Skocz do zawartości
Forum

marta_89

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez marta_89

  1. marta_89

    Sierpień 2010

    Jak ja nienawidzę jak ktoś bierze coś mojego bez pytania!! No szlag mnie trafia!! Właśnie zobaczyłam przez okno moją siostrę paradującą w mojej pięknej ołówkowej białej spódnicy w czarne kwiaty :( Co z tego że chwilowo się w nią nie mieszczę??!! Aż mi się humor popsuł!! Może to głupie, ale naprawdę mi to na nerwy działa. Beti tak, moja mama poszła drugi raz, z warszawską pielgrzymką. Ale wygląda całkiem dobrze, bo w zeszłym roku, widziałam ją dopiero po kilku dniach, a i tak wyglądała koszmarnie... Mówi że teraz było lepiej. Lecę pod prysznic no i zrobić sobie kawkę mrożoną, bo jeszcze do kuchni nie dotarłam :)
  2. marta_89

    Sierpień 2010

    Matymko wszystkiego najlepszego dla męża :) I gratulacje dobicia do terminu :) Mój m dziś rano jak otworzył oczy to powiedział: "Dziś urodzisz, może jutro, ale nie nie, dziś" I głowa w poduszkę i dalej śpi :))))) Wariat :) Ale ja nic nie czuję, co mogło by przepowiadać tą magiczną chwilę. I mizerii jednak nie było, bo nie znalazłam w lodówce żadnego jogurtu ani śmietany, ale za to starłam marcheweczki i było na słodko :) Wróciła moja mama z pielgrzymki, taaaaaka wymęczona. I przywiozła mi takiego ładnego aniołka dla małej... Idę sobie trzasnąć kawkę mrożoną i wezmę się trochę za prasowanie.
  3. marta_89

    Sierpień 2010

    Roksiu maleńka super, uwielbiam takie maluszki :) Śliczna jest. Mi z moich planów manicure itp narazie nic nie wyszło bo dorwałam się do allegro, szukałam jakiś fajnych koszyków bambusowych i tak mi się zeszło, a teraz zmykam szykować obiad bo m się zapowiedział za godzinę. A tak właśnie zerknęłam w tv na transmisję uroczystości z Częstochowy i leje tam deszcz, wszyscy stoją pod parasolami, w pelerynach przeciwdeszczowych, więc kolejny argument na plus, że jednak zostalismy na miejscu. A ja na stopach noszę pedicure akrylowy, zawsze tak robię na lato i w tym roku też i cały czas go mam, zdejmować chyba nie będę, mam nadzieję że mnie nie pogonią w szpitalu... A u rąk krótko i bezbarwnie już od dłuższego czasu. I pierścionka i obrączki nie ma szans żebym ściągnęła, już nie teraz... Na obiadek - pierś z kurczaka, ziemniaczki, fasolka szparagowa i mizeria bo m sobie zażyczył.
  4. marta_89

    Sierpień 2010

    Puszku mnie też męczą upławy, mało to komfortowe, a też ostatnio jak by się nasiliły :/ I te mięśnie tak mnie nadal bolą, jak bym ostro ćwiczyła, hmm może z m, jak to mój przydomek by wskazywał, aaaaaale nieeeee... :) Wczoraj oboje padliśmy jak kawki, a dziś m już w pracy. Przyjedzie na obiadek i może go przycisnę :)) Wtedy będę wiedziała od jakiej gimnastyki mnie tak wszystko boli :)) Chyba zrobię sobie manicure, tak tak, posprzątam w pokoju i zrobię manicure :)
  5. marta_89

