Skocz do zawartości
Forum

kajka84

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez kajka84

  1. Mandarynka zazdroszcze energii. Ja mam chandre jesienna,nie wychodze z domu z malym ze wzgledu na brak pogody,maz caly czas w pracy a ja w tym domu. I w dodatku zle sie czuje ze swoimi dodatkowymi kilogramami, a zostalo mi ich 10 brrrrrr.
    I wogole nie mam optymizmu w sobie.
    Maly je teraz czesciej, ciekawie sie tez rozglada kiedy nie spi co jest dla mnie zaskoczeniem.
    Poszukuje zlotego srodka na ta moja chandre...

  2. Mandarynka nie wiem co ci poradzić odnośnie zwracania pokarmu, na szczęście takich problemów nie miałam, ale malaga ma rację, trzeba zrobić badania i wykluczyć refluks. Biedna malutka musi się namęczyć.

    Co do dziwnych zmiennych nastrojów, hmmmm no cóż, nasze hormony będą się jeszcze trochę czasu regulować. U mnie w dzień jest ok, za to jak się robi ciemno normalnie jakiegoś doła łapie. Dzień za dniem, taki sam, wyjść nie można, w dodatku córcia... ehhh ciężko.

    No ale zakodowałam sobie w głowie że to etap przejściowy i musi przejść.
    Co do cc też w I ciąży miałam doła że to nie naturalnie, teraz też zresztą, że nie dałam rady i takie tam. No ale cóż, tak było, najważniejsze że dzieciaki zdrowe i szczęśliwe. A karmieniem się nie przejmuj, dajesz małej swoje mleczko i tyle. A może się uda przystawiać później i nie będziesz musiała ściągać? A jeśli nie, to przecież nie robi z ciebie wyrodnej matki. Miłość... z pierwszym jest zawsze gorzej, bo twoje życie się wywraca do góry nogami. Odtąd już nie będziesz myśleć o sobie, a najpierw o dziecku. Ale jak się do ciebie córcia uśmiechnie- świadomie, jak będziesz jej potrzebna i niezastąpiona- przy skaleczeniu, upadku- zobaczysz mandarynka, dzieci się kocha bezinteresownie- chociaż z początku może być trudno.

  3. ja jestem tydzień po porodzie i też czasami cały dzień nic nie ma, czasami coś tam poleci, ale z tego co pamiętam to po I porodzie też miałam krótko oczyszczanie.

    Edzia mafka ma rację, pokarm kobiecy w ciągu dnia jest porównywany do 3 daniowego obiadu- najpierw leci przystawka (to dziecko pije jak mu się chce pić), potem zupka i danie główne. Może twój mały jest np. spragniony, wcale nie musi dużo pić, a że częściej to nie jest spowodowane brakiem twojego pokarmu.
    Poza tym karmienie zaczyna się w głowie mamy- także uszy do góry, odstaw mm i przystawiaj synka na żądanie. Położna mi mówiła że po ok 3-4 tygodniach mleko mamy się zmienia i jeśli dziecko w tym czasie trochę gorzej je, bądź częściej jest to spowodowane tym, że wyczuwa różnicę, ale po czasie się dostosuje, tak jak i piersi do zwiększonej produkcji. Są takie skoki, ale nie można się załamywać i musisz uwierzyć ze twój pokarm mu wystarcza i pamiętaj że jest najlepszy. Ja też popełniłam błąd przy karmieniu córki, dokarmiałam, dopajałam bo się nasłuchałam że ona głodna. Mleczko zaczęło zanikać, musiałam się sporo napracować żeby pobudzić laktację. Ale udało się. Teraz od początku i ze spokojem wiem, że małemu wystarcza to co mam i że to jest najlepsze.
    Jeśli nie chcesz stracić pokarmu to po prostu karm na żądanie w ciągu dnia i odstaw mm-może mały ma skok rozwojowy i mleko sie zmienia i musi częściej jeść, ale to się unormuje. Poza tym ja też w ciągu dnia mam piersi wydojone :) a w nocy więcej pokarmu.
    Acha- położna powiedziała że jeżeli mały robi conajmniej 6 kupek na dobę na pewno je dobrze i na pewno przybiera na wadze.

    Głowa do góry!

