Skocz do zawartości
Forum

CosmoEwka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez CosmoEwka

  1. dzien pierwszy za nami. tygodnie przygotowan podzialaly. kinga okulary nosi chetnie. caly dzien od czasu kiedy je odebralismy u optyka nosila je na nosie. powazna i dumna. a na koniec dnia polozyla je spac do pudeleczka. czerwonego ofkors ;). oby tak zostalo... wiem ze mam madra coreczke, ale powiem wam szczerze ze mimo wszystko jestem zaskoczona jej dojrzala ;) postawa. po prostu duma.
  2. okulary idziemy odebrac jutro. dzwonili ze juz gotowe. kinga ma nowego ulubienca. gdzie jestes scooby doo? :)
  3. zacytuje: Dobrym źródłem kwasu foliowego są np.: pomarańcze, brukselka, kapusta włoska oraz warzywa i owoce będące źródłem beta-karotenu, między innymi liście pietruszki, szpinak, cykoria, sałata, pomidory, suche nasiona roślin strączkowych. Owoce zawierające najwięcej kwasu foliowego to pomarańcze i banany. w wyrobach mięsnych, takich jak chociażby polędwica sopocka, polędwica z indyka, ryby (mintaj, morszczuk, śledzie). Wysoką zawartość kwasu foliowego posiada też wątroba wołowa, wątroba drobiowa oraz kurczak.
  4. andzia - trzymaj sie kochana! mamusie juz tak maja, chocby sie wszystko walilo, to i tak damy rade i wszystko wytrzymamy. zniesiemy wiecej niz sie nam zdaje. bo nie mamy wyjscia przeciez. niemniej zycze sily i wytrwalosci. trzymam kciuki zeby choroby was opuscily.
  5. na pewno wrzuce jakies okularowe foto jak tylko bedziemy w posiadaniu okularow. tak, w vision express. w galerii krakowskiej byl dosc spory wybor czerwonych oprawek dla dzieci ;), no i mamy tu najblizej. a skoro o refundacji mozna zapomniec, to postanowilam zrobic tam gdzie nam najwygodniej. jakby byla szansa zaoszczedzic jakas stowke to pofatygowalabym sie na koniec miasta, a tak to bez sensu. od jutra bedziemy przypuszczalnie przez kilka dni miec chate wolna wiec pewnie znow bedziemy sie sie nago ganiali po mieszkaniu ;).
  6. zamowilismy okulary. maja byc na srode. najtansze okulary - 99zl szkla - jedyne 170. byla opcja za 120, ale pani nam odradzila ze grube jak dna od musztardowek :/. ja wiem ze oni tak zawsze mowia, ale ze to dla kingi to dalam sie przekonac. do tego serwis w razie zepsucia (minus 80% na nowe jakby co) za 10% wartosci. zatem bilans mamy razem z wizyta - bagatela 400zl. masakra. no ale na szczescie dostalismy druga pare gratis. pewnie na zachete. no i mozliwosc kupienia nowych oprawek w przeciagu roku 80% taniej od ceny wyjsciowej. okularki oczywiscie beda czerwone ;).
  7. kazdy powod jest dobry by swietowac ;). mozna np zjesc lody z tej okazji ;). przy okazji odkrylam strasznie fajne, tanie lody. litr w carrefour za 3zl. jedne calkiem niezle to te z jedynka czerwona (wisniowo-waniliowe sa smaczne) a drugie to z napisem 'carrefour' ;) i co dziwne sa naprawde smaczne! :). ostatnio przy kazdej okazji kupowalismy po 4 litry ;). ze niby bedzie na jakas okazje... tymczasem polowy juz nie ma. co do kingi, zakladam ze ma +3, skoro tak lekarka zapisala. tez mi sie wydaje ze to duzo, ale u dzieci bywa dziwnie i juz nas uprzedzila ze za 3 m-ce byc moze bedzie zmiana szkiel, wiec zeby kupic najprostsza, najtansza wersje.
