-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez agusmay
-
Ewa tez uwielbia marchewke z ziemniakiem hippa :) sama próbowałam, to jest naprawde słodziutkie :))) ale dwóch słoiczków niczego by nie zjadała :)
-
aha, no i może macie jakiś patent na plamy z marchewki :((( bo jestem bezradna :( i choć Ewcia dość ładnie je, to zawsze coś gdzieś kapnie i takie ładne te jej ubranka, ale te plamy mnie dobijają :(
-
Dziękuje!!! :) no i najpiękniejszy prezent dostałam od Ewci :) przekręciła sie dziś z plecków na brzuszek :))
-
Dzięki Dziewczynki za życzenia i pamięć :) Mąż nie pamiętał :(((( ani życzeń ani nic .... tzn. przypomniała mu nasza wspólna znajoma, bo zadzwoniła do mnie jak wracałam z kościoła, więc jej mówię, żeby i mojemu mężowi przypomniała .... no to zadzwoniła do niego, potem szybko do mnie i mówi, że był zaskoczony .... no ręce opadają :((( ale nie chce sobie psuć nastroju czymś takim.... złożył życzenia jak przyszłam do domu i tyle .... zawsze mi tak samo smutno :( ale to sie chyba już nie zmieni :( ale wszyscy inni pamiętają :)
-
Witajcie! ja też jestem mocno poruszona Madzią :((( aż wierzyć sie nie chce :((( patrze na swoje dzieci i nie wyobrażam sobie jak można skrzywdzić w taki sposób własne dziecko :((( mój mąż też mówi, że to wszystko jeszcze sie może okazać zupełnie inaczej .... ale co to zmienia, skoro takie maleńkie życie zgasło :((( a była prawie taka sama jak nasze dzieci :(( ehhh :(((( Marta Maria, życze pomimo wszystko udanej uroczystości :) my chrzciliśmy Ewe wcześnie, dokładnie jak miała miesiąc. Co do jej chrzestnych to też tak na szybko chrzestną łapaliśmy. Do końca zadowolona nie jestem z wyboru, chciałam żeby byla moja koleżanka, ale jakoś przyjęłam jej argumenty odmowy i stanęło na bratowej męża... zawsze to rodzina i dziecko nie straci kontaktu z chrzestną. A to też ważne. Z chrzestnymi mamy łatwiej bo mąż ma 3 braci :) na razie dwóch już jest po swojej roli, więc i trzeciego chyba nie zawiedziemy i postaramy sie o chrześniaka dla niego :))) Lolamaniola, witaj i mam nadzieje, że jakoś i my sie zaprzyjaźnimy :) Czytałam już Was jak Bolcio sie rodził, potem troszke śledziłam jego los na babyboom, więc nie jesteście tacy obcy. Fajnie, że tak ładnie sie rozwija i nie ma śladu bo tym jego falstarcie ... oby tak dalej!! przed nami teraz też szpital... pisze o tym głównie na tajnych.... a mój Jule przespał dziś całą noc i nawet nie chrząknął :) jesteśmy w totalnym szoku, bo to jego pierwsza taka noc odkąd jest na świecie ;) nie wiem, co mu sie stało? czy to jednorazowe, czy już będzie jakoś dorastał.... biedulek ma rok i prawie 9 m-cy, a te noce takie ciężkie :( z płaczami i w ogóle .... z tego wszystkiego kupiłam mu kolejny niekapek w nagrode :) a że z żadnego nie umie i nie chce pić, więc kolekcja dla Ewy rośnie ;) ale chciałam mu jakiś prezent zrobić :) Kati, gratuluje zgubionych kilogramów i podziwiam za silną wole! :) choć ja też trwam w niejedzeniu słodyczy :((( :) ale jakoś powoli zapominam, że istnieją i naprawde nie jest źle, a brzuch jakby mniejszy ;) czuje to głównie właśnie po ubraniach ;) trzymajcie sie wszystkie i Wasze dzieciaczki!
