Skocz do zawartości
Forum

mama225

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mama225

  1. mama225

    Wrześniówki 2010

    justa83Słuchajcie od wczorajszego wieczora Kala bardzo ulewa. Macie jakieś sposoby na to? Słyszałam, że to może przez bolące gardło. Gorączki nie ma, ale katar tak. Chyba nie ma sensu lecieć do lekarza? Skopiowałam coś takiego, powodzenia. Kalunia śliczna jest. Jeżeli niemowlę ulewa Należy karmić dziecko w pozycji pionowej, a po karmieniu przytrzymać je w tej pozycji przez ok. 45 minut. Dopóki dziecku się nie odbije nie powinno być narażone na żadne wstrząsy. Powinno się unikać przewijania, gdy niemowlę ma pełny brzuszek. Mama może zapytać lekarza o Nutriton - substancję zagęszczającą nie zawierającą białka mleka krowiego. Podaje się go w postaci papki bezpośrednio przed lub w trakcie karmienia. Dziecku karmionemu mlekiem modyfikowanym, lekarzem w rozmowie z mamą może polecić mleko typu AR – odpowiednie dla niemowląt z tendencją do ulewań. Jeśli mama obawia się momentu przejścia z karmienia piersią na karmienie mlekiem modyfikowanym Przede wszystkim powinna porozmawiać z lekarzem, który odpowie na wszystkie nurtujące ją pytania i doradzi odpowiedni moment. Ponieważ dzieci nie lubią nagłych zmian, mama swoją dietę winna zmieniać stopniowo, uważnie obserwując reakcje dziecka. W porozumieniu z lekarzem rodzice mogą wybrać produkt o składzie odpowiednim dla wrażliwego układu pokarmowego niemowlęcia.
  2. mama225

    Wrześniówki 2010

    mama225mineralkamoje dzieciaki Śliczne mordeczki. avalka -moja mała też na pierwszym szczepieniu ważyła podobnie, bo 4700, urodzila się z wagą 3080, to chybA nieźle przybiera na cycunia, ale ja nie o tym. Mojej Lence też ropiało oczko i przemywałam sodą oczyszczoną, kupiłam w aptece w takich ampułkach 5ml-nazwa-Gilbert NaCl 0,9%. Po otwarciu można raz użyc i wyrzucic nawet jak am jeszcze zostanie płynu. polecili mężowi a aptece i pomogło w trzy dni. Polecam. A pediatra też mówła, że rumianek a iina, że aby nie to bo uczula. mona3 - witaj! pokaż swój skarb malutki. mineralka - u Ciebie słońce? To pozazdrościc, u mnie drugi dzień leje jak z cebra. Super pomysł z tym Karmi, ja też uwielbiam i piłam w ciąży. Spróbuję na pewno, najwyżej Lenka się upije, żartuję oczywiście. ania_h83 - no nie ma to, jak długie włosy! Mój miał lekko kręcone, mam nadzieję, że Lenka odziedziczy takie. Po kąpieli lub po zdjęciu czapkirobią jej się pierścioneczki, to może, kto wie. Tęsknisz za brzuszkiem? No,jest cośc takiego, że się tęskni. A potem przychodzi taki czas, że chce się kolejne dziecko. taka miłośc i spełnienie. Ja jestem taka szczęśliwa, choc mam chory kręgosłup i nie biorę leków od ciąży. Siada mi zupełnie, wnocy trudno mi do dziecka wstac. Na szczęście malutka spokojan i pogodna jest. DZiś o 4ej rano przy zmianie pampersa zobaczyła tatusia ( śpi z nami) i od razu oczy wielkie, nóżki, w górę i rączki i gadki - ee,gu, gi!I uśmiechy. W ogóle jakieś gadatliwe dziecko mi się trafiło, wciąż się uśmiecha i gada. Nawet jakj ją karmię muszę starac si enie patrzec jejj w oczki bo się rozprasza. Od razzu cycus c buzi,uśmiech , że całe dziąśła widac i zaczepia mnie. Nie można jejj nie kochac. Jak chłopcy wrócą ze szkoły, wyraźnie się cieszy. Dziewczyny, jest konkurs ogłoszony fotograficzny, ja już zgłosiłam Lenki zdjęcie, może warto sie pobawic? Co rano mała robi wielką kupę, jakoś jejj się ustabilizowało i o podobnej porze robi a ja myję ją pod kranem w łazience, tak tego dużo, że najwygodniej. A mała zadowolona z tej operacji. No lecę, miłego dnia.
  3. mama225

    Wrześniówki 2010

    mineralkamoje dzieciaki Śliczne mordeczki.
  4. mama225

    Wrześniówki 2010

    bejbikkilka fotek dla forumowych cioć:) 1.Uwaga chłopcy -potrafie boksować 2.Popołudniowa drzemka 3."Rozmowa " z mamusią Słodka!!!
  5. mama225

    Wrześniówki 2010

    No piękne historie,kto następny? Fajnie, że pada, inaczej nic by nie wyszło ze wspominek.
  6. mama225

