Skocz do zawartości
Forum

ewelka21

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ewelka21

  1. Gdy osiemnastego stycznia trafiłam do szpitalnej Izby Przyjęć nie spodziewałam się nawet, że na Oddziale Patologii Ciąży spędzę kilka najbliższych tygodni...Pięć długich tygodni... ,, - Niewydolność szyjki macicy...Przepuklina pęcherza płodowego...Zostawiamy Panią na oddziale..." - słowa lekarza brzmiały jak wyrok...W mojej głowie kłębiło się tysiące myśli...,, - Boże!Dlaczego?Dlaczego spotkało to właśnie mnie?Przecież jeszcze wczoraj wszystko było w porządku...?Co takiego mogło się wydarzyć..?Przecież Ona jest jeszcze taka maleńka...Boże nie pozwól Jej jeszcze przychodzić na świat..." - myślałam gorączkowo dławiąc się łzami. Powoli docierało do mnie, że moja 28 - tygodniowa córeczka może lada chwila pojawić się na świecie. Na szczęście, po wielu kroplówkach i ogromnych dawkach leków, skurcze ustały...,, - Pani Ewelino, udało nam się zatrzymać akcję porodową. Teraz musi Pani odpoczywać i przyjmować lekarstwa. Najważniejsze, że maleństwo jest bezpieczne..." - starał się pocieszyć mnie lekarz prowadzący. Jednak mimo wysiłków wielu lekarzy i końskich dawkach przenajróżniejszych medykamentów moja ciąża zakończyła się w 31 tygodniu. Ida przyszła na świat jako wcześniak, ważąc 1800 gram i mierząc 45 cm. Dostała jedynie 6 punktów w skali Apgar. Była taka bezbronna i maleńka...Ale ku zdumieniu wszystkich, posiadała niezwykłą siłę...Siłę życia... Do dziś każdego dnia nosimy Ją na rękach, przytulamy, przykładamy Jej małe nagie ciałko do naszych, kołyszemy, kangurujemy...W opiece nad Nad dzielnie pomaga nam nawet nasza trzyletnia córeczka...Mimo to wiem, że w żaden sposób nie jesteśmy w stanie zastąpić Jej ciepłego, bezpiecznego łona matki...Koniec końców, miała spędzić w nim jeszcze przynajmniej dwa miesiące swojego życia...A wiadomo przecież, że dla rozwoju takich maluszków liczy się każdy dzień...Dlatego też, obydwoje z mężem, zastanawiamy się nad zakupem Cucuhamaka, który bądź co bądź, po raz pierwszy ujrzałam właśnie na stronie tego portalu... Jeśli bowiem będzie on w stanie dać naszej córce, choć namiastkę bezpieczeństwa i komfortu jakich doznała podczas swoich ostatnich kilku miesięcy życia, to wart jest każdej, nawet najwyższej ceny...
  2. Białe, różowe, niebieskie lub zielone...Z kwiatuszkami, motylkami albo piłeczkami...Jego wybór na rynku jest ogromny. O czym mówię? O obuwiu dla dzieci. Zanim jednak podejmiemy decyzję o jego zakupie pamiętajmy, że obuwie nie jest jedynie dekoracyjnym elementem dla ubioru. Powinno ono wspierać, wzmacniać i ewentualnie korygować funkcję układu narządów ruchu. To ważne szczególnie w obecnych czasach, gdzie współczesny sposób życia z tendencją do małej aktywności ruchowej oraz zjawisko przyśpieszenia rozwoju dziecka wpływają negatywnie na fizjologiczny proces kształtowania się stóp. Moja córka mimo iż ma dopiero dwa lata cierpi na tzw. koślawość kolan. Dbam więc o to, aby jej obuwie było najwyższej jakości . O tym, na co zwracać uwagę przy jego wyborze, poinformował nas znajomy ortopeda. Jego wskazówki potwierdziła jedna z pracownic pobliskiego salonu obuwniczego Bartek. Dziś, patrząc na rozwój Poli, możemy stwierdzić że mieli rację... Cholewka: - cholewka dziecięcego obuwia powinna być skórzana albo wykonana z najwyższej jakości materiałów tekstylnych z miękką wyściółką, która zapewni wentylację oraz komfort użytkowania w