
evitka80
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez evitka80
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7
-
mamamajki o te słynne "zaraz" to mnie rozwala.... i z talerzem do zlewu to nigdy nie może trafć... ona ma czas ... a kości na stole po kurczaku niech leżą.. ale wieczorem taki mu wykład pierdzielnełam.... że nic mi nie pomaga, że wyszystko jest później..... chyba podziałało hihi tym bardziej że on zawsze pomagał... a tu teraz taka lipa... a ja tylko chcę pomocy w weekendy żebym to ja mogła troszkę odpocząć... w piątek idę do fryzjera zrobić się na "bóstwo". to tak przed porodem co by się dzidzia matki nie wystraszyła hihi
-
luigi o dokładnie mam teraz to z chłopem... nie powiem bo pracuje w tygodniu po 12-14h.... ale kurka dziś wyładował naczynia ze zmywarki i on już się narobił... no padłam... a już nie wspomnę że przespał pół dnia. o 20 walnełam go w łeb poduszką bo mnie już ciśnienie rozwaliło... wstał, dał mi buziaka i on nie widzi problemu Mam nadzieję że w długi weekend mu przejdzie... On ogólnie jak ma "wene" do sprzątania to robi to super i dokładnie... ale jakoś ostatnio się popsół. A ja go o naprawdę drobiazgi proszę.... więc on mi powiedział, że harował cały tydzień a teraz odpoczywa.... a ja k....a co???
-
hej a ja mam dzisiaj lenia i nic mi sié nie chce. i jakaś senna jestem. I chłop mnie wkurza... bo nie dość że pracuje całe dnie... i dziś ma wolne... to tylko łóżka zmienia i leży.... ale bym mu w łeb strzeliła. myślałam że coś mi pomoże a tu dupa. Ciekawe co zrobi jak nie będzie miał czystych rzeczy do założenia... bo pralka sama nie upierze i obiad się sam nie ugotuje... zobaczymy ... wkurzył mnie, bo leży jak cap... oczywiście się do niego nie odzywam. a wczoraj wylicytowałam na jesień welurkowy kombinezonik na 3-6 miesięcy.... na zdjęciu bardzo mi się spodobał.... ciekawe jak w rzeczywistosci.
-
Hej mamamajki to Gucio mamusi dał nadzieję , a tu klops... kurka wkurzające jet to , że człowiek nie zna dnia ani godziny. A ja to już wogóle będę miała przerąbane jak zacznie się poród. Uzgodniliśmy ze szwagrem i szwagireką, że jak sie zacznie to dzwonimy do nich o każdej porze dnia i nocy żeby podjechali posiedzieć z dziećmi... a w dzień moja mama ich zmieni bo musi dojechać prawie 200km autobusem. ale tak mówię do męża... wiesz szwagier tak mocno śpi że ja wątpię, że oni sie obudza od telefonu jak zacznę rodzić.... on ... no co ty obudzą się. Więc wczoraj zrobiliśmy im test ok. 2:30 w nocy.... 2 razy do nich dzwoniłam i nic... nie odebrali, nie oddzwonili... i weź tu człowieku na nich licz... wku... miałam na maksa. Rano szwagier się pyta męża... co się stało, że o 3 do nich dzwoniliśmy..... BEZ KOMENTARZA!!!! Tak więc postanowiliśmy wywieść bliźniaki do moich rodziców.... tylko kurka kiedy.... teraz za wcześnie.... bo się zatęsknię za nimi (termin mam na 28 czerwca)... i sama nie wiem.
-
Mari ej serce ty nie strasz z tą płcią.... matko ja bym się załamała jakby po porodzie Julka okazała się chłopcem... matko ja ma 90% dziewczeńskiech rzeczy, pościel różowa... wózek fioletowy. nikitaka ja też mam po usg prenatalnym na papierze, że płeć żeńska.... dokument mam z pieczątką lekarza i wrazie co będę mu jajca wyrywać.. jak się okaże że się pomylił... mało ja mam wydruki z 2 usg że dziewuszka i jego podpis.
