Skocz do zawartości
Forum

supermonikas23

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez supermonikas23

  1. Dziękuję za tak ciepłe przyjęcie i za dołączenie nas na pierwszej stronce Co by Wam NAS przybliżyć napiszę co nieco: podobnie jak u Was mnie też nie ominęły objawy ciążowe jak: mdłości i wymioty. Od jakichś 2 tygodni jest lepiej, przynajmniej bez strachu otwieram lodówkę, bo dotychczas zapachy różnych produktów z lodówki momentalnie goniły mnie na ubikację. Wrażliwość na zapachy została i to bardzo nasilona, mdli mnie chyba z 90% woni, na które dotychczas reagowałam normalnie, teraz nawet zapach płynu do płukania tkanin stał się nieznośny, pranie stoi na dworzu tak długo dopóki dobrze go nie przewieje całkowicie. Ale lepsze to niż wizyty w toalecie i to nie tylko z rana. Do lekarza chodzę prywatnie (najbliższa wizyta 17 stycznia), oczywiście to kosztuje, ale lekarka jest znakomita, poznałam ją w bardzo krytycznym momencie i wiem, że można jej ufać i na niej polegać jako lekarzu i jako człowieku. Wcześniej bo 4 stycznia idę do poradni genetycznej do szpitala na specjalistyczne USG. A Sylwestra spędzimy najprawdopodobniej z zaprzyjaźnionym małżeństwem w ich domu, także spokojnie, kameralnie. Nie marzą mi się teraz żadne huczne imprezy. Nasz synek bardzo przeżywa fakt zostania starszym bratem, głaszcze mnie po brzuszku, całuje i mówi do dzidzi. Bardzo nas tym rozczula. Korzystając jeszcze z okazji (jutro raczej na komputer nie zajrzę) życzę wszystkim aby ten Nowy Rok przyniósł nam zdrowe, kochane maleństwa w terminach jak na pierwszej stronce, by ten rok dał nam spokój, radość i spełnienie
  2. Dla wszystkich, by ten rok podarował nam mnóstwo wspaniałych, radosnych dni, by choć część naszych marzeń, planów doczekała się realizacji, optymizmu i siły na kolejne 365 dni
  3. Robale już też u nas! Dzięki ogromne
  4. Myślę, że czas najwyższy się przedstawić. Podczytuję posty od dawna, ale brakowało mi dotychczas odwagi by zagościć w pełni na forum i cieszyć się wraz z Wami rosnącymi brzuszkami. Mam za sobą trudną i skomplikowaną "historię medyczną" i pomimo tego, że jestem szczęśliwą mamusią 3,5 letniego rozrabiaki i oczekuję dziecka strach i obawa gdzieś w środku nadal we mnie siedzą. Uznałam jednak, że wspólnie z Wami będzie mi łatwiej i jeśli przyjmiecie mnie do swojego grona lipcóweczek 2011 i wybaczycie dotychczasowe "bezczelne" podczytywanie waszych historii chętnie będę z Wami;-) Monika oczekująca maleństwa - termin 14 lipiec.