odróżnieniu od sztucznych materiałów syntetycznych - odpowiednio wysoka; tylko taka zdecydowanie ograniczy urazowość,; powinna sięgać powyżej kostek, dokładnie obejmując ich okolicę. - z dosyć mocno wydłużonym zapiętkiem; i to takim który został wykonany z niepodatnego na odkształcenia materiału; tylko wydłużony zapiętek zapewnia bowiem prawidłową stabilizację stopy w każdej fazie chodu. Jeśli chcemy sprawdzić czy buty naszego dziecka posiadają tę cechę, wystarczy nacisnąć tylną część bucika na wysokości pięty. Gdy poczujemy opór możemy mieć pewność, że sprawdzane przez nas obuwie na pewno ją posiada - zapewniająca komfort i zachowanie funkcji; chodzi mi tutaj o właściwy kształt, płaskie szwy czy odciążenia miejsc wrażliwych na przykład poprzez umiejscowienie specjalnej miękkiej pianki w miejscach, w których stopa narażona jest na otarcia - ustanowiona pod kątem prostym w stosunku do podeszwy; jak to sprawdzić? Wystarczy postawić parę butów zapiętkami do siebie i sprawdź kąt ustawienia „piętek” - estetyczna; nie oszukujmy się: wygląd ma ogromne znaczenie. Na szczęście nie musimy już wybierać miedzy zdrowym a modnym obuwiem, bo istnieją marki które mogą zapewnić nam obie te cechy na raz Podeszwa: - przede wszystkim powinna być miękka i elastyczna; zbyt sztywna utrudniałaby chód i pracę mięśni - spód podeszwy w odcinku przednim powinien być zwrócony lekko do środka oraz na tyle szeroki, by nie blokować ruchów palców stopy; wąskie obuwie powoduje zachodzenie na siebie palców, co w przyszłości prowadzi do schorzenia zwanego halluksami, czy inaczej koślawością palucha - czubek podeszwy może być lekko uniesiony; zapobiega to częstemu u dzieci zahaczeniu buta o podłoże a w konsekwencji chroni przed upadkami - odpowiednio wysoka; zbyt niska lub zbyt wysoka może przyczynić się do powstania wad oraz po prostu utrudnienia w chodzeniu czy bieganiu - antypoślizgowa; tylko taka zapewni naszym dzieciom maksimum bezpieczeństwa - jasne kolory; nie wiem czy zwróciliście uwagę że czarne podeszwy butów naszych dzieci pozostawiają na podłodze czarne smugi, które potem trudno usunąć. Jeśli więc mam taką możliwość wybieram buciki z jasną podeszwą, dzięki której nie mam potem problemów z utrzymaniem czystości Wkładki: - najlepiej aby była antygrzybiczna i antybakteryjna; w dzisiejszych czasach możemy sobie pozwolić także na wybór odpowiedniej wkładki; ja najczęściej zwracam uwagę na to, aby posiadała dwie cechy: była antygrzybiczna i antybakteryjna. Dzięki nim mam pewność, że stopa mojej córki jest zdrowa, bezpieczna i świeża przez cały dzień - miękka, odpowiednio wyprofilowana wkładka z pianki która z łatwością dostosowuje się do kształtu stopy; dzięki niej wiem że chodzenie sprawia mojej córce prawdziwą przyjemność; dodam ponadto, że w jednym z salonów Bartek poinformowano mnie, że taka sama pianka znajduje się na wysokości kostki. Ma ona ochronić stopę przed otarciami oraz zapewnić właściwą stabilizację stawów Certyfikaty: - sprawdzone i wydane przez kompetentne podmioty; na koniec powiem jeszcze o certyfikatach. Dokonując wyboru obuwia, dokładnie sprawdzajmy certyfikaty i uzyskane opinie, którymi reklamują się producenci. Najważniejsze, aby jakość produktu była potwierdzona przez wiarygodną instytucję kierującą się opiniami lekarzy ortopedów, którzy dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu klinicznemu dokonują oceny produktu (np. pozytywną opinią Centrum Zdrowia Dziecka).