-
hej Z okazji Dnia Dziecka wszystkim maluszkom... tym większym i tym w brzuszkach mamusi... wszystkiego co najpiękniejsze... cudownego dzieciństwa >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> U mnie ok.... tak mi się marzy, żeby za 2 tyg urodzić ach ... U diabetologa dostałam opierdziel , że za mało jem... bo schudłam 2 kilo przez miesiąć... ale mi babsko nerwy popsuła... bo miesiąc wcześniej jak jej pokazałam co jem i ile wymienników węglowodanów na dobę ... to wtedy było ok... nawet powiedziała, że pięknie.... a teraz że za mało. Niech się babiszon zdecyduje... bo zmienia zdanie pinda jedna. postanowiłam więc juz do niej nie iść... wizyte mam 14 czerwca i w dupie ją mam. Nie dość że mam do niej bardzo daleko... i pół dnia zmarnowane... zawsze się babiszon ok. godziny spóźnia... cukry mam super więc niech spada. Jem więcej i niech spada. to sie wyżaliłam wogóle powiedziała mi kiedy moja gin mnie kładzie do szpitala... bo niby w 38 powinnam sie położyć... ja jej na to że wcale mnie nie kładzie... to się zdziwiła. A nieby po co ma mnie kłaść ... żebym sobie 2 tyg leżała na patologi i czekała na poród tam... to ja zdecydowanie wolę w domu. Łożysko mam 2 stopnia, wody w normie, dziecko nie za duże... wyniki idealne. Wolę w domu czekać.
-
heloł ściągnełam mamę... żeby mi troszkę pomogła przy dzieciakach... tym bardziej że jutro mam diabetologa i nie miałabym co z blixniakami zrobić.. a tak to mamuska hop do autobusu.. 160 km i już jest . Zaraz jadę po wyniki moczu i jakoś mam marne przeczucia.... zawsze wynik był OK... ale dziś coś mnie trzyma. a wczoraj wieczorem byliśmy z mężem na "NAD ŻyCIE" w kinie. No zryczałam sie jak głupia i wiecie co nawet mojemu m. łzy ciekły.... ach. u mnie wczoraj zapadła dezyzja że rodzimy naturalnie... i czekamy aż samo się zacznie... i cos czuję że mała będzie lipcowa buuuu...
-
madziaa ja to mam dopiero celibat.. uuuu chyba z 5 miesięcy... ale już mężowi zapowiedziałam że za 2 tyg seksik codziennie. ... no i ma chłopina stres wczoraj gadałam z gin, że chcę sama spróbować rodzić... także czekamy i nie wywołujemy przed terminem... ale jakoś nie uśmiecha mi się przenosić za dużo więc od 38 tyg. szorowanie, pucowanie i seksik codziennie do "pełna"
-
u mnie wkońcu córcia załapała ospę ... no nie powiem ale się cieszę.... ma całe 5 krostek. a wczoraj miałam wizytkę u gin... mała waży 2400.... i odebrałam wynik na paciorkowca..... nie ma dziada
-
nadinn gratulacje kochana.... ekspresowo i w tak cudny dzień.... prezent wymarzony.
-
[B]kaska trzymam kciuki za zaliczenie... tak wiem że tak na 100% że nie jestem bezpieczna przy ospie... i chyba bardziej na tego półpasca mogę zachorować... ale myślę że będzie OK trochę mnie pocieszyłaś że ospa może zacząć sie od kaszlu... to wyczekuję dalej u córci. nadinn madzia mojemu jak stało przyrodzenie to też w szoku byłam... a teraz to on sam mówi ..... mama siusiak mi stoi... ale duży ... jak tatusia wiktorio ale pech... ważne że tobie nic się nie stało.... a wydatki wiadomo nigdy nie są mile widzane. Ja na początku ciąży obtarłam cały bok samochudu o słup.... myślałam , że sie zmieszczę .... bo ja jeżdżę takim długim wanem... mój mąż to do dziś dnia się śmieje... i zawsze jak biorę jego autko to mówi... UWAŻAJ NA SŁUPY mamamajki moje bliźniaki też tą szpitalnąszczepionkę miały i nic im nie było... zresztą wyedy też nie wiedziałam, że można kupić swoją lepszą... zreszta teraz też nie wiem jak ma to wyglądać... kiedy kupić , komu powiedzieć... no ciemna jestem nina oby nóżki troszkę odpuściły i żeby nie był potrzebny szpital... trzymam kciuki
-
Babeczki w tym wspaniałym Dniu Matki, samych radosnych chwili i spełnienia marzeń...