    Sierpień 2010

    Kurko dobrze że ludzie jacyś tacy wyluzowani na tej izbie, i rozładowywali stresy i napięcie śmiechem, bo czasami to się tacy trafiają, że szkoda gadać. Udają umierających a cała służba zdrowia ma i tak ich gdzieś, ciśnienia wszystkim buzują. Jak w zimę pojechałam na izbę przyjęć z moją siostrą bo traciła przytomność i "odjeżdżała" z minuty na minutę to lekarz stwierdził że jest epidemia rota wirusa i to pewnie to. No dobra, ale może coś byście zrobili!!!!! Stwierdzili że mam sama wziąć wózek (!!!) z końca korytarza (naprawdę dłuuuugiego), przyprowadzić na izbę i zawieźć siostrę do łazienki bo skoro to rota to będzie z niej leciało górą i dołem. Obok mnie stały trzy pielęgniarki i sanitariusz, a musiałam iść sama. No dobra poszłam po ten wózek, ważył chyba z 50 kilo, wróciłam na tą izbę a oni do mnie że proszę posadzić siostrę na wózek i zawieźć do wc bo zabrudzi salę. Nawet mi jej posadzić nie chcieli!!!! A ona waży około 90 kg, przelewała mi się przez ręce, tak jak bym śpiącego chciała posadzić. I oni tak wszyscy stali i się patrzyli a ja się z nią szarpałam. Jako tako posadziłam ją na ten wózek i cały ten ciężar starego przedwojennego chyba wózka plus mojej siostry sama musiałam zaprowadzić do wc. Ledwo ten złom jechał. Pan sanitariusz szedł obok mnie, no bo musiał mi pokazać gdzie jest wc, ale mi nie pomógł nawet centymetra. Poprosiłam czy może mi ją zsadzić z wózka na ubikację, to powiedział że on nie może wchodzić do środka!!!!!!! No ręce mi opadły. To była toaleta dla niepełnosprawnych więc chociaż jeden plus że było tam dużo miejsca i mogłam jakoś manewrować. W końcu mi się udało. Moja Aśka wymamrotała żeby jej kark i plecy polać wodą, więc po około pół godzinie chlapania zimną wodą zaczynała "wracać" do siebie. Odzyskała czucie i wład w nogach i rękach. Nikt nawet do nas nie zapukał przez te pół godziny!! A była noc i było mało ludzi na izbie. No dobra usiadła już sama na ten wózek i pojechałam z nią spowrotem na tą salę na izbę. Pani pielęgniarka wyskoczyła do mnie z mordą że dlaczego tutaj przyjechaliśmy skoro u siebie też mamy szpital (ale nie ma izby), no więc mówię że u nas są tylko sale do leżenia, a nagła pomoc zawsze była w tym szpitalu, a ona do mnie że to się zmieniło. Rejonizacji już dawno nie ma i jak by ktoś chciał to z Honolulu mógłby do tego szpitala przychać stara czarownico leniwa!! Tak jej miałam powiedzieć, ale się ugryzłam w język. Podłączyła wkońcu po wielu komentarzach kroplówkę i kazała jechać do szpitala w naszym miasteczku, żeby oni zdecydowali czy to się kwalifikuje do hospitalizacji czy nie. Bo ona nie wie!!!! Pojechaliśmy, a zanim dzwonkiem obudziliśmy następną panią pielęgniarkę, już u nas w szpitalu, minęło z 15 minut!!!!! Pani była wielce oburzona że tamten szpital nas odesłał i zawracają głowę innym zamiast sami udzielić pomocy. No bo biedna nie mogła pospać!!!!! Nienawidzę szpitali i takich ludzi co pracują jak za karę!!! Poszła w końcu "poszukać lekarza" czyt. obudzić, bo też miał mocno zaspane oczy i zdecydowali że ją położą. A ja wróciłam do domu i modliłam się żeby nigdy w życiu nie leżeć w szpitalu. Ale się napisałam..... :) Beti z wyjazdu zrezygnowaliśmy, bo m jak wczoraj wracał z pracy i widział co się dzieje na trasie w kierunku Częstochowy to stwierdził że to bez sensu, podobno były takie korki. I co z tego że niby od nas to jest jakieś 250 km, jeśli mielibyśmy utknąć w korku i stać i się gotować, nie mówiąc już o tym co będzie się działo dziś jak wszyscy będą wracać popołudniu i wieczorem w stronę Warszawy. U nas jest dziś taaaaaka wielka impreza plenerowa, taki festyn na mieście, z okazji rocznicy bitwy warszawskiej (co roku 15 sierpnia tak jest) więc może się wybierzemy wieczorkiem na spacer, Łzy mają koncert, złapię łyczka jakiegoś piwka od m i obszamię może jakiegoś gofra i wrócimy :) Na karuzelach w tym roku nie poszaleję :) Ciut lepiej się już czuję, ale trochę niepokoi mnie fakt że mała się dziś bardzo mało rusza. W sumie to tylko raz poczułam takie bulgotanie i więcej nie :( Oooooo teraz też się ciut poruszyła...
  6. marta_89

    Sierpień 2010

    Amisiu nie denerwuj się, rozumiem że stresu w takiej chwili nie da się uniknąć, ale trzymaj się. Wszystkiego najlepszego dla synka, niech szybko wraca do pełni zdrówka i sił. Kurko 6 godz??!! To co oni tam z Tobą robili?? Ja mam iść na izbę w środę na ktg, bo mój prywatny gin ma urlop i tak się teraz zastanawiam jak to zrobić szybko i sprawnie, żeby tam nie koczować pół dnia. Karolineczko niewiem kiedy to wstawiłaś, ale ja dopiero zauważyłam, masz prześliczne zdjęcie na suwaczku z m. Wiecie co, jakoś tak żle się czuję. Kręci mi się w głowie, nie mogę spać ani leżeć. Biorę się za sprzątanie/ogarnianie pokoju i mam jeszcze zlew naczyń do zmycia. Zaczyna wychodzić słońce i zaraz znów będzie parówa :/ W nocy była konkretna burza, ale to i tak nic nie pomogło, duszno jest i zero wiatru :/ Boli mnie każdy mięsień, z każdym ruchem odczuwam ból... Czuję się tak jak bym w każdym centymetrze ciała miała zakwas :(
  7. marta_89