    Wrześniówki 2010

    mama225mama225ania_h83Hej! Znów kilka dni nie zaglądałam, tradycyjnie czasu brak. Jeremiaszek jeden dzień jest grzeczny jak aniołek, a następnego dnia pokazuje różki i tak na zmiany. Wpadłam, żeby odpisać na starsze posty, bo dziewczyny pytały mnie o pewne rzeczy...Bejbik - Swojego męża Crisa (zdrobnienie od Cristian) poznałam w dość oryginalny sposób, bo na last.fm :) Może kojarzycie, to taka internetowa radiostacja. Tu jest link do mojego profilu glycerine0â��s Music Profile â�� Users at Last.fm Po prostu pewnego dnia napisał do mnie koleś z Argentyny pytając jak było na koncercie, na którym byłam kilka dni wcześniej. Odpisałam, a on znów napisał. Odpisałam więc jeszcze raz i tak jakoś się zaczęło :) Na początku rozmawialiśmy głównie o muzyce, ale z czasem doszły też inne tematy. Ot, takiego miałam internetowego kolegę :) Z tym, że ten internetowy kolega był tak niesłychanie miły, że dnia nie mogłam wytrzymać bez wiadomości od niego :) Właściwie to ja nie wiem jakim cudem studia skończyłam, bo zamiast się uczyć to ja większość dnia (i nocy) przesiadywałam przed kompem hehe, a na zaliczenia i egzaminy uczyłam się z wielkim pośpiechem dzień przed :P Moment przełomowy naszej znajomości miał miejsce w moje urodziny 3 lata temu, kiedy to jak co dzień dostałam wiadomość od Crisa, z tym, że ta była nieco inna, bo napisał w niej, że mnie kocha :) Najpierw po hiszpańsku, a potem po polsku :) Wiem, wiem, brzmi to dość dziecinnie, no bo jak można się zakochać w kimś kto mieszka na drugim końcu świata i kogo zna się tylko ze zdjęć? Samej wydawało mi się to mało realne, nieraz się zastanawiałam czy to możliwe, że on jest właśnie tą moją drugą połówką, której nie mogłam znaleźć tutaj. A jeśli tak, to czemu mieszka tak daleko?? Szanse na spotkanie w realu wydawały się być znikome, bo jednak odległość robi swoje, a jednak się udało :) Przez pół roku Cris odkładał kasę na bilet, aż w końcu przyleciał do mnie do Polski, zostawił rodzinę, studia, przyleciał z jedną walizką. Znalazłam mu mieszkanie w Krakowie, a po pewnym czasie się do niego przeniosłam. Wiele osób mnie oczywiście przestrzegało przed tą znajomością, no bo przecież nie znam go, nigdy go na żywo nie widziałam, a co będzie jeśli się okaże, że w realu jest zupełnie innym człowiekiem itd. itp. Przyznam, że sama stresowałam się przed pierwszym spotkaniem, ale jak się okazało niepotrzebnie. Na żywo Cris był jeszcze milszym i sympatyczniejszym człowiekiem niż przez internet. W życiu bym nie pomyślała, że coś takiego mi się przytrafi. Gdyby ktoś mi powiedział, że w taki sposób poznam swojego przyszłego męża, pewnie popukałabym się po głowie. A jednak miłość potrafi nas zaskoczyć i przyjść niewiadomo skąd i niewiadomo kiedy :) Wkrótce po przyjeździe do Polski Cris mi się oświadczył, dostałam śliczny pierścionek z białego złota :) ale ślub wzięliśmy dopiero tutaj w Argentynie 8 stycznia tego roku (cywilny tylko jak na razie). Nazwiska nie zmieniłam, bo tu się nie zmienia, kobiety zostają przy swoich panieńskich. Ja zresztą jestem do swojego tak przywiązana, że jakoś nie wyobrażam sobie, że miałabym się nazywać inaczej hehe. Jeremiaszkowi za to daliśmy dwa nazwiska, i Crisa i moje, czym oczywiścei bardzo uradowałam moją rodzinę :) No...to tak mniej więcej w skróconej wersji wygląda moja historia miłosna hehe. A Cris jest najcudowniejszym człowiekiem jakiego w życiu spotkałam :) Co się zaś tyczy decyzji o wyjeździe do Argentyny to to był raczej spontan. Ciekawość mnie tu przyniosła. Trochę się w sumie biłam z myślami, bo jednak wyjechać tak daleko nie jest łatwo, ale nikt przecież nie mówi, że muszę tu zostać na zawsze. Taki zresztą był plan, że pomieszkamy tu kilka lat i wrócimy do Polski. Może to trochę nierozsądne z mojej strony, ale skoro nadażyła mi się taka okazja to czemu miałam nie skorzystać...Przynajmniej zobaczyłam Buenos Aires :) No a w przyszły poniedziałek jedziemy oglądać mieszkanie, które wypatrzyłam w necie. Mam nadzieję, że tym razem się uda. Mama - Za Polską owszem, tęsknię, bo jednak tutaj wszystko jest inne (począwszy od poprzestawianych pór roku, na jedzeniu zakończywszy). Teraz po roku pobytu zaczynam się już przyzwyczajać, ale początki były dość ciężkie. Przez pierwsze dni chodziłam z nisko opuszczoną szczęką, bo wszystko mnie tu dziwiło. Zadawałam tysiąc pytań jak dziecko. To jest jednak zupełnie inny świat i szczerze jakoś siebie tu nie odnajduję. Kilka lat i owszem, ale zostać na stałe bym tu nie chciała. Tym