-
hej moja córa jeszcze nie załapała tej ospy wrrrrrrrrrrr..... ale za to w nocy zaczeła kaszleć jak gruźlik ..... a ja czekam na ospę a nie jakieś zapalenie oskrzeli buuuu Synusiowi już dzisiaj nie wyskoczyły nowe krostki.... i te pierwsze już pięknie sie goją. dziś mamy małą imprezkę tortową .... a syn taki piękny fioletowy.... będziemy się kiedyś śmiać z tych zdjęć. nadinn o myślę że zdecydowanie mam lepiej niż koleżanka z bliźniakami. ALe mam tez znajomą która miała 1,5 roczne bliźniaki (parka) i urodziła 3 synka.... też hardcore... bo mała przerwa wiekowa... ale ona miała w duuużżżżoo ludzi do pomocy i jeszcze niańkę zatrudniła. a apropo odciągania skórki z siusiaka... mimo że mój ma 4 latka nie ściąga mu sie jeszcze tak jak dorosłemu.... ale widać sporo "główki". Nauczyłam młodeko jak się ściąga i sam się bawi. śmiać mi się chce... poszłam kiedyś po nich do przedszkola i mówię idźcie siku to pójdziemy na plac zabaw... synuś poszedł pierwszy i coś długo nie wcyhodzi... więc ja za klamkę... wchodze, a mój syn co.... stoi i w kącie i sobie skórkę z siusiaka ściąga.... teraz na bilansie 4-latka zapytam co dalej z tym siusiakiem .... bo pediatrzy to mają różne zdania na ten temat.. (ruszać, nie ruszać... jak będzie większy to sam sobie "naprawi") Nie chcę tylko żeby mój syn przeszedł taki ból jak synek mojej siostry... gdzie chirurg na siiłę mu ściągnął... masakryczny ból... moja siostra to wyła razem z dzieckiem... poszła tylko o poradę a ten jebn... chirurg tak jej syna załatwił.... dzieciak nie chciał siku po tym robić.
-
niecierpliwa ja nie szczepiam dzieci na ospę... nawet mi taka myśl przez głowę nie przeszła... po tym jak kumpela zaszczepiła (co prawda tylko 1 dawką, a są 2) i mała jej zachorowała na ospę... więc szkoda kasy. ja naprawdę się cieszę (może i głupia jestem ) ze syn już ma ospę i będę miała z głowy.. tylko coś córa nie chce się zarazić. Wiecie moja kumpela jakieś pół roku temu urodziła bliźniaczki... wyszła za szpitala po 6-7 dniach. Jak małe miały 1,5 miesiąca starsza 3 letnia córka przyniosła z przedszkola ospę.... strach niesamowity o maleńkie bliźniaczki. Starsza córka szybko do dziadków... ale i tak jedna z bliźniaczek załapała ospę i co ... do szpitala na oddział zakaźny i leżały tam prawie miesiąc!!!!! Przyplątało się jeszcze przy okazji zapalenie płuc. wyobraźcie sobie. Starsza córka u dziadków... jedna z bliźniaczek z ojcem w domu, druga z mamą w szpitalu... ale kumpela wymieniała sie z mężem bo karmiła piersią... jeden dzień jedną drugi dzień drugą ... namęczyła się masakrycznie. Dlatego tak się cieszę że będę miała za sobą tą paskudę zanim się mała urodzi Ogólnie ospa mija powiedzmy po 2 tyg. ale odporność dziedzka siada na maksa po tej chorobie. Byle jaki katar ktoś przyniesie i dzieciak znów chory. Ja mimo wszystko jestem przeciwniczką szczepienia na ospę... bo to nie daje 100% pewności. A chyba lepiej jak dziecko przejdzie tego wirusa jak najwcześniej.... bo fakt jak dorosły się zarazi to dużo gorzej to przechodzi. Coś mi sie kojarzy , że innej kumpeli mąż miał ospę w wieku 21 lat... i niby po tej chorobie jego plemniki nie były już takie super... i musieli mieć in-vitro... ale czy to od ospy to Bóg jeden wie.. niby tak lekarze mówili. Synuś mimo że jest calusieńki wysypany (od stóp do głów)... nawet w buzi ma to znosi to dzielnie... nie drapie się... tylko średnio wygląda... bo jest cały wysmarowany na fioletowo (nasza pediatra powiedziała że ten fiolet jest dużo lepszy niż ta biała maść... przynajmniej go nie swędzi....) ale wygląda jak ufoludek
-