    Sierpień 2010

    Kurcze i co takie dzieci "wynoszą" ze swoich domów?? Jaki mają system wartości... Co umieją, koszmar!!!! Widziałyście jaki mi opis trzasneli pod suwaczkiem??? :) To jest to :))))))))))
  8. marta_89

    Sierpień 2010

    O mojej kuzynce mogę Wam kochane pisać i pisać i tak pewnie nie uwierzycie w połowę, bo my jako rodzina mamy newsy serwowane po trochu i łatwiej nam się w tym odnajdywać, ale opiszę Wam co nie co. Tak więc ona po ślubie jest 10 lat. Ma 5-cio letnią córkę, z mężem, która uczona jest że tylko z zary, hm-u i ca ciuchy, są coś warte i ma kupione z reguły po 1/4 danej kolekcji. A jak jej się coś nie podoba, a mamie tak, to zaraz jest argument: "A Klaudia z przedszkola napewno będzie miała taką sukienkę", na co córka mojej kuzynki odpowiada: "No dobra, to kup". Autentycznie!!! Słowo Wam daję, kilka tygodni temu byłam z nią w jakimś centrum, to chwilami wstydziłam się że jesteśmy razem!! Ojciec tej małej - mój szwagier, jest w miarę ok, próbuje ją czegoś nauczyć, np pacierza przed snem, albo jak się przeżegnać, a moja kuzynka się burzy że on chce zrobić z małej c*** (taki damski narząd). Ona ma też drugie dziecko, 2-letnie, ale wcale nie ze swoim mężem, ale z . . . . . taadaam !!!!!! ze szwagrem swojego męża!! Tzn jej mąż ma siostrę i ta moja kuzynka puściła się że tak powiem brzydko właśnie z jej mężem... A żeby tego było mało, on wtedy w tym czasie miał ze swoją żoną 3-miesięczne dziecko. Czujecie to??!! Mieszkamy wszyscy w takim małym miasteczku i jaki to wstyd dla całej rodziny, tym bardziej że u nas to wogóle jakaś "moda na sukces" jest!! A później wszyscy się dziwią że ludzie gadają i komentują. Mnie to tam nie rusza, bo uważam że każdy ma swoje życie i żyje po swojemu, ale swoje zdanie wypowiedzieć mogę. Kiedyś Wam pisałam że na temat mojej rodziny to mogę pisać i pisać, codziennie nowy odcinek :)))) A wracając do mojej kuzynki, to mąż cały czas z nią jest, mieszka. Ona nigdy w życiu nie pracowała, nawet jednego dnia, bo ma bogatego tatusia, a teraz też tylko po to trzyma tego męża u siebie w domu, żeby mieć łatwy dochód. Ona ma jego kartę a on swojej pensji nie widział już kilka lat. I dziwicie się że się z nią spotykam??!! Nie mam wyjścia, bo ona przez tą swoją akcję straciła wszystkich znajomych i przychodzi nie proszona, bo nie ma z kim gadać. Ja jej daję do zrozumienia że mnie już kontakt z nią nie kręci, to powiedziała ostatnio swojemu ojcu, bratu mojego ojca, że ja się zrobiłam chamska i arogancka i koleguję się tylko z tymi, dzięki którym mogę mieć jakieś korzyści!! Idiotka! :) No ale z braku zajęcia różne rzeczy się pier**** :) Posprzątałam calutką kuchnię, ręce mi odpadają i plecy też. Raz mnie tak ścisnęło, jak by mi miało coś wypaść, jak bym się "otwierała", ale przeszło po chwili. Po za tym dobrze się czuję. Wykąpałam się i siedzę przed wiatrakiem. Mam taaaaaaaaaaki kosz prasowania i niewiem kiedy się do niego zabrać...
  9. marta_89

