Skocz do zawartości
Forum

CosmoEwka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez CosmoEwka

  1. jeszcze nie za nami, ale powoli do przodu
  2. andzia - nie chce zapeszac, ale dzis przelamala sie i podjela odwazna decyzje i zdecydowala sie zrobic kupe. pozniej caly dom przezywal to jakbysmy dostali telekamere ;). euforia, podekscytowanie, nieokielznana radosc. mam nadzieje ze to poczatek powrotu do normy. jestem realistka wiec wiem, ze to dopiero poczatek, ale i tak jest wielki sukces. naprawde olbrzymi przy jej upartosci. teraz gdy kamien odrobine spadl mi z serca moge planowac najblizsze dni. zamierzamy w sobote pojechac na tydzien w gory, pozniej wrocimy bo maz ma badania, a pozniej mamy zamiar pojechac do tesciow na kilka dni. mam nadzieje ze sie uda i bedzie fajnie. kinga juz jutro zamierza pakowac zabawki na wyjazd, tak sie z tego cieszy. ale chyba najbardziej z samej siebie, ze pokonala kupe. samodzielnie spuscila ja w kibelku i stwierdzila ze cuchnie jak skunks ;) a co do urodzin, to tak jakos wyszlo. wczoraj maz mial wolne, a i znajomym co mieli wpasc na torta i wino pasowal ten termin. w sumie dmuchanie bylo dla kingi ;) wiec i mnie i jej bylo obojetne kiedy powbijamy tyle swieczek w torta ;)
  3. dzieki juz dzis. prawdziwe urodziny mam 5 lutego :)
  4. CosmoEwka

    strach przed kupa

    Witam. Moja coreczka rzadko choruje. ostatni raz antybiotyk dostala 2 lata temu kiedy miala angine. niestety teraz niedawno, w styczniu wszyscy bylismy chorzy i u niej lekarka stwierdzila poczatek zapalenia oskrzeli. dostala wiec antybiotyk. szybko wyzdrowiala, niemniej antybiotyk pomimo lekow oslonowych spowodowal biegunke. trwala zaledwie jeden dzien, gdyz podalam pol saszetki smekty. dziecko wyzdrowialo i niby wszystko bylo ok, ale od tamtej pory boi sie robic kupy. ten jeden dzien bolala ja pupcia i z dnia na dzien pojawil sie problem, ktory narasta. brak kupy nie jest to wina fizyczna, ze tak to ujme, a ewidentnie psychicznego nastawienia, ze bedzie ja bolala pupcia. czuje sie bezradna poniewaz pomimo tlumaczen, wyjasnien.. coreczka jest bardzo uparta i niedopuszcza mozliwosci by samej zrobic dobrowolnie kupe. probowalam pokonac ta sytuacje dieta. podaje jej duzo plynow, herbate z ziol, sok ze swiezych pomaranczy, cieple zupki z kasza, skrobane i miksowane jablka, nawet 2 dziennie, kiwi, sliwki, syrop homeopatyczny p/zaparciom, robie cieple kapiele, masuje brzuszek, czasem nawet smaruje pupcie, przytulam, a mimo to coreczka jest na tyle uparta ze zatrzymuje kupe w polowie drogi. nie wiem ile moge czekac az nie bedzie miala wyjscia i zrobi sama... bo to nie rozwiazuje sytuacji, gdyz w efekcie pupcia ja boli i kolo sie zamyka. sama robic nie bedzie - bo bedzie bolalo. dieta nie pomaga, pomimo tego ze dziecko stosunkowo sporo je i w zasadzie wszystko co powinno powodowac rozluznienie kupki. na tlumaczenia jest chyba jednak jeszcze ciut za mala przy swej upartosci. powtarza: tak mamusiu, rozumiejac ze musi zrobic, wylewajac przy tym morze łez, a kupy jak nie bylo tak nie ma. probowalam wyszukiwac przeroznych argumentow, zachet, typu nagroda - np pojscie na lody. coreczka cieszy sie gdy dostanie nagrode, ale przy kolejnej sytuacji nie zrobi kupki by ja dostac, woli zrezygnowac z niej. probowalam tez mowic (to byl juz akt mojej desperacji) ze np nie pojedzie na wymarzone ferie, na ktore wybieramy sie za kilka dni, gdy nie bedzie robila sama kupek. to skolei powoduje jedynie wiekszy stres, a kupa wciaz pozostaje tam gdzie byc jej nie powinno. dziecko jest rozdraznione, cale dnie spina pupcie i zaciska posladki