
alatra
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez alatra
-
mamamajki - ja tylko tak bardzo po cichu martwię się, że młody nie będzie sie spieszył i że przenoszę. Tu mam ambitne palny na koniec maja, czyli jakieś trzy, góra czetery tygodnie, a młody zrobi niespodzianke i wylezie dwa tyg po teminie czyli druga połowa czerwca. Chybabym zwariowała!!!! Pocieszam się, że na 28 maja jestem umówiona zpołożna i ona go "wyciśnie" :-))))
-
evitka - ja bym zadzwoniła i próbowała coś z tym zrobić. W razie sprzeciwów powiedz, że masz termin właśnie na 1.06 czy 2.06. Kto Ci udowodni, że nie? Albo może lekarza poproś, żeby Ci zaświadczenie jakieś wystawił, że nie możesz się zjawić. Sądy zaświadczenia lekarskie na pewno respektują. Bo faktycznie jechać tyle kilometrow, pewnie w upał jeszcze, to mało przyjemne i bezpieczne.
-
mamamajki - wyluzuj dziewczyno i bez nerwów, bo faktycznie znowu się będziesz źle czuła. Majkę rozumiem, bo tragedia życiowa, to tragedia życiowa, więc proszę dla dobra starszego dziecka się skupić i zacząć w niedalekiej przyszłości rodzić :-))) A tak poważniej - czytałam gdziś kiedyś, że ten syndrom wicia gniazda to nie u wszystkich. Niektóre kobiety własnie odwrotnie - są zmęczone i senne, tak organizm się szykuje do porodu. Chodzi o to, że zauważasz u siebie zmianę w zachowaniu i nastroju np.: tracisz nagle apetyt i kilka dni nie chce ci się jeść, lub odwrotnie - do tej pory jadłaś "noramlnie", a teraz wcinasz za trzech. To samo z energią życiową. Ja tak sobie tłumaczę właśnie, że może za 2 - 3 tyg będzie po wszystkim, organizm już o tym wiem i się szykuje. A u Ciebie to już wogóle lada moment może być :-)))
-
Witam, żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce. Normalnie od kilku dni ledwo na oczy patrzę. Od rana jestm zmęczona. Zmuszam się, że pojechać po Olę do szkoły, żeby choć trochę ruchu mieć i nie zapuścić korzeni na kanapie :-))) Kaśka - dawaj z tym ciastem do mnie na kawę :-) Mole spożywcze miała moja mama i pamiętam, że walka z nimi polegała niestety właśnie na wywaleniu wszystkich sypkich produktów takich jak: mąki, kasze, makarony, przyprawy!!!( tam okazało się, że było gniazdo) itd. Słonecznego i miłego dnia życzę :-)
-
mamamajki - no to faktycznie mało ciekawie z tą rekrutacją. Czeka nas to jeszcze przy naborze do złobka czy do przedszkola. Szlag by to wszystko trafił, szczególnie to "prorodzinne" państwo i wszechobecna biurokrację. Matkobosko, jestm tak zmęczona, że ledwo na oczy patrzę. A nic dziś szczególnego nie zrobiłam: pojechałam po Olenkę do szkoły, zrobiłam zakupy i odgrzałam mężu pierogi na obiad. A i jeszcze pomyłam podłogi. I odrobiłam lekcje z dzieckiem i pograłam na gitarze. I zrobiłam kolację. No to się jednka napracowałam :-))) Idę odpoczywać :-))))
-
Kasia - się możesz nie zgadzać :-) Jak ma być, to będzie: -) A zresztą, dalczego ja mam mieć tylko do du...:-))) Właśnie sobie przypomniałam, jak mnie dziś rozbawiło moje dziecko. Lata to to z portkami opuszczonymi do pół tyłka i nie przeszkadza jej to, że ma wiecznie "rowek hydrauliczny" na wierzchu:-) Dziś zwracałam jej uwagę chyba z tysiąc razy, żeby spodnie podciągnęła. W końcu nie wytrzymałam i podniesinym głosem powiedział do niej: "Oleśka, podciągnij spodnie, nie czujesz, że masz dupę na wierzchu!!!". Odwróciła się do mnie z niesmakiem i mówi: "Nie można mówić DUPĘ i to jeszcze przy dziecku". Myślałam, że mówi o sobie, ale ona podeszła do brzucha, nachyliła się i mówi do Jaśka z przekąsem: "Widzisz, ślicznie cię mama uczy. Powtórz: DU - PA". Myślałam, że się nogami nakryję, śmiałyśmy się potem razem chyba z 10 min :-))))) Nadinn - zdrówka życzę. Mamamajki - daj znać , jak rekrutacja.
