
alatra
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez alatra
-
Hej, Mari - a ja dzis plułam sobie w brodę , że nie wzięłam chusty do Tesco właśnie. Bylismy na wiekszych zakupach w galeri handlowej, bo Oleśce zaczynam kompletować wyprawkę do szkoły i nie chcę zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Kupiliśmy tenisówki na wf, szukalismy bialej koszulki i na koniec zakupy w tesco. Młody był już zmęczony leżeniem w foteliku (w międzyczasie musiała oczywiście wyciągać cycka na środku galerii, bo się darł, że głodny jest :-) ) i musiałam go po tesco nosić na rękach. Gdybym miałą chustę byłoby o niebo wygodniej. Dziewczyny w tesco są huggisy w mega pakach w promocji, jesli któraś jeszcze nie wie, to polecam, bo wychodzi jedan pielucha po 47 gr, więc warto :-))) zaza - no to super, że Sergiuszkowy brzuszek wrócił do normy. Wstawiłam rosół na jutro, małż sprząta łazienkę i toaletę, pograłysmy z Oleśka na gitarze, bo cały lipiec gotara leżała zapomniana i trzeba się z nią przeprosić przed wrześniem, bo pani sporo na wakacje zadała, a my nic nie ćwiczyłyśmy :-))) Czy ja Wam się skarżyłam, że moje dziecko z wakacji od dziadków wróciło z wielkim brzuchem :-((( Ona ma tendencje do tycia po mnie i do tego jest baaardzo łakoma. W domu ją bardzo pilnuję, bo nie chcę, żeby była gruba i nieszczęsliwa. Ja byłam jako dziecko i wiem,że to naprawdę nic przyjemnego (teraz też jestem, ale zaczynam powoli ze sobą walczyć, bo jest koszmarnie. Tylko ta przemiana materii po 30 juz nie jest taka sama jak kiedyś i teraz zrzucić kilogram to masakra, a przede mną jkaieś...15 - 18:-( ) A dziadkowie pozwalali jej na wszystko, mimo tego, że prosiłam i tłumaczyłam jak jest i wróciła okrąglutka, z wielkim brzuchem i dwoma podbrudkami :-(( Zła jestem, że ...
-
Dzieki dziewczyny, znaczy się taka uroda tych małych syrek, że lekko sinieją, pewnie przez ucisk na wysokości ud. A pani dr chyba przede wszystkim nie podobały się ogrodniczki z dżinsu, bo dziecko "powinno być w śpiochach"!!! :-)))
-
Cześć, czytam, czytam i zazdroszczę. U nas trzecia noc z rzędy totalnie nieprzespana. Młody spi od 20.30 do 24, a potem wolan amerykanka i z reguły pobudki co godzinę :-( I to nie żeby się rozbudzał i ryczał tylko strasznie się wierci, steka, popłakuje i namiętnie ssie piąstki. No to się chwile pokarmimy, on zasypia, ja go do łóżeczka i za godzine powtórka z rozrywki. Mam dość, ale mam nadzieję, że to chwilowe i się skończy zaraz. Byliśmy dziś w poradni neonatologicznej... i dostałam zjebkę za to, że za lekko dziecko ubieram. Mały był w rampresie i na to miał spodenki na szeleczkach. I chyba te spodenki bardzo "bolały" panią doktor, bo "dziecko powinno mieć spiochy i kaftanik, a nie dzinsowe spodenki!!!". Tłumaczę babie, że jest gorąco, a ona na to, że skąd wiem, że dziecku jest gorąco??? Wszystko rozbiło się o to, że małemu, jak się go nosi na rękach z nogami dyndającymi, te nóżki tak lekko sinieją. I wedle pani dr powodem jest zimno. Tłumaczę babie, że jak leży jest mu tak samo zimno, a wraca im naturalny kolor... Nie mogłyśmy się dogadać :-((( I nastepna sensacja: Jasiek waży 6100!!! Jak oni mają te wagi poustawiane, że w pon w przychodni ważył 5360??? Pewnie wtedy co mnie tak nastraszyli, jakiś błąd pomiaru musiał byc... Zrobilismy badanie krwi, wieczorem mam dzwonić po wyniki. I tyle... Młody jeszcze spi, a ja cos zjem i za obiad się biorę. Mamamajki - ja myślałam, że tylko Jaśko potrafi tak zasnąć, że go nawet rozbieranie i moczenie nie obudzi, ale widzę, że nie :-))) Zdjęcia Gutka przeurocze. Taka zadziora mała :-) Aaaa, i