Skocz do zawartości
Forum

Samhain

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Samhain

  1. W sumie kwestia organizacji, ale jakoś nie wierzę, żeby dało się tak ciągnąc na dłuższą metę.
  2. Racja. Ech, nie lubię chodzic do lekarza. Nie chodzi o samą wizytę, ale wydaje się, że wszystko ok, tylko jakiś drobiazg, a jak przyjdzie co do czego to mu wykryją tyle chorób, że od razu dół...
  3. Obawy są zawsze i nie dziwię się, że Ulla się martwi. Tyle że czasu nie cofnie, a tabletki przecież musiała brac. Tak więc ja trzymam kciuki. Właściwie za co mam trzymac, Ulla? ;)
  4. Nie wiem czy mam predyspozycje. Mój dziadek miał raka prostaty. Czy to się wlicza do genów? Nie wiem. Dla mnie ten rak jest skutkiem zaniedbania. No nie wiem...
  5. Taaa, kiedyś pieniądze w miarę były, bo i była praca, ale na półkach tylko ocet. Dziś jest wszystkiego "aż oczy patają" (jak mawiała moja babcia), ale nie ma pieniędzy. Nie wiem co gorsze: walczyc o kilo cukru czy papier toaletowy, czy patrzec na ten dobrobyt i... tylko patrzec. Kilka etatów... Można. Tylko gdzie życie prywatne?
  6. Brawo!!! Do przodu, Ola! :))) No, Margeritka, teraz Ci się zacznie :)
  7. Oj, lubimy, lubimy. Grunt, żeby się dogadywac.
  8. Mi się marzyła w Polsce praca za takie pieniądze, żeby starczało na opłaty i życie, i żeby zostawało trochę na przyjemności. Tak, że jeśli przyjdzie mi kaprys kupic sobie książkę, to bez wyrzutów sumienia. Że jeśli zepsuje mi się pralka, to ok, nie kupię jej za gotówkę, ale jeśli wezmę na raty to nie będę się stresowac, że nie mam na ratę. Tak więc praca w miarę pewna, z ZUZ-em, normalną umową, a nie kombinowaną itp. I żeby cokolwiek dało się odłożyc. I żeby nie było też mobbingu, stresu... No ale kto w Polsce może pochwalic się taką pracą? Nieliczni.
  9. Ja i tak muszę zapłacic, bo mam kartę ubezpieczenia międzynarodowego, ale w Polsce nawet w nagłych przypadkach potrafią robic z tym problemy. Trudno. Na takich rzeczach się nie oszczędza. Swoją drogą... Czytałam kiedyś jakąś książkę i tam było, tak na marginesie, że jeśli do iluś tam lat (eee, trzynastu?), usunie się znamiona, to nawet jeśli jakieś się później pojawią, to nie ma możliwości, żeby zachorowac na raka. Nie miałam jeszcze okazji zapytac o to lekarza, a w necie nic na ten temat nie znalazłam. Słyszałyście o czymś takim?
  10. Nawet jeśli, Ulla, to przecież jest małe prawdopodobieństwo, żeby to zaszkodziło. A brałaś tabletki nie według własnego widzimisię. Będzie dobrze :)
  11. Oj, nie. Po tym co ostatnio odstawia Jula, nie ma takiej opcji.
  12. Też słyszałam, że płaskie i zmieniające się są najgorsze. No ale wystające są niekomfortowe i faktycznie można narobic sobie problemów. Oczywiście najczęściej w najmniej pożądanym momencie (o ile jakiś jest właściwy). A koszt jest w sumie niewielki...
  13. No właśnie. Ja wiem: będziemy wzajemnie trzymac kciuki. Zawsze to dwa razy więcej afirmacji :) My właściwie moglibyśmy kupic dom teraz zaraz, ale jedyny jaki wchodzi w grę jest dla naszej czwórki (kotek to też rodzina), za duży. Dużo za duży. Gdybyśmy mieli tutaj rodzinę albo więcej dzieci to miałoby sens. Ach, żeby w tym miejscu stał mały, sympatyczny domek...
  14. Cóż, w praktyce najczęściej wygląda to tak, że największe oczekiwania mają ci, którym i w Polsce jakimś "cudem" się nie wiodło. Jak mawia Ferdek Kiepski: "nie ma pracy na moje kwalifikacje".
  15. Jula ma siedem i pół miesiąca... Problem w tym, że najbliższego specjalistę mam w Reykjaviku, a to pięcset kilometrów od miejsca mojego zamieszkania. Pytałam o jej postawę miejscowych lekarzy, ale ich ocena aktywności dziecka polega na zadaniu pytania czy już się przekręca z plecków na brzuszek.Ostatnio lekarz ją obejrzał, i owszem, po czym stwierdził, że rozwija się prawidłowo (uwzględniając fakt, że jest wcześniakiem), a z tym garbieniem to "owszem, może trochę, ale wyrośnie, bo dzieciom szybko się zmienia". Dla mnie to nie jest diagnoza specjalisty. Nie mam ambicji, że w tym wieku powinna już siedziec. Chciałabym tylko dowiedziec się jak przekuc tę jej siłę w zabawy służące jej rozwojowi. W tej chwili mata potrafi ją zając na jakieś dwadzieścia minut bez przerwy. Poza tym przekręca się z pleców na brzuszek, ale na odwrót jeszcze nie umie. Na brzuszku wytrzymuje tak ze trzy minuty. Podsuwam jej zabawki, zagaduję, ale po chwili już płacze. Kiedy leży, pobawi się kilka minut, ale już po chwili próbuje się podnieśc, jakby robiła brzuszki. Na leżaczku zaś chwyta za pałąk i podciąga się (tak właśnie przyzwyczaiła się siadac i wymuszac na nas sadzanie jej w pozycji półleżącej). Mam wrażenie, że jej chęci wyprzedzają możliwości i tym się właśnie frustruje. Proszę mi doradzic, co mogę zrobic, żeby jej to nie zostało i żeby nie miała w przyszłości problemów z kręgosłupem. Może jakieś cwiczenia? Oprócz prób jak najczęstszego układania na brzuszku.