-
A no to inasza inszość i trzeba się spieszyć. Mam nadzieję, że uda się bez problemów :-) Basen to super sprawa dla dzieciaków. Oleśka też basen kocha. Choć wiem, że w jej przypadku nie będzie to miłość długotrwała, bo jak jej dowalą treningi od trzeciej klasy codzinnie, a potem dwa razy dziennie, to pewnie znielubi basen baaaardzo :-) Tak ma wiekszość dzieci u nas w szkole :-)))
-
mamamajki - a Maja idzie do szkoły poza rejonem, czy chciałbyś, żeby trafiła do jakiejśc konkretnej klasy lub pani? Bo jeśli nie, to nie ma co się spieszyć. Na rejon musi być przyjęta, obowiązek szkolny przecież jest :-) Ja Oleśkę wysłałam do szkoły rok wcześniej, jak jeszcze nie były sześciolatki tegoroczne odroczone. Bałam się dużych klas itd. Potem odroczyli śześciolatki, to byłam trochę zła. Ale ostatecznie uważam, że to był dobry pomysł, jesteśmy zadowoleni wszyscy, z Oleska na czele :-))))
-
Witam, wyprawiałm ekipę do szkoły i pracy i zaraz idę do łóżka z książką. Skończy się pewnie na drzemce i potem z paniką w oczach będę latać po mieszkaniu, żeby zdążyć coś zrobić :-) mamalina - cudne obrazki :-) Zdolna bestia z Ciebie. ropuszka - nie zamrtwiaj się. Lekarz widział wyniki, pewnie wie co robi. kaśka - no to Ci powiem, że córeńka słusznych rozmiarów :-))) Podobno dzieci w ostanim mieisącu przybierają po 250g tygodniowo (tak mi tłumaczył lekarz Szczecinie, wyliczając przyblizoną wagę Jaśka), więc się kochana bój: 4 kilo co najmniej Cię czeka:-)))) Na pocieszenie powiem, że u nas ok. 4400 zostało wyliczone :-))) Ile w tym prawdy, cięzko powiedzieć. A imię wybrane ? Idę się położyć. Miłego dnia. Zajrzę potem :-)))
-
Dobry :-), litości nie znacie:-) Tyle napisałyście, że ja znowu nic nie pamiętam, choć wszystko grzecznie przeczytałam przed chwilką :-) Odebrałam wyniki: paciorkowca niet, więc jestem szczęsliwa, że mnie cholerstwo ominęło. Mimo wszystko dzięki za info, Nadinn poczytałam i wiem przynajmniej czego nie mam :-))) Byłam jeszcze u dermatologa z tymi rękoam i stopami (bo i tam mnie wysypka dosięgła), ale mnie uspokoił, że to typowe uczuleniowe. Podobnież na pot. Potem wybrałam się na poszukiwanie wspomnianego prezentu dla Olesi i zlatałam się niesamowicie. Ale kupiłam serduszko z łańcuszkiem i cieszę się, że mam już to za sobą.:-) Teraz ledwo żyję, bolą mnie chyba nawet cebulki włosów. A nogi przypominają - sama nie wiem co, ale na pewno nie nogi :-) Mamamajki - Oleśce nie będę wmawiać, że prezent się urodził z bratem w pakiecie :-))) Powiem jej, że Jasiek mi w serduchu podpowiedział, że to będzie miły prezent dla niej :-))) Nie rozumiem, jak można odesłać dziewczynę po terminie z zakłóceniami tętna u dziecka, żeby przyjechała na drugi dzień!!! A jak się coś stanie? Takie niedotlenienie dla maluchów to zabójstwo!!!! Powiem szczerze, że mnie też coraz częściej dopada przerażenie. Boję sie tego porodu jak cholera. Po prostu wiem, co mnie czeka. Mam nadzieję, że ta położna trochę ułatwi sprawę. Wolałabym mieć cesarkę: chwial i po wszystkim, a do tego pewność, że maluch się nie poddusi itd. Idę się położyć. Spać mi się chce. Chyba nasze organizmy przygotowują się do godziny W :-)))
