Skocz do zawartości
Forum

alatra

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez alatra

  1. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    Tak właśnie ten :-) Dzięki ogromne za linka, bo ja, jak pisałam, to tak nie umiem :-))) Co o nim myślicie, jeśli mogę spytać?
  2. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    Obejrzeliśmy tych wózków dziś trochę i chyba podjęliśmy decyzję. Ja wcześniej chciałam espiro vector pro, ale właśnie w nim gondolka ma tylko 73 cm. Dziś trafiliśmy na chyba fajny wózek: nazywa się el nino firma polska Wychamet, chyba. Dodałabym linka, ale oczywiście nie wiem jak :-) Jak któraś ma chwilę, to może znaleźć na allegro dość łatwo, albo jak mój męż wróci z meczu, to go poproszę to mi pomoże, bo ja takie beztalencie komputerowe jestem :-) Gondolka w tym wózku jest duża - 80cm, a sam wózek leciutki, tylko 9,5 kg w wersji głębokiej i tyle smao w spacerowej !!! Dla mnie to ważne, bo mieszkamy na 2 piętrze. Będziemy się co prawda przeprowadzać do domku, ale dopiero w listopadzie, grudniu, tak więc czeka mnie pół roku dźwiagania.
  3. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    cześć :-) mamamajki - z tymi gondolami to różnie może być, dlatego ja wybieram taką, która ma regulowane oparcie, żeby w razie czego, jak Jasiek będzie ciekawy świata, wozić go lekko uniesionego. Oleśka w 4 miesiącu życia nie chciała jeździć "na płasko", podnoszonego oparcia w gondolce nie było, siedzieć nie umiała, tak więc jeździła na brzuchu, nogami "w budzie" i wystawiała ile sił swoje czarne ślipia i nos zza krawędzi gondolki :-) Wyglądało to prześmiesznie, aż się ludzie za nami oglądali, ale innej możliwości nie było, chyba, że wracać ze spaceru z małą na rękach i popychać wózek biodrem, co też się często zdarzało :-)))
  4. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    Cześć dziewczyny, wpadłam na chwilę, bo za momencik jedziemy zrobić rozeznanie w sprawie wózków. Wiem, że większość z Was ma ten wybór już za sobą, ale u nam jakoś ciężko podjąć ostateczną decyzję. Ciągle jakies "niedoskonałości" wynajdujemy. Teraz jestem na etapie sprawdzania długości gondolek, bo ten wózek, który mi się najbardziej podoba, ma jakąś krótką - 73 cm. No i się boję, że zimy w nim nie przechodzimy, a chciałabym, bo jak sobie pomyślę o takich mrozach jak w tym roku, to mi się przeprowadzka w styczniu do spacerówki nie widzi. Napiszcie, co o tym myślicie, jakie macie doświadczenia z długością gondolek. Jak Ola była mała, to mieliśmy taki wózek z tych starych, tam nosidło się wyjmowało i mała mogła dłuuugo jeździć jak w gondolce. Ale znam przypadki, szczególnie z chłopakami, bo jacyś więksi generalnie są, że po 4 miesiącach jeździli w wózku z podwiniętymi nóżkami, bo miejsca nie było :-) No i tego się trochę boję, szczególnie, że to wypadnie w okresie zimowym. kaska - co do położnej, ja dostałam nr tel. od koleżanki. Ona rodziłą 3 lata temu i płaciła 700 zł. Jak jest teraz, nie wiem. Za tydzień w sobotę, ma do mnie przyjść na pierwsze spotaknie, pogadać, "zapoznać się". Wiem od koleżanki, że potem masz z nią kontakt do porodu, możesz do niej zadzwonić, zapytać o