  3. -,,Wyglądasz ślicznie...Jak prawdziwy Czerwony Kapturek..."-babcia aż westchnęła z zachwytu. Rzeczywiście, w tej czerwonej spódniczce z falbanką, białej bluzeczce grzecznie zapiętej pod szyję i czerwonym płaszczyku z kapturem wyglądałam...no właśnie...Jak kto? Szczerze mówiąc nie wiedziałam nawet kim był ten Czerwony Kapturek, o którym opowiadała babcia. Mama co prawda kiedyś mi chyba o nim czytała, ale naprawdę nie potrafiłam sobie przypomnieć tej nieszczęsnej historii...,,-Babciu, a kim jest ten Czerwony Kapturek?" - zapytałam rezolutnym głosem. Babcia zaniemówiła. ,,-Co Ci jest babciu?Zachorowałaś?"-dopytywałam się coraz bardziej zdenerwowana milczeniem babci.,,-Nie, nie zachorowałam...Ty naprawdę nie wiesz kim jest Czerwony Kapturek...?To niemożliwe!Przecież Czerwonego Kaptura zna każde dziecko na świecie!Muszę porozmawiać o tym z Twoimi rodzicami...Żeby dziecko nie znało historii o Czerwonym Kapturku...To co Wy w ogóle czytacie..?" - babcia mówiła i mówiła. Szczerze mówiąc, to nie rozumiałam z tego nawet połowy rzeczy. ,, -To powiesz mi wreszcie kim jest ten Czerwony Kapturek?" - zapytałam ponownie przerywając dziwny, babciny monolog. ,,-Już mówię, spokojnie...Dawno, dawno temu żyła sobie pewna dziewczynka..." - zaczęła babcia a na jej twarzy zagościł błogi uśmiech...Babcia była cudowną narratorką. Jej zwykła opowieść o małej dziewczynce w czerwonym kubraczku ze słowa na słowo przeradzała się w prawdziwą, zaskakującą przyrodę. Babcia śmiała się i smuciła na przemian...Była uroczym, słodkim Kapturkiem i groźnym, okrutnym wilkiem... Śpiewała radosne piosenki które towarzyszyły Kapturkowi przez całą drogę do babci, udawała szum leśnych drzew i śpiew spotykanych po drodze ptaków...Jej niewielka kuchnia nagle przerodziła się w cudowną, bajeczną krainę... ,,I żyli długo i szczęśliwie!" - ze szczerym uśmiechem na twarzy zakończyła swą opowieść babcia po czym wyszła do drugiego pokoju, a ja nadal siedziałam nieruchomo na podłodze nie mogąc i nie chcąc wychodzić ze świata, który stworzyła swoim opowiadaniem. Babcia wróciła trzymając w ręce zniszczoną nieco książkę. ,,To dla Ciebie. Czerwony Kapturek. Żebyś miała co czytać przed snem"-powiedziała. Od tamtej pory minęło już prawie 20 lat, a ja nadal przed snem czytam Czerwonego Kapturka.Tylko, że dzisiaj robię to już dla mojej dwuletniej córki...
  4. Codzienne czytanie pobudza wyobraźnię, rozwija pamięć, rozszerza horyzonty… Otwiera drzwi które do niedawna były zamknięte, wynosi na szczyty które do niedawna były nie do zdobycia… Otwiera umysł, uczy konstruktywnego myślenia, kształtuje światopogląd… Nasza przygoda z literaturą zaczęła się bardzo wcześnie, bo jeszcze zanim Pola pojawiła się na świecie. Patrząc na swój powiększający się brzuszek, siadałam wygodnie w wiklinowym nieco już wysłużonym fotelu z książką w ręku i czytałam…Stronę, dwie, dwadzieścia…Jedną bajkę, dwie, kilkanaście… Gdy Pola przyszła na świat wspólne czytanie towarzyszyło nam już codziennie. Fraszki, wiersze, bajki, baśnie, opowiadania… Mimo, że wiele historii powtarzało się każdego dnia, to zawsze miałam wrażenie że poznaję je po raz pierwszy… Świat zamków, księżniczek, tajemniczych stworzeń, dziwnych opowieści wciągał nas co raz bardziej dzień po dniu…Dzięki ulubionym fantazyjnym historiom mogłyśmy wcielać się każdą, wymyśloną postać…Pamiętam, że przez pewien czas Pola marzyła o tym, aby być groźnym, ziejącym ogniem smokiem. Każdego wieczoru czytałam jej więc dobrze wszystkim znaną legendę o krakowskim smoku i dzielnym szewczyku. Potem wspólnie odgrywałyśmy krótką scenkę z podziałam na role…Pola była oczywiście smokiem a ja ubogim szewczykiem Dratewką… Bawiłyśmy się doskonale! Później przyszła kolej na śpiącą królewnę, kopciuszka, czerwonego kapturka i wilka… Co oprócz dobrej zabawy dały mojej córce fantazyjne opowieści? Przede wszystkim doskonale wpłynęły na rozwój jej wyobraźni, słownictwa i wymowy, wzbogaciły zasób jej słów, otworzyły umysł na cały otaczający nas świat, pozwoliły patrzeć na rzeczywistość z kilku perspektyw…I mam nadzieję, że wzbogacą ją o jeszcze nie jedną umiejętność…
