-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez marta_89
-
Puszek jak ty sobie poradzisz bez tej pracy na urlopie??!! :) Jak nawet pomimo wolnego tam śmigasz :) Amisia tam gdzieś w środku czuję że nie powinniśmy nic tam tego cziki cziki i te sprawy, wiem że to nie chodzi o mnie, tylko o nasze dzieciątko, ale chwilami człowiek jest taki hmm bezradny... No i czasem ulegnę tej pokusie. Nie często, ale się zdarza, przyznaję. Ale narobiłyście z tymi oponkami!! :)) Ja wciągnęłam banana, śliwkę, nektarynkę i kilka winogron i chyba przyczaję się na peppisy, hmm moje ulubione, mężuś mi kupił. A swoją drogą to padł mi tu po pracy na brudasa i chrapie... FACECI!!
-
W kwestii księdza i opłat, to ja ze swoim m trzy i pół miesiąca temu nerwy szarpaliśmy ostro!! Księżulek za ślub zażyczył sobie 2 tys!! I nie ma przebacz. Kwiatów swoich nie można było przynieść na ołtarz, no bo zakonnica florystka się obrazi!! Pomimo tego że moja mama ściągnęła nam kilkudziesięcio osobowy chór z innego miasta - w którym sama śpiewa, to i tak musieliśmy zapłacić organiście i chórowi kościelnemu, chociaż nic nie robili tylko stali obok, bo ponoć musieli. Jakiś śmuj za wystawienie krzeseł, klęczników i rozwinięcie dywanu wziął dwie stówy, no przecież samemu nie można sobie rozwinąć bo pan kościelny jest od tego!!! Szlag może człowieka trafić. Patreena jak zaczeliśmy kombinować z inną parafią, to ksiądz za wydanie takiego świstka że po pierwsze oboje jesteśmy z tej parafi i tu wyszły zapowiedzi (bo tak trzeba) a po drugie że tu jesteśmy ochrzczeni, zażyczył sobie po 200!! cztery świstki, bo my oboje z jednej parafii i 800 by poszło, plus tam gdzieś za ślub zapłacić, na jedno praktycznie by wyszło... Masakra!! Odnośnie tej mojej kuzynki, to powiem Wam że tak mnie męczy towarzystwo jej rodzinki, że już teraz unikamy ich jak tylko można. Te dzieci są takie nieokiełznane!! Nie wiedzą co to znaczy usiąść, poczekać na coś, czy być czystym przez 10 min... Ostatnio jak przyjechali na pół godziny, to ten mały dwulatek mało mi nie zdemolował łóżeczka!! Karuzelka latała na wszystkie strony , wszystkie zabawki były gdzieś pod naszym łóżkiem, szuflady od komód tylko trzepały, a dla niego wszystko co na drodze to nieprzyjaciel. Wszystko wyrzuca, rozkłada, a najlepsza zabawa to połorzyć wszystko co się da ściągnąć z ławy, szafek itp na środek pokoju!! A matka mu nawet uwagi nie zwróci, nie zareaguje, tylko powtarza, zobaczysz Marta cie skrzyczy. I jak go wziełam ostatnio za rękę i mówię, Hubercik, nie wolno tak robić to myślałam że mnie zabiją!! Dzieciak dostał jakiegoś ataku szału, darł się, rzucał, a mamusia do niego, chodź zbijemy Marte bo nam nie pozwala się bawić!! albo zwrócić mu uwagę, że nie skacze się w butach po łóżku??!! Zabronione!! I taki kosmos z nimi jest że hej!!