mój syn też bez przerwy dźwieki wydaje, stęka ,sapie , mruczy, warczy...:-) Spać mi to nie daje, bo robi to również przez sen, jak jest w fazie płytkiej snu. I zatkany nos też wiecznie ma. W nocy i nad ranem głównie, aż kaszle. Wyciągam mu gile Fridą i zakraplam sól fizjologiczną i tyle. lekarze nie widzą problemu. Jak dzis powiedziałam pani dr, że mały w nocy ma katar i to go poddusza, to pani dr powiedziała: "teraz nie ma". Mówię: "tak , bo ma tylko w nocy". "No, ale teraz nie ma" - ona na to. NO to sobie pogadałyśmy. Ja chyba jakoś mało komunikatywna jestem :-)))
-
Witam się wieczorowo :-) Bajka - witaj :-) Mari - ja mam podobny problem z Jaśkiem, tylko on zasypia tak ok. 17 jak idzie z tatą na spcer i nijak nie mogę go dobudzić ok. 19, żeby o 20 wykapać. wczoraj to już mysłam, że coś mu się stało, bo istny "trup" - nic nie skutkowało, nawet rozebranie :-) Wiem, wiem, że się nie powinno dzieci wybudzać, ale jakbym tak go zostawiła to cała doba by nam się rypła. Wogóle to muszę powiedzieć, że moje dziecko mniej się drze. Jest o wiele spokojnieszy, usmiecha się, sam poleży ( no może nie godzinę, jak Gutek, ale z 15 min juz poleży). Tylko ten mój gagatek dużo śpi. Jak tak czytam o Waszych dzieciakach, to strasznie dużo. W nocy mamy ze dwie, trzy pobudki. Ok 6, 7 ma dość spania i tak ze dwie godziny się bujamy: trochę się cyckamy, troche bawimy, ja usiłuję go położyć, żeby sama pospać. Ok 8, 9 zasypia z reguły na godzinę, półtorej. Potem szykujemy się na spacer i w zależnośći o której wstał wychodzimy między 10 a 12. Spacer trwa ok. trzech godzin, które młody przeważnie przesypia. W domu lądujemy 14, 15 i wtedy jest czuwanie i czekanie na tatę. I tata zabiera na spcer ok. 17 i jest znowu spanie. i do tej pory wrcali ok 18 młody sie budził i do 20 to już był marudzenie. Od trzech dni, gdyby nie moja ingerencja to by chyba wstawał o 21. I on zasypia sam, jest taki zmęczony, że w leżaczku, czy na rękach po prostu oczy mu się zamykają i śpi. Zastanawiam się czy nie za duzo tego snu? Ale chyba jeszcze jest mały i może tyle przesypiać, co? Ale dla spokojności duch poproszę chyba w piątek o skierownie na jakies podstawowe badania typu morfologia, żeby sparwdzić czy ta jego senność jest w porządku.:-)
-
A ja byłam w dzień zważyć małego i się załamałam. Schudł 300g przez tydzień. Nie mam pojęcia dlaczego!!! Położna jakoś zlekceważyła problem mówiąc, że on ładnie wygląda, cały czas przybierał ponad normę. Ale to chyba nie o to chodzi!!! Dziecko wedle mojej wiedzy nie powinno chudnąć. Kazała przyjść za tydzień i wtedy mamy sprawdzić. On od 2 tyg ma katar. Tylko rano. Potem w dzień jest ok. Lekarz go badał i nic nie wybadał. Może to jest powód??? Sama nie wiem... W piątek ma wizytę w poradni neonatologicznej. Może tam coś doradzą... Mały ostatnio przy jedzeniou tak dziwnie ciamkał, jakby miał problemy z ssaniem. Lekceważyłam to, ale może tu jest pies pogrzebany? Strasznie się zmartwiłam...
-
Witam, ja na chwilkę. Oleśka wróciła wczoraj wieczorem, w domu istny armagedon :-) Noc nieciekawa, mały nie spał od 3 do 5, ehh. Mamamajki - damy radę, mieszaknie przeżyje. Dziewczyny się pobawią, my pogadamy, chłopaki zadzierżgną znajomość, nie wiem tylko jak faceci, bo mój to duszą towarzystwa nie jest :-))) i może być cięzko :-)))) Potem weziemy dzieciaki i pójdziemy na spacer to się z Kasią spotkamy. Taki mam plan.:-) Mari - z tego co pamiętam to w ciązy potrzebujemy dodatkowych 300kalorii, w czasie kaarmienia 500, ale mogę ta ja się mylić. Dziewczyny uważjcie w diecie na wszelkie orzeczh i miód, bo to silne alergeny.