-
Evitka - no to jak się mieszka z windą, to faktycznie waga nie jest taka ważna. U mnie w bloku nie ma gdzie wózka na dole zostawić, więc będę skazana na wnoszenie i znoszenie go codziennie na drugie piętro.:-( Moi poszli pojeździć na rowerach. Wcześniej mąż naczynia pozmywał, kuchnię ogarnął, wstawił pranie, więc ja mam święty spokój :-))) Zapomniałam napisać, że wczoraj na zakupach Olena wybrała misia dla Jasia. Bardzo była tym faktem przejęta. Ma być to prezent od niej dla brata, jak przyjdzie go zobaczyć do szpitala. Mamy w planach jej od Jaśka też coś kupić, myślę nad jakimś srebrnym serduszkiem na łańcuszku, tak żeby mogła mieć pamiątkę na całe zycie od młodszego braciszka. Co myślicie na ten temat ? Czytałam, że to dobry sposób na takie "wkupienie" malucha do rodziny, jeśli jest już jedno dziecko. Co prawda Oleśka z zaakceptowaniem braciszka nie miała żadnego problemu, ale chyba warto, żeby stwarzać takie więzy :-) Tym bardziej, że wczoraj jak szukałą tej maskotki dla Jaśka, to była bardzo zadowolona i widziałam, że czuje się baaaardzo ważna :-)))
-
Witam się, my właśnie po obiadku. Teraz herbatka, a potem Oleśka z tata na rower sie wybierają, choć u nas zimno dziś, tylko 9 stopni. Dla mnie to lepiej, bo te kilka dni upałów małao mi się podobało :-) Luigi - jeśli Cię to choć troche pocieszy, to mnie też wszystko boli, ledwo chodzę i dycham, spuchnięta jestem cała i modlę się o jakiś stan hibernacji na najbliższe 3 - 4 tygodzie:-)) Potem bym się obudziła (najlepiej po porodzie) i byłoby po wszystkim.:-))) Mamamajki - Oleśka jest cudna z tym gadaniem do brata, czyta mu bajki wieczorem, gra na gitarze, opowiada co było w szkole, uczy dodawać :-))) Majka wyraża swoje uczucia w sposób bardziej dosadny po prostu:-))) Udana jest, naprawdę :-))) Bardzo mi się jej podejście do świata podba - totalny luz. I o to chodzi :-))) Wiktorio - facet to facet i podchodzi do siostry z jak typowy facet: krótko i na temat:-))) Czekaj, jak będzie Michaśkę uczył kopać piłkę :-))) Evitka - wózek wygląda fajowo, ale też mnie waga interesuje. Nie jest bardzo ciężki? Przy moim drugim piętrze każdy kilogram robi różnicę. Paciorkowiec u mnie kosztuje 37 zł. Jutro idę odebrać. Powiedzcie mi kobitki, czy jeśli wyjdzie mi, że mam to paskudztwo, to trzeba na ten tychmiast do lekarza po antybiotyk, czy to dopiero przed samym porodem? Bo nie wiem, nie zapytałam pani dr. Miłego popołudnia i wieczoru, Ala.