  5. RedakcjaDrogie użytkowniczki! Każda z Was ma swoje, cenne wskazówki i rady dotyczące sposobów przygotowania się do porodu. Dziękujemy, że chciałyście się nimi podzielić na forum:) Książki "Ciąża i poród bez obaw" tym razem trafią do:1. Helena 2. ma-mmi 3. Kasandra00001 4. avalka 5. agaluk1 Prosimy zwycięzców o przesłanie adresu do wysyłki nagrody na konkursy@parenting.pl Gratulujemy! :) Gratuluję:)
  6. RedakcjaDrogie Użytkowniczki! Jak zwykle nie zawiodłyście:) Dziękujemy za ciekawe odpowiedzi i przykłady zabaw, które mogą być inspiracją dla innych rodziców! :) Chcielibyśmy nagrodzić wszystkie odpowiedzi, jednak wiadomo, że nie możemy ;) Książeczki od Wydawnictwa Literatura wędrują do:1. inka80 2. IWA23 3. Ringie 4. sylwiagkap 5. agaluk1 6. krolowa_angielska 7. milagros20 8. drucilla 9. joasia85 10. mika27 11. lila30 12. ewelka21 13. AsienkaPL 14. mama225 15. jel00nka Gratulujemy i prosimy zwycięzców o przesłanie adresów na konkursy@parenting.pl Im szybciej dostaniemy wszystkie adresy, tym szybciej nagrody powędrują do Was :) Bardzo dziękuję:)i gratuluję pozostałym zwycięzcom:)
  7. RedakcjaJak zwykle nie zawiedliście:) Dziękujemy za wszyskie odpowiedzi, a nagrody w naszej zabawie tym razem powędrują do:1. gogi2704 2. Dosia34 3. Joaś 4. paulina0077 5. frania 6. Bugi82 7. kamka88 8. Agnisia 9. 75sylwia1 10. milagros20 Gratulujemy szczęśliwcom i prosimy o przesłanie adresu do wysyłki książki na konkursy@parenting.pl :) Serdecznie gratuluję:)
  8. Droga Mamo, wiem że stanowię dla Ciebie ósmy cud świata ale Ty zupełnie oszalałaś na moim punkcie! Książki o porodzie, podręczniki, miesięczniki dla rodziców…Wszystko rozumiem…Ale upatrywanie każdej przeczytanej informacji w moim zachowaniu to już chyba lekka przesada…Mamo, czy Ty nie rozumiesz że przede wszystkim musisz zachować spokój? Czy Ty naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, że nie możesz się teraz denerwować? Zamiast więc słuchać tych wszystkich opowieści o długich i bolesnych porodach po prostu się zrelaksuj…Wypij filiżankę ulubionej owocowej herbaty, posłuchaj relaksującej muzyki, dokończ czytać rozpoczętą parę miesięcy temu książkę…Nie myśl o żadnych złych wydarzeniach, nie zadręczaj się historiami o problemach i komplikacjach… Myśl pozytywnie… Nie wpadaj w panikę, bądź pewna siebie i spokojna…Przecież ja także wyczuwam wszystkie Twoje lęki…Pamiętaj o tym… Poród to tylko mała, niezwykle krótka chwila która rozpoczyna długi, przepiękny okres macierzyństwa…Wyobraź sobie moment, w którym weźmiesz mnie na ręce, przytulisz…Założysz starannie wybierane śpioszki, przystawisz do piersi… A przekonasz się że poród może być naprawdę jedynie wspomnieniem…Miłym wspomnieniem… Twoja nienarodzona córeczka
  9. ULUBIONY BOHATER OCZAMI CÓRKI: Otwieram swe oczy i patrzę na misia: Cześć mój ukochany!Co tu robić dzisiaj? Miś spogląda na mnie czarnymi oczkami: Otwórz naszą książkę,zobaczymy sami! Już po pierwszym zdaniu drzwi się otwierają, to królik i tygrys się za mną witają. Powiem Wam szczerze-byłam tak zdziwiona, stanęłam wiec przed lustrem trochę przerażona. Patrzę i nie wierzę-ja jestem Kubusiem! z żółtymi łapkami, uszkami i brzusiem. Czerwony sweterek mam także na sobie, i gdy miodek widzę słodką minę robię. Głodna tak nagle się bardzo poczułam, to chyba dlatego że miodek wyczułam. Baryłkę w łapki biorę więc szybciutko, przechylam od razu-miód leci wolniutko... I choć nigdy wcześniej miodu nie lubiłam, to cały dziś miodek z baryłki wypiłam. Brzuszek mam pełniutki, więc już raźnym krokiem, biegnę do Prosiaczka-czeka gdzieś za rogiem. Przytulam go mocno, jak zresztą codziennie, jak wierny przyjaciel od zawsze, niezmiennie... Teraz już we dwóch na dwór