
Katarzynka1
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Katarzynka1
- Poprzednia
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- Dalej
-
Strona 8 z 9
-
Tak biorę za tydzień zwolnionko już do końca, bo właśnie chcę odsapnąć i złapać oddech przed ciężką pracą, bo jak się Dzidzia urodzi lekko nie będzie. Mieszkanie trzeba będzie też ogarnąć, i jakieś święta przygotować, zawsze jeździłam do mamy, a teraz już się nie wybieramy, będziemy spędzać we dwoje...
-
Też mam takie wrażenie, że jak się budzę w nocy to malutka razem ze mną i tak się przewalamy z boku na bok w nieskończoność... Monika nieźle z tymi oknami, Cię zrobili, nie dziwię Ci się że masz nerwicę, dwa razy ta sama robota, fachowcy.... Idę na kawkę bo usnę!!!
-
Witajcie Mamusie! Ja też od rana na nogach, pogoda szaro bura, ale na razie nie pada, słoneczka ani śladu niestety. Ja tak średnio w nocy spałam, jakaś niespokojna byłam... Monika tak ja jeszcze pracuję, tak myślę z tydzień i idę na zwolnienie, odpocząć trochę wyciszyć się i przygotować do tej wielkiej chwili. Pracę mam spokojną nie męczącą, a zawsze to wśród ludzi, za długo w domu sama nie usiedzę, a mężuś zapracowany od rana do późnego popołudnia. Ale zaczynam mieć już lenia. A nasze Dziewczynki jeszcze śpią?
-
Ja tylko na chwilę bo spadam do wyrka, jutro pobudka przed 7 do pracy, dobrze że to piątek, odpocznę w weekend może, bo wybieramy sie z mężem na wizytację szpitali, obejrzeć co i jak, jaki dojazd itp. Pożarłam na obiad wątróbki i trzyma mnie do teraz, łyknęłam na dobranoc gorące mleczko z miodem. Moja też ma pupe na dole ale liczę że jeszcze zrobi fikołka, spijcie dobrze!
-
adriana8899Kasiu najlepsze ze oni nie sa jeszcze malzenstwem... To w takiej sytuacji chyba tym bardziej kazda z nas majaca normalnego faceta dostalaby kopa w dupke... :) Wychowala sobie wszystkich i tyle. :) Rozmowa ich wieczorem: Ona "Jedziemy do Bleszyna" On "Nie mam paliwa" Ona "H** mnie to obchodzi. Idz naruch**. Ja chce jechac do mamy" I najlepsze ze jedzie. A co dziewczynki robicie dzis na obiadek? Ja zrobilam schab w sosie. :) To faktycznie super jaja są, facet ma cierpliwość albo się już poddał, jednym słowem Marzena ma władzę! Napiszcie Dziewczyny jak tam po wizytach, jak Wasze Dzieciaczki się mają, ja mam USG we wtorek i nie mogę się już doczekać!
-
Ja też już bym dawno nie żyła, ale widać Marzenka ma męża cierpliwego, albo co nie chce się brzydko wyrażać, bo chyba ciężko znaleźć drugiego takiego co by mu pasowało takie zachowanie, to paranoja, gdzie on tą kobitę znalazł, wykopaliska? A ja uwielbiam wątróbkę drobiową i duuużo podsmażonej cebulki!
-
Ale jaja jak ta Marzenka nawet jest w stanie wyleżeć tyle w tym wyrze, szok odleżyn się nabawi bidula...! Ja też mam w planach wątróbkę, mniam mniam.
