-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez dada
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7
-
Starania po poronieniach - co zrobić by donosić kolejną ciążę?
dada odpowiedział(a) na amirian temat w W oczekiwaniu na bociana
Jak tam Wasze samopoczucia ? Niepokoi mnie Wasze milczenie... Aniusia992 odezwij się. Martek73 piękne kwiatuszki, to pod Twoim domkiem? Ja marzę chciaż o działeczce i chyba będę musiała coś wykombinować, żeby mieć swój skrwek ziemi na kwiaty... Póki co zajmuję się swoimi kwiatkami doniczkowymi, chyba zafunduje sobie przesadzanie, musze tylko kupić jakieś nowe ładne doniczki. Kiedyś wszystkie kwiaty zdychały, gdy były zdane na moja opiekę, a teraz niektóre tak mi się rozrosły pięknie, ze się nie spodziewałam... Wczoraj dużo czasu spędzilam w biurze zarządu wspólnoty mieszkaniowej. Od jakiegoś czasu angażuje sie po trochu w takie prace społeczne ;] ...i tak nic nie zagłuszy wewnętrznego cierpienia... chociaż przebywanie z ludźmi, którzy nie wiedzą o mim cierpieniu pomaga mi się nie rozklejać... Serdecznie Was pozdrawiam... piszcie co u Was ??? Życzę wszystkim miłego dnia i idę zrobić sobie jakieś śniadanko... potem może kawę... a potem chyba wybiorę się do koleżanki posiedzieć w towarzystwie, bo to też bardzo mi pomaga... Czekam na wieści od Was... zajrzę jeszcze dzisiaj... Forum też mi pomaga, zaglądam tu po kilka-kilkanaście razy dziennie... -
Starania po poronieniach - co zrobić by donosić kolejną ciążę?
dada odpowiedział(a) na amirian temat w W oczekiwaniu na bociana
...jakoś się trzymam, choć mam chwile strasznej rozpaczy... mąż bardzo mnie wspiera... jest czuły i wysłuchuje tego co mam do powiedzenia, do wypłakania... jestem miło zaskoczona jego postawą, bardzo mnie wspiera... mam nadzieję, że to, co nas właśnie dotknęło, ta strata zbliży nas bardziej do siebie... i będę dziękować Aniołkowi, że tak bardzo nas zbliżył mimo, że się nie narodził... może taka była jego misja... teraz codziennie walczę z czarnymi myślami... z myślami, które same cisną się go głowy "co moglam zrobić???" i wiem, że czasu nie cofne, stało się, nie mam wyboru -> muszę jakoś z tym żyć i nie zwariowac... postanowiłam się nie zadręczać, choć to trudne, bo zadręczaniem się i tak przecież nic już nie zmienię... widocznie tak miało być... teraz pozostaje mi tylko doczekać się wyniku badania histopatologicznego i kontroli lekarskiej, i mam nadzieję, że fizycznie wszystko będzie w porządku... mam nadzieję, że przebrniemy przez to wszystko i za jakiś czas uda nam się mieć jeszcze dziecko... dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, a szczególnie aniusia992 bo napisałaś mi naprawdę ważne rzeczy i to bardzo mi pomogło... -