-
Cześć dziewczynki, ja tak na chwilkę. M. pojechał do Opola po Oleskę, więc weekend spędzam sama. Przyszła babcia, żeby troche pomóc i narobił mi gołąbków cały garnek. A mały od dwóch dni jest całkiem do rzeczy. Ryczy owszem, drze się i złości, ale robi przerwy. Mogę go już na jakieś 5 min w leżaczku zostawić, co dla nas jest wielkim sukcesem.:-))) Takim maluchom na pewno sie testów nie robi. Na podstawie wywiadu i wysypki alergolog może wsytawić zaświadczenie, na podstawie którego mozna kupić w aptece np Nutramigen (jak to cholerstwo śmierdzi!!!). Tak miałam z Oleską. Młody póki co nie zapowiada się na alergika, ale żebym nie przechwaliła, tfu, tfu... Uciekam, bo właśnie magiczne 5 min minęło i zaczyna się piłowanie. Trzba na rączkach ponosić, albo cos innego wymyślić. Miłego weekendu dziewczynki. Aaaa, mamamajiki - Ty sie pakuj już nad to morze póki ciepło :-) A tak poważnie to 18 sierpnia zjeżdżacie? No to musimy obmyslić paln jak się spotakmy. Kaska chyba w tym tygodniu wraca z wakacji u mamy, to się z nią skonsultuje :-))) Chyba wpadniecie Koszalin zwiedzić, co???:-))) I zapraszam do nas na kawkę wtedy :-)))
-
Jestem wykończona. Psychicznie. Dziś znowu cały dzień darcia się. Nie mam już siły i pomysłu co robić. Jak przestaje się drzeć, to przysypia, czasami tylko na kilka minut, żeby znowu zacząć płakać. Czasami pomaga noszenie na rękach, ale też na kilka minut. Jak muszę iść do toalety, czy zjeść kanapakę to towarzyszy mi wrzask Jaśka. I nie o to nawet chodzi, że jestem zmęczona (choć jestem), tylko flustruje mnie fakt, że nie wiem o co chodzi... Czy to moje dziecko cierpi z jakiegoś powodu? Czy jest taki nerwowy? Jak zapytałam lekarza dziś na wizycie, to usłyszałam, że dzieci płaczą. Na moje pytanie, czy tak ciągle, odpowiedział: "Jak ciągle, teraz nie płacze" ( zaczął chwile później i usłyszałam, ze to na pewno dlatego, że jest gorąco i dzieci są drażliwe). Ok, ale jak było zimno i burzowo też ryczał cały czas. Z drugiej strony wydaje się być ciągle senny, zmęczony... jakby dlatego płakał. Tak rzadko widzę, jak się usmiecha, czasmi rano na przewijaku, zamnim zacznie wrzeszczeć, przy pierwszym przewijaniu po nocy... Jestem załamana... Dobra, poskarżyłam się, idę spać...
-
Witam, mały zasnął, ja zrobiłam sobie kawę...INKĘ, żeby nie było:-))) Niestety wczorajszy dzień nie był już taki fajny i Jasiek znowu prawie cały czas darł japę :-( Ehhh, ten typ tak chyba ma... Na 12.00 idziemy do lekarza, bo od jakiegoś tygodnia młody ma każdego ranka katar. Odciągam mu to choloerstwo i w ciągu dnia jest ok, ale ranki są niefajne, bo ten zatkany nos go wybudza, kaszle przez to... Zobaczymy co pani dr powie... U nas bardzo gorąco, aż za bardzo, bo cięzko na dwór wyjść. Zadczęłam Jaskowi robić herbatkę z kopru, bo domyslam się, że pić mu się chce,a nie chcę, żeby na cycku więcej wisiał, bo przecież wygląda już jak trzymiesięczne dziecko!!! I pije tę herbatkę jak wariat. Samą wodę też pije... On po prostu uwielbia jeść i nie jest ważne co mu tam do paszczy leci :-))) (po mamusi to ma) W sobotę M. jedzie po Oleske do Opola. Trzy tygodnie jej nie widziałam. Stęskniłam się...:-)) Tylko teraz będę musiała się znowu przyzwyczić do dwójki dzieci, a top pewnie będzie na początku trudne. Powiem Wam jeszcz, że z tym karmieniem w nocy to u mnie jest cyrk. Jasiek budzi się róznie, nie ma jeszcze stałych godzin, wychodzą na dwa, trzy karmienia. Ale za podpowiedzią położnej staram się go przy tym pierwszym wybudzeniu nie karmić.