
alatra
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez alatra
-
Nadinn - Możliwe, możliwe, można iść i zasnąć :-)))Gratuluję udanej wizyty. Oszczędzaj się, ale teraz, to aby skończyć 36 tydzień, a to już niedaleko :-))) W sumie to Ci trochę zazdroszczę tej miękkiej szyjki :-))) Mamamajki - dobrze, że mi podpowiedziałaś z tym spakowaniem starszego dziecka. Faktycznie jak nas dopadnie w nocy cała akcja, to nie będzie głowy, żeby szukać majtasów. Spakuje ja w taki mało używany plecak i wsadzę do szfy, niech stoi nawet 5 tyg.
-
Tak w temacie wcześnejszych porodów, właśnie się dowiedziałam, że koleżanka, która miała termin na 26 maja wczoraj urodziła!!! Odeszły jej wody, a w szpitalu okazałao się, że mała owinięta pepowiną i do tego ułożona posladkowo, więc nie było na co czekać. Waga 2700, więc w sumie bez dramatu, ale cosik ja tam mają trochę przetrzymać, bo wyniki krwi są jakieś podpadające. Tak więc dziewczyny, bez żartów, torby czas pakować!!!! :-))))
-
Mari - powodzenia na wizycie. Kaśka - powodzenia u nefrologa i daj znać, co i jak. Mamamajki - tak to z tymi dziewczynami bywa:-))). Do mnie ostatnio dotarło, że będziemy przez to wszystko przechodzić jeszcze raz: pieluchy, nocniki, zupki- papki, wózki, itd i itp. Każde wyjście z domu to będzie mega zadanie logistyczne: zabrać te wsztystkie klamoty, zaplanować, aby wrócić przed spaniem, po spaniu, na karmnienie, przed kupą :-))))* (*niepotrzebne skreślić:-) ) Po co mi to na stare lata było!!!???:-)))))
-
Evitka - pocieszam, że to kwestia przestawienia. My wstajemy o 5.40 codziennie i już się do tego przyzwyczaiłam. Ale nie zazdroszcze dwóch maluchów przy noworodku. Moja Oleśka już duża, więc będzie pewnie łątwiej. Nie smutaj się, wszystko się jakoś poukłada :-) Mamamajki - mam dokładnie takie same zdjęcia Oleski. :-) Jak zaczęła chodzić do przedszkola ( była 2- latkiem, żłobka nie udało nam się załatwić, za to w przedszkolu mieliśmy "wejście", a że ona z 1 lutego, to jakoś przeszło) to padała po przedszkolu jak kawka. Co powiesz na to, że raz mi zasnęła... w drodze z przedszkola - IDĄC!!! Nagle poczułam, że moje dziecko jakieś "miękkie" się zrobiło i jakoś tak ją ciągnę. A ona po prostu zasnęła, a nogi to tak ją niosły jeszcze chwilę siłą rozpędu :-)))) Maja na zdjęciach - słodziak :-)
-
mamamajki - możemy sobie podać ręce. Przy Oleśce smigałam do końca na pełnych obrotach ( 10 kilo mniej robi swoje :-)). Teraz, tak jak piszesz, boli mnie wszystko. Kręgosłup nachrzania mnie tak w nocy, że dopiero jak zupełnie mi bok zdrętwieje, to się decyduję na przewrót na drugą stronę :-) Nogi opuchnięte, nie ma mowy żeby ukucnąć :-) Też już marzę o końcu. Tylko Ty jesteś dwa tygodnie do przodu, baaardzo Ci zazdraszczam :-))))
-
Aaaa, tak mi jeszcze przyszło do głowy. Zaglądam do majówek, bo one przed nami i tam już jedna z dziewczyn się rozpakowała trzy tygodnie wcześniej. Strach się bać, nasz kolej już naprawdę blisko :-))))
-
Cześć, pada u nas strasznie, a ja z Oleską na 13.00 do lekarza, brrr... Coś mnie dziś gardło boli i łamie w kościach, mam nadzieję, że zabiję w zarodku jakąś cytryną i miodem. Zaza - trzymaj się. To cholerstwo grasuje teraz wszędzie. U nas połowa szkoły Oleski chora, a ja podejrzewam, że mnie też złapało w lekkiej formie, bo przez trzy dni biegalam do toalety 2-3 razy dziennie, co przy moich skłonnościach do mega zaparć było istnym cudem. Do tego przedwczoraj było mi tak niedobrze, że myślałam, że się wywrócę na drugą stronę. Kaśka - leków mi nie zmieniali, kazali brać te większe dawki i przyjeżdża, jak tylko się coś dzieje. Ja rożek mam usztywniany, taki mi przy Oleśce bardzo pasował. Wkładkę zawsze z tyłu można wyjąć. Ale do szpitala wezmę jeszcze jakiś kocyk cienki, tak myślę.