-
Ja też jestem jestem za, w każdej chwili można będzie się skontaktować, nawet potem po porodzie jak nie będzie czasu na neta. Jasne nie ma co myśleć o połogu, wtedy już będziemy z naszymi kruszynkami i będziemy szczęśliwe będzie łatwiej znieść te niedogodności. Ja generalnie staram się nie myśleć o porodzie itd. jakoś mechanicznie mój umysł wypiera te myśli, ale generalnie wiem też, że bardzo się tego boję dlatego pewnie nawet o tym nie chce myśleć, jest to jakoś poza mną, ale już niedługo pewnie. Trzymam kciuki za angielski ADUS będzie dobrze. A jak tam humorki poprawiły się? Ja podjadłam kanapeczki z pieczonym schabikiem i ogóreczki, a obiadek dopiero po pracy, i na dodatek muszę go jeszcze sobie ugotować, a ostatnio mamlenia strasznego jeśli chodzi o sprawy kuchenne!
-
Buu! ja też nie chciałam rozstępów, ale niestety koło pępuszka już mi się zrobiły, mimo smarowania kremami oliwkami, trudno, byle Dzidziuś zdrowy był. A skóra na brzuchu też mnie ostatnio swędzi jak nie wiem, co jakiś czas natłuszczam i przynosi to ulgę na chwilę. Położna mówiła że żadne dziadostwo nie uchroni przed rozstępami skóry która ma do tego skłonności niestety. Ostrzegała żeby po porodzie nie smarować piersi specyfikami wszelkimi jak oczywiście karmimy, bo Dzidek tylko się naje chemii, a gdzie Dziewczynki pewnie śpią po śniadanku?
-
Witam dziewczynki! Oj bo się zarażę tym humorkiem niedobrym od Was, a bardzo się staram myśleć pozytywnie, ale doły też mnie dopadają, zwłaszcza jak pogoda taka parszywa jak dziś pochmurzone pada wieje... Na razie jak pracuje to jeszcze jakoś sobie radzę, ale jak pójdę na zwolnienie to w domku przyjdą stresy i myśli różne, tym bardziej że będę sama przez cały dzień bo mąż pracuje od 7 do 6. Wczoraj zakończyliśmy szkołę rodzenia, było bardzo sympatycznie fajni ludzie i wszystkie mamuśki styczniowe. Był wykład o połogu i karmieniu, oj różowo to nie wygląda zwłaszcza połóg. W duże ogromne pielucho podpaski trzeba się zaopatrzyć, firmy bella, przez dwa trzy dni jest masakra potem trochę lepiej. Mówiła o hemoroidach, jak któraś będzie miała to żeby kupić koło do pływania dla dzieci i na krzesełku siadać na tym kole bo inaczej nie idzie. I powiedziała kobitka coś fajnego, że poród to chwila, która minie wcześniej czy później, potem czeka nas wielkie szczęście, ale i ogromne zadanie wychować dzieciacz ka, wszystko się zmieni i przewartościuje... Potem na zakończenie były ciasteczka i luźne pogaduchy, w domciu byłam o 22 i padłam po kąpieli do wyrka. Macie rację szkoła szkołą, a życie wszystko zweryfikuje, każda z nas przeżyje to indywidualnie i inaczej, nasze ciało i intuicja podpowie nam co mamy robić, i mam nadzieję że pomogą nam fajne i miłe położne czego sobie i Wam z całego serca życzę :36_3_16:. Mnie mała moja też przydusza, czasami się tak wypina, że mam wrażenie, że ją mam pod biustem, na szczęście zgagi nie miałam jeszcze i może mnie ominie? czuję się dobrze brzucho się czasami po dniu pełnym wrażeń napina, ale po odpoczynku jest ok. Miłego dzionka mimo wszystko, głowy do góry, dobrych obiadków!!!
-
A ja powoli kończę pracę i idę do szkółki, jak się dowiem coś nowego to napiszę, ale raczej jutro bo dziś będę padać na pysk po powrocie, trzymajcie się dzielnie i miłego wieczorku!
-
Trzymam mocno i powodzenia!