-
Kama, to rzeczywiście jadłospis Lenki dość szeroki :) u nas tak to wygląda: 2.00 - mleko 130 ml na ogół (je śpiąc, sama sie budzę i ją karmie i zastanawiam sie, co by bylo gdybym jej o tej 2.00 nie nakarmiła, ale póki co karmie :) niedługo zaryzykuje i przestane, może przestanie jeść w nocy?) 8.00 - mleko ok. 80 - 100 ml po wielkich płaczach ostatnio 11.00 - kaszka 70 ml jak gdzieś mamy iść, wtedy zamieniam kaszke z tym porannym mlekiem i o 8.00 je kaszke a o 11.00 mleko 14.00 - jakiś słoiczkowy obiadek (bardzo lubi marchewke i ziemniaka hippa ale dziś pięknie zjadła dynie z ziemniakiem też hippa) 17.00-17.30 - słoiczek owoców 20.00 mleko ok. 100 ml. Nic więcej nie jestem w stanie jej wetknąć :) herbatke pije ostatnio troche częściej i chętniej ale przez cały dzień wypije góra 40-50 ml. :)
-
Marta Maria sto lat!! wszystkiego najlepszego! Rachotka, ale masz pamięć ;) super!
-
Cześć :) U nas jakoś leci... doświadczam wiele życzliwości i bezinteresownej pomocy jeśli chodzi o naszą sytuacje, chodzi choćby o pomoc w dostaniu się do Warszawy (nie mamy samochodu) i zawsze jakoś lżej i łatwiej wtedy.... Poza tym mróz u nas i siedzimy w domu wszyscy. Mąż praktycznie od początku grudnia, bo to urlop za nadgodziny, to urlop zaległy, to ojcowski też teraz leciał i jeszcze cały przyszły tydzień na urlopie, a potem też będzie brał jak pojade do Warszawy.... w sumie podoba mi się jak jesteśmy razem, ale czasami widzę, że jestem lepiej zorganizowana jak jestem sama. Ale nie narzekam! Gdzieżby tam:) Venezzia, co do kaszek to mam zdanie jak dziewczyny – lepiej uczyć łyżeczką od początku. Skoro Nadia na piersi to chyba mleczno – ryżowe mogą być dobre. Kwestia smaku i konsystencji to metoda prób i błędów. Ja akurat robie bobovity, są bardzo słodkie, Ewa je lubi i ładnie je, choć dopiero niedawno nauczyła się fajnie buźke otwierać i kaszke zjadamy w 10 minut a nie pół godziny :) i ja nie sypie łyżkami stołowymi, tylko małymi łyżeczkami od herbaty. Robie jej ok. 70 ml kaszki to daje jakieś 7-8 łyżeczek. Dosypuje po prostu i patrze jaka jest :) Współczuje dzieciaczkom które są chore! I Wam, bo te choroby maluszków są takie ciężkie, nawet zwykły katar, z którym przecież dziecko nie umie sobie poradzić i cierpi.... Yvone, podziwiam Twój zapał do gotowania :) ja się musze przyznać nie mam takiego i moje dzieci są słoiczkowe :) ale nie mam też specjalnie wyrzutów sumienia... nic im nie jest, a wiem, że dostają dobre jedzenie. Na gotowanie trzeba poświęcić czas, a kiedy się wraca do pracy potem, to ja wole po pracy pobawić się z dziećmi, iść na spacer, a nie stać w kuchni. Jeszcze się nastoje, kiedy one będą bawić się ze sobą, póki co jest dobrze :) Julek bez problemu przeszedł jak miał ok. roczek na jedzenie normalne. Bo niby mówią, że dzieci słoiczkowe nie chcą potem jeść tego normalnego. Nieprawda! Ciocia, która się nim zajmuje zaczęła mu gotować takie zupko – obiadki, Jakaś pomidorowa, burakowa, kalafiorowa z makaronem, taka gęsta + troche mięska do tego i super je! Po dziś dzień. Ja naprawde jestem troche noga do kuchni więc i teraz ciocia wpada nagotować ;) ale jakoś też nie mam wyrzutów sumienia ;) Beata, gratulacje dla Kuby z powodu obrotów :) moja Ewa wciąż się przymierza :) ale i tak jest silna z każdym dniem silniejsza, kręci się w kółko, w łóżeczku leży czasami w poprzek tak się kręci :) przyjdzie czas to się odwróci. Strasznie chce siedzieć :) jest naprawde silna :) moja dzielna dziewczynka..... Kama, co do smoczków, ciężko mi coś doradzić. My pijemy mleko z butelki i smoczka lovi. Smoczek bodajże 2. I jest chyba ok. Tzn. ona mi się mocno buntuje przy tym mleku, nie wiem co jest grane? W nocy je o 2.00 więc o tej prawie 8 rano powinna być głodna, a zanim zje to się napłacze biedulka, aż nie wiem co robić? To nie ząbki raczej, tak po prostu ma od jakiegoś czasu. Wieczorem też jest bunt na ogół.... ale koniec końców wypije.... wiążę to z tym, że zaczęła jeść