by nie udalo sie jej wydostac sprawiajac jej tym bol. ma czesto parcie, przysiada, wygina sie, robi wszystko by cofac kupe. im dluzej trzyma, tym bol sie nasila. cierpi silujac sie z potrzeba wyproznienia. naprawde nie wiem co w takiej sytuacji moge zrobic by rozwiazac nasz problem. poki co najdluzej nie robila kupy 3 doby, ale z troski podalam jej wtedy czopek glicerynowy, bo balam sie ze kolejny dzien nie polepszy sytuacji i niestety podejrzewam ze tak by wlasnie bylo. teraz zdarza sie ze zrobi kupe w nocy kiedy wysadzam ja do sikania na nocnik, ale to i tak wiaze sie z placzem i krzykiem. ale problemu nie rozwiazuje bo w dzien sama nie zrobi - nie i juz. trwa taka sytuacja od 2 tygodni, ale stopniowo jest coraz gorzej. zdarzylo sie tez przez to, ze przez dwie noce podsikala sie w lozeczko. przytulam wiec ja jeszcze czesciej by czula sie bezpiecznie, przez ostatnie dni w ogole staram sie nie mowic o kupie, ale nie jest to latwe bo ciagle trzyma sie za brzuszek i pupcie i placze ze ja boli albo bedzie bolalo. ma pani jakis pomysl na tak upartego trzylatka? chce jej pomoc, ale powoli czuje ze bezskutecznie wyczerpuje mozliwosci :( nie moge juz patrzec jak ona cierpi nie moge tez powtarzac jej ze nie bedzie bolalo, bo po 2 dniach boli ja pupcia gdy robi kupe, gdy natura bierze gore. a jak boli to zacina sie jeszcze mocniej i przetrzymuje dluzej. i z dnia na dzien jest gorzej. trudno to przeczekac az minie, bo kupe trzeba robic jakby nie patrzec :/ dzis sie udalo poprzez taka metode: staralam sie nie naciskac. wspominalam o kupce dosc czesto, ale spokojnie, lagodnie. powtarzalam ze musi ja zrobic sama bo inaczej sie nie da, ze kazdy musi sobie z tym radzic sam. doznalam tez objawienia patrzac na reklame w tv ;). znazlam cos co moglo byc przedmiotem pozadania dla Kingi: serduszko z promocyjnych opakowan tik-tak. kusilam ja wizja, ze jak tata zobaczy kupke, to jutro po pracy na pewno jej takie kupi. jakims cudem zadzialalo. jak zobaczylam blysk w jej oczach przeszlo mi przez mysl ze to moze zadzialac. i tak sie stalo. teraz jest mega szczesliwa i wesola, a ja czuje sie jakby kamien spadl mi z serca. przynajmniej na chwile. niemniej nie obylo sie bez straszliwego krzyku przy robieniu kupy. obawiam sie wiec, ze nastepnym razem moze nie byc tak latwo (raczej latwo nie bylo). choc kupilam i podaje jej na przemian z alvia - syrop lactulosum, wiec moze z czasem jakos sie unormuje. najwazniejsze ze po raz pierwszy od dwoch tygodni swiadomie sama zrobila kupe. niemniej jestem ciekawa kazdej rady, ktora moze nam jeszcze pomoc, bo problem wciaz jest.
  5. Kinga wciaz boi sie robic kupe, ze bedzie ja bolec dupcia :(. niby robi, ale to jak juz spi, przez caly dzien zaciska dupcie i placze ze bedzie ja bolalo :( nie sposob wmowic jej ze nie. w koncu przez sen ja wysadzam, wtedy jest rozluzniona i nie umie kontrolowac i zatrzymywac :/. jakos sie udaje ale nie jest to ani latwe, ani przyjemne. generalnie stres wielki. placz, nerwy. do tego druga noc sie moczy. ona do tej pory zyla w zasadzie w bezstresowej atmosferze. ciagle ze mna, bez powazniejszych chorob... a tu nagle cos sie wydarzylo i ma dziecko wielki problem. zaczyna sie wiercic ale zanim podbiegne juz jest podsikana :/ mam nadzieje ze to zniknie gdy sytuacja z kupa sie unormuje. a kiedy to nastapi to najstarsi gorale nie wiedza. przy jej upartosci potrwa to jeszcze bardzo dlugo :(. niemniej ten rok nie zaczal sie zbyt szczesliwie. dzis w nagrode bylismy na lodach, jutro bedzie pomagac mi dmuchac swieczki... mam nadzieje ze to choc troche pomoze jej byc odwazna i pokonac to.