-
Karolineczko ja poprzednie USG miałam półtora tygodnia temu, 20 lipca i dzidzia miała wtedy 2300 g. Zobaczymy jak teraz będzie. Od początku mnie straszyli że wielkolud będzie i dobije do 4 kg, ale raczej nie... Oby nie... slim lady stwierdzam że te dresy to był jednak głupi pomysł. A na temat mojej rodziny i różnych patologii to mogłabym pisać i pisać, ale to może jutro, jak chcecie posłuchać :)
-
Puszku nie zazdroszczę ci sytuacji w pracy, sama też odchodziłam na L4 w jakiejś takiej konfliktowej atmosferze. Przez dwa lata byłam prawą ręką szefowej i chociaż uważałam że wykorzystuje moje zaangażowanie i chęć bycia dobrym, godnym zaufania pracownikiem, lubiłam swoją pracę. Jestem kasjerem walutowym, pracowałam w kantorze. Cała administracja samego kantoru, i lokalu i załatwianie różnych spraw na poczcie, w bankach, xera, faksy, księgowa, a do tego sprzątanie, zakupy, pilnowanie wszystkiego, sama na własne życzenie wzięłam na siebie. Tak to jest pokazać komuś dobre serce, dajesz palec, a rękę biorą przy ramieniu!! Dodam że pracowaliśmy we dwoje plus szefowa z doskoku, jak ktoś chciał wolne. Ale tamten ograniczal się do niezbędnego minimum na tym stanowisku, czyli obsługa klienta i koniec. Nawet transakcji nie księgował, bo ja to na koniec dnia robiłam za niego. I poszłam sobie na zwolnienie, w dobrej komitywie z szefową, ale niestety po moim odejściu zaczeły wychodzić jakieś krzywe akcje bo nic nie było zrobione, żadne dokumenty nie przesłane, księgowa nic nie dostawała, banki stały, a do tego brakowało kasy!! I tamten dureń zwalił wszystko na mnie, że to ja narobiłam kaszany i poszłam sobie na zwolnienie, a jego biednego zostawiłam. I wszystko poszło na mnie. Oni mi tam obrobili dupe za przeproszeniem, a że ja wyszłam z założenia że tylko winny się tłumaczy, to poszłam z tamtąd bezpowrotnie!! Teraz wezmę urlop, posiedzę z dzieckiem w domu ile się da, a póżniej zrobimy drugie!! Nie będzie mogła mnie zwolnić :))
-
Albo byliśmy u nich ostatnio i przywieźliśmy dzieciakom takie długie kolorowe lizaki, a mamusia sobie wsadziła pod sukienkę między nogi i mówi do synka, szukaj, pewnie się w dziurkę schował... No ręce nam opadły!!!!
-
Puszku ta moja kuzynka to wogóle ma swój świat i dzieci chowa jakoś tak dziwnie. Może to czasem i śmieszne jest, ale na dłuższą metę niewiem co z tych ancymonów wyrośnie. Np najlepszą zabawą dwuletniego chłopca jest danie mu szczoteczki elektrycznej do zębów w rączkę, a on ją sobie w pampersa wkłada, a matka się cieszy bo dziecko pieje z radości... MASAKRA!!!! karolineczka 84 to jesteśmy na tym samym etapie :) ale coś malutka ta twoja dzidzia, a myślałam że to moja jakoś tak kiepsko przybiera... Mój bobasek tydzień temu ważył 2300g, teraz wizytę mamy w środę, 4 sierpnia, zobaczymy jak rośnie.
