Skocz do zawartości
Forum

Monka1

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Monka1

  1. Witam, ja juz po obchodzie i po 13 powinnam dostac wypis Nawet nie wiecie jak sie ciesze. megi super, ze u Was wszystko w porzadku, zdjecie super, ale z tego co widze to Wiktorek bedzie mial niezla czuprynke Nie méczy Cié zgaga?? malutka, luza mam nadziejé, ze u Was troche spokojniej, nadal mocno trzymam kciuki. Qrcze cos nacisnelam, a nie mam zielonego pojecia co by to moglo byc, i nie moge uzywac polskich znakow, bo wychdzi mi: á æéø wrrrrrrrrrrr
  2. No poza tym pozdrawiam wszystkie pażdziernikowe brzuchatki i mam nadzieję, że już nikt nie będzie miał problemów i humorki będą Wam dopisywały. A ja jak już pisałam wyżej miałam wczoraj zabieg. Mówię Wam jaka jestem szczęśliwa że już jestem po. Wprawdzie nie było aż tak tragicznie, ale stresik był. Zabrali mnie wczoraj z sali ok 10, wcześniej głodząc przez kilkanaście godzin , i zawieźli na salę operacyjną. Tam położyli na jakimś ustrojstwie, nie wiedziałam że z takim brzuszkiem można aż tak wysoko zadrzeć nogi, ale oni byli innego zdania. Potem przyszedł anestezjolog, który cały czas dowcipkował :), podłączyli mi elektrodki, jakieś czujniki, kroplówę i zaczęli coś podawać. Pytam się, czy już teraz odlecę po tym to się zaczęli smiać i mówią, każda chce latać, a skrzydełek nie mają. No ale w końcu przyszła Pani ze strzykawą jeszcze przez chwilę wydawało mi się że ogarniam co się dzieje, a potem nawet nie wiem kiedy odpłynęłam...... Obudziłam się już na sali, oczywiście cała zaryczana, nie wiem dlaczego, ale tak reaguję na narkozę, szlocham jak szalona i nie mogę się uspokoić. Moja wsółlokatorka opowiadała, że płakałam i chyba z 50 razy pytałam czy mam brzuch i czy na pewno wszystko ok. Na szczęście dosyc szybko doszłam do siebie, dali mi w końcu coś zjeść, oczywiście pod warunkiem, że się przpadkiem nie rozpłaczę Martwiłam się trochę o moje malenstwo jak ona to przeżyła, ale wygląda, że wszystko ok. Wieczorem jak co dzień badali tętno małej i mówię Wam jak jej strasznie szybko serduszko biło, oczywiście mój mężu skwitował słysząc to: no mała i to by było na tyle przygody z narkotykami. Wczoraj byłam trochę zakręcona już do wieczora, nie pozwalali mi wstawać, ale dzisiaj jest już dobrze. A jutro wychodzimy
  3. Cześć kochane, weszłam w koncu trochę Was poczytać, posmiałam się z Waszych seksownych perypetii, a tu na koniec takie niepokojące wieści. malutka doskonale Cię rozumiem, bo to samo przeżywałam w zeszłym tygodniu, szkoda tylko że Twój lekarz nie pobrał Ci wymazu na poprzedniej wizycie, ale teraz nie ma co gdybać. Ale powiedz on Cię od razu wysłał do tego szpitala, czy dopiero jak będziesz miała wynik?? Bo ja jak pojechałam do szpitala, to od razu w poniedziałek zrobili mi wymaz, w piątek był wynik i wczoraj zrobili mi zabieg. Także oczekiwanie w szpitalu na wynik wymazu i założenie szwu też ok. tygodnia. Ja na początku byłam załamana że muszę leżeć w szpitalu, bo twierdziłam że ja przecież mogę w domu, bo nie będę wstawać, nie mam dzieci itd, ale z perspektywy czasu wiem, że w domu nie wyleżałabym tyle co tutaj. Dlatego może pomysł z tym szpitalem nie jest najgorszy. Ale jeżeli chcesz zostac w domu do przyszłego tygodnia to leż, leż i jeszcze raz leż, wstawaj jak najrzadziej a na pewno będzie dobrze, a jak dostaniesz wynik jedź od razu do szpitala i niech Ci