  6. nie moge zasnac. babcia w wykonaniu Kingi - moja mama zawsze maluje sobie powieki niebieskim cieniem ;) no i ma dlugie zolte wlosy ;) dziewczyna z jajami jedni maja zimny łokiec, Kinga ma zimna noge nie bij taty bo sie spocisz a na koniec: karmienie kota dopiero dzis o godz. 13 nasz problem tymczasowo sie rozwiazal. teraz to dopiero bedzie sie bala ze bedzie ja bolalo :O ;(
  7. napisalabym 'no i g..wno' ale niestety tak nie napisze :( bol brzucha od rana. parcie ale.. kinga zaciska pupe. tlumaczymy wiec na wszystkie mozliwe sposoby, ze musi zrobic kupke itd. przekonuje ze po syropku nie bedzie jej bolec, ze mam specjalny krem itd, ze ja boli bo trzyma ja za dlugo w brzuszku i pupci, ze czas ja wyrzucic itd, w nieskonczonosc. zjadla 2 jablka, 1 kiwi, pila duzo, nawet udalo sie ze po 1,5 m-ca zjadla dwie porcje cieplej zupy (bo powiedzialam jej ze to: 'mus owocowy' wiec dalo sie ja oszukac, bo uwierzyla, a ze wedlug niej brzmialo to apetyczniej niz: zupa, wiec pozwolila sobie zjesc - ten mus). kupilam syrop homeopatyczny na zaparcia: alvia. smakuje jak sliwka, chetnie go pila. efekt: jakies 10 minut pozniej miala wyrazne parcie, ale... wiadomo co. wstrzymywala kupe. dawalam go ze 4 razy w ciagu dnia. za kazdym razem to samo. pod wieczor dalam czopek glicerynowy. efekt: zaden. poza placzem i stresem. z braku pomyslow zrobilam nawet mala lewatywe ale efekt rowniez nijaki. a pol godziny pozniej jak siadla na nocnik to wylala sie ona z niej. a kupy ani widu ani slychu. nie liczac rozdraznienia kingi i bolow brzucha. mam cicha nadzieje ze porobi sie przez sen. marze wrecz o tym. chcialam dac czopek na noc, bo na opakowaniu pisze zeby na noc zakladac ale niespecjalnie jestem wstanie to wykonac :/. nie wiem co mam robic. ......................................................................................... costam sie ruszylo, ale zeby nie zapeszac na razie milkne z nadzieja. a z innej beczki. zlozylismy dzis pita i czekamy na szybki zwrot podatku :) jedyna fajna nowina ostatnich dni. no i mam nowe wlosy ;). prawie takie same jak zawsze ;).
  8. przekupstowa nie dziala bo nie ma takich nagrod, ktore by Kinge motywowaly. przynajmniej do tego stopnia by wedlug niej warto bylo porzucic swoja decyzje o nierobieniu kupy na rzecz tej jakiejs nagrody. u nas bez zmian. kupy wczoraj nie bylo. mysle ze moze dzis sie uda bo juz od rana jest marudna i ewidentnie boli ja brzuszek. ale nie bedzie latwo to jest pewne. zaraz ja wyciagne na maly spacer, moze ruch na swiezym, krakowskim, zawirusowanym, olowianym powietrzu podziala cuda. ulepimy ze sniegu jaka kupe ;) umowilam dzis meza do dentysty, siebie do fryzjera, zaraz kinge do okulisty, dogadalam sie tez odnosnie wyjazdu w gory. nie pamietam o czym jeszcze zapomnialam ;) poki co zbieram sie na spacer, ale boje sie isc gdzies dalej, bo same rozumiecie... :/ nie udalo sie ;( dalam 1,5 jablka startego, 1 kiwi - cale, zmiksowane, 1 duzy pomarancz - swiezy, wycisniety, duzo herbaty cieplej z cytryna, masowalam brzuszek, tlumaczylam, wyjasnialam, nawiazalam z nia dialog i wiem ze ona dobrze wie ze powinna, zrobilam tez ciepla kapiel, smarowalam pupcie, dalam nawet maly czopek, zeby pobudzic ruch pupci, polewalam ciepla woda, gdy siedziala na nocniku, naklanialam, przez chwile wrecz szantazowalam, probowalam przekupic, wszystko w swoim czasie, odpowiednio do chwili, niemniej nic z tego nie wyszlo. ponad 2 doby i nic. jestem zdruzgotana. niby nie ma jeszcze paniki, ale nie umiem juz chyba nic wiecej zrobic. z tego wszystkiego znow pojawil mi sie wyciek z sutkow. ilekroc mam jakies z nia problemy, typu nieprzespane noce czy czuwanie i martwienie sie o cos w zwiazku z nia to tak mam. prawie 3,5 roku i ciagle to mnie spotyka. masakra. jutro ide do apteki. moze poleca mi cos lagodnego na wszelki wypadek. tymczasem zjem jakiego procha bo łeb mi peka.
