dzisiaj byłam u ginekologa i okazało się, że mam torbiel 4cm na lewym jajniku i że jestem w ciąży... lekarz policzył mi, że to ósmy tydzień, a płód wygląda na 4-5... ja gdy sama liczyłam to wyszło mi, że to może być raczej piąty tydzień... jednak po badaniu stwierdził, że za tydzień znowu musi mnie obejrzeć, czy płód się rozwija i czy torbiel rośnie czy nie. przedstawił mi najgorszy scenariusz, ze może być tak, że ciąża nie jest prawidłowa. wcześniej inna lekarka leczyła mnie prywatnie - tzn. leczyła torbiel, która jest hormonalna stwierdziła, przyjmowałam luteinę, cykl mi się unormował i łup siup zaszłam w ciążę i nieszczęsna torbiel wróciła...
czytam tu na forach rózne doświadczenia kobiet. często czytam, że torbiele wchłaniają się ok ósmego tygodnia, bo pojawiają się wskutek wydzielania dużej ilości hormonów na początku ciąży.
mój problem jest też taki, że mnie moja torbiel boli. szczególnie boli gdy rano wstaję i zaczynam dużo chodzić. ja się bardzo stresuję tym. boję się tego bólu i że mi może pęknąć ta torbiel... jakaś masakra, co ja przeżywam...
na dodatek powiedział mi ten lekarz dzisiaj, że może być tak, że jajeczko samo się zagnieździło w macicy, bez plemnika... to wtedy może nastąpić samoistne poronienie lub trzeba będzie łyżeczkować...
w tym stresie, bardzo podświadomym z reszta będę czekać ten tydzień na kolejną wizytę...
zastanawiam się czy powinnam brać witaminy ciążowe, bo chyba głupio się zastanawiam... bo to chyba oczywiste, że jutro z rana powinnam zrobić zakupy w aptece.
czy ja się słusznie tak tym martwię...???