coś, jak masz akieś problemy i chyba odwiedza cię ze dwa razy. Potem przed samym porodem (jakieś 2 tyg.) przychodzi do domu cię zbadać. U mojej koleżanki na 2 tyg. przed porodem stwierdziłą rozwarcie na 3cm. Zapytała, czy chce jutro urodzić, przebiła jej pęcherz, na następny dzień czekał na nią na izbie przyjęć i dziewczyna urodziła w 3 godziny :-) Też tak chcę!!! :-) Ale jak to będzie u mnie, to może coś więcej będę wiedziała za tydzień po pierwszej wizycie. Dam zanć, co i jak. Jeśli chodzi o badanie po obciążeniu glukozą, mam za sobą i chyba wynik dobry, choć nie konsultowałam z lekarzem, tylko sprawdziłam w necie normy :-) Z tego co ja wiem, to po 20 tyg robi się obiążenie 50 glukozy. Pobierają ci krew na czczo rano, dają wypić glukozę i po godzinie znowu pobierają. Jeśli te wyniki wyjdą nie tak lub na granicy normy, powtarza się badanie po jakimś czasie z 75 g glukozy i wtedy czeka się 2 godziny po jej wypiciu. Uciekam, miłego dnia życzę :-)
  5. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    Cześć, właśnie się z pracy przywlokłam, a że babcia zabrała Oleskę w celu pieczenia faworków, to mam luz :-) nadinn, mamamajki - z tym pójściem na L4 to jest kilka przyczyn, że tak niekoniecznie chcę: po pierwsze - ja mam naturę taką dosyć depresyjną, siedziałam w domu jak czekałam na te wynki amniopunkcji, wykańczało mnie to bycie sam na sam z problemami. A że teraz problemów nie mam większych, to przy moich skłonnościach, coś zaraz wymyślę: przeczytam coś na necie i będę się martwić. Wiem,że to głupie, ale tak mam. Właśnie dla przykładu kilka dni temu natknęłam się gdzieś na info, że opryszczka jest w ciązy niebezpieczna. A ja miałam tak około 9 tygodnia. Więc się znowu nadenerwowałam. Potem doczytałam, że to bardziej ta narządów rodnych niż wargowa i wtedy kiedy jest mowa o zarażeniu pierwotnym, a nie wtórnym, a mi to "gówno" bez przerwy wyłazi, więc niby organizm jest "zaprzyjaźniony" z wirusem, który już i tak mam i się go nie pozbędę. Ale nerwa miałam i mam pewnie trochę nadal. Więc ja nie mogę mieć zbyt dużo czasu, bo wtedy zawsze wynajdę coś, czego nie powinnam po drugi - względy finansowe też są ważne, bo tak gołą pensję dostanę, a nauczycielskie zarobki wielkie nie są :-). Jak pracuję, to mam nadgodziny, a to czasem i 3 - 4 stówki miesięcznie więcej a po trzcie - to mi się wydaje, że jakbym siedziała w domu to bym tylko jadła i tyła :-))), a że do chudziaków nie należę, to by mogło źle się skończyć :-) A tak do pracy latam, pomęczę się trochę, ponarzekam i jest ok. A tak serio to tylko mnie te choróbska przerażają,które dzieciaki przynoszą, choć pani doktor mi wyjaśniła, że nie da się zamknąć w hermetyczne bańce na 9 miesięcy i że nigdy i tak nie wiem, czy pani przede mną w kolejce do kasy nie ma jakiegoś paskudnego wirusa. A nie wychodzić z domu się nie da. I znowu się rozpisałam. Dzięki dziewczyny za inforamcje o położnych. Ja się chba zdecyduję, choć to nie mało kosztuje, ale pierwszy poród miałam tak koszmarny, łącznie z niedotlenieniem Oleśki (dostała tylko 7 punktów), nie mówiąc już o mnie i stanie w jakim byłam po. Ale co tam, teraz musi być lepiej :-) Pozdrawiam, Ala.