co podoba mi się najbardziej w tym kraju są ludzie. Niesłychanie sympatyczni, mili i otwarci. Nawet panie w okienkach. Wiecznie uśmiechnięte i uczynne. Tylu życzliwych ludzi ilu spotkałam tu przez rok, w Polsce nie widziałam przez całe życie. No i strasznie całuśny naród z tych Argentyńczyków hehe. Buzi w policzek na dzień dobry, buzi na do widzenia, całują się wszyscy z wszystkimi :) Teraz to już dla mnie normalka, ale jak dostałam pierwszego buziaka od mojego gina to się troszkę zdziwiłam hehehe. Pytasz o mojego męża...On jest Argentyńczykiem, chociaż nie tak zupełnie do końca, bo tatę ma Argentyńczyka, ale mama to córka Niemca i Chorwatki, czyli ma też europejskie korzenie. No a żonę sobie znalazł Polkę i już w ogóle wyszła mieszanka międzynarodowa :) Jak dobrze pójdzie to Jeremiaszek będzie mówił w 3 językach, po polsku, po hiszpańsku no i po angielsku, bo tak właśnie porozumiewamy się z Crisem (on zna tylko kilka słów po polsku, no a ja hiszpański już mniej więcej rozumiem, ale z mówieniem jeszcze wciąż kiepsko). Jezu, ale Wam zapodałam wiadomość! Bo ze mną to tak jest - nie odzywam się zbyt często, ale z moim polotem do pisania jak zasiądę raz tak kończy się zwykle epopeją Nawet pracę magisterską musiałam z bólem serca skracać hahahaha :) Ok, spadam, teraz już nie mam przed Wami ŻADNYCH tajemnic :) Buźki! Ps. Wszystkie dzieciaczki piękne!!!! Ps.2. Kleopatra - Trzymaj się!!! Oby Ci szybciutko przeszło! No piękna historia, moze dałaś początek i będziemy opowiadac sobie swoje historie miłosne, te ze ślubem na końcu lub związzkiem na poważnie. Pozdrawiam, trzymaj sie tak cieplutko i buziak ode mnie, zupełnie polski. Hej mamulki i dzidziulki. No i nici ze spaceru dzisiaj, leje u mnie od rana albo na przemian siąpi tylko. Lenka zrobiła od rana mega kupsko tak, że myłam ją pod kranem w zlewie w łazience. Dupcia już 100% zdrowa i różowiutka, posmarowana oliwką bambino śpi w wózeczku po porcyjce cycusia. A ja zamiast sprzątac, zaczytałam się. Napiszę Wam na ten deszczowy dzionek moją historię miłosną. Byłam w 3ej klasie Lo. Byłyśmy z koleżankami na wyjeździe i u wróżki wyobraźcie sobie, co mi powiedziała spełniło się co do joty. W każdym razie wracając na dworcu pkp szłyśmy po schodach w górę a z góry schodził nieznajomy chłopak. Długie włosy, na oko metal ( maiłam słabośc do dł włosów choc sama słuchałam punka). Piewrszy raz w życiu spodobał mi się jak nie wiem co, choc kolegów długowłosych znałam mnówstwo. Poyślałam- to mó mąż i gapiłam się niemiłosiernie. A on też patrzył, nic dziwnego, sciągnęłam go wzrokiem i do mojej kol powiedział- cześc. Napadłam na nią, kto to itp. Ona zdziwiona, bo znała go tylko z widzenia. Długo by gadac zakcochałam się w marzeniu. Zaporzyjaźniłam się z dziewczyną która go znała żeby go poznac. Wiedziałam że co piątek jest na stacji pks bo wraca ze szkoły byl 2 lata starszy ( chodził go technikum w innym mieście). Ta dziew okazało się też w nim zabujana i z mojego planu że pozna nas nici. Postanowiłam co piątek zostac dłuzej, zeby chociaz popatzrec. w końcu na 3 tydzień powiedziałam, że albo dziś go poznam, albo rezygnuję. Był jak zwykla i jak zwykle poszedł na swój autobus a ja zrezygnowana wychodzę z dworca kiedy ten autobus odjechał. I w drzwiach natykam się na niego!!!! A on do mnie- autobus mia uciekł i przedtswił sie. To bzdura, nie uciekł tylko specjalnie został, chociaż miał dziewcz.Ja w tzw międzyczasie tez chłopaka miałam, nawet kilku. No i tak się zaczęło, niby koleżeństwo. On poszedł do wojska, pisaliśmy listy. Po powrocie zaprosiłam go do mnie ( cały zs nie wiedział, co ja do niego czuję). A, że bylam akurat z grupką znajomych nad jeziorem, to tam przyjechał. No i kurde, był już sam i ja też. Spacer naokoło jeziora i tam pierwszy pocalunek, dla mnie szok, bo myślałam, że on tylko tak po koleżeńsku. I tak się zaczęło. W te wakacje mielismy jechac do jarociana, ale ja wymyśliłam, że pójdziemy na pielgrzymke do Częstochowy. To taka próba, bo jak się zgodzi, znaczy, że to na poważnie. No i było pilgrzymka. Potem moje studia dzienne pół Polski dalej, ale spotykalismy się co tydzień. Studia przeniosłam bliżej i zaocznie. Po 3 latach bycia razem a 6 znajomości, ślub i po 10 miesiącach kubuś, po 3 li 9m Wojtuś a teraz Lenka. Sucho to napisalam, pomijając wiele szczegółów, ale historia prawdziwaq. I co jak tu nie wierzyc w miłośc od pierwszego spojrzenia? U mnie tak była i trwa nadal. Pozdrawiam, kogo uśpiłam tą historią to przepraszam. moje skarby
  7. mama225