  9. Kinga robi kupe codziennie. czasem dwa razy w ciagu dnia. dlatego teraz ta blokada tak nas stresuje. bo 2-3 dni to kawal czasu przy jej dotychczasowym rytmie. no ale co zrobic. wszystko sie przezyje. jakos jej musi przejsc. szkoda tylko ze jest taka uparta i zawzieta w swoich postanowieniach. bylam dzis u dentystki. mam nadzieje ze ostatni raz na bardzo dlugo. wracajac niechcacy (hłehłehłe) przeszlam przez galerie. niechcacy kupilam cos hehehe ;) a w przyszlym tyg. wybieram sie do fryzjerki. czeka mnie dmuchanie 30 swieczek ;) musze sobie jakichs gosci zwabic bo sama moge nie podolac takiemu wyczynowi ;)
  10. andzia - na pewno w psychice. po chorobie antybiotyk pomimo oslony zadzialal tak ze miala lekkie rozwolnienie. ponoc gdy kup jest wiecej niz 3-4 to mozna to nazwac biegunka... powiedzmy wiec ze sie wystraszylam i dalam smecte (kinga ostatni antybiotyk brala 2 lata wczesniej, wiec moze nie jest przyzwyczajona i dlatego tak zareagowala). dalam pol saszetki. zadzialala. tyle ze kinga nie muszac juz robic kup, bo widmo biegunki zniknelo zaczela swiadomie panowac nad potrzeba zalatwiania sie, gdyz pamietala ze tego jednego dnia bolala ja pupcia i kojarzyla ze to przez kupke. no i pojawil sie klops. teraz boi sie robic mimo iz nie raz nawet nieswiadomie zrobi, bo nic ja nie boli, wiec nawet sama jest zaskoczona ze zrobila kupe. o diecie napisalam bo powiem wam, ze czasem mam wrazenie ze nie przegadam jej. uparta jest straszliwie. wie ze powinna, ale na tym sie konczy. mysle ze wie tez ze nie bedzie ja bolalo, ale na wszelki wypadek jesli nie musi to powtrzymuje chec zalatwienia sie. a dieta... tylko jedzeniem moge ja zmusic do zrobienia kupy. moze nie tylko, moze przesadzam, ale czas tak szybko mija, zaraz robi sie kolejny dzien, zaraz wieczor, a brzuch ja boli coraz bardziej. mija dzien... (ja sie denerwuje, tlumacze, daje owoce, itd...) mija kolejny, zaczyna lapac sie za brzuszek, jest rozdrazniona... w nocy pojawiaja sie placze i krzyki... mowi ze boli ja, ale na kibelek czy nocnik nie usiadzie. a jak usiadzie to zmienia temat. no i tak od kilku dni. system kupa raz na 2-3 dni. tyle ze musze podawac jej diete pobudzajaca bo jakbym dala czekolade, ryz itd, to znajac moje dziecko nie zrobiloby kupy w ogole. a ja nie chce jej i siebie stresowac wizja lewatywy, itd a skolei mam obsesje i jak nie robi kupy dwa dni to mam schizy moze dlatego ze kinga jak byla niemowlakiem to tez mielismy z tym problemy, wiec pewnie mam problem wyryty w mozgu i nie tak latwo jest o tym zapomniec i nie przejmowac sie. dzis np w koncu zrobila wieczorem 2 kupy. ale juz zarzekla sie (usypiajac) ze jutro nie bedzie robila w ogole. rece mi opadaja. nawet jesli uparta jest po mnie, to ewidentnie niemadra jest po mezu ;)
