-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez agusmay
-
Z okazji Dnia Kobiet
-
Jestem! :) to sie wychorowałam... ale dziś już lepiej i dziś jeździłam z Ewą do chirurga wyjąć jej ten szew z główki. Choć chirurg powiedział, że niekoniecznie trzeba wyjmować bo to są rozpuszczalne nici, ale skoro już przyszłam to sie nami zajął :) musze przyznać, że takie wyjście z domu po trzech dniach niejedzenia i leżenia w łóżku jest męczące.... jak przyjechałam oczywiście musiałam pospać (poleżeć). Wczoraj już bylam troche na nogach, ale nie mialam siły siadać do kompa. A niedziele i poniedzialek nie wyłaziłam z łóżka, nic nie jadłam. Ale i dziś nie mam wielkiej ochoty na jedzenie.... Julek wręcz przeciwnie :)) wygłodniały, wychudzony :( ale u niego dziś mija tydzień od choroby. Poczuł sie lepiej w sobote, daliśmy mniej leków i był nawrót wszystkiego tak, że dostał skierowanie do szpitala, ale na szczęście sie obeszło. Taki był biedny :( to jego pierwsza choroba w życiu :( ale już oboje stanęliśmy na nogi, a ja jutro do pracy :) te 2 dni to wyszły mi za to, że wcześniej wróciłam w lutym, więc już sie same odebrały ;) Ciężko mi Was doczytać, wybaczcie.... mignęła mi tylko suknia Kassi - przepiękna!! ubranko do chrztu Kubusia - też myśle, Beatka, że śmiało możesz zakładać i nie patrzeć czy dla chłopca specjalnie czy dla dziewczynki, i rzeczywiście możesz coś niebieskiego dowiązać :) Wczoraj mnie olśniło, że chyba gluten powinno sie już wprowadzać naszym dzieciom? sama nie wiem? jakoś przegapiłam, ale dałam Ewie wczoraj słoiczek hippa biszkopty z jabłkami i tam byl gluten, zjadała cały. Więc może takie wprowadzenie wystarczy? od czasu do czasu jakiś gotowiec? Ewcia jest niesamowita! ma taką energie i radość życia :)) nie uleży chwili spokojnie :) kręci się, na brzuch przekręca, gdzieś próbuje iść :) sama radość :)) ząbków jeszcze nie ma, ale też nie wypatruje za bardzo, w swoim czasie wyjdą, a jeśli wdała sie w brata to ma jeszcze czas. Jemu w 8 m-cy pierwszy wyszedł. takze ode mnie na razie tyle :) a Julka zaraziła mi mamuśka, która od innych wnuków przywlokła wirusy, grrrr !!!
-
Ja też nie podgrzewam deserków. Tylko obiadki w podgrzewaczu na trójce ;) tak z 15 minut i jest ok. Julek już chyba zdrowieje :)) Boziu..... dzis już bez gorączki, zjadł troche - czyli połowe porcji kaszy rano, i teraz je z tatą rosołek :) aż serce sie raduje! jeszcze słabiutki jest i normalnie chwieje sie na nogach, ale mam nadzieje że odzyska szybko siły! dziś prawie cały dzień śpi.... teraz sie dopiero obudzil. U nas słońce, ale lodowaty wiatr, więc nie wychodze na spacer, choć bardzo mi tego brakuje! ale mam nadzieje, że z dnia na dzień będzie coraz fajniej na dworze :) teraz jednak sie przekonałam, że taka wczesna jesień jak nasz wrzesień to bardzo dobry czas na urodzenie dziecka :) Julek jest majowy, było gorąco, upały .... niby fajnie bo sie myśli, że na podwórko od razu, ale jak parzy slonko i skwar to też nie wychodziłam, w dodatku wszyscy spoceni i dziecko i w ogóle .... następne albo jesienią albo wiosną bym chciała - o tak właśnie w marcu mogłoby być ;)