(no bo on gruby i wielki :-) ) Wsadzam smoka, pogłaszczę i z reguły się udaje. No i tak dziś zrobiłam o 24.00. Z pół godziny wsadzałam tego zakichanego smoka, żeby zasnął no i zasnął. Ja do łóżka spać. Po godzinie obudził mnie taki ból piersi, że modliłam się żeby mały się obudził. Przesiedziałam do 2.30 czekając, żeby wstał i mi ulżył :-)))) Poszlismy spać po 3.00. I takim sposobem jestem mega niewyspana, ale jaby ktoś pytał to mały jadł w nocy tylko raz:-))) Bez sensu, trzeba mi było go o tej 24 nakarmić i pospać w spokoju do 3.00, 4.00. Miłego dnia zyczę i uciekam wziąć prysznic dopóki Rozdarciuch spi.:-)))
-
zaza - dzieki, czy to nie padaczka to na 100% będę wiedziała po badaniu, ale teraz jestem spokojna, bo idealnie pasuje do tego co poczytałam. Te nasze dziciaki rosną i teoretycznie powinno być coraz łatwiej. jasiek też wczoraj nie spał ok. godziny na spacerze i też prawie nie płakał: trochę się złościł, trochę wiercił, próbował zasnąć, ale dramatu nie było. Tylko u nas wczoraj był naprawdę doooobry dzień, pierwszy taki...
-
Dziewczyny, do poczytania dla zainteresowanych. Warto, bo dzieki tej wiedzy, teoretycznie człowiek może nie poełniać błędów, które skażą nas na nieprzespane noce. Opisuje fazy snu, to jak dziecko przechodzi od jednej do drugiej i czego nie robić, żeby nie przyzwyczaić małego człowieka do wiecznego lulania. Wyjaśniło mi to "dziwne" zachowanie Jaśka przez które dostaliśmy skierowanie na to EEg, aby wykluczyć padaczkę. To żadna padaczka, tylko faza REM, którą moje dziecko przeżywa z półotwartymi oczyma, dlatego tak może to dziwnie wyglądało. Tylko zastanawiam się, czy pani neurolog nic nie wie o fazach snu??? Szczesliwedziecko.pl Po przecyztaniu doszłam do wniosku, że robię błąd, bo wybudzam młodego z tej fazy REM, bo zaczyna się wiercić, mruczeć, ma półotwarte oczy i wydaje mi się, że chce wstać. A to zaburza cały cykl snu i pewnie dlatego to moje dziecie jest marudne i zmęczone cały czas. Choć wczoraj mielismy pierwszy dzień, kiedy moje dziecko nie płakało na okrągło. Nawet się pouśmiechał i "pogadał" ze mną:-)))) A to jeszcze dla mam płaczków: teraz podobno przechodzimy najgorszy okres, bo dziecko najwięcej płacze. To ma minąć!!! Jest zatem dla nas nadzieja :-)))!!! Płacz dziecka- marudzenie dziecka - pampers.pl
-
Cześć dziewczynki, ja tak szybko, póki Mały Potwór jeszcze spi. Podczytuje Was na bieżąco, ale nie mam siły pisać. Jak czytam Wasze wpisy, to mi się ryczeć chce, bo Wasze najgorsze dni to u nas codzienność. Nie wiem o co chodzi, ale młody wiecznie ryczy. Codziennie. Od rana do wieczora. Nie można go na chwilę zostawić w leżaczku czy łóżeczku. Na rękach jest troche lepiej, ale też nie zawsze. I wydaje mi się, że to nie brzuch... choć już sama nie wiem... choć z reguły się nie pręzy... Nawet nie mam kiedy mu zdjęcia zrobić, bo cały czas rozdary, czerwony... mi kręgosłup wczoraj siadł, ledwo od wczoraj chodzę i aż się boję dzisiejszego dnia... Dobrze, że w miarę spi, to jest kiedy odetchnąć. Wogóle to mam wrażenie, że mały jest ciągle zmęczony. Wstanie po spaniu, zje, przewinę go i zaczyna marudzić i płakać. Niby domaga się cyca, ale wiem, że nie jest głodny. Poza tym staram się go tak ciągle nie przystawić, bo znowu przybrał 400g w ciągu tygodnia i waży 5660! I jak zaczyna ryczać to się to zwykle kończy po godzinie, półtorej jak w końcu zaśnie i do następnego wstania... Nie mam już siły i pomysłu na to, co robić...