nowe rzeczy, ale żeby aż tak jej mleko zbrzydło? ;) chciałabym, żeby je popiła jeszcze troche, przynajmniej do tego 7-8 m-ca życia. Troche się przeraziłam tym co napisała Marta Maria odnośnie kurczaków i Marysi ... ale już to słyszałam, że jakiejś dziewczynce wśród znajomych coś zaczęło się dziać z piersiami właśnie po kurczakach... kurde! Będę jakoś uważała, i po prostu nie będę dawała obiadków z kurczakiem. Całe szczęście wybór wśród słoiczków jest duży – indyki, króliki, jakieś inne mięska. Julkowi też jakoś oszczędzałam kurczaka, chociaż smakowały mu zupki gerbera z kurczakiem, ale rzadko je jadł. Od jajek nic mu nie było, ale jajka starałam się mieć naprawde ekologiczne :) I kiedyś właśnie Sylwuńka nie mogła się doczekać rozszerzania diety u naszych dzieci. A czyż nie spokojniejsze były czasy jak maluchy piły tylko mleko? :) Karwenka, poradzisz sobie w pracy :) ja kurcze tak chciałam tego 13 lutego iść do pracy, a tu wyszło co wyszło .... mam nadzieje, że w marcu nie będzie żadnych powodów do przedłużania bycia w domu, mam nadzieje, że Ewunia będzie w dobrej formie i zdrowiu i będę mogła ją spokojnie zostawić.... Ja niestety nie wiem, jak boli poród, miałam dwie cesarki ;) ale podejrzewam, że ten ból nie blokowałby mnie przed kolejnym razem :) po cesarce też bolało :) ja największy ból w swoim życiu przeżyłam po operacji, którą miałam jak mialam 21 lat (ortopedyczna na noge), nigdy w życiu tak mnie nic nie bolało.... nawet po cesarce, choć to niby też operacja. Więc jakieś tam pojęcie bólowe mam, i wole cesarke niż ból ścięgien.... ;)
-
Kati, jestem w szoku, że Kajtuś tak siedzi!! :))) ale silny chłopczyk! :) chociaż Ewa z dnia na dzień też nabiera siły i coraz sztywniejsza :) szczepienie masakra :(( ona tak płacze, że serce mi pęka :(( tak sie żali, ciężko ją uspokoić... kurka, w szpitalu na pobraniu krwi tak nie płakała co po tych szczepieniach.... no ale już chyba zapomniała, bo radośnie krzyczy po zjedzonej kaszce :) no i przybrala na wadze :) tydzień temu ważyła 5950, a dziś 6061 :) więc magiczne 6 kg przekroczyla :) następne szczepienie w kwietniu, mam nadzieje, że już będziemy po wszelkich operacjach .... MartaMaria, ja też urodzilam Ewe 15.09 i wiem, że dodatkowy macierzyński właśnie do 29.02 :) ten właściwy kończy sie jutro.... :) Bugi, fajnie, że tęsknisz za brzuszkiem :) i to trzecim w dodatku :) nie czuje sie taka osamotniona w swoich tęsknotach :) ja pomimo trudów ciąży tej drugiej zwłaszcza... już nie moge sie doczekać kolejnej:) gdybym miala mieć na to jakiś wpływ to chciałam zajść w ciąże tej albo kolejnej wiosny :) żeby dzieciaczek urodził sie w miesiącach styczeń - marzec :) ale wiem, że moje plany niewiele mają do rzeczy, więc sie nie nastawiam :)
-
Yvone, nie martw sie :) dobrze powiedziałaś, widocznie to nie ten czas jeszcze :) przyjdzie taki czas, że dzieciątko do Was przyjdzie - samo :) a teraz póki co to może jeszcze jakieś wahania hormonów po porodzie? ja po pierwszym porodzie też jakoś tak dziwnie wszystko miałam, pierwszy okres w 8 tyg. po, ale kolejny już też długo długo potem. Dopiero w 3 czy 4 cyklu w miarę sie wyrównało wszystko. Teraz też podobnie, jak wczoraj pisałam, też czekałam na okres, ale sie spóźnił chyba przez te moje szpitalne stresy... póki co mocno rozczarowana nie jestem i jakoś wierze, że nawet nie zdążę sie rozczarować czekaniem, a kolejne kreseczki sie pojawią - w dobrym czasie :)
-
zdecydowanie czekamy na wieści od Yvone :) a my dziś z Ewą na szczepienie... jak ja nie lubie tego jej kłucia :((( mróz u nas duży, dobrze, że do przychodni przez ulice, dosłownie 2 minuty. No i musze powiedzieć, że Ewcia coraz ładniej pije herbatke :) po prostu musiała do niej dorosnąć chyba ;) i postanowiłam ten tydzień przynajmniej przeżyć jak gdyby nigdy nic, cieszyć sie dziećmi, każdym dniem, nie myśleć .... później już sie nie da, będzie trzeba myśleć o wyjeździe, pakować sie .... ale to jeszcze nie dziś....