dziękuję za post agnieszkab31... agnieszkab31Dada a gdzie cię skierowali do szpitala? na Warszawskiej (i w większości szpitali) niestety urodzenie dziecka jest po 22tc(martwego lub żywego) do 22tc jest poronienie Ja roniłam w 12tc(nie dostałam z polisy nic,bo to było poronienie) i w 23tc urodziłam przedwcześnie syncia(z PZU dostałam porodowe i za śmierć dziecka) wczytaj się dobrze w polise,bo ubezpieczenia różnie interpretują śmierć dziecka (tj wiek dziecka w łonie matki)co do wydania papierów bliźniaków do usc to takowych nie dostałam tłumaczenie szpitala j/w.z synem była zupełnie inna historia... pozdrawiam i zostawiam dla Waszych Aniołków ja byłam w Klinice na ul. M.C.Skłodowskiej... hm... mąż się dowiadywał u siebie, ale nie wiadomo, czy się zrozumiał tam z tym PANEM, który udzielał mu informacji /mam wątpliwości czy sie zrozumieli, bo to 2 mężczyzn, którzy nie zawsze mają pojęcie/ ja osobiście nie będę zabiegać o jakieś dokumenty, jeśli mi ich nie wydadzą... na pewno dostanę wypis ze szpitala i wynik badania histopatologicznego. moje ubezpiczenie w AVIVIe "ubezpieczenie grupowe kontynuacja" ma jedynie zapis "śmierć dziecka", więc pewnie się nie zaliczę, ale zadzwonię do swojej konsultantki i się upewnie... cóż... trudno... pieniądze bardzo by się przydały, ale nie będę się domagać, bo i tak żadna kwota nie zrekompensuje mi straty... ale... skoro już o tym piszemy, to żeby złożyć taki wniosek o odszkodowanie, to jaki jest najważniejszy dokument? hm... mi i tak jest ciężko psychicznie po tym co się stało... zabieg zrobili mi w policzonym 10 tyg ciąży, ale ciąża miała wielkość jak w 7 tc więc lekarze stwierdzili, ze ciąża obumarła w 7 tc nie wiem, co mi napiszą w tej karcie informacyjnej... trochę tak nie mam głowy specjalnie teraz i wszelkie utrudnienia nie będą mi na rękę...
-
Starania po poronieniach - co zrobić by donosić kolejną ciążę?
dada odpowiedział(a) na amirian temat w W oczekiwaniu na bociana
jestem już w domu... zabieg miałam wczoraj wieczorem... poronienie trzeba było wywołać, bo nie miałam żadnych plamień ani nic... najgorzej przeżyłam czas przed zabiegiem. w każdym razie do ostatniej chwili miałam nadzieję, że stanie się cud, że przy ostatnim usg okaże się, że wszystko jest dobrze, że to jakaś pomyłka była fatalna... a jednak... jakoś się trzymam, zgrywam twardziela, rzadko się rozklejam... najgorsze są natrętne myśli, obrazy ze szpitala, te najgorsze momenty, które mi się przypominają niewiadomo kiedy... chyba wbrew pozorom mój mąż też bardzo to przeżył, choć początkowo nie widziałam, żeby jakoś szczególnie rozpaczał... jednak teraz chyba zdał se sprawę, że też coś stracił... kolejane starania wskazane za pół roku... ale na ten moment mam nawet jakąś awersję do męża, do zblizeń, w ogóle nie niedobrze mi sie robi jak myślę o zbliżeniu intymnym, ale to chyba normalne w takiej sytuacji(?) mam tez taką jedną myśl, która mnie dręczy... nie wiem, czy któraś z Was też tak miała... strasznie dręczy mnie myśl, co się stało z płodem, u mnie miał on 24 mm, zadręczam się tym, czy przypadkiem nie spłyną mi przy siusianiu do sedesu, czy to co widziałam w basenie, a siostra nazwała "trofoblastem", czy przy łyżeczkowaniu...(?) staram się odsuwać od siebie te myśli, ale one są silniejsze i same pchają mi się do głowy i mam straszne poczucie winy, że mogło być tak, że przy siusianiu właśnie to co mi wypłynęło to było to, choć przyglądałam sie temu "trofoblastowi" i właśnie przypominało to trochę płód... przepraszam, że opisuję Wam tak szczegółowo, ale właśnie to najbardziej nie daje mi spokoju... dobranoc... -
Starania po poronieniach - co zrobić by donosić kolejną ciążę?