  8. andzia - na maszynie wyszlo +4 na oba oczy. troche mnie to zdziwilo, bo myslalam ze bedzie jakas roznica miedzy oczami. ale widac jesli byla to na razie na tyle nieistotna, ze dostala na oba tak samo. ponoc wiekszosc dzieci, ktore tam przychodza na oczy maja na maszynie +2,5, a jej wyszlo +4. ale przepisala nam +3 na oba. nie znam sie na tym, ale costam sie odejmuje... bo wiem ze jak mnie wychodzilo cos ok -3,5 to zapisali mi -2,5... moze dlatego ze obie mamy astygmatyzm. nie mam pojecia. zupelnie sie na tym nie znam, wiec zdaje na lekarke. w kazdym razie wszyscy w mojej rodzinie maja minusy, wiec mam nadzieje ze z czasem jej sie wada wyrowna. sama przez bardzo krotki moment w zyciu nosilam plusy. a jak maz mnie poznal to nosilam soczewki i glupol przez dlugo nie wiedzial ze ja nosze okulary ;). a tesciowa to chyba po dwoch latach to odkryla ;). wiecie, ze dzis dzien tesciowej ;)? jest jeszcze czas zeby sie podlizac ;)
  9. wizyta zaliczona. placzu w sumie nie bylo. troche jęczenia bo 3 razy miala zakrapiane oczka atropina, a to szczypie troche. pozniej zrenice miala tak wielkie jak kocur. normalnie teczowki nie bylo prawie widac, sama zrenica. badanie tez na kilku urzadzeniach... czy ja wiem, wydaje mi sie ze zostala dokladnie przebadana. przynajmniej na tyle orientacyjnie by wiedziec od czego zaczac. dostala recepte na okularki. kontrola za 3 m-ce, ale juz bez kropel. na zezowanie oczka pani doktor w zasadzie nie zwrocila uwagi. mialam wrazenie ze wierzy nam jedynie na slowo ;). widac jezeli tak malo widoczne, to nie jest to az tak straszne. byc moze te okulary skoryguja wade i choc troche zmniejsza zezowanie. przynajmniej tak powiedziala. ale, warunki w calym budynku odpychajace. pierwsze wrazenie nieciekawe. gdyby nie dobre opinie o pani doktor jakie wyczytalam na necie i to ze badanie trwalo dosc dlugo i nikt nas nie poganial, to moglabym byc niezadowolona. ale wierze, ze dobry specjalista, na dobrych urzadzenia nawet w tak parszywych warunkach potrafi prawidlowo okreslic wade wzroku dziecka, szczegolnie za 100zl ;). pozniej bylismy na lodach. jutro podejdziemy do krakowskiej rozejrzec sie w okularach bo juz kilka mialam tam upatrzonych, ktore sie kini podobaly. oby teraz chetnie je zaczela nosic.
  10. Dziubala złożyłaś ofertę pracy? Gdzie do okulistki się wybieracie? zlozylam. pewnie nie zadzwonia, ale w razie czego pilnuje by telefon byl naladowany ;). idziemy tam gdzie enik. na wincentego pola, blisko galerii kazimierz. trzymajcie kciuki.
  11. andzia Czy Wy odkad urodziła sie Kinga nie byliście jeszcze na zadnej imprezce??? chyba nie. nie przypominam sobie w kazdym razie. mam nadzieje ze tym razem nic sie nie wydarzy nieoczekiwanego i sie nam uda wyskoczyc chocby i na 2 godziny :). nic mi sie nie chce...
  12. dzieki za checi, ale juz wyszlismy z problemu. od 10 dni robi kupke codziennie (czasem dwa razy dziennie). wczesniej tez, ale zdarzalo sie ze co 2 dzien. teraz juz jest tak jak wczesniej (czyli 2 m-ce temu). przestalam podawac lactuloze. wciaz daje duzo owocow i zupe z kasza, ale generalnie juz mamy to za soba. o okuliscie opowiadam jej od dawna. wie mniej wiecej jak bedzie wygladalo badanie itd. przygotowalam ze pani zakropi oczka i ze bedzie jej w nie zagladala... tyle ze roznie to bywa. mimo iz dziewczyna rzeczowa i madra to biore pod uwage mozliwosc, ze rozum i wiedza moga byc slabsze przed wstydem i strachem. a obca osoba i nowe miejsce moga to potegowac. i tego sie obawiam, choc mam wielka nadzieje ze bedzie dobrze.