  4. Ja ogólnie dobrze się czuje, ogarniam powoli nową rzeczywistość. Mały na szczęście jest bardzo grzeczny, właściwie tylko je i śpi, mogę dużo w domu porobić, Kaja już do p- kola chodzi więc też ma jakieś urozmaicenie. Ale ogólnie chyba łapie mnie jakaś jesienna chandra. Jakby nie było jest to ograniczenie, nie mogę jak wcześniej wychodzić, ubrać się i pojechać chociażby na głupie zakupy, czy zorganizować jakoś czas córci. Mam wyrzuty sumienia z tego powodu. Poza tym burza hormonalna a i pogoda- szybko ciemno na dworze, zimno nie nastraja optymistycznie.
    Chyba muszę się dostosować do zmian.... po prostu.

  5. Ja też jak trzymam małego to mam nalot córki :) tzn. przychodzi, głaszcze go, całuje, przytula się do mnie. Ale i tak mam jakiś taki niedosyt że wcześniej mogłam z nią wyjść, czy na spacer, czy do bawialni a teraz nie. Mąż niestety dużo pracuje i wiele czasu nie ma. Dobrze że mała do p-kola chodzi to bynajmniej ma jakieś zajęcie.
    A to jeszcze taka pora roku że wyjść nie można, szybko się ciemno robi i chyba zaczyna mnie czasami jakaś chandra dopadać.
    No ale wiem że potrzeba czasu na organizacje tego wszystkiego i za jakiś czas każda z nas się ogarnie i starszaki też się przyzwyczają.
    Moja córa chciałaby żeby mały z nią nawiązywał już jakiś kontakt, ona nie wie że jak on patrzy na nią to niewiele widzi, macha mu grzechotkami, włącza pozytywki :P

    Ejjj tam, pocieszam się że wiosną już spokojnie z dwójka na plac wyjdę i na lody :)))

  6. Hej dziewczyny, jestem juz po porodzie:-) urodzilam 27.10 slicznego synka Nikodema, waga 3920g,59 cm dlugosci:-) mialam cc ze wzgledu na wczesniejszy wywiad i podejrzenie duzej wagi dziecka.

    Trzymam kciuki, nigdy sie nie poddawajcie i tez bedziecie tulic malenstwa.

    Dogma nie przejmuj sie bolem, dziewczyny maja racje, stres moze tobie bardziej zaszkodzic. Mnie tez co rusz kulo, rwalo, bolalo, ale jesli gin mi mowil ze jest ok to mu ufalam. Ja tez mialam taki bol po stronie jajowodu w ktorym miakam cp ake lekarz mnie uspokoil i powiedzial ze to najprawdopodobniej zrosty sie rozciagaja. Glowa do gory:36_2_53:

    Dziubala jak wy sie czujecie?

  7. Hej dziewczyny, ja też miałam wczoraj gości, siedzieli do 24, padałam na ryjek. Dobrze jeszcze że mały daje mi pospać, budzi się tylko na jedzenie.
    Dzisiaj mieliśmy pierwszy spacer.
    Mafka, dejanira, ardhara czy wy też macie wrażenie że zaniedbujecie swoich starszaków? Ja normalnie mam burzę hormonalną i dzisiaj popłakałam się że nie mogę z moją córcią np. wyjść, gdzieś pojechać ot tak jak to było wcześniej.

    A w środę mój starszaczek ma pasowanie na przedszkolaka :) wybieramy się z młodym, bo nie przepuszczę takiego wydarzenia.

    Dejanira wracaj do zdrowia!

  8. Asia też miałam taki problem z Kają, byłam wykończona. No niestety nie wiem co ci poradzić. Moja mała po prostu z tego wyrosła. Może to być zaspokojenie poczucia bliskości i po sobie wiem, że niestety stres w ciąży też działa na dziecko. Kaja jest nerwuskiem od małego, a ja w ciąży miałam sporo stresów. Z Nikodemem to co innego- byłam spokojna i mały też taki.

  9. Wiesz Mafka jak to jest, zanim się ogarnęłam, po cięciu wszystko boli... no ale już jestem:)

    Dejanira ja też czasami podaje smoka, chociaż moja starsza nie chciała, a mały ma też czasami potrzebę ssania i wtedy kiedy już go karmię któryś raz, potem dostaje czkawki bo się opije i tak wkoło daje mu smoka, chociaż też zwolenniczką nie jestem. i jest cisza, on sobie possie i wypluwa, z reguły zasypia.

