
alatra
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez alatra
-
Melduję, że nadal 2w1:-))) Choć nocke miałam koszmarną: ból podbrzusza i krzyża taki, żę nie mogłam spać. Nad ranem przeszło:-) Dziewczyni, pełnia dziś w nocy była. Może któraś się rozpakowała? Przy pełni + 2-3 dni po, podobno najwięcej porodów :-)))) Kasia - kochana jesteś. Jesteśmy własnie na etapie rozpatrywania planów awaryjnych, ale jak stanę pod ścianą, to kto wie, czy do Ciebie nie zadzwonię o 4.00 nad ranem:-))))) WIęc się bój:-))))I dziękuję Ci bardzo!!! Zmykam robić śniadanie, potem usiądę poczytać, co dokładnie napisałyście. Mamamajki - melduj, czy Gucio jeszcze wśrodku?! Nana - może się zaczyna! Życzę Ci, żeby organizm nie zrobił Ci takiego psikusa jak mi :-)
-
Zdrzemnęłam się po obiedzie :-))) Plecy mnie bolą straszliwie i nic poza tym. To ja też Wam powiem, że mam problem, co zrobić z Oleska. Bo w sumie rodzic mogę do jutra do 11.00. Potem moja mama wyjeżdża na tydzień... na pielgrzymkę! Grunt to mieć w zyciu priorytety. Jak ze trzy miesiące temu zaczęła coś na temat wyjazdu 3 - 10 czerwca mówić, to myślałam, że żartuje. Ale się okazało, że nie. Ja wiem, że babcia nie ma obowiązku chować moich dzieci, bo swoje już odchowała, ale przykro mi jest okrutnie. I zastanwiam się momentami, jak ta moja mama sobie kombinuje w tej głowie przeżartej Radiem Maryja (nie chcę nikogo urazić, ja osobiście mam baaaardzo złe doświadczenia jeśli chodzi o to radio). Wydaje jej się, że Pan Bóg to ją po głowie pogłaszcze za to, że krzyżem na pielgrzymce będzie leżała wtedy, kiedy była swojemu dziecku najbardziej potrzebna? Według mnie musiałby być totalnym idiotą! Znajomi się zaoferowali i owszem, ale tak jak któraś pisała: w weekend nie ma problemu, ale w tygodniu swoje dzieci musża do przedszkola i szkoły zawieźć, więc trochę chyba się nie uda. JUż gdzieś po cichu w głowie godzę się z tym, że M. nie będzie ze mną. Dobrze, że mam tę położna, bo bym się chyba zawyła w czasie porodu, jakbym zostałą taka samusieńka.
-
Mamamajki - no to witaj w klubie "Wkurzonych - zawiedzinych - zrobimych w trąbę przez własny organizm" :-)))) U mnie też cisza. Miałąm nadzieję, że choć Tobie się udało. Poczytałam w Internecie o tym cholernym czopie i choć niby do dwóch tygodni od jego odejścia można urodzić, to jaednak większość dziewczyn pisze o kilku, kilkunastu godzinach do 3-4 dni. Tak więc jeszcze mam nadzieje, że przez weekend się rozpakuje :-))) A jak nie to zapominam o jakiś duuurnych czopach.:-) Ten czop nie musi być wielki i zabarwiny krwią. Z Olą miałam go niewiel i chyba z jedną niteczką krwi. Teraz Jsiek dowalił z grubej rury i było tego więcej :-))) Dlatego myslę , że jednak Ci odszedł. Dziś Twój termin, więc może się uda :-))))
-