wychodzimy, tam zawsze się razem cudownie bawimy. Tygrys ma latawiec, a królik warcaby, Prosiak chce grać w klasy, a Kłapouch...trawy! Pomysłów tak wiele a tak mało czasu, ale jeszcze wrócę do mojego lasu! Po dniu pełnym przygód i wesołych wrażeń, wracam do pokoju z mej krainy marzeń. Na półkę odkładam malutką książeczkę, jutro mnie zabierze na inną wycieczkę... Może będę szybkim pasiastym Tygrysem, albo znowu małym, trochę grubym misiem? Może będę różowym strachliwym Prosiaczkiem, albo marchew jak Królik pałaszować ze smaczkiem..? ULUBIONY BOHATER OCZAMI MAMY: ,, - Mamo poczytasz mi? ” – zapytała Pola sięgając po swoją wysłużoną nieco książeczkę o przygodach żółciutkiego, nieco pulchnego misia w czerwonym kubraczku.,,- Oczywiście kochanie…”- odpowiedziałam z czułością patrząc na jej radosną twarz…Boże!...jaka Ona jest słodka…Duże niebieskie oczy, jasne okalające drobną twarzyczkę włosy, mały zadarty nosek…Mimo, że w tym roku skończy już trzy lata, to wygląda zupełnie tak samo jak wówczas, gdy poprosiła mnie o to po raz pierwszy…,,- Mamo zaczynajmy już!”- stanowczy głos Poli wyrwał mnie z zamyślenia…Spojrzałam na nią po raz kolejny…Lewą brew uniosła nieco do góry, zmarszczyła nos…Czekała…Czekała na swoją ulubioną bajkę…Tak jak każdego wieczoru…I mimo, że znała ją na pamięć to nigdy nie mogła doczekać się kiedy zacznę czytać… Podniosłam do góry książeczkę i rozejrzałam się dookoła…Twarz Kubusia Puchatka spoglądała na nas z każdego kąta pokoju…Był na półkach, zasłonach, tapecie…Pola darzyła go bowiem niesamowicie silnym uczuciem. Szczerze mówiąc to nie wyobrażałam sobie aby mogło go u nas zabraknąć…,,- Pewnego dnia w Stumilowym lesie…”-zaczęłam czytać nieco ściszonym głosem jednocześnie przytulając Polę…Jej małe ciało wyrażało ogromną radość…I kto by pomyślał, że to wszystko za sprawą jednego żółtego misia…
  10. RedakcjaDrogie Użytkowniczki! Jak zwykle nie zawiodłyście:) Dziękujemy za ciekawe odpowiedzi i przykłady zabaw, które mogą być inspiracją dla innych rodziców! :) Chcielibyśmy nagrodzić wszystkie odpowiedzi, jednak wiadomo, że nie możemy ;) Książeczki od Wydawnictwa Literatura wędrują do:1. inka80 2. IWA23 3. Ringie 4. sylwiagkap 5. agaluk1 6. krolowa_angielska 7. milagros20 8. drucilla 9. joasia85 10. mika27 11. lila30 12. ewelka21 13. AsienkaPL 14. mama225 15. jel00nka Gratulujemy i prosimy zwycięzców o przesłanie adresów na konkursy@parenting.pl Im szybciej dostaniemy wszystkie adresy, tym szybciej nagrody powędrują do Was :) Dziękuję za wyróżnienie mojej wypowiedzi i gratuluję pozostałym zwycięzcom:)
  11. OlinkaŻyczę powodzenia - sobie i Julci też:) Czekamy na wyniki!:0 Ja Wam także życzę wygranej:)
  12. Czy wiedziałyście, że można ćwiczyć pamięć dziecka które znajduje się jeszcze w łonie matki? Szczerze mówiąc, długo nie miałam o tym pojęcia i gdyby nie pewien program, który obejrzałam będąc w ciąży ze swoim pierwszym dzieckiem, nie wiedziałabym tego pewnie do tej pory...A tak mogłam pomóc mojej córce rozwijać jedną z najważniejszych życiowych umiejętności jeszcze zanim przyszła na świat... Muzyka : Zaczęłam od muzyki. Przez wszystkie kolejne miesiące ciąży, tydzień po tygodniu, dzień po dniu, słuchałam swojej ulubionej muzyki klasycznej. Moja nienarodzona jeszcze córeczka słuchała jej oczywiście razem ze mną. Nie zdziwiło mnie więc to, że bez problemu rozpoznawała ją już po swoich narodzinach. Czuła się przy niej pewnie i bezpiecznie. Gdy zmieniałam repertuar zauważałam, że jej pewność siebie zastępuje strach i niepewność. Jej pamięć z okresu życia płodowego funkcjonowała znakomicie! Mamo,pokaż swoją twarz!: Większość noworodków poznaje swoich najbliższych dzięki zapachowi. Dopiero nieco później zaczynają rozpoznawać ich twarze. Dlatego zawsze starałam się być jak najbliżej swojej maleńkiej córeczki. Nieustannie do niej mówiłam, pozwalałam aby za pomocą rączek badała moją twarz, jednocześnie ją