-
Tajki, 100 latek dla Kacperka :* :) u nas 2 urodzinki Jula w maju :) Yvone, zaciekawiłaś mnie ;) ja też teraz miałam różne myśli, bo okres przyszedł, ale po ... 36 dniach, a to troche przy długo jak na mnie, więc sama nie wiedziałam co myśleć, ale to pewnie przez ten szpitalny stres z Ewą. Ale jak już naszła mnie chęć na parówkę to już nie wiedziałam co myśleć, hehe :) 2 poprzednie ciąże zdecydowanie objawiły sie ogromnym apetytem na parówki, których na co dzień prawie nie jem :) z Ewą ciężko bylo mi rozpoznać objawy, bo owszem spać sie chciało, ale wtedy wstawałam do Jula co chwila w nocy, więc takie niejasne to było ;) ale musze sie przyznać, że mocno myśle o 3-cim :) pomimo tych niełatwych chwil teraz i nawet pomimo tego, że ta główka jest dziedziczna... ale z jednej strony może odziedziczyć a z drugiej nie... więc od tego na pewno niczego nie uzależnie. A że nie stosujemy żadnej antykoncepcji, poza moim komputerkiem .... wszystko sie może zdarzyć ;) i troszke na to czekam ;) choć teraz jeszcze odetchnęłam kiedy okres przyszedł ;) i często myślę o bliźniakach :) Kati, gratuluje tych 6 kg!!! ja też bym chciała troche jeszcze schudnąć, na brzuchu taka okropna skóra została, aż nie chce sie patrzeć. Diety nie stosuje, bo brak mi samozaparcia, ale zrezygnowałam ze słodyczy! co jak dla mnie jest naprawde dużym wyrzeczeniem, i chyba troszke działa ;) albo mi sie wydaje ;) nie jem już nic słodkiego chyba 2 tydzień, a może i 3 :)
-
Gratulacje dla Klarci!! :)
-
no i ja jakoś lepiej sie mam :) byly koleżanki, więc pogadałyśmy :) Ewcia dostała prezenty, bo to były spóźnione odwietki. Nawiasem mówiąc do niej malo kto przyszedł czy z rodziny czy znajomych? Do Julka wszyscy ciągnęli tygodniami. Nie wiem? to tak zawsze? że drugim dzieckiem już sie mało kto interesuje? ;) trzecie przyjdzie na świat to nawet nikt sie nie zorientuje ;)) po poludniu udało sie poleżeć więc dlatego mi lepiej ;) Ewa tak ładnie już otwiera buźke do jedzenia :) jest taka kochaniutka :) wczoraj jak poszłam sie kąpać to sobie popłakałam w łazience bo już nie mogłam znieść tego napięcia .... przy niej płakać nie moge, a jak sobie pomyśle o niej po operacji .... na tajnych wkleje opis operacji chłopczyka... same zobaczycie .... wcale to nie taka 'kosmetyka' .... wiem, że jakoś przetrwamy.... teraz dostałam wytyczne od lekarza w sprawie przyjęcia 13 lutego - skierowanie, badania obrazowe jeśli były, ubezpieczenie, dziecko na czczo.... więc pewnie od razu w pon. zrobią jej tomografie. Ale jak nie uda mi sie jej przetrzymać z jedzeniem to dam jej troche mleka,, nie będę jej męczyć, żeby nie bylo jak z tym usg! zanim sie przyjmiemy do szpitala i zanim przyjdzie co do czego minie jakiś czas przecież .... oj, dziewczyny Kochane... Yvone, gratuluje rocznicy :) mój mąż mi sie oświadczyl w moje urodziny, czyli w lipcu :) ale jakoś szczególnie rocznicy nie obchodzimy, bo obchodzimy urodziny :) Wszystkim Wam życzę dobrego nastroju i zdrówka!!