-
Cześć, u nas słonczko piekne. U mnie w domu od wczorajszego południa armagedon istny. Sąsiad nas zalał, a do tego zalał pion elektryczny i wyłączyli nam prąd. Także całą dobę bez grama prądu byliśmy, straszyli, że nawet kilka dni możę to potrwać, ale się udało i jakąś godzinkę temu włączyli. Już się bałam, że tak do końca tygodnia będzie. Jeden przedłużacz pociągnęliśmy od sąsiadów z naprzeciwka, żeby lodówkę podłączyć i tyle :-))) W nocy odchorowałam dwie godziny ratowania chałupy przed totalnym zaleniem takimi bólami brzuch i krzyża, że normalnie myslałam, że urodzę. Dobrze, że do rana sie uspokoiło i dziś jest znośnie. No, ale jeśli się lata z wiadrami, szmatami, na kolanach zapiernicza przez 2 godz., to się nie ma co dziwić. Ja też musze się zabrać za te ubranka, bo nie mam poprane jeszcze nic!!! Luigi - nie widziłam w Rossmanie takich tanich pampersów. Może u nas nie ma? Możliwe to? Myśmy wczoraj kupili właśnie pampki na giełdzie. Zaza - no też właśnie się lekko zdziwiłam tym gazem, dlatego się was podpytuję, czy coś wiecie. Wiele moich koleżanek używało go przy porodzie i też słyszłam, że to bezpieczne. Kaśka - witaj w klubie "Opuchniętych" :-))))
-
Dzień dobry :-), dziekuję dziewczyny za info w sprawie astmy i porodu SN. Rozmawaiałam o tym z położną wczoraj i powiedziała mi, że w 90% mamy z astmą rodzą bez komplikacji, ale jak będzie cos nie tak, to jest to wskazanie do CC. I ja się z tego bardzo cieszę, że taka furtka jest, bo boję się komplikacji. A tak połozna mnie zapewniła, że ja tylko będę czuła, że jest niefajnie, to mam jej mówić i ona już mnie pokieruje do CC. Cieszę się, że mam ten konfort, pewnie z niego nie skorzystam, ale dobrze wiedzieć, że jest taka możliwość. A propos, pytałam się ją o ten gaz rozweselający (podtlenek azotu - jeśli nic nie pokręciłam) i o dziwo okazało się, że w Koszlainie już też jest. Ale zmartwiła mnie, bo powiedziała, że lekarze od tego odchodzą i ona też swoim pacjentkom odradza, bo ponoć jest szkodliwy, doszukują się tam jakiś powiązań z białaczką!!!:-((((( Słyszałyście coś o tym? Tak mnie tym kobita wystraszyła, że chyba się na ten gaz nie zdecyduję, choć z drugiej strony tyle lat był używany, przez tyle kobiet... Sama nie wiem... Byliśmy dziś na giełdzie (to u nas taki "targ" niedzielny, na którym można kupić od samochodu, przez kosmetki, po rzodkiewkę) i kupiliśmy Jasiowi pieluchy - 108 sztuk za 50 zł. Tak więc cena bardzo atrakcyjna. Na allegro nie znalazłam taniej. Lecę obiad powoli nakładać. Dziś u nas łosoś z parowaru, ziemniaczki i surówka. Mniam... Miłego dnia :-)))
-