  6. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    Cześć dziewczyny, znowu tyle napisałyście, że nie wiem czy zdążę wszystko przeczytać :-) Gratuluję chłopaków i dziewczynek ( nie pamiętam kto ma co, oczywiście :-) ) i jakoś tak mi się wydaje, że więcej facetów będzie w czerwcu niż babek. Czy się mylę? U nas śniegu prawie po pas, ale temperatura cały dzień na plusie, więc tak mało przyjemnie, choć ciepło. Mam nadzieję, że będzie coraz cieplej, bo już mi się kurtka zimowa "na słowo honoru" zapina i boję się, że mi na tyłku w końcu pęknie, a to by fajne nie było :-) Muszę się wziąc za zakupy inne niż ubranka, bo te mi się już z szafy wysypują. Ale trzeba by pomyśleć o jakimś łóżeczku, wózku, pościelach i innych kocykach. Jakoś tak brakuje mi weny. Może dlatego, że jestem przemęczona trochę. Jak tak cały dzień pobiegam po piętrach w szkole, połażę na lekcjach, przytłuczemy się z Oleśką do domu autobusem ( nie chciało mi się robić prawka, to tak mam, mąż jeździ samochodem, a ja z brzuchem, Olką, plecakiem, zeszytami do sprawdzenia i zakupami zrobionymi podrodze pod domem mam wrażenie, że ducha wyzionę :-) ) - to już tylko kanapa i kocyk mi się marzy. A moje dziecko jeszcze ma trzy razy w tygodniu szkołę muzyczną i raz angielski i trzeba ją tam zaprowadzić. To już mi się tak nie chce, że masakra. Choć po południu częściej mąż ją wozi, bo przeważnie już z pracy wraca. Ale sobie postękałam znowu :-))) Zmierzałam do tego, że ciągle mi brak czasu i chęci, żeby zadzwonić do położnej, z którą chcę się umówić na poród. Dostałam nr tel. od koleżanki, która sobie bardzo chwaliła pomoc tej położnej, mówiła, że dzięki niej urodziła w 2 godziny. Po koszmarnych doświadczeniach przy porodzie z Olesią zrobię wszystko, żeby teraz było inaczej. Więc w końcu muszę się zebrać i zadzwonić... Dziewczyny, czy któraś z Was bierze swoją położna lub miała przy poprzednim porodzie? Dobra, rozpisałm się. Uciekam. Miłego wieczoru, Ala.
  7. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    cześć dziewczynki, wpadłam na chwilę przed spaniem, bo jutro znowu 5.40 pobudka :-) niecierpliwa - masz rację, że nie dajesz się porwać niebezpiecznym i niepotrzebnym zakupom. Rozsądek najważniejszy, ale ja się przyznaję, że mi przy pierwszym dziecku tego zabrakło. luigi - dobrze, że cali i zdrowi jesteście, ale nerwów pewnie było mnóstwo. Nie zazdroszczę. Posypało u nas śniegiem, jutro trzeba będzie rano smochód odśnieżać, brrr... Nie lubię zimy, czekam z utęsknieniem na wiosnę. A poza tym coraz częściej już mi się chce końca, znaczy się ciąży. Jakoś tak doły łapię, czy coś...Sama nie wiem... Też tak macie, że niby wszystko ok, ale przychodzą momenty, że mi wszystko uszami wychodzi i tak jakoś mam dosyć tego czekania, martwienia się, biegania na badania... Dobra, pojęczałam sobie, jutro będzie lepiej :-) Odebrałam w piątek badania po obciążeniu glukozą 50 - wynik 112. To chyba w normie, któraś wie? Bo wizytę mam za trzy tygodnie dopiero. Pozdrawiam, Ala.