-
Wkońcu udało mi się spakować torbę!!! Niewiem co mam brać... :/ Spakowałam torbę dla siebie, drugą dla małej i jak zwykle standardowo się nie mieszczę Powiedzcie mi, czy jest taka opcja żeby nie siedzieć w tym szpitalu w jakiejś rozciągniętej koszulinie?? Tylko np w dresikach??? Może to głupie, ale ja to tam niewiem co i jak to wygląda np dobę czy dwie po porodzie... Hmm... julia właśnie, to jest myśl, może żeby tak chociaż na tą pierwszą dobę wziąć taką pojedynkę, żeby z mężem pobyć, oswoić się w bardziej intymnych warunkach. Żeby później powrót do domu, był ciut łatwiejszy, ta pierwsza noc już w swoim domu... Bez pomocy pielęgniarki. Mniejszy szok, bo takie swoje mini mieszkanko można stworzyć odrazu w szpitalu... Zastanowię się nad tym :) slim lady walcz o jakiś rabat, rekompensatę czy coś, termin to termin, obowiązuje każdego. A jak się będzie stawiał to spytaj czy gryzonie lubi A co do mojego "gorącego okresu" to hmm... Chwilo trwaj!!!!!!!! Oby mi to nie minęło. Mam nadzieję że jak się mała urodzi, to nadal będziemy mieli tyle siły, ochoty i ciśnienia na siebie. A jak ja wytrzymam ten czas po porodzie??!! Oby tylko jakoś to sprawnie i szybko poszło, a później nie było jakiś suchości czy innych A moja mała wiercipiętka tak mi się dziś rozpycha że szok!! Ale lubie jak mi tam bulgocze brzuchal sie rusza w lewo w prawo w lewo w prawo i tak cały dzień. U mnie spahgetti zrobione, a dla mężulka ziemniaczki obrane, mięsko gotowe, czekam na tel i biorę się za gotowanie.
-
Kurka ja planuję rodzić w Wołominie. Byliśmy ostatnio obejrzeć oddział, sale i bardzo mi się tam podoba, tzn nie miałam nawet zamiaru pchać się gdzieś "na Warszawę" :)) bo tu bliżej, chwalą ten szpital, więc myślę że będzie ok. I właśnie tu jest taka możliwość żeby po porodzie być samemu, o ile któraś z sal jest wolnych (sześć ich mają) lub w zbiorowej sali. Oczywiście za ten intymniejszy pokoik się płaci i bijemy się z myślami czy warto płacić by być samemu, czy lepiej leżeć z innymi... hmm
-
A powiedzcie mi Kochane, rodzicie same czy z facetami???? I czy warto brać sobie po porodzie salę indywidualną, z łóżkiem dla męża, telewizorkiem, taką bardziej intymną?? Czy lepiej leżeć na zbiorowej?? U nas są trzyosobowe. Zastanawiamy się z moim m, czy lepiej wziąć taki pokoik, żeby zawsze mógł do mnie ktoś przyjść, spokojnie usiąść, pogadać, odpocząć w ciszy i spokoju, czy lepiej żebym z innymi mamuśkami się łączyła w bólu... Co o tym myślicie????????????????????
-
A z tym ślubem to już tak rygorystycznie chyba nie patrzą jak kiedyś. Ja podawałam dziecko do chrztu rok temu i rodzice tego małego też są bez ślubu, to ksiądz poprostu nie dał im rozgrzeszenia za to że żyją w związku nieformalnym no i nie przystąpili do komuni podczas tej mszy, ale dziecko sakrament uzyskało. Powiedziałabym nawet że bardziej skupiali się na weryfikacji rodziców chrzestnych, niż prawdziwych :)) Czy są godni podjęcia się takiej roli...
-
Matymko właśnie dlatego mąż mnie "nie dopuszcza" No kto to widział żeby mysz goniła kota??!! A u nas tak właśnie jest od trzech tygodni, jak wyszła sytuacja z tą szyjką :/ Mój m stara się mnie powstrzymywać, tłumaczy że już nie długo, że jeszcze trochę, że musimy dla dobra małej... Ale on jest taki wstretny że nie daje się zbajerować nawet na pół gwizdka, bo wie że jak zaczniemy się mocniej przytulać :) to on nie da rady się powstrzymać, no bo przecież "nie jestem z żelaza"!! I potem słucham że go zwałciłam I tłumaczy się "do brzucha" że on nie chciał, że to ja, żeby mała mnie skopała za karę :) Na szczęście gin na poprzedniej wizycie mówił że abstynencję zniesie nam 4 sierpnia, więc czekam z utęsknieniem i mam nadzieję że rzeczywiście tak będzie bo oszaleję...