  5. Ja dzisiaj w pracy, Mati w przedszkolu. Miałam nadzieję, że szef zwolni nas z pracy nieco wcześniej, ale niestety szefuńciu już wyszedł, a taka przemiła deklaracja jakiej oczekiwałam się nie pojawiła niestety:( Korzystając z okazji składam wszystkim najgorętsze życzenia zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia:-) A dla naszych pociech oczywiście by gwiazdor się dobrze spisał
  6. Dziękuję za gratulacje. Dzisiaj zaczynamy 10 tydzień, także maluszek będzie lipcowy. Dziubala-dziękuję za zainteresowanie. Tata lepiej, wyszedł już ze szpitala, ale tak naprawdę teraz dopiero zaczęła się jego wędrówka po lekarzach i niestety...odkrywanie absurdów służby zdrowia (m.in od tygodnia czekamy na wypalenie płyt ze zdjęciami z tomografii komputerowej, co jest warunkiem udania się do specjalistów do których po wyjściu ze szpitala tata został skierowany, skierowanie jest pilne, ale bez wszystkich dokumentów ze szpitala bezcelowe). Mamy nadzieję, że tata dojdzie do siebie bez konieczności przeprowadzania operacji oka (bo takowa mu grozi). Sądząc jednak po stanie auta taty, które nadaje się wyłącznie do kasacji dziękujemy Bogu, że tata wyszedł z tego w takim stanie. Mati za to wczoraj w przedszkolu urządził nam największy atak histerii jaki w życiu widziałam i co dziwne przy odbieraniu go z przedszkola. Płakał, bo wczoraj piekli pierniczki i chciał zabrać je ze sobą, a dzieci miały je jeszcze w najbliższych dniach ozdabiać i ostatecznie zjeść na Święta. A mój mały się uparł, że on już chce swój pierniczek zabrać dla mamy i taty. A jak już mu minął "szał" na te pierniczki to z kolei postanowił, że on chce zostać w przedszkolu. Podsumuję to tylko tak, że gdyby nie mój mąż to ja sama nie dałabym rady z Matim wyjść z przedszkola. Nigdy nam takiej sceny nie urządził. Po powrocie z przedszkola odbyliśmy dłuuuugą rozmowę. Nie wiem czy zrobiliśmy dobrze czy nie, ale ustaliliśmy, że za takie zachowanie należy się jakaś kara. Jestem w stanie zrozumieć, że jego adaptacja w przedszkola może być długa i trudna, ale to czego wczoraj byłam świadkiem to był po prostu jakiś amok. Najgorsze, że mały w tej wściekłości bije, kopie na oślep, teraz dla mnie to trudna sytuacja bo muszę na siebie bardzo uważać. Wszystko mu to wytłumaczyliśmy. Wspólnie z Matim ustaliliśmy, że przez 2dni nie będzie oglądał żadnych bajek. Nie będzie to az tak trudne, bo po przedszkolu, aż tak dużo czasu mu nie zostaje, ale chcieliśmy by zrozumiał, że nie tolerujemy takiego zachowania. Dzisiaj rano oczywiście padło hasło" ja nie chcę do przedszkola", ale przypomniałam mu o naszej wczorajszej rozmowie i naszej umowie. Jest i oczywiście nagroda, jesli dziś pójdzie i wróci z przedszkola grzecznie to w nagrodę pojedziemy do jego ukochanej babci. W końcu dziecko nie tylko sie kara. O dziwo mały poszedł rano grzecznie do przedszkola. Wiem tylko jedno, nie możemy mu popuścić. Przepraszam, że się aż tak rozpisałam:-)
  7. Dziewczyny, nie mogę się powstrzymać, więc pochwalę się Wam: Jestem w ciąży
  8. Nie pisałam, bo mój maluch po przerwie dwudniowej pobytu w przedszkolu w zeszłym tygodniu (był lekko zaziębiony, więc zostawiłam go na pon i wtor.w domku) w przedszkolu "szalał" w sensie, że nie chciał dać się przebrać, płacz i w ogóle. W kolejny dzień czwartek miał przymusową jedniową przerwę w chodzeniu do przedszkolu, bo mój tat miał poważny wypadek samochodowy, więc cały musiałam pilnie jechać do rodziców. Jak można się domyślić piątkowy ranek w przedszkolu to była masakra. Tak samo jak teraz poniedziałek i wtorek. W środę znowu miał przerwę w przedszkolu, bo we wtorek Pani mi zgłosiła, że Mati dostał rozwolnienie, więc zostałam z malcem wczoraj w domu, ale nic się nie działo, dałam mu Smectę i dziś do przedszkola i oczywiście znowu histeria. W grupie z tego co wiem momentalnie się uspokaja, bawi się, najgrosze