-
Jak się będę nadawać do życia wieczorem to dam znać, dziś ma być właśnie o przystawianiu dzidzi do piersi i jeszcze o porodzie, a potem jakieś ciacho na zakończenie, szybko zleciało a mam wrażenie że dopiero co się zapisywaliśmy w sierpniu. Ja też mam różne humory, a im bliżej rozwiązania tym jest gorzej, chyba się boję, na ból też nie jestem odporna, na razie podchodzę do tego z dystansem, ale pewnie jak pójdę na zwolnienie i będę siedzieć w domu to dopiero się zaczną schizy... Moja Dzidzia też leży główką do góry, mimo że jestem aktywna dużo chodzę, mało na kanapie i sypiam niemal na lewym boku jeszcze się nie przewróciła, ale ja cierpliwie czekam, a jeśli nie będzie chciała to trudno. PAPA
-
Witam! Ja też chodzę do szkoły rodzenia, dziś mam ostatnie z 6. Jestem bardzo zadowolona z tych spotkań, dużo się dowiedziałam poznałam inne przyszłe mamusie i tatusiów, mimo że jedno takie spotkanie trwa 3 godz. to szybko nam leciało. Nam też położna mówiła żeby do szpitala jechać jak skurcze będą regularne co 5 minut i będą trwały minutę, i jak odejdą wody przeźroczyste to jechać za 2 godz. do szpitala a jak zabarwione smółką to szybciej żeby nie było zakażenia bakterią. też mówiła że te pierwsze skurcze lepiej przetrwać w domu, kąpiel, jedzonko, seksik ogólnie relaks. Tylko tak się zastanawiam czy jest to do zrealizowania, znając mnie to się raczej zestresuje i ani jedzenie ani seksik nie będzie mi w głowie, panikara jestem i przy pierwszym dziecku to wszystko takie nowe... Uczyliśmy się tez przewijać dzieci kąpać, ubierać, karmić itp. opowiadała nam też kobitka o zakupach żeby nie przesadzać z ilością wszystkiego, bo młodzi rodzice to najbardziej naiwna grupa klientów i dużo można im wcisnąć, coś w tym jest jak się zastanowić... Pokazywano na też pozycję do porodu, ćwiczenia rozluźniające, ale zaznaczała położna że ciało nam samo powie jaka pozycja będzie dla nas i dzidzi najlepsza, tak żeby nie brać do siebie z a bardzo tego co pokazują. Ale 100 % odpada pozycja leżąca bo wtedy jak wiadomo brak grawitacji i dzidzia ma utrudnioną drogę. Uff jak sobie coś przypomnę to jeszcze dopisze. Dziś z rana jakaś klapnięta byłam wypiłam małą kawkę i pomogło tylko na jak długo to nie wiem, a dzień będzie długi bo po pracy lecimy na 18 stą z mężusiem do tej szkoły i pewnie dopiero po 21szej będziemy w domie. Adus faktycznie wykorzystują Cię na maksa z tą opieką nad małym, masz prawo odpocząć i mieć trochę czasu dla siebie, ale wiem jak to wygląda szkoda ci dzieciaczka, bo jak matka go olewa to się serducho ściska i nie potrafisz inaczej. Ja też jestem taka miętka i pewnie też bym tak postąpiła. Ale co matka z tej baby, z tego co piszesz mały jest grzeczny i fajowy. Emka naprawdę Ci współczuję, że tak rzadko widujecie, mój mąż też od czasu do czasu wyjeżdżał do pracy do innego miasta i wtedy ja wariuje totalnie, bywał też za granicą, ale wtedy nie byliśmy jeszcze małżeństwem, ale też źle to znosiłam. I zawsze wolałam mieć mniej pieniędzy, a w zamian za to mieć Go przy sobie... Sie rozpisałam nieźle pozdrawiam i dobrego dnia dla Was wszystkich.
