-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Samhain
-
Jest! Akurat polski alkohol bardzo polubili. Zwłaszcza piwo :)
-
Ma dwie propozycje na zdobycie pieniędzy. Po pierwsze ukrócic to co się dzieje w polityce. Ostatnio po raz kolejny obiecałam sobie, że przestanę oglądac wiadomości, bo usłyszałam o planowanym zakupie tabletów (bodajże) dla posłów. Brawo! To potrzebniejsze niż pieniądze na zasiłki macierzyńskie. Ale jeszcze bardziej potrzebne są przeogromne kościoły ociekające złotem. I księża ubrani w szaty za kilka-kilkanaście tysięcy złotych. I ja nie mam nic przeciwko religii, ale jakoś kłóci mi się to z tym o czym nauczał Jezus.
-
Podejrzewam, że gdyby w Polsce zacząc się zastanawiac, to zawsze dojdzie się do wniosku, że jeszcze nie czas na dziecko. Najgorsza jest niestabilnośc życiowej sytuacji. A tyle jest krzyku, że społeczeństwo się starzeje i trzeba rodzic dzieci.
-
No chociaż raz coś piłam z tego o czym pisze Margeritka! Nie powiem, żebym uwielbiała, ale wypiję, i owszem.
-
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
Ależ proszę bardzo! :) -
I jeszcze róże chrustowe. Robiłam trzy dni temu, więc o tym najłatwiej było zapomniec ;)
-
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
Kubuś Puchatek górą! -
Pewnie też będziesz doradzac. Taka już ludzka natura. Póki nie jest się w tej sytuacji, można się łudzic, ale później przychodzi moment, w którym jakaś "zła" kobieta omamia syneczka i cóż, trzeba nad nim czuwac ;)
-
E tam konsekwentni! Ani trochę! Chciałabym, ale powtarzanie tych samych metod nie działa. Za każdym razem trzeba eksperymentowac.
-
Ullasamhain wiesz same obawy o dziecko to swoje ale my tu sami i muszę pracować i ciężko mi to sobie wyobrazić logistycznie ale raczej na rok zostanę w domku, możliwe jeszcze dodatkowe zlecenia wezmę ale na stałe nie wrócę od razu po macierzyński a to już wiąże się z tym, że pewnie do stałej pracy wrócę zgodnie z prawem na pół roku i mnie zwolnią za ten wychowawczy To akurat rozumiem. Mnie co prawda zapewne nie zwolniliby za drugie dziecko, ale pewnie musiałabym zrezygnowac sama. Nie mamy tutaj rodziny, znajomych tylko jako znajomych i tak naprawdę jesteśmy zdani sami na siebie. Nie dałabym rady z dwójką dzieci w sytuacji, w której mój mąż wypływa na kilka dni. Weźmy sytuację, że jedno muszę odwieźc do przedszkola. Drugie automatycznie musi jechac ze mną. A powrót do Polski w tej chwili nie miałby sensu, bo nie zrealizujemy planów. Swoją drogą polskie prawo jest tak chore, że nie mieści się w głowie. Czasem próbuję wyjaśnic to Islandczykom, ale oni nie rozumieją. I nie problemu bariery językowej. Tego się nie da objaśnic.
-
Bo ciąża to piękny, ale i męczący okres. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Chciałoby się już miec maleństwo po tej stronie, ciągłe obawy czy oby zdrowe, czy wszystko w porządku, myśl o porodzie...
-
To na pewno nie było zatrucie. W ogóle to było tak, że najpierw trafiłam do szpitala z lekkim rozwarciem. Wstrzyknęli coś tam na zatrzymanie, poskutkowało, poleżałam kilka dni, wszystko wyglądało bardzo ładnie, więc wróciłam do domu (trochę kręcili nosem na ten powrót, ale ja chciałam. Szpitale mnie wykańczają psychicznie, ale to długa historia). W domu kilka dni wszystko było ok, czułam się fantastycznie, potwierdzały to kontrole. Aż tu któregoś ranka odeszły mi wody. Nic mnie nie bolało, gdyby nie standardowe siusiu nawet bym się nie zorientowała. Znów szpital, znów samolot do Reykjaviku (jestem tu teraz szalenie popularna ;)), znów próby zatrzymania akcji, bo wody się odnawiały, a Małej nic nie zagrażało. No ale pchała się zawzięcie i dopięła swego. Też tak miałam z mlekiem. Inne mamy miały koszyczki na swój "udój", mieściły się trzy na półce, a ja sama miałam do dyspozycji jedną i jeszcze mi było mało, więc zamroziłam im na zapas całą szufladę w zamrażarce Teraz by się przydało, tyle że zostało w Reykjaviku. Nie miałam jak tego przywieźc ze sobą, bo to 500 km... Z wagą to mamy doprawdy przechlapane. Nie mam pojęcia skąd się biorą te kilogramy. Już bez przesady, że w ciąży kobiety się obżerają.