Melduję, że wieeelka duuupa i nic się nie dzieje. Wieczorem pomęczyły mnie skurcze. Dość regularne, już się zaczęłam cieszyć, ale przechodziły jak zaczynałam chodzić, więc to nie to! Noc minęła spokojnie. Chyba będę przypadkiem, że doczekam do terminu, mimo to, że ten cholerny czop wypadł i narobił mi nadziei. Ale na moje miejsce mamamajki się chyba szykuje, bo wieczorem dostałam smsa, że coś tam ruszyło w temacie porodu. Tak więc trzymamy kciuki :-)))) Albo się odezwie dziś, albo ją mąż zawizł w nocy na pordówkę!!!! Oby!!!!:-)))) Tego jej życzę. Mamamajki - daj znać czy jeszcze w dwupaku, czy Gutek postanowił być baaardzo punktualnym facetem :-))))
-
U moich znajomych, ale było to 12 lat temu i myśłam, że technika już na tyle posunięta, że o takich pomyłkach nie może być mowy, przez całą ciążę miał być synek - Kubuś chyba, jeśli dobrze pamiętam. Jak się urodziła dziewczynak, to byli w takim cięzkim szoku, że przez chyba 2 tyg. dziecko nie miało imienia. W końcu nazwali małą Zuzia, bo trzeba było iść zarejestrować ją w Urzędzie, więc musieli jakieś imię nadać ;-)))) Ale zrobili to bez przekonania zupełnie. Teraz nie wyobrażają sobie, żeby mogła mieć inaczej na imię niż Zuzanna :-))))
-
Mari - no to Ci powiem, że Twój urwis ma charakterek. Macie jakieś imię męskie na wszelki wypadek? I nie za dużo przypadkiem różowych rzeczy kupiłaś? :-)))) Ale numer! :-)
-
Tym, które przeczytały moje wypociny na temat patoligii - gratuluję :-) Wrócilismy z zakupów (mąż dziś wziął urop) i oprócz bólu pleców nic sie nie dzieje. Do bani. Tracę nadzieję, że to będzie niedługo. Dziewczyny z tą wagą to przeginka jakaś! Ja najmniej w swoim życiu ważyłam 55 kg, jak się wzięłam porządnie za odchudzanie i zjechałam z 85. Ale przez 10 lat (bo to było 10 lat temu) skutecznie tę wagę nadrabiałam niestety :-))) Tę ciąże zaczynałam z 77 kg i nie będę się chwalić z jaką kończę :-))) Ale co tam, schudnę na pewno...kiedyś...może...mam nadzieję :-))))
-
Wiktorio - też miałam taka nadzieję, a tu dupa :-) I oczywiście, że się nakręcamy. Każda przeżywa siebie i całą resztę. Ale w sumie mi się to podoba :-))) Miło jest, jak wiesz, że ktoś za ciebie kciuki trzyma. Też właśnie pije kawkę i się szykuję na jakieś większe zakupy, bo przez trzy dni mojej nieobecnośći moje trutnie wyszstko wyjadły i nic poza chlebem nie kupiły :-))) Muszę im zapsów narobić w razie, jakbym mi przyszło zaraz ich znowu zostawić :-)))))
-
Aż taka optymistką nie jestem :-)))) Ale miło by było :-)))
-
Mamamajki - pertraktuję z moim synem od rana, ale on ewidentanie ma mnie w tyłku, który wypina po lewej stronie :-))) Każdy jego ruch tak mnie boli tam na dole samym, że mam wrażenie, że zaraz mi tam wszystko wypadnie :-)
-
Kasia - mistrzunio pierwsza klasa z Ciebie :-)))) Właśnie szykuję Jaskowe łóżeczko, bo do tej pory stało bez pościeli. Chyba już czas, co?:-)))
-
Aaaaa, jeszcze chciał dodać, że tarta Kaśkowa pyszna :-))) Jadłam u niej, to wiem co gadam :-))))
-