  11. Dziubala Cosmo – wybiegaliście się w weekend? owszem. dzis juz pustej chaty nie ma, wiec ograniczamy zasieg. mam problem z Kinga. ona ma charakterek ze hej. do tego uparta jak cholera. no i wymyslila sobie ze nie bedzie robic kupy. no i mamy problem bo jak zaczyna miec ochote to zaciska pupe i koniec. nie rozumiem o co chodzi. codziennie je jablko. wczoraj starlam jej prawie 2 jablka, wypila sok z 2 mandarynek i 1 duzego pomarancza, wypila tez sporo herbatki z cytryna, do startego jablka wrzucilam tez zmiksowane kiwi. wymasowalam brzuszek przy cieplej kapieli, posmarowalam kremem pupcie... naklaniam, tlumacze. nawet probowalam przekupywac ulubiona galaretka w czekoladzie. nic to nie daje bo ona woli nie zjesc nic zrobic to o co nam chodzi. ta skubana po prostu nie chce i juz. ale brzuch ja boli. jest przez to nerwowa, rozdrazniona, placzliwa i niegrzeczna, a ja niewyspana bo bole brzucha najsilniejsze ma w nocy. nie mam juz pomyslow. martwie sie po prostu o 19 problem... sie rozwiazal aczkolwiek i tak sie martwie bo problem nie zniknal. zapewne wiec przez najblizsze dni bedzie podobnie a im dluzej tym gorzej, wiadomo najlepszym rozwiazaniem bylaby odpowiednia, nie dajaca wyboru dieta, tyle ze Kinga malo co jada. twierdzi ze 'nie lubi' i za chiny nie da sie jej dac chocby odrobiny zeby skosztowala zup i kaszek nie jada od grudnia. ani lyzeczki. z polplynnych pozywien czasem uda sie jej dac odrobine jogurtu albo budyniu :/
  12. pudelek - tak, ganiamy sie nago. dzis znow chata wolna.
  13. a my dzis mamy chate wolna (nie liczac spiacej Kingi rzecz jasna) i chyba sie bedziemy nago gonili ;) zatem znikam :P
  14. wieczorem pokazalam mezowi ogonek kroliczka i prawie umarl ze smiechu ;). ja w reserved kupilam sobie 4 lata temu swetr i do dzis jest moim ulubionym, choc juz nie wyglada tak super jak kiedys ;). plaszcz tez tam kupilam i ciagle w nich chodze. a maz chodzi w spodniach od ponad 5 lat. dla kingi kupilam tam jedynie czapke kiedys i skarpetki ;). ceny ciuchow dla dzieci nie sa zbyt atrakcyjne, ale dla doroslych mozna cos wybrac. szczegolnie gdy sa wyprzedaze. Kinga bardzo powoli wyrasta z ciuchow. w niektorych spodniach chodzi doslownie od 2 lat, tak samo w swetrach. wczesniej podwijalam nogawki i rekawki ;) a teraz naciagam hehe ;). ale faktycznie kilka dni temu odlozylam bluze i 3 pary spodni. w jednych spodniach (z c&a za 7zl ;) ) zrobila kiedys dziure, ale mama moja obciela i ma teraz krotkie spodenki na lato po domu ;). a w zwiazku z reforma szkolnictwa to ciesze sie ze Kinga 6 lat skonczy w 2011 a nie w 2012. watpie by do tego czasu w szkolach bylo na tyle przyjaznie by takie maluchy mialy odpowiednie warunki do nauki i spedzenia kilku godzin.
  15. super macie te bale kostiumowe. ja mojej kingi nawet szans bym nie miala przebrac. jakby miala brac udzial w jakims balu, to juz teraz wiem, ze nie byloby mozliwosci naklonic ja do ubrania czegos innego. znow pani modnisia w nia weszla. wczoraj musialam przebierac 3 pary spodni i 2 bluzek, bo ubieralam zle kolory. bluzeczka rozowa nie byla odpowiednia bo nie byla czerwona, a sweterek byl granatowy a ewentualnie mogl byc zielony. po prostu ubieralam kolory niewlasciwe na srode, najwyrazniej. a dzis nie moglam ubrac bluzy, ktora nosila od tygodnia. bo rzekomo ja 'gryzie'. a wczoraj po powrocie od lekarza musialam natychniast dac jej inne ubrania, bo te co miala na sobie kolorystycznie nie pasowaly do zajec w domu. normalnie masakra z nia.