    Sierpień 2010

    Witam się i ja :) Troszkę późno dzisiaj, ale wyciągnęłam m na targ po jakieś owoce, pieczywko. Właśnie obszamałam jagodziankę :)) Jakoś tak opadłam z sił dzisiaj, ten upał mnie dobija, siedzę przed wiatrakiem i ledwo w klawiaturę stukam. Do tego jeszcze taaaak mnie bolą dłonie po tym wczorajszym szorowaniu, że każde stuknięcie w klawisz sprawia mi ból, jakieś takie jakby napompowane mam palce, każdy paliczek mnie boli :/ Wracając do mojej kuzynki i całej gromady tych dzieci, to ja też jestem zdania że dziecko zachowuje się tak, jak mu pozwalają rodzice. A te dzieci są wyjątkowo puszczone w samopas :/ Uwagi im nie można zwrócić, tylko mają na wszystko pozwolone, aby tylko nie ryczały. A mnie szlag trafia jak widzę jak dwulatek terroryzuje całą rodzinę, bo on chce np garnek do frytek z olejem, do zabawy!! Ostatnio chciał i wiecie co moja kuzynka zrobiła, dała mu oczywiście ten garnek z zimnym tłuszczem, a on go zaniósł do salonu na nowiutki kremowy dywan który kupiła może pół roku temu za 1500 zł. I takim sposobem ma dywan z mega plamą na środku po około litrze oleju :)) Głupia jest to ma :) Z takich ciekawych rzeczy to jeszcze np ostatnio się z nim bawiła w wyjmowanie brudnych majtek z kosza na bieliznę i noszenie na szyji, kto sobie więcej założy!! :)) Masakra jakaś :)) Puszku to ja takiego ubezpieczenia nie mam, niestety. Żadnych dodatkowych składek na nic nie płącę. A w sprawie tej wróżki, to niestety, tak jak mówię, niby w to nie wierzę, ale w pamięci to gdzieś tam siedzi :/ A w kwestii moich mini skurczyków i dziwnych zachowań brzucha, to dziś spokój, nic się nie dzieje. Absolutnie nic. A ja tu rodzić już chciałam, a tu d*** :/ :) Poświrowaliśmy z m troszkę w nocy, cziki cziki i te sprawy :) ale nic się u mnie nie przyspiesza póki co. Mam do pożądnego ogarnięcia kuchnię, ale niewiem czy wykrzesam tyle siły i czy moje ręcę dadzą radę. No i najważniejsze, dziś zaczynam 39 tydzień!!!!!!!!!!! :)) Bardzo się cieszę!!!!!
  10. marta_89

    Sierpień 2010

    Puszku ale to jest jakieś dodatkowe ubezpieczenie tak?? Nie takie podstawowe składki obowiązkowe jak każdy ma obowiązek odprowadzać, dobrze rozumiem???? Więc mi się chyba taka kasa nie należy. Bo ja żadnego dodatkowego ubezpieczenia nie mam. W sprawie naszego wyjazdu z m, to już byliśmy zdecydowani wyruszyć koło 4 nad ranem, ale stwierdziliśmy że pojedziemy dzień później, tylko na jeden dzień. Czyli jeszcze jutro normalnie będziemy, m pójdzie do drugiej pracy, a ja zrobię coś pożytecznego w domu póki mamy nie ma :) i w nocy jutro sobie wyruszymy do Częstochowy i wrócimy wieczorem w niedzielę. Moja kuzynka (ta od tych rozwydrzonych dzieci) była dziś u wróżki (!!!) i ta jej powiedziała że jakiś znajomy z jej kręgu o imieniu Paweł, musi na siebie uważać, bo może mieć wypadek. A mój m ma na imię Paweł :( :( :( Niby nie wierzę w takie rzeczy, ale gdzieś mi to tam będzie w głowie teraz siedziało :( Przyszła dziś do nas na pół godziny z 4 dzieci (dwójką swoich - 5 i 2 lata, bratanicą - 3 lata i córką sąsiadów - 9 lat) i jak zwykle nasz pokój - tak jak by huragan przeszedł. Akurat kończyliśmy z m jeść obiad, no to oczywiście oni też chcą ryż!! Potem dorwali się do wiatraka i pstrykanie guzikami - najlepsza zabawa. Później lampka - włącza się ją przez pociągnięcie za taki metalowy pręcik na sznureczku, DELIKATNIE, no ale połączenie 6 małych rąk (tych młodszych) sprawiło że moja delikatna lampeczka aż trzeszczała. Póżniej dobrali się do łóżeczka małej a konkretnie do baldachimu no i już nie wytrzymałam!! Cała banda małych brudasów prosto z dworu wpadła mi do domu i robi burdel, ile można!!?? Musieli podotykać, poprzesuwać, poodsłąniać, w lewo i w prawo i tak każdy z nich :( masakra!! musiałam wyjść, bo myślałam że wybuchnę!!!! Dorwali się też do całego koszyka grzechotek i gryzaków, które dostałam, stoją sobie na komodzie, a przy niej na podłodze stoją dwie torby otwarte w trakcie pakowania do szpitala, no to przecież po tych torbach zaczeli mi chodzić!! Nogi brudne, bo biegają od rana po kostce brukowej po podwórzu bez butów i teraz mi się tu trynią!! Jakiś szatan w tych dzieciach siedzi czy co??!! Jak jedno chce pić, to odrazu wszystkie. Stanęli pod oknem i drą gęby żeby im Maksia (mojego psa) pokazać, no jak jedno to i wszyscy! Po pół godziny, łeb jak sklep!!! :( Poszłam się wykąpać w pewnym momencie, bo miałam ich dość, a te ancymony za mną, bo oni chcą popatrzeć!! :) Oni wręcz muszą, bo oni brzuch muszą poobserwować!! :) Na szczęście jak wyszłam z łazienki to ich już nie było... A ja zawsze chciałam mieć tak trójeczkę dzieci... :/ No ale jak wszystkie takie są, to ja wysiadam :(
  11. marta_89

