Skocz do zawartości
Forum

supermonikas23

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez supermonikas23

  1. My Sylwestra spędzamy rodzinnie tzn. w domu z kuzynostwem. Będzie zaledwie 4 dorosłych. Bez szaleństw, spokojnie. A nasz synek już się cieszy, bo uwielbia swoje kuzynki i razem pewnie będą nieźle wariować. My z mężem też słyszeliśmy i słyszymy te teksty o tym, że jesteśmy młodzi, że powinniśmy się bawić, że oni jak byli młodzi to non stop się bawili itd. A moim zdaniem każdy robi jak chce, w końcu Sylwester nie jest jedyną okazją do zabawy, przecież to nie jest obowązek w Sylwestra szaleć gdzieś na parkiecie. Ten rok był dla nas wyjątkowo trudny, więc tym bardziej chcemy go spędzić rodzinnie.
  2. Jestem mamą Zuzi. 6 Maja 2011 roku przyszła na świat Zuzia, nasza Zuzia. Nasza córeczka zgasła wkrótce po tym jak ujrzała świat. Nikt teraz Cię nie pocieszy, nikt nie utuli. Pamiętaj, że masz prawo do żałoby, masz prawo do pamięci o swoim dziecku. Kochana gdybyś chciała pisz na priv.
  3. Chodzi konkretnie o to, że w przedszkolu do którego chodzi mój 4-letni synek panie opiekunki zainicjowały pomysł aby raz w miesiącu jeden z rodziców przyszedł do dzieci i przeczytał bajkę. Bajka oczywiście nie może być za długa, by dzieciaki skupiły się na czytanej bajce. Dlatego też chciałabym Was prosić o podpowiedzi jakie bajki, historyjki polecałybyście na taką okazję. Mam kilka swoich pomysłów, ale może podsuniecie coś lepszego:-) Jest to grupa dzieci 4-letnich. Ja mam pomysł, aby po przeczytanej bajce dać dzieciom kartki z kolorowanką nawiązującą z przeczytaną lekturą, mogą to być postacie z bajki bądź sytuacje jakie miały w niej miejsce. Chciałabym takie "spotkanie z bajką" urozmaicić i dzieci zaciekawić czymś więcej. Jeśli macie więc dodatkowe pomysły na takie spotkanie z rodzicem też będę wdzięczna.
  4. Mam problem z 4,5 letnim synkiem. Problem tak jak w tytule dotyczy przedszkola. Synek chodzi do przedszkola drugi rok, z tym, że w tym roku jego grupa powiększyła się o kilkoro nowych dzieci w tym 5-6 letnich. Ostatnio zachowanie synka w przedszkolu jest wyjątkowo rażące. Opiekunka wielokrotnie powtarza jakieś polecenia a on i tak nie posłucha. Podczas zabaw przeszkadza innym dzieciom, zaczepia, popycha, a nawet zdarzyło się, że je bił. Rozmawiałam z opiekunką o tym co się dzieje. W kwestii prac czy to plastycznych, dydaktycznych, wykonywania różnego rodzaju zadań, nauki, nie ma do niego absolutnie żadnych zastrzeżeń, wręcz mówi, że wyróżnia się inteligencją, kreatywnością na tle grupy. Tylko to zachowanie. W domu jesteśmy z mężem bardzo konsekwentni. Zdarzają się oczywiście sytuacje, w których synek nie chce czegoś zrobić, wykonać, ale jesteśmy z mężem konsekwentii, bo wiemy, że tą upartością i przekorą chce u nas coś wywalczyć. Ustaliłyśmy z opiekunką, że aby zachować pełną obserwację zachowania synka w przedszkolu i byśmy my jako rodzice mogli potem rozmawiać z nim na temat tego co się w przedszkolu wydarzyło założymy zeszyt. W zeszycie panie mają notować i stawiać znaczki zarówno za wyjątkowo złe jak i te dobre zachowania. Synek wie o zeszycie, w przedszkolu przy mojej obecności miał wytłumaczone "działanie" zeszytu i wyraził zgodę na taki system powiedzmy kontroli. Niestety póki co synek zarobił 3 czarne kropki i wpisy tego co nawyprawiał m.in przeszkadzał w organizowanej zabawie innym dzieciom popychając, bijąc je, w łazience zamiast się myć wygłupiał się i oblał koleżankę wodą. Problem jest i chcemy go rozwiązać. Chciałabym wiedzieć przede wszystkim co oprócz rozmowy mogę z dzieckiem zrobić. Przynosi zeszyt z negatywnym wpisem, oczywiście rozmawiamy tłumaczymy, ale co jeszcze mogę zrobić, jeśli zastosować karę to jaką? Nie chciałabym zostawiać opisanych obserwacji opiekunek bez odzewu, bo doceniam ich zaangażowanie, a taki kontakt pisemny daje nam szansę na wyeliminowanie złych zachowań. Pytanie tylko jak w takiej sytuacji obie strony mogą współpracować, jak my w domu możemy się odnieść do wpisów w zeszycie zarówno tych negatywnych jaki i pozytwnych. Przeżyliśmy w tym roku naszą rodzinną tragedię, synek długo do siebie dochodził, tym bardziej, że ja długi czas przebywałam w szpitalu, ale z czasem sytuacja jego zachowania, strachów i lęków się unormowała. Od tego czasu minęło już prawie 8 miesięcy. Wspominam o tym, bo jeśli to może mieć jakiś wydźwięk na zachowanie dziecka to chcę przedstawić pełną sytuację. Będę wdzięczna za każdą poradę.