  8. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    Cześć dziewczyny, a tylko na chwilke, bo cały czas żyję w jakimś ogromnym niedoczasie. Ledwo wyrabiam. Właśnie skończyłysmy z Oleśką pracę na konkurs plastyczny do szkoły. Dziecko pojechało z tatą do szkoły muzycznej, więc mam chwilę :-) Przeczytałam, co tam u Was, ale natłok informacji mnie przygniótł :-) Wczoraj miałam wizytę u lekarza, pani doktro opierdzieliła mnie, że za dużo przytyłam. Głupia baba :-) "Tylko" 7 kilo. Fakt, że przed ciążą "wpadło" mi dodatkowe 6, bo rzuciłam palenie, a że do chudzinek nigdy nie należałam, to ogólny wynik wagowy nie jest może najlepszy, ale bez przesady, tak sobie myślę :-) Powiedziałam jej, że może spokojnie odjąć dwa kilo na opuchnięte nogi, to zamilkła :-) Kipiłam trochę używanych ubranek na allegro dla Jaśka. Rewalacja! W świetnym stanie za niewielkie pieniądze. Żałuję, że tego z Olą nie robiłam, tylko wydawałam mnóstwo kasy. Choć pamiętam, że mi używane rzeczy dla Oleśki "nie pasowały". Chyba taki syndrom pierwszego dziecka, że tak się człowiekowi wydaje, że musi mieć wszystko nowe i cudne. Teraz już mi przeszło :-) Ekonomia też jest ważna i synek będzie biegał w używanych rzeczach "ino szum" :-))) Byłam jeszcze na teście obciążenia glukozą, jutro odbieram wyniki, mam nadzieę, że będą dobre. mamamajki - mi się bardziej podoba ta druga pościel, mam zakusy, aby Jaśkowi taką nabyć. Mam dwie zmiany po Olce jeszcze (7 lat w szafie leżały i się doczekały), ale się synkowi jedna nowa zmiana należy :-) Pozdrawiam, Ala.
  9. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    Katarzyna - dat porodu to ja mam kilka, chyba jak każda z nas :-) Ale chyba tak najbardziej " w środku" to 15 czerwca. Co do witamin, to mi lekarz tłumaczył, że jak mają w skłądzie kwas foliowy, to już samego kwasu się nie bierze. Zresztą jak byłam z Oleśką w ciązy to praktyka była taka, z tego co pamiętam, że kwas foliowy brało się w pierwszym trymestrze, bo ponoć wtedy mogą wystąpić wady cewy nerwowej. Teraz panuje inna "moda". Zresztą wszystko się zmienia. Ponieważ, jak już pisałam, mieliśmy złe wyniki badań genetycznych, między innymi przezierność była 3,1, zainteresowałam się, jak to było z Olą. I okazuje się, że 7 lat temu nikt tej przezierności nie mierzył, nikt o niej nie słyszał, a teraz tylu kobietom ona krew psuje. Jak sobie pogadałam z tym lekarzem od genetyki, to on mi powiedział, że takich wyników w okolicach 3 mm to on ma kilka dziennie. Powodów tego może być tysiące, a kobiety płaczą, przeżywają, bo myślą o najgorszym. Wcale się nie zdziwię, jeśli za jakiś czas wycofają ten parametr z pomiarów, bo się okaże niemiarodajny. Ale się rozpisałam...:-) Przepraszam, jakoś tak mnie naszło, może dlatego, że miałam dziś gości, których nieczęsto widuję i wszyscy byli ciekawi, jak to z tymi wynikami, amniupunkcajmi i wszystkim było. Opowiadałam im i tak przez chwilę wszystko "wróciło"... Stres, zamartwianie się, łzy..., brrr, nigdy więcej. Pozdrawiam i miłej nocy życzę.