-
a mnie troche jakieś choróbsko bierze :((( glowa mnie boli i coś w gardle drapie :( oby tylko dzieci nie zarazić .... poleżałabym troche bo mąż ma wolne, ale dzis przychodzą 2 moje koleżanki i już nie chcialam ich odwoływać. Może po poludniu uda sie na troche do łóżka wskoczyć.
-
Cześć :)) w końcu Was na spokojnie doczytałam :) te dni to tylko po powrocie ze szpitala pisałam jak było i naprawde - wybaczcie - nie miałam siły na więcej.... ale dziś już normalny poranek :) spokojny, bez jedzenia na szybko, bez pakowania, bez jazdy do szpitala.... Ewa śpiewa na macie i jest jak zawsze :) Współczuje tym dzieciaczkom, które chore :( Gratuluje Kajtusiowi obrotu :) moja Ewa tylko sie przymierza, tak sie wygina, ale już chyba niewiele jej brakuje, żeby sie przekręcić. No, i nie wiem, czym ona sie może wyróżniać, żeby uzupełnić na liście, którą stworzyła Kati? ;) ładnie śpiewa :))) i jest tak samo grzeczna jak Kalinka Yvone :)) Kama, ja też kaszke robie na oko, bo jak piszą, że ileś tam łyżek stołowych trzeba, to przecież nie piszą, czy płaskich, czy czubatych, a i łyżka łyżce nie równa, więc po prostu sypie na oko :) Ewa jeszcze tak szybko nie je, i pod koniec karmienia kaszką mamy dosłownie wode! Wam też sie tak robi? ale co dziwne one te wode nawet chętnie też je, tylko ciężko czymś takim karmić, bo cieknie wszędzie :)) Współczuje dziewczyny zarwanych nocek z różnych powodów.... przerabiałam to przy Julku, i w zasadzie nawet po dziś dzień, jesli w nocy coś sie dzieje, to z jego przyczyny, a nie z powodu Ewy :) gdybym miala tylko Ewe, miałabym tak jak Yvone ;) MM dzięki, za to co napisałaś o przybieraniu na wadze, bo troche sie zmartwiłam, że Ewa jeszcze 6 kg. nie waży. Masy urodzeniowej (3460) nie podwoiła i nie wiem, kiedy to nastąpi? ona fajnie rośnie na długość, jest naprawe długa, chyba po tatusiu :) ale niezwykle dorbna. Pieluchy 4 chyba w rok czasu będzie nosić, albo i nie. I właśnie od grudniowego szczepienia (20.12), gdzie ważyła 5460, do ważenia tego w poniedziałek w szpitalu przybrała ok. 500 g, bo jej waga 5900. ale ma sie dobrze jeśli chodzi o jedzenie i apetyt, więc nie będe wariować na punkcie tej wagi, czy niedowagi. Jest sobą po prostu i tyle ;) dorosły też - jeden chudszy, jeden grubszy przecież ;) mój mąż np. ma taką przemianę materii że w ogóle nie tyje! waży od zawsze 74 kg chyba przy wzroście 186. ... no wciąż sprawdzam pocztę, bo czekam na wiadomość z Warszawy.....