Witam się porannie, witam nową mamę, piesz jak najczęściej :-) Siedzę i czekam na położną. Nasze ostatnie spotkanie przed porodem. Ciekawa jestm co powie na tę astmę. Włąsnie dziewczyny, Mari i Wiktorio (jeśli nie pomieszałam czegoś :-), jak wygląda sparawa astmy i porodu SN. Pytałam swojej ginekolog, to ona mi powiedziała, że wszystko wyjdzie w praniu. Ale po tym wszystkim, to ja jej nie ufam. Może Wy dziewczyny coś wiecie na ten temt. Mari - wiersz dziadka rewelacja. Trafione w sedno :-))) Mamamajki - widzisz jak Ci dobrze. A ja wczoraj miałam sytuację w sklepie dokładnie taką, o jakiej mówiłyśmy: dwie rozkoszne lampucery pokonały mnie w wyścigu do kasy (jedna wózkiem blokowała:-) ), a potem co i rusz przypominały sobie, że zapomniały wziąć jeszcze reklamówkę, kupić papierosy, etc. A ja wisiałam na koszyku i jak bym mogła, to bym im... No właśnie, nie wiem co:-)))) U mnie pogoda brzydka. Po wizycie położnej jedziemy po zakupy i na jakiś obiadek w mieście. Cos czuję, że Oleska będzie próbowała wyciągnąć nas do jakiegoś McDonaldsa :-)) Miłego dnia :-)))
-
Ropuszka - nie martw się kobieto. Wszystko wyjdzie w praniu. Nie można tego się nauczyć, ale nie można też "nie umieć". Każda mama wie intuicyjnie co robić :-) Mamamajki - o to, to. To ja już też słyszałam od swojej pani dyr w pracy na początku ciaży, że ona też dwójkę urodziła i nikt się nie pieścił z nią. Do pracy biegała normalnie, samochodu nie było, wszędzie na piechotę, albo autobusem. A te dzisiejsze młode kobiety to takie mimozy. A co do "chrześcijańskiego" podejścia do życia - to mnie nie podpuszczaj :-))), bo jak mi się żółć z wątroby wyleje, to zaleje całe forum :-)))) Jak ja nie lubię takiego podejścia: W kościele krzyżem leży, a w wyścigu do kasy w skelpie to ci nogę podstawi i jeszcze na głos skomentuje, że kultury osobistej nie masz, bo się pchasz.
-
Ale się należałam, aż boki mnie bolą. Położyłam też farbę na włosy, bo nie mogłam patrzeć na swoje odrosty. Zaraz smigam po zakupy. Kasia - zrób badania i ewentualnie jak będzie cos nie tak, to się będziesz martwić. Choć wiaem, że to się tak łatwo mówi. Pocieszam się, że na tym etapie ciązy, to już nic maluchowi nie zagraża, a w razie jakiś większych problemów, to wyjmą z brzucha i też tragedii nie będzie. Ropuszka - z moim kolanem na razie wswzystko ok., ale dzieki na przysżłość będę wiedziała co robić :-)))) To Katarzyna ma problemy. Ale rozumiem Cię, bo mi się też często wszysko miesza:-)))), szczególnie jak długo nie czytam, co tu słychać. Dlatego nawet nie próbuję odpisywać poszczególnym dzxiewczynom, bo na bank cos pokręcę :-))) Mamamajki - co do omdleń, to ten temat mnie omija, choć nie powiem, że słabo mi się czasami robi. I to właśnie przede wszystkimw kolejce w sklepie. Wkurzają mnie ci wszyscy ludzie, którzy taksują moją niedopiętą kurtkę i wieeelki brzuch wzrokiem i szybko odwracają głowę, bo nie daj Boże trzeba byłoby przepuścić. I powiem Wam, że kilka razy ustąpiono mi miejsca, czy to w autobusie, czy przepuszczono w kolejce i o dziwo, częściej z taką inicjatywą wychodzą mężczyźni. Babki udają, że nie widzą, szczególnie te starsze w autobusie, jak stanę koło nich, to usilnie oglądają miejski krajobraz za oknem.