  16. kiedys czytalam opis szkarlatyny i zdaje sie ze czasem jest mylona z angina bo wlasnie ma podobne objawy. gardlo rozpulchnione i costam w zgieciach, pachwinach sie pojawia, jakies plamki czy cos, ale sa tez sytuacje ze przebiega bezplamowo, to wtedy najczesciej lekarze myla z angina. bo to zdaje sie ta sama bakteria powoduje co bakteryjna angine, wiec to stad. choc moge sie mylic bo to juz dawno temu czytalam. my dzis bylismy na kontroli i ponoc osluchowo Kinga jest zdrowa, wszystko czysto. ale antybiotyk mamy wykonczyc do konca, czyli pewnie do jutra starczy i flavamed jeszcze podawac jej do konca tygodnia. mamy tez na razie jeszcze posiedziec w domu, ze wzgledu na panujace wszedzie infekcje no i syfiasta pogode. a ja dzis kupilam majtki mamie mojej i mezowi ;). w reserved sa przeceniane z 29 na 9, z 24 na 7, a z 19 na 5. czasem uda sie wybrac jakies fajne :). a na dzien babci dala kinga mojej mamie 3 opakowania chałwy ;) a do drugiej babci zadzwonilismy z zyczeniami.
  17. korzystam z L4 meza. wyrwalam sie z domu. oczywiscie do galerii, oczywiscie na wyprzedaze... kupilam 6 majtków. ja juz mam za duzo, wiec znalazlam 'ofiare' mojego zboczenia i teraz jej kupuje ;). mam satysfakcje z udanych łowów, a to lepsze od... no niewazne czego hehe ;) grunt ze czuje sie spelniona po moim odstresowyjacym spacerku ;).
  18. nie wiem czy to wina infekcji czy pogody ale chyba wiekszosc dzieci teraz daje w kosc. kinga tez przechodzi siebie. siluje sie ze mna. raz jest kochana jak aniolek, a raz takie diablisko z niej wychodzi ze wymiekam. charakterek ma niezly. uparta do tego niesamowicie (po babci). jak cos postanowi to nie ma rady na nia. czasem podstep i male oszustwo skutkuje jedynie. a jak zadaje jej pytania to nie odpowiada (po tacie tak ma) i udaje ze nie slyszy. jak sie wkurzam na to to efekt jest jeszcze gorszy. jakby probowala sie ze mna. no ale nie ma rady, trzeba to jakos przezyc. jutro jedziemy an kontrole do przychodni. mam nadzieje ze lekarka nic sie nie doslucha i bedziemy wreszcie mogli wyjsc z domu, bo inaczej dostaniemy swira.
  19. jestem dzis jak tykajaca bomba. Kinga ma sie duzo lepiej. mozna by rzec ze nie widac sladu choroby. tylko nie chce jesc. a lekarstwa na pusty brzuszek wiadomo jak dzialaja. podalam wiec wieczorem smekte. no i dwa lakcidy w ciagu dnia. na szczescie lekarstwa bierze bez problemow. chyba zadzwonie jutro do pracy do G. i powiem ze juz jest zdrowy, zeby go wzieli sobie, bo dluzej w domu nie wytrzymam ;)
  20. andzia - zdrowia dla was! ja wiem ze trzeba przestrzegac odstepu miedzy czopkami, ale jak jest wyjatkowo wysoka goraczka to ja wyjatkowo bym skrocila ten minimalny okres odstepu. wiadomo ze roznie to bywa itd, ale np moja Kinga bardzo zle reaguje na leki obnizajace temperature. znaczy sie po prostu prawie nie reaguje. dopiero po okolo godzinie obnizaja jej temp. i to zazwyczaj jedynie o kilka kresek. po czym niedlugo goraczka znow wzrasta. dlatego gdy Kinga ma powyzej 39,5'C nie patrze zbytnio na godzine i jak musze to daje czopka chocby i jeszcze godzina mi czasu zostala. pamietam jak dwa lata temu miala angine to nawet chlodna kapiel niewiele pomagala. myslalam ze osiwieje z nerwow. trzymam za was kciuki i mam nadzieje ze szybko wyzdrowiejecie. Dziubala - oczywiscie bylam na zakupach ja i moj chorwity maz co to jest na