idę po kawę, bo się żyć nie da....mam cała trójkę w dou i chyba ich dobija ta pogoda bo się tak kłócą, leja i wrzeszczą, ze mózg mi się lasuje...i trochę się o Szymka martwię, bo już drugi raz w tym tygodniu nie był w stanie wstać rano. M. go nie dobudził co się wcześniej nie zdarzało. My wstaliśmy, dzieciaki się darły a on spał jak zabity. I mówi teraz, ze się źle czuje i leży....kurczę, niby nic się nie dzieje a ja mam nerwa...bo to nienormalne zachowanie jest.