  10. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    Witam, mnie nie ma wśród tych suwaczków, jakby można było tak jeszcze mnie i synusia wrzucić :-) Dwa dni totalnego kotła za mną - urodziny Oleśki. Wczoraj dla koleżanek, dziś dla rodzinki. Właśnie wszyscy wyszli, męż myje naczynia, a ja muszę odsapnąć z nogami w górze, bo nadal puchną. Witam nowe mamy :-)
  11. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    Cześć, ale żeście naskrobały przez jeden dzień. Biedny człowiek wraca z pracy i ciężko mu to ogarnąć :-) Pogubiłam się co u kogo:-), zatem ogólnie: ubranka przecudne, wszystkie, brzuchy piękne i te duże i mniejsze też. Ja w tej ciąży też mam większe brzucho, przy Olesi wydęło mnie dopiero w 6 miesiącu, a teraz już pod koniec czwartego się w kurtce nie zapinałam :-) nadinn - Oleśka miała być Jaśkiem i już tak zostało. Takie synki - Jaśki to chyba fajne są, co nie? :-))) A dla zinteresowanych: imię Olena to ukraiński odpowiednik naszej polskiej Heleny. Lecę odrabiać lekcje z moim dzieckiem i poćwiczyć na gitarze, bo dziś nas czeka szkoła muzyczna jeszcze po południu. Aaaa, moja córka została królową balu, ale była przebrana...uwaga.... - za Scoobiego, więc mało wytwornie i królewsko :-))) Nie pytacie mnie jak to możliwe, bo nie wiem :-))) Teraz widocznie obowiązują jakieś inne trędy królewskie :-) mamamajki - Maja ma całą pierwszą klasę na nauczenie się liter, więc nie martw się na zapas. A program teraz w pierszej klasie prosty, materiał okrojony - wiem, bo Ola poszła rok wcześniej do szkoły i właśnie to przerabiamy. pozdrawiam Ala
  12. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    Witam, Kasia na temperaturę wszystko na bazie paracetamolu dozwolone, czyli moższ śmiało apap wziąć. A co do wyprawki to się nie martw, ja też nic jeszcze nie mam i tak sobie pomyslałam, że w dzisiejszych czasach, kiedy ubranka, kosmetyki czy nawet wanienki dla dzieci są w supermarketach otwartych 24 godziny na dobę, wszystko można zdobyć w ekspresowym tempie. Nie mówię, żeby nic nie kupować, ale wszelkie "braki" można uzupełnić w 2 godziny. Kiedyś było trudniej, dlatego kompeltowanie wyprawki było długotrawłym i dobrze zaplanowanym procesem, bo trzeba było "wystać", "zdobyć" i takie tam. A dziś chyba nie ma co się za bardzo martwić. Może się mylę, ale tak sama siebie pocieszam w chwilach paniki, że nie zdążę :-) Uszy do góry :-) Nogi opuchnięte i bolące dziś jeszcze bardziej, a wizytę u ginekologa mam dopiero za tydzień. Poszłam dziś do rodzinnego, obmacał, zmierzył ciśnienie i powiedział, że mu to ani na zakrzepicę, ani na zatrucie ciążowe nie wygląda. Dostałam tylko skierowanie na badanie moczu i kreatyniny - opuchlizna nóg może wynikać za złego funkcjonowania nerek. Zrobię badania, to się okaże :-( Buuuu, jeszcze mi to potrzebne... Dzień zwariowany dobiega końca. Oleśka na zabawie karnawałowej została Królową Balu, więc dumna i blada wróciła do domu. Cieszę się, bo dziś ma urodziny, więc się fajnie złożyło, że taki prezent "dostała". A co do imienia, to nasz facecik będzie Jasiek. Dla dziewczynki mieliśmy przygotowaną Tatianę lub Ninę. Mnie jakoś tak w stronę wschodnich imion ciągnie. Już mamy Olenę, teraz by się coś do pary przydało, ale męskie wschodnie imiona jakoś tak mniej mi się podobają... Chociaż może Borys? Kto wie, jak to się skończy:-) Oleśka miała być prawie do końca Olgą, a wyszło inacze, to może i tym razem coś się zmieni. Uciekam spać, bo jutro budzik bezlitośnie zadzwoni o 5.30 :-( Pozdrawiam, Ala.