zakładają to ustrojstwo. Tutaj w szpitalu było kilka dziewczyn, które od razu przyjeżdżały na założenie pessara i bardzo sprawnie im to szło, po ok 2 godzinkach od przyjazdu zakładali im ten krążek podobno przez minutę było nieprzyjemnie, i na drugi dzień wychodziły do domku. Także nie było to aż tak straszne, a mój prof mówił, że w takich przypadkach learze działają jakby mieli przepis na ciasto, wymaz szew lub pessar, leki i odpoczynek i zazwyczaj takie ciąże są wręcz przenoszone. W przypadku gdyby Ci wyhodowali jakiegoś paciorkowca to podleczą Cię antybiotykiem i potem założą krążek. /moja koleżanka tak miała, musiała niestety później plackiem leżeć w domku, ale miesiąc temu urodziła w terminie zdrową córcię. Wokół mnie wśród znajomych i rodziny naprawde jest sporo osób, które przechodziły przez to samo i naprawdę zawsze wszystko kończyło sie dobrze. Ale się rozpisałam, ale po prostu wiem jaki to jest stres i chciałabym Cię jakoś wesprzeć. Ja się przyznam, że na Twoim miejscu nie czekałabym do 2 tylko od razu z wynikiem maszerowała do szpitala, albo nawet teraz, bo tam naprawdę Cię przypilnują i będziesz leżeć. Trzymam za Ciebie i Gabrysia? mocno kciuki i ściskam Was mocno. Luza super, że myślisz pozytywnie, jak tylko Ci nie przejdzie od razu pędź do szpitala, tam zawsze będzie bezpieczniej dla Ciebie i maleństwa. Również mocno trzymam kciuki, żeby wszystko u Was było dobrze.
  4. Luza jeśłi chodzi o jedzenie szpitalne jestem pozytywnie zaskoczona Wprawdzie zdarzają się wpadki (rozgotowany ryż, twarde ziemniaki, lura zamiast kawy ) ale przynajmniej jest doprawione i starają się je urozmaicać. Ja się najadam, chociaż od poniedziałku schudłam już 1kg.
  5. Dopóki nie byłam sama nie było tak żle, bo trafiłam na dziewczynę, która była większą gadułą niz ja i było całkiem wesoło No niestety teraz jak leżę samajest gorzej, na szczęście mam mojego laptopka i internet, ale też co chwilę mnie tutaj wylogowywuje. Właśnie się zastanawiam co mój mężu mógłby przywieźć mi do czytania, może polecicie jakąś ciekawą książkę ??? Ja przy sobie mam tylko artykuły o gronkowcach ale nie chce mi się tutaj pracować
  6. luza74megi79u mnie za 3 dni zacznie się III trymestr, ale to wszystko zleciało , a tak naprawdę to dopiero teraz czuję się najlepiej z całej ciąży, bez plamień i bóli brzucha.Ja mam dokładnie tak samo.Zaczą się27 tydz. wszystkie dolegliwosci przeszły,czuje sie wspaniale.Oj,oj zeby nie zapeszyc Luza, Megi to wspaniale, życzę Wam takiego całego 3 trymestru
  7. Megi idąc za Twoim przykładem dorobiłam sie w końcu suwaczka lepiej późno niż wcale :)
  8. Witam się pogodnie i cieplutko. U mnie w porządku, dalej leniuchuję i doczekałam się dzisiaj w końcu konkretów. Będą mnie zszywać w poniedziałek, potem 2, 3 dni obserwacji i wychodzę do domku. Już się nie mogę doczekać. Ode mnie dzisiaj wypisali koleżankę z sali i zostałam sama, mam wielką jedynkę :)) W sumie szkoda bo współspaczka była pozytywniw zakręconą osobą i czas nam mijał wyjątkowo miło i szybko. No ale zobaczymy kto do mnie zawita w najbliższym czasie. Widzę, że u Was wzystko w porządku i wraz z pogodą powróciły dobre nastroje. Pozdrawiam