Trochę się zdrzemnęłam :-) Gania mnie do toalety, to też dobry znak mam nadzieję. I przed chwila właśnie wyleciała kolejna częśc tego czopa. Z Oleska było tego jakby tego mniej...:-) Może to się jakos partiami obrywa? Sama nie wiem. Chyba muszę przestać o tym myśleć, bo zwariuję. Zaraz się wezmę się za sprzątanie, to może cos się rozrusza :-) U nas też pogoda okrutnie brzydka. Dziecko niezadowolone poszło do szkoły, bo mieli iśc na lody, a w takim wypadku nic z tego nie będzie. Dziewczyny, dwa zdania, dla zainteresowanych, o tej patoligii: Siedziałam na izbie przyjęć ze trzy godziny. Pan dr nie raczył zejśc na dół, telefonicznie poinformował, że maja mnie przyjąć. Na skierowaniu było napisane, że "do produ" i podana przyczyna. Pytałam się dwukrotnie, czy aby na pewno mnie przyjmują i wiedzą co robią:-) Pani połozna powiedziała, że tak. Pełana dobrych mysli pojechałam na górę. Wzięli mnie na badania, pobrali krew i takie tam. Potem miałam rozmowę z lekarzem: wypytał o ciąże, o astmę i powiedział, że to fatycznie trzeba ciąć, nie ma na co czekać. Na następny dzień mieli mi zrobić USG i rano na obchodzie miałam się dowiedziecieć, kiedy cesarka. (Właśnie spaliłam czajnik. Wstawiłąm wodę na herbatę, ale bez wody :-)))) W chałupie siny dym) Obchód następnego dnia cudny:-) Pięciu chłopa, wyperfumowanych tak, że jak weszli do sali, to powietrze ciężkie się zrobiło :-) I na obchodzie "pan doktor decyzyjny" oswiadczył mi, że cięcia nie będzie, bo astam nie jest powodem do cięcia. Ponieważ szłam do szpitala z nastawieniem, że z koniem sie kopać nie będę, to nawet się bardzo nie zdenerwowałam, tylko powiedziałam, że w takim razie mnie dziś wypuszczą. Pan dr powiedział, że tak, zrobia tylko usg i powtórzą gazometrie, bo wyszła nie nalepiej. Pytam się więc, co to znaczy. No, że przy dusznościach jest małao tlenu w krwi i młody może się podduszać. No to sobie myslę, że faktycznie wskazań do cesarki nie ma!!!!Ale posytanowiłam być cierpliwa :-) Grzecznie siedze i czekam na te USG i powtórzenie badań. Mija godzina, dwie, trzy. Dzień mi się zaczął kończyć.Położne pobrały mi krew, ale nic poza tym. Pomyślałam, że jak tak dalej pójdzie, to mnie nie wypuszczą, bo już późno. Poszłam do położnych, one kazały mi iść do gab. lekarskiego. Nieśmiało pukam i jak uchyliłam drzwi, to już wiedziałam, że jatem na przegranej pozycji. U nas oddział jest po remoncie i faktycznie warunki hotelowe. Ale nie widziąłm, że w lekarskim telewizor na pół ściany!!!! I całe towarzysto siedzi i zaśmiewa się na jakimś filmie. Więc jak zapytałąm, co ze mną, to zostałą zabita sześcioma parami oczu!!!! "Pan dr decyzyjny" warknął, że on wcale nie mówił, że dziś wyjdę iże zaraz ktoś mi USG zrobi. Za chwilę wyszła stażystka i wrzeszczy na cały korytarz: "która pani chciała mieć USG????". Wyszłam z pokoju i mówię, że ja, ale nie to, że chciałam, tylko lekrz rano na obchodziepowiedział, że