-
Cześć Kochane! Bugi, gratuluje rocznicy! bez Ciebie nie wyobrażam sobie tego miejsca! tak bardzo jesteś jego częścią! :) fajnie, że jesteś :) miałam napisać z pracy bo w domu sajgon przez chorobe Julka, ale z pracy nie zawsze sie da ;) Teraz w poniedziałek jade z Ewą do chirurga bo prawdopodobnie ma zostawiony jeden szew w główce albo kawałek szwu? wole sprawdzić i niech chirurg wyjmie, sama nie będę! no i Julek chory.... w środe po południu tak go wzięło :( zaczął wymiotować raz za razem :( nie wiedziałam co robić, wezwaliśmy lekarza, zbadał, powiedzial, że odwodniony nie jest. Dostal jakieś leki do picia w saszetkach. Pić tego nie chce :( walczymy .... W nocy ze środy na czwartek dostał temperatury i cały czwartek go trzymała, dopiero wczoraj wieczorem zaczęła spadać. Dziś też było kiepsko, poza tym nic nie jadł od środy i troche tylko pił.... ale przed chwilą dosłownie sam poprosił o ziemniaki z zupy, którą jadł mąż :) więc chyba żył będzie mój synek. Taka zagubiona jestem w jego chorobie bo on nigdy nie chorował. Są dzieci, które stale coś tam mają - katary, infekcje - wtedy jakoś inaczej, ale jak zdrowe dziecko zwala z nóg to naprawde nie wiadomo co robić... no ale jak już sam poprosil o jedzenie to będzie chyba dobrze :) Ewa ma sie dobrze, szybko poznała, że jest w domu i śmiem przypuszczać że właśnie w domu czuje sie najlepiej. I w sumie nie dziwne! jest już ponad 2 tyg. po operacji i dziś nikt by nie powiedział, że tyle przeszła, gdyby nie jej łysa główka i blizna przez całą czaszke :( dziś Ewa kręci sie na macie, łapie za nóżki, śmieje sie na głos, krzyczy, chwila moment i z plecków przekręca sie na brzuch itd. itd. itd. Dni już coraz dłuższe :) mam nadzieje, że będzie piękna wiosna i będzie można w końcu wychodzić na dłużej na podwórko. ciężko tak nadrobić czytanie jak sie nie jest na bieżąco, więc wybaczcie prosze nam pracującym mamom :) Kama, no podobno dzieci wyrastają z takich rożnych zachowań.... ale nie chce Ciebie martwić - mój Jul nie wyrósł :))) od urodzenia w nocy ciągle jakieś jęki, krzyki, płacze - cholera wie czego chce? :( czasami już nam ręce opadają!!! no ale może wyrośnie w końcu ;)
-
Afirmacja, fajnie, że jesteś i że nie zatrzymali Cie w szpitalu :) mam nadzieje, że szybko Cie wyleczą, żebyś już w końcu poczuła sie dobrze :* Aha, no i Lola, powodzenia w maju ;) zawsze jak dowiaduje sie, że ktoś tak planuje ciąże, to kurcze sama bym znowu chciała :) durna jestem pod tym względem ;) dwoje małych dzieci jeszcze z pieluch nie wyszło a mnie już trzecie chodzi po głowie :) musze wytrzymać choćby do września z racji na 2 cesarki. Chciałabym gdzieś np. przyszłą wiosną, ale nie wiem na ile moje plany mają tu jakieś znaczenie ;) zobaczymy ;) ja to chyba i z 10 dzieci mogłabym mieć, ale niestety mieszkanie za małe ;) poza tym u mnie w gre wchodzi tylko poród operacyjny, a więcej jak 3 cesarek raczej nikt nie zrobi... więc pozostaje nadzieja na bliźniaki za 3 razem :)))