  5. Mój to wręcz biegnie do przedszkola:-) Dziubala My jesteśmy z Bydgoszczy. Wczoraj byłam na zajęciach otwartych w przedszkolu, zabawa była wspaniała, opiekunki naprawdę wspaniale zorganizowały zajęcia. Była też oczywiście okazja by dowiedzieć się co nieco o własnych pociechach. Jak zobaczyłam jak Mati wariuje po zajęciach ze swoim przyjacielem Wojtusiem to włos się jeżył na głowie, ale faktycznie widać, że nadają na tych samych falach:-)
  6. Dziubala Wizytę w poradni możemy zaliczyć do udanych. Lekarka bardzo sympatyczna, Mateusz tak nawijał cały czas, że lekarka skupić się nie mogła wypisując skierowanie:-) Stwierdziła, że ma koślawość stępu. Mati będzie chodził na ćwiczenia oraz fizjoterpię, ale w lutym, bo to był najszybszy termin. Ale przynajmniej wiemy już co i jak, wzięłam od lekarki skierowanie i zapisałam Mateuszka na zajęcia z gimnastyki korekcyjnej w przedszkolu (bez tego skierowania nie jest to możliwe). Mamy też dorobić coś w rodzaju obcasika czy klina do bucików. Oczywiście w domku też ćwiczyć. Wczoraj Mati zawiódł się w przedszkolu, bo była informacja, że nie będzie prądu, bo jest jakiś remont przyłącza. Dzieci miały przynieść latarki, latarenki, bo przy tej ponurej pogodzie to bardzo ciemno by było popołudniu w sali, a przy tym jaka to rozrywka dla dzieci. Mati uzbrojony w 2 latarki zadowolony poszedł do przedszkola. A energetyka "złośliwe" prądu nie wyłączyła. Dzieci zawiedzione całkowicie, bo taka atrakcja miała być. Ale skusiłam Mateusza perspektywą pogaszenia wieczorem świateł w całym domu i świecenia latarkami. Dał się udobruchać :-)
  7. Mój syneczek pod względem gorączki jest ciekawym "przypadkiem" gdyż po pierwsze rzadko przy chorobie ma gorączkę, a jeśli już go dopadnie to albo uda się ją zbić metodami nazwijmy je: naturalnymi albo wymaga już silniejszych środków. Na początek w ruch idą kompresy na czoło i kark, a na łydki okłady, które trzeba zmieniać co kilka minut (sposób ściągnięty kiedyś z forum dla rodziców, bardzo skuteczny w przypadku mojego szkraba). Ubieram mu też ciepłe skarpety i podaję duże ilości płynów. Pokój dobrze przewietrzam, dopływ świeżego powietrza jest również istotny. Jeśli takie postępowanie nie skutkuje pozostaje mi metoda mało przyjemna, aczkolwiek bardzo skuteczna-czopek. Nie stosuję syropów do zbijania gorączki od czasu kiedy synka "wysypało" po jednym z leków tego typu (najwidoczniej jest uczulony na składnik leku), a poza tym jak wyżej wpsominałam moje dziecko jest wyjątkowe pod tym względem ponieważ nie reaguje na tego rodzaju środki, gorączka nie spada, więc moją bronią przeciw rosnącej temperaturze jest czopek. Podaję pół czopka i to zawsze się sprawdza. Na szczęście gorączka rzadko do nas zagląda:-)
  8. Dziubala Wracając do tematu zdjęć, to właśnie dzisiaj będą w przedszkolu robione fotki na zasadzie jak sama określiłaś, że jak się chce to kupi jak nie, to nie. A, że dzisiaj jest bal Mikołajkowy w przedszkolu, z orkiestrą (więc impreza pałną parą), wierzę, że fotki będą super:-) W grudniu jeszcze będą zajęcia otwarte z dziećmi, więc opórcz wspólnej zabawy z dzieckiem, będzie można dowiedzieć się więcej na temat zachowania pociechy. W czwartek idę z Matim do Przychodni Rechabilitacyjnej (oczywiście czekaliśmy na tą wizytę kilka miesięcy), bo podczas bilansu czterolatka pediatra stwierdziła, że Mati ma koślawe stopy. Obserwując go baczniej od tego czasu stwierdzam, że jest lepiej niż było, ale lekarz to oceni najlepiej. W przedszkolu jest konkurs na świąteczną słodką dekorację, więc musimy się zabrać z Matim do roboty, bo czas nagli hi hi hi