  9. Mówię Wam dziewczyny, ale dzisiaj był dobry obiad Normalnie szok, wszyscy wymietli z talerzyków, a co poniektórzy nawet wylizali A tak serio to czuje się ok, nie mam żadnych dolegliwości ani bóli czy spinania brzucha, dlatego gdyby nie poniedziałkowa wizyta w ogóle bym nie wpadła, że coś jest nie tak. Psychicznie też już całkiem dobrze, pomału zaczynam się godzić z perspektywą 3 miesięcznego leżenia. Kiedy mnie wypuszczą, mhmmmm nie wiem dokładnie, myślałam, że jutro mnie zszyją i na weekend do domku, ale nie ma szans. Jutro dopiero będzie wynik wymazu, zabieg najwcześniej w poniedziałek, a potem dzień lub kilka zostanę na obserwacji. Mam nadzieję, że za tydzień będę w domeczku:) Bogdanka posta nasmarowałaś długiego, ale to dobrze, czytając go micha mi się śmiała od ucha do ucha, aż musiałam sie powstrzymywać, bo jeszcze pomyślą że mi się podoba w tym szpitalu
  10. Oj dziewczyny stwierdzam, że do szpitala nadają się tylko ranne ptaszki, a oczywiście ja do takich nie należę Wiecie o której jest pobódka!!!!!!!!! 6 rano, dzień w dzień Pocieszające jest to, że sprawdzają wtedy tętno maluszka, no i stwierdzam, że miło jest usłyszeć zaraz po przebudzeniu jak bije serduszko mojej niuni :) Oczywiście ja za pierwszym razem, jak tylko położna znalazła tętno, podziękowałam ładnie i przewróciłam się na drugi bok i myślałam że dalej pójdę spać, a tu niespodzianka..... nie ma leniuchowania, wyganiają na korytarz, i czekasz w rządeczku ciężarówek, na ważenie, mierzenie tempki i ciśnienia. No to niestety człowiek zdąży się trochę wybudzić, chociaż ja dzielnie walczę O 7 przynoszą śniadanie, a o 8 obchód, w moim wypadku wygląda to tak że lekarz pyta leży Pani? leżę, no to czekamy na zabieg, no to ja czekam :)) o 12 znowu tętno, 13 - obiad, 17 - kolacja!!!!!!!! 18 i 22 znowu tętno, i tak dzień w dzień Ale już wpadam w rutynę:) Megi mówisz, że juz chciałabyś rodzić i tulić maleństwo, a ja tutaj mam salę nad porodówką i co jakiś czas tylko słyszymy płacz rodzących sie maluszków, to takie rozczulające; na szczęście nie słyszymy krzyków rodzących . Pochwal sie co kupiłaś
  11. Hejka, niesamowite, ale chyba dzisiai ja pierwsza jestem
  12. Dziewczyny bardzo dziękuję za wsparcie, nawet nie wiecie jak mi się miło zrobiło jak Was czytam Malutka no właśnie nie miałam żadnych objawów, nic kompletnie, zupełnie nie spodziewałam sie takiego obrotu sprawy. Bolał mnie brzuch, ale to jak pisałam ze względu na wzdęcia i zaparcia, które mnie nękają od zawsze i w ciąży raz na jakiś czas dawały mi w kość. Nawet lekarz jak mnie badał tak "ręcznie" to w pierwszej chwili powiedział, że szyjka zwarta 37mm i jest ok. Z tym że zawsze póżniej robi mi jeszcze USG dopochwowe i sprawdza, czy na pewno i jak nacisnął na brzuch no to nawet ja widziałam, jak szyjka się rozszerza. On zawsze na to bardzo zwracal uwagę, ze względu na to, że ja po każdym poronieniu miałam robiony zabieg łyżeczkowania i wtedy podobno to jest częste powikłanie. Jak bym wtedy wiedziała to co wiem teraz to w życiu bym sie nie zgadzała tak od razu na te zabiegi, ale mądry polak po szkodzie, wtedy każdy mówił, że to najlepsze rozwiązanie. Mi jest tak żal, bo to po prostu super sprawa być sprawną kobietą w ciąży. Ja przez te ostatnie półtora miesiąca tak odżyłam mogąc normalnie pracować i funkcjonować. Ciąża była dla mnie tylko radością. Teraz nadal się cieszę i po prostu wiem, że wszystko będzie ok, ale niestety wróciły stare obawy i strachy. Ale na szczęście za tydzień wrócę do domku, to przełączę się na tryb "LEŃ" i pewnie szybko się przyzwyczaję do nowej sytuacji Malutka super, że mąż się tak spisuje, ja stwierdzam że faceci w kryzysowych sytuacjach sprawdzają się rewelacyjnie. Korzystaj ile możesz, jak mi wszyscy mówią odpoczywaj na zapas