-
Witajcie witajcie :) w pracy jak najbardziej ok :)) czyli sam fakt wyjścia z domu działa naprawde dobrze! póki co czeka mnie przeprawa z mnóstwem papierów i dokumentów (nie było nikogo na zastępstwo, bo mnie nie da sie zastąpić ;) ), więc teraz muszę sie z tym sama uporać. Ale przeżyłam już jeden powrót do pracy to przeżyje i drugi. Jak już ogarnę sytuacje niewykluczone, że uda mi sie czasami i z Wami podyskutować ;) na razie nie mam czasu nawet na siku :))) Na ile dałam rade to doczytałam co sie wczoraj działo i o czym rozmawiałyście.... Kati, jestem w szoku!!! pięknie wyglądasz!!! zazdroszcze i wyglądu i silnej woli. Mnie ona wystarcza, żeby nie jeść słodyczy, ale aż tak rewelacyjnie jak Ty jeszcze nie wyglądam ;) nic tylko pogratulować! :) Kama, a Ty pytałaś o zmiane mleka. Lola napisała że stopniowo, i to na bank :) nie wiem, czy ktoś jeszcze Ci odpisał, ale z doświadczenia powiem, że jak zmienialiśmy u Julka, to pediatra mówiła, żeby po prostu po jednym posiłku dziennie zastępować 2. Nie mieszać miarek mleka (1+2) tylko całą jedną butle zrobić z 2, na drugi dzień już dwa posiłki, na trzeci 3, w zależności ile razy je (pije) mleko tyle dni będziesz przechodziła na 2 :) co do tego w czym śpią dzieci - Ewa śpi w body i pajacu, a Jul w body i piżamce. W domu też mam raczej chłodno a w nocy czasami nawet rozszczelniam okno. Powietrze jeszcze nikomu nie zaszkodziło, i widze, że dzieci lepiej śpią jak jest chłodniej. Ewuni bajeczek jeszcze nie czytałam, ale książeczke jakąś kilka razy oglądałyśmy. Julkowi czytałam bajki już jak miał 3 miesiące :) słuchał naprawde, albo tak mi sie wydaje ;)
-
Cześć Kochane :) do pracy mam na 9, więc korzystam ;) Kama, śliczna sukienka! prawie jak do ślubu :)) oj, nie moge sie doczekać takiej dla Ewci :) chociaż u nas wszystkie dzieci raczej w albach :( no może coś sie zmieni za te 8 lat ;) Bugi, w sprawie kaszki nie doradze, moja Ewa raczej zjada wszystkie, choć widze, że reaguje na smaki i chyba zdecydowanie najbardziej malinowa jej smakuje :)) bobovita ma też taką malinową z sokiem, jest naprawde przepyszna :) Beata, życze, żeby zasypianie Kubusiowi tak już zostało we krwi ;) Ewa właśnie sie obudziła.... i jak do niej poszłam przed chwilą, jak spojrzałam na te oczka i tę łysinke moją to żal mi ścisnął serce, że musze ją 'zostawić' :( ale ten moment i tak prędzej czy później by nastąpił i już widze jak dziś pędem lecę po pracy do domu :) żadnych sklepów, żadnego łażenia tylko do dzieci :) pracę swoją lubię i naprawde się stęskniłam i wiem, że będzie dobrze! taki tytko smutek rozstania mnie naszedł :( Miłego dnia wszystkim! nie obiecuje, że z pracy napisze, ale jakoś pod wieczór spróbuje:)
-