    Sierpień 2010

    Karolineczko, Puszku polecam "Pamiętnik pisany miłością" świetna książka, przeczytałam ją już kilka razy i zawsze budzi we mnie takie emocje że po pewnym czasie do niej wracam. A właśnie, chyba ją komuś pożyczyłam :/ Tylko komu??!! Ale mi mała jeżdzi w brzuchu!! Leży tylko po jednej stronie i się wypina pleckami albo dupcią a mój brzuch wygląda jak ufo!! :)) Co i raz mam te dziwne skurcze, jak by mi miało zaraz coś wypaść i taaaak mi się brzuch stawia jak stoję albo chodzę. Żeby wasza ustalona kolejność troszkę się nie pozmieniała przez to moje sprzątanie :))))
  12. marta_89

    Sierpień 2010

    Aaaaaaaaale się narobiłam :( Padam na ryj za przeproszeniem. Wyczyściłam każdy centymetr łazienki i wc na parterze. Masakra, jaka tam glazura była zakurzona, tak to niby tego nie widać było, ale teraz jak się tam wchodzi to aż błyszczy. Muszę teraz kupić jakieś dodatki fajne, może w przyszłym tyg zrobię skok na IKEĘ i zaprezentuję Wam moje dzieło. Myłam glazurę i terakotę Ajaxem o zapachu dzikich kwiatów, taki czerwony, śliczny jest, polecam!! Karolineczko bardzo ładnie wyglądasz. Ja zaczynam mieć wrażenie że puchnie mi twarz i nie wyglądam już tak korzystnie jak do tej pory. Chociaż może to przez te upały. Ani mi się makijażu nie chce robić ani stroić, najchętniej to nie wychodziłabym z domu, bo tak to sobie śmigam w gacich i bluzce i prysznicuję się 4 razy na dzień :) I to mi bardziej odpowiada niż jakieś zakupy czy coś. Tak sobie poodmaczałam ręce, że aż ciężko mi stukać w klawiaturę... :/ Puszku a te ubezpieczenie to trzeba mieć jakieś dodatkowe tak?? Bo nie wiem o czym piszecie?? Ja mam zwykłe ubezpieczenie, tzn odprowadzam składki do zus, a zatrudniona jestem w prywatnej firmie. To mnie to nie dotyczy tak???? Patreenko dzidzia jest przesłodka :)) I wydaje się być bardzo duża. Ile może ważyć?? Pozdrawiam Idę wstawić ryż, wziąć prysznic i zrobić surówkę do obiadu. Będę później.
  13. marta_89

    Sierpień 2010

    Wiecie co, siedzę teraz w fotelu i mam jakieś takie mini skurczyki, dość często... Praktycznie wogóle się nie ruszam, a mała fika koziołki i mnie boli mój DÓŁ jak ona tak mi jeździ. Biorę się chyba za tą łazienkę, użyję chemii takiej jaką znajdę w domu, nie będę latać do sklepu. Jak się narobię przy czyszczeniu całej tej glazury, terakoty, brodzika, umywalki, półek, ścian itp, to niewiem czy się ziści nasz plan wyjazdu. Mój m byłby niepocieszony... :/ No ale zobaczymy wieczorem. Puszku my jeśli byśmy się budowali, to u mnie na podwórku, bo ja mam kupe działki. Miałam i z przodu przed domem i z tyłu, za domem, ale tą część z przodu około 1000 m2 sprzedał mój ojciec rok temu, kasę wzioł w kieszeń i wyprowadził się, zrobił dzieciaka jakiejś lafiryndzie 20 lat młodszej no i sobie tak żyje teraz. A mi została ta część za domem. Tylko tu jest taka opcja że musielibyśmy stawiać coś jednospadowego. "Plecami" musielibyśmy się przytulić do działki brata ojca i pobudować jakiś domeczek na jedną stronę. Więc ja nie mam szans na taki fikuśny domek z różnymi bajerami, ale nie to jest najważniejsze. Dla mnie ogromnym szczęściem byłoby postawić cokolwiek, nawet narazie parter tylko i tam się przenieść chociażby do dwóch pokoi... Byłoby cudownie. Kurko mój m też pracuje w budowlance i niestety też znam ten ból, że niby pracuje do 16, a rzeczywiście siedzi dotąd aż nie skończy jakiegoś tam etapu, więc i do 17 i 18 i 20 czasem. Ale jest też tego plus, gdybyśmy się budowali, to całą wykończeniówkę, powoli to powoli, ale zrobiłby sam, z pomocą swojego brata i ojca pewnie... A to też droga do oszczędności. Finansowo trochę wsparłaby nas teściowa, bo ma małą działkę, którą obiecała że sprzeda jeśli chcielibyśmy się budować, więc to też ułatwienie jest.
  14. marta_89