są te chwile rano. Winą w jakimś stopniu zapewne jest to, że miał teraz jedno-dwudniowe przerwy. Wkurzyłam się w ogóle, bo ja małego w zeszłym tygodniu te 2 dni przetrzymałam w domu, bo zaziębiony. A jak go zaprowadziłam do przedszkola na kolejny dzień to w szatni 2 dzieci tak kaszlała, że choroba to tam już niezła była. Zapytałam więc siebie jaki to sens, że ja mojego w domu zatrzymałam jak reszta dzieci chodzi niezależnie od tego czy zdrowe czy chore i też jest dobrze. Rozmawiałam na ten temat z koleżanką (jej synek ma 2,5 roku chodzi do żłobka) i ona ma podobne odczucia jak ja i powiedziała, że jak jej malec ma tylko katar to puszcza go do żłobka bo inni tak robią. To mnie doprawdy dobija, te poranki w przedszkolu są okropne. Faktem jest, że mały chodzi od listopada i to z przerwami, więc ten czas adaptacji jeszcze trwa, ale jestem już tym naprawdę mocno zmęczona. A na Mikołaja też była w przedzkolu wielka zabawa dla dzieci, Mati dostał kalendarz adwentowy i paczkę ze słodyczami Kinder. Skorzystał tylko z jajka niespodzianki, bo moje dziecko to taki wyjątek, że nie lubi czekolady, słodycze więc zostały dla łasej na te smakołyki mamusi INKA wspaniałe ozdoby z masy solnej. Mateusz uwielbia z niej lepić. I wczoraj narobiłam masy solnej zwykłej (białej) oraz z dodatkami kolorowymi. I zaczęliśmy tworzenie. Jak wyschną zrobię zdjęcia i spróbuję wrzucić na forum. W zeszłym roku zrobiłam anioły z masy solnej z dwukolorowej i dałam babciom na dzień babci, były zachwycone. Jak znajdę stronkę, z której ściągnęłam wzór to wkleję, był to opis krok po kroku jak to się robi. A proporcje na masę solną mam takie same.
  9. PATUSIA23 Widać, że zabawa andrzejkowa była bardzo udana:-) Super fotki!
  10. Podczytywałam o akcjach w przeszkolach o jakich piszecie. W przedszkolu Mateuszka też są w szatni pudełka na różne rzeczy, ale jakoś dotychczas nie mogłam się skupić na niczym innym niż przebraniu małego:-) Mati wrzucał już zużyte baterie, bo do tego pojeminka dotarliśmy:-) Dla dziecka to dobra nauka i jednocześnie radość. Mati dziś i jutro w domku. W niedzielę byliśmy na chrzcinach, a było bardzo gorąco (w mieszkaniu oczywiście), mały latał, wariował z dzieciakami i zaczął pokaszliwać, dla bezpieczeństwa odstawiłam go do babci, wolę żeby 2-3 dni przesiedział w domu, niż żeby rozwinęło się coś gorszego, może to takie chwilowe przegrzanie, przynajmniej mam taką nadzieję. Pozdrawiam wszystkich zimowo
  11. Nie było mnie kilka dni, ale nie najlepiej się czułam. Do pracy chodzić musiałam, więc robiłam to co trzeba, a potem odpoczynek, bo wyjątkowo osłabiona byłam. Ale do rzeczy. Mój kochany przedszkolak nareszcie chodzi do przedszkola bez oporów! Od wtorku nastąpiło jakieś przełamanie i od tegoż wtorku nie ma żadnych problemów. Co za ulga. Nie łatwo było przetrwać ten płacz Matunia i to oddawanie go na przymus opiekunce, ale nareszcie jest dobrze uffff Poubił się bardzo z 2 chłopcami Wojtusiem i Mikołajem bo o nich dużo opowiada, razem się bawią, a dzisiaj akurat spotkał się z Wojtusiem na dole podczas przebierania to już cały uradowany był. Teraz to już tylko trzymać kciuki by ta chęć się utrzymała. A rozbawił mnie dzisiaj Mateusz, bo rano w przedszkolu płakał chłopczyk, nie chciał dać się przebrać kurczowo trzymał się mamy, a Mati mówi do mnie, "jak ten chłopiec strasznie płacze" i to z taką poważną, zatroskaną wręcz minką, a ja rozbawiona, bo sobie pomyślałam, że ten chłopczyk to ledwo popłakuje w stosunku do tego jak Mati "wył" pierwsze dni. Teraz jest z drugiej strony tej sytuaqcji mądrala jeden :-)