-
Witam sie słonecznie, to mnie uspokoiłyście z tymi opadniętymi brzuchami, dzięki :-) Ja mam dziś dzień leniwca. Babcia odbiera Oleśkę i zabiera do siebie, bo dziś zajęcia w szkole muzycznej odwołane. Zamierzam nic nie robić do 17.00, bo na 17.00 jestesmy umówieni w biurze nieruchomości. Słońce ładnie świeci, to sobie ewentualnie na zakupy wyskoczę. Tylko znając mnie kupię z 10 kg i ledwo to przytacham do domu :-))) Jutro jadę do laboratorium. Oprócz morfologii i moczu, mam do zrobienia jonogram i poziom kreatyniny - z powodu tego puchnięcia, czy nery pracują jak trzeba. Potem do alergologa na kontrole po zmianie leków, po Oleske i z nią do lekrza z wynikami, bo ją w klatce piersiowej kłuje od jakiegoś czasu. Więc jutro zaliczę wszystkie przychodnie w okolicy i nie tylko :-))) Miłego dzionka, idę poleżeć i poczytać :-)))
-
Dpoturlałam się z Oleśką ze szkoły :-) Kasia rano na kawę przytachała cisteczka własnej roboty :-) Mówię Wam, pycha, żałujcie,że nie jadłyście :-))) Mamamajki - ja na allegro kupiłam już jakiś czas temu polarowy kombinezonik, taki co to myślę, że akurat na wrzesień, pażdziernik będzie dobry. Wiktorio - to mnie troche uspokoiłaś z tym brzuchem, bo już się bałam, że Jasiek się wcześniej wybiera na drugą stronę :-))) Idę ryż męzu do kuraka wstawić - to tak jeśli chodzi o tematy obiadowe :-)
-
Cześć, coś tu sennnie dziś, nikt jeszcze nie wstał :-) Czekam na Kasię, ma wpaść na kawkę, to sobie pogadamy. Potem do szkoły na konkurs recytatorski Oleski i na 17.00 na angielski. Dzień minie, a ja jak zwykle pod wieczór będę stękała z bólu kręgosłupa i kości łonowej :-))). Ale sobie obiecałam, że się troche pooszczędzam. Jak mi wczoraj trzy koleżanki zupełnie niezależnie powiedziały, że mi brzuch opadł, to sie przestarszyłam lekko. Jasiek musi wytrzymać jeszcze minimu 4 tygodnie, nie ma zartów. Tylko cholerka, jakoś tak nie wychodzi mi nicnierobienie i leżenie :-))) Pozdrawiam i miłego dnia życzę :-) Do później.
-
Nadinn - pewnie, że dacie, wszyscy damy. Masz trudniej, bo Twój Jaś faktycznie jeszcze wogóle samoobsługowy nie jest, ale z drugiej strony nie trzeba z nim lekcji odrabiać i po szkołach muzycznych wozić :-))) A te dziewczyny, które urodzą pierwsze maleństwo, to znowu zapewne będą w wielkim szoku przez kilka tygodni/miesięcy, w owiele większym niż my, bo jedank jakieś doświadczenie jest i teraz, przynajmniej ja, myślę, że do połowy tematów podejdę spokojniej. Jednego nie uśmierciłam, to i drugie pewnie nie zejdzie z płaczu, czy z przemoczonej pieluchy :-)))
-
Wiktorio - taaa, od 14.00 do wieczora faktycznie sporo czasu, chyba że ma się gości od 16.00 i świadomość, że mogło się robić jakiś zakichany rysunek przez miesiąc czasu :-))) Nadinn - przychodnie, banki, poczta - to wszystkie instytucje, które tak naprawdę nie są dla ludzi pracujących. Jak chodziłam do pracy, to nigdy mi się nie zdarzyło odebrać przesyłki w domu, trzeba było gnać po 18.00 na pocztę i stać w długaśnej kolejce. I zawsze mnie smieszyła adnotacja na awizo, że np: " listonosz o 10.23 nie zastał nikogo w domu". No do cholery nie zastał, bo wszyscy w pacy!!! To samo z przychodniami. Jakos głupio to poukładane jest, zgadzam się z Tobą. Mamamajki - macierzyństwo to zdecydowanie sport ekstremalny i nieobce są nam, myślę, rónżne uczucia :-))) Teraz się dopiero zacznie jak dwójka będzie :-))) Coś czuję, że zatęsknię do czasów, jak mi "tylko" Oleska psuła nerwy :-))))
-
Cześć dziewczynki, dziś ja jestm pierwsza. Moi właśnie wyszli, a tu jakiś śnieg z desszczem za oknem.:-( Zmokna bidule, bo samochód nadal w warsztacie to trzeba lecieć na przystanek. Ropuszka - gratuluję udanej wizyty :-) mamalina - norma dla glukaozy jest do 120, po obciążeniu 140, więc się nie martw kobito :-) Idę dospać. Do później :-)
-
Kaśka, Ropuszka - a jak z Waszymi wizytami ???