-
Mari - ja stosuje Bobotic. 8 kropli 4 razy na dobę, po jedzeniu. I chyba pomga. Powiem Ci, że ja chcciałam ten Sab...cośtam z Niemiec sprowadzić, ale jak porównałam, to Bobotic ma prwie identyczne stężenie tego całego sme...costam i dałam spokój. Zawsze mozna jedną kroplę więcej dać i efekt będzie taki sam :-) A my po kolejnej wizycie u neurologa, bo małemu tak dziwnie oczy lataja jak zasypia, albo jak sobie dłużej w spokoju leży u mnie na rękach lub po cycku. Ja to nazywam "odlotami", bo mam wrażenie, że mały trci wtedy kontak z rzeczywistością :-( Pani dr powiedziała, że tak najprawdopodobniej zasypia, ale dała na wszelki wypadek skierowanie na EEG, żeby wykluczyć padaczkę..., eeeh, mam momentami dość. Do tego sinieje mu lewa rączka przy karmieniu, niby lekarz twierdzi, że to sprawa jakiegoś ucisku, ale ja tak na tę rękę uważam, że aż mi się nie chce iwerzyć. Musimy przyspieszyć wizytę u kardiologa. Jasiu miał cos tam w serduchu nie zrośnięte, co się niby miało samo zrosnąć. Wizytę kontrolną mamy na koniec sierpnia, ale chyba będę próbowała wcześniej, bo mnie ta lewa rączka niepokoi. Tak więc dziewczyny, nie narzekajcie na kolki, płacze, bujanie na rączkach, bezsenne noce, bo to wszystko jest takie normalne. Gorzej jak coś się pojawia niepokojącego... mam dzis doła przez to wszystko... :-(((
-
A Jasiek drug dzień z rzędu zasął sam w łóżeczku. Gdyby to moje dziecko, jak nie spi i nie je, nie ryczało w kółko, byłoby cudownie. Bo mały spi mi w miarę ładnie. W nocy pobudka dziś o 00.30, potem 4.00 i pospalismy do 8.00. Ok. 11. wyszlismy na spacer to śpi do tej pory w gondoli, choć wróciłam z nim jakieś 15 min temu bo zaczęło padać. Więc jest cudnie. Ale jak ie spi, to cały czas, naprawdę cały czas drze koparę. Na rekach trochę się uspokaja, najlepiej mu przy cycu, ale ponieważ przbiera ponad miarę, to położna kazała go przetrzymywać i nie przystawiać do cycka przy każdym miauknięciu, tylko choć dwie godziny przerwy robić. Nie mogę go na chwilę zostawić ani na leżaczku, ani w łóżeczku. Smok ratuje sytuację na chwilę, bo mały albo nim pluje, albo mu wypada i znowu jest ryk. I dodam, że to nie kolki. Od pięciu dni jesteśmy na Boboticu i prężenie zdarza mu się sporadycznie, a ryczy i tak cały czas :-( Mari - tak, kłótnie przy małym dziecku to norma i nie, dzieci od tego nie są uposledzone emocjonalnie :-))) My przy Oleśce do roku czasdu rozwodziliśmy się chyba za sto razy. Teraz jest spokojniej, choć też szlag mnie trafia nie raz i awantury są. A czy próbowałyście zasypiać z dziekiem na brzuchu. Mały to bardzo lubi. Nie powiem, że jest najwygodniejsza pozycja dla mamy, ale wolę to niż łazić z nim po pokoju. Kładę sobię poduchę wyżej, rozpinam koszule, żeby miał gołe ciałko do przytulanie i on z reguły (chyba że go boli brzuch, to nie bardzo) zasypia momentalnie. Ja też zasypaim i jak się budzę znajduję go w rónych pozycjach np. z głową wisząca na dół, ael jak do tej pory żyje, więc krzywda mu się nie dzieje :-)))
-