  12. Jestem po dłuższej przerwie. Dziękuję bardzo wszystkim za życzenia zdrówka, bardzo pomogły:-) Jakoś się wykurowaliśmy:-) Mati po kontroli lekarskiej zdrowy, ale oczywiście przetrzymaliśmy go w domu, bo wiadomo, po antybiotyku organizm osłabiony, trzeba zapobiec by zaraz znowu czegoś nie złapał. Poszedł do przedszkola w miniony czwartek. Po półtora tygdniowej przerwie było dużo płaczu, ale tego się spodziewałam, nie zdążył się przyzwyczaić, a już przymusowa przerwa była wskutek choroby. W piątek i dziś też był płacz, ale bez jakichś histerycznych zachowań. Na tablicy w piątek wisiały wyklejanki, które dzieci zrobiły, zachwycony mi pokazywał. Pani mi powiedziała, że naprawdę świetnie się bawi, uczestniczy w zabawach. Mój mąż zamartwiał się jedzeniem, okazuje się, że nasz skarb zjada prawie najlepiej z całej grupy posiłki. Ma oczywiście swoje "widzimisie" np. nie lubi kiwi i produktów z kakao, więc budyniu czekoladowego też nie zjadł, ale wbrew wcześniejszym obawom wcina aż się uszy trzęsą. Teraz niech się tylko twardo trzyma by bez przerwy chodzić, by wpaść w ten rytm i tym samym by poranki w przedszkolu nie musiały być okupione płaczem. Pozdrawiam wszystkich serdecznie:-)
  13. My walczymy z chorobą. Piątek mam wolny od pracy, więc czekają mnie 4 dni na wyzdrowienie. Mati nieco lepiej. Ale mamy okropny problem z podawaniem leków, tzn. generalnie Mati bierze leki bez problemu, ale antybiotyk to jest po prostu nie do opisania. Musimy się przemęczyć, w końcu to dla zdrowia. Dobrze, że to wolne tak wypada będzie czas na "wyleżenie" choroby w ciepłym łóżeczku. Trzymajcie się ciepło i zdrowo.
  14. A my chorzy. Mój synek i ja. Ja niestety do pracy, nie ma mowy o wolnym, a synek u babci. Także teraz przynajmniej tygodniowa przerwa od przedszkola nam się szykuje, czym oczywiście zachwycona nie jestem. Ale powiem Wam, że w piątek przy odbieraniu Matunia było super. Zszedł do mnie zadowolony, uśmiechnięty, z herbatnikiem w rączce w nagrodę od Pani, że był bardzo grzeczny w przedszkolu. Puszył się jak paw hi hi hi Opowiadał mi co się działo,.... że Mikołaj zjadł Filipowi winogronko..... A dla mnie to było jak muzyka na moje stargane nerwy. To był dobry dzionek. Teraz przerwa chorobowa, nadzieja, że powrót będzie mało stresujący. Pozdrawiam i życzę wszystkim chorym zdrówka
  15. Dziewczyny, Dzisiaj rano było podobnie jak wczoraj. Dzisiaj co prawda umawialiśmy się, że Matunia zaprowadzi mój mąż, ale w końcu postąpiliśmy inaczej, dlatego, że ja potrafię małego bardziej zagadać, zwrócić uwagę na inne rzeczy i pomimo tego, że nie był dziś nazbyt chętny, to jak w przedszkolu zaczynał popłakiwać to ja zaraz go zaangażowałam, wyciągnęłam wieszak na kurtkę, który wzięliśmy z domu i sam sobie kurtkę wieszał, zapinał by nie spadła, a ja w tym czasie papcie mu ubrałam. Oczywiście jak mieliśmy zanieść rzeczy do szatni to znowu Mati w płacz, ale ja wtedy go zagadałam, że musimy sprawdzić czy wieszak z kurtką będzie pasował na haczyk w szatni i w szatni wypytywałam o jego znaczek gdzie to jest (a przecież wiem dokładnie, chodziło o to by odwócić jego uwagę) i obyło się bez łez. Odłożyliśmy rzeczy, powiesiliśmy kurteczkę, a wtedy ja buzi, obietnica, że będę po obiadku i wychodzę. Oczywiście zaczął płakać, ale opiekunka go za rączkę i do sali. Także odbyło się lepiej niż wczoraj. Ale ja sama sobie powiedziałam, że muszę być twarda i przetrwać ten trudny czas. Za to wczoraj przy odbieraniu nie było problemu, byłam nastawiona na kolejny płacz, ale było dobrze. Jeśli chodzi o fakt od czego zależy zachowanie dziecka w przedszkolu to ja nie wiem. Ktoś sugerował, że to kwestia wychowania. Nie sądzę. Nasz mały był bardzo pozytywnie nastawiony do przedszkola. Uczestniczył w zakupie papci, szczoteczki do zębów do przedszkola itd. Chodził na zajęcia adaptacyjne do tego przedszkola. Zastosowaliśmy się do wskazówek przedszkolanki, która na zajęciach adaptacyjnych rozdała artykuł napisany przez nią samą o adaptacji dziecka w przedszkolu.Postaraliśmy się zrobić wszystko by ten start mu ułatwić, a mimo to jest płacz. Musimy to przetrwać to chyba jedyna rada na teraz.