będę miała. Już miałam wkurw. Poszłysmy do gabinetu. Okazałao się, że ona się uczy robić USG i 20 min leżałm i nic z tego nie wynikało.... Ale pan "dr decyzyjny" chyba się zorientował, że troche przegiął, bo po tych 20 min przyszedł, zrobił mi to USG. Powiedział, że cesarki nie będą teraz robić, choć wyniki gazometrii znowu wyszły na granicy ( ja chyba głupi jestm, ale mi się wydaje, że to jest dosateczny powód jesli dziecko grozi niedotlenienie, ale ja się pewnie nie znam). Daltego potrzymali mnie jeszcze jedna noc i kazali spadać do domu. Na odchodne pan dr powiedział, że pewnie się spotkamy najpóźniej za tydzień i pewnie to się skończy cesarką!!! Gdzie tu logika????!!!! Żeby się bardzo nie wkurzać, to wytłumaczyłam to sobie tak, że przynajmniej mnie i Jaska gruntownie przebadali:-)))) Przepraszam, że tak duzo wyszło, ale jakoś nie potrafiłam się bardziej streścić. Jak ktoś to całe przeczyta, to jest mistrzuniem :-)))))
-
Witam, ZACZĄŁ SIĘ NASZ MIESIĄC!!! :-))))) Może to przekona mojego syna ?:-) Informuję, że ja jeszcze w jednej części, buuu. Wieczorem pomęczyły mnie skurcze, dość mocne, ale nie były regularne, więc wiedziłam, że nic z tego. W nocy wstawałm kilka razy do toalety, bo mam wrażenie, że w pęcherz mam wbitą wielką igłę:-))). Boli mnie lekko podbrzusze i kości miednicy, ale nic poza tym!:-( Mały tylko się słabiej rusza, chyba wbił się (dosłownie) w ten kanał rodny. Jak nic się nie zacznie do wieczora, to chyba podjadę na KTG, tak dla spokojności ducha :-) Coś czuję, że spotka mnie wersja, że pod wypadnięciu czopa będę się jeszcze kulać z tydzień :-( A ja chciłam tak jak Nadinnn, buuuu. No dobra, może dziś się uda? Już teraz to chyba naprawdę metę widać. Jak trzeba to się jeszcze pokulamy. Mamamajki - miejsce w kolejce tak jakby się zwolniło chwilowo. Może zdążysz się wstrzelić? :-)))) Tylko szybko, bo ja mam nadzieję, że po weekendzie jednak będzie po wszyskim. Gratuluję Mai dostania się do szkoły :-) Luigi - motyw z firanka baaardzo mi się podoba :-)))) Ale mi też młody musi uciskać końcówki synaps, bo jak czasami coś palne, albo zrobię, to klękajcie narody :-)))) I wszystko mi z rąk leci. Marjaneczka - witaj wśród czerwcówek :-)))) Reszty nie pamiętam, bo miałam do nadrobienia trochę :-) Może potem w ramach siedzenia i czekania skrobnę kilka słów o tej patologii. Teraz idę się walnąć spać jeszcze, bo w nocy nie pospałam z wrażenia. A może to moje ostanie chwile leniuchowania??? :-))))
-
Dziewczynki, dzieki za dobre słowo :-))) Kasia - zaczynam to ja może bez Ciebie, ale kiedy ja skończę, to nie wiadomo :-)))) Najgorzej będzie jak to potrwa kilka dni, a nie kilka, czy kilkanaście godzin :-))) Przepraszam, że ja tylko o jednym, ale jakoś tak na niczym innym nie potrafię się skupić :-))) Chyba mnie rozumiecie, co?:-) Egzamin Oleski poszedł bardzo dobrze, ocenę poznamy na nabliższych zajęciach.