zaza - ja tylko na chwilę z podpowiedzią dla Ciebie. Moja Oleska kupe wywoływana termometrem miała chyba ze trzy miesiące. Świadczy to o jakiś zaburzeniach pokarmowych. U nas była to nietolerancja laktozy. Niemowlaki robią rzadka kupe i jest to jak najbardziej ok. Biegunka u niemowlaka to kupka z krwią lub ze śluzem. A u nas drugi dzień pada. Wczoraj udało mi się wyjść na spacer, ale dziś chyba nie da rady. A to nie dobrze, bo mały w miarę ładnie spi na specerze, a tak będziemy się w domu męczyć... Mari - jeszcze miałam wczoraj napisać: kochana jak Cię tak męczy to karmienie piersią, to rzuć to w diabły. Julkowi jest potrzebna zadowolona i wypoczęta mama, a nie mleko z cycka i mama zombi... Może zbiorę za to, ale ja uważam, że robi sie kobietom wielką krzywę tym parciem na karmienie piersią. Wkurza mnie jak spotykam np. sąsiada, zagląda mi do wózka , gratuluje i kolejne pytanie: "czy karmię piersią". Czułabym sie normalnie winna jakbym powiedziała"nie". A on sześdziesieciloetni ekspert od którego zalatuje piwkiem kiwa głową iz miną znawcy mówi: "to dobrze, dobrze". mam ochotę czasami tym wszystki ludziom powiedzieć, żeby sie odp..... Moja mama też cały czas nacisk, nalega, a jak sie pytam czemu sama nie karmiła, to mętnie się tłumaczy, że nie mogła... Ja jestem jak najbardziej za piersią, wiem, że to zdrowe dla dziecka itd, alr nie za wszelką cenę... Jęlsi kobieta ma być nieszczęsliwa, to nie wiem, czy to nie za wyskoa cena. Dochodzi do tego, że sama Mari piszesz, że kupiłaś mieszanką,. ale boisz się ja podać JUlkowi. A to przez to, że wszyscy dookoła demonizują karmienie butlą, jakby te dzieci chowane na moeszanka miały być gorsze, wiecznie chore i pozbawiane ciepła matki. BZDURA!
-
Ja tylko na chwilę. Młody jak nie spi i nie je, to się drze i tak już drugi tydzień. Mam wszystkiego po dziurki w nosie. Jasiek wiecznie jest głodny, wisi na cycu. Do tego przybiera ponad miarę. dzis bylismy na ważeniu: przez tydzień 360g. Ja juz nie wiem co roabić: nie dawać tego cycka na każde zawołanie? Mari - ale to naprawdę nic oburzającego, że tak myślisz. Ja uważam, że ciąża to kara boska, nic metafizycznego nie widzę i nie widziałam w bieganiu z wielkim brzuchem i martwieniu się o każde kopnięcie czy jego brak. Poród to według mnie największa masakra w życiu i nikt mi nie wmówi, że widok nowonarodzonego dziecka rekompensuje cierpienia. Owszem jest to cudne, ale bez przesady. Ja po urodzeniu Jaśka pomyślałam sobie od razu: "Boże jak pięknie, nigdy więcej, mam dwoje wystarczy". A macierzyństwo to ciężka praca. I przy pierwszym dziecku, wydaje mi się, człowiek wolniej się uczy miłości. Ale zaręczam Ci, że jeszcze trochę i będzie to dla Ciebie najlepsza i najpiekniejsza rzecz na świecie. Teraz zmęczeni i bezsilność robią swoje. Ja też mam kiepski okres, bo Jasiek drze się przez całe dnie i to nie jest kolka. Mysle, że już się nauczył, że na rączkach jest fajnie. I też zachwycona nie jestem, ale wiem, że to wszystko mija. Powinnaś być dla siebie bardziej wyrozumiała i nie zakąłdać, że będac mama miesięcznego dzicka będziesz miłą posprzątany dom, ugotowany obiad, zrobione tłumaczenie i jeszcze będziesz sliczna, wypoczęta i pachnąca. tak się nie da. Powiem Ci, że ja pierwszych trzech miesięcy po urodzeniu Oleski nie pamiętam: byłam w takim szoku i tak mi to dało w kość. Głowa do góry :-)
-
Witam, ja jestem dziś totalnie podłamana. Jasiek cały, CAŁY dzień płakał. Pomagało na trochę noszenie na rękach i smok. Pręzy się przy tym, drapie mnie i siebie, złości - trudno go na rękach utrzymać. Myślę, że to brzuch, albo moje dziecko ma jakąś nerwicę :-( Zasypianie 1,5 godziny na rączkach oczywiście i z tego połowa czasu to wycie. Spacer polegał na moim dreptaniu przy wózku i wsadzaniu mu smoka do buzi, albo wyciąganiu na chwilę z wózka, żeby się uspokoił. Od kilku dni jest podobnie, ale dziś było apogeum. Aż boję się jutra... Idę spać. Mam nadzieję, że noc będzie znośna...