  13. witam nowe mamusie. bylam z Kinga na spacerze. slonce swieci, a za oknem w cieniu mam +11'C :O nawet w lazience mam teraz +19'C ! tak cieplo tam chyba od sierpnia nie bylo ;). jutro czeka nas wizyta z Kinga u okulistki. stresuje sie tym bo znam Kinge i zawsze biore najgorsza mozliwosc pod uwage. ze zacznie plakac i nie da sie jej przebadac :/ no ale moze przesadzam i jakos to bedzie. staram sie w kazdym razie nie wyrazac swoich obaw w poblizu Kingi, zeby nie nastawila sie ze czeka ja cos co mnie martwi, czyli ze trzeba bedzie plakac ;). a za pare dni wybieram sie z mezem na urodziny kolezanki. to bedzie chyba pierwsze nasze wieczorne, rozrywkowe wyjscie od 4 lat ;) hehe tylko ze ja nie mam co na siebie wlozyc ;)
  14. dzieki. poszukalam na tej stronie co podalas i zadzwonilam tam dopytac sie. dowiedzialam sie ze owszem jest refundacja (od 12zl w zwyz... ale nie w 100% - bron boze! ;), w zaleznosci od wady wzroku, wypisanej na recepcie - maja jakies tabele, ktore okreslaja czy zrefunduja za szkla 12zl czy np 30 ;) ), ale... zeby pewnie jak najmniej ludzi moglo z niej skorzystac ;) specjalny druk 'zlecenia...' moze wystawic jedynie lekarz, ktory ma podpisana umowe z nfz, zatem prywatne gabinety w zasadzie od razu odpadaja. moze nie wszystkie, ale kobieta od razu powiedziala, ze jak prywatny gabinet, to nie ma refundacji :/. taki lekarz wystawia druk, z ktorym pozniej trzeba podejsc do punktu 'ewidencji...', ktorego adres latwo znalezc na podanej przez ciebie stronie (a do ktorego to wlasnie dzwonilam, zeby sie upewnic co i jak). a pozniej mozna juz zrealizowac zlecenie ;) (jakie to proste ;) ), czyli wyrobic dziecku okulary, ale tez jedynie w tych punktach, ktore sa wyszczegolnione na stronie, ktore maja podpisana umowe z nfz. tak bylo i dawniej. pamietam, ze zazwyczaj w takich punktach wybor oprawek jest tak marny, ze az zal. a przeciez wyrabia sie okulary tam, gdzie znajdzie sie ladne i odpowiednie oprawki... tak wiec zniechecona dluga droga do celu ;) zapominam o refundacji jak wiekszosc spoleczenstwa ;) dawniej byla kiszka, ale przynajmniej bedac ubezpieczonym mozna bylo majac recepte od odplatnego okulisty dostac znizke na szkla.
  15. heloł. ide z dzieckiem prywatnie do okulisty. wiem ze dawniej jakos tak bylo, ze osoby ubezpieczone mogly liczyc na czesciowa refundacje szkiel i jakas minimalna doplate do oprawek. bodajze raz na dwa lata (?). nie pamietam jak to bylo, ale chyba trzeba bylo isc z recepta do 'podbicia' jej do przychodni i pozniej niektore miejsca gdzie wyrabialo sie okulary to akceptowaly i zalatwialy formalnosci, a osoba zainteresowana placila roznice od ceny oprawek i szkiel i refundacji. sama nie robilam sobie nowych okularow od kilku lat i zastanawiam sie jak to jest teraz. ktoras z was sie orientuje? jakby mi przyszlo wyrobic dziecku okulary istnieje mozliwosc bym badajac ja prywatnie, bedac ubezpieczona (moge podejsc do przychodni po jakas bzdurna pieczatke czy zaswiadczenie), a nastepnie wyrabiajac w jakims sklepie z okularami mogla zalozyc, ze istnieje szansa ze zaplace za nie choc kilka zl mniej od ceny wyjsciowej na podstawie ubezpieczenia? jak ktoras z was wie, to prosze o odpowiedz i ewentualnie podpowiedz co i jak trzeba zrobic.