  9. Witajcie kochane, Wracam i nadrabiam zaległości. Nasz kochany 4-latek Mateuszek od września powędrował do starszaków, jak się dumnie sam nazywa. Grupa nazywa się teraz Muchomorki. Jest to grupa trochę mieszana bo oprócz 4-latków jest w niej kilkoro 5-letnich dzieci. Obawiałam się powrotu Mateuszka do przedszkola ponieważ przez wakacje do przedszkola nie chodził, ale okazało się, że niepotrzebnie się martwiłam, bo był cały w skowronkach, że wraca do przedszkola, że zobaczy się z dziećmi ze swojej grupy. W przedszkolu podobnie jak w zeszłym roku jest dużo zajęć dodatkowych. Zapisaliśmy Mateuszka na kółko plastyczne (tak jak w zeszłym roku) i na angielski. Nie jest to ogromny koszt, a naprawdę bardzo dużo z tych zajęć wynosi. W ramach opłaty na komitet rodzicielski wszystkie dzieci mają też rytmikę i tańce ludowe, także tydzień w przedszkolu wypełniony atrakcjami:-) Podczytałam o propozycji chodzenia dzieci do kina....u nas była propozycja wyjścia dzieci 1raz w miesiącu do Filcharmonii, koszt 4 zł, więc niewielki i widziałam, że się rodzice tłumnie wpisywali na listę. A powiedzcie jak jest u Was ze zdjęciami wykonywanymi w przedszkolu? W zeszłym roku w przedszkolu Mateuszka zdjęcia były naprawdę świetne (robi je oczywiście zewznętrzne studio fotograficzne), a tegoroczne propzycje jakieś nieciekawe i widzę, że mało rodzicó decyduje się na te fotografie.
  10. Ostatnim razem kontaktowałam się z Wami za pośrednictwem Aniołka. Dojrzałam do tego by napisać bezpośrednio na forum gratulując wszystkim forumowiczkom zdrowych rozkosznych maluszków! Dziękuję Wam bardzo, że o mnie myślałyście, widziałam na forum, że zastanawiałyście się co u mnie się dzieje za co Wam bardzo dziękuję to miłe widzieć, że się martwiłyście. Szczerze mówiąc wzruszyłam się Waszym zainteresowaniem moją osobą. Niedawno wróciłam do pracy i próbuję odnaleźć się w nowej dla mnie rzeczywistości. Próbujemy wszyscy wracać do równowagi, a raczej musimy, bo nasz 4-letni synek bardzo mocno psychicznie wszystko przeżył i jeszcze się z tego nie otrząsnął, musimy być silni dla niego, bo jest naszym jedynym promyczkiem i jedynym będzie, bo ja kochane już dzieci mieć nie będę, nie dlatego, że nie mogę, ale nie powinnam. Od strony genetycznej prawdopodobieństwo, że nasze kolejne dziecko będzie chore jest ogromne. Okazało się, że nasz synek jest cudem i darem. Nasza tragedia uświadomiła nam jak ogromne mamy szczęście, że mamy naszego kochanego synka, który w obecnej sytuacji jest prawdziwym cudem! Spędziłam w szpitalu wiele tygodni. A wdzięczna jestem lekarzom, że w ogóle żyję, bo musiałam przejść jeszcze 2-krotnie operację, bo pojawiły się pewne komplikacje, które zagrażały mojemu życiu. Nagle z dołu rozpaczy musiałam być wdzięczna, że jeszcze jestem, że żyję. Przepraszam, że was tak obciążam moimi wspomnieniami. Kochane życzę Wam dużo zdrowia, Wam i Waszym dzieciom i oczywiście dużo dużo szczęścia, cokolwiek to jest, naprawdę istnieje wierzcie mi:-)
  11. Przygoda z czytaniem to przyzwolenie na to by nasze myśli uleciały w najdalsze zakątki niczym nie ograniczonej wyobraźni. Buduje świat naszych marzeń i wyobrażeń dając chwile wytchnienia od szarej codzienności.