  13. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    witam :-) Drugi dzień w pracy i jestem umęczona, ale szczęśliwa. Wiem, że to głupio brzmi, szczególnie w kontekście tego wstawania codziennie o 5.30, ale po 7 tygodniach siedzenia w domu i zamartwiania się z przyjemnością chodzę do pracy :-) ...jeszcze:-))) A ten tydzień wyjątkowo obfitujący we wrażenia, bo po feriach dzieciaki w szkole jeszcze "nieprzystosowane" :-) do pracy, moje dziecko ma bal karnawałowy i urodziny, tak więc sobotę spędzamy "na kulkach" - urodziny dla koleżanek, a niedzielę w domu - spęd rodziny, chrzestnych i itp. Aż strach się bać :-) Muszę się wziąć za jakieś zakupy dla Jaśka, bo ani wózka, ani łóżeczka, ani ubranek - NIC nie mam :-) To wszystko przez to czekanie na wyniki amniopunkcji - zupełnie nie miałam do takich rzeczy głowy, wręcz mnie bardzo przygnębiały, bo zaraz myślałam, że moje dziecko może być ..., a szkoda nawet wspominać. Tak z innej beczki: czy Wam też puchną nogi? bo mi od jakiegoś tygodnia strasznie to dokucza. W ciąży z Oleśką takie rewelacje mnie ominęły, więc nawet nie wiem, jak sobie pomóc. Wizyta u lekarza za dwa tygodnie dopiero, ale chyba zadzwonię wcześniej i się podpytam, co z tym zrobić. Tylko coś mi się wydaje, że nie za wiele można... A rady typu: "Trzymać nogi wysko" chyba są nie dla mnie, choć jakbym sobie na lekcji zarzuciła nogi na biurko, to miałyby dzieciaki uciechę :-))) wszystkim zasmarkanym zdrowia życzę (sama antybiotyk biorę:-( ) pozdrawiam Ala
  14. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    witam :-) pierwszy dzień po feriach - nie jest fanie wstawać o 5.30 :-( właśnie wróciłyśmy z Oleśką ze szkoły, trzeba mężu jakiś obiad podgotować i lecimy szukać stroju dla Oli, bo ma w środę zabawę karnawałową w szkole jeśli chodzi o ubranka nie mam jeszcze praktycznie nic i zaczynam się przez Was stresować, że może jakaś mało zorganizowana jestem i nie zdążę czy coś... pooglądałam wczoraj te paki ubranek sprzedawane na allegro i powiem Wam, że według mnie - rewelacja :-) nie wiedziałam, że cos takiego istnieje, a teraz się poważnie zastanawiam, czy nie skorzystać... uciekam na razie, jak mi wieczorem wystarczy czasu, to zajrzę pewnie miłej reszty dnia Ala
  15. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    witam mroźnie :-) W temacie ubranek to u nas od piątku wielkie szaleństwo. Po powrocie ze Szczecina z dobrymi wiadomościami i z pewnością, że w moim brzuchu wierzga Jasiek (badania genetyczne, które miałam dają nam 100% pewności :-) ), zabrałam się za wyciąganie wszelkich ubranek Oleśki, które zbierałam od jej urodzenia. Uzbierało się tego 9 ogromnych worów. Niektóre ciuszki takie piękne, że szkoda mi się ich pozbywać, no ale trzymać też nie ma po co. Tak więc od piątku mamy segregowanie i wielkie wyprzedaże w salonie, bo były już u mnie trzy koleżanki, które mają młodsze córcie i wszystkie powychodziły z pełnymi reklamówkami. Część ubranek wcześniej porozdawałam, ale potem nauczyłam się od pewnej znajomej, która po swojej córce sprzedaje ubranka za 3 - 5 zł. Zaczęłam robić to samo i powiem Wam, że wszyscy są zadowoleni. Koleżanki za 50 - 60 zł zaopatrzyły się w torby bluzek, spodni czy kurtek dla swoich pociech,a ja w trzy dni "zarobiłam" 200 zł, za które kupię Jaśkowi śpiochy czy też inne kaftaniki :-) I wszyscy są zadowoleni :-) mamamajki ten Wasz Gutek bardzo mi sie podoba, może dlatego, że mam ucznia Gustawa i jest to fantastyczny facet, więc jakoś tak mi się dobrze kojarzy :-) z tego co pamiętam, jak Was podczytywałam w czasie tych dwóch miesięcy, to pomysł był Majki? Ma dziewczyna dobry gust :-)