  16. jaskula - Kinga od zawsze zezuje, szczegolnie jednym oczkiem. szczegolnie gdy jest zmeczona. stad wizyta u okulisty. poza tym ja nosze okulary i mysle ze Kinga poza niechecia do noszenia rajtek chcac nie chcac moze po mnie cos dziedziczyc jak chocby i kiepskie oczy. poza tym... zauwazylam juz dawno temu, ze gdy jedno oczko ma bardziej rozszerzona zrenice, to drugie ciut mniej. mysle ze bez okularow sie nie obejdzie. tyle ze do tej pory nie bylo szans by kinga je ubrala, pomijam juz fakt skutecznej wizyty u okulisty. ale teraz mam nadzieje ze sie uda spokojnie i dokladnie ja przebadac. a co do mnie i dawnego tematu zmagan ze sluzba zdrowia i eNeFZetem, to jeszcze przez m-c bede jezdzic do szpitala dosc regularnie, pozniej mam nadzieje jedynie 3-4 m-ce przerwy i mam nadzieje ze nfz zafunduje mi kolejna operacje :). na wiele wiele lat :). do poki sie przepisy nie zmienia, jest to realne i odliczam dni do konca procedury :). trzymaj kciuki!
  17. ja tez poszukuje ofert pracy ;). widac zimowy nastroj tak na ludzi wplywa ;). co smieszne znalazlam nawet oferte. chyba pierwsza od 3 lat, w ktorej spelniam 100% wymagan. zakladajac, ze szybko bym sie nauczyla tego co oni tam bredza ze trzeba udawac ze sie wie ;). po niedzieli zloze papiery, co mi tam ;). w przyszlym tygodniu jedziemy z kinga do okulistki. przygotowuje ja na ta wizyte od kilku dni, a raczej nawet i tygodni. troche sie obawiam zeby nie plakala i nie zrobila jakiejs jazdy, bo czekamy na ten termin chyba od 7 tygodni. juz pomijam fakt, ze wizyta kosztowac ma conajmniej 100zl. fajnie po prostu by bylo, zeby poszlo gladko i zgodnie z planem, a mloda byla porzadnie i dokladnie przebadana. zeby i kasa i czas nie poszly w bloto posniegowe. ona najbardziej sie cieszy na mysl, ze kupie jej odjechane czerwone okulary i bedzie miala wyczesane pudelko na nie. ja tam moge jej kupic nawet i 4 rozne pudelka byleby wspolpracowala i nie zrobila jakiejs dziwnej akcji gdy przyjdzie do wizyty, ech... jutro pokaze jej foto okulistki w internecie ;) zeby sie pozniej nie wystraszyla jakby co ;) pomyslalam tez ze moze warto zabrac do jakiegos sklepu i moze od razu kupic pudelko na okulary... chocby i mialo sie nie przydac (w co watpie). bo to by ja ucieszylo i moze pozniej pomoglo. sama nie wiem, tak kombinuje, bo juz sie przyzwyczailam ze z Kinga nie ma zbyt lekko i latwo. ze wszystkim. ide ogladac film :) dobranoc
  18. maz wrocil ze szpitala. przezyl. zgubil recznik. snieg sie topi. idziemy na lody. zapomnielismy o urodzinach tescia.