-
Dzień dobry:-), ja coś dziś źle spałam na nowym miejscu :-) Odespałąm jak moi wyszli do szkoły i do pracy i przed chwilą mnie obudził sms od koleżanki. Dzięki Bogu, bo na 12 po Olenkę do szkoły :-)))) Dziecko wczoraj zaakceptowało zmiany w domu, cała szczęśliwa, bo jest teraz w pokoju z... komputerem:-) I jakoś w tej małej głowie sobie pewnie ułożyła, że będzie mogła z niego bez ograniczeń korzystać :-) Póki co, nie wyprowadzam jej z błędu :-))) Ale naszeptała Jaśkowi do brzucha (ona tak mu szepcze, żebym ja nie słyszła, bo mi tłumaczy, że to są ich sprawy :-) ), że jak się urodzi, to będzie płakał ze szczęścia, bo ma fajnych rodziców, super siostrę i jeszcze mu piękny pokój przygotowaliśmy :-) Rozczula mnie to okrutnie i wynagradza wszelkie opuchnięte nogi czy bolące kręgosłupy :-))) Ręce mnie nadal swędzą diabelnie, pani gin powiedziała, że to alergiczne i trzeba przetrwać. mamalina - Ty już możesz rodzić, więc dobrze, że mała już gotowa. Mój syn już się też ponoć wstawił do kanałau rodnego. Z drugiej strony wiem, że to nic nie znaczy: z Oleską w ciąży tłumaczyli mi od końca 7 miesiąca, że już lada moment, żeby się oszczędzać, bo rozwarcie na 2 cm, mała wstawiaona do kanału, a u rodziła się tylko 2 tyg. wcześnie, czyli w terminie :-) Ale życzę, aby Lily urodziła się tak, jak mamie najlepiej pasuje :-) Kaśka - trzeba było wczoraj trzasnąć drzwiami i przyjść do mnie na kawę, a nie się w domu stresować :-)))) Udziela się nam wszystkim ten stres przedporodowy. A zmiany w mieszkaniu może nie na lepiej, tylko na praktyczniej, bo przecież muszę mieć łóżeczko małego koło łóżka :-) Ale się przyzwyczaimy :-) Powiedz lepiej, kochan, czy imię już wybrane? Mari - coś to twoje dziecko niespodzianki lubi :-))) Ale lekarz nie sugerował, że to ma być dziewczynka, czy są takie przypuszczenia? Bo się pogubiłam :-) Coś miałam napisać jeszcze, ale już zapomniałam :-) Jak sobie przypomnę i starczy czasu, to dopiszę :-)
-
Cześć dziewczynki :-), zaza - dzieki za info w sprawie paciorkowca, jutro pójdę u nas to się okaże :-) Co prawda nie wiem, czy mi przyjmę tę próbkę, bo leżała od wczoraj u mnie w domu, pani dr powiedziła, że tak może być, w temeraturze pokojowej może leżeć. Ale jak jest naprawdę, to mi powiedzą jutro w laboratorium mamamajki - i dobrze, że dałaś na luz z emocjami, Gutek jest Ci pewnie wdzięczny :-) Ale żebyś nie zapomniałą o tym neurologu, jak się lepiej poczułaś. Bo u mnie to tak działa: jak jest źle to sobie obiecuję, że lecę do lekarza, a potem jak się poprawi, to macham ręką :-). Z tymi nr telefonów to moim zdanie bardzo dobry pomysł. Wydaje mi się, że na prywatnym niech te, które chcą napiszą swój nr telefonu i zawsze będzie jakaś możliwość kontaktu. Ja ledwo dycham. Babcia zabrała Oleśkę wczoraj na noc, więc my od rana przenosimy pokoje. Same wiecie ile z tym roboty, szczególnie jeśli musisz przetransportować cały majdan siedmiolatki :-))) Nie wspomnę już o kłębach kurzu za szafami, których się od lat nie ruszało, układaniu ubrań i tym podobnych pierdołach. Przed chwilą skończyliśmy, zajęło nam to ok. 6 godzin. Czekam na powrót Oleśki i jej reakcję :-) Obawiam się, że wiele rzeczy będzie nie tak, jak sobie dziecko wyobraziło. Dobrze, że mnie prasowanie omija :-))) Właśnie mój mąż walczy z Olki i Jaśka rzeczami, bo pierzemy je sukcesywnie. Katarzyna - kochana współczuję. Bierz może ten ketonal jeśli trochę pomaga. Dla pocieszenia: niewiele do końca zostało :-))) Miłego popołudnia :-)
-