hej u mnie jakby chłodniej... od rana pozmieniałam i poprałam pościele... ale się ***** narobiłam... aż mi momentami oddechu brakowało... zaplanowałam jeszcze u siebie i m. w szafkach ubrania poukładać... ale to już na siedąco na podłodze. W niedziele przyjeżdża moja mamuśka... poprosiłam ją bo mąż całe dnie w pracy... syn z ospą marudzi, córka jakaś popsuta się zrobiła... ja z wielkim bandziochem... potrzebuję pomocy... nawet na dwór wyjść nie mogę zaczerpnąć powietrza bo moje chłopisko jak wraca wieczorem to ja już nie mam siły nawet nogą ruszyć . to sie wyżaliłam ogólnie to mam jakieś parcie na sprzątania generalne... kurka codziennie coś robię... chcę wysprzątać tak generalnie bo jak młoda się urodzi to z 3 dzieci to będę musiała ja sama w pampersie chodzić bo mi czasu na siku zabraknie buuuuu. A nie wiem czy chcę żeby mi ktoś pomagał.... bo jak mama była przez 2 dni jak sie bliźniaki urodziły to jakaś leniwa byłam i wszędzie był syf.... a jak byłam sama to pięknie czas rozplanowałam i miałam czyściutko i nawet obiadek był. Początki były ciężkie bo nawet nie miałam czasu sie przebrać ponocy z piżamy... ale z buegie dni było lepiej... a i miałam depreche... to się nazywa BABY BLUES... mam nadzieję, ze teraz mnie ominie. a zapomniałam że teściowa chce na parę dni wpaść... wrrrrrrrrrrrrr nie daj boże ... ubiję ją
-
alatra niezła ta ekspedientka... a ja wiecie co w sobote o 9 rano poszłam na poczte wysłać list.... a tam kolejka pod drzwi ok. 20 osób... gorąco na maksa... spiełam pośladki i wiecie stanełam sama za siebie pierwsza do okienka... pierwszy raz... i nikt nie komentował tzn. na głos hihi
-
ropuszka kochana piękne łóżeczko.... napatrzeć się nie mogę... śliczności i wózio super i zasłonki
-
Hej mamamajki ach te chłopy... poraz kolejny wierzę że oni są z innej planety.... mi mój też mówi że za bardzo je rozpieszczam i dlatego syn czasami daje popalić ostro... więc ja sie pytam A CO TY KUR.... ROBISZ... dzieci sa wspólne. Najbardzeij mnie wkurza jak dzwonię do niego bo syn już mi tak ciśnienie podniósł, że za chwilę go wywale przez okno.... a mąż czasmi wypala.... to przecież twoja wina... wrrrrrrrrrrrrrrr... awantura murowana nadinn sto lat, sto lat... niech żyje Jasiu nam... a tort poezja. Ja teraz w sobotke robie urodzinki... zamówiłam 2 torty... ale takie zwykłe okrągłe, bo zależało mi żeby były mały ok 1kg każdy ... córcia różowy z kwiatami a synuś biały z owocową dekoracją. Nawet miałam coś upiec ale ze względu że one są w domku... bo ospa... wczaraj zamówiłam z cukierni..... bo z nimi to bym miała roboty że hoho ale do czegoś są pomocne... synuś odkurza właśnie i czekają na mopa hihi... strasznie to lubią... wykorzystuje bo niedługo im się odechce hihihi alatra życze ci żeby jednak usg myliło się na "-" ..... a tak dla "pociesznie" powiem że moja kuzynka urodziła naturalnie córkę o wadze UWAGA!!!! 5550 ... i jej na usg nie wykazywało takiego kolosa.. tylko. ok. 3800-3900 inna kumpela też miała dorodnego syna 4600 i też sama rodziła .... ale obie popękały na maksa nikitaka ja to też nie wiem jak te maleństwo wytrzyma taką pogodę.... ja mam klimatyzator... ale przy takim maluszku to aż strach włączyć ..... rolety cały czas w dole a o tak mam w mieszkaniu temp. ok.28 a czasami nawet 30 st .... właśnie ten klimatyzator nas ratuje. Jak ja jestem sama to otwieram wszystkie okna ale wtedy mam przecią.... mi to nie przeszkadza ale przy dzieciakach muszę okna po jednej stronie zamykać. Katarzyna ja z wejściem na fotel nie mam problemu ale ze wstaniem już tak... ale moja gin zawsze mi pomaga... trzma mnie za rączkę . Może u ciebie nie będzie tak źle... ale niedogodności naprawdę masz dużo... może lekarz się zlituje i ci pomoże co?? pozdrawiam