Beata, a ktoś Ci mówił, że masz przyjść po 6 tyg. od poprzedniego? Jest dokładnie tak jak napisałaś, czyli - szczepi sie po 6 m-cach od pierwszej dawki, więc idź jak Kubuś skończy pół roczku :) My to szczepienie mamy po 8 kwietnia :) Ja zrobiłam już porządek z brwiami przed pracą ;) jeszcze tylko jakieś ubranie naszykować. Oj ,dawno już nie ubierałam się tak jak do pracy - spódniczka, bluzeczka.... ale tęsknię za tym!! i cieszę się, że wracam. Poszłabym nawet dziś, ale mam jeszcze co najmniej jedną pralke prania, prasowanie też czekało, no i te brwi :)))) u nas też świeci słońce, ale jest chłodno. Adarka, myśle, że dobrze zrobiłaś z tym skierowaniem. Pewne rzeczy owszem przychodzą z czasem, ale rehab. Leosiowi nie zaszkodzi! Ja w przypadku Julka też sie martwiłam, że inne dzieci już raczkują czy chodzą, a on zawsze jakoś sie ze wszystkim ociągał, ale jak już zaczynał to na całego! na brzuszku w sumie radził sobie, ale dopiero od momentu, kiedy taki nie głupi pediatra pokazał nam jak go układać na brzuszku! niby nic, a jednak to ważne! trzeba rączki zgiąć tak w łokietkach i podłożyć jakby pod klatke piersiową. Wtedy dziecko sie utrzyma spokojnie, łatwiej mu po prostu. Jak kładliśmy go ot tak po prostu na brzuch to nie bardzo wiedział co robić dalej ;) Z racji na powrót do pracy będę w dzień troche rzadziej ale na ile dam rade to będę jakoś po południu. No chyba, że z pracy coś sie uda ukradkiem napisać ;)
-
Cześć Dziewczynki! jak dobrze być w domku.... ale.... jutro wracam do pracy :) ale powiem Wam, że chce mi się już bardzo! Przepisowo mialam we czwartek 1.03, ale pójde już jutro. W związku z tym biegam dziś, coś tam kupuje, załatwiam jeszcze, do kosmetyczki też zaraz bo przez szpital brwi tak mi zarosły, że szok! :)) Także zmieni sie nasza codzienność .... :) Karwenka, a jak u Ciebie po powrocie do pracy? bo chyba poza Tobą nikt jeszcze nie wrócił? Także na razie wybaczcie, ale na 12.00 lece na brwi ;) jeszcze potem zajrze :) Lola - dużo siłu na dziś!!! :) Fajne te nasze dzieci ;)
-
Kasiu Kochana, Tobie też nic nie brak jeśli o dzielność chodzi!!! Trzymaj sie w tym wszystkim!! Pamiętałam i myślałam o Tobie, ale w tym wszystkim prosze wybacz, że nawet nie spytałam jak sie miewasz? :(
-
Witajcie Kochane! na naszych tajnych opisałam to co przeżyłyśmy w szpitalu.... tak naprawde nie da sie tego żadnymi słowami opisać, ale starałam się chociaż zdać 'relacje' .... wyszły 2 posty bo w jednym sie nie zmieściło ;) Nie jestem w stanie nadrobić chyba tych 2 tygodni i nie doczytam Was chyba. Dziękuje jednak za każde dobre słowa kierowane pod naszym adresem, za pamięć o nas. Ja też o Was pamiętałam, Yvone miała wiadomości chyba każdego dnia, i zdjęcia, także mogłyście choć troszke zobaczyć, i być na bieżąco. Yvone DZIĘKUJE! Ewunia w domu czuje sie dobrze, zdecydowanie najlepiej! Chciałabym każdej z Was z osobna i wszystkim razem podziękować za każde słowo życzliwości, to się naprawdę czuje!
-
Dziewczynki jestem, ale tylko mówie, że jestem, na nic więcej nie mam siły.... wybaczcie... zrozumcie,...dziekuje za wszystko! za dobre słowo, trzymanie kciuków, modlitwe.... musze sie ogarnąć i przyzwyczaić do domku, i wtedy napisze o wszystkim.....