-
No to ogarnęłam torbę :-) I będę siedzieć i czekać jak głupek :-))) Już teraz to bym chciała, żeby się zaczęło szybko, bo takie wsłuchowanie się w siebie i czekanie jest do bani :-)))) Mamaola - czop był podbarwiony dość mocno krwią. Gdyby nie to, to bym go pewnie zlekaceważyła, na zasadzie, że trochę sluzu to pewnie nic strasznego :-))))
-
No może, a może potrwa to kilka dni. Sama nie wiem. Strasznie spanikowałam :-) I się boję. I teraz będę siedzieć i czekać :-) No i będzie skucha, jak to potrwa kilka dni zanim się zacznie :-)))) Aaaa i Oleska stwierdziła, że Jasiek będzie miał przechlapane jak się jutro urodzi: Urodziny i Dzień Dziecka jednego dnia!!!!! Porażka!!! :-)))))
-
No kochane, miałam wrócić i napisać Wam jak było na patologii...,ale właśnie odszedł mi czop śluzowy, więc wpadłąm w panikę, bo torba w rozsypce po powrocie ze szpitala...:-) Boję się jak cholera. Ciekawe czy pójdzie tak szybko jak u Nadinn, czy kilka dni poczekam? Z Oleśka od odejścia czopu do odejścia wód płodowych minęło 10 godzin. Ja nie chcę zacząć rodzić o 3.00 w nocy!!!:-)
-
No dobra, nie wytrzymałam i przeleciałam przez to co napisałyście:-) Tak po łebkach:-)))) Dzieki za kciukasy i dobre myśli, kochane jesteście. To tyle na razie. Idę odgruzować chałupę :-))))
-
Cześć dziewczynki, ja nadal 2w1:-) . Jestem w domu od przed chwili, ale nawet nie próbuję przeczytać tego co napisałyście, bo muszę trochę chałupe ogarnąć, siebie doprowadzić do porządku, zakupy zrobić i moje dziecko ma na 16..00 egzamin w szkole muzycznej. Potem w skrócie napiszę, co się u mnie działo przez te trzy dni. Teraz powiem krótko: czeski film :-))) Ja nie do końca jestm przekonana, że ci lekarze to wiedzą o czym mówią, jakie badania zlecają i że w ramach jednego odziału się ze sobą konsultują :-)))) Kasia - dzieki za przekazywanie widomości:-))))
-
Luigi - zazdraszczam miękkiej szyjki, moja jakaś uparta jest :-) Dlatego też ta cesarka byłaby mi na rękę, bo mogłabym się na nią wypiąć :-)))) (znaczy się na szyjkę:-) ) Mamamajki - domyślam się jaki masz wkurw, bo ja mam termin za 2 tyg. (ten z suwaczka nieprwidłowy, ale nie chce mi się zmieniać:-) ) i mam nerwa, ale Tobie to już się chce pewnie głową w ścianę walić. Jutro u mnie będzie 38+1 i w takim terminie urodziłam Olesię. Może to jakiś znak? :-)))) Idę spać, choć pewnie z wrażenia dobrze dziś nie pośpię :-) Zobaczymy co będzie jutro: czy mnie zostawią i przebadają i przekonsultują, czy mnie wyślą do domu, czy będą Jaśka wyciągać... Dam znać :-))))
-
nikitaka - nie mam. Powiem szczerze, że jak byłam u alergologa jakieś pięć sześć tygodni temu, to nie pomyśłam, żeby o to poprosić. Rozmawiałm tylko za pierwszym razem, jak mi ta astma wylazła (ok.30 tyg.) i wtedy pani dr mi powiedziła, że astam sama w sobie nie jest powodem do cesarki, ale oczywiście zawsze się aptrzy indywidualnie na pacjentkę. Szczególnie jak się poród zacznie, to oni muszą obserwować, bo duszności się nasilająw czasie wysiłku i stresu i jesli coś idzie nie tak, to biora na stół. A teraz wyszło tak jak wyszło, a ponieważ wolałabym mieć cesarkę, no to spróbujemy, ale jak nie wyjdzie, to włosów z głowy nie będę rwała :-)
-