dada odpowiedział(a) na amirian temat w W oczekiwaniu na bociana
witajcie mi wczoraj lekarz stwierdził "ciążę obumarłą" powiedział, że "24 mm... brak tętna..." jutro jadę do kliniki w Białymstoku i boję się tego, co mnie czeka, co będzie dalej... strasznie się boję... brak mi słów... -
witam... ja wczoraj usłyszałam "24 mm, ciąża obumarła, skierowanie do szpitala"... bardzo się boję zabiegu... chodziłam do lekarza państwowo, ale dzisiaj byłam u specjalisty, który dał mi skierowanie do kliniki w Białymstoku... powiedziałam mu wprost, że chcę się upewnić i że nie chce mieć zabiegu w miejskim szpitalu u siebie w mieście. tak więc jutro jadę do Białegostoku, tam ma mnie dokładnie zbadać i padną ostateczne słowa... ten lekarz, co byłam dzisiaj powiedział mi, że albo wypisze mi leki i wróce do domu, albo zostanę w szpitalu... boję się... dopiero jak teraz Was poczytałam, dowiedziałam się, że może przepisać mi coś poronnego, że poronie w domu wtedy... ja miałam maleniuśką nadzieję, że słowa o wypisaniu recepty dotyczą leczenia torbieli, którą mi wykrył przy okazji... że może podważył diagnozę poprzedniego lekarza... noa ale cóż... wszystko okaże się jutro... nie wiedziałam, że tak wczesna ciąża jest już traktowana jako urodzenie martwego dziecka, czy jest to jednoznaczne ze "śmiercią dziecka"? bo jestem bezrobotna i w polisie ubezpieczeniowej mam napisane "z tytułu śmierci dziecka"... może bardzo chłodno to opisałam... ale po prostu już chyba swoje wyryczałam... płaczę, jak tylko zaczynam o tym mówić i nazywać po imieniu to, co właśnie się dzieje... hm
-
Justi24 Anja dziękuję za zainteresowanie... "24mm, brak tętna, ciąża martwa, skierowanie do szpitala"... strasznie się boję zabiegu... jutro idę prywatnie do specjalisty, który przyjeżdża do mojego miasta z kliniki w Białymstoku... wolę miec zabieg w klinice niż w miejskim szpitalu... nie mogę uwierzyć, że mnie to spotyka... życzę powodzenia Wam wszystkim... trzymajcie się... pozdrawiam... fajny wysyp na kwiecień się szykuje, same fajne dziewczyny z Was, było mi bardzo miło być tu z Wami na tym forum... nie będę się kasować... pewnie jeszcze czasem zajrzę... buziaczki...
-
a jak jest u Was dziewczyny, które mają już dzieci? czujecie się tak samo, jak przy pierwszej ciąży jeśli chodzio objawy i samopoczucie???
-
malenka21czesc dziewczynki jak sie czujecie??ja nawet dobrze ale czasem w lazience laduje i tego mam dosc czekam na wasze odpowiedzi współczuję i mam nadzieję, że Ci przejdzie za jakiś czas... a czy teraz czujesz się tak jak w pierwszej ciąży czy inaczej? bo ja właściwinie podobnie czuję się teraz jak w pierwszej ciąży...
-
u mnie ważny dzień jutro -> rano idziemy z synem na rozpoczęcie roku szkolnego, a popołudniu idę do swojego lekarza. mam wrażenie, że mało w nim profesjonalizmu... nie jestem usatysfakcjonowana... dlatego też w czwartek idę do prywatnego lekarza bo pewnie Anja masz rację, że lepiej przebadać się na lepszym sprzęcie, a tam na pewno jest lepsza aparatura do zrobienia usg. a i lekarz przyjeżdża z kliniki z innego miasta. tak strasznie się boję... choć muszę przyznać, że czuję się teraz wyjątkowo dobrze fizycznie. tylko śpiaca jestem jakaś... za to mąz strasznie działa mi na nerwy... mam go dośc i momentami nie mogę na niego patrzeć ani go słuchać(!) serdecznie pozdrawiam i życzę miłego dzionka, oby nie takiego jak u mnie ;)
-
Mamy, które nie pracują, zajmują się dziećmi i domem - zapraszam
dada odpowiedział(a) na Edzia temat w Kącik dla mam
no tak każda z nas ma swoje osobiste okoliczności życiowe i postepuje jak uważa... moje okoliczności życiowe sprawiły, że nie dostanę pracy za szybko, jeśli wszystko będzie dobrze z moją ciążą -> trzymajcie kciuki :) napisałam, że zaszłam teraz w ciążę, "w najmniej odpowiednim momencie, bo nie pracuję", ale przyznam Wam się tutaj, że bardzo się z tego powodu cieszę, bo wolę jak najdłużej zajmować się dziećmi i nie wyobrażam sobie zatrudniania opiekunki do niemowlaka... no... zalezy jeszcze ile godzin dziennie się pracuje. ostatnia moja praca jak latałam na 3 zmiany to się namęczyłam, a syna prawie nie widywałam. to było straszne... :] teraz Dawid idzie do szkolnej zerówki, więc tym bardziej nie wyobrażam sobie, żebym tyle pracowała. ja to bym chciałam posiedzieć w domu z dziećmi zanim drugie /daj Boże/ dziecko nie urośnie na tyle, że będzie mogło iśc do przedszkola. najbardziej martwi mnie to, że inne zdanie na ten temat ma mój mąż. nawet dzisiaj wspomniał mi, że "gdybym poszła do pracy i zarabiała z 2ooo a mi się wcale nie spieszy do roboty w domu jest wystarczająco dużo pracy i jest to bardzo ważna inwestycja. serdecznie pozdrawiam -