    Wrześniówki 2010

    mama225ania_h83Hej! Znów kilka dni nie zaglądałam, tradycyjnie czasu brak. Jeremiaszek jeden dzień jest grzeczny jak aniołek, a następnego dnia pokazuje różki i tak na zmiany. Wpadłam, żeby odpisać na starsze posty, bo dziewczyny pytały mnie o pewne rzeczy...Bejbik - Swojego męża Crisa (zdrobnienie od Cristian) poznałam w dość oryginalny sposób, bo na last.fm :) Może kojarzycie, to taka internetowa radiostacja. Tu jest link do mojego profilu glycerine0â��s Music Profile â�� Users at Last.fm Po prostu pewnego dnia napisał do mnie koleś z Argentyny pytając jak było na koncercie, na którym byłam kilka dni wcześniej. Odpisałam, a on znów napisał. Odpisałam więc jeszcze raz i tak jakoś się zaczęło :) Na początku rozmawialiśmy głównie o muzyce, ale z czasem doszły też inne tematy. Ot, takiego miałam internetowego kolegę :) Z tym, że ten internetowy kolega był tak niesłychanie miły, że dnia nie mogłam wytrzymać bez wiadomości od niego :) Właściwie to ja nie wiem jakim cudem studia skończyłam, bo zamiast się uczyć to ja większość dnia (i nocy) przesiadywałam przed kompem hehe, a na zaliczenia i egzaminy uczyłam się z wielkim pośpiechem dzień przed :P Moment przełomowy naszej znajomości miał miejsce w moje urodziny 3 lata temu, kiedy to jak co dzień dostałam wiadomość od Crisa, z tym, że ta była nieco inna, bo napisał w niej, że mnie kocha :) Najpierw po hiszpańsku, a potem po polsku :) Wiem, wiem, brzmi to dość dziecinnie, no bo jak można się zakochać w kimś kto mieszka na drugim końcu świata i kogo zna się tylko ze zdjęć? Samej wydawało mi się to mało realne, nieraz się zastanawiałam czy to możliwe, że on jest właśnie tą moją drugą połówką, której nie mogłam znaleźć tutaj. A jeśli tak, to czemu mieszka tak daleko?? Szanse na spotkanie w realu wydawały się być znikome, bo jednak odległość robi swoje, a jednak się udało :) Przez pół roku Cris odkładał kasę na bilet, aż w końcu przyleciał do mnie do Polski, zostawił rodzinę, studia, przyleciał z jedną walizką. Znalazłam mu mieszkanie w Krakowie, a po pewnym czasie się do niego przeniosłam. Wiele osób mnie oczywiście przestrzegało przed tą znajomością, no bo przecież nie znam go, nigdy go na żywo nie widziałam, a co będzie jeśli się okaże, że w realu jest zupełnie innym człowiekiem itd. itp. Przyznam, że sama stresowałam się przed pierwszym spotkaniem, ale jak się okazało niepotrzebnie. Na żywo Cris był jeszcze milszym i sympatyczniejszym człowiekiem niż przez internet. W życiu bym nie pomyślała, że coś takiego mi się przytrafi. Gdyby ktoś mi powiedział, że w taki sposób poznam swojego przyszłego męża, pewnie popukałabym się po głowie. A jednak miłość potrafi nas zaskoczyć i przyjść niewiadomo skąd i niewiadomo kiedy :) Wkrótce po przyjeździe do Polski Cris mi się oświadczył, dostałam śliczny pierścionek z białego złota :) ale ślub wzięliśmy dopiero tutaj w Argentynie 8 stycznia tego roku (cywilny tylko jak na razie). Nazwiska nie zmieniłam, bo tu się nie zmienia, kobiety zostają przy swoich panieńskich. Ja zresztą jestem do swojego tak przywiązana, że jakoś nie wyobrażam sobie, że miałabym się nazywać inaczej hehe. Jeremiaszkowi za to daliśmy dwa nazwiska, i Crisa i moje, czym oczywiścei bardzo uradowałam moją rodzinę :) No...to tak mniej więcej w skróconej wersji wygląda moja historia miłosna hehe. A Cris jest najcudowniejszym człowiekiem jakiego w życiu spotkałam :) Co się zaś tyczy decyzji o wyjeździe do Argentyny to to był raczej spontan. Ciekawość mnie tu przyniosła. Trochę się w sumie biłam z myślami, bo jednak wyjechać tak daleko nie jest łatwo, ale nikt przecież nie mówi, że muszę tu zostać na zawsze. Taki zresztą był plan, że pomieszkamy tu kilka lat i wrócimy do Polski. Może to trochę nierozsądne z mojej strony, ale skoro nadażyła mi się taka okazja to czemu miałam nie skorzystać...Przynajmniej zobaczyłam Buenos Aires :) No a w przyszły poniedziałek jedziemy oglądać mieszkanie, które wypatrzyłam w necie. Mam nadzieję, że tym razem się uda. Mama - Za Polską owszem, tęsknię, bo jednak tutaj wszystko jest inne (począwszy od poprzestawianych pór roku, na jedzeniu zakończywszy). Teraz po roku pobytu zaczynam się już przyzwyczajać, ale początki były dość ciężkie. Przez pierwsze dni chodziłam z nisko opuszczoną szczęką, bo wszystko mnie tu dziwiło. Zadawałam tysiąc pytań jak dziecko. To jest jednak zupełnie inny świat i szczerze jakoś siebie tu nie odnajduję. Kilka lat i owszem, ale zostać na stałe bym tu nie chciała. Tym co podoba mi się najbardziej w tym kraju są ludzie. Niesłychanie sympatyczni, mili i otwarci. Nawet panie w okienkach. Wiecznie uśmiechnięte i uczynne. Tylu życzliwych ludzi ilu spotkałam tu przez rok, w Polsce nie widziałam przez całe życie. No i strasznie całuśny naród z tych Argentyńczyków hehe. Buzi w policzek na dzień dobry, buzi na do widzenia, całują się wszyscy z wszystkimi :) Teraz to już dla mnie normalka, ale jak dostałam pierwszego buziaka od mojego gina to się troszkę zdziwiłam hehehe. Pytasz o mojego męża...On jest Argentyńczykiem, chociaż nie tak zupełnie do końca, bo tatę ma Argentyńczyka, ale mama to córka Niemca i Chorwatki, czyli ma też europejskie korzenie. No a żonę sobie znalazł Polkę i już w ogóle wyszła mieszanka międzynarodowa :) Jak dobrze pójdzie to Jeremiaszek będzie mówił w 3 językach, po polsku, po hiszpańsku no i po angielsku, bo tak właśnie porozumiewamy się z Crisem (on zna tylko kilka słów po polsku, no a ja hiszpański już mniej więcej rozumiem, ale z mówieniem jeszcze wciąż kiepsko). Jezu, ale Wam zapodałam wiadomość! Bo ze mną to tak jest - nie odzywam się zbyt często, ale z moim polotem do pisania jak zasiądę raz tak kończy się zwykle epopeją Nawet pracę magisterską musiałam z bólem serca skracać hahahaha :) Ok, spadam, teraz już nie mam przed Wami ŻADNYCH tajemnic :) Buźki! Ps. Wszystkie dzieciaczki piękne!!!! Ps.2. Kleopatra - Trzymaj się!!! Oby Ci szybciutko przeszło! No piękna historia, moze dałaś początek i będziemy opowiadac sobie swoje historie miłosne, te ze ślubem na końcu lub związzkiem na poważnie. Pozdrawiam, trzymaj sie tak cieplutko i buziak ode mnie, zupełnie polski. Hej mamulki i dzidziulki. No i nici ze spaceru dzisiaj, leje u mnie od rana albo na przemian siąpi tylko. Lenka zrobiła od rana mega kupsko tak, że myłam ją pod kranem w zlewie w łazience. Dupcia już 100% zdrowa i różowiutka, posmarowana oliwką bambino śpi w wózeczku po porcyjce cycusia. A ja zamiast sprzątac, zaczytałam się. Napiszę Wam na ten deszczowy dzionek moją historię miłosną. Byłam w 3ej klasie Lo. Byłyśmy z koleżankami na wyjeździe i u wróżki wyobraźcie sobie, co mi powiedziała spełniło się co do joty. W każdym razie wracając na dworcu pkp szłyśmy po schodach w górę a z góry schodził nieznajomy chłopak. Długie włosy, na oko metal ( maiłam słabośc do dł włosów choc sama słuchałam punka). Piewrszy raz w życiu spodobał mi się jak nie wiem co, choc kolegów długowłosych znałam mnówstwo. Poyślałam- to mó mąż i gapiłam się niemiłosiernie. A on też patrzył, nic dziwnego, sciągnęłam go wzrokiem i do mojej kol powiedział- cześc. Napadłam na nią, kto to itp. Ona zdziwiona, bo znała go tylko z widzenia. Długo by gadac zakcochałam się w marzeniu. Zaporzyjaźniłam się z dziewczyną która go znała żeby go poznac. Wiedziałam że co piątek jest na stacji pks bo wraca ze szkoły byl 2 lata starszy ( chodził go technikum w innym mieście). Ta dziew okazało się też w nim zabujana i z mojego planu że pozna nas nici. Postanowiłam co piątek zostac dłuzej, zeby chociaz popatzrec. w końcu na 3 tydzień powiedziałam, że albo dziś go poznam, albo rezygnuję. Był jak zwykla i jak zwykle poszedł na swój autobus a ja zrezygnowana wychodzę z dworca kiedy ten autobus odjechał. I w drzwiach natykam się na niego!!!! A on do mnie- autobus mia uciekł i przedtswił sie. To bzdura, nie uciekł tylko specjalnie został, chociaż miał dziewcz.Ja w tzw międzyczasie tez chłopaka miałam, nawet kilku. No i tak się zaczęło, niby koleżeństwo. On poszedł do wojska, pisaliśmy listy. Po powrocie zaprosiłam go do mnie ( cały zs nie wiedział, co ja do niego czuję). A, że bylam akurat z grupką znajomych nad jeziorem, to tam przyjechał. No i kurde, był już sam i ja też. Spacer naokoło jeziora i tam pierwszy pocalunek, dla mnie szok, bo myślałam, że on tylko tak po koleżeńsku. I tak się zaczęło. W te wakacje mielismy jechac do jarociana, ale ja wymyśliłam, że pójdziemy na pielgrzymke do Częstochowy. To taka próba, bo jak się zgodzi, znaczy, że to na poważnie. No i było pilgrzymka. Potem moje studia dzienne pół Polski dalej, ale spotykalismy się co tydzień. Studia przeniosłam bliżej i zaocznie. Po 3 latach bycia razem a 6 znajomości, ślub i po 10 miesiącach kubuś, po 3 li 9m Wojtuś a teraz Lenka. Sucho to napisalam, pomijając wiele szczegółów, ale historia prawdziwaq. I co jak tu nie wierzyc w miłośc od pierwszego spojrzenia? U mnie tak była i trwa nadal. Pozdrawiam, kogo uśpiłam tą historią to przepraszam.
  8. mama225