przy tym zapamiętując. Gdzie jesteś misiu? : Gdy Pola miała kilka miesięcy uwielbiała tą, jakże prostą zabawę. Wystarczyło na chwilę przykryć jej ulubionego misia pieluszką, by usłyszeć jej ogromną radość przy jego ,,odnalezieniu". Często jednak posuwałam się do pewnego podstępu...Gdy Pola choć na chwilę odwróciła wzrok, zabierałam misia. Gdy odkrywałam pieluszkę i okazywało się, że nie ma go tam gdzie być powinien na jej twarzy malował się wyraz wielkiego zdziwienia. To kolejny dowód na to, że jej pamięć funkcjonowała znakomicie. Memo : Tę kultową już grę znają już niemalże wszystkie dzieci. Kupiliśmy ją Poli gdy skończyła dwa lata. Jednak skompletowanie 24 obrazków okazało się dla niej zdecydowanie za trudne. Postanowiliśmy schować więc większość i na razie używać wyłącznie sześciu z nich. To posunięcie okazało się naprawdę skuteczne. Potem, stopniowo dokładaliśmy kolejne elementy. Dziś Pola doskonale radzi sobie ze wszystkimi. Słowa: Grę zapamiętywanie słów zaczęliśmy bardzo wcześnie, bo w zasadzie wówczas gdy tylko Pola zaczęła mówić. Na początku prosiliśmy ją o powtórzenie jednego czy dwóch słów. Wraz z wiekiem zaczęliśmy wprowadzać utrudnienia,np. prosiliśmy o wymienienie po kolei kilku wskazanych przez nas kolorów. Starsze dzieci mogą próbować nawet zapamiętywać i powtarzać całe zdania. Wystarczy usiąść w kole, poprosić kogoś aby rozpoczął grę poprzez wypowiedzenie jednego słowa. Zadaniem kolejnego uczestnika będzie powtórzenie wyrazu wymówionego przez poprzednika oraz dodanie swojego. Im więcej osób tym większa frajda! Przegrywa ta osoba, która pomyli kolejność lub pomnie któryś z wyrazów. Kto to jest?: Gra zaczerpnięta z przedszkola, do którego uczęszcza moja córka. Zabawa polega na tym, że jedna osoba(np. rodzic czy nauczyciel) opisuje jedną ze znajdujących się w pomieszczeniu osób. Zadaniem dzieci jest odgadnięcie o kogo chodzi. Czego brakuje? : Pola uwielbia tą zabawę! Aby ją zacząć wybieramy kilka przedmiotów, najczęściej zabawek. Następnie ustawiamy je na stole. Dziecko przygląda mi się uważnie, po czym zamyka oczy. W tym czasie druga osoba(np. rodzic) chowa jeden przedmiot. Zadaniem dziecka jest odgadnięcie który. Starszym dzieciom zabawę można jeszcze nieco utrudnić, na przykład poprzez dodatkowe ustawienie przedmiotów we właściwej kolejności. Wówczas dziecko będzie musiało wskazać jakiego przedmiotu brakuje ale także i to, gdzie ten przedmiot się konkretnie znajdował. Co się zmieniło?: Zabawa polega na tym, że podczas gdy dziecko wychodzi na chwilę z pokoju/kuchni/itd., druga osoba zmienia coś w jego wyglądzie, na przykład przesuwa krzesło lub stawia na stole coś, czego tam nie było. Zadaniem dziecka jest odgadnięcie co zostało zmienione. Opowiedz mi...:...o tym co zdarzyło się w przedszkolu/szkole, ...o tym, co widzieliśmy podróżując samochodem/pociągiem, ...o tym, jakie zwierzęta widzieliśmy w zoo...; dzięki temu, że prosimy dzieci o to, by opowiedziały głośno o czymś czego już doświadczyły zmuszamy ich pamięć do pracy. To tylko kilka przykładowych zabaw, dzięki którym możemy pomóc naszym dzieciom w rozwoju pamięci, która spełnia w ich życiu szalenie ważną rolę. Pamiętajmy o tym...:)
  13. Droga mamo! Już od lat segregujesz śmieci, do mycia naczyń używasz wyłącznie zmywarki i nie używasz proszku do prania...Kupujesz także zdrową ekologiczną żywność, kosmetyki a nawet ubrania...Używasz wyłącznie energooszczędnych żarówek i urządzeń...Dziwię się więc, że do tej pory używałaś wyłącznie zwykłych jednorazowych pieluszek...Przecież doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że nawet jeśli wybierzesz pieluszki najlepszych firm to i jak nie możesz tym zagwarantować ani mi ani światu należytej ochrony. Pytasz dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że pieluszki wielorazowe nie zawierają żadnych tworzyw sztucznych dzięki czemu nie tylko nie uczulają, ale i nie powodują problemów