-
jeszcze do Was zaglądam, choć marze, żeby dziś wcześniej sie położyć, choć jeszcze musze dopakować rzeczy i mąż musi pomóc zamknąć walize! aj, aj, aj :((( Kamila, ja żółtko podawałam tak jak mówisz - rozgniatałam i do zupki. Jadł bez problemu i teraz też bez problemu je jajko :) nie wiem nawet w jaki inny sposób można podać żółtko? chyba tylko samo, ale jest suche przecież i nie wiem jak maluszek by sobie poradził? także nic nowego Ci nie podpowiem :)
-
Bugi, my mamy w PZU Życie. Polisa nazywa sie uśmiech dziecka :) też co miesiąc stówa, a w zasadzie dwie, bo teraz dwie polisy. Ale może coś z tego będzie :) nic innego nie przyszło nam do głowy, żeby coś dzieciom ofiarować w przyszłości :)
-
Pokaże Kasiu na pewno :) albo podam stronke w necie gdzie szukać :) wiezie nas brat bratowej mojego męża, więc nie wiem jak go traktować;) w sumie dla mnie obcy ;) ale można powiedzieć, że taka rodzina przyszywana ;) My też odkładamy pieniążki dla dzieci. Mamy takie polisy. To jakby moje ubezpieczenie, ale pieniądze idą na dziecko i potem po 18 r. ż. mogą wziąć pieniądze. Mam nadzieje, że zawsze coś z tego będzie :) oj, macie sie dziewczyny ze swoimi dzieciaczkami - tymi co nie śpią tymi co marudzą ... ale to minie :) zobaczycie! :) co więcej - będziecie miały co wspominać :) tak jak ja dziś wspominam Julcia :)
-
Yvone, Kochana, napisze na tajnych.... :)
-
Kati, Wszystkiego Najlepszego!! żyj nam STO LAT i uśmiech miej na twarzy! niech życie Ci da to wszystko o czym marzysz!
-
Kasiu, dziękuje Ci za te info o ruchu w centrum W-wy! wprawdzie niewiele mi te strzałki mówią ;) bo nie ja jestem kierowcą, ale cenne informacje. Dzięki!! :)
-
A ja mam troche pytanie z innej beczki, zwłaszcza do dziewczyn z Warszawy - Venezzia i Kasia - moja ciocia do której jade mieszka w samiuśkim centrum. Mówiła mi, że ruch w W-wie jest troche pokomplikowany przez budowe metra. Przynajmniej u niej w centrum... czy rzeczywiście? bo ja zupełnie nie wiem nawet od której strony będziemy wjeżdżać do W-wy i jak jechać? nie wiem też na ile nasz kierowca jest obeznany i nie chciałabym stracić nadmiernie czasu w samej stolicy. Ech, takie to problemy sie rodzą..... Afirmacja, to sie miałaś rzeczywiście! jestem naprawde w szoku na te lekarke! nie ogarniam, jak tak można.... i tego też sama sie najbardziej obawiam w naszej sytuacji, czyli stosunku lekarzy i personelu do rodziców.... mam nadzieje, że nie będzie jakoś źle....
-
Bugi Kochana, teoretycznie byłaby możliwość żeby przyjechali, tzn. mąż i Juluś, ale nie wiemy czy sie na to zdecydujemy. W weekend ktoś zawsze by ich przywiózł do Warszawy i wróciliby tego samego dnia, ale nie wiem, czy dla Julcia nie byłby to większy stres, że mnie zobaczy i potem znowu go zabiorą.... sytuacja jest trudna dla nas wszystkich, ale nic na to nie poradzimy :( gdyby to był szpital w naszym mieście... wtedy tatuś zostałby w szpitalu, a ja jeździłam do domu na troche, a tak niestety, trzeba sie rozłączyć na ten czas.... i wszystkim nam będzie nieswojo :( myśle, że Julek będzie czuł sie bezpieczniej w domu z tatusiem....jakoś musimy to przeżyć. I nawet chyba nie będę męża fatygować, żeby do nas jechał. Dla mnie też będzie lepiej, kiedy będę wiedziała, że jest z Julkiem. Dlatego też zdecydowaliśmy że w niedziele z nami nie pojedzie tylko zostanie z Julciem.