    Wrześniówki 2010

    ania_h83Hej! Znów kilka dni nie zaglądałam, tradycyjnie czasu brak. Jeremiaszek jeden dzień jest grzeczny jak aniołek, a następnego dnia pokazuje różki i tak na zmiany. Wpadłam, żeby odpisać na starsze posty, bo dziewczyny pytały mnie o pewne rzeczy...Bejbik - Swojego męża Crisa (zdrobnienie od Cristian) poznałam w dość oryginalny sposób, bo na last.fm :) Może kojarzycie, to taka internetowa radiostacja. Tu jest link do mojego profilu glycerine0â��s Music Profile â�� Users at Last.fm Po prostu pewnego dnia napisał do mnie koleś z Argentyny pytając jak było na koncercie, na którym byłam kilka dni wcześniej. Odpisałam, a on znów napisał. Odpisałam więc jeszcze raz i tak jakoś się zaczęło :) Na początku rozmawialiśmy głównie o muzyce, ale z czasem doszły też inne tematy. Ot, takiego miałam internetowego kolegę :) Z tym, że ten internetowy kolega był tak niesłychanie miły, że dnia nie mogłam wytrzymać bez wiadomości od niego :) Właściwie to ja nie wiem jakim cudem studia skończyłam, bo zamiast się uczyć to ja większość dnia (i nocy) przesiadywałam przed kompem hehe, a na zaliczenia i egzaminy uczyłam się z wielkim pośpiechem dzień przed :P Moment przełomowy naszej znajomości miał miejsce w moje urodziny 3 lata temu, kiedy to jak co dzień dostałam wiadomość od Crisa, z tym, że ta była nieco inna, bo napisał w niej, że mnie kocha :) Najpierw po hiszpańsku, a potem po polsku :) Wiem, wiem, brzmi to dość dziecinnie, no bo jak można się zakochać w kimś kto mieszka na drugim końcu świata i kogo zna się tylko ze zdjęć? Samej wydawało mi się to mało realne, nieraz się zastanawiałam czy to możliwe, że on jest właśnie tą moją drugą połówką, której nie mogłam znaleźć tutaj. A jeśli tak, to czemu mieszka tak daleko?? Szanse na spotkanie w realu wydawały się być znikome, bo jednak odległość robi swoje, a jednak się udało :) Przez pół roku Cris odkładał kasę na bilet, aż w końcu przyleciał do mnie do Polski, zostawił rodzinę, studia, przyleciał z jedną walizką. Znalazłam mu mieszkanie w Krakowie, a po pewnym czasie się do niego przeniosłam. Wiele osób mnie oczywiście przestrzegało przed tą znajomością, no bo przecież nie znam go, nigdy go na żywo nie widziałam, a co będzie jeśli się okaże, że w realu jest zupełnie innym człowiekiem itd. itp. Przyznam, że sama stresowałam się przed pierwszym spotkaniem, ale jak się okazało niepotrzebnie. Na żywo Cris był jeszcze milszym i sympatyczniejszym człowiekiem niż przez internet. W życiu bym nie pomyślała, że coś takiego mi się przytrafi. Gdyby ktoś mi powiedział, że w taki sposób poznam swojego przyszłego męża, pewnie popukałabym się po głowie. A jednak miłość potrafi nas zaskoczyć i przyjść niewiadomo skąd i niewiadomo kiedy :) Wkrótce po przyjeździe do Polski Cris mi się oświadczył, dostałam śliczny pierścionek z białego złota :) ale ślub wzięliśmy dopiero tutaj w Argentynie 8 stycznia tego roku (cywilny tylko jak na razie). Nazwiska nie zmieniłam, bo tu się nie zmienia, kobiety zostają przy swoich panieńskich. Ja zresztą jestem do swojego tak przywiązana, że jakoś nie wyobrażam sobie, że miałabym się nazywać inaczej hehe. Jeremiaszkowi za to daliśmy dwa nazwiska, i Crisa i moje, czym oczywiścei bardzo uradowałam moją rodzinę :) No...to tak mniej więcej w skróconej wersji wygląda moja historia miłosna hehe. A Cris jest najcudowniejszym człowiekiem jakiego w życiu spotkałam :) Co się zaś tyczy decyzji o wyjeździe do Argentyny to to był raczej spontan. Ciekawość mnie tu przyniosła. Trochę się w sumie biłam z myślami, bo jednak wyjechać tak daleko nie jest łatwo, ale nikt przecież nie mówi, że muszę tu zostać na zawsze. Taki zresztą był plan, że pomieszkamy tu kilka lat i wrócimy do Polski. Może to trochę nierozsądne z mojej strony, ale skoro nadażyła mi się taka okazja to czemu miałam nie skorzystać...Przynajmniej zobaczyłam Buenos Aires :) No a w przyszły poniedziałek jedziemy oglądać mieszkanie, które wypatrzyłam w necie. Mam nadzieję, że tym razem się uda. Mama - Za Polską owszem, tęsknię, bo jednak tutaj wszystko jest inne (począwszy od poprzestawianych pór roku, na jedzeniu zakończywszy). Teraz po roku pobytu zaczynam się już przyzwyczajać, ale początki były dość ciężkie. Przez pierwsze dni chodziłam z nisko opuszczoną szczęką, bo wszystko mnie tu dziwiło. Zadawałam tysiąc pytań jak dziecko. To jest jednak zupełnie inny świat i szczerze jakoś siebie tu nie odnajduję. Kilka lat i owszem, ale zostać na stałe bym tu nie chciała. Tym co podoba mi się najbardziej w tym kraju są ludzie. Niesłychanie sympatyczni, mili i otwarci. Nawet panie w okienkach. Wiecznie uśmiechnięte i uczynne. Tylu życzliwych ludzi ilu spotkałam tu przez rok, w Polsce nie widziałam przez całe życie. No i strasznie całuśny naród z tych Argentyńczyków hehe. Buzi w policzek na dzień dobry, buzi na do widzenia, całują się wszyscy z wszystkimi :) Teraz to już dla mnie normalka, ale jak dostałam pierwszego buziaka od mojego gina to się troszkę zdziwiłam hehehe. Pytasz o mojego męża...On jest Argentyńczykiem, chociaż nie tak zupełnie do końca, bo tatę ma Argentyńczyka, ale mama to córka Niemca i Chorwatki, czyli ma też europejskie korzenie. No a żonę sobie znalazł Polkę i już w ogóle wyszła mieszanka międzynarodowa :) Jak dobrze pójdzie to Jeremiaszek będzie mówił w 3 językach, po polsku, po hiszpańsku no i po angielsku, bo tak właśnie porozumiewamy się z Crisem (on zna tylko kilka słów po polsku, no a ja hiszpański już mniej więcej rozumiem, ale z mówieniem jeszcze wciąż kiepsko). Jezu, ale Wam zapodałam wiadomość! Bo ze mną to tak jest - nie odzywam się zbyt często, ale z moim polotem do pisania jak zasiądę raz tak kończy się zwykle epopeją Nawet pracę magisterską musiałam z bólem serca skracać hahahaha :) Ok, spadam, teraz już nie mam przed Wami ŻADNYCH tajemnic :) Buźki! Ps. Wszystkie dzieciaczki piękne!!!! Ps.2. Kleopatra - Trzymaj się!!! Oby Ci szybciutko przeszło! No piękna historia, moze dałaś początek i będziemy opowiadac sobie swoje historie miłosne, te ze ślubem na końcu lub związzkiem na poważnie. Pozdrawiam, trzymaj sie tak cieplutko i buziak ode mnie, zupełnie polski.
  9. mama225