  12. Dziewczyny, ja się niestety wyłączam z forum, nie wiem na jak długo. Dzisiejsze USG potwierdziło niestety diagnozę, której tak bardzo się obawiałam. Moje maleństwo ma hipotrofię, jest 3 tygodnie do tyłu względem obecnego tygodnia ciąży. Po raz kolejny muszę przez to przejść. Od jutra będę w szpitalu na patologii ciąży, miałam już dzisiaj zostać na oddziale, ale ubłagałam lekarkę, przecież ja mam w domu 3-letniego smyka, serce by mi pękło gdybym nie mogła go jeszcze przytulić przed pójściem do szpitala. Nie wiem na jak długo, nie wiem czy przyniesie rezultat, oby. Trzymajcie za nas kciuki, mi już zapas dobrych myśli się wyczerpał, łez za to powstrzymać nie mogę:( Mam tylko nadzieję, że będę razem z Wami w lipcu cieszyć się zdrowym maleństwem.
  13. Curry Ale ze mnie gapa. Termin na 14 lipca:-) dzięki
  14. Dziewczyny bardzo wam dziękuję za wsparcie. Gdzie szukać słów pociechy niż tu gdzie wszystkie oczekujemy na upragnione maluszki. Nikt lepiej chyba nie jest w stanie zrozumieć naszych zmartwień w tej chwili. Leki biorę, a potwierdzeniem ich działania będzie przyszły piątek, USG na takim dobrym sprzęcie jaki mają w poradni w szpitalu wykaże nieprawidłowości, jeżeli takie będą. Nie jestem teraz zdenerwowana, raczej boję się tego co może nastąpić jeżeli ziści się ten gorszy scenariusz. Wiem co mnie wówczas czeka, co może jest dobre, a może złe. Zdaję sobie sprawę, że jeżeli tak będzie to dobrze, że mam taką opiekę i że w czas zauważono nieprawidłowości, ale nie jest to takie proste, obawa o dziecko zawsze będzie. ana29 Znany jest mi Fenoterol. Brałam go w I ciąży. Zapewne jeśli teraz leki nie poskutkują lekarka będzie działać dalej. Ufam jej, bo leczę się u niej od 10 lat i wiem, że podejmie najwłaściwsze dla nas decyzje. Curry Możesz nas wpisać, wstępnie ma być córeczka. Mam nadzieję, że najbliższe USG potwierdzi, bo już wszyscy się tak nastawiliśmy. U nas w rodzinie to jest zgodny podział: ze strony mojego męża same baby, nasz synek to pierwsza facet w tym babskim gronie, ale z kolei w mojej rodzince dominują chłopaki.
  15. Co do wypłat zasiłków chorobowych, to na tyle co ja się orientuję to w przypadku mniejszego zakładu (bodajże poniżej 20 pracowników) pracodawca wypłaca zasiłek przez 33 dni, a potem wypłaty przejmuje ZUS (ja właśnie tak mam). Jeśli chodzi o formę zapłaty to ja w zakładzie pracy oddając ostatnie zwolnienie podpisałam takie pismo przygotowane przez księgową z podaniem rachunku bankowego na jakie ma ZUS przelewać zasiłek chorobowy i teraz za kilka dni właśnie "przejmie mnie" ZUS.