Witam się wieczorową porą :-), przeczytałam, co naskrobałyście, ale niewiele pamiętam (jak zwykle). Miałam dziś wizytę u lekarza: młody wstawiny w kanał, szyjka skrócona do 1,5 cm. Pani doktor kazała jeszcze trzy tygodnie poczekać ;-))) No to poczekam, a potem będę biegać po schodach.:-))) Pobrała mi wymaz na tego paciorkowca, muszę zanieść próbkę jutro lub pojutrze do laboratorium. Nie wiecie ile ta przyjemność kosztuje, bo to ponoć odpałatne? Dostałam dziś zaproszenie od swojej byłej klasy na wspólne lody i plotki. To już wielkie dzieciaki, w zeszłym roku kończyły gimnazjum, a że byłam ich wychowawcą od 4 klasy szkoły podstawowej do 3 gimnazjum, to się "trochę" zżyliśmy:-))) Miło mi, że o mnie pamiętają...:-) Zresztą przyznam się bez bicia, że za szkołą i dzieciakami tęsknię bardzo... Kochane, końcówka przed nami... Ciekawe, która będzie pierwsza. Są przecież wśród nas takie, które mogą rodzić już za 2 tygodnie na legalu :-)))
-
Witam, u nas słonecznie, ale dość chłodno. Idziemy zaraz na jakiś majówkaowy festyn. Mnie od wczoraj strasznie dłonie swędzą, taka pokrzywka alergiczna mi wyskoczyła i swędzi niemiłosiernie. Wypiłam wapno, ale co dalej, nie mam pomysłu. Czytałam kiedyś o pokrzywce ciężarnych własnie na dłoniach i na stopach, ale czy to to, czy zwykłą alergia, nie mam pojęcia. Dobrze, że jutro mam wizytę u gin., to się zapytam co z tym cholerstwem zrobić. mamamajki - a Ciebie w tyłek lać normalnie!!! Jutro pędem do neurologa, kobieto. Zartów moim zdaniem nie ma. Nawet pod kątem niedalekiego porodu. Jak Ci się jakieś cholerstwo przyplączę w trakcie, to nie będą wiedzieli czy Ciebie, czy Gutka ratować. Przesadzam oczywiście mocno, ale lepiej wiedzieć, co się dzieje! A faceci już tak mają. I na bank są z innej planety. Mój jak z czymś wyskoczy, to też tylko oczy zamykać i uciekać daleko, żeby nie patzreć i nie słuchać. My jesteśmy 10 lat po slubie ( w sierpniu w tym roku okrągła rocznica :-) ) i powiem Ci, że już chyba się nauczyłam na większość rzeczy nie zwracać uwagi. Denerwuję się jak już naprawdę przegnie. Ale muszę przyznać, że Twój wczoraj przegiął i chyba bym mu dziś dała do wiwatu na Twoim miejscu. Z drugiej strony lepiej się kochana nie denerwuj, bo znowu się źle poczujesz. Ale zadra w seruchu pozostaje, nawet po dłuższym czasie takie rzeczy się pamięta... Rozumiem świetnie. Ściskam, trzym się ciepło i bez nerwów. Dla Gutka :-)
-
Kaśka - no to rozwiązała się zagadka, dlaczego nie możemy nagadać, jak sie spotkamy. Wagi to fajne babki po prostu :-)))
-
Witam , mamamajki - no to tylko się cieszyć, że impreza już za Wami. Gratuluję i podziwiam. Dobrze, że dziecko doceniło pracę mamy :-))) I daj sobie spokój ze sprzątaniem dziś. Od balonów i serpentyn jeszcze nikt nie umarł.:-))) Przypomniało mi się jak dwa lata temu robiliśmy sylwestra w domu z Oleśką - nie mieliśmy melodii na wyjście, ani na zaprasznie gości, a ona była już na tyle duża, że mogła się z nami pobawić. Tak więc były lody ze sztucznymi ogniami, udekorowany pokój, sok w szmapanówkach (u nas po pewnym czasie zmienił się w wino, ale dziecko było tego nieświadome:-) ) i Majka Jeżowska w odtwarzaczu. Tańce i hulanki trwały chyba do 22, potem był toast noworoczny i dziecko poszło lulu, a rodzice z winkiem zasiedli przed telewizor :-))) A piszę o tym, bo pamiętam, że jeszcze chyba do lipca znajdowałam pod dywanami, gdzieś głęboko w sofie czy w doniczkach kwiatków konfetti lub kawałki serpentyn :-) rozrzucane w szale przez moją córkę :-))) Tak więc, nie ma się co spieszyć z tym sprzątaniem, bo to i tak syzyfowa praca :-))) A ja muszę się pochwalić, że wreszcie spakowałam torbę dla siebie i dla Jaśka :-) Może tak jeszcze nie do końca, ale już czuję się spokojniejsza :-))) U nas też gorąco, wczoraj byłam z męzem ok. godzinki na spacerze i nogi nie odzyskały normalnej wielkości do wieczora :-))) Zgadzam się z mamąmajki, że dzieki Bogu to ostatnie tygodnie, bo jakby przyszło mi rodzić we