    Wrześniówki 2010

    madlene - wiesz tak za każdą zmianą pampersa nie smaruję, porządnie oliwką całe ciałko po kąpieli. Już jest wszystko w porządku, ta maśc świetna. To na pewno było od tego, że Lenka często popuszczała odrobine kupki dosłownie ociupinke a ja nawet nie wiedziałam i stąd to odparzenie. teraz co chwila sprawdzam pampersa. poza tym jakos unormowało się i robi porządnie kupe 2 razy dziennie ale to popuszczanie nadal jest. Przestałam używac chusteczek nawilżanych ( miałam pampersa) i myje wodą, osuszam i smaruję maścią. Myślałam czy nie wycierac oliwką ale myślałam, że będzie przy dupci nie weim jak to powiedziec, tak ślisko i może to też źle? Skoro mówisz, że ty tak robisz i OK to i spróbuję. Dzięki za radę. Może ja tyeż panikuję , położna twierdzi, że tak i, że nie takie już odparzenia widziała. Ale co mnie to obchodzi, dla mnie nawet niewiele to dramat. Na szczęście minęło i mam nadzieję, że bezpowrotnie. avalka - to super, że szef taki miły. O mnie nie pamiętają raczej, od wielkiego dzwonu ktoś zadzwoni, tylko jedna kol odwiedza itp. Smutne, że tak nagle wybiega się z obiegu i nie jest się niezastąpioną osobą. u mnie w ogóle temt pracy to bolesna sprawa. andzia1982- dzięki, na wszelki wypadek kupię i tę. Kleopatra - biedaku, trzymaj się. raz w życiu mi się zdarzyło i do tej pory pamiętam ten ból a już jak mi mąż próbował sciągnąc ( ustami), to w życiu nie zapomnę. Wiesz, może to głupie, ale kto wie. Moja koleżanka kiedyś przy zapaleniu stosowała za radą babci- słoninę. Po prostu tak, jak Ty kapustę, na noc włożyła w stanik cienkie plasterki słoniny. To jakoś rozgrzało czy coś, że mleko zaczęło ciurkiem leciec i pomogło. Nie iwem, myślę, że nie kłamała. A robisz ciepłe okłady? Współczuję serdecznie. Dziewczyny, dziękuję za rady. Niby stara ze mnie baba, ale jak coś dziecku się dzieje, traci się jakoś głowę. Myślę, że to się nie powtórzy, pa.
  10. mama225

    Wrześniówki 2010

    madleneandzia sliczne te twoje coreczki. starsza jakie ma piekne wlosy, zazdroszcze:).paulina co do tej ilosci mleczka masz racje:) jakos tak na to nie patrzylam. dziekuje bo mnie uspokoilas:) takze mam podobne meble dlatego uwazam ze sa bardzo ladne mamy podobny gust:) justa moj spacer ogranicza sie tylko deptaka w miescie ehh ja len okropny;D avalka faktycznie mala sie tylko uspokaja jak auto na kostki wjezdza zapomnialam sie wam pochwalic ze kupilismy auto:) wreszcie wejdzie i wozek a nawet rower Olafka:) mala zasnela a ja musze sie za sprzatanie wziasc... jezu jak mi sie nie chce. Gratulacje zakupu!
  11. mama225

    Wrześniówki 2010

    Pochrzaniłam nazwę maści- chodzi o DAKTARIN ( ta na pieluszkowe zapalenie).
  12. mama225

    Wrześniówki 2010

    Jezcze ja, jak Wy robicie ten napis podavatarem? I ten, co robisz? Kurde, nie wiem. Mam raczkujący, ale nie wiem skąd się wziął i jak to zmienic? Powoli poszukuje na allegro ( bo nie wiem, gdzie jeszcze można) pezent dla dwulatka, chciałabym jakiś dres i teletubisia co tańczy i spiewa. Jak ktoś ma jakieś ciekawe ubranka na oku, dajcie znac. Pa
  13. mama225

    Wrześniówki 2010

    paulina0022 - bardzo ładne meble, powodzenia przy montażu, ja nie mam cierpliwości do takich rzeczy, zawsze mąż skręca. Avalka- Fajnie, że mała taka dzielna w podróży i gościni. A tym dziadem się nie przejmuj jego starta. Będzie kiedyś żałował.dziwne z tymi numerkami, przecież szczepienie to sprawa bardzo ważna. U mnie jak szczepienie to bez numerków. A jak chłopaki chorują i muszę iśc do pediatry na drugą stronę przychodni, dla dzieci chorych to zawsze w kolejce siedzi kupa starych babek po receptę albo dorosłych chorych. Zawsze bez skrupółów mówię, że nie mam zamiaru stac w kolejce z chorym dzieckiem. To jest lekarz peditra, więc dla dzieci i one mają pierwszeństwo. No i wchodzę. Gówno mnie obchodzą te plotuchy, co mają czas i tylko mielą ozorami. andzia- córcie piękne. Też marzy mi się, że moja będzie miała długie włoski. Jak narazie długie ma, ale do warkoczyków daleko.. justa83 - to żarłoczek malutki, nie poddawaj się. Moja też czasem z dwóch obciąga, zwłaszcza wieczorem. To normalne, że wieczorem jest mniej mleka, ale w nocy przybiera więcej. Jak narazie nie dokarmiam sztucznie, jakoś dajemy radę. madlene - nie martw się, każdy człowiek jest w końcu inny, widac tak jej dobrze. Na pweno wszystko jest OK. Dziewczyny- moja mała miała odparzoną dupcię. Popuszcza po prostu po troszku i ja nawet często nie wiedziałam, że cokolwiek zrobiła i dupcia się odparzya. Stosowałam bepanthen, potem sudokrem i było jeszcze gorzej. W końcu zaczął pomagac puder LINOMAG. Odrzucilam chusteczki nawilżające i tylko wacikami i wodą myję. Wczoraj siostra mi powiedziałą, że dobra jes masc DEBRIDAD, smaruje od wczorj i dziś Lenka wstała i ma już tylko 3 malutkie kropeczki. A było spore to odparzenie, cały roweczek . Także polecam Wam tę maśc i puder jakby co. Też mam wieczorem cycki flakowate, ale karmię i karmię a potem w nocy tak przybiera, że szok. Całuski dla wszystkich słodkich maluszków.
  14. mama225