    Sierpień 2010

    Puszku wszystkim się wydaje że praca w domu to nie praca, no bo co to jest, tam ogarnąć trochę, ale nie jeden by się nogami nakrył jak by miał tyle rzeczy w domu zrobić co kobieta. Chociaż w moim przypadku to właśnie kobiety mi nie pomagają, więc ich też to się tyczy, poprostu ktoś kto tego nie robi, nie jest w stanie sobie wyobrazić ile to kosztuje czasu, pracy, siły i energii, a efekty są najczęściej baaaaaaardzo krótkotrwałe :/ A wynająć mieszkanie to byłoby jakieś rozwiązanie, ale tak jak piszesz, też mamy takie zdanie, po co dorabiać najemcę, skoro za jakiś czas możemy być już na swoim, tzn bankowym, ale już bliżej swojego :) A narazie jeszcze będziemy się męczyć i szukać rozwiązań krótkodystansowych.
  15. marta_89

    Sierpień 2010

    Matymko cały czas biję się z myślami czy to aby nie za bardzo ryzykowne przedsięwzięcie ten wyjazd, tym bardziej że jest taaaaaak gorąco niemiłosiernie :/ A my nie mamy klimatyzacji w samochodzie. Ooooo mała ma czkawkę :) Tak mnie wczoraj waliła po żebrach że zastanawiałam się za co ta kara. Musiałam leżeć na płasko bo nie dało rady usiąść, tak mnie "prostowała" od środka. Jak by mi ktoś taaaaaaaaaaki wielki napompowany balon w środek wsadził. Amisiu niewiem właśnie co z tą podróżą. Niby nie przeraża mnie wizja ewentualnego porodu gdzieś tam, gdyby się coś takiego przydarzyło :)) Bo ja taka jestem postrzelona wariatka :)) Jedynym hamulcem dla mnie jest ta pogoda, bo nie lubię jak jest taaaaaaaak gorąco bo nie mam wtedy wystarczająco dużo energii do działania. Więc zobaczymy przez cały dzień jak to będzie. A w kwestii tej szyjki, to dobrze pamiętasz, mi się już od dobrego miesiąca skracała. Wiecie co, od przedwczoraj odczuwam takie coś, jak się mała kręci mocniej, to tak jak by mi się coś "otwierało". Tak jak by się od czegoś tam w środku odpychała i główką próbowała wypychać się na zewnątrz. Odczuwam duży ból wtedy i mam wrażenie że ja TAM się otwieram, rozszerzam. Ale to trwa dosłownie trzy cztery sekundy i po chwili spokój. Wczoraj poczułam to ze trzy razy, ale tak naprawdę konkretnie. O czym to może świadczyć?? Macie coś takiego???? Puszku nie chciał mi gin zbadać szyjki bo powiedział że już jestem na tym etapie że mogę rodzić w każdej chwili. Stwierdził chyba że nie mam już obowiązku jakiś ograniczeń ruchowych i cokolwiek bym nie robiła to małej nic nie zagraża. No ale mnie to nie uspokaja :/ Zrobili mi tylko to ktg, powiedział że wszystko pięknie ładnie i nawet mnie na następną wizytę kontrolną nie zapisał już do terminu, bo stwierdził że mogę urodzić wcześniej. Zła trochę jestem na siebie że go nie przycisnełam bardziej.
  16. marta_89

    Sierpień 2010

    Hej Mamusie :) Ja coś spać nie mogę. M pojechał do pracy, a ja siedzę z laptopem i nesquiki z mlekiem wcinam :) Jakoś tak niewiadomo jak się czuję... Pobolewa mnie brzuch i krzyż. Mam dziś do ogarnięcia tą łazienkę, ale chyba muszę iść do sklepu po jakiś dobry środek do czyszczenia, a nie bardzo mi się to uśmiecha :/ Jest 6 rano a już robi się duszno i gorąco, a wszystko i tak otwierają o 9, więc już będzie całkiem upał :/
  17. marta_89

    Sierpień 2010

    Kurka znam ten ból. Ja też siedzę w domu praktycznie od początku roku i wszyscy się tylko na mnie oglądają, no bo przecież ja nie mam nic do roboty to mogę sprzątać, prać, prasować, gotować... :/ Wkurza mnie to i się buntuję, a przez to mam średni kontakt z siostrami, bo one twierdzą że mi już odbiło przez tą ciążę bo im jakieś warunki dyktuję, albo mówię żeby coś zrobiły, i zaraz wielka obraza no bo przecież one mają tyyyle obowiązków praca itp, a ja żadnych, więc niby to ja się księżniczką zrobiłam. Tylko ja mam niesety troszkę więcej kątów, niż dwa pokoje w 300 metrowym domu :( plus do tego pomieszczenia gospodarcze (pralnia, buciarnia, kotłownia) i burdel jest generalnie wszędzie dookoła!! :(( Nikt po sobie nie sprząta, a jak jest burdel, to zaraz komentarze że ja nic nie robie. I zero wdzięczności za cokolwiek. Puszku masz rację, wolałabym jeden pokój z mężem i małą, malutkie mieszkanko, kawałek kuchni, łazienkę, ale swoje własne... To jest to!! Mój m chciałby zacząć coś budować na wiosnę, narazie jedną kondygnację, a z czasem dalej, ale skąd na to wziąć fundusze, nie mam pojęcia :/ A to chyba moje największe marzenie....
  18. marta_89