-
mamamajki - ja mam 11 i też żelazo wcinam od 2 tyg :-) A co do prac plastycznych, to Cie pocieszę, że połowę niedzieli siedziałam z Oleśką nad pracą "Piłkarskie podróże UFA EORO 2012" :-)))- czas na zrobienie pracy: miesiąc!!! Ale moje dziecko wybrało niedzielę godzinę 14 na poinformowanie mnie, że ona jednak sie zastanowiła i chce zanieść pracę na konkurs - termin: poniedziałek. Myślałam, że tętnicę cholerze przegryzę :-)
-
Evitka - witaj. Współczuję choróbsk dziecka - okropne. Ale tak to jest jak dzieci idą do przedszkola. Mamamajki - wizyta w sumie udana, prawda? W czwartek sobie Gutka jeszcze raz obajrzysz i będzie cacy. Jasiek też mi dziś stracha napędził, bo coś niemrawy był cały dzień. Wróciłyśmy ze szkoły muzycznej, klapłam na sofę, poleżała z godzinkę i nic! Więc już miałam panikę w oczach. Ale wsunęłam pół czekolady na pobudznie:-), zatrudniłam Oleśkę do smyrania brata, to się trochę chłopak rozruszał :-) Ale co mnie zdenerwował, to moje. A ta infekcja to z pechęrza, czy babskie sprawy? I objawów żadnych nie było, dopiero lekarz wypatrzył? Zmęczona jestem strasznie, ja juz się nie nadaję na łażenie pół dnia. A tu jeszcze z 7 tygodni... Strach sie bać :-) Dziecko mie jeszcze umęczyło, bo zapisała się na konkurs recytatorski i zapomniałysmy o nim. Dziś pani jej przypomniała, że to w środę. No i całe popołudnie i wieczór męczyłyśmy wiersz. A że moje dziecko do tych nerwowych bardziej należy, więc się bez kilku awantur nie obyło :-) Dobrej nocy życzę :-)
-
Mamamajki - jedenaścioro w domu????!!!! :-) Przy trójce, jak przyjdą do Oleski koleżanki, dostaję apopleksji i modlę się o koniec :-))) Podziwiam i trzymam kciuki, żeby wszystko się udało. Wiktorio - masakra z tymi nogami, ja juz nie mam siły. Pod wieczór to juz ich nawet zgiąć nie mogę, a prawa to od rano do wieczor napuchnięta. Chyba też będę musiała sprawić sobie jakieś tanie pantofle na te 7- 8 tygodni. Chyba, że pogoda się utrzyma, to i w kozakach można szaleć :-))) Lecę odebrać rtg Oli i zabrać moje dziecko ze szkoły. Dziś jeszcze szkoła muzyczna przed nami, a że smochód nadal w warsztacie, to będziemy musiały się same doturlać :-)))
-
Mamamajki - robisz imprezę urodzinową w domu??? To jesteś moją królową :-))) Ja się na to nigdy nie zdecydowałam, nawet jak nie byłam w ciąży. Ogrom bałaganu, chaosu i poziom hałsu skutecznie mnie odstraszał. Wolałam wydać 200 zł, kupić tort i wywieźć towarzysto do tych kulkowych placów zabaw. No, ale jak pisałam już kiedyś, że ja to do takich bardziej leniwych ludzi należę. A Ciebie kobieto podziwiam, tylko tak poważnie, to uważaj na siebie, bo impreza dla 7 latków to sport ekstremalny :-) Choć