    Porządku jako tako zrobione, młody śpi a ja mam chwilkę...:)

    Czytałam o waszych wahaniach nastroju, no cóż trzeba przez to przejść, pamiętam że jak się Kaja urodziła to też tak miałam, teraz już mnie to nie dopadło. Wiecie wam się wszystko zmieniło, postawiło do góry nogami, a my matki już wcześniej wprawione :)

    Ja za to mam- po pierwszym porodzie też tak miałam usilną potrzebę podobania się mężowi. Chociaż zdaje sobie sprawę że opona na brzuchu, piersi z których ciągle leci, opuchnięte ciało- nie jest atrakcyjne... ale biorę na wstrzymanie i czekam. Przyjdzie czas że i ciało dojdzie do siebie, chociaż chciałoby się już.
    Na wagę narazie nie wchodzę, poczekam aż opuchlizna zejdzie będzie lepszy efekt :P (tak się łudzę że będzie większy ubytek)

    No i mam cichą nadzieję że maly ze mnie wyssie to co zbędne.

  10. Hej dziewczyny!
    Jestem w końcu i ja, cały czas was czytałam na bieżąco w szpitalu ale na tablecie nie chciało mi sie drukować, zresztą jakoś nawet nie miałam ochoty. No to opiszę trochę jak to z poniedziałku sobota się zrobiła:36_2_13:

    W nocy z piątku na sobotę budziły mnie skurcze, mocne, z krzyża. Miałam je przez sen, więc myślałam że mi się śni. Ale o 4 nad ranem wstałam, zaliczyłam wc i zażyłam apap :) Skurcze co 10 minut, jeszcze wskoczyłam do wanny ale nie przeszły. Mąż mój już mnie poganiał żebym się ubierała do szpitala. W szpitalu te same położne co mnie przyjmowały w czwartek kiedy mi cc nie zrobili i kręcą głowami- że wiedziały że wrócę.
    Przyszedł lekarz, zbadal, 4-5 cm, czyli ładnie. Skurcze już co 8 minut. Lekarz zaczął mnie namawiać żeby jednak poczekać, że może to tak ładnie i gładko pójdzie że uda się sn. Ok. Czekamy. Po 8 przyszedł znowu mnie zbadać- bo kończył zmianę. Zrobił mi wcześniej masaż szyjki licząc na to że się ruszy na maksa. Ale na ponownym badaniu wyszło że jest tak samo. Szyjka nie była scentralizowana, więc jeszcze sporo czasu. No i miał z lekarką która zmieniała go dylemat. Poszli się więc naradzić co robić i chyba po pół godzinie stiwerdzili że jednak zrobią cc jak było planowane. No i o 9.15 jechałam na salę, o 9.32 urodził się nasz kochany synek Nikodem. Waga 3920 g, dł. 59 cm, obwód główki 36 cm. Popłakałam się ze szczęścia na tym stole :) Mały płakał od razu, potem przy badaniu złapał pediatrę za słuchawki więc się śmiali że mały lekarz się urodził. Dostał 10 pkt.

    Zrobili mi cięcie podłużne,żeby usunąć bliznowca po operacji jelit. Wstawanie z łóżka i pierwsze 2 doby to była jakaś masakra, w niedzielę miałam takie załamanie że chciałam żeby mi go z powrotem do brzucha włożyli. Ale dałam radę. Teraz walczę z nawałem pokarmowym, brrrrr, czekam aż mi się skończy bo laktacja ruszyła od razu i bez problemu. Mały na piersi, z wagą wyjściową ze szpitala 3800.
    Poza tym dokucza mi opuchlizna nóg, w ciązy nie miałam a teraz kostek nie widać. No ale jestem w domu- od środy i jest lepiej.

    Mały jest kochany, je, śpi, je, śpi i tak w kółko . Nie płacze, chyba że jest bardzo głodny. Nie przeszkadza mu hałas we śnie, śpi jak stary :) W nocy też na jedzenie i lulu. Ma w nocy czas takiej że tak powiem aktywności, ale to jest raczej tak że czuwa.

    Teraz muszę ogarnąć chatę- bo jest masakra :) A nasza córcia zachwycona bratem. Pomaga mi przebierać, całuje, głaszcze.
    Pozostało się ogarnąć w nowej rzeczywistości- chociaż myślałam że będzie gorzej.

    Może po południu wstawię fotkę mojego królewicza :36_1_11:

  11. Widzisz dejanira, człowiek się uczy przez całe życie. Ja też myślałam że jak już przygotowana leżę, na czczo, po kroplówkach, z wenflonami to staną na rzęsach a anestezjologa ściągną... no ale cóż, cyrk na kółkach.

    Teraz tylko mam doła- bo nie dość że malucha nie mam jeszcze przy sobie, piecze mnie pęcherz od tego cewnika, jestem niewyspana i już wcale pozytywnie nie nastawiona. No ale będę musiała dać radę. Mam nadzieję że moje samopoczucie się jutro poprawi.