    Sierpień 2010

    Mi też tak kazał się przecież oszczędzać, nic nie robić, tylko leżeć i nie chodzić, nie stać, nie dźwigać, a jakoś spokojnie bez większego oszczędzania się mam już 38 tydzień i jakoś akcji brak, problemów odpukać też. Już chciałabym urodzić... Tak mnie zgaga męczy że już mi rennie przestaje pomagać :/ Ja to nie mam pojęcia czy u mnie jakieś rozwarcie jest czy nie ma??!!
  19. marta_89

    Sierpień 2010

    Beti malutka śliczna jest!! Mój m rzucił okiem przelotnie i aż się zaśmiał i powiedział że śliczna maleńka i ma duże stópki :)) Noooo to jak chłopaki na niej oczy zawieszają już teraz, to trzymaj się kobieto :))))) Puszku ja też wszystko prywatnie. W przyszłym tyg mam jechać do szpitala i zrobić ktg bo mój prywatny gin jedzie na urlop. Przynajmniej zaoszczędzę parę złotych. Wczoraj za samo ktg zapłaciłam 90 zł. A wracając do naszego tematu o nagłych porodach, to ciekawa jestem bardzo jak to u mnie będzie... Ale jakoś się nie boję. Mój m jeszcze mnie wyciąga na weekend teraz, stwierdził że zapakujemy moje dwie szpitalne torby do samochodu (jedną moją, drugą małej) i pojedziemy i gdzieś tam zawsze urodzę :)) W planach mamy Częstochowę i Wrocław, zobaczymy czy się uda :) Jeśli się jutro będę dobrze czuła to jutro w nocy wyjedziemy. Jak by nie było to ze 4 godz drogi do samej Częstochowy chyba będzie, tam spędzimy dzień i na wieczór do Wrocławia, do kuzynki m, a to też z 200 km będzie, no i wieczorem w niedzielę powrót. Z Wrocławia do Wawy też ze 400 km jest, więc niewiem czy nie porywamy się z motyką na słońce... Tym bardziej że mamy samochód bez klimy póki co niestety :/
  20. marta_89

    Sierpień 2010

    Beti byłam na mieście, pozałatwiałam troszkę spraw, ale jeszcze nie wszystko i byłam nad wodą z kuzynką, jej mężem i moim chrześniakiem. Podziabały mnie czerwone mrówki :/ Lecę obrać ziemniaki, bo m wraca z pracy i powiesić pranie, bo już trzy pralki się uprały a jeszcze nic nie powiesiłam. Miałam ambitny plan porządków w kuchni i łazience, ale chyba mi to dziś nie wypali, lenia jakiegoś złapałam. Najchętniej zdrzemnęłabym się, ale trzeba obiad zrobić, bo m zaraz do drugiej pracy będzie jechał, więc nie mam czasu na przestoje :)) Normalnie taki pomysł mi wpadł do głowy, żeby trochę przerobić jedną z łazienek u nas w domu, z której wogóle się nie korzysta i zrobić z niej taką tylko dla mnie i m. Trzeba tam wymienić lustro i słuchawkę prysznica i wszystko generalnie wyszorować, wprowadzić trochę ciepłego designu i byłoby miło... Muszę swojemu m przedstawić moją wizję :) Bo tak jak Wam już kiedyś pisałam, mieszkam z mamą i dwiema siostrami (24 i 16 lat) i korzystamy wszyscy z jednej łazienki, bo ta jest na piętrze na którym wszyscy śpimy, a ta druga jest na parterze i nikt tam nie chodzi. No i tą na górze w kółko sprzątam tylko ja, a nie mam siły latać po wszystkich i ogarniać za ich d***** za przeproszeniem :/ A wbrew pozorom, jak pięć osób weźmie prysznic rano i wieczorem to trochę tego sprzątania jest :/ Tak więc wprowadzam bunt i wolę delikatnie odnowić tamtą i chodzić po schodach na parter się kąpać, niż wiecznie sprzątać po wszystkich. Tak Wam się tu troszkę pożaliłam, ale co tam :)
  21. marta_89