  16. inka_80 kwiatuszek9876 patusia23 Dziubala Dziękuję Wam ogromnie za słowa wsparcia. Naprawdę podniosłyście mnie na duchu. Nabrałam sił na kolejne dni. Musi nam się udać przetrwać ten trudny okres!
  17. U nas dzisiaj masakra! Już z domu Mati nie był chętny wyjść do przedszkola. W przedszkolu płacz z chwilową przerwą przy ubieraniu nowych papci, które na chwilę oderwały jego uwagę od smutnych myśli. Ale potem juz było coraz gorzej. Opiekunka siłą musiała go zabrać do sali. To było coś strasznego. Pożegnałam się z nim krótko i szybko, a potem schowałam się by mnie nie widział, bo miałam jeszcze pytanie do opiekunki, a nie chciałam by mnie Mati widział, żeby nie pogarszać sytuacji i słyszałam tą potworną rozpacz. W przedszkolu jeszcze się trzymałam, ale jak wyszłam to łzy same poleciały, bo tak mi go żal, niby się spodziewałam, że tak może po kilku dniach być, ale żaden rodzic chyba nie jest przygotowany na taką rozpacz dziecka. Wiem z drugiej strony, że jak teraz ulegnę to klapa będzie całkowita, rezygnacja w tej chwili to najgorsze co możemy zrobić. Dziewczyny wspierajcie mnie, bo czuję, że trudne dni w przedszkolu dla nas nastały
  18. Mati bardzo zadowolony z pierwszego dnia pobytu w przedszkolu. Niestety płakał jak po niego przyszłam, bo chciał zabrać ze sobą worek na pidżamkę, który uszyła mu babcia. No cóż musiała paść obietnica o drugim worku, który będzie miał w domu. Babcia oczywiście jak usłyszała co się działo to zaraz wzięła się do roboty hi hi hi Kochana jest Ale ogólnie jest ok. Dzisiaj też ochoczo wystartował do przedszkola. Z tym, że dzisiaj rano znowu akcja wypieki na buzi i miał nawet podwyższoną temperaturę, składam to na karb emocji, bo nic poza tym się nie dzieje, także chyba tak emocjonuje się nowym środowiskiem w jakim się znalazł, chociaż tego nie ujawnia na zewnątrz. Opowiadał mi co jadł, co robili, nawet rymowankę mi wyrecytował, która była wstępem do zabawy o kolorach jak się okazało. Dzisiaj też lecę po Matunia po 14-stej. Oczywiście podobnie jak wczoraj siedzę jak na szpilkach.
  19. Mój synek dziś pierwszy dzień w przedszkolu. Był już w piątek ale tylko na godzinkę. Zawiozłam go, a odebrała go po godzinie babcia. Zadowolony, ale babci nic opowiedzieć nie chciał co się działo w przedszkolu, mnie natomiast uchylił rąbka tajemnicy:-) Dzisiaj zaprowadziłam go przed 8.00, a odbiorę po 14-stej. Poszedł zadowolony, całą drogę do przedszkola uśmiechnięty od ucha do ucha. Nie ukrywam jednak, że obawy mam ogromne, milion wątpliwości czy będzie jadł, czy będzie się bawił, czy czasem nie obsika się (za dużo, bo oczywiście wypadki się zdarzają, a Mati jak jest zajęty zabawą to niestety zapomina się bardzo). Trzymajcie kciuki za mojego malca. Dzisiaj oczywiście od rana jestem zestresowana, nawet jak zobaczyłam wypieki na jego twarzy to zapaliła mi się czerwona lampka czy to nie jakaś gorączka czasem. Mam nadzieję, że nie panikuję przesadnie, ale no cóż ważne chwile, moje dziecko jest już przedszkolakiem
  20. Przesyłka nadeszła. Mati jest u babci, ale powiedziałam żeby mu nie dawała niespodzianki, bo muszę zobaczyć jego minę jak zobaczy jaki rarytas mamusia dla niego ma:-) Jeszcze raz dziękuję.
