja jestem szczęściarzem, że mam taką żonę. Następne pytanie - ile z kobiet, które są w domu, robią to w 100% z własnego wyboru? Ile jest tych naprawdę szczęśliwych? Dla ilu jest to koniecznością i powodem frustracji? No, ale przecież nie wypada przyznac się - czasem przed samą sobą - że mając lat 18 zupełnie nie tak wyobrażałam sobie moje życie. Czasem prościej jest powiedziec sobie samej - jest super. Warto zastanowic się wówczas, wyobrazic sobie siebie za 20, 25 lat. Kiedy gnizado opustoszeje, zostaniemy albo same w domu (mąż w pracy; albo już oboje w domu - bo na emeryturze) z przytłaczającą ilością wolnego czasu. Jest jeszcze opcja, że pójdziemy wówczas do pracy - ale ilu % populacji mam to dotyczy? Ile będzie miało siłę, aby tak diametralnie zmienic swoje życie? Taaa, zostaje jeszcze działka i parę innych wyrafinowanych przyjemności. Jeszcze raz powtórzę – to niezwykle cenne i ważne móc byc z dziecmi, zajmowac się domem. Nie deprecjonuję tego w jakiekiejkolwiek skali wartości. Jeśli piszę o tym w takim tonie, a nie innym, robię to jedynie dlatego, że bardzo chciałabym choc jednej osobie pomóc poprzez to – kiedyś, czasem w szalenie odległej przyszłości. I to jedyna moja intencja i cała moja motywacja. Dotknęłam osobiście czegoś, co kiedyś czeka większośc z nas. Mnie lekko wryło – i chcę się podzielic jedynie własnymi, pewnie nieco osobliwymi (jak wspomniałam – może to wynikac z różnicy wieku dzieci, nas samych) doświadczeniami, spostrzeżeniami, na temat  Jestem nauczona (już się nauczyłam), aby zadawc sobie różne, czasem niewygodne pytania. Patrzę na siebie, moje dzieci, mężczyznę z którym jestem, to co się wydarza i często zadaję sobie pytanie – do czego to prowadzi, jakie będzie miało konsekwencje dla mnie, moich dzieci, partnera, innych – teraz, za rok, 5, 20 lat. Jeśli widzę, że coś idzie w niewłaściwą stronę – staram się coś weryfikowac – we mnie samej, tym co i jak robię. To nie jest jakiś żałosny lament z mojej strony i użalanie się nad sobą. Bardzo daleka jestem od tego. Jeśli widzę,że regularnie przepieprzam czas, możliwości – w miarę na bieżąco to rejestruję – i mam wówczas szansę coś z tym zrobic, zmienic – tak aby miało to sens dla mnie, mojej rodziny, innych. Nie jestem z natury smutaską, z pesymistycznym podejściem do wszystkiego, co widzi tylko ewentualne negatywy wszelkich spraw i historii. Oj, zdecydowanie nie. Jedynie dano mi zostało dostrzeżenie czegos – ufam, że zawczasu i że zdążę wystarczająco się do tego przygotowac – spędzając następne 20 lat na wychowywaniu mającej się urodzic niebawem córeczki i pracą nad sobą, dla siebie, rodziny i innych ludzi. Chciałam też niniejszym zaproponowac stworzenie nowego wątku, tematu (sorry, ale to pierwsze w moim życiu forum i nazywnictwo jest mi ciągle obce) na naszym forum – które koncentrowałoby się na kursach, szkoleniach dla kobiet, mam, żon. Na informowaniu siebie wzajemnie co ciekawego dzieje się w naszej bliższej lub dalszej okolicy. Nie chciałabym jedynie pisac na co kto zachorował ostatnio, co zrobiłam na obiad i jak minął spacer. Chciałabym także, poza tym, móc powymieniac się z innymi kobietami tym co zrobiłam dla siebie, co sprawiło mi, dla mnie samej satysfakcję. Chciałabym czerpac inspirację z tego co robia inne kobiety, czym się zajmują, jak spędzają czas i jak się realizują- na zupełnie różnych płaszczyznach. Bo uważam, ze