Witaj miło agusia1 Witajcie wszystkie mamuśki :) ja czuję się całkiem dobrze, brzuch mi już nie dokucza, ale też z tym apetytem to tak różnie... rano muszę się pilnować, żeby zjeść normalne śniadanie, bo żyłam długo bez śniadania i może dlatego zbuntował mi się układ pokarmowy :] stąd mam te problemy... rano ledwo się zwlekam z łóżka... w ciągu dnia kręci mi się w głowie, trochę tak jakbym była śpiąca. jedyne co mnie męczy tak naprawdę to oczekiwanie i strach przed wizytą -> czy usłyszę tętno...(?) staram się myśleć pozytywnie, żyję nadzieją, ale momentami jestem przerażona... dzisiaj byłam z mężem i synem na grzybkach i nazbieralismy całe wiadro podgrzybków i innych, więc wieczór mam z głowy -> tzn. kuchnia... cóż... trochę poświęcenia, ale potem jaka miła wyżerka i te pochwały... ooooooooooo ;) serdeczne pozdrowionka z kuchni :*
-
Mamy, które nie pracują, zajmują się dziećmi i domem - zapraszam
dada odpowiedział(a) na Edzia temat w Kącik dla mam
agusia20112Witam Cię DADA a czemu to jesteś smutna ? -
Mamy, które nie pracują, zajmują się dziećmi i domem - zapraszam
dada odpowiedział(a) na Edzia temat w Kącik dla mam
ja mam trochę skomplikowaną sytuację... od jakiegoś czasu też nie pracuję, nie miałam nigdy stałej pracy... syna urodziłam będąc na studiach jako panienka. niestety gdy miał 2 miesiące zostałam samotną matką. udało mi się skończyć studia, a gdy mały miał 2,5 roku poszłam do pracy na pół roku stażu, potem przez rok pracowałam na umowie, i w tym czasie zaczęłam spotykać się z moim na dzień dzisiejszy mężem. zaręczyliśmy się, zaraz wzięliśmy cywilniak i podjęliśmy decyzję o przeprowadzce do innego miasta. przez cały ten czas od samotnego macierzyństwa po przeprowadzkę bujałam się w sądzie, a to o alimenty a to o ograniczenie władzy rodzicielskiej, aż w końcu o przysposobienie. miałam przeprawę życia, ale się udało. po przeprowadzce miałam dwie umowy o pracę rok po roku, jedna i druga była zastępstwem. staraliśmy się długo o drugie dziecko, i oczywiście dostaliśmy szansę, nadzieję w najmniej odpowiednim czasie, czyli gdy w ogóle nie pracuję... podoba mi się bycie "panią domu", ale coś mój mąż nie do końca jest zadowolony. mam wrażenie, że w ogóle jest niezadowolony i jest mi przykro, bo uważam, że po tych wyczynach, które poczyniłam już w swoim zyciu należy mi się trochę spokojnego życia... teraz bujam się z obowiązkami domowymi, w których z resztą mąż często mnie wyręcza nie wiem do końca czemu często mam poczucie winy, że nie pracuję i mój mąż wcale mnie nie wyprowadza z błędu... tak to wygląda u mnie... serdecznie pozdrawiam wszystkie Mamy, które nie pracują, a raczej pracują w bardzo ważnym miejscu, gdzie dochody są bezcenne -
koko82eeedytkakoko82Dada podziękowania możesz przyznać klikając na guziczek - Dziękuję, który znajduje się w prawym dolnym rogu w każdym nowym poscie forumowiczki. Tam jest po kolei - Cytuj, multi wył, szybka dop. i Dziekuje. Też tego nie wiedzialam do dzisiaj :)Pozdrawiam a ja nie mam takiej opcji :( Hmm, dziwne. Guziczka na pewno nie ma jak się nie jest zalogowanym. Może trzeba gdzieś w ustawieniach pogrzebać. no na pewno nie zobaczysz tej opcji w swoim poście... trzeba patrzeć na te opcje w czyimś poście... chyba dlatego i ja nie widziałam tej opcji... miłego dnia i do zobaczenia :)
-
koko82Dada podziękowania możesz przyznać klikając na guziczek - Dziękuję, który znajduje się w prawym dolnym rogu w każdym nowym poscie forumowiczki. Tam jest po kolei - Cytuj, multi wył, szybka dop. i Dziekuje. Też tego nie wiedzialam do dzisiaj :)Pozdrawiam łoł rzeczywiście dzięki...