  13. Witam się wieczorową porą Ja wczoraj miałam wizytę u lekarza, z dobrych wiadomości to: moja córcia (na 100% dziewczynka) jest cała i zdrowa, rozwija się prawidłowo. A ze złych okazało sie, że moja szyjka się rozwiera i niewiele z niej zostało. Także Malutka niestety witam w klubie. Niestety u mnie nie było nawet dyskusji o leżeniu w domu, już wczoraj dostałam skierowanie i wylądowałam w szpitalu. Pobrali mi wymaz i teraz czekam do piątku albo poniedziałku aż mi założa szew. Potem wracam na szczęście do domu, ale niestety zostanę na zwolnieniu juz do końca ciąży :(( Wczoraj nie miałam najlepszego humoru, bo tak się cieszyłam, że jest wszystko w porządku a tu takie wieści. Jak mnie mąż zostawiał w szpitalu to się poryczałam, ale to dlatego, że szpitale działają na mnie przygnębiająco. Dzisiaj już jest lepiej leżę,odpoczywam i nudzę się jak mops :) Na szczęście mężulo przyniósł mi net bezprzewodowy to już zawsze jakaś rozrywka Poza tym wytłumaczylam, małej że ma siedzieć w brzuchu bo ja jej po tej stronie przez 15 tygodni jeszcze nie chcę widzieć Także musi być dobrze :) Pozdrawiam Was brzuchatki, trzymajcie się cieplutko
  14. Malutka fajny kojec, a ta budka nie pogadasz rewelacja A tak w ogóle to już masz wszystko dla małego???? Normalnie w kompleksy ludzi wpędzasz Może dziś korzystając z wolnego dnia zrobię chociaż wstępną listę i poszukam czegoś w necie dla maleństwa. Oooo i to jest plan na dziś
  15. To dzisiaj wyjątkowo i ja się witam z rana Zrobiłam sobie dzisiaj wolne i nie poszłam do pracy:) Od 2 dni męczą mnie bóle brzucha, podejrzewam, że to sprawki jelitowe, ale i tak najszybciej przechodzi jak leżę i odpoczywam, okłady z mruczącego kota też działają cuda . Dlatego zrobiłam sobie małe wagary, a że pogoda jest jaka jest to tylko dodatkowy plus, że nie muszę wychylać nosa z domu. Wieczorem idę do lekarza to może on coś poradzi na te moje boleści.
  16. To i ja się witam w ten pochmurny dzień. Ja na dzisiaj mam bardzo prosty plan, nic nie robić Nawet jakby mi się chciało coś zrobić to nie mam siły, jestem wypluta po całym tygodniu. W ogóle odkąd wróciłam do pracy nie mam na nic czasu, muszę ponadrabiać zaległości z tych trzech miesięcy kiedy siedziałam w domu. Ciągle albo ja kogoś odwiedzam bo dawno sie nie widzieliśmy, albo do nas wpadają znajomi. Poza tym w końcu trzeba skończyć wykańczanie mieszkania, mieszkamy już trzy lata, a ciągle jest coś do zrobienia. Mam taki plan żeby skończyć z tym remontem do końca sierpnia, a od września zająć się wyprawką dla maleństwa. Mam nadzieję, że jakoś to wszystko ogarnę, bo z moim wrodzoym brakiem zorganizowania może być ciężko Ale napisalam posta, nie wieje z niego pozytywnym nastrojem muszę się wziąć w garść, koniec z marudzeniem Z najświeższych wiadomości: wyniki glukozy prawidłowe (byłam pewna że tak będzie), no i zapisałam się w końcu do szkoły rodzenia, zaczynamy 17 sierpnia Miłego dnia dziewuszki, mimo niesprzyjającej aury
  17. No ja właśnie wróciłam do domu, zjadłam wielki zestaw w Burger Kingu dopchałam się wcinając jeszcze 7days'a ale widzę, że dobrze zrobiłam bo tu takie apetyczne tematy poruszacie :)
  18. No weszły wszystkie literki bo pisałam w naprawdę w ślimaczym tempie, normalnie jak babunia, która pierwszy raz usiadła do komputera No ale teraz mam już swój