kobiety poza wzajemnym wspieraniem się (co traktuję jako wybitnie ważne i cenne), mają niesłychany potencjał do wzajemnego siebie inspirowania. I warto, mam nadzieję, że nie tylko w mojej opinii, stworzyc miejsce (wspomniany wątek, temat) gdzie będą mogły dzielic sie tym doświadczeniem, wiedzą, informacją z innymi, dla pożytku wszystkich. Forum skupia przede wszystkim mamy – to jest oczywisty target. Jest cała masa różnej maści szkoleń, kursów, spotkań, dyskusji, prelekcji – nt wychowania, żywienia, pieluszkowania, chustowania, rozwiązywania problemów, masażu, podróżowania, aktywności z dziecmi i całej masy innych – o których to chętnie poczytałabym w jednym miejscu. Do tego dochodzą wymienione dedykowane dla samych kobiet – od warszatów asertywności, określania celów, zarządzania czasem, poprzez wydarzenia „kierunkowe” jak malowanie na jedwabiu, tkactwo, taniec, aktywności ruchowe – joga, fitness, teatry amatorskie, fanki zdrowego żywienia, hodowania ziółek, wielbicielek piesków, kotków, etnograficznych skansenów i spólki. Czy ktoś jest zainteresowany? Serdecznie wszystkie mamy pozdrawiam i chyle czoło z ogromnym szacunkiem – zarówno przed tymi aktywnymi w domu, jak tymi pracującymi poza. I każdej życzę samych cudownych wrażeń, doświadczeń płynących z bycia mamą
  14. Kurczę, przeglądam ceny wózków na allegro i bobowózki, i szczęka mi opada z wrażenia. Porównałam z ebayem ang - wózki używane - i raczej kupię w kwietniu w UK - ceny dosc nieporównywalne. Zależy mi na wielkiej, solidnej gondoli - poprzednie dzieciaki spały na brzuszku i chcę aby najnowsza członkini rodziny też spała w ten sposób. W ogóle - te nowe modele mają jakieś dziwaczne te gondolki. Może i stelaż 3-kołówki jest lżejszy, ale ostatnio popychałam taki (koleżanki) i sorry, ale dzięki... Na jakieś eskapady lekarsko - celowe (szybkie zakupy, nieoczekiwane wyjście), zamierzam młodą w chuście nosic. Ale spacery, ze spaniem - to raczej obszerna, dobrze usztywniona gondola, tak aby porządnie mogła sie wyspac. Zapomniałam () kiedy pakuje się bobasa do regularnej spacerówki - może ktoś cos zasugerowac - 6-8 miesiąc?, normalnie nie pamiętam. Jeszcze znajoma ma na zbyciu wózek, muszę podjechac do Wrocławia i zobaczyc... Tak czytam o tych wyprawkach i całkiem sporo rzeczy mi zostało do nabycia. Lata temu, jakoś po dzieciach (i znajomych) praktycznie wszystko miałam; teraz muszę przenieśc obszar znajomościowy, na inną grupę wiekową Większośc znajomych ma juz paroletnie dzieci
  15. Pogoda - absolutnie niesamowita - in plus Za mną kawka plus 3 ciasteczka - a co, jak szalec to szalec Pierwszy raz spotkałam mamę, która rodziła ... 3 dni plus rewelacje przez parę kolejnych tyg po porodzie - bo dziecko lekko "dymne" było. Jakbym spotkała kogoś z innej galaktyki, totalna abstrakcja. Fantastyczne spotkanie Lecę skończyc obiad, miłego
  16. agak168 - trzymam kciuki, aby było tylko dobrze W Warszawie - cudna pogoda, oj naprawdę cudna Jestem po spotkaniu z mamusią lipcową - moje pierwsze. Super sprawa - Morrwa, dzięki za miłe 2 godz. To jakiś taki czas, okres, kiedy kobiety są chyba bardziej otwarte - takie moje wrażenie. U mnie może to byc dodatkowo efektem wyposzczenia towarzyskiego Nie wiem, który czynnik - w moim przypadku - jest decydujący. W każdym bądź razie, deklaruję niniejszym stałą gotowośc - w kwestii ewentualnych spotkań :) Miłej reszty dnia