-
a moja Ewa jeszcze 6 kg nie waży :) więc naprawde szczerze podziwiam wage Waszych dzieci :)
-
Cześć, na tajnych opisałam nasz pierwszy szpitalny dzień.... ech, emocji i wrażeń dużo, ale jakoś da sie przeżyć. :)
-
Bardzo Wam gratuluje Wrześniowe Mamy 2012 :)) to piękny miesiąc i czas na narodziny dzieciaczka :) oby i w tym roku jesień była tak piękna, ciepła i długa to będziecie mogły spacerować do woli :)) Moja córeczka ma dziś 4 miesiące, jak ten czas leci .... przyszła na świat 15 września :) Beata, ja też jestem z Białegostoku :) Moni@ a do Augustowa mam wielki sentyment! :) i same dobre wspomnienia stamtąd :) także podlasie górą :))
-
Yvone, pewnych rzeczy nie przewidzisz... a pomyśl ile jeszcze przed Tobą ( i przed nami ) kiedy dzieci uczą sie raczkować czy chodzić ... nie dalej jak w piątek Julek podlazł mi gdzieś pod nogi nie zauważyłam go, walnął głową w metalową futryne drzwi, płacz, guz :((( a przecież sie uważa!! ale nie przewidzisz wszystkiego! Mojej koleżance córka wypadła z wózka! Mała już umiała siedzieć więc czasami siedziała w gondoli w domku, ale koleżanka nie uchwyciła momentu, że ona sie już podciąga, a wyszła z pokoju dosłownie na minute... mała sie podciągnęła i wychyliła i wypadła. Na szczęście też nic sie nie stało, ale serce koleżance za chwile stanęło! U nas jakoś leci... śnił mi sie dziś ten szpital :( od jutra przecież idziemy... więc nie najlepiej spałam przez durne sny :( Ewa ma sie nie źle, fajnie je, tylko czasami ma bunty przy mleku. Przedwczoraj zjadła cały obiadek marchewka z ziemniakiem i wszystko ok. na moje oko ;) Trzymajcie kciuki za jutro i dalej....
-
Witajcie, dziękuje Wam wszystkim za dobre słowo i wsparcie! oj czuje, że będe go potrzebowała jeszcze jakiś czas .... na tajnych wrześniówkach napisałam po kolei od początku co było i co jest z moją córeczką.... Poza tym większych zmartwień nie mamy :) Dziś wybieramy sie do mojej cioci z okazji Dnia Babci, bo ona dla dzieci chce być i jest babcią. To siostra mojego taty, siostra ich dziadka, więc sama nie wiem jak miałyby ją nazywać, ale ona chce być babcią więc jest :) Jutro jedziemy już do 'prawdziwych' dziadków i do prababci dzieci (babci mojego męża). U niej zawsze 21.01 święto, bo i dzień babci - prababci, ale i urodziny ma tego dnia :) w tym roku już 93. Piękny wiek. Z trójki dzieci doczekała sie 6 wnuków i 10 prawnuków :) więc jest czego gratulować. Taka rodzina to skarb i jest pięknie jak sie wszyscy spotykają, choć głośno, tłoczno i duszno :) Przez te sytuacje z Ewą i szpitalem mam mniejszą ochotę, żeby gdziekolwiek jechać ..... ale pojedziemy. Ewcia coś ostatnio płacze mi przy jedzeniu. Tzn. przy picu mleka. Nakarmić ja z rana po nocy (w nocy raz je, ok.2-3) więc jak sie budzi po 7 to raczej głodna być powinna, a ona nie chce jeść?! owszem troszke posmakowała inności, owoce pięknie je po południu i już nam wypadł jeden mleczny posiłek, potem przed snem jest chyba głodniejsza po tych tylko owockach więc mleko pije bez problemu, ale czy to możliwe, że po prostu posmakowała czegoś innego i jej mleko nie smakuje? nie wiem, ale troche ten jej bunt mnie stresuje .... wczoraj to normalnie wlewałam jej strzykawką, ale ona sie zalewała i podobało jej sie :)) zalezy mi żeby piła,w naszym wypadku mleko, bo nie chce pić nic innego. Nie wiem jak ją zachęcić i przekonać do herbatki czy soczku? nie mialabym nic przeciwko temu, żeby zjadla sobie obiadek czy zupke, ale powinna po tym troche popić, bo zatka ją na amen :( No i takie to problemy do wszystkich innych ;) Ja niestety nie mam FB. Jestem tylko na NK ;)
-
My do szpitala w poniedziałek.... w sumie dobrze, że nie jutro .... jest przynajmniej troche czasu, żeby przywyknąć do myśli.... przecież nie jest to sprawa życia i śmierci... Ewa przeżyła 4 miesiące i to dobrze przeżyła, więc.... pani dr jedynie wspomniała, że tomograf sie zepsuł ... a jakże! no i nie bardzo wiedziała co robić bo myślała też o tomografii, ale może już naprawią do tego czasu, a jak nie to w zależności od badań które sie wykona, jesli będzie potrzebna tomografia, zrobimy ją ambulatoryjnie. No i tyle ... Byliśmy u teściów, nie mamy autka, więc autobusikiem. Mały drzemnął sie 15 minut w drodze powrotnej i myśli, że spal 2 godziny jak zawsze :) i za nic nie idzie go położyć... a teraz już bez sensu, więc trzeba przetrzymać choćby do 18.00. To chyba pierwszy dzień w jego życiu bez spania w dzień. Oby w nawyk mu nie weszlo... póki jeszcze mały niech śpi, zawsze to chwila oddechu dla nas dorosłych, choć wiem, ze są dzieci które już w jego wieku nie śpią w dzień. Stresuje sie troche tym poniedziałkiem... tym szpitalem, tym jak bardzo zburzy to spokój Ewy.... no ale trzeba! wczoraj bylam bardziej roztrzęsiona, dziś jakoś tak bardziej racjonalnie patrze na sprawe. Musze jej po prostu pomóc, i zrobić wszystko co trzeba, żeby byla zdrowa! Czytalam, że operacje tego typu nie są zbyt obciążające i naprawde są dobre efekty, i dużo dobrego o tym szpitalu w Warszawie na Niekłańskiej. A właśnie, chyba Venezzia jesteś z Warszawy, wiesz coś może o tym szpitalu? albo któraś z Was może? .... ech ....