Ogarnęłam się trochę, to nastrój lepszy :-) Kasia - kleszcza chyba przywiozła ze sobą w ubraniach. Była z babcią na festynie w Osiekach. Nawet nie w lesie, tylko nad jeziorem. Babcia miała ubranie dla niej na zmainę w plecaku. I to ubranie złożone w kostke przywiozła. W niedziele moje dziecko się w to ubrało i najprawdopodobniej ten kleszcz wylazł i wlazł jej w szyję. Wniosek taki wyciągnęłysmy z panią doktor na doraźnej, bo kleszcz był nie opity, malutki i pani dr stwierdziła, że niemożliwe, żeby dobę w tej szyi siedział. Zresztą, ja bym też go zobaczyła wcześniej (tak myslę). Też się tego cholerstwa boję jak diabli, dlatego wpadłam w lekką panikę. Mam koleżankę. która ma boleriozę i powiem Ci, że maskara. Do końca życia choróbsko i wiele powikłań :-( Mówisz, że troche panikara jestem - ano jestem :-))) Powiem Ci w tajemnicy, że w tej ciązy i tak o jakieś 200% mniejsza :-))) Ogrnęłam torby szpitalne, przygotowała Oleski strój na egzamin w szkole muzycznej w czwartek i jakoś tak pogodziłam się z myslą, że mnie mogą w tym szpitalu na dzień, dwa zostawić, nawet jak Jaśka nie będą chcieli wyjmować :-) A jak nie, to wrócę sobie jutro spokojnie do domu. Co ma być to będzie, na nic się nie nastwiam. Ropuszka - ja cesarkę bym chciała mieć. Ale nie miałąm planowanej. Wyszło to na ostatniej wizycie, bo ta astma i opuchlizna podobno od sterydów może być większa i teraz jak jest ciepło i sucho to muszę większe dawki tego Pulmicortu brać (do 8 dawek na dobę). Młody też podobno od tych sterydów może być duzy. Moja pani połozna powiedział, że powinni mi tę cesarkę bez nikakich zrobić. Ale jak będzie, to się okaże :-)))
-
Jestem włąśnie po telefonie do mojej położnej. Ona mi powiedziała, że raczej małao prawdopodobne, żeby mi tę cesarkę zrobili bez konsultacji tam. Powiedziła, że raczej mnie położą na patologii i będą konsultować. Mówie do niej: "to ja nie jadę". Stwierdziła, że powinnam, bo przy tej astmie i sterydach lepiej, żeby ktoś kompetentny ocenił małego przed porodem (moja pani doktor nie ma zbyt dobrej opinii na oddziale). No to jutro pojadę, a co z tego wyniknie, to dam znać. Pewnie mnie z dobę, dwie potrzymają i wypuszczą :-( Dam zanć co i jak... To muszę chyba torbę lekko przepakować... Sama nie wiem, co mam zrobić... Aaaa, do bani to wszystko...
-
Cześć dziewczynki, na chwilę tylko, bo lecę z Oleśką do lekarza. Wczoraj kleszcza u niej znalazłam:-( Bylismy na doraźnej, wtjeli go, ale kazali się lekarzowi dziś pokazać. Co się strachu wczoraj najadłam to moje, zaraz jakieś boleriozy przed oczyma miałam. Ale szybko był wyciągnięty i dziś już prawie sladu nie ma, więc jestm dobrej myśli. My rano byliśmy u kardiologa z Olą - serce ma jak dzwon, więc się cieszę. Potem byłam u gin i dostałam skierowanie na tę cesarkę... z tym, że p. doktor mi powiedział, że oni niechętnie z astmą tną, wola naturalną drogę przy ttym schorzeniu. Nie mam więc pewności, że mnie jutro najnormalniej w świecie nie odeślą z tej izby przyjęć. Pakuje dziś torby, jutro jadę do szpitala i się zobaczy. Jak nie będą chcieli ciąć, to wrócę do domu :-) Najgorzej, jak będą chcieli mnie zostawić na pstoligii. To nie będzie fajne.:-( Mamamjki - jesli to nie będzie cesarka, to ja raczej jeszcze troche poczekam, bo dziś gin stwierdziła,że nic nie zapaowiada niedalekiego porodu. Wszystko pozamykane, twarde i długie :-)))) Więc chyba ktoś się zmieści jeszcze przede mną w kolejce :-))))