-
...mam jeszcze pytanie nie związane z ciążą... jak się wysyła podziękowanie za post, bo ja nie umiem...
-
Ja właśnie oczyszczam grzybki, bo troszkę nazbierałam dzisiaj... no i może nawet kilka słoiczków zrobię... może na pierogi starczy... ;) Spacer po lesie dobrze mi zrobił, choć rzeczywiście dość często kręciło mi się w głowie. przedwczoraj nie mogłam w ogóle zasnąć i tak się przekładałam z boku na bok... za to wczoraj dobrze mi się zasnęło. rano wstałam zrobić synkowi śniadanie i zasnęłam po wspólnym oglądaniu "Klubu Myszki Miki" :) i nawet moi mężczyżni dali mi pospać do 11.30 a co do imienia... to ja chciałabym córcię nazwać Emilia, ale mój mąż coś nie bardzo, coś przebąkiwał, że mu się Patrycja podoba. w razie gdyby miał być syn, to nawet nie rozmawialiśmy - chyba dlatego, że bardzo wierzymy, że to będzie dziewczynka jak już... ;) mi osobiście podoba się dla chłopca Dariusz, a mamy już prawie 7-letniego Dawida. ale jakby nie patrzeć, na podjęcie ostatecznej decyzji mamy jeszcze trochę czasu nie :)
-
AnjaTo tylko ja nie mam ochoty na ogórki kiszone? Za to pierogi mogłabym wcinać killogramami, i popijać nektarem pomarańczowym, bo tylko to pije ostatnio. Dada Zobaczysz, na pewno wszystko się dobrze ułoży :) Kochana mnie na widok ogórków kiszonych odrzuca Mam wielką ochotę na ciasto jakieś domowe i dzisiaj chyba upiekę cosik :) a jeśli chodzi o pierogi......... -> to też jedno z moich ulubionych dań, najbardziej lubie domowej roboty, takie pierogi mojej babci... mniammmmmmm... chodzi mi po głowie, żebym sama zrobiła... teraz jeździmy na grzyby i strasznie mi się chce takich z grzybami... ale narobiłam sobie smaka ;) a jeśli chodzi o mnie, to boję się po prostu cieszyć ciążą, bo boję się strasznie rozczarowania... choć z całego serca pragnę, żeby wszystko było dobrze... mój mąż chyba mocno wierzy, że wszystko jeszcze będzie dobrze, bo dzisiaj zaszedł z synem do sklepu dziecięcego i oglądał ceny wózków i łóżeczek... dziwnie mi się zrobiło, jak to zauważyłam, bo sama nie wierzę tak do końca, że wszystko będzie dobrze, ale może nie słusznie... pozdrawiam Was wszystkie...