  16. A ja kolejne problemy. Wczorajsze USG wskazało, że macica jest niesamowicie spięta, nasze maleństwo w brzuszku jest mocno ściśnięte. Lekarka nie mogła dobrze pomiarów zrobić, a jak udało jej się małą złapać to pomiary wyszły nieprawidłowe tzn. wskazują na ciążę mniejszą niż jest to w rzeczywistości. Lekarka stwierdziła, że nie mam się tym sugerować, bo nie mogła dobrze małej pomierzyć. Ja już niestety przechodziłam przez tą sytuację kiedy stwierdza się hipotrofię wewnątrzmaciczną i zaczyna się walka o każdy gram dziecka, więc jestem podłamana. Mam brać 3 x dziennie no-spę i luteinę. Ma to rozluźnić macicę. Oby tak było. Za tydzień 11 marca mam USG w poradni genetycznej to będzie dla mnie wyrocznia.
  17. Kochane, Ja to jestem gapa. Cały czas byłam przekonana, że jestem u mojej ginki umówiona na jutro na 14-stą, ale coś mnie dzisiaj tknęło i zadzwoniłam do lekarki na kiedy ja jestem w końcu umówiona i niespodzianka - wizytę mam dzisiaj na 14-stą!!!!!!!!!! Jakim cudem ja się tak zakręciłam, że nie wiedziałam kiedy mam wizytę to sama nie wiem Ale jaki nastrój uniesienia zapanował, bo zobaczę maluszka już dzisiaj Lusitano urzekły mnie fotki pokoi w nowym domu. Jak zobaczyłam te przestrzenie, te duże okna to wspaniale wzbogaca przestrzeń. W takim otoczeniu kolorki to tylko dopełnienie, bo pewnie każda barwa wyglądałaby wspaniale. Kafelki w łazience bardzo mi się podobają:-) Dom to moje marzenie, może kiedyś i ja się doczekam. My z mężem teraz przymierzamy się do zmian w kuchni i polujemy na kafelki, najpierw nie mogliśmy znaleźć nic co by nam przypadlo do gustu, aż w końcu trafiliśmy do sklepu, gdzie spodobało się nam kilka wzorów i teraz mamy dylemat co wybrać:-) Dziewczyny zakupy widzę w toku. Ja muszę się w końcu zmobilizować i pojechać do ojca mojej koleżanki z Anglii, która przysłała masę ciuszków po swoich dzieciach i będę od niej wybrane rzeczy odkupywać. Mam trochę rzeczy po synku, więc pewnie niewiele do kupienia mi zostanie albo nawet nic. Trzymajcie się w zdrowiu i w wiosennej aurze, która do nas powolutku wraca, a ja lecę się powoli szykować do lekarza
  18. kwiatuszek9876 Rozwiązanie 14 lipca, a zasadniczo zapewne jakiś tydzień wcześniej, bo ja ze względów zdrowotnych będę miała zaplanowaną wcześniej cesarkę:-) Dziubala Uśmiałam się niesamowicie czytając opis wizyty w przymierzalni. Ale z dziećmi to tak jest, jak się na coś uprą to koniec. Ale punkt za odwagę dla Maciusia wszystkie dzieci przebrane a on nie, ma twarde zasady:-) Zaskoczyłyście mnie mnie natomiast w temacie pasożytów. Szczerze mówiąc dotychczas nie obiło mi się o uszy takie profilaktyczne odrobaczanie, ale przy najbliższej okazji zapytam pediatrę o tę kwestię. Ja teraz poszukuję u siebie dobrego dentysty dziecięcego. Matuniowi na jednym trzonowym ząbku zrobiło się jakieś dziwne zaciemnienie, niby nie próchnica, ale coś się jednak dzieje. Chciałabym jednak dobrego specjalisty, bo jak się zrazi to będzie koniec. Czy wasze dzieci mają w przedszkolu jakieś sympatie i antypatie. Mój szkrab ma już nawet ukochaną, nosi imię Amelka i Mati ja wprost uwielbia. Ma też przyjaciela Wojtusia. Nie wiem jak faktycznie wyglądają ich wzajemne relacje, bo nie spytałam o to opiekunki, no wiecie czy ta fascynacja działa w obie strony. Na pewno tak jest w przypadku Mikołaja, którego Mateusz twierdzi, że nie lubi, bo go bije, a wiem, że takie sytuacje faktycznie miały miejsce. Mój mąż się śmieje, że Mateusz tak szybko znalazł ukochaną, że strach myśleć co to będzie dalej