wrześniu, to chyba bym zwariowała przez lato. Ropuszka - kobieto, nie ty pierwsza, nie ostania. Dodam, że chyba lepiej, jak człowiek od początku jest nastawiony na to, że nikt mu nie pomoże, niż tak jak my mamy: babci po drugiej stronie ulicy, a Oleskę brała tylko wtedy kiedy sama miała ochotę. Do trzeciego roku zycia też praktycznie nie wychodziliśmy nigdzie. Odbijalismy sobie zapraszniem gości do domu :-))) A tak przy okazji, gdzieś tam na innym wątku podałaś swój miesiąc i rok urodzenia. Ja też się wtedy urodziłam :-))) Ciekawa jestem, z którego października jesteś. Ja z czwartego :-))) Uciekam wziąć prysznic i po Oleskę do szkoły ok. 12 wybywam. Miłego dnia, Ala.
-
Zaza - pulmicort miałam za jakieś właśnie 3 - 5 zł, ale dwa pozostałe leki (zabij mnie, nie pamiętam nazwy, a że mam je brać doraźnie i nie nie biorę, to leżą głęboko w szufladzie :-) ) były na 100%, bo nie są refundowane :-( Więc w aptece zapłaciłam jakieś 90 zł :-( Co do ulotek od leków, to tak naprawdę chyba nie widziałam takiego, gdzie pisałoby, że można brać bez zahamowań w ciązy :-) Nawet na tabletkach od bólu gradła jest napisane, że zażywać kiedy ryzyko... itd :-))) Miłego, słonecznego dnia dziewczynki :-) Mamamajki - gdzie zniknęłaś? Patrząc na Majkowy suwaczek domyslam się, że to w ten weekend odbywa się szalony kinderbal. Mam nadzieję, że urocza gromada siedmiolatków Cię nie wykończyła :-)))))
-
Witam, coś tu cicho dziś, ale zważywszy na pogodę, wcalę się nie dziwię :-) U nas też dziś upał, co przypłaciłam mega spuchniętymi nogami. Ale nałaziłam sie też trochę, byliśmy na zakupach, na obiedzie i odwiedziliśmy budowę. Domek wygląda już całkiem, całkiem :-))) Szkoda, że pożera co i rusz jakąś nieprzewidziną kasę... Zaza - co prawda nie pamiętam dokładnie o jakich lekach pisałaś, ale ja jestem po konsultacjach w Szczecinie, gdzie jeździliśmy ze względu na tę powiększoną przezierność i amniopunkcję. Tam byliśmy u lekarza, który zajmuje się wadami wrodzonymi u dzieci i jak to on powiedział, nikt nie zna się lepiej na tym, co może zaszkodzić maleństwu w brzuszku mamy, niż oni :-))) Uspokoił mnie zupełnie, jeśli chodzi o leki sterydowe (ja biorę Pulmicort 2 razy dziennie po 2 dozy), że to są te same leki, które podaje się mamom, kiedy zagraża przedwczesny poród, żeby szybciej wykształciły się i rozwinęły płuca maleństwa (ale już chyba o tym pisałam). Powiedział, że nie polecałby w pierwszsym trymestrze, ale w trzecim są całkowicie bezpieczne. Myślę, że twoja pani doktor chce Cię bezpiecznie doprowadzić do porodu, a ma na uwadze to, że zaczął się najgorszy okres u alergików. Zobacz, ja nigdy nie miała jakiś nasilonych objawów, brałam leki doraźnie, dosłownie kilka, kilkanaście razy do roku, a w ciązy zrobiła się taka masakra, która doprowadziła do astmy. Myślę, że Twoja pani doktor chce tego uniknąć :-))) Ale pewnie rób, jak Ci intuicja podpowiada, sam najlepiej wiesz, jak się czujesz :-))) Tak tylko chciałam doradzić, przepraszam, jeśli się nawymądrzałam :-)))) I zgadzam się, że kwota, którą się zostawia w aptece jest koszmarna :-))))
-
Cześć, wczoraj tak cicho całe popołudnie było, ale widzę, że dziś się znalazłyście :-))) Zaza - daj znać, co z tą astmą i porodem. Choć mi powiedziano, że normalnie będziemy próbować, leki mam wziąć ze sobą, a potem się zobaczy. Mari - u mnie to raczej odwrotnie, ja chodzę i podjadam, szczególnie słodycze, a mój M. chudy jak patyk :-) Lecę dziś wcześniej do szkoły, bo coś tam dyrekcja ode mnie chce. Zawracanie głowy. Potem z Oleską do domu i na 15.15 mamy popis w szkle muzycznej. Trzymajcie kciuki, bo coś ostatnio moje dziecko w "słócone" z gitarą i powiedział dziś rano, że na żaden popis nie idzie :-))) Miłego dnia :-))) Ala.