-
Kopała tak, że już w siódmym miesiącu bałam się co będzie dalej.
-
Pomysł jest dobry. Tylko czasem niech podrzucają wnuczęta, żeby je można było rozpieszczac ;)
-
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
Już gdzieś wklejałam tego linka... Upatrzyłam sobie taki: NUBY Bidon Pstryczek 330ml podwójna ścianka,termo (2000028987) - Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej. -
Fakt, czasem "specjalisty" nie przegadasz. Inkubatorem byłaś? Ciekawe... Tak się teraz zastanawiam czy u mnie też gniło. Nic mi nie mówili o paleniu, ale tutaj i tak by mi tego nie wytknęli. Ja schudłam na odciąganiu laktatorem. Moment i osiem kg. Klucz w tym, że Mała na początku miała refluks. Zanim na to wpadłam, myślałam że kolki i jadłam prawie tylko kaszki BoboVita. Sama sobie to wymyśliłam, bo je bardzo lubię. No i te cudowne, nieprzespane noce! ;)
-
Podejrzewac matkę, która wygląda całkiem normalnie (przecież szybko się można zorientowac, że z patologicznej rodziny i już nie chodzi nawet o wygląd. Wiem coś o tym - doświadczenie zawodowe), że mogłaby świadomie zaszkodzic dziecku, a potem kłamac, to jest chamstwo i tyle. Cieszę się, że nie miałam tutaj tej wątpliwej "przyjemności" spotkac choc jednego takiego lekarza, bo jak nic mój niewyparzony język poszedłby w ruch. Jeśli lekarz nie jest w stanie ustalic przyczyny hipotrofii, niech się do tego przyzna. Trudno, przecież nie wszystko da się wyjaśnic. Ale dołowac kobietę... Wrr! rorita: Nie wiem czy to pocieszające, ale kiedy byłam po porodzie, kilka godzin była ze mną w pokoju Islandka, która pierwsze dziecko urodziła z hipotrofią. Rozgadała się, żeby mnie jakoś zając. Urodziła w 35 tygodniu, a córeczka ważyła nieco ponad półtora kilograma. Kiedy się poznałyśmy, wypisywano ją właśnie po trzecim porodzie. Pozostała dwójka była terminowa i wagowo jak najbardziej w porządku. Wręcz książkowo. Pisałaś mi w ten deseń odnośnie wcześniaków w ogóle :) Najważniejsze, że masz nastawienie i zamierzasz monitorowac. Afirmacja! :))) Kurczę, opis badania wzroku brzmi przerażająco (ja płaczę kiedy Małej pobierają krew, przy czym ona raczej tak dla zasady, ze złości, a mnie to dobija). Jednak mimo wszystko jak będę w Polsce to i tak je zrobię Julce. Co do WOŚP to od wielu lat chylę czoła przed tą instytucją. W mojej szkole było mnóstwo dzieciaków, które dostały pompy insulinowe. Wystarczyło napisac, dołączyc zaświadczenie od lekarza, poczekac góra dwa tygodnie i już! A ile widziałam sprzętów z serduszkiem. W tym roku przyłączenie się to była dla mnie kwestia honoru.
-
enulaA i jeszcze bioderka u dziewczynek to bardzo ważne. Moją badał lekarz i musiała nosić wkładkę a później kontrola była poprzez usg bioderek i po roku lekarz kazał ponownie zrobić usg bioderek. A wzrok ze szpitala dostałam skierowanie. Będę pewnie musiała zapytać rodzinnego czy jest konieczność robić po roku jak jest wszystko porządku bo to badanie to nic przyjemnego dla dziecka więc nie ma co robić jak nie ma potrzeby. Bioderka też jej badano, ale to ciągle, podczas każdej wizyty kontrolnej. Tyle że bez usg. Może lepiej zrób to badanie wzroku. Lekarz może czegoś nie wyłowi...