  19. Witajcie po dłuższej nieobecności;-) Ja już niestety na zwolnieniu lekarskim. Mieliśmy mały kryzysik, ale jest już dobrze. Za to dowiedzieliśmy się, że szykuje się nam córeczka:-) Mateuszek grzecznie chodzi do przedszkola. Aż mi się wierzyć nie chce, że na początku takie był oporny, a teraz buziak i już go nie ma;-) Wskoczyłam na internet tylko na chwilkę więc jeszcze pragnę Was serdecznie pozdrowić i wszystkim maluszkom życzyć dużo dużo zdrówka. :-)
  20. Witajcie, Długo mnie nie było, ale przeżyłam niezłą rewolucję żołądkową połączoną z mocnymi bólami brzucha i tym sposobem wylądowałam na L4 i zapowiada się, że pociągnę ten temacik już do końca ciąży. Teraz mamy się już dobrze, odpoczywamy i się relaksujemy. Mam aktualnie nieco ograniczony dostęp do neta, ale w miarę możliwości będę czytać i pisać. Pozdrawiam was wszystkie serdecznie z nadzieją na wiosnę:-)
  21. Justina Nie przejmuj się u mnie też wieczorami "wietrznie" U mnie z ruchami dziecka jest różnie. W zeszłym tygodniu poczułam takie pierwsze mocniejsze kopniaczki, a teraz jedynie takie łagodne głaskanie od środka i trudno to też zinterpretować czy to ruchy czy nie. Mój mąż mówi, że trzeba zastosować metodę "szokową" jak za pierwszym razem kiedy maluszek od środka mocno dał znać. A wtedy objadłam się cebulką (nie wiem czy tak lubicie), mój M. robi przepyszną taką długo próżącą się na małym ogniu wtedy jest taka mięciutka i wręcz słodka. I wtedy właśnie poszły pierwsze kopniaki, więc chyba czas na cebulkową powtórkę, żeby poruszyć malucha od środka Ja dziewczyny szczerze mówiąc niczym specjalnym się nie smaruję. Mam oliwkę, którą się smaruję, ale to tak jak zawsze więc nic specjalnego. Dotychczas ciąże nie spowodowały u mnie rozstępów, więc mam cichą nadzieję, że i tym razem tak będzie. Ja mam wizytę 14 lutego i głęboką nadzieję, że ginka potwierdzi płeć naszego maleństwa.
  22. didianka Gratuluję córeczki:-))) Wszystkiego najlepszego dla córeczki, a synusiowi łagodnej akceptacji takich dużych zmian w życiu. A obojgu życzę jak najlepszych stosunków bratersko-siostrzanych. Mojego Matunia też takie poważne zmiany czekają i póki co wygląda na to, że w podobnym zestawieniu jak u Ciebie synek kontra córeczka. A do lipca jeszcze tak daleko....na razie Mati prowadzi długie rozmowy z dzidzią w brzuszku
  23. Serce Ja mam w pracy podobną sytuację. Szef mi nawet wyliczył, że w marcu to już na 100% będę na zwolnieniu i tak już do końca ciąży. Pytał się mnie już nie raz kiedy myślę, planuję iść na L4....zamiast się cieszyć, że przychodzę. Trochę mu się nie dziwię, bo w poprzedniej ciąży praktycznie od początku byłam na zwolnieniu i tak niespodziewanie, więc obawia się teraz by nie zostać na lodzie.
  24. Uwielbiam "dzidziowate" (określenie własnego autorstwa) zakupy. Ja na razie nie startuję na takie zakupy, bo najpierw muszę przeanalizować co mam jeszcze z ubranek po synku, a poza tym 2 bliskie koleżanki chcą mi przekazać ciuszki po swoich córeczkach (o ile oczywiście faktycznie będzie dziewczynka). Odpadną mi też zakupy typu: przewijak czy leżak, łóżeczko turystyczne też mamy. A wózek dostanę od przyjaciółki. Strasznie mi się ten wózek (trzyfunkcyjny) podoba i jak byli latem u nas (mieszkają w Anglii) obiecali, że jak będziemy się spodziewać dzidziusia to wózek będzie nasz. Mam jeszcze co prawda wózek po synku, ale jest ciężki i w ogóle nieciekawy. Poza tym teraz ze względu na fakt, że mieszkamy poza miastem i dużo jeździmy autem to niezbędny jest nam wózek trzyfunkcyjny by ułatwić sobie po prostu życie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...