-
alatra duży chłopaczek się szykuje.... może warto tą cesarkę rozważyć... bo jak byś chciała naturalnie to do terminu jeszcze trochę zostało i dzidzia ok. 4kg będzie mieć.... to chyba ciężko urodzić takie "maleństwo"... sama nie wiem
-
U nas od jakiegoś czasu plaga na ospę panuje.... modliłam się żeby moje dzieci jak najszybciej załapały.. zanim urodzę... i co syna już dziś wysypało... teraz czekam na cókę. Szkoda mi tylko bo teraz w piątek dzień matki w przedszkolu potem 1 czerwca dzień dziecia i rozdanie dyplomów a tu dupa... na ale nic... nawet sie cieszę że tą ospę przejdą zanim urodzę.... bo potem jak już by Julcia była na świecie to bym portkami trzęsła... a tak będę miała z głowy. Dlatego zaciskam nogi i chcę urodzić dopiero 28 czerwca lub później... coby cała zaraza padła. Dziś pościeliłam już łóżeczko Julci... ale jak przyprowadziłam bliźniaki z przedszkola i zmieniałam małemu koszulkę... patrze a tam 6 krostek .... więc szybko pościel fruuu do specjalnego woreczka próżniowego i do szafy żeby jakaś zaraza nie została. pediatra jak zobaczyła, że ja w ciąży... pyta a pani chorowała na ospę... ja że tak... ona ufff to dobrze.
-
alatra mój teą jakiś czas temu nie odbierał wszystkich telefonów ode mnie.... dostał wykład... że ja w każdej chwili mogę mieć bóle... i powiedziałam mu że jak zacznę rodzić zadzwonie do niego tylko raz... i jak nie odbierze lub nie oddzwoni w ciągu 5 min.. dzwonie po taksówkę... a on ma mi się na oczy nie pokazywać i rozwiodę się z nim za to że tak olewa... PODZIAŁAŁO HIHI... odbiera i sam dzwoni jak ja za długo sie nie odzywam już przedsmak bólów moich miał... fakt że był w domu ale po prawie 2 piwach i też opieprz dostał... że mógłby teraz sobie darować... bo ja nie chcę w panice szukać kierowcy innego żeby mnie wiózł do porodu tylko on ma za kółkiem siedzieć... (wtedy kumpel nas wiózł). Też podziałało... wypije czasami 1.... ale pyta się jak się czujesz ... moge 1 piwko strzelić hihihihi
-
Hej u mnie znów masakryczne ciepło.... a na mnie prasowanko czeka pieluszek i 3 kompletów pościeli dla malutkiej (po moich bliźniakach :))... włącze klimatyzator bo inaczej się usmaże.... w mieszkaniu mam saunę :( ropuszka ty 5 kg przytyłaś.... a ja znów schudłam i się załamuję normalnie... bo mam tylko niecałe 4kg na plusie.... w tym tempie to do porodu będe tyle samo ważyć co zachodząc w ciążę... Morfologie mam super, mocz super.... dzidzia w 33/34 tyg wazyła 2 kg.... więc niby ok... ale na tej cukrzycowej diecie no nie da sie przytyć... już i tak robię krótsze przerwy między posiłkami i duupaa.... a brzuchol coraz większy. Strasznie sięmartwię i boję... co prawda przed zajściem w ciążę przytyłam w 3 miesiące 9 kg... więc mam z czego gubić.... ale stresa mam czy dzidzia zdrowa. alatra ja ostatnio też miałam przygodę, że zasnełam i to nawet nie wiem kiedy... a tu puk puk.... a ja oł siet.... syfilis w chałupie a kumpela za drzwiami już hihi. kaska ja też wkółko kocyki kupowałam (przy bliźniakach).... teraz nie kupuję bo mam chyba z 6 a tarta z truskawkami hmmmm juz mi slinka cieknie. Ja w piątek w przedszkolu mam Dzień Matki... ciekawe czy te moje bąble coś powiedzą... bo wkółko mi mówią mama to tajemnica hihihihi. nina84malina biedna kicia.... dobrze że zareagowaliście szybko i nie doszło do jakiegoś zakażenia... pogłaskaj kotka ode mnie, alatra oby wizyta poszła po twojej myśli... trzymam kciuki za szyjkę żeby nie zrobiła sie w balona hihi. mamamajki wyobrażam sobie jak twoja koleżanka musi się cieszyć z dzieciątka w brzuszku... Ja mam w pracy 3 dziewczyny które leczyły sie na bezpłodność... 