  16. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    cześć dziewczyny :-) dzięki za miłe przywitanie :-) jeśli chodzi o pieluchy to z Oleśką długo używaliśmy pampersów, ale z powodów ekonomicznych zaczęliśmy szukać alternatywy i świetnie sprawdziły się pieluchy z Lidla, moim zdaniem są (były?) sto razy lepsze od hagisów, happy i czy tam innych wynalazków teraz trochę poczytałam o pieluchach wilelorazowych i chcę spróbować, co z tego wyjdzie nie wiem, czy starczy nam samozaparcia do prania ich - w sumie nie nam tylko mężu, bo to on odpowiada za pranko, ja, wstyd sie przyznać (hi,hi), nie umiem pralki włączyć :-)
  17. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    cześć dziewczyny:-) Nie wiem, czy ktoś mnie jeszcze tu pamięta, zniknęłam jakieś dwa miesiące temu, zaraz po badaniach genetycznych. Wyszły one źle, dostałam skierowanie na amniopunkcję, przeżyłam jeden z gorszych zabiegów w moim życiu, przez 7 tygodni żyłam w permanentnym strachu, ale dziś ten koszmar się skończył :-) okazało się, że SYNUŚ jest wolny od wad genetycznych, usg połówkowe wypadło ok, więc mogę zacząć cieszyć się ciążą... Zaglądałam i czytałam Was często, ale nie miałam siły pisać... Teraz postaram się odzywać częściej :-) Powiem Wam tylko, że gdybym mogła cofnąć czas, to chyba bym tych badań nie robiła. Okazuje się, że nie zawsze człowiek i pomiary muszą mieścić się w normach i tabelach, żeby było dobrze, a lekarze chyba zapominają, że jak się kobiecie w ciąży zaczyna mówić o zespołach Downa i innych upośledzeniach, to ona spokojna już nie będzie... Nawet jeśli jest mowa, że taka ewentualnść jest "tylko" w kilku procentach... Nie będę już przynudzać, jak kogoś temat interesuje, to odpowiem na każde pytanie, bo na temat przezierności, markerów wad chromosomowych i amniopunkcji wiem duuużo :-) Może ktoś czytający będzie w podobnej sytuacji, to go to podniesie na duchu! Z czasem postaram się "uzupełnić" wiadomości bieżące :-) Gratuluję dziewczyny pięknych brzuchów, wózków, spokoju, chłopców i dziewczynek :-)
  18. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    witam miałam zajrzeć wczoraj, ale się źle czułam straszliwie, stawy mnie bolały bardzo, dziś też bolą, nie wiem co to za cholerstwo, niby przeziebiona chodzę drugi tydzień, ale żeby aż tak ? może to ze stresu przed jutrzejszym? zobaczę, jak do soboty nie przejdzie, to pójdę do jakiegos lekarza :-( dziewczyny brzuchy macie piękne, mój też już w spodniach sie ledwo mieści :-) na sukienki i spódnice na gumkach czas się przestawić :-) mamamajki - tak sobie myślę, że jeżeli między dzieciakami jest więcej niż 3 lata różnicy, to ciężko chyba, żeby miały ze sobą jakiś super kontakt, choć pewie reguły tu żadnej nie ma. mam koleżankę, która ma siostrę rok młodszą i zawsze jak pies z kotem żyły, więc to pewie nie od wieku zależy, a od innych czynników. moja Olenka narazie jest wniebowzięta: dzień zaczyna od przywitania się z dzidziusiem, nawet czekoladki z kalendarza adwentowego zostawia dla mnie, "żeby dzidziuś zjadł", choć łasuch z niej wielki (po mamusi :-) ). co będzie potem,to cięzko przewidzieć, ale nie martwię się tym na zapas, myślę sobie, że jesteśmy w o tyle komforowej sytuacji, że tym naszym dziewczynom już da się wiele wyjaśnić, pogadać, łatwiej z takimi siedmiolatkami, niż np. z dwulatkiem. tak myślę :-) pozdrawiam dziewczyny, nie wiem czy dziś zajrzę jeszcze, bo się nie bardzo czuję, a dotego zjada mnie stres, więc muszę się czymś zająć.