-
Dzięki bardzo za życzenia, ja również EMCE - KATARZYNCE ślę życzenia samego szczęścia wytrwałości, lekkiego porodu i ślicznej Dzidzi, niech Ci spełnią wszystkie marzenia . U mnie Dzidzia też jeszcze główką do góry ułożona, wypina się pod lewe żebro, a kopie w prawy bok, może się jeszcze ułoży. Ja mam USG 2 grudnia równo za tydzień wieczorkiem, będę miała stresa jak zawsze, mam nadzieję że wszystko będzie dobrze. Madzia cieszę się że u Ciebie wszystko dobrze po USG, że się już uspokoiłaś. Pogoda zrobiła się szaro bura, a do południa świeciło się piękne słoneczko. Smacznych obiadków życzę i papa!
-
A ja kończę pracę i idę do domku na obiadek i małą czarną z mlekiem, bo żywcem zasypiam. Nikt mnie nie pociesza że nie jestem jeszcze taka wiekowa buuuu!
-
Fryzura super, też mi się chce kawusi...
-
Cześć Dziewczynki! Ale się naczytałam, piszę dopiero teraz, bo normalnie przez cały weekend nie było kiedy, miałam gości siostrę z mężem i 2letnim synkiem bardzo rozkosznym, nie był kiedy kompa włączyć nie mówiąc już o czytaniu i pisaniu! Ale wesoło było i inaczej niż zwykle. Jak Was czytam to naprawdę się cieszę że miezkamy z mężem sami, bez teściów, szwagrów, szwagierek itp...Rozkosz i święty spokój, tylko czasami dopada tęsknota i smutek że wszyscy bliscy są tak daleko. Teraz święta BN będziemy spędzać we dwoje bo do rodziców 400 km to dla mnie za daleko, balibyśmy się jechać bo wtedy to już naprawdę wszstko się może zdarzyć. Na razie niemyślę o tych świętach, muszę się odpowiednio nastawić i będzie dobrze...mam nadzieję. Służba zdrowia to naprawdę żenada, staram się nie myśleć jak to będzie z porodem, ale im bliżej tym częściej nasuwają mi się te myśli, wkurza mnie to że nie wiadomo w którym szpitalu się wyląduje, jak Cię potraktują. Nie dość że to wszystko dla nas nowe to na dodatek nie wiadomo jaki personel się nam trafi ( chyba zaczynam się naprawdę bać!!!) Jestem w pracy mam zamiar jeszcze przyszły tydzień pochodzić i dać sobie luz, zobaczymy jaka będzie pogoda, bo ja zima przypili to daje sobie siana wcześniej. Czuję się dobrze nie mam jak dotąd żadnych dolegliwości, tylko ostatnio nie mogę spać, ale da się wytrzymać. Coś czuję że jestem z Was najstarsza, mam 32 lat, a Wy wszystkie takie młodziutkie... Poczułąm się strasznie stara... Pozdrawiam Was mocno i trzymam kciuki za nas wszystkie!
-
Współczuję Ci Emka i wszystkim tym które nie mają mężów obok siebie w takim czasie ja nie dałabym rady tak sama, tym bardziej że nie mam bliskich tutaj... W ogóle nie cierpię być sama, czasami jak mąz wyjażdżał na jakiś czas miałam schizy a co dopiero teraz... Ja urwałam się dziś wcześniej z pracy, bo jakś ciężki dzień miałam. Teraz jestem po kąpieli, poczytam coś jeszcze i będę próbowała się wyspać. Trzymajcie się dzielnie i dobrej nocy i kolorowych snów!
-
Ja też wolę przymrozek a jak słoneczko jeszcze świeci to już w ogóle super, ale cóż nie mamy na to wpływu, byle tylko nie zarazić się kichaniem. Jeszcze trochę rzeczy dokupienia zostało, ale początek już jest.