-
hej dziewczyny... dzisiaj rozmawiałam z moją siostrą cioteczną... powiedziała mi, że miała tak samo i że za kilka tygodni pokazało się serduszko i je usłyszała. było tak ponieważ miała bardzo nieregularne cykle, więc podobnie jak i ja... koleżanka też mnie tak pocieszała, że może zarodek jest jeszcze malutki... karmię się nadzieją, staram się myśleć pozytywnie, choć wciąż nie mogę się cieszyć... martwię się, boję się... muszę czekać do następnej środy i czwartku; wybieram się też prywatnie do lekarza. brzuch mnie jakoś nie boli, bo jem lekkostrawne jedzenie... czasami coś mnie zakuje... piersi pobolewają, czasami miewam zawroty głowy... i czasem mam chyba nerwobóle chyba, bo to taki ucisk w klatce piersiowej, ale przechodzi... łykam witaminy... uspokoiłam się trochę, bo wczoraj czułam się strasznie po tej wizycie, gdy nie słychać było tętna... czekam... czekam... czekam... czekam... pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i bardzo dziękuję za słowa otuchy i wsparcie :*
-
Madzia86 bardzo mi miło, że trafiłam na tak sympatyczne forum... ale ja nie podam, w którym jestem tygodniu, bo dzisiaj lekarz nie znalazł tętna dziecka :( jestem podłamana... kazał mi przyjść za tydzień, bo że może zaszłam w ciążę później niż policzyliśmy tygodnie... to jest ta optymistyczna wersja... nie mam plamień... strasznie mi dziwnie... jeśli nie odezwę się za jakiś czas, to będzie znaczyło, że jestem w gorszej sytuacji niestety... przepraszam, że napisałam o tym, bo to nie wesołe i nie chcę siać paniki... to wspaniałe, że u Was słychać tętno Zyczę Wam wszystkiego dobrego Trzymajcie za mnie kciuki... bo nadzieja umiera ostatnia...
-
ja też mam ten problem... rozmawiałam z koleżankami, które są mamusiami i też tak miały w ciąży, że chłopa to najlepiej za drzwi wystawić... ;) ja oprócz tego, że nerwowa się zrobiłam, to w dodatku jeszcze płaczliwa i to dopiero jest dla mnie straszne... z byle powodu się pobeczę, gdzie normalnie bardzo trudno było mnie doprowadzić do łez. też chciałabym, żeby mi to minęło już szybciej, ale cóż -> taka nasza natura i sprawka hormonów w ciąży. chyba powinnyśmy dać sobie prawo do takich zachowań i mieć nadzieję, że ci nasi mężczyźni nie zechcą sami się za drzwi wystawić ;) a z drugiej strony rzeczywiście nie powinnyśmy się tak denerwować, bo to w ciąży nie wskazane. pamiętam, że jak byłam w ciąży 7 lat temu, to trafiłam do szpitala w 7 miesiącu właśnie dlatego, że dostałam skurczy z nerwów... tak też leżałam tam prawie miesiąc i i tak urodziłam za wcześnie... trzeba wyluzować... dodam, że powód moich nerwów był naprawdę błahy, bo jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia zdenerwowało mnie, że małolaci strzelali petardami pod moim oknem, a ja nie mogła się uczyć... pozdrawiam i życzę Wam i sobie wytrwałości
-
...ale ja mam ten problem mimo, że dziecko ma już prawie 7 lat... a teraz jestem znowu w ciąży... i też się obawiam co to będzie... brałam fajny środek Merz Spezial z apetki ale nie wiem, czy można to brać w ciąży... w każdym razie wiem, że należy brać witaminy systematycznie i przez dłuższy czas - jakieś 3 miesiące, żeby można było odczuć efekt. Serdecznie pozdrawiam.
-
Justi24Dziewczyny dzisiaj miałam pierwszą zachciankę i nie udało mi się jej spełnić buuuuu... Byłam z Zosią na spacerze i zamarzył mi się serek ziarnisty z pomidorem i ogórkiem, kupiłam serek i miałam iść po warzywa na ryneczek a tu tak ,luną deszcz, że musiała uciekać do domu:(((i skończyło się na samym serku....może jutro się uda:) jutro znów jest dzień o ile nie będziesz miała innej zachcianki ;) ja nie znoszę na ogół soku pomidorowego, a to moja ostatnia zaskakująca zachcianka w ciąży :) no i lody... nieodparta zachcianka na lody.... i sok ananasowy... to musi być dziewczynka ;)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7