  17. Witam, cudnej pogody, nastroju i dnia życzę. Lecę na spotkanie z mamusią lipcową - ciacho i kawka przede mną
  18. Morrwa gratukuję córeczki i do zobaczenia jutrem
  19. rena_674 biegnę między ścieraniem kurzu a szorowaniem frontów szafkowych machnąc kafkę dla Cię Narazie nie miałam dramatycznych doświadczeń ze służbą zdrowia - może dlatego, że w pracy załapałam się na Medicovera i od razu dzieci dopisałam do ubezp. Jak tato leżał parę razy w szpitalu, też miał bardzo w porzo lekarzy. Nie wyobrażam sobie łapówkowania lekarzy - to dla mnie najbardziej nieetyczne historia z możliwych (jeszcze nigdy nikomu nie dałam łapówki i ufam, że tak zostanie). Wkurza mnie natomiast fakt, że niby wszystko do porodu jest gratis, a szpitale państwowe, mają regularne cenniki na swoich stronach - ile poród z mężem, ile sala jednoosobowa, ile położna, ile znieczulenie - to normalnie przegięcie pały w biały dzień - ja tego nie ograniam. Ale jakoś nikt z tym nie dyskutuje - dla każdej mamy ważne jak będzie rodziła - i wszyscy płacą... Smutne. Jeśli wszytsko będzie ok - będę rodziła w domu - więc tu rozumiem, że położna chce kasiorę. Jeśli natomiast będzie tak, że powinnam w szpitulu - zamierzam wcześniej wystartowac do wybranego i wszytsko ustalic - najlepiej pisemnie, z góry...
  20. Morrwa gratuluję wyników i babaska Just Rzeszów - biorąc pod uwagę ile dzieci się rodzi, w każdym mieście powinno byc paredziesiąt mam. Może to kwestia czasu i pewnie trochę reklamy strony forumowej W innym wątku dziewczyny pisały, że spotykają się ogólnopolsko mamy z jednego miesiąco-czasu porodowego. No, ale zawsze to prościej skoczyc gdzieś blisko niż telepac się pociągiem czy autem...
  21. Monia38 - moja Asia - też jakaś taka rozgarnięta i już chodzi po ziemi - czekam aż syncio zląduje z obłoków Ja to bym obiad ugotowała - i albo zawiozła na przeprowadzkę albo zaprosiła do domu - zawsze to jakieś odciążenie dla nich. Ale to miły gest - z ich strony Jak byłam mała, migdały mi śię prawie stykały - moja cierpliwa mama, chdziła ze mną do laryngolożki, co mi je leczyła Biostyminą - taką w ampułkach - codziennie rano, na czczo musiałam to pic. Mi Asia, jakoś często się przeziębiała (nic poważniejszego), ale lekarka kazała wyciąc wszystkie 3 migdały. DObrze, że wcześniej trafiłam do jakiejś homeopatki, co mi powiedziała, że jeśli wytnę też te dwa, to dziecko straci naturalną zaporę odpornościową - czy jakoś tak. Wycięliśmy ten trzeci - i od tamtej pory Asia jak śpi, to strasznie się ślini - ma mokre poduszki... Jeszcze pochorowała po wycięciu i za jakiś czas, samo jej to przeszło- coś mało wiążę usunięcie trzeciego migdała z faktem, że przestała chorowac... MIłego
  22. Dołączam z zamleczoną herbatką Przeczytałam wątłe zaległości i zapierdzielam z uśmiechem na twarzy i skowronkami wokół - do przecudnych, fantastycznych, jedynych, niepowtarzalnych w swoim rodzaju obowiązków domowych Monika 4 -Ty, to byś mogła horror sojalno/społeczno/medyczny pisac; jako serial - w odcinkach.... A ja obiecuję, na swoje smętne wywody poszukac nast razem forum dla nastolaek z problemami depresyjno-egzystancjalnymi.... Warszawski Mamulki - umówiłyśmy się wstępnie z Ann na najbliższą środę - tj. 4.03. Ktoś może dołączyc do nas, albo dojechac lub zrobic sobie przerwę w podróży??? Zapewne będzie cudnie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...