2 juz sie udało.. jedna rodzi tak jak ja... druga urodziła... a ta 3 biedna (najfajniejsza.. cudowna kobietaka) nic a nic.... i jeszcze chłop nie chce myśleś ani o in-vitro (bo nie jest bykiem rozpłodowym żeby nasienie oddawać) i o adopcji... i wiecie co oboje i ona i jej mąż są jedynakami.... ona mam 35 lat a on 41 i dupa... bo on taki zawzięty... żal mi jej... bo ma w sobie dużo miłości i jest naprawdę wyjątkowa. madziaaa moja torba do szpitala też już czeka.... wypchana po brzegi mam nadieję że szwy nie puszczą hihihi p.s mała właśnie ma czkawkę (wypiłam 400 ml kefiru i leże dupskiem na łóżku)... ale musze się zebrać i chyba malutkiej łóżeczko pościelę i nakryję prześcieradłem żeby się nie kurzyło :) pozdrawiam
-
No kur.... tak mnie kobietki trzęsie z nerwów... niech ta teściowa i przyjedzeale na 1 dzień... małą zobaczyć i wynocha. Rozmawiałam z mężem i mówie mu ... będzie lipa bo ja chce moją mamę na początek do pomocy przy bliźniakach i w tym samym czasie twoja chce przyjachać... a on mi na to że jak obydwie chcą pomagać to niech pomagają.... miałam mu wygarnąć że jego matka to przecież nie umie się zająć moimi dziećmi... nigdy mi w niczym nie pomogła... zawsze dupe wewaliła za stół i nie pomyslała, że może by tak jedno dziecko nakarmiła.... dobrze że mój mąż mi pomagał. ale pamiętam jak ze 2 lata temu byliśmy u teściów na obiedzie.... moje 2 - letnie bliżniaki wzieliśmy na kolana... ja jedno mąż drugie i dajemy im jeść..... a teściowa.... ale synu (do mojego męża)... ty jedz bo będziesz miał zimne zanim jego nakarmisz... dzieciaki mogą później zjeść... NO MYŚLAŁAM ŻE JEJ PIERD.... W ŁEB.
-
heloł Ten dzisiejszy upał mnie zabije chyba .... a tu po południu jeszcze moje bliźniaki mnie na plac zabaw wyciągną... chyba zdechne. apropo obwodu brzuszka ... to ja mam 112 cm... ale mam wielki brzuszek. Wczoraj w windzie u mojej siostry kobietka mnie sie pyta na kiedy termin... ja że za miesiąc a o a... a to pewnie bliźniaki pani nosi.... ja, że nie jedno.... bliźniaki to ja urodziłam 4 lata temu i miałam prawie 2 razy taki brzuch.... byłam sensacją ginekologi z takim bandziochem hihi. wczoraj mój mężulo wkońcu przywiózł łóżeczko i jak w miarę wcześnie wróci z pracy to pewnie je skręcimy.... popiore pościel ach cudnie. >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> Chciałam się wam wyżalić.... moja teściowa mieszka i pracuje za granicą.... i ma przyjechać pod koniecz czerwca.... i powiedziała że wpacnie do nas na 3 dni.... JA SOBIE TEGO NIE WYOBRAŻAM.... temin mam na 28 czerwca i co ta pinda mi sie chce zwalić jak moje maleństwo będzie świeżo po urodzeniu... kto jak kto ale nie TEŚCIE... (nie trawie tych ludzi)... ona mi z bliźniakami nic nie pomogła, nigdy nie zmieniła pieluchy, nigdy nie nakarmiła i co teraz mi się chce zwalić na łeb... już nawet do mojej mamy dzwoniła że jedzie do mnie. Jestem załamana normalnie... nie dość że mamy w domu 2 łóżka ... my z mężem i za chwilkę 3 dzieci... i właśnie chciałam żeby to moja mama przyjechała... przynajmniej bym sie nie krępowała syfem w domu... nie musiałabym nic gotować , tak bym miała z nią swobodnie... a z teściową masakra. a jeszcze nie daj boże teść z nią przyjedzie to ja chyba z okna wyskocze... on to nie lubi dzieci... a już nie daj boże żeby płakało... mam doła.
-
monka gratulacje dla mamusi... i cudownej pociechy...
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7