  21. Nasz synek miał na początku łóżeczko drewniane. Wraz z upływającymi miesiącami jego ruchy podczas snu były mocno wzmożone, słysząc w nocy obijanie się o szczebelki, ręce, nogi z niego wiszące skóra mi cierpła. Ochronki nie pomagały. Kupiliśmy więc łóżeczko turystyczne z otwieraną jedną ścianką (nie takie z regulowanym stopniem wysokości, bo nasz synek był już większy i taka funkcja nie była nam potrzebna). Zadowoleni byliśmy bardzo. Łóżeczko sprawdziło się doskonale. Poza tym przysłużyło się podczas wyjazdów, moment i łożeczko rozłożone i złożone. Szczerze mówiąc gdybym teraz miała kupić łóżeczko dla niemowlaczka to mocno bym się zastanawiła czy nie skusić się na opcję łóżeczka turystycznego, niby nazwa wyraźnie wskazuje jaki jest jego cel (turystyczny:-)), ale jak się okazuje świetnie się sprawdza również w sytuacji "nie wyjazdowej".
  22. Mój synek ma iść do przedszkola od listopada. Cieszymy się bardzo, tym bardziej, że w pierwszym "rzucie" podczas tzw. rekrutacji internetowej nie dostał się nigdzie, pomimo wskazania kilku placówek do wyboru (taki to był ciekawy system rekrutacyjny). Na szczęście w przedszkolu, które wskazaliśmy jako pierwsze-główne Pani dyrektor jest tak zorganizowana, że zaadoptowała salę, która wcześniej służyła innym celom, pozyskała środki, wyremontowała i dzięki temu znalazło się miejsce dla naszego przedszkolaka! Chodziliśmy do tego właśnie przedszkola na zajęcia integracyjne, ale kilka miesięcy temu (przed tym procesem rekrutacyjnym) i przedszkole już zna, bawił się świetnie, ale wiadomo rodzice byli jednak cały czas pod bokiem. Jak teraz będzie to się okaże, chętny jest bardzo, ale spodziewam się kryzysu, na to chyba nie ma rady (dotychczas opiekuje się nim babcia). A druga rzecz, której bardzo się boję to: chorowanie. Mateusz chorował nam bardzo. Ale od roku, odkąd przebywamy poza granicami miasta jest zdrowy jak rydz (wiejskie powietrze mu służy) i mocno obawiam się tego co będzie po pójściu do przedszkola. Słuchając relacji koleżanek, z której jednej synek w miesiącu wrześniu był np. 8 dni w przedszkolu bo cała reszta to było chorowanie to naprawdę strach się bać...
  23. Dotychczas zaglądająca, czytająca i korzystająca z cennych porad portalu, teraz przedstawiam się, bo już czas najwyższy. Na imię mi Monika i zasadniczo jestem z Bydgoszczy. Jestem mężatką z 9-letnim stażem oraz mamusią największego szczęścia w moim życiu 3,5 letniego Mateuszka. W wolnych chwilach oddaję się ulubionym zajęciom jakimi jest jest .min.: czytanie książek, fotografia (amatorsko oczywiście) i od jakiegoś roku "grzebanie w ziemi" wskutek zostania posiadaczem niewielkiej działeczki. Jestem po pierwszym sezonie warzywno-kwiatowym, także jak ktoś ma dobre rady z tego zakresu chętnie przyjmuję, gdyż raczkuję w tej dziedzinie Od dłuższego czasu namyślamy się z mężem nad powiększeniem rodziny, na razie rozmowy może i wkrótce przejdziemy do czynów Cieszę się, że tu trafiłam, bo już znalazłam dużo znakomitych porad i pewnie z jeszcze niejednej skorzystam. Poza tym mam nadzieję, że i ja będę mogła podzielić się swoim doświadczeniem i doradzić w razie potrzeby. A więc witajcie
  24. Ale synek się ucieszy. On wprost kocha "AUTA". Co za szczęście. Dziękuję:-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...