    Sierpień 2010

    Witam się i ja :)) Mam zamiar iść "na miasto" i pozałatwiać różne sprawy poczta, bank, zakupy, ale u mnie taaaaaki żar się leje z nieba że niewiem czy się doczłapię 2 km w jedną stronę w taki upał :/ Matymko mój m ciąglę zmęczony i tylko praca i praca a jak wróci to pada na ryj i zanim zdąże pomyśleć że może by coś ten teges porobić, to on chrapie, a u niego na śpiocha się nie da, bo on śpi jak zabity. I miej tu człowieku dobry humor :/ Więc nie sądzę żeby wizja szybszego porodu była realna. Kurka też sobie "pomogę" prasowaniem :)) A nóż może coś zadziała :)) Wstawiłam już pranie, zostały jeszcze dwa, pójdę pozałatwiać wszystkie sprawy, a jak wrócę mam do posprzątania łazienkę i kuchnię. Pomęczę się trochę i jak to pan gin powiedział mogę rodzić w każdej chwili. Puszku a czemu Ty się obawiasz nagłej akcji porodowej???? Ja to bym chciała żeby mnie tak złapało, jechać, bum i jest maluch :)) Chociaż moja teściowa jak rodziła 25 lat temu (no to nie 50, czy 60, bo wtedy to była norma) to nie zdążyła do szpitala, tak szybko jej się wszystko rozwinęło i urodziła siostrę mojego m w łazience normalnie w domu :)
  22. marta_89

    Sierpień 2010

    Puszku ja to mogę mieć "za dużą górę", bo domniemane półtora metra w biuście ma swoją wagę, do tego brzuch, uff więc napewno góra waży duuuuuuużo więcej niż dół :) Ale Ty?? Wyglądasz na drobną osobę i chyba nie nosisz takiego ciężaru jak ja. Tak myślę sobie czasem, że mój kręgosłup ma dopiero 21 lat, a nie ma lekkiego życia już od tylu lat. Zastanawiałam się poważnie czy nie zmniejszyć sobie piersi jak już skończę etap planowego rozmnażania, ale oczywiście m się zbuntował, że skoro natura tak chciała to tak ma być. Znajoma też mnie pocieszała, że przed dziećmi miała E, a teraz 8 lat po ostatniej ciąży, raptem małe B. Chociaż wcale nie schudła, tylko tak jej się figura zmieniła. A moje cycki są poprostu mega giga wielkie!! I czasem mam ich dość. Jeszcze przed ciążą było ok, ale teraz... ciężko mi jest, bo to tak jak bym trzy ciąże nosiła przed sobą, dwie na górze, jedną niżej. Mi ten brzuch tak nie ciąży jak te cycki!! Chyba już wszystkie śpicie, a ja czekając na m jak wróci z pracy wziełam się za odkurzanie. Więc dobrej nocki Kochane!!
  23. marta_89

    Sierpień 2010

    Ja co dwa trzy dni (tzn jak mi się przypomni) smaruję brzuchala, boczki, tyłek i cycki kremem ziaji na rozstępy. Od 4 m-ca ciąży go można używać i tak go stosuję mniej więcej i odpukać nie mam żadnego, a przynajmniej nie wdzę. Prócz cycków, bo tutaj to mam od zawsze, więc się przyzwyczaiłam, ale na brzuchu, ani pod, ani na udach, ani krzyżu nie mam ani jednego, zobaczymy później. Ale cellulitis mi się nasilił na udach, to zauważyłam :/ Puszku Ostatnio pytałam kogoś o te naczynka - pajączki, to podobno to od nacisku, tzn za ciężką mamy górę w stosunku do dołu :)) a grawitacja działa :))
  24. marta_89

    Sierpień 2010

    Beti dziękuję za komplement... :) Bardzo mi miło. Super że Majeczka tak ładnie rośnie. Sutkami się nie przejmuj bo podejrzewam że nas wszystkie to dopadnie. Jeśli mogę się wypowiedzieć na temat sytuacji z m, to myślę że im bliżej będzie powrotu, tym będzie Wam trudniej. Niby wydaje się że to mało czasu, a jednak z drugiej strony trzeba trochę poczekać. A jak się tęskni, to ciężko jest tak bezradnie czekać, stąd też rozumiem że najchętniej byś tam pojechała i go przywiozła... Ale bądź twarda, masz maleństwo które teraz wypełnia twój czas i to jest najważniejsze. Trzymaj się dzielnie!! A te dwa miesiące miną bardzo szybko, zobacz jak nam 9 miesięcy ciąży szybko mija!!!! :)
  25. marta_89

    Sierpień 2010

    A ja mam np z takich różnych dziwnych zjawisk na ciele to popękane naczynka na kostkach :/ Skąd to się wzięło, niewiem, ale już dość długo to mam, a teraz się nasiliło. A wcale mi tak nogi niewiadomo jak nie puchną żeby mi je rozsadzało... Jak naciskam na kostki to aż mnie bolą... Do tego jeszcze zgaga, chociaż od dwóch, trzech dni trochę mniej, bo wcześniej to bez rennie z domu nie wychodziłam. No i te nieszczęsne nietrzymanie moczu które jest utrapieniem nie z tej ziemi. Do tego jakieś wzmożone big very big libido... Dziecko, ile ty mnie kosztujesz??!!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...