skórnych, takich jak chociażby odparzenia czy wysypki. Poza tym są przewiewne, co ma niebagatelne znaczenie zarówno w przypadku chłopców, jak i dziewczynek. Nie bez powodu mówi się także o tym, że pieluszki wielorazowe przyczyniają się do prawidłowego rozwoju stawów biodrowych...Przekonałam Cię? Jeszcze nie? W takim razie słuchaj dalej...Wybierając wielorazowe pieluszki wyrażasz swoją troskę o środowisko. Sama bowiem zdajesz sobie sprawę z tego jak długo rozkłada się plastik, z którego produkuje się jednorazowe pieluszki i jak wiele się go zużywa. Doskonale wiesz przecież, że niejednokrotnie wynosiłaś ich całe worki...Jest jeszcze jeden plus. Pieluszki wielorazowe są miłe i przyjemne w dotyku, dzięki czemu noszące je dziecko odczuwa prawdziwy komfort. Wiem, wiem...Jedyne co od nich odstrasza to z pozoru wysoka cena...Celowo napisałam ,,z pozoru" gdyż podliczając sumę wydaną na jednorazowe pieluszki z całą stanowczością można stwierdzić, że używanie pieluszek wielorazowych jest zdecydowanie bardziej opłacalne...Pomyśl tylko, ile pieniędzy mogłabyś zaoszczędzić gdybyś kupiła je zamiast tych wszystkich jednorazówek dla mojej starszej siostry...Przecież teraz to ja mogłabym je nosić...A Ty w ogóle nie ponosiłabyś teraz żadnych z nimi związanych kosztów...I co? Czy teraz jesteś pewna że nadal chcesz używać pieluszek jednorazowych?Myślę, że nie...Co więcej, jestem przekonana że teraz będziesz chciała używać wyłącznie pieluszek wielorazowych... Twoja nienarodzona jeszcze córeczka
  14. Ogromnie dziękuję za wyróżnienie i gratuluję pozostałym zwycięzcom:) Naprawdę się nie spodziewałam...
  15. 9 miesięcy ciążowego oczekiwania DLA DZIECKA to czas kiedy... ... zupełnie niespodziewanie pojawiam się w życiu moich rodziców... ... z małego naczynia krwionośnego przekształcam się w całkiem dużego człowieka... ... mama i tata rozmawiają o mnie ze wzruszeniem w głosie i łzami w oczach... ... z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc wciąż rosnę(!)... ... obserwuję swoje nieustannie zmieniające się ciało... ... wypoczywam tylko po to, aby za chwilę znowu baraszkować w ciepłych wodach płodowych... ... uczę się wszystkich podstawowych funkcji życiowych... ... próbuję oddychać, odżywiać się a nawet wkładać do buzi swoje malutkie paluszki... ... uważnie nasłuchuję wszystkich dobiegających mnie z zewnątrz dźwięków... ... potrafię już bez problemu rozpoznać głos mojej ukochanej mamy... ... rozkoszuję się dźwiękiem śpiewanych przez nią utworów... ... pękam z dumy gdy okazuje się, że choć trochę urosłem... ... wyczuwam wszystkie nastroje swojej kochanej rodzicielki... ... zastanawiam się co spotka mnie w zewnętrznym świecie... ... z ogromną niecierpliwością czekam na moment pojawienia się obok mamy i taty... 9 miesięcy ciążowego oczekiwania DLA RODZICA to czas kiedy... ... staję się świadkiem prawdziwego cudu... ... nie mogę uwierzyć we własne szczęście... ... nie potrafię mówić o swoim nienarodzonym jeszcze dziecku bez wzruszenia w głosie... ... z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc obserwuję powiększający się brzuszek... ... z ogromnym wzruszeniem obserwuję nieustannie zmieniające się ciało swojego maluszka... ... podziwiam jego siłę i odważne ruchy w okalających je wodach płodowych... ... ze łzami w oczach patrzę jak rusza rączką, wkłada ją do buzi; jak odwraca głowę... ... z ogromnym wzruszeniem słucham bicia jego maleńkiego serduszka... ... prowadzę z nim niekończące się rozmowy, śpiewam mu kołysanki, czytam książki... ... zastanawiam się jak się dziś czuje... ... martwię się czy aby nie udzieli mu się mój kiepski dziś nastrój... ... modlę się o jego zdrowie... ... kompletuję wyprawkę, czytam poradniki dla ciężarnych, odwiedzam fora dla rodziców... ... myślę o tym czy będę potrafiła być odpowiednio dobrym rodzicem... ... z wielką niecierpliwością czekam na moment pojawienia się jego na świecie...