-
Mamamajki - że ile???!!! 40 min? Jasiek jak pięć minut w samotności poleży ( koniecznie ze smokiem w paszczy), to uważam że pana Boga za nogi złapałam. Nie zdążę wyjść z pokoju i już japę drze :-((( Jestem tym faktem zdruzgotana. Ale lubi w miarę na brzuchu leżeć. Udaje mu się już ze dwie , trzy minutki głowę wysoko utrzymać, to się chętnie rogląda i jest zadowolony. Zabawki dyndające przed nosem interesują go na jakieś kilkanaście sekund, a potem ogląda "duchy" na ścianach - taka ma minę przynajmniej, jakby tam cos latało i on to widział :-))) No to dobrze, że przyjeżdżacie. Podasz dokładny termin i będziemy sie umawiać :-))) Mari - mleko modyfikowane nie zabija :-))) Jasiek na wieczór też ok. 90 ml dostaje. Najpierw cycki zje, a potem butlę. I domaga się jeszcze!!! ja mu z rozsądku więcej nie daję, bo jak będzie tak żarł, to we wrześniu z 10 kg będzie ważył !!! :-))) Idę spać, bo po wczorajszej nocce jestem padnięta. I się boję, co będzie dzisiaj. Oby spokojniej...
-
No to jesteście madre i dzielne mamy, bo ja chowam kolejnego terroryste, który tylko na raczkach juz zasypia :-))) i chwili sam w ciągu dnai nie spędzi. Do tego problemy z brzuchem i od weekendu jestem ugotowana. Noc dziś koszmarna była, bo mały tak się darł, prężył, że ani na rękach, ani przy cycku... O 4.30 mąż go suszrką spacyfikował... Mamamajki - no to Gutek waga Jaśkowa. Te chłopaki z 12 chyba tak mają, bo z tego co pisała Ropuszka, to jej Oskar też mało nie je :-))) A, i miłam sie Ciebie zapytać, czy Wy na te wczasy nad morze w sierpniu sie wybieracie w końcu czy nie? Bo nie wiem, czy sie na spotanie nastawiać :-)))
-
Nadinn - nie można, bo laktoza to cukier, który jest w każdym mleku, kobiecym również. Nutramigen jest mieszanką bezmleczną, dlatego też tylko on sie nadaje do picia dla takich egzemplarzy :-)))
-
Niecierpliwa - to sie nazywa moim zdaniem "terroryzm". Jasiek uprawia ten sport od soboty. Brzuch brzuchem, ale jak nic go nie boli, to nie polezy w łóżeczku, czy leżaczku nawet 10 sekund. Drze japę ile wlezie. Jak mu wsadzę smoka - zaciągnie, ale często nie zdążę się odwrócić i już nim pluje i ...drze japę. Dziś żeby się wyszykować na spacer musiałam udawać, że nie słyszę. Robiłam makijaż, a on się darł... gdyby jakaś nadgorliwa pani z pomocy społecznej to widziała :-))) Mama tuszuje rzęsy, a biedne dziecko ryczy...:-))) Udało mi się zgwałcić męże i w końcu na prywatnym przedstawiłam Wam mojego terrorystę, bo chyba tylko jego zdjęć jeszcze nie było :-))) Mari - ja już dawno przestawiłam się na tryb mojego dziecka - chodzę spać ok 22.00, bo inaczej nie dałbym rady funkcjonować. Choć szlag mnie trafia, bo młody zasypia po 21, więc nie mam nawet kiedy usiąśc do kompa, czy coś obejrzeć. zaraz po nim myję się i idę spać... :-(
-
Drugie podejście :-))) Wrócilismy ze spaceru, ale mało udany był dziś, bo Jasiek ma problemy od kilku dni z brzuszkiem i połowę spaceru przepłakał i pręzył się. Teraz dostał cyca i zasnął. Ciekawe do kiedy pospi, zważywszy na to, że piętro niżej remont i wiercą... No widzicie, ja wole jak małż jest w domu. W sumie prawie wszystko przy Jaśku robię sama, łącznie z nocnym wstawaniem, ale jakos tak pewniejsza jestem i spokojniejsza. Bylismy wczoraj w przychodni, bo nam pepek jeszcze nie odpadł :-((( i zważyli "małego" - 4880!!! - masakra jakaś. Dostałam prikaz, żeby go w nocy nie wybudzać na karmienie. ŁAtwo powiedzieć, trudniej zrobić: pobudka pierwsza była ok 24.30. Popręzył sie poprężył, zrobił kupę, cycka nie chcciał, poszedł spać. Pobudka druga ok. 3.00 i to samo. z