L4 i go nienawidza w pracy za to ;). niestety rozsylal troche wirusow czy bakterii ale moze nikogo nie zarazil. bylismy w rannych godzinach kiedy galerie odwiedzaja w wiekszosci stali bywalcy tacy jak ja ;). jedynie do godziny 11 jest w GKr na tyle malo ludzi ze jest sie wstanie spokojnie cos wyszukac, zmierzyc i kupic. Kinga zostala z babcia i kotem na ten czas. a moj maz strasznie cierpial ze musial odbyc ze mna ten jeden dzien zakupow ubraniowych w roku. poprzymierzal z 10 spodni a ja zdecydowalam, ktore mu sie podobaja ;). jutro bede dawala oslone w odstepie 2 godzinnym od antybiotyku. ale to fajnie ze jedna wystarcza jak cos, bo jedna dawalam po srodku dnia, wiec moze wszystkie dobre bakterie nie wyginely do cna ;). musze isc do fryzjera. zblizajace sie trzydzieste urodziny zmuszaja mnie do jakiejs zmiany. albo po prostu mam na nia ochote ;)
  21. jasne jasne, siedzimy w domu od tygodnia. conajmniej do srody kiedy jedziemy na kontrole. a ja glupia dawalam jedna oslone w ciagu dnia to prawda, ale druga ok. 19.30 a antybiotyk na wieczor ok. 20.30 :/ czyli ze ta oslona zginela i nie dzialala jak nalezy :/ ? osz madafaka :/ jutro zmienie system, bo myslalam ze godzina styknie a co do jedzenia to u nas problem. odkad bylam w szpitalu m-c temu Kinga prawie nie je. kolacje zje bo lubi jajka na miekko, wiec spelniam jej marzenia - zeby w ogole cos jadla, ale w ciagu dnia je jak kura, znaczy dziobie od czasu do czasu, to jakis makaron, to raczy kilka lyzeczek budyniu, to troche ziemniakow. tak wiec nie jest latwo dac jej antybiotyk do sniadania :/ niemniej dzieki za cenna info o tych dwoch godzinach ;)
  22. bylismy na wyprzedazach kupilam sobie bluzke i mezowi 3 spodnie. Dziubala - pamietam o odstepie miedzy oslonowym a antybiotykiem, ale wiesz moze ile czasu to takie teoretyczne minimum? rano zawsze mam problem bo Kinga budzi sie o 9, a powinna wziac antybiotyk ok. 8, no i pojawia sie klops i z antybiotykiem i z lakcidem. a faktycznie wkurzajace jest wydobywanie lakcidu z tej fiolki.
  23. wiem ze jak spytam to mi zaraz wyrezytuja liste mozliwosci, tyle ze nie lubie pytac bo mnie draznia ludzie co przychodza pogadac z pania magister w aptece, ze cos ich boli i co ona na to im poleca, co lepsze, co tansze, jak ona uwaza, itd. zaraz wyobrazam sobie ze stoi za mna dluuuuga kolejka i kazdy chce mnie zadzgac nozem, a ze nie moga w zasadzie to wysylaja mi swoje zarazki jako wyraz nienawisci za zawracanie tylka i strate czasu;). dwa lata temu lakcid kosztowal 6zl, teraz 10. jakas masakra z tymi cenami. Kinga naprawde czuje sie lepiej. przesypia noce spokojnie. goraczki nie ma. katar zdecydowanie mniejszy. kaszle rzadziej. nie wiem co o tym myslec, ale lekarka uwazala ze skoro kinga tak rzadko choruje to powinna byc wrazliwa na antybiotyk i dosc szybko wyzdrowiec. mam nadzieje ze tak sie dzieje. na poczatku lutego chcialam jechac z nia na ferie w gory i mam nadzieje ze do tego czasu bedzie w 100% zdrowa i nie bedzie ryzyka jechac zeby znow cos podlapala :/
  24. Kinga lepiej sie czuje, ale... zapalenie oskrzeli. antybiotyk. za tydzien kontrola. madafaka. mąż tez na zwolnieniu. chyba zwariuje. ----------------------------- mokro kaszle, ale samopoczucie duzo lepsze. a ja wybralam sie dzis na zakupy. kupilam sobie 2 pary spodni i bluzeczke (
×
×
  • Dodaj nową pozycję...