    Wrześniówki 2010

    Hej, faktycznie, teściowie to nie taka słodycz. ja mam tylko teściową ale jakbym miała nie daj Boże z nią mieszczkac, zawał murowany. Ja byłam z malutką na cmentarzu, ale wczoraj. Ludzi mało, zniczy też. Nie wierzę w bzdury i przesądy, że niby mała czy mały ma umrzec? Albo, nie kupuj ubranek przed porodem a wózka, bo to trumna dla dziecka. Czego to głupole nie wymyślą! Kupywałam wszystko od testu ciążowego i OK. A dla Lenka nie miałam nic, dosłownie nic. Wszystko oddałam gratis 3 lata temu swojej uczennicy. Ale trudno, nie wymawiam. Trochę szkoda może, ale i radośc z ponownego kupywania byłą. PA
  15. RosalindaMama225-gratuluje corciciesze sie razem z toba twoim szczesciem.Zazdroszcze bo tak bardzo chcialam coreczke.Nie jestes sama bo ja rownierz pracowalam 2 lata przy naszym malenstwie.Marz1na-pewnie,ze nie jest za pozno!moj ma 43lata a nasz synus 9miesiecy ja natomiast mam 37lat.Chcialam wczesniej ale moj ex nie lubil dzieci ciagle sie wykrecal,ze to,ze tamto ze nie ma pieniedzy i nie narodzil sie po to zeby sie rozmnazac ale dorobic sie czegos i zwiedzac swiat.Taki mamin synek.Jedynak.Cos mi sie wydaje,ze na stare lata zostanie sam jak pies. Mojemu malenstwu wyszedl 7 zabek! Słodki chłopczyk!
  16. JOMIRA- WSPÓŁCZUJE REMONTU! nienawidZĘ, ale za to potem tak przyjemnie. Gratuluje brzuszka. Mi zdecydowanie podoba sie bardziej IDA, choc i Maja ładnie. No ale tak słodko brzmi- Idusia, Idunia, Ideczka, Idelka, Iduńka. Pozdrawiam, miłej nocki.
  17. mama225

    Wrześniówki 2010

    bejbik-też bym chciała żłobek, ale u mnie nie ma niestety...też nie wyobrazam sobie obcej osoby. Najlepiej i jedynie pasowała by mi mama maoja, ale jest osoba chorą to nie iwem, czy cos z tego wyjdzie. Zresztą nie mieszka z nami. Nie iwem, boję się myslec. justa83- powodzenia z tą pracą, najlepsze wyjście-w domu. Masz rację, opiekunki są cholernie drogie, ale strach też stracic pracę, po bo wychowawczym to ie wiem jaka gwarancja powrotu. U mnie w pracy był w tym roku rozkwit mamusiek i brzuszków, aż 5-ostatnia jeszcze nie urodziła. Wyobrażacie sobie naszą szefową, jaka sytuacja. madlene- Lara jest słodka, sliczności. Kurcze, udały sie nam maleństwa. Co jedno, piekniejsze. Pozdrowienia dla wszystkich.
  18. mama225

    Wrześniówki 2010

    madlenemama kleopatra no wiec problem polega na tym ze mala jak dostaje piers tak sie zmeczy przy jedzeniu ze nie chce juz butelki wiec placze glodna ale nie ruszy ani piersi ani butli. dlatego tez musze calkowicie zrezygnowac z karmienia piersia:(. poki co naprawde przynosi to rezultaty, widac ze mala sie dojada i je regularnie. no i nie placze juz tak panicznie, tego wlasciwie nawet placzem nie mozna bylo nazwac. ona krzyczala tak jakby ktos jej krzywde robil:( i nie dalo sie jej uspokoic,biedactwo.. ja problemu naszczescie z powrotem do pracy nie mam. od kad sie przeprowadzilam czyli 2 lata temu nie pracuje ze wzgledu na jezyk no i przyznam z wygody;). chociaz naprawde lubilam swoja prace jednak dala mi tez niezle popalic. mialam opiekunke do dziecka ale na szczescie byla to osoba ktora znalam wczesniej wiec nie bylo wiekszego problemu z zaufaniem. chociaz nie powiem ze sie nie raz nie czepialam. wspolczuje takiego szukania po omacku, jednak to obca osoba i doskonale cie rozumiem. To faktycznie, masz rację. To Ty nie mieszkasz w Polsce?
  19. JomiraCzesc dziewczyny. Podczytywalam i postanawilam sie w koncu przylaczyc. Izek... Ja mam 40 lat, moj maz 38... Mamy corke 19-letnia i syna 14-letniego. I jakos nie czujemy sie za starzy na nasze malenstwo, ktore przyjdzie na swiat w styczniu. Ciezko nad nim pracowalismy przez ponad rok, ale w koncu mamy :) To dziewczynka, a maz mowi, ze po pordzie od razu zabieramy sie za chlopczyka. Nigdy nie jest za pozno na dom pelen dzieci :) My dopychamy dom, do pelnego tloku psami, mamy dwa :) Pozdrawiam Was wszystkie i lece po zakupy! ps. Co do tego, ze dziecko z mezem lub nie :) To u nas jest przedmiotem zartow. MIelismy inseminacje i oczywiscie zapomnielismy probowke podpisac. Ale pieleganiarka zapewnia, ze to byla jedyna inseminacja w tym dniu, wiec nie moze byc pomylki :) Ale i tak sobie z tego zartujemy. Ostatnio, trzeba bylo dokumenty wypelnic i wpisac ojca. A maz na to, a skad wiesz, ze to ja? Ja mu na to, ze zawsze to lepiej bedzie wygladalo, jak jego wpisze niz "nieznany"... No, ale mozemy sie posmiac.... Choc w przyszosci juz bedziemy pamietali o podpisywaniu probowek :) Fajnie!
  20. Hej, staruszki!, ha! 26-10-10, 20:20 - anula_73 - Fajne dzieciaczki i jak u mnie-królewna ostatnia, śliczne imię. Ja żartuję do męża, że mi sięjeszcze imię Kalinka podoba,on niby wie, że żarty ale twierdzi, że ze mną to nigdy nic nie wiadomo. A tak na poważni- to i mi starczy szczęścia. izek78 -witaj wśród nas. marz1ena - a kto daje gwarancje młodym rodzicom, że ich szlag nie trafi za młodu i co z dziecmi? Nie ma co czarno myślec, ja mam 36 i małą pchełkę i cieszę się jak nie wiem i gucio mnie obchodzi ile lat będzimy mieli kiedyś. Ważne, kochac, wychowywac najlepiej jak się potrafi, dbac i zarabiac, bo i to ważne. manenka71- hej na imie naprawdę mam NINA- teraz jest dużo Ninek, ale uwieżcie, mi łatwo nie było. Cóż miała moja babcia fantazję jak na tamte czasy, bo imie ona wymyśliła. Ja nie wpadłam, to była ciążą zaplanowana, ale pierwsze podejście była w 27 dniu cyklu i udało się zajśc. Uważam to za cud, nie sądziłam, że sie uda. Na pewno to było wtedy i lekarz też potwierdził, że mam rację. bozena222 -mam nadzieję, że córcia była dzielna i nie zrazi sie na przyszłośc. monika4 - biedny Kubulek, ale Kubiusie to twardziele, wiem coś o tym, całuski dla K. Pozdrawiam wszystkich. Lecę. Jak mówiła moja śp babcia- zawijam kiecę i lecę!
  21. mama225