-
Dokładnie!! Mój m praktycznie każdy dzień kończy z puszką Tyskiego w ręce, to jest już pewnego rodzaju rytuał :)) Czasami się podłączę na łyczka, dla złapania smaku, ale później zgzga mnie zabija :/ Wcinam Reni praktycznie po każdym zjedzeniu czegokolwiek i tak od jakiś trzech tygodni, bo już nie wyrabiałam z takim ni to ogniem, ni to kapciem w przełyku A coś tam mówiłyście o apetycie, mi to się tam wogóle jeść nie chce teraz. Zjem owszem śniadanie i obiad, ale tak to już musi mnie naprawdę najść żeby jeść jeszcze coś więcej. Wcześniej, chyba tak drugi trymestr najbardziej, to miałam tak, że zjadłabym konia z kopytami, wszystko!! pomidora z cebulą zajadałam lodami a teraz już nie... Na chińszczyznę i ryby w każdej postaci mam teraz smaki już od kilku dni :)
-
Patreena to chyba oni wszyscy mają jakiś problem z tymi skarpetkami!! I jeszcze te puszki po Tysiaku przy łóżku co rano, no bo przecież trzeba się zrelaksować po całym dniu... Kosmos :))
-
Kurka my chrzciny planujemy na Boże Narodzenie. Uważamy że od zawsze tak było, że chrzciło się malutkie dzieci, a nie takie kilkuletnie, bo to nigdy nie wiadomo co przyniesie nowy dzień... Ale ile rodziców, tyle pomysłów. Moja kuzynka np chrzciła dzieci dwuletnie, bo jak twierdziła "łby im będą latały na zdjęciach"!!!!!!
-
Patreena to super wynik GRATULACJE!!!!! Tylko pozazdrościć... :) Jest jakaś cudowna recepta żeby nie zwariować z jednym chłopem tyle lat?? Swojego próbuję trochę wychować, wie że pewnych jego zachowań nie toleruję, więc stara się mnie nie wkurzać i tego nie robić, ale co będzie za 15 lat... Hmm... A to że każdy dzień zaczynam od ogarniania naszych kątów, to już standard. Mój mężulek tak ma, że gdzie stoi, tam jest burdel :)) Wróci z pracy i czasu na nabałaganienie przed snem ma jakieś 2-3 godzinki i to mu absolutnie wystarcza
-
Witam Was piątkowo:)) Ja po imieninkach dopiero się zwlekłam z łóżka :) Mężuś mi się troszkę naprocentował i nie dało rady go zbajerować w nocy. Liczyłam na lekką nieświadomkę, żeby później nie słuchać że "jestem nieodpowiedzialna, a on przecież nie jest z żelaza", no ale przeholował i była duuuuuuuża nieświadomka ale wszystkich części ciała :/ Imprezka się udała, kolacja wypaliła, wszystko było pyszne, więc jestem zadowolona Slim lady hmm ochota (na cziki cziki) to mało powiedziane :)))) Ja bym mogła nieprzerwanie, non stop, z małym oddechem na sen i od nowa... Od razu przypominają mi się czasy jak się poznaliśmy z moim m, o mamo!!!! Do pracy się spóźnialiśmy bo nam nocy nie starczało :p :)) A teraz mi tu wyjeżdżają z jakąś abstynencją, buuuu A jak Wam sie podoba imię dla naszej kruszynki?? Bo ja tu tylko u siebie krytykę słyszę, że będzie pyza-eliza i takie tam Ja tam też byłam swego czasu marta-narta :)) i co??!! Zrobię dziś chyba spaghetti na obiad, tak mnie naszło... :) I mam zamiar wkońcu spakować torbę do szpitala, bo póki co tylko ją przekładam z kąta w kąt... Któraś z Was pytała wcześniej ile mam lat - 21 Mój m za każdym razem jak to głośno mówię, to z przekąsem mówi "ile masz lat????!!!!!!" On ma 27. Ale że ja nie wyglądam na swój wiek, a charakter też mam jakiś taki kiedy potrzeba, poważny, to bardzo się cieszę że moje życie tak się potoczyło. Śmiało mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa, a że chcemy mieć więcej dzieci, to trzeba było wcześniej zacząć, żeby później się dziecka w szkole pytali - to tata czy dziadek??!! Nie no żartuję trochę, ale nie czuję absolutnie że coś mnie omija lub ze dziewczyny w moim wieku robią inne rzeczy, niż zmienianie pieluch, kupki, zupki itp, a nocy nieprzesypiają z innych powodów. Ja chciałam takiego obrotu sprawy i bardzo się z tego cieszę że się udało... Pozdrawiam Was
-
A jeszcze galaretkę z brzoskwiniami zrobiłam :) Chciałam się jeszcze zapytać, czy któraś z was zna może wózek Maxi Cosi Mura 4??? Jakieś opinie, może któraś używała lub zna??