  16. Afirmacja, Ulla :))) A ja chciałabym kupic dom upatrzony tutaj i miec bliską rodzinę tutaj, a nie w Polsce. I żeby wszyscy byli zadowoleni. Ot.
  17. TG_TUNIKA Bokserka+BLUZKA kimono FLAGA! Hit 2012! (2179023160) - Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej. Coś takiego, tylko niekoniecznie akurat ta (mnie się nie podoba). Do rurek przy Twojej figurze - bomba! :)
  18. Tak w ogóle proponowałabym Ci tunikę, i owszem, ale niesymetryczną (czy jak to tam nazwac). Moim zdaniem, i sama będę czegoś takiego szukac, seksownie wyglądają tuniki z odsłoniętym jednym ramieniem (to drugie, z defektem, możesz akurat zakryc :) ). Fajne jest do tego ramiączko koszulki wystające spod. Albo tuniki na jedno ramię... Ot, chocby coś takiego: eavanti BERSHKA LETNIATUNIKA JEDNO RAMIĘ KHAKI L (2213005319) - Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej.
  19. Sama mogłabym napisac tego posta i prawie słowo w słowo ;) Nawet nosiłam się z czymś takim, bo zamierzam zrobic rewolucję w garderobie i szukam porad, bo ogólnie jestem zakupowe cielę i co z tego, że mogę kupic co zechcę, skoro zakupów ubraniowych nienawidzę i koniec? I nawet mamy podobne "gabaryty", tyle że ja przy wzroście 172 cm ważę 58 kg, a ta różnica między nami widoczna jest w biodrach (choc dramatu, podobno, nie ma). Może więc będziemy się wspierac? ;) Moja siostra (moje zakupowe przeciwieństwo) nauczyła mnie, że trzeba eksperymentowac. Jak ja jej zazdroszczę umiejętności wyszukiwania perełek! I to za grosze... Może więc szkoda, że nie zaryzykowałaś z tą bluzką z cekinami... Odnośnie tej tuniki... Mnie się nie podoba :( Ostatnio wypatrzyłam na Allegro sklep _eavanti_ i chyba tam poczynię niektóre zakupy.
  20. pbmarysSamhainMożna tę propozycję umieścic w katalogu lub poza, ale jest godna uwagi. pbmarys: Masz prawo byc dumna i mówic o tym na prawo i lewo! Pierwszym krokiem do wyjścia z nałogu jest właśnie przyznanie, że wpadło się w jego szpony. Dużo bym dała, żeby pewna osoba z mojej bliskiej rodziny nazwała w końcu rzecz po imieniu i też zaczęła z tym walczyc. Ale nie, zapiera się z całych sił, wszyscy inni mają problem, ale nie on! Dlatego cieszą tak pozytywne informacje! Szczerze trzymam kciuki! Wiesz Samhain Czasem postawienie kogos pod scianą Daję super efekty. Moj partner tez sie zapierał ze inni mają problem - ale jednak sie leczy troche dzieki mojemu uporowi, chęci ratowania rodziny tego co mamy Razem wspólnego - Dzieci. Wole żeby Dzieciaki miały zdrowego , zawsze przy Nich ojca. Niż leżacego gdzies miedzy kartonami pod mostem ojca narkomana... Takiego ktorego by sie poprostu wstydziły... Wiem że leczenie trwa ok roku, rozłąka, strata tego jak dzieci sie rozwijają itp. Ciągniecie w nałóg, checi zrezygnowania itp. Ale jesli dojdzie sie do celu, osoba która sie Kocha sie nie zostawia w takich sytuacjach tylko sie walczy. My z kazdym dniem walczymy o lepszą przyszlosc dla naszych dzieci. Bez narkotykow i bez alkoholu.! Ale to moje zdanie. Gdyby mój mąż miał problem, walczyłabym dokładnie tak samo jak Ty. Tymczasowe wyrzeczenia, nawet jeśli trwają rok lub dłużej, ponosi się w imię lat , które potem mogą byc szczęśliwe. A często też po to, żeby uratowac życie. U mnie w rodzinie wygląda to tak, że ta druga osoba tkwi w schematach i sama też nie umie nazwac alkoholizmu alkoholizmem. Poza tym skoro nie ma w domu awantur (taki charakter co to wypije i pokornie idzie spac), to problemu też nie. Zamiata się problem pod dywan. Tak więc jeszcze raz wyrazy szacunku. IWA: świetnie usystematyzowany podział. Tak by to mogło wyglądac. Tak w ogóle IWA zwróciła moją uwagę na jeszcze jeden aspekt. Ten katalog musi byc naprawdę wyczerpującą kopalnią wiedzy. Nie ogólniki i często sprzeczne informacje, jak to ma miejsce np. w przypadku czasopism dla rodziców. Spore wyzwanie, droga Redakcjo ;)
  21. Brawo! :) Tak ogólnie to pewnie wszystkie zmieściłybyśmy się, bo milion to kupa kasy nie do pogardzenia. Tyle że jeśli mowa o lotku to łatwo popuścic wodze fantazji :)
  22. A Ty niby taka uległa jesteś? Nie wierzę :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...