tym, że moje cycki były takich rozmiarów, że musiałam jednak go troche poszturchać, żeby choć po dwa łyki z piersi, bo bym pękła :-))). Potem o 6.00 juz trąbił ile wlezie :-))) Tak poza tym, to zaczynaja się u Jaśka problemy brzuszkowe. I obawiam się, że tak jak przy Olesce będzie to nietolerancja laktozy. Te same objawy. Zobaczę jeszcze tydzień, dwa i trzeba będzie chyba po receptę na nutramigen sie udać. Na razie cięzko jest, bo popołudnia głównie są do kitu, trzeba cały czas z małym siedzieć, nosić na rączkach, wsadzać smoka do buzi itd. Do tego gorzej spi, bo ten brzuch go "wybudza": płacze i pręzy się dopóki nie zrobi kupy :-((( Wiktorio - pytałaś jak Oleska sprawdza się w roli siostry. Już o tym pisałam, że jste rewalcyjna: zakochana w bracie, zero zazdrości, sama radość dla mnie. Teraz pojechała też na trzy tygodnie do babci do Opola. Ja mam trochę łatwiej.:-))) Uciekam zjeśc obiad. Nagotowałam sobie wczoraj kurczaka z marchewką i cukinią. Do tego ryż, albo kasza i do końca tygodnia mam co jeść :-))) W czwartek mamy wizytę w poradni preluksacyjnej. Mam nadzieję, że bioderka będą ok. Pozdrawiam, trzymajcie sie mamuśki :-)))
-
Cześć, nasmarowałam wczoraj posta i mi wcięło. :-( Teraz młody jeszcze spi, to może uda mi sie kilka słoów machnąc. W weekend M. odwoził Olesię do babci do Opola. Zostałam sama i nie było fajnie. I akurat w sobotę mały miała zły dzień i od 15 do 21 był nieznośny. Około 18 płakałam już z niemocy :-( Współczuję wszystkim tym, które muszą być same na codzień... Mały się obudził, także resztę póżniej ... :-)))
-
Zaza - ja karmiłam z nakładkami w szpitalu, jak miłam bardzo poranione sutki. Podejrzewam, że źle nakładasz nakładki. Mi to pokazała jedna z pielęgniarek: trzeba je wywinąć na zewnątrz, nałożyć ten czubek na koniec sutka i odwinąć. Wtedy sutek zasysa się do środka i nie zostaje prawie nic pustego miejsca. Łatwiej maluchowi ssać i mleko się nie zbiera. No chyba, że tak nakładasz, to nie mam innego pomysłu. A Jasiek właśnie zastrajkował i jak zawsze po wieczornym karmieniu zasypiał w przeciągu pół godziny, tak dziś póki co drze japę. Tata się sprawdza w roli usypiacza... Zobaczymy ja mu jak pójdzie...
-
Byłysmy dziś z Kasią na wspólnym spacerze. Miło pospacerować z kimś, porozmawiać :-) Jagódka mimo tego, że urodziła się większa, przy moim Jaśku to kruszyna :-))) Aż strach się bać, bo jak to moje dziecko będzie tak rosło, to już za miesiąc się do gondolki nie zmieści :-))) Zaza - kochana, daj sobie na luz. Ja wiem, że przy pierwszym dziecku to trudne. Pamiętam, jak przy Olesi, po przeczytaniu jakiś mądrych poradników, wkręciła sobie, że powinnam ją karmić w pokoju, w ciszy, broń Boże żaden telewizor w pobliżu, bo to się wtedy nawiązuje wieź między matka a dzieckiem. I tak jak cierpiętnica siedziałam zamknięta chyba z miesiąc w sypialni, a Olka moja potrafiła godzinami ssać. Płakałam karmiąc ją, bo było mi źle i smutno. Teraz biorę Jaśka pod pachę, właczam sobie TV i karmię ile się młodemu podoba. Nie jestem wtedy tak tym zmęczona. Oczywiście nie każde karmienie, ale jedno, dwa w trakcie dnia. Moja mama jest tym faktem oburzona, a ja mam to w d.... Tak samo jest z tymi smoczkami, bujaniem i innymi rzeczami. Do wszystkiego trzeba "dorosnąć". Krzywdy małemu nie zrobisz. I wszystkiego można dzieci oduczyć: smoczków, bujanie, noszenia na rękach. Głowa do góry i nie dawaj przygnębieniu. Baby blues może dopaść każdego, mnie dopadł przy Oleśce. Przy drugim dziecku jest łatwiej, choć teraz też miałam gorsze dni, bo przygnębił mnie ten szpital.