-
Dziękuję za życzonka :) Coś słodkiego jest w trakcie produkcji, teraz tylko sprzątanie i czekam na ludzi :) Pasta z makreli też gotowa - mężuś sobie zażyczył, do tego jajka z majonezem, grecka sałatka, trochę wędlinki i przystawek, pieczywko czosnkowe i kolacja gotowa :) A córcia będzie nazywać się Eliza. Miała być Ania, ale siostra męża jest Ania, więc odpadło. A powiedzcie mi, była tutaj swego czasu taka sierpniówka, która wcześniej urodziła, czasem się pojawia, ma córeczkę Majeczkę. Termin miała o ile dobrze kojarzę na wtedy co ja, a malutka ma już przeszło dwa tyg. Możecie mi powiedzieć co jej się przytrafiło, że dzidzia jest już po tej stronie??? Swoją drogą, serdecznie ją pozdrawiam jak i was wszystkie :)
-
Więc jeszcze raz!!!!!! Gubię się jeszcze trochę w rozróżnianiu co u której z Was aktualnie się dzieje i jakie macie sytuacje życiowo-ciążowe, ale staram się kojarzyć co i jak u każdej na temat dzieci, remontów, obiadów, zachcianek, sytuacji z mężami (bo to bardzo gorący temat :))))))))) itp. Teraz żałuję że tak długo zwlekałam z wstąpieniem w Wasze szeregi :)) Bo to naprawdę fajna sprawa, tyle tylko że macie takie tempo że chcąc być na bieżąco trzeba tu siedzieć i czytać non stop praktycznie ;)) To ja może napiszę co nie co o sobie :) Jestem w ciąży po raz pierwszy. Baaaaaaardzo chcianej ciąży, chociaż długo nie pracowaliśmy na takie rezultaty :) Po miesiącu od decyzji dowiedzieliśmy się że się udało. To było 4 dni po naszych zaręczynach. Mąż mnie tak zaskoczył, jeszcze wtedy nie mąż, chociaż dwa dni przed tym wydarzeniem, zauważyłam że coś się święci... :)) I cztery dni później wyszło że będzie nas więcej. Więc pobieraliśmy się będąc już w ciązy. Oczywiście zaraz były komentarze że wpadka, że szybki ślub bo dziecko, że zaraz będzie rozwód itp, ale nie przejeliśmy się tym. Ciąża od początku przebiegała bezproblemowo, w pewnym momencie przyatakowała mnie anemia, ale szybko ją wyeliminowaliśmy. Trzy tygodnie temu podczas kontroli wyszło że skraca mi się szyjka i dzidzi bardzo się spieszy, więc dostałam zakaz chodzenia, noszenia, skakania, tylko leżeć i leżeć i odpoczywać. Mała była wtedy jeszcze dość mała, ważyła 1930 g i trzeba było naprwdę wyhamować. Ale że ja nie umiem tak leżeć i nic nie robić, to po dwóch tygodniach wyszło że ten proces dalej się posuwa i dołożyli mi zakaz chodzenia po schodach, podnoszenia rąk, mycia podłóg i cziki cziki z mężem, jak to tu nazwałyście Mała ważyła wtedy 2300g. Następną wizytę mamy teraz w środę, 4 sierpnia. Poprzednio gin mówił że jak do tego czasu nie urodzę, to później mogę już zacząć trochę się