  19. Witam wszystkich, widzę że humorki dzisiaj dopisują Ja w końcu dorwałam się do forum, bo przez weekend nie działało, a potem nawet nie miałam kiedy. Teraz też się chyba nie nasiedzę bo korzystam z kompa lubego, a u niego coś nie tak z klawiaturą jest i można zwariować, bo połowa klawiszy nie działa wrrrrr Widzę, że Wy już listy wyprawkowe macie zrobione i część zakupów, muszę chyba też zacząć myśle bo na razie nic nie mam. Znaczy skłamałam, mam smoczek, dla noworodka, który dostałam na targach, parę skarpeteczek i niedrapki, które z kolei dostałam jako gratis przy kupnie spodni ciążowych Zawsze coś Mój mężuś jak zobaczył te niedrapki to otworzył z przerażeniem oczy i się pyta: a to co na sutki??? normalnie tylko udusić, ja wiem, że co nieco mi urosło ale bez przesady :)) Wczoraj byłam na glukozie, nie było tragicznie, smak jak dla mnie ok, lubię takie "ulipki", ale zapach mnie odrzucał. Na początku nawet mnie nie mdliło, ale po 20 min. już było trochę gorzej, z tym, że dało się wytrzymać. No to trochę się rozpisałam, jak na tą klawiaturę to niezły wyczyn Pozdrawiam Was wszystkie dziewczyny Kamaja życzę dużo zdrówka dla taty, sił i pogody ducha dla Ciebie
  20. Witam weekendowo, Kevadra fajnie, że znasz płeć, gratuluję synka. Ja właśnie spędzam weekend u rodziców, m.in. z moimi bratankami i potwierdzam chłopcy są cudni:) Zastanawam się jak to będzie z moją córcią, czy się polubią, bo w końcu dziewczynka i to sporo młodsza, ahhh zobaczymy Paweł i Piotr to imiona mojego pokolenia:) ładne irzeczywiście coraz rzadsze.
  21. malutka2326Monka tak to jest Maine Conn, są przepiękne, choruję na takiego... Luza niepotrzebnie się martwisz, moje dzieci od maleńkiego chowały się z kotami Malutka wcale Ci się nie dziwię bo piękne koty tylko duże, moja koleżanka ma takiego no cuuuuuuudo:) Moja najmłodsza ma podobną sierść jak Maine Coon, ale jest dużo mniejsza bo to syberyjczyk. A oto i ona jako mała kicia i jako roczna panienka. Luza moje starsze kociaki są cudowne nigdy nikogo nie zadrapały, mała jest trochę bardziej narwana, ale raczej też nieszkodliwa. W domu nie drapią niczego innego niż swój drapak. Ale wiem, że jak ktoś się boi kotów to ciężko się przemóc.
  22. malutka to jest main coon?? luza czekamy, ja dzisiaj odkryłam jak się wkleja zdjęcia to szaleję:)
  23. Marzenka super czarnulka. to ja żeby nie było dyskryminacji wklejam pozostałe 2 kociaki, Bonnie i Klyde
  24. Dziewczyny fajne macie zwierzaczki, Bogdanka zdjęcie boskie Jako dziecko też zawsze miałam mnóstwo zwierzątek, tylko psa sie nie doczekałam. Miałam ze starszym bratem osiągnąć odpowiedni wiek do opieki nad psem, ale jak dorośliśmy rodzice zafundowali nam młodszego braciszka Teraz mam trzy koty: Bonnie, Klyde'a i Kali. Wszyscy dookoła sie mnie pytają jak to będzie jak pojawi się dziecko, co zrobimy, mówię że nic nie będziemy robić przecież koty się przyzwyczają, a dziecko będzie mialo za kim biegać :))
  25. Jeszcze dzisiaj nadrabiałam zaległości w czytaniu Waszych postów i widzę, że wiaderko zrobiło niezłą furorę. Pokazywałam nawet mojej mamie, bo się zaczęła niepokoić, że siedzę przed kompem i się szczerzę jak głupia Jak po tej lekturze zobaczyłam, gdzie siedzi moje najmłodsze kocie to mi się od razu skojarzyło dlatego nie mogę się oprzeć i wstawiam zdjęcie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...