-
Adele - Lovesong (album version) - YouTube Do posłuchania, jak ktos lubi. Uwielbiam orginał The Cure, ale ta wersja też jest fajna :-)) Jakoś tak się dziś do mnie przykleiło, to się dzielę:-) Bożyszszsz, jak mi sie spać dziś chce...
-
Ale się dziś złaziłam, ło matko :-))) Dystans może nie oszałamiający, ale przy moim tempie + kilku siatach, których ciążar wzrastał wprost proporcjonalnie do przebytych metrów, istyny maraton. Do tego prawa noga mnie boli - to ta co się do buta nie mieści :-) Wcisnęłam, a owszem, trudniej było iść :-)))) Katarzyna - współczuję ogromnie tego bolącego kolana. Najgorzej, że tu faktycznie chyba niewiele pomoże. Ostania deska ratunku to te spacery po plaży :-))) Też mam zakusy się wybrać nad morze na spacerek. Tylko nie wiem, ile będę w stanie spędzić tam czasu. Obawiam się, że po 30 min będę się kazała odwieźć do domu :-))) Nadinn - grunt to dobrze wszystko zaplanować :-))) Gorzej jak Adaś będzie miał inne plany :-)))
-
Witam, Mari - gratuluje udanej wizyty. Ja to niestety z tych mielących buzią na okrągło. Niby staram się nie jeść słodyczy, ale często gęsto na staraniu się kończy. A poza tym, nawet jeśli się je same jogurciki i jabłuszka, to po całym dniu uzbiera się ich tyle, że w dupkę idzie. A takie podjadanie zamiast obiadu, tak jak pisze mamamajki, to najgorsza rzecz pod słońcem. Nie najesz się tak jak obiadem, a pochłoniesz dwa razy więcej kalorii. Wiem, bo sama tak robię :-))) Wczoraj upraliśmy pierwszą pralkę Jaśkowych ciuszków. Huuuuura :-) Bo ja się wymądrzam z pakowaniem torby, a sama jeszcze tego nie zrobiłam :-))) I jakoś tak wchodzę w fazę ogromnego starchu przed porodem. Brrrr :-( No dobra, nie będę przynudzać. Olena trzeci dzień w domu siedzi, bo gimnazjaliści piszą egzamin, to lekcji nie ma.(ona chodzi do zespołu szkół, gdzie jest też gimnazjum). Pójdziemy sobie do biblioteki w ramach specerku, poćwiczymy na gitarze, bo jutro popis w szkole muzycznej i dzień jakoś zleci... Miłego wszystkim :-)))
-
Kaśka - super, że wszystko gra :-))) Nie żartuję, dodam jeszcze, że mojemu dziecku przytrafiło się to dwukrotnie: pierwszy raz zasnęła idąc, jak miała ze dwa latka i pchała przed sobą wózek dla lalek. Szła, szła i nagle fajtnęła na ten wózek. Myśąłam, że się potknęła, ale płaczu nie było. Okazało się, że się dziecku zasnęło tak, że nawet upadek jej nie obudził :-))))