  16. ,, - Mamo, czy dziś także będziemy pić szampana?" - radosny głos Poli wyrwał mnie z głębokiego snu...Spojrzałam na zegarek. Dochodziła ósma...,, - Myślę, że tak...W końcu mamy pierwszy dzień Nowego Roku..." - spojrzałam na nią z czułością...,, - O, Boże! Jak ten czas szybko leci...Rok temu nasza mała córeczka miała niespełna dwa latka...A dziś..? Za miesiąc będzie już trzyletnią, rozbrykaną pannicą...A o Tobie kruszynko nawet nikt jeszcze wówczas nie wspominał..." - pomyślałam czule głaszcząc się po powiększającym się z miesiąca na miesiąc brzuszku...,, - Mamo! Gdzie jest moja czerwona sukienka?" -zdecydowany głos Poli sprowadził mnie na ziemię. ,, - W szafie...Za chwilę Ci ją przyniosę...Co zjesz na śniadanie...Może być owsianka...?" - zapytałam po chwili wchodząc do pokoju z czerwoną sukienką w ręku.,, - Może..."- odpowiedziała Pola wpatrzona w nią jak w obrazek...Kolor czerwony wabił ją do siebie jak Pola uwielbia kolor czerwony...A jeszcze bardziej lubi czerwone sukienki...Ma ich w swojej szafie całe mnóstwo...Poprzedni, sylwestrowy wieczór spędziliśmy także w towarzystwie jej krótkiej czerwonej sukni...Zresztą zakłada ją w każde większe święto...Można nawet powiedzieć, ze to taka jej tradycja... Gdy wróciłam z kuchni z miseczką ciepłej owsianki w ręku zastałam Polę siedzącą przy stole w swojej ulubionej czerwonej sukieneczce. Owsiankę jadła bardzo ostrożnie, uważając przy tym aby bron Boże jej nie zabrudzić...Gdy widzieliśmy jej przejętą minę o mały włos nie popłakaliśmy się ze śmiechu...To było takie zabawne i wzruszające zarazem...Mała niepoważna jeszcze dziewczynka z ogromnie poważną miną...,, - A Wy co? Dlaczego się jeszcze nie ubieracie?" - zapytała niespodziewanie.,, - Już, już Poleczko..."-mąż nie mógł powstrzymać śmiechu. Odświętnie ubrani, jedliśmy po chwili odświętną owsiankę na śniadanie...I może to zupełnie nie zdrowe i wychowawcze, ale popijaliśmy ją szampanem...A raczej, truskawkowym winem musującym... ,, - Czy mogę Panią prosić?"- zwrócił się do Poli mój mąż, klękając przy tym na jedno kolano.Pola na początku nie za bardzo wiedziała co zrobić, ale gdy tylko usłyszała dźwięki wydobywającej się z głośnika muzyki, podała tacie rączkę...Ach, co to był za taniec...Skoki, podskoki, obroty...To w górze to w dole...Po paru utworach padli zmęczeni na dywan...,,- Jeszcze raz tato!"-Pola nie dawała za wygraną. Jednak po kolejnej piosence miała już dość. Usiadła obok mnie na kanapie, przytuliła się i powiedziała:,,- Oj mamo, jestem taka szczęśliwa...". I my byliśmy szczęśliwi mogąc spędzić pierwszy dzień Nowego Roku z naszą wspaniałą córką...A właściwie dwiema córkami...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...