ruszać. A weź tu człowieku leż i się nie ruszaj NOCAMI trzy miesiące po ślubie z nagim facetem w łóżku MASAKRA JAKAŚ :) mój m mnie uspokaja, że tak trzeba, że to dla dziecka, że juz niedługo, ale widzę że jego też skręca, tylko chce pokazać że się trzyma. No ale czasami nie wytrzymujemy Najpierw jest "nie nie nie", po kilku minutach "kochanie ale tylko troszkę, przecież nie możemy", a za chwilę się dzieje, a póżniej trochę wyrzutów sumienia, że nie umiemy nad sobą zapanować, no ale humor i energia do działania następnego dnia, hmmmmm BEZCENNE!!!!!!! A później mój m głaszcze brzuch i powtarza "wybacz córeczko" :)))))) "mama mnie zgwałciła: :)))))) Więc czekamy z utęsknieniem na ten 4 sierpnia. Nasz maluszek trochę wyhamował ze wzrostem i przybieraniem masy, bo od początku straszyli mnie że dzidzia napewno będzie duża, około 4 kilo i ponad 60 cm. Ani ja ani mój m do drobinek nie należymy, ja mam 182 cm, mąż 190, i chudzinkami nie jesteśmy, więc i maluch teoretycznie drobny nie będzie, tym bardziej że mój m urodził się mając 64 cm, a ja dla odmiany 4 kilo. Powiem Wam, bo zawsze o tym opowiadam jakim to byłam ewenemetem, tzn co mama ze mną robiła... jak miałam 9 miesięcy to ważyłam 14 kilo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)))))))) Byłam na cycu, a moja mama twierdzi że karmiła mnie tylko na żądanie!! :))))) Nawet sobie tego nie wyobrażam :)) Tak więc teraz czekamy na wizytę 4 sierpnia i zobaczymy jak się nasza dziewczynka miewa :* Zerknęłam dziś na kartę ciąży i termin mam wpisany 29 sierpnia, więc jeszcze teoretycznie równiutki miesiąc. Wszystko już stoi gotowe, czyste, pachnące i czeka. Tylko torby jeszcze nie znalazłam czasu żeby spakować :/ Zmykam narazie bo mam dziś imieniny i trzeba iść do sklepu coś kupić, jakies ciacho ukręcić, bo teściowa wieczorem przyjdzie i znajomi, więc miłego dnia życzę, trzymajcie się ciepło :)
-
no przecież szlag mnie trafi!!!!!!!! Napisałam Wam tu o sobie co nie co, klepałam chyba z godzinę dobrą i wszystko mi się skasowało, wylogowało mnie i dupa!!!!!!!!!!!!!!
-
Witam wszystkie sierpnióweczki :) Tak Was czytam od dłuższego czasu i postanowiłam wkońcu się ujawnić, no bo czemu nie :) Fajnie tak wymienić się własnymi przemysleniami na ten łączący nas temat. Mam nadzieję że mnie przygarniecie Pozwolę sobie tak tu wejść między Was i o ile nie macie nic przeciwko, pouczestniczyć troszkę w Waszym forumowym życiu :) Ja termin mam na 28 sierpnia, ale dzidzi się spieszy, przez skracającą sie szyjkę. Dziś zaczynam 9 miesiąc i pomimo tego że już tej ciąży zostało mi niewiele to chciałabym zostać jedną z Was...