-
Warszawa - Madalińskiego - szpital św. Rodziny
Katarzynka1 odpowiedział(a) na Ardhara temat w Szpitale
Dzięki Anya za informację, przeglądnę stronkę i podjadę w najbliższych dniach do szpitala. Może się Monika spotkamy zobaczymy, zdecydują o tym nasze Dzidzie, pozdrawiam. -
Nie było mnie od wtorku, ale już jestem. Wczoraj byliśmy na pierwszych zakupach dla Dzidzi, kupiliśmy część rzeczy, zamówiliśmy wózek i łóżeczko, do odbioru w grudniu. Ciuszków nie kupowaliśmy jescze, bo mam dostać od siostry, część też dostałam od szwagierki, muszę to przejrzeć i pomyśleć co dokupić myślę że już w większych rozmiarach będę nabywać bo tych malusich mi starczy. Tak że wczoraj miałam latany dzień już nie miałam siły pisać. Teraz siedzę w pracy, ale nie jest ciekawie chyba ciśnienie spada, bo czuję się do niczego...Pogoda tutaj fatalna, wieje od wczoraj i pada fuj! Mam wrażenie chwilami że mi brzucho pęknie Dzidzia tak się kręci, bardziej rozpycha i napina mi brzucho, kopie cały czas po prawej stronie. Na szczęście nie sprawia mi to bólu, tylko takie dziwne uczucie... Ale się dzieje u Was Dziewczynki, Emka ma teściową z koszmaru, Adriana problemy z rodzinką, Miska z sądami, brr co za życie... A do mnie na weekend przyjeżdża siostra z mężem i synkiem prawie dwulatkiem, mieszkają w Toruniu więc stosunkowo blisko Warszawy, reszta rodziny jak pisałam wcześniej 400 km stąd... Cieszę się bardzo na to spotkanie! Pozdrawiam Was serdecznie Dziewczynki trzymajcie się dzielnie.
-
Każda ma jakieś bolączki, a urzędy to straszna masakra jest, kolejna po porzychodniach lekarkich, nie cierpię! Ja mam USG drugiego grudnia nie mogę się doczekać, coraz częściej myślę czy będzie ok im bliżej godziny zero tym niepokój silniejszy... Pewnie wpływa to też na to że tak kiepsko mi się śpi, ale jakoś nie potrafię dać na luz i się zrelaksować, ciężko chwilami jest...
-
Warszawa - Madalińskiego - szpital św. Rodziny
Katarzynka1 odpowiedział(a) na Ardhara temat w Szpitale
A masz namiary na położną z tego szpitala? Jeśli tak i jeśli możesz to napisz mi na priva. A jak się" zaklepuje położną płacisz jej z góry? Jak to wygląda, bo ja nie orientuję się w tym temacie w ogóle. Dzięki. -
A ja zaś niewyspana!!! Ta noc fatalna w dzień mi brzuszek nie preszkadza a nocą to ostatnio makabra nijak się nie mogę ułożyć ciągle mnie gdzieś gniecie, ale teraz to już chyba tak będzie. Brzusio faktycznie teraz przyspieszył, tak pora przyszła na niego. Współczuję teściowej, moja teściowa i mama są 400 km stąd niestety, musimy z mężem liczyć tylko na siebie, idealnie jest chyba mieszkać osobno, ale mieć w razie czego mamcię bliżej niż mam ja, boję się jak sobie poradzimy, to wszystko będzie takie nowe!!! Pogoda dziś cudna, było mroźno, ale teraz jest fajne słoneczko i przejrzyste niebo, zaliczyłam mały spacerek w drodze do pracy. Zalatana też jestem, z samego rana nagotowałam fasolki po bretońsku żeby męzuś miał się czym posilić jak wróci z pracy. Zauważyłam jednak że lepiej się czuję jak coś robię nie mogę za długo usiedzieć bezczynnie, (chyba nerwowa ostanio jestem!! i dlatego) może powinnam trochę zwolnić... Jutro wybieramy się na zakupy, mam zamiar kupić większość rzeczy, prócz łóżeczka i wózka - to w grudniu. Miłego dnia.
- Poprzednia
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- Dalej
-
Strona 8 z 9