    Wrześniówki 2010

    madlenemama czasem tak jest ze mala wiecej pije i mleczka nie starcza. mysle ze nie ma sie czym martwic. ale chyba faktycznie lepiej miec mleko w zapasie, tak wrazie czego. co do katarku to malej takze bardzo pomagaja spacerki, ponoc ladnie to oczyszcza nosek. a jesli chodzi o baczki to mala jest w tym mistrzem z mezem sie smiejemy ze taka mala dupka a tyle chalasu chyba wszystko jest ok bo mala ma miekki brzuszek, nie ma kolek no i kupki tez ladne. sliczne masz dzieci a jakie juz duze:) Lenka takze juz pieknie urosla i bardzo sie zmienila na buzce:) slodkabrakuje mi tego karmienia piersia. nawet nie myslalam ze az tak mozna za tym tesknic. no i bola strasznie. zaluje ze nie podjechalam do gina po recepte na tabletki na zatrzymanie laktacji. Hej, dziękuję za miłe słowa. Siedzę przed komputerem bo mała spała na tarasie 2 godz i jeszcze w tej chwili śpi w domu. A mi już rozsadza ale pewnie za chwilke sie obudzi. Kurcze, wiem, co czujesz z tym przerwaniem karmienia. A nie możesz choc troszkę karmic? Czemu chcesz zatrzymac całkiem laktację? Tak lekarz radził? Czy musiz? Ja też nie wiem, jak to będzie kiedy przyjdzie czas powrotu do pracy. Raz, że nie mam opcji z kim Lenka a dwz już teraz sie martwię, jak ją zostawię. W tej chwili mam tylko 1ą pracę i na pół etatu( pracownik socjalny w PCPR), ale mimo wszystko. A jeszcze rok temu ciągnęłam półtora- wychowawcza w internacie szkoły średniej. Nie przedłużyli mi umowy dziady jedne a to maja ukochana praca była. Ale co tam, ważne,że mam Lenkę. jakbym pracowała z pewnością byłoby jeszcze gorzej. Kurde, skąd ja wezmę nianię, oczywiście wspaniała dla dziecka??Mieszkam tu 2 lata z kawałkiem dopiero i nie znam nikogo? Jak taka znaleźc? Jak sprawdzic? Dla mnie kurcze i tak najlepsza jestem ja sama, ha, ha! A Wy dziewczyny jak rozwiążecie powrót do pracy?
  22. Oczywiście, że szczepic. To juz głupota nie szczepic, jak może to komuś do głowy przyjśc?
  23. A ja mam Lenkę, Lenusię, Leneczkę.
  24. mama225

    Wrześniówki 2010

    jeszcze ja, kupiłam na allegro-NAWILŻACZ ULTRADZWIĘKOWY POWIETRZA CLATRONIC 24H(numer 1274373814), narazie jestem zadowolona. Zauważyłam, że im dłużej jesteśmy na dworze tym katarek znika. Czy u Was też maluszki tak mają, że wieczorem i rano po obudzeniu mają bąki? Moja zawsze tak ma, jakby zbierały sie jej te gazy i uchodziły 2 razy dziennie ale tak porządnie. Pa, jeszcze moich chłopaków Wam pokażę.
  25. mama225

    Wrześniówki 2010

    Ania- jak Ty tam odnalazłaś sie w tej Argentynie? Tesknisz za Polską? Domyślam się, że męża masz nie Polaka? Synuś faktycznie śliczniutki. Powodzenia z chrzcinami. Na pewno wszystko sie poukłada z tym przyjazdem. madlene - fajnie, że już jesteś spokoja i malutka też zadowolona. Ja wczoraj w nocy przeżyłam koszmar, tzn w moim odczuciu. Męża nie była bo na wyjeździe służbowym. Mała wiecznie wisiała mi na cycu i była śpiąca ale jak ją kładłam budziła się i popłakiwała.No i wkładała znów całe piąstki do buzi. Na pewno nie ma tam krostek itp.. Uznałam więc, że podobnie jak Twoja, może jest głodna. Mleka sztucznego nie mam w domu. Więc tak w kółko cucuś i spanie i cycuś. już mi tak spiła, że flaki totalne były. W końcu o 0.30 zasnęła na dobre i spała do 2.30. wtedy już mleka mi przybrało i było OK. A rano jak jadła to z drudiegolało sie strumieniem. Mimo wszystko jeszcze w nocy szwagier kupił mi Nan w aptece na wszelki wypadek. Jak się będzię powtarzac, dam na noc porcyjke i już. Ale kurde, tak mnie już piersi bolały od tego w kółko ciągnięcia, że nie wiem. Dziś wszystko OK, mleka dużo i je jak zwykle. Obudziła się zresztą taka radosna, jakby nigdy nic. Dziewne, ze mi tak wieczorem jakos chyba mniej było albo, że ona tak nienajedzona. Przybiera OK, pediatra nie miała zastrzeżeń. Od początku mam dużo mleka tzn od trzeciej doby po cesarce i ona może przyzwyczaia się do dużych porcji. Nie wiem, ale jestem spokojniejsza,że jak coś mam w szafce. pozdrawiam wszystkich.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...