  12. Dziewczyny witam się czwartkowo. I to co wam opiszę jest jak scenariusz dobrego filmu, niestety z moim udziałem. Albo obrazuje doskonale naszą służbę zdrowia.

    otóż zgłaszam się planowo na oddział rano na czczo, dowiaduje się że będę miała zrobione dziś cc. Huuuraaaa! Synka zobaczę :) Dokumenty, badania, szybko krew, podany antybiotyk, kroplówka, założony cewnik. Mówią mi- jako druga będzie pani miała cięcie, tak ok 11. Cieszę się jak dziecko że to już, że to z marszu i że dzisiaj synek będzie z nami.
    O 13.00 nadal czekamy, mój gin chodzi, sala gotowa, ja gotowa, płyn na zrosty przygotowany, gin gotowy ale nie ma ANESTEZJOLOGA który mógłby mnie znieczulić!!!! Bo oni robią planowe operacje! Jedna anestezjolog w dodatku wyszła o 11 i powiedziała że już na oddział nie wróci. Latanie, załatwianie, szukanie i decyzja.
    Może jutro byłby anestezjolog który by mnie znieczulił, ale NIE BĘDZIE GINEKOLOGÓW!!!! Bo mają obowiązkowe szkolenie w Wawie i tam już dziś jadą. Mój też. Zostaje 2 na 2 oddziały. MAKABRA. I to jeszcze jeden z nich młody i nie doświadczony!!!!
    Decyzja- lepiej żeby Pani poczekała do poniedziałku jednak. No i racja- nie chce żeby operacje robił mi jakiś młodziak, w dodatku mam mieć cięcie podłużne niestety.
    No i co?
    Wypisuje się do domu- nie będę na weekend leżeć w szpitalu bez potrzeby- zresztą słyszę- ma Pani rację.
    Usuwanie wenflonu, cewnika, ja głodna zła i zawiedziona. :36_2_31:
    Do domku. I tym oto sposobem jestem w domu- zawód nie minął, bo synusia jeszcze nie mam przy, ale w sobie. Pozostało nam czekać i modlić się, żeby się samo nie zaczęło- wszak nie ma doświadczonych lekarzy przez weekend na oddziale.

    W niedzielę po południu mam się stawić, rano w poniedziałek cc.
    I co wy na to kochane?

  13. Paula dziękuje za kciuki i śliczną macie córeczkę :)

    Liczę na to że szybko zobaczę naszego synusia, bo już też chce żeby wyszedł... Ehhh czekam kiedy będę mogła go przytulić.
    A ja z córcią też miałam przeboje, także wiem co przechodzisz. Moja też nie spała, chyba że na dworzu w jeżdżącym wózku, jak stanął- 15 minut. W łóżeczku też 15 minut. Zimą musiałam przy bardzo dużych mrozach ubierać małą w kombinezon, otwierać okno na oścież w pokoju i wtedy w wózku spała.Przestawiła się jak skończyła 7 m-cy bo bardzo lubiła spać na brzuszku a w wózku nie mogła się przewrócić, więc zaczęła mi spać w łóżeczku (jakie to było wybawienie!). Myślę że synek będzie jej przeciwieństwem (takie mam przeczucie :) ale być może się łudzę, heh.
    A o porodzie szybko się zapomina:) także wiesz... w bąblach idzie się zakochać i jak dorastają to chce się kolejnego :)

  14. Hi hi, no brzuch niestety jeszcze trochę do formy będzie wracał... i wogóle całe ciało
    Ale cóż tam, ja bym chciała żeby mi laktacja ruszyła pełną parą po cc. No i już się nie mogę ruszać i na siebie patrzeć w lustrze, chce wejść w ukochane jeansy... ale wiem że do tego jeszcze długa droga.
    Dziewczyny, jak u was było z powrotem do wagi sprzed ciąży przy karmieniu (bądź też nie). Mam znajomą z której mała tak wyssała tłuszczyk że też bym tak chciała. Ale z Kają niestety miałam problem z ostatnimi 5 kg, przytyłam 17. Teraz już mam 20 na + i kurczę liczę na to że szybciej pójdzie.

    A jutro na oddział, także trzymajcie dziewczyny kciuki bo zamykam miesiąc :):ble:

  15. Nooo no no Mafka, to było celowe, no ale cóż, wybaczam bo już teraz maluszka ci do brzucha nie włożę :36_1_21:

    Tak, zdaje się że z aktywnych na forum październikówek zostałam sama, bo Mandarynka coś się nie odzywa już 3 dzień więc sądzę że tuli małą Hanię.