z drugiej strony w Twoim przypadku za te dwa tygodnie (patrzę na suwaczek z Majki wiekiem) to już można zacząc strać się o "przyspieszenie" :-) Nie tak od razu oczywiście, broń Boże tego nie życzę, ale tak jakbyś za 4 tyg. urodziła, to by dramatu chyba nie było, co? :-))) Chciałam Wam się jeszcze "pochwalić", że nogi tak mi puchną, że nie mogę ich wsadzić w żadne buty.:-( Wyciągnęłam już wszystki wiosenne pantofle i dupa balada, prawa noga się nie mieści :-( Jestem załamana, bo wychodzi na to, że do czerwca w kozakach będę śmigać :-(((
-
Cześć, nie mogę wyleźć z łózka :-))) Wstałam o 6.00, wyprawiałam swoich do pracy i szkoły i wlazłam poleżeć jeszcze. I tak do tej pory nie mogę się zmobilizować, żęby wstać :-) Ale już sobie zrobiłam kanapkę, siedzę w piżamie przed kompem, więc jest nadzieja, że się zbiorę. Tym bardziej, że na 13.00 po Olę do szkoły, więc przy moim dzisiejszym tempie czas zacząć się szykować :-))) Dziewczęta - powodzenia na dzisiejszych wizytach!!! Trzymam kciuki za same dobre widomości :-))) Mamamajki - jak tam, handra minęła? Zazdroszczę spakowanej torby, bo ja jakoś nie mogę się zmobilizoeać kompeltnie. Wogóle nie mam jeszcze nic przygotowanego, dziś chyba zaczniemy ubranka prać, bo trochę zaczynam panikować :-))) Nadinn - mi momentami się wydaje, że Jasiek to zajmuje cały brzuch, pół klatki piersiowej, a rękami to grzebie mi gdzieś w okolicach kolan :-))) Serio, jak się zacznie ruszać, to tylko pokrzykuję z bólu. Oleska tak nie dawała mi do wiwatu :-))) Pewnie dlatego, że mniejsza była. Urodziła się 3200 i miała 49 cm, taki kurczak najmniejszy na sali. A ten, co to teraz się w brzuchu rozpycha, to ponoć już ok. 2 kg. Pan doktor w Szczecinie na wizycie wyliczył, że jeśli urodzi się w terminie, czyli tak ok.10 czerwca to będzie ponad 4 kg!!! Dlatego pewnie czuję nawet to, jak się drapie w nos :-))) Kasia - czekam na info, kiedy ta kawka :-) A co do imienia, to pewnie macie choć jakieś pomysły. Dawaj je, pomyślimy razem :-))) Może któraś coś fajnego podpowie :-))) Katarzyna - super, że lepiej z kolanem :-))))
-
Hej, na chwilkę wpadłam. Dzięki za gratulacje dla małego zawodnika. Dziś ją mięśnie brzucha bolą :-))) Czekamy właśnie na gości. A potem to chyba już zalegnę do wieczora. Bożeeee, jak ja się szybko męczę i siły nie mama na nic. Nogi spuchnięte, kręgosłup boli jak diabli, ledwo się ruszam. I w okolicach 15.00 marzę tylko o drzemce. Jak ja wytrzymam jeszcze te 7 - 8 tygodni??? Powiedzcie, że też tak macie... Czy tylko ja jestm takim słabeuszem? Pojęczałam i uciekam :-) Miłego popołudnia. P.S. : Kasia - zapraszam na kawkę w tym tygodniu, pomyśl kiedy i daj znać :-)))