-
Jula też czasem zezuje, no ale wzrok i tak planowałam. Tutaj badanie polegało na tym, że pani doktor spytała czy zaobserwowaliśmy, że Mała rozgląda się, reaguje na światło itp. Bez komentarza. Słuch miała badany takim czymś co włożyli na kilka sekund do ucha. Tatuś się zszokował, bo poszedł do toalety, a jak wyszedł to ja już ją miałam ubraną i gotową do wyjścia ;) No i było jeszcze badanie odruchów, ale to już z mojej inwencji, bo Jula ciągle przekręcała główkę na prawą stronę, a ja się naczytałam o porażeniu mózgowym... Okazało się, że położne w szpitalu nie dopilnowały i uleżała sobie główkę. A ja też bystra - nie domyśliłam się, że o to chodzi ;) No ale dobrze się skończyło. W sumie to pocieszyłyście mnie. Myślałam, że w Polsce robią nie wiadomo jakie jeszcze badania...
-
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
Margeritkadzis będę próbować z zupką ze słoiczka, może będzie Oli smakowała lepiej niz moja... Napisz koniecznie co z tego wyszło, bo jestem ciekawa czy Twoja Ola też charakterna. Tak na marginesie: Oglądałam dziś w nocy powtórkę tego programu z Zawitkowskim, w którym wypowiada się o kubkach niekapkach. W sumie nic nowego, bo tak jak pisała marzen@ i powtarzają pediatrzy: po skończeniu karmienia piersią albo już w trakcie uczyc z kubeczka. Zawitkowski mówił o takim z brzeżkiem, nie zwykłym albo o takim z otworem na nos. Niekapki uciskają wał dziąsłowy, czego skutkiem mogą byc problemy z wymową. A w podróży poleca bidony ze słomką. Dla mniejszych dzieci większą, dla starszych może byc mniejsza. Tyle. -
Margeritka: Przerażające, że ktoś będzie mówił o nas "teściowa"
-
Trudno powiedziec po kim to ma, bo i tatuś, i mamusia z charakterkiem. Miałam nadzieję, że się wzajemnie wykluczą i będzie dziecko aniołek, ale gdzie tam! W sumie już w ciąży straciłam nadzieję ;)
-
Taak... Smutno się zrobiło, a my tu przecież miałyśmy pisac w miarę optymistycznie. To może podpowiecie mi jakie badania powinnam zrobic tak na wszelki wypadek kiedy już będę w Polsce. Może to brzmi niewiarygodnie, ale poza standardowymi przy urodzeniu oraz badaniu słuchu nie robiono Małej nic innego. Taki dziki kraj.
-
Wygląda fajnie. Słyszałam, że dzieciaki lubią coś ciągac. Na przykład metki. Wiadomo - co dziecko to inne upodobania :)
-
To ja napiszę (na ile pamiętam) co robiłam i co mogę polecic z czystym sumieniem: - tradycyjna szarlotka domowa (ciasto wałkowane już kilkanaście razy, bo mój mąż oszalał na jego punkcie. Robię dokładnie jak w przepisie - to w nawiązaniu do jabłek w cząstkach, a nie tarkowanych), - knedle z truskawkami (u mnie ze śliwką. Patent ze smażonymi orzechami powalił mnie na kolana), - ciasto marchewkowe (nie polecam ciężarnym w ósmym miesiącu. Właśnie smarowałam to ciasto polewą kiedy zaczęłam rodzic ;)), - Pani Walewska (ciasto kruche wykorzystuję do wszystkich innych ciast, w których jest wymagane), - tort Pina colada (z modyfikacją, że do warstwy ananasowej dodałam sporo żelatyny. Nie wiem jak by wyszło bez, jakoś mi nie pasowało), - pierniczki (absolutny hit powigilijny. Zrobiłam podwójną porcję, a dzieciaki wymiotły to w takim tempie, że do następnego dnia nie uchował się ani jeden), - Empanadas (wyszły mi twarde, ale smaczne, więc mam mieszane uczucia. Spróbuję jeszcze raz), - gofry (mało odkrywcze, ale szukam przepisu idealnego. To jeszcze nie ten, choc wyszły pyszne), - sernik tradycyjny (to akurat hit ubiegłorocznych świąt jeśli chodzi o dorosłych. Przez tydzień robiłam twaróg, ale było warto!), - Brioche (hit śniadaniowy mój i męża. Robione już milion razy do miodku. Poezja!), - pieczone pierogi z grillowanym kurczakiem (pyszne, choc suche. Nie trzymałam się ściśle przepisu). Tyle po szybkim przeglądzie strony. Więcej w tym ciast, bo od gotowania treściwego w zasadzie jest mój mąż, a on bierze pomysły z głowy. Jak mi się coś przypomni to dopiszę.