-
Witajcie, ja po nocy z lekkim bólem głowy :( ale to chyba z nerwów :( nad ranem aż tabletke brałam... na dodatek synek też pojękiwał całą noc i nie wiem, o co mu znowu chodziło? a już 3 czy 4 noce spał pięknie... Rachotko, neurolog powiedziała nam właśnie, że w pierwszej kolejności trzeba zrobić wszystkie badania - usg główki (Ewa miala po urodzeniu, bylo ok, więc teraz też powinno?), eeg, konsultacja okulisty, pewnie jakieś badania krwi ogólne. I z kompletem tego wszystkiego pewnie obejrzy nas neurochirurg miejscowy. Ale oni za bardzo sie nie znają :( tak otwarcie powiedziała wczoraj neurolog, więc nastawiam sie że wyślą do W-wy na konsultacje, i mam nadzieje, że na tym sie skończy! nie chciałabym jej operować.... nie wyobrażam sobie tego, ona jest taka malutka..... choć jeśli powiedzą, że trzeba ..... zwariować można! a trzeba być silnym, mieć sile na to wszystko! Neurolog nie wykluczyla, że jakaś interwencja będzie potrzebna, ale też nie powiedziała wprost. Jej stanowisko to badania i neurochirurg. I to neurochirurg będzie decydowal... A Ewcia jest taka cudowna :) śmieje sie na głos, nauczyła sie tak podciągać do siadania jak sie ją weźmie za rączki, pięknie leży na brzuszku! gada jak najęta czasami :) łapie zabawki w rączki .... no przecież gdyby coś sie dzialo z jej główką z jej mózgiem, nie bylaby taka, prawda? Dziś jedziemy odwiedzić teściów, w drodze musze zajrzeć do pracy bo aktualne ubezpieczenie, bo będzie potrzebne w szpitalu, a po poludniu mam dzwonić do tej lekarki bo ma dyżur i powie kiedy przyjść. Naprawdę to, że będziemy mogly na noc wracać to wielkie błogosławieństwo! te godziny przedpołudniowe jakoś sie przetrwa, najważniejsze że Ewa w nocy będzie spała w swoim łóżeczku :)
-
Ja tak na chwile na szybko.... my po neurologu, no i jest tak sobie :(((( mam stresa i nerwa jak nie wiem :((( ale musze być dzielna dla Ewci! na razie idziemy do szpitala na badania. Na jakieś 3-4 dni, na dzienny pobyt, więc po poludniu do domu, całe szczęście! no i z kompletem badań ma nas obejrzeć neurochirurg... tyle, że "nasi" nie mają zbyt dużego doświadczenia.... gdyby byla potrzebna jakaś interwencja operacyjna wtedy do warszawy na Niekłańską :((( o tyle dobrze, że czytalam same dobre rzeczy o tych operacjach i o tym szpitalu właśnie!!! boje sie dziewczyny naprawde :((( wiem, że będzie dobrze!!!! ale coś tam przejść musimy.... na razie nie wyobrażam sobie tego szpitala :((( to tak zburzy spokojny rytm dnia Ewuni .... ale dobrze że będziemy nocować w domu! trzymajcie kciuki!! Afirmacja, gratuluje mieszkanka :)