    Ardhara ja wcale nie odebrałam tego jako atak na siebie. Tylko po prostu piszę że ja mam i pewnie będę miała wątpliwości. I być może okaże się jak u Anji że synek wcale nie jest taki duży, bo wiem, że z tym usg i szacowaniem wagi to różnie bywa.
    Ale uwierz mi, że ja już tyle dyskutowałam i z mężem i z lekarzami i wtedy kiedy mnie zostawili właściwie z decyzją to ordynator wziął sprawy w swoje ręce. I cieszę się, że już wiem, co i jak. I tłumaczę sobie że tak musiało być najwidoczniej i teraz muszę się tylko przestawić na pozytywne myślenie tego co mnie czeka.
    A po 4 operacjach z komplikacjami to nie jest takie łatwe. Dlatego teraz myślę tylko o tym że zobaczę w końcu synka i że dam radę.
    Aniu dla mnie operacje też nie straszne, szybko dochodziłam po każdej z nich bo silna ze mnie kobitka- ale paraliżuje mnie strach że coś pójdzie nie tak. Dlatego teraz zmieniam myślenie. I właśnie dlatego nie chce myśleć np. że mały może być mniejszy, że mógł się urodzić sn, że może byłoby lepiej a może nie- bo byłby krwotok - bo dostanę w głowę.
    Jest decyzja i tyle. Tak musi być i będzie dobrze! NO!

    A jak tam wasze maluchy? Karmicie piersią? Bo ja bardzo chce... :)

    Mafka jakąś fotkę poprosimy!

  16. Ardhara wiem o tym i oni też to wiedzą, ale w mojej sytuacji chyba nie chcą ryzykować jakiegoś krwotoku. A uwierz mi że u nas to ordynator tak nie bardzo za cc.
    Ale patrząc po brzuchu mam naprawdę wielki. W tej chwili 119 cm. Moja siostra miała z bliźniaczkami 120 cm.

    Zresztą ja się cieszę że już jest jakaś decyzja, a czy to dobrze, czy tak lepiej nigdy się tego nie dowiem, bo teoretycznie musiałabym przeżyć dwa porody tego samego dziecka i zobaczyć jakie konsekwencje po jakim są. Dlatego muszę komuś zaufać, muszę wierzyć że tak ma być i że tak będzie dobrze i najlepiej. Mam dużo wątpliwości, dużo pytań na które nikt mi nie odpowie i chyba nie chce się już zastanawiać bo zwariuje.
    Najważniejsze żeby synuś był zdrowy. I chce wierzyć że tak będzie najlepiej. że tak ma być.

  17. No Mafka to pięknie :)

    Anja dziękuje za śmigiełko :) i już opowiadam, bo będę miała cc jak ty.

    Dzisiaj miałam ponowną wizytę u ordynatora i okazało się że mój klops wg usg waży już 4250g!
    Także nawet ordynator, choć kręcił nosem nie chciał ryzykować i wystawił mi skierowanie na cc.
    W czwartek mam się stawić na oddzia, na czczo w razie w, ale nie wiem jeszcze kiedy mi cc zrobią, bo zależy od tego jak mają rozpisane operacje, a plan będzie dopiero w czwartek. Tak więc w grę wchodzi albo czwartek, albo piątek, albo w ostateczności poniedziałek. Chociaż nie chciałabym leżeć bezsensownie przez weekend w szpitalu, no ale to będziemy najwyżej myśleć później. Ciesze się że już mojego synka niedługo utulę :36_2_53:

    A gdyby się zaczęło samo- też cc.

    Mam tylko nadzieję że żadne komplikacje mi się nie pojawią, przy tych moich wcześniejszych przejściach... No ale trzeba być dobrej myśli.

  18. MAFKA gratulacje!!!!

    Miałaś poczekać na mnie, ojjj ty. Czekamy na relacje, a właściwie to chyba już tylko ja czekam bo jedyna coś czuje jestem nierozpakowana. I jak narazie nic nie wskazuje żebym się miała rozpakować.

    Ardhara ja już tyle miałam tych objawów że przestałam się łudzić. Najlepiej nie myśleć i robić swoje.

  19. Ardhara ja też przy I porodzie nie zauważyłam kryzysu 7 cm. Jejku jak ci zazdroszczę tak szybkiego porodu, sama się o niego modlę... :angel1:

    Powiedz czy miałaś może na końcówce takie straszne kłucia pachwin? Ja dzisiaj odczuwam to baaaardzo dotkliwie zwłaszcza jak chodzę, baardzo dokuczliwe to jest i bolesne też. Zastanawiam się cóż to oznacza, może miednica się bardziej rozchodzi?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...