  19. zostawilam meza w szpitalu i mam chwile spokoju ;) w pokoju mam 19'C wiec ide zapalic w kominku. odkrylam tez ze ja i maz mamy taka sama grupe krwi ;). nie ma to jak dowiedziec sie o sobie cos nowego. po 7,5 latach znajomosci ;)
  20. tez mam nadzieje ze u nich duzo lepiej i ze juz sa w domu albo lada dzien wroca zdrowe. zaliczylismy ferie, pobyt u tesciow... meza urlop dobiega konca. zostaly jeszcze 2 dni, ale... jeszcze czeka nas jutro zabieg G. ma miec wycinane kamienie ze slinianki. ze znieczuleniem miejscowym, ale nie wiem czy wypuszcza go od razu do domu. chyba musze wziac sobie jakas ksiazke jakbym miala czekac na niego. nie wiem tez czy nie dostanie L4 jakby co po zabiegu, wiec kto wie czy dluzej nie pobedzie w domu. ale watpie w to. u kingi sprawa buntu kupowego prawie zalatwiona. oficjalnie ustalilismy i powtarzamy to sobie od czasu do czasu, ze: nie lubi czopkow (glowny argument w kampani: kupie mowimy zdecydowane TAK!), ze pupcia ja nie boli gdy robi kupke (sprawdzone, potwierdzone!), ze nie ma sensu trzymac jej w brzuszku, zeby bolal (no bo bez sensu - zgodzila sie z tym), ze fajnie jest po zrobieniu karmic nia Flejka, ktory zyje w kanalach i zywi sie kupkami i obrzydliwosciami ;) no i coby wiecej mowic w tym temacie generalnie poszla na ugode. ja szaleje z radosci gdy zrobi kupe, caluje ja, przytulam i powtarzam ze jestem z niej dumna, ze rozumie ze trzeba robic kupki ;). moment przelomowy nastapil 2 tyg. temu. podczas pobytu w Koninkach. od tamtej pory zalatwia sie albo codziennie, albo walczac ze swoim silnym charakterem co 2, a czasem i dopiero na 3 dzien. ale najczesciej codziennie, choc gdy nie zrobi, nie robie afery i paniki bo juz wiem ze ona wie ;) ze trzeba robic kupe i nie ma na to rady no i najwyzej za dzien lub dwa zrobi. nie tak dawno sama w to nie wierzylam, bo znam kinge i wiem ze ciezko jej wychodzic z buntu. tak wiec pojedyncze sukcesy mnie cieszyly, ale za dwa dni znow zylam w stresie. zreszta teraz Kinga nie ma wyjscia. fizjologia jest silniejsza. karmie ja zupa z kasza. codziennie daje tarte jablko z suszona sliwka gerbera (rewelacja!) [
  21. :) spoko spoko, idzie wiosna. rwa mnie stawy i blizny :) a tak poza tym to heloł
  22. andzia - zdrowia dla was! szybko wracajcie do domu! jutro jedziemy do tesciow. wracamy chyba w niedziele. odezwe sie jak wrocimy :) buziaki
  23. hejo. wrocilismy. bylo fajnie. bardzo fajnie! :)
  24. kupny problem u nas powoli do przodu. co prawda gdy dwa dni kupi ni hu hu to ja popadam w depresje i zalamuje sie 9czytaj: dzis rano np), ale na szczescie po dwoch dniach pojawia sie kupa i radosc zagaszcza w naszych sercach. powoli sie przelamuje. dzis przekonala sie, ze nie boli ja pupcia a brzuszek - a to juz krok milowy do normalnosci. byc moze to przekona ja ze nie warto 'chomikowac' kupy na lepsze czasy, a lepiej nakarmic nia flejka w kanale ;). dobra. klade ja do spania i zdyniam konczyc pakowanie. jutro wyruszamy na mini ferie. wrocimy za tydzien. bawcie sie dobrze. buziaki
  25. CosmoEwka

    strach przed kupa

    oj dziekuje, choc nie ma za co. chwyt z serduszkiem zadzialal wtedy, ale juz dzis nie. zabezpieczylam sie w markecie w kolorowe serduszka, tymczasem staly sie zbyt slaba motywacja przy zestawieniu ze strachem przed bolem. spadla ich wartosc niemal jak wartosc zlotowki. minela dzis druga doba, a ja zaczynam byc znow podenerwowana ta nieciekawa sytuacja. mloda sciska pupcie, chodzi na palcach i stosuje najdziwniejsze pozy by chwilowy bol brzucha i pupci zniknal. nauczyla sie nawet udawac ze 'stęka' zeby tylko na moment odwrocic nasza uwage, choc i tak staramy sie nie narzucac jej. a ja tymczasem gimnastykuje ja przez caly dzien, robie brzuszki, podskakujemy jak zabki, robimy z siebie wariatow, tanczymy, chodzimy na spacery, stosuje specyfiki apteczne, kupowyrzutna diete i co? wielkie NIC. smarowanie pupci tajemniczym, czarodziejskim kremem juz przerabialismy i szczerze watpie by ponownie uwierzyla w cudotworcze dzialanie kremow, choc sprobuje bo lapie sie kazdej mozliwosci. wizja czopka w razie czego w kolejnych dobach napawa mnie stresem i smutkiem. jak nie wymysle jakiejs kolejnej powalajacej motywacji, albo nie stjuninguje wizji z serduszkiem, to nie wiem jak to bedzie. no niemniej dziekuje za odpowiedz. Ewa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...