-
Cześć! Bugi, jak czytam o tych skokach u Lidzi, to myśle sobie, że moja Ewa rozwija sie bez nich :) jest cały czas taka sama :) a rośnie przecież i rozwija sie bez 2 zdań! przez ostatnie dni ewidentnie ruchowo :) tyle mam uciechy patrząc na nią:) pewnie ten szpital i operacja troche ją osłabią, ale mam nadzieje, że szybko nadrobi 'stracony' czas .... Ewie też pojawiły sie na nóżkach takie zmiany jakby uczuleniowe i sama nie wiem od czego? je owocki, sporo jadła marchewki, moze to od marchewki? bo myśle, że nie od mleka, ani od kaszek mlecznych, bo po nich było dobrze, a zaczęła je jeść najwcześniej. Też by mi serce bolało gdybym musiała przestać ją karmić takimi rzeczami na rzecz pepti czy nutramigenu.... na razie nie robie z tymi zmianami nic, dam jakieś inne obiadki, gdzie marchewki tyle nie będzie. Julkowi po dziś dzień czasami identyczne zmiany sie porobią, potem za kilka dni znikną i po wszystkim.... teraz zaraz u nas ten szpital więc na razie odpuszczę sobie 'alergie'. Lece, bo musze synka ubrać :)) pokazuje palcem, że ja mam ubrać a tatuś nie może :) serce mi pęknie z tęsknoty za nim .... :(((
-
RACHOTKO, WSZYSTKIEGO NAJ NAJ NAJ
-
Kasia, 13.02 to termin aktualny, ale czy na operacje nie wiem? na pewno na przyjęcie do szpitala, i będzie badanie tomografii. Więcej troszke pisałam na naszym tajnym.... także w niedziele już jedziemy do Warszawy....
-
oj, widze, że choroby się szerzą :(( trzymajcie sie dzielnie i nasze chore dzieciaczki też niech będą dzielne! my na szczęście jakoś sie trzymamy .... oczywiście pod względem gorączek czy katarów... prawde mówiąc nie moge narzekać na odporność moich dzieci. Julek na rok i 9 m-cy życia miał katar może ze 2 razy a i to bliżej nie określony, i po 2 dni. A mówi sie że dzieci karmione sztucznie są mniej odporne ;) ja znam takie karmione piersią co co chwile przeziębione.... Ewa zjadła dziś pierwszy mięsny obiadek :) jarzynki z królikiem :) zjadła cały słoiczek, więc chyba jej pasowało :) nie czekam już tak twardo do 15 lutego, kiedy skończy 5 m-cy, żeby dać słoiczek po 5 miesiącu. Prz Julku tak właśnie sie trzymałam kalendarza, hehe ;)) U nas dziś mróz lżejszy i jak jutro tak będzie to może na jakieś sanki pójdziemy :) Rachotka, u Mai to na pewno zazdrość. Sama nie wiem, co Ci poradzić, choć w sprawie zazdrości Julka rozmawialam ze znajomą psycholog. Powiedziala, że trzeba czasu a my jedynie możemy starszemu dziecku poświęcić jeszcze więcej uwagi dużo przytulać, głaskać, żeby czuły taką bliskość. Ja tak właśnie staram sie robić, biore Julka na kolana jak oglądamy baki, przytulam, głaszcze.... i chyba troche pomaga :) choć oczywiście wydaje mi sie że go nie zaniedbałam, zwłaszcza że Ewa grzeczna, spokojna i naprawde nie wymagająca .... aż czasami mi szkoda, że taka jest ;) choć oczywiście sie cieszę :) i dziś chyba opuścimy jej łóżeczko o poziom niżej, bo jak już sie budzi to potrafi kopać nogami w przewijak. W ogóle w ostatnich dosłownie 2 dniach stała sie bardzo ruchliwa :) tak sie fajnie kręci, przekręca, dosłownie z dnia na dzień coś nowego! Ja pływać nauczyłam sie może z 7 lat temu :) przez 2 lata chodziłam regularnie na basen, potem troche sie zaniedbałam, choć basen mam niemal pod blokiem. Musze sie jakoś znowu zmobilizować. Bardzo to lubie! z dziećmi też chciałabym pochodzić, ale nie w zime... poczekam do cieplejszych miesięcy.
-
Witaj Hibiskus! :) ja mam w domu Julka ;) chłopczyka :) ale majowy :) tutaj jestem bo wrześniową mam córeczke :) Julki są fajne ;)))