  19. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    kaska - jaki ten świat mały, to się spotkamy pewnie na porodówce albo umówimy na pchanie wózków po parku :-))) nadinn - zapraszam do Koszalina, co do spotkania na polibudzie, to nie możliwe raczej z dwóch powodów. po pierwsze ja studiowałam w Szczecinie, a po drugie... z moich obliczeń wynika, że jak kończyłam studia to Ty przed maturą jeszcze byłaś :-))) - ja taka "starszawa" niestety już jestem :-))) przekorcia - się nie martw, będzie dobrze, zawsze się jakoś układa, mimo, że na początku wydaje się mało ciekawie lecę dziś z Oleśką na urodziny do jej kolegi. cały dzień chodzę zestresowana jakaś, ale to pewnie dlatego, że piątek już blisko...oby wszystko było dobrze... pozdrawiam, zajrzę wieczorem :-)
  20. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    nadinn ja również baaardzo miło wspominam graala, teraz rzadko zdarza mi sie tam bywać, bo zawyżam trochę średnią wieku, hi,hi :-) mamalina - dzięki za dobre słowo, boję się jak diabli, nie będę ukrywać ropuszka77 - będzie dobrze, tak sobie powtarzam, trochę pomaga :-), więc też spróbuj :-))) dobrej nocy życzę
  21. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    m.m:-) bliskimi sąsiadkami nie jesteśmy, ja mieszkam w Koszalinie :-), więc kawałek jest... co do karmienia piersią i tego o czym pisze madziaaaa0701 to przy Oli miałam podobne problemy, tylko nie wynikały one z braku pokarmu, a z nietolerancji laktozy. ponieważ jest/była taka durna nagonka na to karmienie piersią, że trzeba, że co to za matka, co butelkę dziecku daje i takie tam, to męczyłam siebie i małą przez siedem miesięcy... to był koszmar, ona przy jedzeniu się darła, po jedzeniu się darła, wiecznie miała biegunki, wszystkie noce na rękach i moja pogłębiająca się deprecha... a wszyscy lekarze, położne, pielęgniarki tłumaczyły mi, że tak trzeba, że nie mogę być samolubna, że pewnie mi się nie chce...,eh, szkoda gadać. po siedmiu miesiącach trafiliśmy do mądrego specjalisty i pani doktor stwierdziła, że uratuje nas... odstawienie od piersi!!! i tak się stało, po trzech dniach dawania butli okazało się, że moje dziecko nie jest nadpobudliwe, a ja nie jestem histeryczką i dopiero zaczęło się normalne życie, bez wiecznego darcia się, kolek, biegunek :-) karmić teraz też planuję i będę to robić jak najdłużej, ale nie za wszelką cenę
  22. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    witam na chwilkę coś tu cicho dzisiaj, pewnie wszyscy w pracy... miłego mikołajkowego dnia życzę :-)
  23. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    z tą świadomością, to chyba masz sporo racji. do głowy mi nie przychodziło w tamtej ciąży, że jest jakaś przezierność karkowa czy inne testy PAPPA. teraz strach się bać :-) moja Oleśka jest w wieku Twojej Majki, 1 lutego skończy 7 lat :-) gratuluję pięknych brzuszków :-)
  24. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    dzięki dziewczyny za dobre słowo :-) czasami, jak już tak bardzo zaczynam popadać w jakieś "czarnowidztwo", to sobie myślę, czy my dziś trochę nie przesadzamy, przecież natura to tak obmyśliła, żeby wszystko było ok i tej wersji się staram trzymać, choć dość często niestety mnie ona opuszcza - panikara jestem straszna :-))) choć chyba jestem spokojniejsza niż przy pierwszej ciąży, narazie przynajmniej :-) wtedy świrowałam stasznie, mąż do dziś mi to wypomina :-)
  25. alatra

    Mamusie czerwiec 2012 :)

    no to gratuluję i zazdraszczam ogromnie dobrych wiadomości :-) ja czekam do piątku, strasznie się stresuję, ale musi być dobrze, prawda ? :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...